Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wino białe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wino białe. Pokaż wszystkie posty

środa, 6 sierpnia 2014

Niemiec słodziak (85 g!) z Jung&Lecker - 7 pkt.

Melsheimer Reiler Goldlay
Riesling Spätlese 2011
 
 
We wtorkowy wieczór miałem zaszczyt (i przyjemność) wziąć udział w panelu degustacyjnym rieslingów w warszawskiej restauracji Jung & Lecker. Próbowaliśmy, wraz z innymi uczestnikami, 25 dobrych, bardzo dobrych i niektórych rewelacyjnych wręcz win z oferty trzech producentów (Kerpen, Melsheimer i Franzen).
 
O wszystkich (na pewno tych wartych uwagi), mam nadzieję wkrótce napisać, ale dziś słowo o jednym z najlepszych - Melsheimer Reiler Goldlay Riesling Spätlese 2011.
 
Ta butla wywarła na mnie wielkie wrażenie. Spätlese - więc wiadomo, późno zbierane grona, słodkie (aż 85 g/l cukru resztkowego), alkoholu z tegoż powodu mało, bo 7,5 proc. (tyleż co mocne piwo), ale wrażenia!!! Czy znajdzie się w ofercie restauracji, nie wiadomo. Być może...
 
Już nos zapowiada słodycz - owocową, brzoskwiniowo-morelową, z echem ananasa, kandyzowanego oczywiście. Poza tym całość zawiesista, z nutami kamienia, z ładną kwasowością. Wszystko tu pięknie gra, ładnie ze sobą harmonizuje. Można by pić do sera pleśniaka czy deserów. Tylko po co, skoro nawet do picia solo - doskonałe!
 
 
Wino na 7 punktów w 7-stopniowej skali

piątek, 20 czerwca 2014

Biedronka i Włoch z lekka mineralny - 5 pkt.

Uvam Pinot Grigio delle Venezie 2013


Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 19,99 zł (próbka od Jeronimo Martins Polska)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje!


Dziś kolejna biała butla z "dyskontu z owadem", który wprowadził od piątku, 20 czerwca, włoską ofertę - tym razem Uvam Pinot Grigio delle Venezie 2013. Wczoraj opisałem Villa Ducali Bianco IGT Terre Siciliane, dając czwórkę, ale tym razem mamy do czynienia z lepszym winem!

W kieliszku słomkowo-żółty jasny płyn, leciutko jakby musujący po wzburzeniu. Nos atakujący krągłymi tropikalnymi owocami, kandyzowanymi, ale złamanymi zimną mineralnością. Może gdzieś tam w tle leciutki ananas.

W smaku może nie pełne ciała, ale pewna muskulatura jest. Sprawia także wyraźne wrażenie kamiennego wina. Kwasowość może nie powala, ale jest na czwórkę z plusem. Nie jest tak finezyjne, jak Scarbolo, ale będzie dobrze pasowało do drobiu, i do ryb - nawet tych tłustszych.
 

Tak wygląda cała butla Uvam Pinot Grigio delle Venezie
 
Miałem mały problem z oceną, bo Uvam jest wyraźnie lepszy niż Villa Ducali. Ale jednak do szóstki troszkę mu brakuje. Ma za to bardzo mocną piątkę!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

niedziela, 15 czerwca 2014

Biały Włoch czeka na upał - 6 pkt.

Istà Pinot Bianco e Grigio
delle Venezie IGP 2013

Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Alkohole Winoteka (35,99 zł - próbka nadesłana przez importera)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje!


Co do białych niestety wywołałem wilka z lasu - upały się skończyły, jest dobry czas na mocne, ciężkie czerwienie, ale tu jeszcze jeden "białas" zasługuje na uwagę - z oferty sieci Alkohole Winoteka (Win-Cin) - Istà Pinot Bianco e Grigio delle Venezie IGP 2013 produkcji Tinazzi.

Na początek - by nie było pewnie wątpliwości, w oczy rzuca się biały korek. Biały jak śnieg. Bielszy niż to wychodzi na moich zdjęciach.

Słomkowe wino i bieluśki korek!

W butelce pinot bianco (70 proc.) i pinot grigio (30 proc.), ale nie tworzą ciężkiego wina. Czuć trochę ciała - o wiele więcej niż w vino verde na przykład, ale i tak całość jest letnia i lekka. Na początku jest powiew kamienia, mineralności, prostoty, potem pojawia się cytrus. Gdzieś jeszcze dalej jakieś echa ananasa.

W smaku bardzo fajna kwasowość, i to długo ciągnąca się w finiszu, bardzo długo, pobudzając ślinianki, pozostawiając po sobie wspomnienie cudowne, bez żadnych obcych posmaków. Nic, tylko potrzymać trzy godziny w lodówce i podawać jako aperitif albo i do lekkich dań z rybą! W kategorii lekkich białych do ideału już ciut, ciut!!


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

piątek, 9 maja 2014

Brazylijczyk ze słońcem z Biedronki. Na tle błękitu - 5 pkt.

Salton Flowers


Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 17,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze trochę brakuje!

Błękit nieba za oknem tego wymagał - fotografii białego wina. Najlepiej by wyglądało szczerze powiedziawszy jakieś złote sauternes, ale… niech wystarczy słomkowy Salton Flowers z owadziego dyskontu. To część nowej oferty - win z Nowego Świata, która teraz dominuje na półkach (ale spokojnie - stara oferta też jeszcze stoi).

Brazylijskie wina ma mega długą nazwę, choć ze śledztwa gogle wynika, że to Salton Flowers Demi-Sec. Z jednej z największych brazylijskich wytwórni. Tyle, że z inną etykietą, przygotowaną zapewne na nasz rynek. Nie ma za to rocznika, ale co tam - nie o rocznik chodzi. 

Chodzi o duch wina na lato - ot, takiego edelzwickera, oczywiście o klasę słabszego (ale i trzykrotnie tańszego), od tego, którego miałem przyjemność latem degustować.

Generalnie czuć, że to młoda mieszanka moscato, malvasii i gewurztraminera. W dodatku o dość niskiej zawartości alkoholu - 11,5 proc., świetny na upały, brzoskwiniowo-jabłkowy, leciuchny i nie zmuszający do zadumy, do poszukiwań głębi.

Kwasowość to się pojawia dopiero, gdy wino jest ciepłe i ma jakieś 9 stopni. (Może to cierpkość, ale może być), wówczas też jest lepszy finisz. Polecany niby do owoców morza, ale chyba bym bardziej wybrał do owocowej sałatki!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

 

wtorek, 15 kwietnia 2014

Winne Wtorki: Pepe - Hiszpan do Pintxos - 6 pkt.

Tio Pepe Palomino Fino Muy Seco!
Tio Pepe i panorama Malaga wieczorową porą. Wino ma 4 stopnie, powietrze jakieś 24!

W Winnych Wtorkach (inicjatywie blogerów, którzy w każdy 2. i 4. wtorek miesiąca opisują wino dobrane według wspólnego klucza) trunek w Polsce niszowy. Czytaj "u nas drogi", za granicą "tani". Tio Pepe Xeres Palomino Fino!

W Polsce sherry kojarzy się głównie z jednym - słodkim czymś, co ma w nazwie "cherry" i jeszcze wisienkę na etykiecie ze złotymi literami. A tymczasem sherry (czy jerez lub xeres) to także trunek niebywały szczególnie w wersji Fino Muy Seco!

Ta butla pochodzi z winnicy Gonzalezów z ponad 160-letnią tradycją. Powstało ze szczepu palomino. Nie ma tu rocznika, bo wino dojrzewa w rzędach beczek ułożonych jedna na drugiej w systemie solera - dość skomplikowanym. Często są to cztery rzędy. Najmłodsze wino jest w beczkach na górze, najstarsze na samym dole. Do butelek wlewa się wino z dolnych beczek. Puste miejsce zapełnia się winem z beczek, które stoją na najstarszych. I tak samo z kolejnym rzędem. Trochę jak z zasileniem starej gwardii obecnej od roku na froncie kompanią młodych żołnierzy, którzy właśnie przyjechali z koszar.

Palomino Fino jest takim frontowcem po czterech latach solery - mocno utlenionym i cholernie wytrawnym. Tak mocno, że nawet szampany "zero dosage" - czyli bez dosładzania - wydają się słodkie na tle Tio Pepe. Tu wytrawność jest taka, że wykrzywia gębę niemiłosiernie. Kto spojrzy na nalane do kieliszka, nie zauważy nic dziwnego - ot, złote wino z zielonymi refleksami. Jeśli jeszcze kieliszek jest oszroniony - ma najwyżej 5 stopni - to dobrze. Jeśli nie ma, to nie radzę! Producent radzi pić od 4 do 7 stopni i jak ktoś nie ma duszy odważnego eksperymentatora, to nie radzę!

Gabriel z dotrzechdych.pl mawia, że fino się albo kocha, albo nienawidzi. Coś w tym jest. Już zapach jest alarmujący - jakby sygnalizował: powąchaj, jeszcze możesz uciec. W aromacie przywodzącym na myśl nieco wadliwe wino (ech, to utlenianie) czuć migdały i pewną ostrość, która zaatakuje w pełni po umieszczeniu łyka między językiem a podniebieniem. O rany!

W pierwszym odruchu chcę uciec, wypluć, krzywię się niemiłosiernie. Jakbym popił zimny słony bulion albo coś w tym stylu. Nie ma tu kwasowości, jest za to słoność. Poza tym oczywiście moc - bo wino ma 15 proc. alkoholu! (odczuwalnego chyba z 18!!!).

Pintxos z deserowymi sztućcami. Pyszne kanapeczki z łososiem, tłustym tatarem i szynką!

Czasem jak ktoś mówi, że dane wino jest "gastronomiczne", to się śmieję w głębi ducha. Bo lubię delektację winem bez jedzenia. Ale to wino bez jedzenia broni się tylko jako aperitif w ilości kieliszka. Trzeba jeść. Najlepiej tapaski (czy pintxos - jak mówią w euskera Baskowie). Pintxos były wspaniałe, nawet jeśli tłuste, to Fino radzi sobie z tym świetnie, neutralizując nawet mdławy smalec. Za to wszystko mogę dać Palomino Fino 6 punktów, bo wierzę, że jeszcze znajdę takie Fino Muy Seco, że mnie powali na kolana!

Pintxos bar w Bilbao

Pić Palomino Fino miałem przyjemność w Bilbao, w Hiszpanii, w urokliwym czynnym do późnej nocy barze, w restauracji nad miastem w Maladze oraz w domu (kupione w ulicznym markecie za 6,95 euro - czyli ok. 29 zł). W Polsce wina te są w koszmarnie wysokich cenach! Nic dziwnego - zainteresowanie jest maleńkie, bo to wino rzeczywiście kocha się lub nienawidzi!



O sherry napisali także inni wtorkowicze:

Dotrzechdych - zawiedziony Sandemanem

Nasz Świat Win - przerażony Manzanillą

Pisane Winem – szykuje się na wielką rozprawę o sherry

sobota, 29 marca 2014

Hiszpan słomkowy, z "piłkarskiej" winnicy - 5 pkt.

Bodega Iniesta Finca El Carril Valeria 2011



Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - La Manita i 47,90 zł w hurcie (próbka nadesłana przez importera)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)

O czerwonych winach Iniesty, tego Iniesty - gwiazdy futbolu - już blogerzy winni pisali. Jakieś dwa lata temu Blurppp pisał o czerwonym Finca el Carril, a teraz próbkę do recenzji przysłał importer - firma La Manita.

Wino pochodzi z regionu Kastylia La Mancha. Andres Iniesta kupił - a w zasadzie dokupił i sfinansował rozbudowę małej winnicy (w apelacji La Manchuela), którą prowadził jego ojciec - José Antonio Iniesta. Teraz winnica to już ok. 120 hektarów upraw regionalnych i międzynarodowych odmian winorośli i własne hale produkcyjne, z których wychodzi kilka linii win. 

Valeria (takie imię ma także córka piłkarza) ma kolor nieco blady, słomkowy, aromat średniointensywny, ale przyjemny - są nuty egzotycznych owoców, cytrusów, trochę drożdży. Etykieta ładna, choć szczerze powiem, że przypomina mi bardziej etykietkę oliwy, a nie wina. I, o dziwo, coś z oliwy jednak jest - pewna "lepkość", pełnia ciała - to zasługa tej odrobiny chardonnay (75 proc.), którego jest więcej niż macabeo (25 proc.). Za to temu drugiemu szczepowi wino zawdzięcza dobrą orzeźwiającą cierpkość i pewną goryczkę.

Z pozoru, z wrażenie pierwszego nosa tuż po odkorkowaniu (korek ma ładny inicjał), wino może sprawiać wrażenie utlenionego - ma w sobie coś takiego, jak stary węgrzyn, którego próbowałem niedawno. Ale to szybko mija.

W smaku okazuje się pięknie kwasowe, ma bardzo długi finisz. Gdy się w nim zapomnimy albo w niego się "wsłuchamy", odnajdziemy nutki drożdżowo-chlebowe. To dobre wino, o czym świadczy choćby to, że po podgrzaniu nie staje się paskudne. Jednego tylko szkoda - że jest to jednak dość drogie wino. Bo np. krakowski Prados sprzedaje to wino za 68 zł. Importer sprzedaje je - tylko partnerom z koncesjami - za niecałe 48 zł! 


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

wtorek, 18 marca 2014

Win (ko) lekcja: jak łączyć sery z winem?

Winne smaki i niesmaki

Szkolenie z dobierania serów do wina - to dopiero początek!

Ser i wino - zdawać by się mogło para idealna. No, nie zawsze - jak pokazało szkolenie (a raczej spotkanie miłośników wina), w którym miałem przyjemność uczestniczyć. O serach oczywiście nikt nie pisze z taką pasją i miłością, jak Marta Wrześniewska z Winicjatywy, ale ja opiszę kilka osobistych wrażeń i spostrzeżeń z lekcji, jakiej udzielili Sławomir Chrzczonowicz i Łukasz Bester z Winkolekcji.

Sery i wina. Słodziaka - Barsac Sauternes Chateau Broustet jeszcze nie ma w kieliszku

Ucz się na własnych błędach - to naprawdę dobra idea przewodnia. Każdy mógł własnym podniebieniem sprawdzić jak smakuje pięć różnych win - podanych w "ciemno" - dopiero potem poznaliśmy ich nazwy - w połączeniu z pięcioma serami - dojrzewającą kozią roladką (nr 1), Comté (nr 2), camembert (nr 3), Talleggio (nr 4) i Fourme d'Ambert (nr 5).

 Sławomir Chrzczonowicz uchyla rąbka wiedzy

Dojrzewający ser kozi, Comté i camembert - dobrze mi się komponowały do białych win. Pierwszy pasował idealnie zarówno do sauvignon blanc z Doliny Loary Menetou-Salon Les Bornes Domaine Henry Pelle 2012 (wino A - 66 zł w Winkolekcji), jak i do chardonnay z Burgundii Macon Villages 2011, Maison Chanson (B - 62 zł). Wraz z sauternes Chateau Broustet 2010 (125 zł) też tworzył udaną parę!

Łukasz Bester i Baigorri Maceration Carbonica 2012 - wino C. (fot. Winkolekcja)

Aromatyczny Tallegio o pomarańczowej skórce tworzył dobre pary z czerwonymi winami - świeżą lekką rioją Baigorri Maceration Carbonica 2012 (C - 49 zł) - choć według kanonów to wino powinno się komponować z serem camembert. Ale moje język, policzki i podniebienie odebrały to zestawienie całkowicie separatystycznie! Coś jak sąsiedztwo Rosjan i Ukraińców na Krymie.

To dowód na to - co podkreślał Sławomir Chrzczonowicz - że smak bywa absolutnie subiektywny! - Zresztą spróbujcie ser podać wraz z bagietką. Chleb odmieni smak sera - doradzał. - Może się okazać, że całość pasuje do zupełnie innego wina!

Sauvignon blanc z Doliny Loary - Menetou-Salon Les Bornes, Domaine Henry Pelle 2012. Wino A (fot. Winkolekcja)

Sauvignon blanc (A) podkreśliło zbyt mocno w Comté orzechowe nuty, za to chardonnay (B) z tym serem stworzyło idealną parę. Podobnie jak Fourme d'Ambert z Sauternes. Francuski niebieski pleśniak nie podszedł mi do czerwonych win. Po chwili dowiedziałem się, dlaczego - taniny potęgują słoność pleśniaka! 


Burgund - Macon Villages 2011, Maison Chanson (62 zł). Wino B (fot. Winkolekcja)

Do dobrego Gagliasso Langhe Nebbiolo 2011 Ciabot Russ (wino D - 89 zł), z piękną śliwką w aromacie, pasowały mi Comté i Taleggio. Co ciekawe, Taleggio był w stanie zdominować niemal całkowicie Macon Villages 2011 (wino B) i w moim odczuciu pasował najsłabiej do Barsac Sauternes Chateau Broustet 2010.

Zawsze jest dobrze wynieść wnioski z każdej degustacji. Ja wyniosłem dwa: wina białe dają przez swą delikatność zaskakujące połączenia z różnymi serami. Wydają mi się lepsze do eksperymentów. Drugi wniosek - wina słodkie wysokiej klasy (sauternes i zapewne dobre tokaje) nie będą się za bardzo gryźć z różnymi serami, a na pewno nie zostaną przez nie "przysłonięte". Trzeci wniosek nasuwa się sam: eksperymentujcie sami śmiało, bo warto!


Sery i wina degustowałem na zaproszenie Winkolekcji

czwartek, 6 marca 2014

Nowe wina czyli marzec w Centrum Wina

Winna ósemka z przewagą aromatów

Prezentowane wina - jeszcze na początku degustacji

Od marca Centrum Wina wprowadziło do oferty kilka nowości. Osiem zaprezentowano na degustacji przy ul. Puławskiej w Warszawie, na którą miałem szczęście się wyrwać.

Pierwsze - L'Avenir Sauvignon Blanc 2012 ze Stellenbosch z RPA (46,90 zł) ma mocny, wyrazisty aromat. Naprawdę fajny - bardzo tropikalno owocowy, ananasowo-melonowy. Kwasowość tak mocna, że od razu przyjemnie atakuje wnętrze. Bardzo dobre wino (na 5 pkt. Winiacza), szkoda, że jednak w dość wysokiej cenie.

L'Avenir Sauvignon Blanc 2012 - szkoda, że niemal 50 zł

Cena L'Avenir może wysoka, ale za to wino lepsze niż drugie droższe - Angel Cove Sauvignon Blanc 2013 z Nowej Zelandii (56,90 zł). Od produkcyjnego giganta - koncernu Treasury Wine Estates (32 mln butelek wina rocznie!). Wino aromatyczne inaczej, może troszkę poważniej pachnące marakują, trochę mango. Kwasowość nieco niższa niż w poprzednim, mi wydało się bardziej wystudiowane, mniej żywiołowe.

Angel Cove Sauvignon Blanc 2013 z Nowej Zelandii (56,90 zł)

Najmniejszą finezję wśród białych win miał Peter&Peter Zeller Riesling 2011 (39,90 zł). Lekko półsłodki, prosty, nieco nijaki. Nie ma tu ewolucji po kręceniu kielichem i napowietrzaniu - ot taki aromat jaki jest na początku, taki jest i na końcu. W posmaku dziwne nuty. Winiacz dałby może dwa i pół punkta.

Peter&Peter Zeller Riesling 2011 (39,90 zł)

Różowe Chilano Merlot Rose 2011 Ventisquero to cenowo przystępny (24,90 zł) okaz bez landryny w aromacie i smaku, choć pewna doza truskawy jest. Ale całość ma też nutę dziwną, lekko zakręconą może naftową, może trochę kapuścianą. W smaku dość wyraźna goryczka w finiszu, a alkohol niewyczuwalny (istotnie - tylko 11,5 proc.). O rety, już tęsknię do gorącego lata!!!

Chilano Merlot Rose 2011 Ventisquero (24,90 zł)

L'Avenir Pinotage (46,90 zł) ma bardzo piękną, ciemną "suknię". Aromat średni, przyjemnie wiśniowy, nieco kredowy. Jest w tym winie z RPA pewna doza ciemnej czekolady, trochę korzeni. Nie było beczkowane i to czuć w lekkości. Ładnie dobrane taniczność i kwasowość - delikatnie tylko zarysowane. Słabo ściągajęce. Ot, na wiosnę może być dobre, choć ta cena...

L'Avenir Pinotage (46,90 zł)

Więcej charakteru ma wino z Chile - ot taki "nowoświatowy wariat". Chilano Merlot Syrah 2011 od Ventisquero (24,90 zł) jest bardzo owocowe w aromacie. Czuć wanilię, dżemistość - ale to przez beczkę. 15 proc. merlota było w beczkach z francuskiego dębu, a kolejne 15 proc. w beczkach z francuskiego. Shiraz nie był beczkowany. Wyszło coś ciekawego w aromacie, choć w smaku już może mniej. Brak wielkiego ciała, kwasowość niewielka, a tanina średnia. Ale jak na wino "dotrzechdych" całkiem, całkiem! Na pewno na 4 punkty Winiacza.

Chilano Merlot Syrah 2011 od Ventisquero (24,90 zł)

Coralto z Curatolo Arini już opisywałem (Grillo). Teraz przyszedł czas na sycylijską specjalność - Nero d'Avola tego samego producenta. Tu się pojawia moc 8-miesięcznej beczki. Wino niemal czarne w kielichu, o długich "nogach" na ściankach. Są w nosie jeżyny i śliwki. Wszystko z posmakiem lukrecji albo takiego specyficznego (ale przyjemnego) lekarstwa z babcinej apteczki. Bardzo garbnikowe i przyjemnie taniczne. Do pikantnych serów i mocnego steka! I przede wszystkim to najlepsze, ale i najdroższe, wino z nowej oferty - 56,90 zł. Na 6 punktów w skali Winiacza!

Coralto Nero d'Avola 2011 Curatolo Arini (56,90 zł)

Ostatnia - ósma już sztuka degustacji to południowoafrykańska wariacja na temat Bordeaux. L’Avenir Stellenbosch Classic 2011 (46,90 zł) z bordoskich szczepów - cabernet sauvignon (70 proc.), merlot (20 proc.) i cabernet franc (10 proc.). Średni aromat, ale piękna kwasowość. Prawdziwe Bordeaux to to nie jest, bo czuć w tym więcej słońca, dużo czarnego owocu, nawet wręcz momentami asfaltowość.

L’Avenir Stellenbosch Classic 2011 (46,90 zł)

Ale są też lekko zielone szypułki i nuty tytoniu. Daję jeden punkt mniej niż Coralto, bo L'Avenir jest dość ładnie złożone. Na 5 punktów Winiacza!


Degustowałem na zaproszenie Centrum Wina!

środa, 12 lutego 2014

Austriak z pszczołą i kwasem - 7 pkt.

Weszeli Terrafactum
Riesling Loiserberg 2012
 
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent od Przyjaciółki i 11,80 euro
Do Ideału? - Doskonałość!!! (7 pkt.)

Już samo wzornictwo tu można pić i radować się smakiem. Smukła butla z piękną secesyjno-dekadencką etykietą i pszczołą w motywie głównym. Weszeli Terrafactum Riesling Loiserberg 2012 aromatami ponad kielich bucha zdecydowanie i po prostu pięknie. Widzimy lekko słomkowy kolor, a nos mówi nam: brzoskwinie i tropikalne kandyzowane owoce.
Kwasowość zapowiedziana w zapachu staje się faktem na języku (wbija się weń mikrożądełkami pszczół z Langenlois), mniej na podniebieniu. Poza nią czuć swoistą pieprzność, ostrość, ale całość jest cudownie gładka i harmonijna. Nic tu nie odstaje, nic nie dominuje.

Skąd pszczoła na etykiecie i solidnie wykonanej zatyczce? To zapewne jedna z miejscowych pszczół. Pszczół z Langenlois! Między winoroślami jest ich mnóstwo, bo - jak podaje producent na swojej stronie - posadzono tu piwonie, róże, słoneczniki. Jednym słowem raj dla zapylającego robactwa!
Pszczoła na solidnej zatyczce

Jeśli pyłek z kwiatów rieslinga smakuje tak doskonale, jak wino z jego gron, to ja się tym pszczołom nie dziwię. Też bym tam zamieszkał. Choć tak naprawdę wolę smakować wino jako człowiek. Czuć, że nawet po kilku dniach od otwarcia riesling z pszczołą niczego nie traci. Bo jest bez wątpienia jednym z tych niewielu win, które są idealne!!!


Wino na 7 pkt. w 7-punktowej skali!

piątek, 7 lutego 2014

Lutowa Hiszpania Biedronki

Iberyjskie natarcie kończy zimę

Nowe wina - wśród czerwonych dwa białe

Gorąco topi śnieg, wiosny nie da się nie zauważyć, a jak ciepło wraca do gry, to Biedronka wyjeżdża z Hiszpanią! To Jeronimo Martins Polska znaczy wprowadza do swoich marketów ofertę hiszpańskich win. Czy może raczej kilkoma nowościami uzupełnia swój hiszpański, obecny od dawna asortyment (bo Pata Negra, Montebuena czy Monesterio de las Vinas Reservas nowościami nie są).

Winopisarze w akcji - zdjęcia były nim podano wino

Na degustacji w Domu Dochodowym na Placu Trzech Krzyży Tomasz Kolecki-Majewicz zaprezentował osiem win. Z 23, które mają tworzyć hiszpańską ofertę obecną od 13 lutego. Ceny - jak to ma Biedronka w zwyczaju - od 9,99 zł do 29,99 zł (ale tylko dwa wina wznoszą się ponad pułap "dwóch dych" - Clos Montebuena Reserva za 29,99 zł i Mona Yecla za 24,99 zł). Wina czerwone były wyraźnie przegrzane, stąd zastrzegam, że w warunkach bardziej zbliżonych do idealnych, mogłyby smakować lepiej.

O3 za 17,99 zł

Pierwszym białym było O3 Manchuela 2013 z Kastylii-La Manchy (17,99 zł). Bardzo jasny, żółto-słomkowy kupaż macabeo (50 proc.), sauvignon blanc (35 proc.) i chardonnay (15 proc.). Wino bardzo aromatyczne, o wyraźnej kociej kuwetce w aromacie, lekkiej słoności w smaku i w finiszu, ale o dziwo cieliste i pełne. Po lekkim napowietrzeniu robiło się bardziej miodowe, lekko brzoskwiniowe. Nie ma tu szczególnej finezji, ale do jedzenia (drób, sałatki) bardzo dobrze pasuje. To dobry średniak - wino na 4 punkty w skali Winiacza.

Juan de Juanes DO Valencia 2013 - 12,99 zł

Bardziej zamknięte dla nosów jest drugie białe wino - Juan de Juanes DO Valencia 2013. Tu już do głosu dochodzi słone macabeo. I to jak! Moja porcja w kieliszku wydała mi się w "pierwszym nosie" lekko wręcz benzynowa! Ale trzeba wąchać mocno. Poza tym są jabłka, troszeczkę owocowej egzotyki. Jest dużo mineralności, owszem, pytanie tylko, czy polski amator zakupów w Biedronce to ceni? Doceni pewnie, że jest półwytrawne i kosztuje 12,99 zł. Podobała mi się równowaga kwasowości, słonego i słodkiego. Ale nie uważam, by to wino było szczególnie lepsze od poprzedniego.

El Circo Bailarina 2012 - 11,99 zł

Jeśli chodzi o czerwone, to najdziwniejszym w smaku winem było chyba El Circo Bailarina 2012. Trochę hiszpańskie szaleństwo, z merlota. O ziołowo-balsamicznym charakterze. Aromat liściasty i słodkawy. Wyczuwalna kwasowość, taniny niezbyt napastliwe. Troszkę jakby niezgrabne, drzewne, ale charakteru odmówić się nie da. Jeśli jeszcze wziąć pod uwagę, że butla kosztuje niecałe 12 zł, nie jest źle. Tak na 3 punkty Winiacza.

 Altos de Tamaron Roble 2012 Ribera del Duero - 16,99 zł

Altos de Tamaron Roble 2012 Ribera del Duero z czystego tempranillo na tle poprzednika wydało się bardziej dojrzałe. Miało nieco kredowy posmak i wyraźną wanilię w aromacie (pół roku dojrzewania w beczce). Jest wyraźnie przyprawowe, pieprzne i o wiele bardziej taniczne niż El Circo. Jest oczywiście o 5 zł droższe. Całość jest wyraźniej o punkt Winiacza lepsza. 

Casa Rural Vdt Castilla-La Mancha (12,99 zł). Nienajlepsze

Casa Rural 2011 Vdt Castilla-La Mancha (12,99 zł) troszkę mnie zawiodła. Wino jest bardzo aromatyczne, bardzo owocowe, troszkę liściaste, waniliowe, ale w smaku kwasowość jest bardzo mocno podszyta alkoholem (choć jest go tylko 13 proc.). On wybija się zbyt wyraźnie w finiszu. Jakoś tak sztucznie. Za sztucznie. 

Marius Almansa 2010 - 17,99 zł

Przyjemnym zaskoczeniem jest za to Marius Almansa 2010 - 17,99 zł. 100 proc. syrah. Jest mocno rubinowe w kolorze, mocno wiśniowe w aromacie i żadnej napastliwej wanilii! Piękna w smaku równowaga kwasów i słodkości, która gdzieś tam się w tle pojawia. Trochę droższe niż poprzednik, ale to ta odmiana syrah, którą się raczej lubi niż na którą się złorzeczy. Mocne 4 punkty Winiacza.

Mona Yecla (24,99 zł). Najstarsze wino, dla mnie najlepsze z zaprezentowanych

Mona Yecla (24,99 zł) to najstarsze wino prezentacji. I zarazem najdroższe z nowych win. 100 proc. szczepu monastrell. Bardzo dyskretny aromat, który ładnie się rozwija w miarę upływu czasu. Są czarne owoce, potem też śliwki, jest balsamiczność. Leżakowane 12 miesięcy w beczce nie zdążyło beczką nadmiernie przesiąknąć. W smaku jest łagodne, okrągłe. Naprawdę fajne wino do "dwóch i pół dych".

Sol de Malaga (17,99 zł). Słodycz i 15 proc. alkoholu

Na koniec słodki rodzynek - Sol de Malaga (17,99 zł). Słodkie wino, o brązowym matowym kolorze. Niebyt mocne jak na słodkie (15 proc.). Ze szczepów pedro ximenez (50 proc.) i muscatel of Aleksandria (50 proc.). W nosie przyjemny pokościk rodzynkowo-orzechowy. W smaku słodkie jak słodkie są konfitury z czarnych porzeczek, schowane w słoiki przez babcię w 1985 r. I odnalezione dopiero teraz! Trochę brakuje kwasu dobrego porto, ale z drugiej strony nie jest to wino za 18 euro, tylko za 18 złotych.

Wnioski? Hiszpania w miarę dobra, z dwoma bardzo dobrymi winami. Szkoda, że na razie brak charazmatycznych zjawisk winnego świata (jak hiszpańska Nebbia), ale w końcu to wina do popularnego marketu, w cenach "do trzech dych". I trzymające dość wyrównany poziom. Do cen jak najbardziej odpowiedni.


Degustowałem na zaproszenie Jeronimo Martins Polska

sobota, 28 grudnia 2013

Niemiec bardzo ananasowy - 4 pkt.

Spätlese Rheinhessen 2011


Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Tesco i 14,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Dziewięć stopni na plusie! Po prostu czas wyciągać vinho verde, czy kto tam co ma. Ja nie mam. To wyciągnę inny letni "skarb", który się zleżał od lata (tego kalendarzowego) w piwniczce. Spätlese Rheinhessen 2011 z Tesco!

Butla o etykiecie tak "ładnej" jak opakowanie chlorku potasu dla szkolnej pracowni chemicznej. Ale zawartość już zupełnie inna - zero chemicznych doznań.

Najpierw nos atakuje kwiatowy aromat, średnio intensywny, który po chwili przechodzi w ananasowy. I to jaki mocny! Może z domieszką miodu (jak już niemal wyschnie pusta czasza kieliszka), ale bardzo słabego.

Wino takie na pół. I półsłodkie, i półkwasowe. Ale nie sprawia żadnego uczucia odrazy, nieprzyjemności czy absmaku. Nie sprawia też wrażenia wina, którego drugą butlę chce się mieć. Ot, dobre lekkie wino na naszą grudniową wiosnę! Wino, które jest po prostu w połowie doskonałe!

 

Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

piątek, 20 grudnia 2013

Węgier za 10 zł! - 5 pkt.

Teleki Villányi Hárslevelű 2010
 



Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Węgier i 699 forintów (9 zł 80 gr)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje ! (5 pkt.)


To może mała pora na mały gwiazdkowy prezent? Taki chowany do tej pory: jedna z butelek z węgierskiej wyprawy, bynajmniej nie pochodząca ze specjalistycznego sklepu, tylko z węgierskiego marketu. Za to za niecałe 10 zł! Wino z najbardziej na południe wysuniętego regionu winiarskiego na Węgrzech - Villány. Ze szczepu, który bywa składnikiem pysznych tokajów.

Ale w butelce nie mamy słodkości? Wino ma ładny kolor - ciemnej słomy, intensywny aromat stanowczo "wystający" ponad kielich. To, co wyczuwamy w pierwszej chwili, wydaje się troszkę wskazywać na wino z końcówki żywota - tak lekko może zredukowane. Z lekko warzywnymi nutami - jest jakby lekko cebulowe. Ale po pewnej chwili to wrażenie mija.

Pojawiają się mokre trawy, jeszcze potem całość ewoluuje w południowe owoce, kandyzowane. Dochodzą jeszcze wyraźne nuty lipowe, brzoskwiniowe, miodowe.

Za to smak?! Jest co najmniej równie ciekawy jak aromat. Jest tu taka jakby utajona kwasowość - wybuchająca nagle, po krótkim potrzymaniu drobiny wina między językiem a podniebieniem.

W finiszu długie. I wciąż kwasowe! Takie wino za 10 złotych?! Wyobrażacie sobie, że polski producent zrobi takie wino choćby za 15 zł? Chyba nigdy. Na pewno nie za wino, któremu do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!



Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

środa, 11 grudnia 2013

Francuz z Alzacji, z ciałem! - 5 pkt.

Domaine Rieflé Riesling 2012


Półka - nieznana

Gdzie i czemu tak drogo - Dom Wina i ok. 60 zł (próbka importera)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)


Paczka niemal Mikołajkowa przyszła niespodziewanie - i odczekała akurat na rodzinne przyrządzanie krewetek. Bo w środku paczki tkwił alzacki riesling Domaine Riefle sprowadzany do nas przez krakowski Dom Wina.

Żadnej nakrętki, tylko uczciwy korek. Po jego usunięciu wino jakoś w nos nie uderzyło - w sumie wzorcowo schłodzone, więc z drugiej strony nic dziwnego. Ale nawet w miarę nagrzewania się aromat do najbujniejszych nie należał.

Był raczej średnio intensywny. Ale za to całkiem przyjemny - i wzorcowo letni! Trochę trawy, trochę kamienia. Na końcu, po opróżnieniu kielicha i częściowym odparowaniu resztek, zostały nuty południowych owoców, może też jabłek. Ale bardzo odległe.

Smak był za to bardziej sugestywny, nieco mocniejszy. Były tu i zielone jabłka, i cytrusy. Ten riesling nie jest tak "stalowy" w smaku jak austriaccy kuzyni (nie jest też na szczęście tak kosztowny), tylko bardziej kwiatowy, mocno cielisty. Kwasowość nie jest z cyklu kwasów-alfa - wyżerających jaskinie w podniebieniu, ale raczej grzeczna, bardziej obecna jako "przyjaciel rodziny" niż gospodarz domu.

Z krewetkami w czosnkowych nutach komponował się wyśmienicie. A smakowany solo jakby pytał: - Hmm, a nie zostało tych krewetek jeszcze odrobina? Nic dziwnego, bo taki riesling to winiacz, któremu do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!

 

Wino na 5 pkt. w 7-stopniowej skali

niedziela, 27 października 2013

Portugalczyk czyli pamiątka lata - 5 pkt.

Cruzeiro Minhoto Vinho Verde, Branco


Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo - Auchan i 11,99 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje!! (5 pkt.)


Rok temu leżał śnieg, a dziś wyjechałem na rower w… krótkim rękawku!!! Było jak latem! Trzeba więc lato kultywować i wspominać wielopłaszczyznowo - choćby pijąc vinho verde. Lekkie, łatwe i przyjemne - jak zielone jabłuszka w wiklinowym koszyku. Są tu też nuty limonkowe, może i delikatnej niedojrzałej brzoskwini.
Cruzeiro Minhoto Branco świeżo nalane pokrywa ścianki kielicha mikrobąbelkami, które łączą się w coraz większe. A potem znikają. Ale na języku posmak zostaje - taki szczypiący, rześki. Wino jest mocno kwasowe, a przy tym jeszcze pieprzne w finiszu, gdzieś daleko na końcu gardła.

Świetnie pasuje do kurczaka orientalnego, do gładkiego brie, a nawet do kalafiora! Bo to wino, któremu do idealnego jeszcze tylko troszkę brakuje!

 
Wino na 5 punktów w 7-stopniowej skali!

piątek, 18 października 2013

Portugalczyk z torby - 4 pkt.

Marques De Borba Alentejo 2012



Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 29,90 (otrzymane od importera)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

Czas walczyć z jesienną depresją - zaczarować ją zaklęciem zapamiętanym z dzieciństwa "…torba borba…" i sięgając po wino akurat na lato? Białe wino Marques De Borba Alentejo D.O.C. 2012. Zakup w Biedronce za 29,90 zł to w sumie trochę taka nawet okazja - bo u importerów "poważnych" wino kosztuje tak o 23 zł więcej.
W nosie raczej mineralne niż owocowo-kwiatowe. Trochę ten aromat ukrył się w chłodnym winie, w cieplejszym troszkę wychodzi, ale żeby był powalający, to nie powiem. Ot, portugalska powściągliwość. Za to ładny intensywny kolor.

W smaku jest mam wrażenie lepsze niż w aromatach. Okrągłe, spokojne. Niezbyt kwasowe, ale za to przyjemnie orzeźwiające - na pewno byłoby dobre na lato. Dawać 52 zł za takie wino to trochę szkoda. Ale już trzy dychy można nawet dać. Za taką cenę Borba jest winem w połowie doskonałym.


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!