piątek, 15 września 2023

Przyjemny riesling na końcówkę lata od Kondrata

Karthäuserhof Bruno Riesling Kabinett 2022


Taki dzień jak dziś - idealne marzenie miłośnika lata. Niby jeszcze słonecznie, ale bez upałów. Na wrześniowego grilla w sam raz! Jak ktoś uwielbia ciężkie mięsa, to oczywiście bez czerwieni się nie obejdzie, ale uniwersalnym wyborem może być na riesling - na przykład z odrobiną cukru, by pasował i do szaszłyka z cebulką, i do ryby, i do krewetek!

Taki jest choćby ten dostępny w Kondrat Wina Wybrane - Karthäuserhof Bruno Riesling Kabinett 2022. Znad Mozeli. W aromacie bogactwo ciepłych owoców tropikalnych - brzoskwini, mango, grejpfrut. W smaku lekki cukier (bo Kabinett - tu 27 g/litr), ale z całkiem ładną kwasowością (ponad 8 g). Bardzo pijalne wino - całkiem długi finisz. Przyjemne akurat na takie dni jak dziś. 

I ze względu na cukier - świetnie będzie pasować także do potraw orientalnych jak kurczak curry, a myślę, że nawet do sushi.

W Kondrat Wina Wybrane wino to dostaniecie za 85 zł. 

Źródło wina: zakup własny

 

środa, 30 sierpnia 2023

Degustacja win Mazzei u Mielżyńskiego

Jak Chianti, to Mazzei. A jak Mazzei to Mielżyński!

Francesco Mazzei i Robert Mielżyński

W jeden z ostatnich gorących dni tego lata miałem okazję posmakować toskańskich okazów Chianti Classico od jednego z czołowych producentów - Mazzei. W tytule użyłem zrównania Chianti = Mazzei, bo to właśnie w liście z 1398 r. przedstawiciel rodu - Ser Lapo Mazzei - użył w liście do przyjaciela słowa "chianti" - i tu według historyków ta nazwa się pojawia po raz pierwszy na świecie. Co znaczyło? - Nie mam pojęcia - przyznaje Francesco Mazzei, wiceprezes firmy i przedstawiciel 24. pokolenia winiarzy z Castello di Fonterutoli, gość degustacji win u Roberta Mielżyńskiego

Dziś areał Mazzei liczy ok. 650 ha, z czego winnice - m.in. Badiola, Belguardo, Belvedere, Caggio, Fonterutoli i Siepi - zajmują ponad 100 ha. Jest jeszcze 50-hektarowa posiadłość Zisola na południu Sycylii. Tu powstaje m.in. całkiem udane wino ze szczepu cataratto i grillo. 

Zisola - orzeźwiający akcent do crostini z pumpernikla z figą, kiełkami, orzechem włoskim i prosciutto

Ale co tam grillo, skoro chianti (classico) to jeden z winnych archetypów. Region położony jest między Florencją i Sieną na południu. Reguły apelacji dopuszczają produkcję wina z kilku szczepów, choć dominującym (80 proc.) musi być sangiovese. Jak mówi Francesco, Mazzei jest w tym regionie średnią winnicą, jej powstanie datuje się na 1435 r. i wina robi się tu tylko z najlepszych parceli leżących na różnych wysokościach. 

Od lewej roczniki 2004, 2008, 2012

Wszystkie przechodzą dojrzewanie w beczkach (225 i 500 litrów) z francuskiego dębu - ale to zaledwie dotknięcie, pozostawiające wyraźny ślad. Nie zmienia charakteru wina w taki sposób jak czujemy to choćby w bordoszczakach czy winach hiszpańskich (Ribera del Duero czy Rioja).  

Gość Roberta Mielżyńskiego opowiedział o sześciu wybranych rocznikach Fonterutoli Chianti Classico - 2004, 2008, 2012, 2016, 2020 (ten jest aktualnie w ofercie sklepu) i 2021 (ten będzie niedługo). Co ciekawe - próbowaliśmy win w odwrotnym porządku - od najstarszego. Jak wypadły?

Fonterutoli Chianti Classico 2004

Fonterutoli Chianti Classico 2004 - bardzo ciemne, granatowe, jak niefiltrowane - ale wciąż świeże. W aromacie bardzo korzenne wiśnie plus marcepan. Po dwóch kwadransach już mocno przyprawowe - szafran, zwietrzały pieprz, ale wciąż się trzymało. W smaku - pełne garbników, ładnie zintegrowanych, ale wyczuwalnych, lekko szorstka i wyraźna kwasowość. "Szeroko" rozlane, choć wciąż szczupłe, smukłe pyszne. 

Fonterutoli Chianti Classico 2008 - bardzo duża różnica - choć to tylko o cztery lata młodszy okaz. Zadziwiające, jak świeżo się trzyma 15-letnie wino. Na początku lekko schowany wiśniowy aromat, bez korzeni, bardziej czysty - całość bardziej przejrzysta, jeszcze wyższa kwasowość. Wino sprawiało wrażenie prostszego - jest gotowe, choć nie ma komplikacji, jakby jeszcze miało pokazać pazurek za dwa-trzy lata. Tanina bardzo duża - wręcz kwadratowa.

Fonterutoli Chianti Classico 2012 - pokazało swoją klasę "w drugim przebiegu". W pierwszym wiśniowość bardzo czysta, ładnie ułożona, jeszcze zawstydzona. Ale w smaku już znakomite - chianti w swoim szczycie. W jednym punkcie styka się kwasowość, garbnik, pewne poczucie słodyczy. Po dwóch, trzech kwadransach w aromacie czerwony owoc plus przyjemna kwiatowość - wciąż w pewnych ryzach elegancji. 

Fonterutoli Chianti Classico 2016

Fonterutoli Chianti Classico 2016 - podobno najłatwiejszy rocznik. W aromacie zmienność. Na początku bardzo schowana wiśnia, po chwili z boczkiem, akcentem dziczyzny, ciemnego proszku kakao. W smaku - początkowo delikatność i mała kwasowość, pozornie spokojne. Ale to tylko pozory - po dwóch kwadransach pięknie rozwinięte. Do wiśniowych aromatów dochodzi melon, biała morwa. Ten aromat rozchodzi się w piękny sposób. Świetne, intrygujące wino.

Fonterutoli Chianti Classico 2020 - tu kraina nowości - wiśnia bardzo wyraźna i jakby mocniej alkoholowa, całość bardzo świeża, w smaku bardzo żwawa tanina. Całość sprawia wrażenie jeszcze bardzo, ale to bardzo młodego. W drugim przebiegu, już staje się bardziej miękkie, przystępniejsze. Tanina przestaje tak dominować, po godzinie wino pięknie się otwiera. Ale ta butelka mówi: kup mnie i potrzymaj 10 lat, jeść (ani pić) nie wołam.

Fonterutoli Chianti Classico 2021 - ciemne, ale przejrzyste, czerwony owoc w aromacie mocno napięty. W smaku megagarbnikowe i bardzo kwasowe. Czuć wyraźnie pewną mineralność. Całość sprawia wrażenie wina bardziej gastronomicznego niż pokazywały to starsze roczniki. Po dwóch kwadransach pokazuje schowane walory - pewną przyjemną rustykalność, lekką obórkę, akcent pomarańczowej tartej skórki, zamszu. Smak się rozmiękcza. Może będzie lepsze niż 2020?

Po Chianti Classico próbowaliśmy kilku innych 100-procentowych sangiovese z różnych parceli, położonych na różnych wysokościach.

Vicoregio 36 2020

Vicoregio 36 2020 - Winnica leży 350 m npm - a wino dojrzewało 18 miesięcy w 500-litrowych beczkach z dębu francuskiego (50 proc. nowych). Drewna nie czuć. Całość świeża i radosna, pozornie lekkie - ale czuć, że świetnie zbudowane. W nosie wiśnia i pomarańcza. Całość czysta, zachwycająca. Niepozorna.

Castello Fonterutoli Gran Selezzione 2020

Castello Fonterutoli Gran Selezzione 2020 - Sangiovese z sześciu klonów z najlepszych działek wokół wioski Fonterutoli na wysokości 470 m npm. Także 1,5 roku w dębie, przedtem fermentacja w stali i cztery miesiące w betonowych kadziach. Tu czerwone owoce pdbite ładną mineralnością. Całość okraszona całkiem żwawą kwasowością i mocną taniną. Jeszcze lepsze pewnie za 10-12 lat!

Badiola Chianti Classico Gran Selezzione DOCG 2020

Badiola Chianti Classico Gran Selezzione DOCG 2020 - To wino z najwyżej położonych winnic - 570 m npm. Z trzech klonów sangiovese. 16 miesięcy w tonneau (tylko 30 proc. nowych). Produkcja tylko 6,2 tys. butelek. Owoc bardzo delikatny, bardzo finezyjny. Całość czysta, by nie powiedzieć - porównując do wcześniej próbowanych Classico - sterylna. Tanina bardzo drobna. Czuć tu słońce, dojrzałe jabłka. Wydaje się tak szczupłe, że jest jak duch wina. Najbardziej kwasowe z próbowanych tego dnia chianti. Jest jak akt strzelisty na ich tle!

Siepi 2021

I na koniec gwiazda wieczoru - Siepi 2021. Jeśli użytkujecie Vivino, pokaże wam ono, że to wino mieszczące się  w 1 procencie najlepszych win świata. Dostępne w lokacjach (na zapisy), więc marne szanse, że uda wam się ot tak kupić, bo kolekcjonerzy biorą wszystko na pniu. Ale można spróbować. Supertoskan - pół na pół sangiovese i merlot. Jak mówi Francesco Mazzei - dwa przeciwieństwa. Ten pierwszy szczep daje szkielet i kwas, drugi cały owocowy entourage. 

Delikates, owoc jest rzeczywiście piękny i pokomplikowany. Tanina wzorcowa - całość rozdwojona: wino jest istotnie i szerokie, rozłożyste i zarazem ostre jak brzytwa. Ma piekielnie długi finisz. Nie jadłbym do tego niczego, tylko smakował i kontemplował w zaciszu gabinetu ze skórzanymi fotelami. No, na sofie z Ikei także.

Mazurskie pomidory z cebulką, parmezanem, oliwą
Zwieńczeniem wieczoru była wspaniała - jak to u Mielżyńskiego - kolacja z mazurskimi pomidorami z cebulką na przystawkę. Muszę przyznać, że Ser Lapo 2019 pasuje do tej jakże polskiej potrawy - wzorcowo!

Ser Lapo 2019

Wina degustowałem na zaproszenie Roberta Mielżyńskiego



czwartek, 15 czerwca 2023

Księgi (nie tylko) dla winomaniaków - Polskie Wino. Ludzie, miejsca, historie

Prawie pięć setek stron opowieści. Nie tylko o winie

Na rynku winnych książek od kilku dni nowa pozycja, która z pewnością zwróciła - bądź zwróci - uwagę wszystkich maniaków win, nie tylko polskich. To "Polskie Wino. Ludzie, miejsca, historie" Katarzyny Korzeń. Pozycja ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza.

Z winnymi książkami jest trochę kłopot - ale mam wrażenie, że "tylko trochę". Bo oto większość pozycji jest adresowana do średniozaawansowanych smakoszy wina. Takich, którzy wiedzą czym są winne szczepy i czym się różnią, czym jest tanina, kwasowość, kompleksowość i czego się (mniej więcej) spodziewać jeśli nalejemy sobie do kieliszka trockenbeerenauslese, a co znajdziemy, jeśli wlejemy zweigelta ze stali (o zweigelcie za chwilkę). Są też "inkunabuły" dla wytrawnych i wytrwałych enoturystów, którzy z kart książki zobaczą dosłownie, jak mocno (i na jakim maśle) żona winiarza karmelizuje cebulkę towarzyszącą pionowej degustacji słoweńskich bieli z 15 najstarszych roczników pamiętających jeszcze czasy dziadka obecnego gospodarza...

W takich przypadkach od razu wpadamy na głęboką wodę. Mam wrażenie, że ciężko znaleźć pozycję, która pokaże początkującym winnym hedonistom, co to jest w zasadzie to wino i może nie tyle z czym się to je, ile - skąd się wzięło, kto i dlaczego się zdecydował je robić. A przy okazji co to te taniny, dlaczego stal albo beczka itp. I brawo, że Katarzyna taką właśnie książkę stworzyła. Bo jest tu nie tylko gawęda, ale i sporo rzeczy, o które początkujący fani wina chcą zapytać, ale czasem nie mają kogo.

Jest 20 rozdziałów zatytułowanych nazwami polskich winnic - niekoniecznie tych najczęściej spotykanych w polskich sklepach (ale pamiętajmy, że w Polsce jest już coś ok. 500 winnic) - ale na pewno znanych bywalcom festiwali polskich win. I takich, które także miałem okazję odwiedzić w ramach blogerskich wypraw. W ramach owych rozdziałów natrafimy na wyjaśnienia różnych terminów oraz pojęć z winnego wszechświata. Np. kto to jest enolog i czym w zasadzie się zajmuje, o co chodzi z tym słynnym pinot noir, kto jest ojcem chrzestnym polskiego winiarstwa i czemu PIWI wyparły na początku polskiej drogi winorośl szlachetną.

Wygląda apetycznie

Wielkie brawa za wyciśnięcie z rozmówców - choć forma publikacji ich nieco ukrywa za pryzmatem autorki - ich motywacji, marzeń, satysfakcji. Brawa za piękne ilustracje w stylu nieco kojarzącym się z pięknymi formami Marii Mielżyńskiej (w końcu i tu, i tu winoroś, i tu, i tu butelki), trochę szkoda, że ze zdjęć pojawiła się tylko fotografia autorki, ale może takie mechaniczne odwzorowanie rzeczywistości byłoby "zbyt dosłowne" i odarło publikację z pewnej umowności?

Można oczywiście utyskiwać, że forma trochę monotonna - bo nie ma ramek, do których nas tak przyzwyczaiło np. monumentalne dzieło Wino Andre Domine albo nawet kieszonkowe przewodniki Hugh Johnsona - ale czyta się całość nadzwyczaj dobrze, choć skorowidz na końcu odsyłający właśnie do owych beczek, enologa, terroir - bardzo by się przydał (może w drugim wydaniu?). 

Kody QR z adresami stron www producentów

Ale bardzo fajnie, że na końcu książki znajdziemy adresy poszczególnych winnic z adresami i kodami QR do smartfona odsyłającymi do stron www producentów. To rekompensuje nieco brak encyklopedycznego podejścia autorki (wymienione wina znalazłem bodaj jedynie w przypadku winnicy Vanellus), ale przecież lista win nie jest w takim przypadku żadnym pępkiem świata. Nie przeszkodziła mi nawet jedna wyłapana literówka (w podpisie ilustracji rzeczonego zwigelta), ale błagam... jedna literówka na prawie 500-stronicową księgę?

Jedyna literówka, nie bije jakoś po oczach

Muszę przyznać, że całość czyta się całkiem wartko, choć nie jeździmy po Toskaniach czy Burgundii, ale po naszych jasielskich uroczyskach, błotnistej drodze do winnicy Turnau czy czekamy przed hobbickim domkiem Półtoraka na gospodarza. Pamiętajcie - dostaliście do ręki zachętę. Teraz wasza kolej - czas samemu zwiedzać polskie winnice! A ja czekam na drugi tom!


Egzemplarz recenzencki dostałem od wydawnictwa Muza



czwartek, 1 czerwca 2023

Nowości z Winnicy Lidla na wiosnę i lato. Tak do 80 zł

Winnica Lidla od bieli za 18 do czerwieni za 80

Degustacja podczas wiosennego bootcampu blogerów

Rzut oka na winne półki Lidla niech was nie zasmuca. To fakt, nowości niedawno niewiele - ale powód jest prozaiczny - ich ogromna większość jest dostępna w Winnicy Lidla - czyli kanale hybrydowej sprzedaży on-line/skle. Hybrydowym, bo wino zamawiacie przez sieć, ale zakupu faktycznie dokonać trzeba przy kasie - tradycyjnie. Na ustawę z 1982 r. nie ma rady!

Ostatnio miałem przyjemność, na blogowym bootcampie Winicjatywy, spróbować kilka nowości i kilka win obecnych od pewnego czasu. Są tu nawet przyjemne okazy.

Brauenberger Kurfuerstlay Riesling Feinherb 2021 - to wino akurat można znaleźć na wielu półkach Lidla. Jest tu lekka słodycz, średnio ciężkia, krótki dość finisz.  Znajomy kupuje jako codzienne wino. Przykrości nie ma, ale finezyjnej przyjemności we flaszce za 21,99 zł próżno szukać.

Zimmerman Riesling Zeller Schwarze Katz - A tu dwa złote mniej (19,99 zł) i więcej kwasu, a przyjemność nieco większa. Bo jest i więszy nieco kwas i dłuższy finisz. Z dwóch tanich rieslingów wolałbym tego. Dałbym 3,5 punkta na 7.


Bacchus-Rivaner 2021 - Tu już taniej i to oznacza, że za 17,99 zł dostaniemy tu wino dolnej połowy mojej skali. Jest owszem średnie ciało, ale smak już średni, a aromat szczątkowy. Można gdzieś znaleźć echo białego melona, ale... Chociaż to tylko 18 zł.

Flowmingo Rosé 2022 - Ta róż na głowę bije rivanera. Zadziwiające jak wino za 18 zł może być czyste, truskawkowe, o bardzo ładnej jakości. Tu stosunek cena/jakość został - że tak to ujmę - znakomicie poprowadzony. To właśnie teraz, podczas pierwszych upałów, jest czas na to wino.


Silvaner Spätlese 2020 - Lieblich to taki przymilas. Te wszystkie "Maryjki" w niebieskich butelkach to też wina "lieblich". I ono się przymila, ale bardziej ceną. Bo za 18,99 zł dostaniemy dużo ciała i cukru. Tym, którzy lubią słodycze - będzie się podobać. Tych zaś, którzy cenią balans, który zyskujemy dzięki kwasowości i kompleksowości, nie zadowoli. Akurat osobiście jestem w tej drugiej grupie. I jest mi w niej dobrze. Te 19 zł wydałbym na coś innego.

Pinot Grigio "Shine" 2021 - (32,99 zł) - pierwsze wino powyżej trzech dych. W unikalnej butelce. Za pinot grigio Poza wyjątkami) nie przepadam, ale to wino widzę w środku stawki. No, nawet może w tej lepszej połowie. Aromat troszkę wycofany, pod znakiem lekkiej gruszki, niezbyt dojrzałej brzoskwini, ale w smaku ładna kwasowość manifestująca się drobnymi iskierkami na języku. nie jest źle!

Chardonnay, In Other Words 2022 - Tu już cena sięga czterech dych (39,99 zł). A całość bardzo interesująca! Jest duża koncentracja, spore ciało i kwasowość, ładna integracja. Żywe i bardzo ładnie mineralne wino z RPA. Jestem stanowczo na TAK. Tym bardziej, że cena nie sięga szczytów, a całość tego wina bardzo pozytywnie zaskakuje!

Sauvignon Blanc, Beyond Belief 2022 - Tu taniej i w cenie (24,99 zł), i ubożej w doznaniach. Jest szczupła kwasowość, ale poza tym niewiele. Mało aromatu, mało struktury. Można, ale szału tu nie będzie.

Sauvignon Blanc, Cordillera de los Andes 2020 - tu już cena z górnej półki, bo 70 zł bez grosza za wino wydaje się obietnicą może nie tyle cudowności, ile nietuzinkowości. I jest dobrze. Jest ładny balans, szczupłości i dobrze poprowadzonego aromatu z pełnymi zieloności czarnej porzeczki, agrestu, czarnego bzu. Jest bardzo ładna kwasowość i długi finisz. To bardzo fajne wino. Dałbym prawie 6 na 7 punktów.

Blanc dels Aspres 2020 - tu już mamy niemal 80 zł (79,99 zł) i tu jest też bardzo przyjemnie. Jedno z trzech najdroższych win. W aromacie poza białym owocem jest góra mineralności. Zamykam oczy i widzę tę górę krewetek, jakie jadłbym do tego wina. Ale miało być o winie. Jest tu chrupka kwasowość - taka, jaką uwielbiam. Jest kremowość jak z battonage (ale to długie trzymanie na osadzie), jest mega długi finisz. To jest wino na sześć i pół punkta na siedem możliwych.


Calalenta Pecorino, Fantini 2021 - Zejdźmy nieco na ziemię. Ale możemy zostać jeszcze daleko od dołów. Bo oto całkiem ładne pecorino, w aromacie zestaw wszystkich możliwych aromatów czyli taki włoski warzywny ogródek, ale za to w smaku niespodzianka - czystość, strzelistość, ładna kwasowość. Są cytrusy i bardzo długi finisz. I ładna butelka na deser - pełna kosztuje 49,99 zł.


Bobal Blanco, Vicente Gandia 2021 - Jeszcze bardziej pękata i droższa (64,99 zł). Blanc de noirs czyli szybko wyciśnięty moszcz z czerwonych gron, bez pozwolenia na macerację i zabarwienie na czerwono. W aromacie czysty mocno intensywny melon. W smaku duża kwasowość - wibrująca wręcz. Przy szczupłej strukturze to może nietrudne, ale całość naprawdę ładnie zestrojona, zintegrowana. Bardzo fajne wino!

Viognier "Suluq", Cantina Chitarra 2021 - Tu za to struktura olbrzymia, mocna, imponująca. Butla tańsza (44, 99 zł) niż bobal, ale ta biel z Sycylii ma piękny aromat. Tak wyrazistej gruszki, że wydaje się wręcz rzeczywista. Jest też szczypta dojrzałego agrestu. Kwasowość czai się na końcówce finiszu. Tam was dopadnie i będziecie zaskoczeni!


Muscaris, Winnica Niemczańska 2021 - tu wracamy do Polski i witamy wino, które większość konsumentów uwielbia. Jest dużo cukru resztkowego. Przyjemny, rozbuchany biały owoc - gruszka, troszkę melona. Finisz dość krótki, ale całość bardzo czysta i całkiem przyjemna. Cena - 67,99 zł

Pinotage Signature Collection, Spier 2020 (39,99 zł) - Proste wino i sprawiające dość średnie wrażenie. Tanina całkiem spora, ale owoc spod znaku prostej maliny. Taki bez komplikacji. Takie wino środka - choć bez szału.


Montepulciano d'Abruzzo "Filari", Ettore Galasso 2021 - żeby znaleźć radość, trzeba niestety dopłacić (59,99 zł). W tym montepulciano mamy ładną wiśnię, z echem wanilii, młodość, świeżość i wyraźną szorstką taninę. Ciemny kolor, po kwadransie natlenienia w kieliszku wciąż żywe, kwasowe, rześkie. Bardzo fajne wino i dostaje 6 na 7 punktów. Niech nie zwiedzie was "techniczna" etykieta.


Lorlando Nero d'Avola Riserva, Assuli 2016 - to jedno z dwóch najdroższych win z tego rzutu (79,99 zł). I najstarsze. Ciemna czerwień, poważna. I skomplikowane. Jest tu i czerwony i czarny owoc, i skóra, i ściółka leśna, lekka ziemistość. W smaku spójne, kwasowe, tanina ładnie okrzepła. Bardzo dobre wino.

Chianti Riserva, Corte Orsini 2018 (49,99 zł) - uczciwe chianti o długim finiszu, dość lekkie. W aromacie pod powierzchniowym owocem jest pewna szypułkowa zieloność. Ale finisz długi, taniczny.  Całkiem interesujące i nie jest tak kwasowe, jak statystyczna większość chianti.


Kapistran, Iločki Podrumi 2019 (34,99 zł) - to fajne wino do pizzy albo pasty a la bolognese. Jest prosty aromat czerwonych owoców - porzeczek, niedojrzałej wiśni. Plus przyjemna lekka kwasowość. Czerwień na gorącą wiosnę.

La Griffe de Barreyres 2018 - a tu zupełnie inny kaliber i cena też poważniejsza (59,99 zł). Owoc tu cofnięty, wyciszony, ciemny. Potem wychodzi ładny fiołek, potem wychodzi leśna ściółka, jeżyna. Na pierwszym planie jednak struktura - z wielką taniną, suchą jeszcze. Sporo beczki, która nie zdążyła się jeszcze nawet w połowie zintegrować. Podejrzewam, że za 4-5 lat to będzie jeszcze lepsze!

Zinfandel Reserve, Mauro 2019 - nieco tańsze, bo 51,99 zł - ale mniej przekonujące. Słodki atak na języku, utrzymuje się też w środku finiszu. Ta słodycz jest dość dziwna, natrętna. Całość bardzo dżemista. Finisz długi, ale mam wrażenie wina skrojonego pod gust polskiego klienta, który wparowuje na degustację chablis i prosi: red sweet wine pliiiiz! Odejdzie zadowolony.

Negre dels Aspres 2018 - trzeba dołożyć, by poczuć satysfakcję i dostać wino (79,99 zł), które może nawet uchodzić za kontemplacyjne. Od razu po nalaniu jest rozczarowanie. Ale tu trzeba czekać. Najlepiej zdekantować. To jest wino, którego picie szybciej niż pół godzina po otwarciu powinno być zabronione. Bo właśnie potem owoc robi się ciekawy, jeżynowy, pełny, bogaty. Tanina jest wyraźna, ale ładnie oszlifowana, całość skąpana w bardzo ładnym kwasie.

Cabernet Sauvignon Ice Wine, Asconi Winery - słodziak w bardzo dobrej cenie (69,99 zł) - bo słodkie wina z Asconi bywały kilka lat temu po ok. 90 zł. W aromacie suszone owoce - figi, może też trochę cytrusów, ananasa, agrestu. Trochę też czarnego bzu. Dość niska kwasowość i struktura średnia. Szkoda, że trochę krótki finisz. Ale na szczęście słodycz nie jest jakoś bardzo obezwładniająca. Pije się przyjemnie.

Nie ukrywam - trochę minęło od prezentacji tych win - i widać, że jest ona bardziej wiosenna niż letnia. Ale kilka okazów na lato też się znajdzie. I kilka na wieczory, które nadejdą potem. Jesienne...

 

 

środa, 10 maja 2023

O jaki przyjemny bordoszczak od Mielżyńskiego!

Chateau Lousteauneuf No.9 2017

 
O tej butelce mowa - w Mielżyńskim 78 zł

Ciężko mi ostatnio - z bólem serca muszę przyznać - trafić na Bordeaux, które byłoby niezbyt drogie, a dawało całkiem niezłą satysfakcję. Tak, wiem - dzieje się tak z powodu kilku przyczyn. 

Po pierwsze, to ostatnio było wiele Tokaju, białego oczywiście, bardzo dobrego. I niemal zero czerwieni. Po drugie - nie mieszkamy we Francji, a pamiętam (i wierzę, że to się wciąż tam dzieje) małe sklepiki z obecną półką win, gdzie kilka środkowych miejsc zajmowały bardzo przyzwoite bordoszczaki za kilka euro. Żadne tam Grand Crus, ale naprawdę przyzwoite i smaczne czerwienie. U nas to zjawisko nie występuje. Bo oto występuje zjawisko trzecie - nikt już w Polsce z importerów nie stawia na tanie, choć przyzwoite i przystępne Bordeaux, tylko na "pewniaki" - Portugalię, Hiszpanię, tzw. Kalifornię, może Gruzję, Mołdawię. Po czwarte - sam to słyszałem wiele razy z ust klientów sklepów winnych - "bo te wina francuskie to takie kwaśne...". Jeszcze można oczywiście dołożyć argumenty w postaci nazwy. Że pokażę - tytułem dygresji - jeszcze jeden "gwóźdź do trumny":

Nazwa Polaka nie zachęci, ale sam chętnie bym spróbował. Źródło: www.bordeaux.com

Coś takiego może zabić ostatecznie wszelkie próby dyskusji. Ale na szczęście nie wierzę do końca w takie zapatrywania i oto wiedziony ciekawością spróbowałem bordoszczaka (który chyba pojawił się dość niedawno, choć głowy nie dam) od Roberta Mielżyńskiego - Chateau Lousteaunef No.9 2017. Z Medoc. 

I to jest to! Tylko uwaga, nie od razu po wyjęciu korka. To bordos - kocha oddychać. I musi to robić. Bardzo przyjemna czerwień - na początku tylko kwasowy, i lekko owocowo-ziemisty, ale potem rozkłada wachlarz... Jest wiśnia i ciężkie drewno, jest leśna ściółka i szafa pełna skórzanych torebek starej ciotki. Takich zamszowych. A może to biblioteka stryja z oprawnymi w skórę starodrukami. Na języku jest to, co prywatnie nazywam "bateryjką" (dotykaliście kiedyś językiem dwóch elektrod płaskiej baterii? To jest to!). Jest tu pewna słoność, lekka słodycz (to raczej powaga struktury), jest też kwasowość. I tanina. Wszystko naraz. Oraz jeszcze świetna - w punkt zarysowana - koncentracja. W butli zostaje całkiem sporo osadu czyli filtrowanie, jeśli było, zostało przeprowadzone z umiarem.

Bardzo fajny bordoszczak w cenie, która nie zabija, a daje nadzieję, że jeszcze nam Bordeaux nie zginęło!

(Wino - Zakup własny)

sobota, 6 maja 2023

Rzut oka na wina Dolnego Śląska

Rzut oka na wina Dolnego Śląska



Niedawny Bootcamp Blogerów Winnych organizowany przez Winicjatywę był okazją do unikatowego spojrzenia na winnice Dolnego Śląska (Z jednym terytorialnym - choć jest związek mentalny - wyjątkiem). Unikatowego - bo choć wina (przynajmniej niektóre) można znaleźć na sklepowych półkach, to jednak rzadko zdarza się, z różnych powodów, by można było w jednej lokalizacji trafić na tak ściśle regionalną okazję. 



Winnica Otok leży we wsi Pogorzała, na wysokości 426 m npm. Niewielka, ma 1,5 hektara nasadzeń. W sklepach nie uświadczysz, bo właściciele - Ireneusz Gąsior i Jacek Miller - wszystko sprzedają na miejscu. Robią także wina musujące. 

I oto ciekawostka - wino Nr 1 426 ze szczepu Auxerrois (w Alzacji robi się z tego musujące cremanty). W barwie niemal bezbarwne, pachnie mocno landrynkowo, w smaku jest trochę resztkowego cukru, ale jest wysoka kwasowość i wino sprawia wrażenie jakby lekkiego frizzante - może za sprawą drobniutkich iskierek na języku. Struktura przyjemna, dość długi finisz.

Johanniter 2021 z Winnicy Moderna to wino nieco na odmiennym biegunie. Lekko złote w barwie, zaledwie 0,2 g cukru. W nosie owoc i cytrusy. Na drugim planie czuć wyraźnie pewną szampańską nutkę. Jest też pewien akcent rustykalny, wiejski. Ale imponująca żwawa kwasowość. Która dochodzi do głosu po chwili, by płynnie i niezauważalnie przejść w finisz. Bardzo fajne!

Winnica założona w 2015 r. na Wzgórzach Trzebnickich, na ciężkich glebach, dobrze trzymających wodę. 3,5 hektara nasadzeń, a wolnej ziemi jeszcze trochę. W Modernie rośnie też riesling, cabernet blanc, solaris, muscaris, scheurebe i pinot gris. W planie są musujące wina!

 Winnica Niemczańska w kwietniu. Zaczynają się pojawiać pączki

Winnica Niemczańska została założona w 2017 r., na stokach pod miasteczkiem rosną palava, muscaris, ale i chardonnay, riesling, pinot gris, choć Marek Dymkowski chce iść w stronę odmian hybrydowych, wierząc, że to - wobec zmian klimatycznych i idącego ocieplenia - przyszłość europejskiego winiarstwa.


Ale jest poza hybrydami i chardonnay. Te z 2021 rocznika było rok w beczce z węgierskiego dębu (trzeci przebieg). Jest tu niewiele cukru, ale za to sporo aromatów niemal muszkatowych. Jest przyjemna maślaność. Co miesiąc battonage - stąd wyraźna i przyjemna kremowość. Bardzo przyjemne.

Główny pomysł na sprzedaż win - na miejscu, w hotelu SPA Niemcza. Tu schodzi ok. 70 proc. produkcji. Ale wina - z innymi etykietami - można kupić także w Lidlu oraz Winnicy Lidla.

Winnica Jakubów to jedna z pierwszych polskich winnic. Założył ją w 2002 r. w wiosce Jakubów na Wzgórzach Dalkowskich ojciec obecnego właściciela - Michała Pajdosza. Rosną tu m.in. Chardonnay, Dornfelder, Hibernal, Regent, Rondo, Riesling, Solaris, Traminer, Pinot Noir i Zweigelt. A Michał ma dobrą rękę do wina.


I oto Hibernal 3 2021. Aromat od razu przywodzi na myśl sauvignon blanc. Liście czarnej porzeczki, wyraźnie dojrzały już agrest. Lekko złote w kolorze wino. W smaku czyste - chłodne w charakterze, zaskakująco szczupłe. Ładna kwasowość, a w tle jest pewna apteczność. Ale leciutka, pastylkowa. Bardzo dobre!

Winnica l’Opera to kolejne założone na Wzgórzach Trzebnickich przedsięwzięcie. Działa od 2014 r. Tu takie szczepy jak m.in. chardonnay, solaris, muscaris, cabernet cantor, cabernet cortis. Dwa hektary nasadzeń, ale w planach jest powiększenie areału.


W Halce, która jest winem półwytrawnym czuć aromaty traw, białego melona, gruszki. Sporo cukru - ale takiego jaki wyczujemy gryząc kłącza leśnej roślinności. Jest też pewna żywiczność i muszkatowe tło dopełnia całości. Całość wydała mi się winem radosnym, letnim wręcz.

Jadwiga - kolejna winnica ze Wzgórz Trzebnickich. Niewielka, ok. 2 ha nasadzeń. Powstała w 2015, a za patronkę objęła Świętą Jadwigę Śląską. Stąd motywy na etykietach tradycyjnych win. Tradycyjnych - bo Pet-Nat ma już nieco odmienną.


W kolorze mętna pomarańcza, w smaku pewna żelazistość. W środku johanniter macerowany 10 dni na skórkach. W aromatach owoc egzotyczny. Osad opada szybko, a wino bardzo ciekawe, wyraźnie taniczne, garbnikowe.


Winnica Silesian bardzo mnie zaskoczyła. Pozytywnie. I to jak!


Oto w butelce roter riesling 2021. Skąd taki szczep w Polsce? Roter czyli nieco odmiana o ciemniejszej skórce, choć zaliczana do odmian białych. Podobno ktoś się pomylił sprzedając właścicielom winnicy (miał być "zwykły" riesling) i... oto powstało znakomite wino! Lekko mętne rosé, a może bardziej amber. Pierwszy atak na języku bardzo taniczny, w nosie żółte egzotyczne owoce. W smaku bardzo, ale to bardzo kwasowe. Lekkie i na lato jak uszył!


I jeszcze raz Wzgórza Trzebnickie i Winnica Michlewicz.


Pinot Noir 2021 - w barwie ciemny róż. Dość delikatny aromat - korzenna nutka, z wyraźną wiśnią w czekoladzie. W smaku bardzo wyraźna pieprzność, ładna kwasowość. Sprężyste i przyjemne wino - szkoda, że nie 6- 8-letnie.


Nieco inna czerwień od jeszcze mało znanej, bardzo młodej Winnicy Trzebnickiej - Zweigato 2021. Są tu na razie trzy hektary nasadzeń. W 2020 r. był 1 ha - po połowie pinot noir i zweigelt, w tym roku doszły dwa hektary. Po pół hektara - riesling, chardonnay, souvignier gris i solaris.


W butli zweigelt, nietknięty drewnem. Sama stal. Ładny amarantowy kolor. Wino już niemal rok w szkle, bo butelkowane w zeszłe wakacje. W aromacie już ładnie ułożone. Czuć śliwkę, czekoladę i pieprzność. W ataku na języku kwasowe i ta kwasowość też ładnie wychodzi w smaku. W zasadzie całe jest ładnie wibrujące, napięte. Poza tym ładnie wyróżnia się tu szorstka, dość drobna tanina. Bardzo przyjemne wino, które ma jeszcze długi czas przed sobą. 




Saganum to jedyna winnica spoza Dolnego Śląska, bo woj. lubuskiego. Ale podobno jej właściciel Marcin Furtak czuje bardzo dużą więź z Dolnym Śląskiem. Rosną w niej takie odmiany jak: chardonnay, dornfelder, gewürztraminer, hibernal, pinot meunier, pinot noir, riesling, rondo, regent, solaris, souvignier gris. 

A Solaris Nobilis 2021 to wino robione na sposób włoski - grona były dwa miesiące suszone na słomie, by stracić wodę. Jest całkiem żwawa kwasowość. W nosie pewna ciasteczka, suszone tropikalne owoce, lekka woskowość, może akcent trawy. Struktura dość delikatna. Ale wino bardzo przyjemne - dla tych, którym 5-czy 6-putonowe tokaje będą się wydawać za słodkie i za ciężkie.

Podsumowując: to była dobra okazja do pobieżnego zapoznania się z rodzimymi winami. Jakich mało. Oczywiście są zapewne spotkania regionalne - jak w tym wypadku Dolnośląskiego Szlaku Wina i Piwa - podobnie jak i innych regionalnych kół i zrzeszeń, ale mimo wszystko brakuje w Polsce przekrojowych, objazdowych, imprez polskich winiarzy. Tym bardziej, że po pierwsze: ceny rodzimych win stały się przystępniejsze niż 10 lat temu (wówczas 90 albo i 100 zł za wino było normą. Dziś polskie wino kupimy za 40 zł); po drugie ich jakość diametralnie się poprawiła (czasem szkoda, że wina są robione "pod klienta" - ale co zrobić - muszą się sprzedawać); po trzecie - warto wspierać to, co polskie!

Win próbowałem na Bootcampie Blogerów Winnych zorganizowanym przez Winicjatywę