czwartek, 30 maja 2013

Włoch czerwony, dobry na upał jak biały - 5 pkt.

Luna Rossa Sicilia IGP 2011


Półka - na wysokości kolan

Gdzie i czemu tak drogo - Cultura y Vino i 24 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

 
Te chwile przed burzą… Gdy zachodzące słońce burzy jeszcze nie zwiastuje, ale zwiastuje ją weather.com. Powinno się siedzieć w ogrodzie, na huśtawce (takiej jak z Czechowa) i popijać doskonale zmrożonego rieslinga.

Ale nie ma Czechowa, nie ma huśtawki, nie ma rieslinga. Jest za to Ogrodowa, a słońce pieknie zachodzi nad Okopową. A stąd już tylko kroczek do Cultura y Vino. A tam coś lekkiego - Luna Rossa Sicilia Vaccaro. Naero d'Avola - lekkie i świetnie owocowe. Z oferty Kondrat Wina Wybrane (co ciekawe, teraz w sklepie internetowym Kondrata brak tego wina!).

W nosie czuć aromaty leśnych owoców - jagodowo-borówkowe, ale i korzenne, a w smaku jest przyjemne, lekkie. Może nie jest absolutnie powalające, ale jak na wino za 24 zł, bardzo, ale to bardzo przyzwoite. Powala większość winiaczy za 29 zł z marketów.

Producent napisał w karcie wina, że dobrze współgra z makaronami i innym włoskimi przysmakami. To fakt. Z tapaskami i oliwą, pleśniowym serkiem, jest wyborne. Ale do smakowania na ogrodowej werandzie także! Do ideału mamy więc bardzo blisko. Jeszcze tylko troszkę brakuje!

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

sobota, 25 maja 2013

Langwedocja na czerwono

Perły i wisienki na torcie Francji!

Wśród czerwonych win z Langwedocji, której winiarze gościli na zaproszenie Winicjatywy w Warszawie, są perły. O aromatach wiśni, czarnych i czerwonych porzeczek, ale też ziół i kwiatów. Pychotka!

Virgile Loly: Classic Rouge i Joly Rouge 2010

Joly Rouge 2010 ma super moc i mnóstwo owocowego szaleństwa. Saturne 2009 jest delikatniejsze, może owoc zniknął. Magdalena Bogucka-Joly - Polka, która poślubiła Virgila - mówi, że ten konglomerat aromatu i smaku to zaplanowane dzieło jej męża. - Nie korzysta z żadnych komputerów, programów, tylko z własnego nosa i pamięci, by osiągnąć wymarzony efekt - dodaje. A takie Virgile Rouge 2006 otwiera się i otwiera. Już po kilku minutach jest pyszne!

Chateau de Cazeneuve: Cynarah 2011

Chateau de Cazeneuve: pierwsze - Cynarah 2011 przyjemne, ale pokroić bym się nie dał. Za to drugie jest już ciekawsze - to Les Calcaires 2010 jest już delikatniejsze.

 
Jouclary Guilhame de Jouclary Cabardes 2009 i Les Amandiers

Chateau Jouclary Les Amandiers. Nieco dentystyczny aromat. Ściągające w finiszu. Ale starsze - Guilhame de Jouclary Cabardes 2009 - to świetne wino. Nie ma w nim nic słabego. W finiszu długaśne. Zostaje w pamięci. Nic dziwnego - Pascal robi tylko 3 tys. butelek. Jest tu kupaż merlota, syrah i grenache.

Bassac 100 proc. merlot. Ale smak całkiem niemerlotowy


100 proc. merlota (nikt z innych winiarzy nie pokazał takiego dziełka) ma za to w sobie Merlot Bassac. Tyle, że próżno szukać tu spokoju merlota z innych regionów. - To właśnie sprawia terroir - uśmiecha się Francois-Manuel Delhon, zakręcony Francuz. Przytulając żonę przyznaje, że są najbardziej szalonymi winiarzami z Langwedocji. Nawet wąsy sobie wytatuowali na wewnętrznych stronach palców - takie same jak na etykiecie wina Manpot.


 Francois-Manuel Delhon, Jacqueline, ich tatuaże i Le Manpot
Jacqueline jest Amerykanką, ślub wzięli w Las Vegas po czterech (sic!) dniach znajomości. Przyjechali do Europy i mają sprecyzowany plan: dzieci, większa, nowa winnica i sieć winebarów w Tokio. Bo młodszy brat Francois-Manuela ma żonę Japonkę. Aha, i jeszcze obaj bracia Delhon mają grubo powyżej 190 cm wzrostu. Ilu znacie Francuzów, którzy są tak wysocy? Pięciu? Akurat.
 

Wina Cebene - każde o innym charakterze

Brigitte Chevalier pokazała ciekawe czerwone wina. Jej najprostsze - Ex Arena Vin de Pays 2011 - ma posmak delikatny, jakby pinot noir. Pyszne. Les Bancels Faugeres 2009 i 2011 to dwa zupełnie inne wina! Starsze jest ziołowe, ma piękny finisz i przykleja się gdzieś tam z tyłu podniebienia, a w młodszym jest więcej czekolady w aromacie. Bardzo mocne jest Belle Lurette Faugeres 2011 i na tak szybkiej degustacji ma pewnie za mało czasu, by się rozwinąć.

La Madura St Chinian: Classic (2010) i Grand Vin (2009)

Podobnie różne są dwa wina z Domaine La Madura St Chinian: Classic (2010) i Grand Vin (2009). Młodszy ma kwiatowy zapach, smak taki sobie, płaski. Może pod koniec wychodzi coś fajnego. A starsze ziołowe jak diabli. Cudowne. I jak diabli pieprzowe, z nutką chili.

Rouge Saint Georges 2009 Domaine Henry

Rouge Saint Georges 2009 Domaine Henry to wspaniałe wino oddające - jak mówi syn właściciela - charakter całego terroire. Morze kwiatu i owocu.
Ale ciekawsze i nietuzinkowe jest Villafranchien 2010 tegoż producenta. Ma kolor jak stare wino - pomarańczowe,  jasnobrązowe. I aromat arbuza i… benzyny. Owoc przepadł gdzieś zupełnie. Gdy się pije, to smakuje się sam minerał. Ale winiacz ma-gne-tycz-ny!

Villafranchien 2010 Domaine Henry - wygląda jak stare!

Magnetyczne były także butle Turner Pageot. Ich twórca Emmanuel Pageot to wesołek. Robi niewielkie ilości - od 3 do 5,5 tys. sztuka, ale smaki wytworne i radosne. Takie wino Le Rouge Pezenas 2011 jest dziwne, zagadkowe w smaku: ni to ostre, ni to troszkę ogórkowo-kiszone na początku… Ale Carmina Major to pycha.

Emmenuel Pageot i jego Carmina Major

La Rouviole Cuvee Baroque Franka Leonora to wino troszkę cieńsze niż inne, ale następne - La Rouviole Cuvee Selection i po prostu La Rouviole o niebo lepsze. Owocowość aż tryska!

Frank Leonor i jego La Rouviole Cuvee Baroque

Wina Johna Bojanowskiego z Clos du Gravillas nieco bardziej zróżnicowane: L'Inattendu 2011 Minervois (tylko 2,5 tys. butelek) owocu ma mniej niż Rendez-vous du Soleil Cotes du Brian 2010 (w tym czuć też czekoladę, kakao, ma moc!). A już Lo Vielh Cotes du Brian 2009 (sam Carignan) jest superowocowy!

Rendez-vous du Soleil Cotes du Brian 2010: tu jest moc!
 
Troszkę od owocu odchodzi Nicolas Mollard (Domain Le Clos du Serres). W Le Clos 2011 Languedoc czuć zwrot ku ziołom, a w Humeur Vagabonde 2011 (tylko 3 tys. butelek) moc i czekoladę. Za to Les Maros 2011 Lenguedoc Terrasses du Larzac to taki delikates do smakowania przy książce.

Delikatesy z Domain Le Clos du Serres

Na koniec wisienka na torcie - Red Passerille (Domaine Henry). Wącham - czarna porzeczka i to jaka! Jeszcze więcej porzeczki. Kolor boski. Jakby te wszystkie porzeczki wlać i wyciągnąć pierwiastek. To istna słodycz - syrop, aromat, poza tym owocowy smak…

Red Passerille (Domaine Henry)

Wino? Likier? Płynny owoc? Wszystko w jednej małej buteleczce. Całość brzmi jak 20 proc. alkoholu, a tu jest… 12 proc. tylko! Niesamowite.

Szczerze powiedziawszy te wszystkie wina były wyjątkowe. Większości z nich pewnie nigdy w Polsce nie znajdziemy. Może więc na urlop do... Langwedocji?

Langwedocja na biało

Precz z Coca-Colą!
 
Konkurencja testuje: Frank Leonor próbuje wina Domaine Henry

- Próbuję mnóstwo win konkurencji. Czasem siadam i myślę sobie: co za wspaniałe wino. Czemu ja takiego nie zrobiłem? - opowiada przy kolacji Pascal Gianesini, właściciel Chateau Jouclary, smakując różnych win swoich sąsiadów.  

- I wtedy stara się Pan naśladować to wino?

- A skąd! Każdy z nas robi wino po swojemu, gdybym tak zrobił, to po pewnym czasie wszystkie byłyby takie same. Robilibyśmy Coca-colę, a nie wino!

A tak nie ma żadnej Coca-coli. Jest za to szaleństwo, żonglerka owoców, ziół, łamanie stereotypów - coś, czego inne zachowawcze regiony świata nie robią. I dobrze, niech żyje Langwedocja, której winiarze - bohaterowie filmu „Les Terroiristes du Languedoc” gościli na zaproszenie Winicjatywy w Warszawie, prezentując swoje dzieła.
 

Chateau de Cazeneuve blanc 2011

W naszych sklepach z białą Langwedocją słabo. A tu takie klejnociki i klejnoty: Chateau de Cazeneuve blanc 2011 - przyjemne, choć troszkę metaliczne w smaku i cierpkie, ale z nieco zamkniętym aromatem, może za zimne? Za to Chateau Jouclary Sauvignon Vin de Pays 2012 z długim finiszem, bardzo kwasowe i owocowe. I to jeszcze z owocem egzotycznym. Pyszne młode wino. Sama radość.

Chateau Jouclary Sauvignon Vin de Pays 2012: sama radość

Armonia Blanc Vin de Pays Bassac 2012 ma tylko 5 proc. muscatu, ale te 5 proc. zdominowało całą resztę, jaką jest sauvignon blanc. Bardzo miękkie wino winiarzy, którzy są nieco szaleni w pozytywnym sensie (ale o tym piszę dalej).
 
Armonia Blanc, Petit Grain i Rose Bassac
Największe zaskoczenie w dziedzinie białych i różowych to Rose Saint Georges 2011 Coteaux du Languedoc Domaine Henry. W aromacie zwykłe różowe, a w smaku - zaskakująco wytrawne. Podobne wrażenia miałem przy Le Saut du Poisson 2011 Le Clos du Serres - aromat fajny, ale smak nieco skryty, kwasowy, mocny. Taniczny i to mocno smak ma Champ du Roy 2011 Chateau Coupe-Roses. Kwasowości mało, ale usta ściąga zaskakująco.

Rose Saint Georges 2011 Coteaux du Languedoc Domaine Henry (pierwsza butla z prawej)

La Madura Grand Vin ma super aromat! Niepotykany: nagietki, ogród babci, ale w smaku moc preparatu dentystycznego. Nieco gorsze była Madura Classic: mięsista, pieprzna, ale mniej owocowa niż konkurenci.

La Madura Classic i Grand Vin

Joly Blanc Virgile Joly 2012 ma super aromat, ale gorszy smak. Za to ABSOLUTNIE cudowne jest Virgile Blanc 2005 Vin de Pays de l'Herault. Rok w kadziach, półtora roku w beczkach. Tylko grenache blanc. Aromat? Zwiastuje maderę. Taką słodycz, że zaraz myślę, że zasłodzę się na amen.

Virgile Blanc 2005 Vin de Pays de l'Herault. Hit!

Ale próbuję. Przygotowany na słodycz. Łyk i… absolutnie wytrawne wino. Kwasowe. Nie wierzę. Raz jeszcze zapach, potem łyk. Coś niesamowitego. Po prostu Hit!

czwartek, 23 maja 2013

Degustacja win portugalskich w InterContinental

Kto jest winny? Portugalia!
 
Karty na stół czyli rodzynki Portugalii
 
Majowe spotkania z portugalską kulturą w warszawskim hoteli InterContinental to przyczynek do poznania - powierzchownego z wielu względów (pęd współczesności niestety) - winnego katalogu Atlantiki, importera win (nie tylko) z Portugalii. I okazja do umoczenia warg w niektórych wspaniałościach "końca świata"

Anselmo Mendes Vinho Verde Alvarinho Muros Antigos 2012 - z popularnym sklepowym Verde ma wspólną nazwę. Ciężko w to uwierzyć, o ile się tylko spojrzy na kolor i spróbuje poczuć aromat. Ot, verde. Ale smak! Uch, przyjemnie pieprzny i to jak długo! Znawczy powiedzą o takim winie "mineralne", choć innych znawców to oburza i rozsierdza. Mają "bekę" z tego powodu w środowisku, ale zostawmy ich z ich problemami mineralności. Takie wino kosztuje ok. 60-70 zł na sklepowych półkach.

Długi posmak i moc ananasa miało Esporão Alentejo Reserva Branco 2011. Świetne na 6 punktów winiacza! Dość kwasowe, młode, ale nie straszące cienizną. Też 60-70 zł. Ale jak smakuje do pieczonego świniaczka! I krewetek, i ostryg!!!
Dziwaczny winiacz, ale wart spróbowania to Borges Dão Touriga Nacional 2010. Aromat i smak idą inną drogą. Ale to ciekawe, że czuć wanilię, czekoladę, a w smaku zioła i to jakie! Bardzo ściągające pyszczek - jakbyśmy przegryźli pesteczki winogron. Jak smakowałem, to miałem wrażenie, że smakuję KOMPLETNIE innego wina niż wszędzie na świecie.

Drugim takim winem - tyle że stojącym o 3 szczeble wyżej - jest Luis Pato Beiras Vinha Barrosa 2005. Produkowane ze szczepu Baga. 18 miesięcy w beczce, 2 godziny w karafce i… zamknięte. Finisz niezbyt długi. Cudownie mętne, w smaku roztraja się rozkosznie. Nie smakuje owocem, ekstra wino do smakowania bez żadnego żarcia. I to by chyba było wino na 7 punktów skali Winiacza. W sklepach podobno za ok. 200 zł.

W środku - Luis Pato Beiras Vinha Barrosa 2005

Quinta da Malhadinha Aragonês 2009 ciekawe, bo z aromatem eukaliptusa. Robił je Australijczyk w fajny sposób, bo w aromacie suszone śliweczki, a w smaku zioła. Pó de Poeira Douro Tinto 2006 to także ładny winiacz. Na 6,5 punkta. Tyle, że w pierwszym aromacie był troszkę zgniły. Ale machnięcie kielichem 12 razy w prawo i fru, poleciało. Zrobiło się przyjemnie. Coś w tym może być, bo kilka osób zgłaszało votum separatum w sprawie smaków win z różnych butelek.
Dla amatorów słodkości (przełknę sam z 50 ml) była East India Madeira 10 Anos. Słodycz stopiona w bursztynie. Miliard razy lepsza niż Nalewka Babuni (o ile to paskudztwo jeszcze istnieje).

Na hotelowej antresoli człowiek ciśnie się przy człowieku - to degustacja win ciekawych, ale i banalnych. Banalne było białe Bastardo. Jakoś tak jakby spozycjonowane bardziej na bywalca dyskoteki na Ibizie latem niż intelektualisty w letni wieczór na tarasie domu w Lizbonie.

Ciekawa butelka to Periquita Reserva 2010 z katalogu Dobre Wina. Zero nachalności, zioła, jagody, fiołki. Dobre było też Azul Portugal 2011 (z zieloną etykietką) z Douro to ładne wino, choć bez zdecydowanego charakteru. Są dżemiki i zioła.
Periquita Reserva 2010

Pyszne było 2 Tintos Lima Mayer. Beczkowe, ale lepsze niż zachwalana Reserva Lima Mayer. Reserva delikatna jak muśnięcie piórka, mniej wyrazista. Ale i tak na 5 punktów Winiacza. Lima Mayer tegoż producenta było zgrabnie roztrojone w smaku. Jak pyszne Bordeaux.

2 Tintos Lima Mayer
 
Gdybym miał wybrać NWP - Najpyszniejsze Wino Portugalii - to podium jest proste:  1. miejsce: Luis Pato Beiras Vinha Barrosa 2005. A potem szarfy druhen niosą: Borges Dão Touriga Nacional 2010, Lima Mayer, 2 Tintos Lima Mayer. I pyszne białe Esporão Alentejo Reserva Branco 2011.

poniedziałek, 20 maja 2013

Portugalczyk mocny i owocowo bombowy - 5 pkt.

Palavrar Vinhas Vellas Douro 2010



Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 17,99 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)

 
To był idealny strzał - biedronkowy Palvrar do wieczornej lazanii! Google-śledztwo potwierdziło wybór - sam producent zaleca to wino do włoskiej kuchni. Na zdjęciu identyczny kawałek, który został 10 minut wcześniej zdegustowany.
W Douro robią porto i tę moc tu czuć. Piękny rubinowy kolor. Aromat? No, na początku jest bardzo mocno - bombowo, by nie powiedzieć: zmywacz do paznokci. Nie pić od razu! Absolutnie czekać. Bo po dwóch kwadransach zostaje owocowa bomba. Wiśnie, czarna porzeczka, intensywnie czerwone jabłka leżące w słońcu na parapecie… Ale jest też troszkę wanilii i czekolady na końcu.

Przyznam, że na chybcika chciałem dać ze trzy punkty. Za ten zmywacz mocy (choć wino ma zwykłe 13 proc.). Ale czas i świeże powietrze są najlepszymi lekarstwami. Kurczę, brzmi jak zalecenie z sanatorium.  Diagnoza i rokowania są za to pomyślne: do doskonałości jeszcze tylko troszkę brakuje!

Winiacz na 5 punktw w 7-punktowej skali!

piątek, 17 maja 2013

Francuz, co go lepiej unikać - 2 pkt.

M Reserve Malbec Merlot Pays D'OC 2012

 
 
Półka - na wysokości pasa
 
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 14,99 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Lepiej niż gorzej (2 pkt.)

 
Pasmo pecha. Degustacyjnego. Będzie o (nie)słuchaniu kolegów i koleżanek, przekorze, zawiedzionych nadziejach i chipsach.

- Francja do iks dych to bezsens… Zraziłem się do Francji… Nie mają nic dobrego… - takie opinie przyznam puszczałem mimo uszu, bo lubię być przekorny albo niezależny. Zodiakalna przekorna ryba. Że w Biedronce ostatnio słaba oferta też nie chciałem słuchać. Wolę własne wrażenia.
No to mam. Zamiast smakować taniny, skóry, beczki i wanilie mam... taki sam ulepek jak ostatnio. Mógłbym iść o zakład, że dzisiejsze M Reserve jest z tej samej beczki (a raczej kontenera-cysterny) co poprzednie Louis Legrand Rouge. Te sam słaby aromat, te same gumiaste słodycze, ten sam kolor.

Tak samo smakuje lepiej na zimno jak tamto. Merlot i Malbec? Hmm. Czemu mogą istnieć fajne merloty i malbeki, a mieszanka M nie może? Pasuje do mięs, gulaszów itp. (jak głosi etykieta), pieczeni grillowanych i warzyw? Pewnie, że pasuje, bo ktoś musiałby wyjątkowo gulasz spaprać, by wino okazało się lepsze.
Gdybym to wiedział, kupiłbym paczkę chipsów papryka i piwo Warka. Smak miałbym gwarantowany lepszy, choć ani chipsy ani Warka mistrzami świata w smakach nie są.

Moi Czytelnicy mówią mi, bym nie zwracał uwagi na cenę przy ocenie. OK., nie zwracam. To tyle samo punktów co poprzednie wino. Lepiej niż gorzej! Ale unikać lepiej.

Winiacz na 2 punkty w 7-punktowej skali!

środa, 15 maja 2013

Francuz czerwony jak unijny sojusz - 2 pkt.

Louis Legrand Rouge Moelleux

 
 
Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Leclerc i 12,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Lepiej niż gorzej (2 pkt.)

 
Będzie o drabinie, promocji, marketach i owocowym smakowym deserze. Rozpieszczony pysznym rieslingiem z niedzielnych targów byłem święcie przekonany, że teraz po stopniach drabiny da się kroczyć wyżej ku doskonałości. Ale hmm… w tym celu wybrałem butelkę nieco zapomnianą - z jutowego wora.
Louis Legrand Rouge Moelleux pochodziło z marketowej promocji. 12,99 zł w Leclercu wydawało się być ceną kuszącą - a że promocja dźwignią handlu, to trzeba odkorkować. Już aromat pokazał, że to co w butli, będzie na swój sposób "mocne". W landrynowej słodyczy.

Nieco za gumiaste. Może za ciepłe? Kontretykieta ostrzega, że półsłodkie i radzi: podawać w 12-14 st. C. No to za karę do zamrażarki marsz! I jak? No, fakt, jest lepiej. Troszkę.
Ale i tak aromatów szukać troszkę bez sensu. Coś tam na kształt kawy - jak zimne - i czereśni (gdy ciepłe) - jest. Zalety poza ceną? Wspaniale się komponuje z truskawowym deserem Froop z Lidla. Wówczas całość jest spójna jak unijny sojusz niemiecko-francuski. Historia uczy, że mogą być gorsze sojusze, to wina pewnie też. Jest więc lepiej niż gorzej.

Winiacz na 2 punkty w 7-punktowej skali!

wtorek, 14 maja 2013

Kocham Wino Fest - Na czerwono

Między aromatem jeżyn, ziółek i czekolady

Tu jeszcze tłoku nie ma...

O ile białe wina to były delikatesy, cytruski i agreściki (no, ananasy też), to w przypadku czerwonych prezentowanych na Kocham Wino Fest dominowały wanilie, czekolady, kakao i zioła.

Dobre Chianti, obok lepsze Canaletto!

Chianti 90+ 2010 Casa Girelli (19 zł) czysto czereśniowe i rześkie, choć nie takie cienkuszowate, jak chianti za taką cenę być może. Na kolana nie rzuca, ale do grilla by się wypić dało. I 3 punkty Winiacza by dostało. Pewnie punkt mniej by dostał Austriak Fidesser Zweigelt Platter Rieden 2010 (też 19 zł). Bo pyszny wiśniowy kompocik dla amatorów słodkości.  

Kompotowy Zweigelt - kobiety byłyby zachwycone

W tej samej kategorii - ale smakowo o klasę wyżej - stało Canaletto Primitivo 2009 Puglia (19 zł na festiwalu, poza - za 34 zł). Charakterne, ostrzejsze, roztrojone w smaku. Pieprzne, nieco dżemowe nawet, troszkę ziołowe. Finisz znika szybko, ale ludzie brali kartonami i w sumie za tę cenę nie ma się co dziwić. Winiacz na czwórkę plus!

Tytułem dygresji warto zganić organizatora za szkło. Kieliszki grube i okrąglaśne może dobre były do białego wina. Ale do czerwonego?! Każdy płacił kaucję za wypożyczenie 10 zł. U Mielżyńskiego były lepsze za darmo, a w Winosferze za 9 zł można kupić (na własność!) wspaniały kielich z Krosna bodaj. Jakoś tak ze 177 razy lepszy niż festiwalowe.

Finca, a z lewej Johny Q

Ale wróćmy do win. Finca El Origen Cabernet Sauvignon Varietal (25 zł) przyjemnie jeżynowa. Mocna umiarkowanie, za to jej sąsiad Johnny Q Shiraz Viognier (20 zł) wyraźniejszy. Bardziej pieprzny i charakterny. Oba winiacze tak na 4 punkty. Z kredytem zaufania.

Gruzin w środku, po prawej Nimbus

Szansę na 5 punktów by miała Casablanca Nimbus Cabernet Sauvignon, o złożonej budowie, pieprzowo-ziołowy na początku. Tyle, że gdzieś tak pod koniec podniebienia dziwnie smak się w nim zmienia. Przy nim konkursowy Gruzin Mukuzani Red (39 zł) wypada jakoś tak zwyczajnie, tak na 3 punkty.
Ventisquero Queulat Gran Reserva Pinot Noir 2009. Ot, delikatny

Ziołowa delikatność z maleńkim charakterem to Ventisquero Queulat Gran Reserva Pinot Noir 2009 (49 zł). Pachnie intensywnie, ale w smaku wyrazisty taką cienką subtelnością. Może za młode. Takie trochę damskie wino.
Clarandelle Red 2005: Francje, delikates, elegancja

Chociaż jeszcze bardziej damskie mogło się wydać francuskie Clarandelle Red 2005 (69 zł). Degustować je warto jako pierwsze po białych winach, bo tu króluje delikatność. Jest też to cudowne francuskie roztrojenie w smaku. Ostatnia kropla finiszu jest znakomita! Nimbus mógłby się uczyć 100 lat i pewnie by niczego się nie nauczył.
Garmendia ściąga w ustach!

Garmendia Seleccion Tempranillo Merlot (59 zł) bardzo wytrawne, ściągające umiarkowanie usteczka. Nieco miętowa i rześka. Bardzo dobre wino, śmiało na 5 pkt. Także ziołowe, ale i czekoladowe zarazem było Ventisquero Cabernet Sauvignon Grey 2009 (69 zł).
Pyszny First Press z Napa Valley!

Pyszne wino na mocne 6 punktów to First Press Cabernet Sauvignon Napa Valley (79 zł). Jeżyny, troszkę czekolady, więcej ziół. Warte ceny, może nawet i sklepowej (116 zł) - jak ktoś chce świętować maturę na przykład. Próbowałem dwa razy - w połowie dnia i wieczorem. Za każdym razem smakowało przednio. A od matury kilka lat minęło. Mimo to winiacz niemal doskonały!
Czy wina za fortunę - powyżej stówki - są warte ceny? Kwestia gustu, bo wydać na butelkę wina 2 razy tyle co na First Pressa nie każdy może.
Pycha: Columbia Crest Red Reserve Walter Clore
Absis Penedes (249 zł - w sklepie 389 zł) niewarte takiej ceny (może 4 punkty), jeśli zauważymy, że za sklepowe 179 zł możemy mieć Columbia Crest Red Reserve Walter Clore (na festiwalu - 119 zł). Kakao i czekolada, mocno karmelowe. Perwersją było - ale co tam! - pić do szaszłyka z kurczakiem, pieczonym ziemniakiem i burakiem. Bardzo mocne 6 punktów. Przy czym podgotowany miękki burak pasował do tego Amerykanina idealnie! Pieczony ziemniak już nie…
Pepperbridge Cebernet Sauvignon - może być bez czekolady!

Pyszne - i nie takie czekoladowe - jest Pepperbridge Cebernet Sauvignon (199 zł festiwal; 299 zł sklep). Tak ziołowe, że wręcz wermutowe. Pycha, równowaga i wytrawność. To jest też winiacz na 6 punktów, a może i 6,7 punkta. Warte uczczenia nie matury, ale magisterki albo i aplikacji adwokackiej.
Wolf Blass Black Label Cabernet Sauvignon Shiraz i... nawet korka nie ma

Czy dałbym sto złotych więcej za Wolf Blass Black Label Cabernet Sauvignon Shiraz (339 zł - w sklepie 499 zł)? Wolf jest tak czekoladowy, że… uch. W smaku bosko się roztraja. Pojawiają się też i zioła, i lekko kwaskowa porzeczka. W sumie za same podsmaki temu Australijczykowi 6 punktów na pewno by się uzbierało. Tylko ta cena - 500 zł za wino z zakrętką? Prezes dużej spółki i tak kupi Petrusa. Albo Haut Brion.


Podane ceny w nawiasach obowiązywały na festiwalu. Treborrr odwiedził festiwal dzięki Blogosferze Winicjatywy, a jego goście dzięki dotrzechdych.pl

poniedziałek, 13 maja 2013

Kocham Wino Fest - Na biało

Świeżość i cytrusy z wiaderek z lodem


Tu jeszcze tłoku nie widać

Festiwal wina trwający 10 bitych godzin to błogosławieństwo - przez pierwsze dwie godziny próbujemy białych, potem czerwonych, potem przerwa na kąpiel, domowy obiad, spacer i powrót - by się upewnić, czy pierwsze wybory były trafne. Za to więc sława i chwała Centrum Wina! A było czego próbować. Dziś tylko o białych.

Australijczyk jakoś bez pieprzu

Australijskie 30 Mile Sauvignon Blanc (22 zł) miało być o smaku dzikich jagód i pieprzu, ale tego pieprzu niewiele. Za to smakowało świeżością. Dobrze schłodzone, ale na kolana nie rzucało. Winiacz dałby 4 punkty. Bardziej zdecydowane było Possumus Three in the Pouch White (29 zł) też z Australii. Pomarańczowe w aromacie dawało nadzieję na coś równie świetnego, ale w smaku niestety okazało się gumiaste (2 pkt Winiacza).

Kiwi szybko zniknęło z outletu

O wiele lepszy był tańszy winiacz - Nowozelandczyk pakowany w Europie. Kiwi Wine 2011 (15 zł!) - to miłe zaskoczenie. Pełen z początku ziołowych aromatów i takiegoż smaku, potem przechodzi w kwiatowość, a po chwili w dojrzały agrest. I takim agrestkiem zostaje. Ale może smakować. Winiacz dałby z 5 punktów. Kiwi nie wygrało konkursu na najlepsze wino Kocham Wino Fest, ale za to takim się zainteresowaniem się cieszył, że szybko go wykupili.

Black Tower z kapuścianym aromatem

Niemiecki Black Tower Riesling 2009 (19 zł) nie taki fajny. Kiszono-kapuściany w aromacie, bardzo tłusty w odbiorze. Jakby ta wieża z nazwy tam stała w butelce i była zrobiona ze słodkiej winogronowej galarety. I powoli się rozpuszczała w białej zalewie. Winiacz daje 2 punkty.
Tormaresca Chardonnay Puglia - jak nie chardonnay

Na 5 punktów Włoch - Tormaresca Chardonnay Puglia (35 zł). Bardzo rześkie, zupełnie nie jak chardonnay. Niemal bezbarwne w kieliszku. Kwaskowe o wspaniałym łagodnym zakończeniu, pozbawione tej charakterystycznej mulistości, którą da się wyczuć w nowoświatowych chardonnay. Aldiano Trebbiano d'Abruzzo z kolei jak pitny miodzik. Ananasowo-miodowe, droższe, bo za 49 zł (poza festiwalem 66,90 zł), ale wolałbym Tormareskę.

Aldiano (po lewej) jak pitny miodzik

Shaw & Smith Sauvignon Blanc pełne ciała i cudownie jednorodne wino. Taki sam aromat i taki sam zapach, bez niespodzianek (59 zł na festiwalu, a poza 89,90 zł). Trochę sosnowego lasu, trochę grejfrutów. Śmiało 6 punktów.

Albert Johnson Alan & Veitch Sauvignon Blanc i sąsiad

Stojący obok niego Albert Johnson Alan & Veitch Sauvignon Blanc (59 zł) bardziej wyraźny w aromacie, ale w smaku łagodny. Mniej od sąsiada kwasowy, ale też na 6 punktów.

Hugel - robi wrażenie

Wyraźnie słodkawy Gewurztraminer Hugel 2011. Francuz z Alzacji. Niby ma być cierpki, ale jest tak aromatyczne, że strach! Z wyraźną słodkością na tle poprzedników. To właśnie Hugel wygrał pierwszy plebiscyt na najlepsze wino festiwalu. Może się podobać. Próbowany wieczorem, tuż przed końcem imprezy (po mnóstwie czerwonych) robił lepsze wrażenie, niż na świeżo. Napisane stoi jak wół w katalogu, że "uwodzicielskie". No i uwiodło… Na 5 albo i 6 punktów.
Eroica z USA szczypie, ale tylko na początku
Na tyle samo punktów Eroica Riesling Columbia Velly z USA (79 zł). Pychotka! Szczypie w język, leciutko kwaskowy, ale tylko na początku. Potem przechodzi w słodkość. Winiacz w finiszu pełny, bogaty. Podobnie jak i Roger Sauvestre Chablis Bourgogne (119 zł za 1,5 litra!).

Szampany - pomarzyć o truskawkach...

Tak na zwieńczenie białych fajne bąbelki - Szampany: Nicolas Feuillatte Brut Chardonnay Vintage (179 zł) i Jean de la Fontaine Millesime 2005 (100 zł). Pierwszy o wielkich bąblach w ustach. Jakby same się produkowały! Ale bardzo owocowe. Jak to musi pasować do truskawek! Jean de la Fontaine o mniejszych bąbelkach, bardziej purystyczny.

O tym, jak smakowały czerwone wina i jakie wino świetnie się komponuje do szaszłyka z kurczaka, ziemniaka i buraka, w następnym odcinku.


Podane ceny w nawiasach obowiązywały na festiwalu.