środa, 24 listopada 2021

Borpince: nowości winne i kulinarne w centrum stolicy

Nowe wina i menu w Borpince

 

Restauracja Borpince w centrum stolicy to jeden z zakątków, gdzie możemy nie tylko spróbować węgierskiej kuchni, ale i napić się porządnych win - które ciężko znaleźć w sklepach, czasem nawet specjalistycznych. Duża zasługa szefowej - półwęgierki Beaty Trón-Nowak, sommeliera Dawida Rosińskiego oraz szefa kuchni Jarosława Ogonowskiego.

Ostatnio miałem przyjemność uczestniczyć w panelu degustacyjnym, podczas którego próbowaliśmy nowych smaków - zarówno winnych, jak i dopasowanych do win kulinariów. Niektóre z dań mają trafić na stałe do karty - oby tak się stało!

 

Pierwszą propozycją - i to bardzo uniwersalną, bo współgrającą z winem musującym (napisałbym nawet - szampanem, ale przypominam, jesteśmy w kręgu węgierskim), jest sorbet z winogron oraz musujący Kreinbacher Brut Classic non vintage. Wino na tyle uniwersalne, że może być zarówno podawane przed posiłkiem, jak i w trakcie, jak i na koniec. Podobnie zresztą dość wytrawny, złamany ziołową nutą sorbet. "Musiak" z regionu Somló - zrobiony z Furminta, Chardonnay i Pinot Blanc - ma maleńkie bąbelki, dość dyskretny posmak świeżej skórki od chleba, bardziej jet jednak cytrusowy, czysty i ma długi finisz. Kwasowość całkiem przyjemna, jest także spora mineralność. Na początku, gdy jeszcze jest dość chłodny, nie czuć, że Furmint gra tu główną rolę. Z potrawą jest cudownie słodki.


Furmint w wydaniu tokajskim to cudowny szczep - dający wina o całej szerokości spektrum, od miękkich po ostre, od cytrusowych, po zółto-jabłkowe. Ale w Somló - regionie położonym na zachodzie Węgier, ma już inny charakter - ten w Kreinbacher Furmint Selection 2017 przypomina raczej rieslinga. Jest petrolowy, wciąż szczupły, może troszkę zielony, łodygowy, choć spędził 8 miesięcy w beczce francuskiej i węgierskiej. Po chwili, gdy przyzwyczajamy się do petrolowych nutek, czuć cytrynę i nieco grejpfruta, jabłko oczywiście też. Lekko dymne. I to bardzo dobre połączenie z seviche z suma z zielonymi jabłkami i kaparami. Świetne wino o mega długim finiszu.


Jakie wino podać do wieprzowiny? Do delikatnej polędwicy gotowanej przez pięć godzin techniką sous vide z fasolką i crunchem z pietruszki posypanym solą? Vylyan Pinot Noir Villàny 2017. 

 

Wino dość ciemne jak na PN, ale czuć truskawkę i dojrzałą wiśnię. Mimo że to praktycznie 5-letnie wino, to wciąż o wysokiej, fajnej kwasowości. Jest lekko beczkowe - ale zupełnie nie intensywnie, lekko muśnięte. Wino ładnie współgra z mięsem - no i otwiera się wciąż i wciąż...


Ten sam producent, inny szczep (Syrah) i dwa lata starszy rocznik to wino do mostka z szarego bawołu z truflą i fioletowymi ziemniakami - Vylyan Syrah Villàny 2015. Tu w aromatach dominują jeżyna i jagoda. Po pewnym czasie pięknie czuć wiśnię. Tanina już zeszlifowana na dość gładko, choć całkiem wyraźna. Wino pieprzne, z lekką paprykową końcówką. Bardzo ciemne, ma 13 proc. alkoholu. Ale jest potoczyste, jak to się mówi - "pijalne". Mięso świetne zrobione, sos gęsty i słony, fioletowe ziemniaki ładnie uzupełniają potrawę.


Na koniec czas na deser - trufla kasztanowa ze świeżą figą. Całość zapiekana w małej kamionkowej miseczce. Do tego Apatsagi Infuzio 2018. (jest w ofercie Rafa Wino). Wino znakomite. Ze szczepów Merlot i Cabernet Franc. Całość jak dobre bordeaux. Mimo że zdekantowane jakąś godzinę przed degustacją, to wciąż się otwierające. Tu słodka wiśnia z wędzoną śliwką, w smaku może nie słodycz, ale spora koncentracja. Jest jeszcze trochę skóry, jest piernikowość, jest wędzony boczek, anyż i cynamon, ciepło. Bardzo intensywny smak. To wino piłbym także do głównego dania, ale z deserem także świetnie się komponuje.

Degustowałem na zaproszenie restauracji Borpince.



wtorek, 23 listopada 2021

Włoskie bąbelki i dwa węgrzyny z Rafa Wino - na grudzień

Prosecco na sylwestra, węgrzyny na święta!  

Często żałuję, że w Polsce to niespotykane - małe (no, względnie małe) butelki z winem, które akurat wystarczą na dwie osoby i dwa kieliszki. W sam raz na kameralną degustację. W takiej właśnie butelce spróbowałem półwytrawnego prosecco z oferty Rafa Wino - Marsuret Prosecco Extra Dry Il Soller.

 

Extra Dry nie oznacza, że prosecco jest "bardzo wytrawne". Słowo "extra" raczej trzeba potraktować w znaczeniu niemieckim tego słowa, czyli "z dodatkiem (słodyczy)" - tak, bo Il Soler jest półwytrawne i to w bardzo przyjemny sposób. Po otwarciu widać małe bąbelki, które utrzymują się całkiem długo. W aromacie pojawiają się melony i jabłka - takie bardzo wyraźne, emanujące zapachem świeżo obranych skórek z żółtego jabłka. Są też echa zapachów gruszki. Całość zostawia w ustach bardzo fajny finisz owocowy. W samej końcówce gdzieś daleko pojawia się tło z gorzkiego grejpfruta. Wino, którym można spokojnie uczcić nadejście Nowego Roku! W grudniu dostaniecie je z 10-procentowym rabatem.

 

Bycza krew z Egeru cieszyła się w Polsce kiedyś dziwną sławą. Kto pamięta dawne czasy, będzie miał skojarzenia z wodnistymi kwasiorami. Podobne skojarzenia ma ten, kto będąc na Węgrzech ograniczy się jedynie do win po 500 forintów (czyli jakieś 6,50 zł). Ale to historia. Bo oto tu, w przypadku St Andrea Áldás Egri Bikaver Superior 2019 mamy do czynienia z jednym z najlepszych współczesnych wcieleń egerskiego klejnotu.

Po otwarciu nie pijcie od razu. Wlejcie do karafki, poczekajcie aż trochę pooddycha. Potem - po jakichś dwóch godzinach - rozpocznie się zabawa. Czego tu nie ma! W aromacie jest jeżyna, skóra, drewno, nuta mokrego tytoniu, ściółka leśna, pewna ziemistość i pieprzność. Może jeszcze czarna czekolada. W smaku ładna kwasowość uwydatniająca się pod koniec podniebienia. Jest też w finiszu trochę zielonej szypułki, ale w eleganckim znaczeniu. W smaku jest także elegancko - garbniki jeszcze wyraźne, czuć tarcie na języku, ale z czasem będą mięknąć. Wino warte potrzymania dwa - trzy lata. Jeśli tyle czasu nie macie, i tak warto kupić, bo to naprawdę rewelacja dostępna w przedziale poniżej 60 zł. Tylko pamiętajcie o napowietrzeniu! Do mięs, ale i bez niczego - znakomite.


Także w grudniu przeceniona będzie gratka dla amatorów słodziaków z Tokaju - Pelle Pince Zsofia cuvée 2018. Z charakterystycznych dla Tokaju szczepów - furminta, hárslevelű i sárgamuskotály. Ma 129 g cukru i całkiem ładną kwasowość. Piękny złoty kolor i oleistą strukturę. W aromacie nie ma zawodu - są kandyzowane egzotyczne owoce cytrusowe, pigwa. Jest też słodkie jabłko i też pojawia się w finiszu lekko gorzkie zakończenie, przyjemnie rozgrzewające. Bardzo dobre słodkie wino o długim zakończeniu. Do szarlotki na ciepło po prostu bomba!
 

Wina degustowałem dzięki uprzejmości importera Rafa Wino. W grudniu kupicie je z 10-procentowym rabatem (linki przy każdym winie), a 30 listopada w warszawskiej restauracji Źródło degustacja m.in. opisanych okazów.



sobota, 20 listopada 2021

Hungarian Wine Roadshow: Hilltop na lato; słodkie biele i wytrawne czerwienie na jesień

Rajd po węgierskich winach


Niedawna stosunkowo wystawa win węgierskich Hungarian Wine Roadshow była okazją, by przypomnieć sobie o kilku winach, które już niegdyś próbowałem i zapoznać się z takimi, które jakoś mijałem.

Z winami Hilltop z Panonii miałem okazję zetknąć się w podczas urodzin Fermentu. Wina Hilltop są od pewnego czasu spotykane w polskich sklepach, ale te z podstawowej linii zwracają uwagę swoją konsekwentną szatą graficzną - każda nazwa i grafika ma inny kolor, a na etykiecie głównym motywem jest nie wyspa czy mapa parcela w gronami, ale profil aromatyczny zawartości danej butelki.


 
Hilltop Sauvignon Blanc

Tak, powyższe zdjęcie nie może mylić - lato to dla Hilltop Sauvignon Blanc najlepszy czas. Zdjęcie zrobiłem podczas urodzin Fermentu w lipcu. Na kieliszku i szkle butelki widać rosę, bo wino było doskonale schłodzone. Jakieś 6-8 stopni przy ok. 30 stopniach na zewnątrz. I to jest świetne wino na takie warunki. Jest zieloność, jest świeży agrest, trawiastość, jest zielona kwasowość. Nie ma tu specjalnej głębi, ale szczerze mówiąc w takim winie bym jej nie szukał.  

Hilltop Irsai Olivier - tu również podobne nuty - tyle że mniej trawiaste, bardziej idące w jabłka i brzoskwiniowość. Świetna propozycja na letni, wciąż gorący, wieczór.

 
Hilltop Cserszegi Fűszeres 2020

Z kolei Hilltop Cserszegi Fűszeres 2020 to już eksplozja tropikalnych owoców. Aromat od razu pod znakiem dojrzałej cytryny, może lekkiego warzywnego ogródka, pewnej tłustej zielonej trawy. Struktura także przyjemna - oleista. To chyba najlepsze z białych win podstawowej linii Hilltop.

Hilltop Chardonnay 2020

Przed degustacją Hilltop Chardonnay 2020 miałem pewne obawy, bo Chardonnay w taniej odsłonie często wieje nudą. A tu, proszę - bardzo ładny złoty kolor. Sugerujący wręcz, że wino będzie nawet i złożone. I oto... nie jest źle. To, co dziwi najbardziej, to bardzo wysoka kwasowość. Takiej bym się tu nie spodziewał. Ale po kolei - w aromacie jest nieco miodu, wosku, białego melona, nieco zielonej świeżości. W ustach struktura oleista, przyjemna - no i ta kwasowość, której jest sporo. Bardzo dobre wino, szczególnie do tłustych słodkowodnych ryb!

Dwa okazy Tokaju z wytwórni Grand Tokaj robią bardzo dobre wrażenie. To Grand Tokaj Kesoi Arany Sweet 2017 z linii Grand Selection oraz Late Harvest Grand Tokaj z linii Premium (importerem jest Dom Wina).

Grand Tokaj Kesoi Arany Sweet 2017

Pierwsze jest lżejszym winem o aromatach miodowo-gruszkowych, podbitych woskowym tłem, z bardzo przyjemną, niezbyt wybujałą kwasowością. Drugie zaś, o etykiecie premium, bardziej pachnie tropikalną nutą.

Grand Tokaj Late Harvest 2018

Piękny zloty kolor, w nosie dyskretny kandyzowany ananas, może też słodki melon. Kwasowość niezbyt wielka, ale całkiem przyjemna. Bardzo dobre wino na czas taki jak teraz - paskudną jesień.

Csite Toplec Edes Tokaj Furmint 2017

Csite to niewielka (1,5 ha) winnica z produkcją od 2009 r. Wina robione są w technologii o niskiej interwencyjności - bez pestycydów, grona wyciskane tradycyjnymi prasami koszowymi itp. Toplec Edes Furmint 2017 to wino o pozornie lekkiej słodyczy (95 g cukru, ale kwasu mamy 7,1 g), o dość wyraźnych ananasowych i jabłkowych aromatach, z woskowym echem. Całość bardzo fajnie utrzymana.

Hilltop Merlot Rosé

Hilltop Merlot Rosé jest wytrawne - pachnie ładną całkiem truskawką i poziomkami, a w smaku dość spora kwasowość. Pije się przyjemnie, tym bardziej gdy właściwie schłodzone. W finiszu pojawia się lekka goryczka.

Chateau Teleki Villanyi Merlot 2017

Chateau Teleki Villanyi Merlot 2017 to Merlot nieoczywisty. Więcej tu nut dymnych niż czysto owocowych. Pewnie przyczynił się do tego wiekowy już dość rocznik, ale całość zdecydowanie jeżynowo-czekoladowa, z małą pieprznością. Taniny przyjemne, już lekko wtopione.

Vida Peter Hidaspetre Kekfrankos 2018

Vida Peter Hidaspetre Kekfrankos 2018 to wino z Szekszardu, ze szczepu Kekfrankos (czyli Blaufränkisch). Znakomita propozycja na jesienny wieczór. Jest tu pewna lekkość, ale i bardzo ładna złożoność. Jest jeżyna, jest śliwka, są piękne jeszcze leciutko szorstkie taniny, jest pewna ziołowość i zieloność. Wina importuje Rafa Wino.

Esterházy Etyeki Kúria Red 2017

Esterházy Etyeki Kúria Red 2017 to też imponujący przykład niepozornego wina, które wraz z czasem będzie ewoluować w jeszcze piękniejszą stronę. Już teraz jest przyjemnie jeżynowo-pieprzne, taniczne, a stanie się bardziej miękkie, szerokie za kilka lat (tu też import Rafa Wino).


 
Kövilla Villányi Franc 2017

Podobny los czeka Kövilla Villányi Franc 2017. Dziś to wino spod znaku bogactwa aromatów - są tu jeżyna, jagoda, skóra, wędzony boczek, wędzona śliwka, w smaku tylko jakby nieco krótkie, z pewną przepaścią i leciutkim zawodem na podniebieniu. Bo oto przełykamy, a tu lekkie dość ciało. Potem, w finiszu, pojawia się tanina mocna, jeszcze niezintegrowana. Ale za 3-4 lata to będzie tu wszystko fajnie grało!

 

Wina otrzymałem od Winicjatywy, która była organizatorem Hungarian Wine Roadshow



wtorek, 16 listopada 2021

Blogerzy w winnej Saksonii - z wizytą u księcia w Schloss Proschwitz (cz. 2)

Jak Weißburgunder i Spätburgunder, to tylko z księciem!

Blogerzy z księciem Georgiem zur Lippe. W kieliszkach Weißburgunder (fot. Olaf Kuziemka)

Po wizycie w posiadłości Karla Friedricha Austa czas na ponowne - po czterech z górą latach - odwiedziny w Schloss Proschwitz. Najbardziej chyba znanego producenta win w Saksonii. Jeśli wstąpicie do dowolnego sklepu z winami w tym regionie, idę o zakład, że znajdziecie tam wina Proschwitz. W kwietniu 2017 r. o powrocie rodziny do Saksonii, pierwotnej niechęci władz regionu, nieufności miejscowych, żmudnym odzyskiwaniu majątku (drogą kosztownych wykupów) oraz oczywiście o winach opowiadała nam księżna Alexandra zur Lippe. A tym razem mieliśmy szczęście porozmawiać z samym księciem Georgiem. W jednej z komnat rodowego barokowego zamku w Proschwitz, a nie pobliskim Zadel, gdzie pozostał tylko książęcy hotel.

Barokowy pałac Proschwitz - od strony ogrodu (fot. Olaf Kuziemka)

Z księciem po raz pierwszy miałem okazję zamienić parę słów, gdy prezentował ofertę podczas degustacji win niemieckich. Wtedy, w Warszawie, było ogólnie o życiu, uprawach, a teraz - w Saksonii - o początkach pracy księcia w biznesie, jego studiach rolniczych, pracy w firmie, którą dziś byśmy określili jako "informatyczna", żmudnej odbudowie rodowej dumy - barokowego pałacu na zboczach Łaby i odbudowie winnicy, która jest jak sen o powrocie winnej potęgi tego regionu z czasów Sasów. 

W końcu przyszła kolej na wina - począwszy od pierwszego musującego (na pierwszym zdjęciu) - Weißburgundera brut. Kieliszek wina z księciem na powitanie to jest to! Wino świeże, o średniej wielkości bąbelkach, lekko kremowe, o całkiem sporej kwasowości i przyjemnie długim - idealne na aperitif, serów i białych mięs. 

Goldriesling - duma winnicy i sztandarowe wino, będące swoistym punktem odniesienia dla win białych - w aromacie z nutami cytrusowo-jabłkowymi, z całkiem wyraźną kwasowością i ładnym finiszem. Szczep Goldriesling powstał pod koniec XIX wieku w Alzacji, ale największą popularność zdobył właśnie w Saksonii - Proschwitz jest bodaj najbardziej znanym producentem win z tej odmiany.

 
Goldriesling Trocken (fot. Olaf Kuziemka)

Degustację czerwieni rozpoczęliśmy od Fruhburgundera Erste Lage z parceli Kloster Heilig Kreuz (na południowym brzegu Łaby) o bardzo delikatnej strukturze i pięknie wtopionym owocu. Owoc nieco cofnięty, z wtopioną już doskonale beczką. Całość przywodzi na myśl Pinot Noir (Fruhburgunder to pokrewny szczep PN, zwany czasem Pinot Madeleine), choć jest bardziej miękka, bardziej jednolita niż Spätburgundery (Pinot Noir).    

  

Fruhburgunder Erste Lage Kloster Heilig Kreuz

Co do Spätburgunderów - to mieliśmy okazję spróbować ich z trzech roczników. Najmłodszy, Barrique 2018 - to świeże jeszcze wino o wyraźnym aromacie maliny i wiśni. Wiśni świeżej, kompotowej, pestkowej. Wino, któremu jeszcze potrzeba czasu, bo picie dziś nie sprawia wyraźnej przyjemności. Cena w winiarni - 29,50 euro.

Spätburgunder Großes Gäwachse 2018

Rocznik 2017 już pokazuje zmianę ewolucyjną - tu wino wciąż ciemne w sukni, ale aromat idzie już delikatnie z kierunku owocowego w stronę piwnicy, w kierunku nut skórzanych, choć oczywiście owoc jest tu wyraźnie obecny. Całość jest świetnie ułożona i podlana bardzo ładną dawką kwasowości. Cena już wyraźnie wyższa - 44 euro.

Spätburgunder Großes Gäwachse 2017

Wino jeszcze o dwa lata starsze już pokazuje najpiękniejszą stronę Pinot Noir. Rocznik 2015 to scena, z której przykurzony jakby owoc zszedł za kulisy, ustępując miejsca zamszowej skórze, nutom suszonego mięsa, lekko wędzonego boczku. Tu całość już świetnie się stopiła w jedność. To już wino, które warto mieć w swojej piwniczce. Wciąż zachowana całkiem spora kwasowość pozwala cieszyć się winem i patrząc na etykietę wspominać zrealizowane marzenia pogodnego księcia z Saksonii!

Spätburgunder Großes Gäwachse 2015. Klasa!

środa, 10 listopada 2021

Toro - beczkowe, mocarne, na jesienny szczyt

Bodegas Fariña Gran Collegiata Toro 2015


Na półmetku jesieni - nawet jeśli to dzień o ładnej pogodzie - przydało by się przypomnieć wspaniałe gorące lato pełne słońca. Czerwień z Hiszpanii taką możliwość właśnie daje!

Toro to jeden z mniejszych winnych regionów w Hiszpanii (i dość nowych, bo Denominación de Origen Toro otrzymało w 1987 r.), położony na zachód od Ribera del Duero, a na wschód od pobliskiej Portugalii. Upały są tu bardziej dotkliwe niż w Ribera, a grona Tempranillo rosnące na piaskowych podłożach nazywane są tu Tinta de Toro. Z tego właśnie grona - z 60-letnich krzewów - powstała Gran Colegiata! Dzieło winnicy Bodegas Fariña, którą prowadzi jeden z ojców założycieli DO Toro - Manuel Fariña.   

Gran Colegiata 2015 leżakuje w beczce z amerykańskiego dębu 18 miesięcy i co najmniej trzy lata jeszcze dojrzewa w butelce. Jest mocno wiśniowe, ale przy tym też ma wyraźne waniliowe tło. Ale spokojnie, ten dąb nie dominuje - jest jeszcze miejsce na nuty pierniczka, korzenie, przyjemny czarny pieprz. 

Znakomicie będzie pasować do wołowych steków i mięs w ciemnych sosach. Ale także można je potraktować bardziej deserowo, kontemplacyjnie.

Wino kupicie w sklepach specjalistycznych M&P, ja degustowałem dzięki uprzejmości Ambasady Hiszpanii oraz Foods&Wines from Spain.

środa, 3 listopada 2021

Kalifornia wraca do Polski. I to w znakomitym stylu

Czekałem cztery i pół roku...

Newfound - wino nieoczywiste. 50 dolarów. Jakość klasa - oby trafiło pod strzechy!

Kilka lat jej nie było. Konkretnie cztery i pół roku. Degustacja win z Kalifornii organizowana przez Taste it All. W końcu wróciła i mam nadzieję, że na dobre. Wspaniała okazja do tego, by na własnych nozdrzach, języku i podniebieniu wypróbować innych win niż marketowe CR czy Mogen David...
 

W murach Elektrowni Powiśle można było spróbować win kilkudziesięciu producentów - część z nich poszukuje w Polsce importerów. I mam nadzieję, że znajdzie, choć cenom nie sprzyja odległość od miejsca produkcji i oczywiście "amerykańskość" (pojmowana geopolitycznie - w opozycji do "unijności"), choć niewątpliwie niektóre okazy smakowo bardzo się gustowi Polaków podobają.
 

Wzorzec białej Kalifornii - maślane, pełne Chardonnay - to coś, do czego polscy winopisarze mają stosunek wysoce krytyczny. A ja mam odwrotnie :) I spróbowałem kilka takich okazów - m.in. maślano-migdałowe Bread & Butter 2019 (kupicie w Mielżyńskim) czy Patz & Hall 2017 Chardonnay (o mocarnej strukturze), choć muszę przyznać, że było kilka win bardzo zaskakujących.

Stags Leap Aveta Sauvignon Blanc 2019

Stag's Leap Aveta Sauvignon Blanc 2019 - było nie tylko trawiaste i zielone, ale... to nie jest proste wino. Jest wręcz szorstkie, drapieżne, młode. To pewnie zasługa półrocznego dojrzewania na skórkach. Czy kiedykolwiek będziemy mieć komfort, by spróbować tego wina za 3-5 lat?

Calera Viognier Mt Harlan 2017

Calera Viognier Mt Harlan 2017 - aromat zwiastuje typowy tłusty, maślany okaz (60 proc. było we francuskiej beczce), a tu w smaku - zaskakująca szczupłość, delikatność i długość (20 proc. w stali, 20 proc. w betonie). Wino bardzo dobre!

Rombauer Vineyarads Chardonnay 2020

Dwie białe etykiety z Rombauer Vineyarads też trochę zadają kłam legendzie o przeładowanych kalifornijskich bielach. Otóż Sauvignon Blanc jest bardzo szczupłym wine. Chardonnay 2020 tego producenta sprawia wrażenie "iskrzącego" wina - w strukturze jest jak usiane małym ognikami. Bardzo przyjemny okaz!

Three Fingers Jack 1924 Chardonnay

Coś, co miało być armatą, a jest zaledwie... damskim kieszonkowym rewolwerem. Chodzi o Three Fingers Jack 1924 Chardonnay. Wino dojrzewające w beczkach po whisky. Zawsze jak mam przed sobą takie wino, pojawia mi się obawa, że oto otworzę, a tu w środku taki dżinn (ten z lampy Aladyna, a nie z jałowca), który jest przepakowanym beczkowcem na sterydach jak Jacob's Creek Double Barrell. Oczywiście wciąż lubię beczkę, ale nie taką jak w przypadku wyżej wspomnianego Jacob's Creek. Tu, w przypadku 1924, zupełne zaskoczenie - eleganckie, akacjowe aromaty i ładna spójność, żadnego zalewu sztuczności! Średnio cieliste, w strukturze całkiem przyjemne, dobrze zbudowane, ładnie zaokrąglone, bez żadnej jednak przesady. Zresztą, wino z ową beczką po whisky miało styk ledwie dwumiesięczny. 

Patz & Hall Pinot Noir 2017

Ale jak Kalifornia, to oczywiście... Bezdroża (Sideways) czyli wojna Pinot Noir z Merlotem. Jak wypadają te pierwsze? Znakomicie. Taki na przykład zwykły z pozoru Patz & Hall Pinot Noir 2017 - więcej ma wspólnego z europejskimi odpowiednikami niż z Kalifornią. Jest szczupłe i niezbyt bogate w aromacie  jak z chłodnej krainy. Żyletkowe wręcz, pestkowe. Kwasowość całkiem przyjemna. Jasne w sukni.

Patz&Hall Gap's Crown 2016 Sonoma Coast single vinyard

Za to Patz & Hall Gap's Crown 2016 Sonoma Coast single vineyard to już okaz bardziej finezyjny. Wino w sukni ciemniejsze. W aromacie podobny do poprzednika, choć bardziej zniuansowany - ma więcej cieplejszych odcieni i więcej tanin. Bardzo długi finisz. Kwasowość imponująca. Tak wysoka, że zdaje się wyżerać dziury w podniebieniu.

Calera Ryan Vineyard Pinot Noir 2016

Calera Ryan Vineyard Pinot Noir 2016 zrobiony jest z gron z parceli na stoku o orientacji zachodniej i południowo-zachodniej. Wino leżakowało 18 miesięcy w beczce z francuskiego dębu (tylko 30 proc. w nowej) i sprawia świetne wrażenie. Aromat przywołuje wspomnienie wczesnego lata - czystej i delikatnej truskawki. Wino bardzo ładnie ułożone, z niewielką taniną, imponujące.

Calera Mills Vineyard Mt Harlan 2016

Calera Mills Vineyard Mt Harlan 2016 - grona rosły na stoku południowo-wschodnim i różnica jest wyraźna. Tu wino jest jeszcze lepsze, truskawkowo-porzeczkowo-jagodowe, tanina i kwasowość doskonale zintegrowane. Bardzo, ale to bardzo dobry Pinot!

Rombauer Cabernet Sauvignon 2018

Oczywiście nie samym pinotem żyje miłośnik win kalifornijskich, tylko też "cabem" i merlotem. Rombauer Cabernet Sauvignon 2018 okazał się okazem twardym w smaku, wręcz ostrym, bardzo tanicznym, sprawiał wrażenie bardzo młodego. W aromacie piękna truskawka i ciemna wiśnia, żadnych tam niedojrzałych papryk. Merlot zaś tego producenta z tegoż rocznika był nieco bardziej krągły, bardziej w aromacie truskawowy, bardzo kwasowy i długi w finiszu. 14 miesięcy leżakował w dębie, ale tylko 40 proc. w świeżej, nowej. 

Jako że intrygował mnie wygląd etykiet - tradycyjnych, w nieco babciowym stylu, przywodzącym raczej syrop z jeżyn niż wino, zapytałem przedstawiciela winnicy, czy nie czas na zmianę na styl bardziej nowoczesny. - To nie jest kwestia mody. Gdy klient wchodzi do sklepu i widzi półkę z winami, od razu rzucają się w oczy nasze staromodne etykiety. Są tak rozpoznawalne, że nie mamy zamiaru ich ruszać - uśmiechnął się. Producent wypuszcza na rynek wina od 1980 r. Każdego roku ćwierć miliona 12-butelkowych skrzynek. 99 proc. produkcji sprzedaje się w USA za ok. 40 dolarów/butelka. Importer - którego w Polsce nie ma - może liczyć na cenę 21,5 dolara.

Stag's Leap Fay Cabernet Sauvignon 2018

Stag's Leap Fay Cabernet Sauvignon 2018 to wino "kompletne". Sporo owocu - miksu jeżyn, czarnej porzeczki, wiśni, lekkiego pieprzu. Piękna, dość drobno utarta tanina, ale wyraźna, ostra. Klasa, elegancja i zero przesady mimo 20 miesięcy nowej francuskiej dębowej beczki. 150 dolarów u producenta. 
Na tle Fay Artemis z tego samego rocznika wydaje się cieniem. Tu tylko delikatna kwasowość, tanina i lekki, prosty owoc - mieszanina wiśni i lekkich truskawek.

Bateria Ridge
 
Kolejnym mistrzowskim winem - choć jeszcze młodym, z ogromnym potencjałem starzenia - jest pewniak Ridge 2016 Cabernet Sauvignon. Importuje Winkolekcja.
Truizmem jest powiedzieć "wspaniałe wino", ale samo mówi za siebie - jest tanina, jest piwnica, są skóra, las, ściółka, wszystko kompletne. Długi finisz. Świetne. Struktura szczupła, a jednocześnie mocna jak 20-letni dąb. Do starzenia przez długie lata - na pewno 12-15 obrotów Ziemi wokół Słońca. To znaczy Ziemi wokół Ridge!
 
Robert Mondavi Oakville CS Napa Valley 2018
 
Robert Mondavi Oakville Cabernet Sauvignon Napa Valley 2018 - to miękkie i jedwabne, najbardziej gładkie CS degustacji. Taniny gładkie jak mąka ziemniaczana w dotyku. Owoc jeżyna i sporo kwasu. Dłuuuugi finisz. Jeśli szukacie czegoś z większym pierwiastkiem dzikości, nieokiełznania, to jednak Robert Mondavi Napa Valley Cabernet Sauvignon 2018. Tu więcej twardości i chyba potencjał na przyszłe lata lepszy!
 
Robert Mondavi Napa Valley Cabernet Sauvignon 2018
 
Jest jeszcze ciekawostka - Robert Mondavi Private Selection Cabernet Sauvignon bourbon agend 2019 - dla mnie wino jeszcze do 10-letniego czekania. Dziś dzikie, eukaliptusowo-goździkowe, z piwnicą, ale i jeszcze młodą, drapieżną podściółką czerwieni. 

Robert Mondavi Private Selection Cabernet Sauvignon bourbon aged 2019
 
Na drugim biegunie stoi wygładzone, wypolerowane Hess Allomi Napa Valley Cabernet Sauvignon - bogate i miękkie. Dla mnie za miękkie jednak. Porzucam czyste Cabernety.

Hess Allomi Napa Valley Cabernet Sauvignon
 
W Hess Lion Tamer Napa Valley Red Blend 2018 jest już istna wariacja - 47 proc. Malbeca, 24 proc. Zinfandela, 19 proc. Petite Sirah, 8 proc. Cabernet Sauvignon, 1 proc. Petit Verdot i 1 proc. Carignan. To wino "chłodne". Jeżyna podbita wiśnią i mnóstwo owocu. Lekka tanina i mała kwasowość, ale całość mocarna i elegancka zarazem.
 

Hess Lion Tamer Napa Valley Red Blend 2018
 
Na koniec ciekawostki - Newfound grenache (jest na tytułowym zdjęciu tego posta) - wino złudne. Jak Pinot Noir w kolorze i aromacie, ale w smaku... ma pewną żelazistość i pewną dziwnie skręconą strukturę, taninę wyraźną, szorstką, zupełnie inną niż wszystkie pinoty. Nic dziwnego - to czysty Grenache! 50 dolarów w detalu.
 
Orin Swift Palermo 2017
 
I jeszcze Winnica Orin Swift. Palermo 2017 - tu Cabernet Sauvignon 70 proc., Cabernet Frank i Merlot. Krągłe, ale zawracające konsumenta wokół własnej osi. Mocne jak pajda chleba, owocowa bomba. A Orin Swift Machette 2016 z przewagą Petit Syrah to po prostu odpłynięcie psychodeliczne - jak przejście z głośnika mono kryształkowego radia z lat 30. XX wieku w Dolby Surround XXII wieku - ot, taki winny drum&base na sterydach.
 
Orin Swift Machette 2016