środa, 18 lutego 2015

Grecja w Warszawie!

Zero imiglykosa
czyli
Grecja jakiej nie znamy!

Chwilę przed startem - wszyscy pilnie oglądają 
 
Czegoś takiego od dawna nie było - w greckiej restauracji Paros w centrum Warszawy miałem przyjemność - dzięki zaproszeniu przez Tomasza Koleckiego-Majewicza - spróbować win z Grecji, które do nas sprowadzać będzie Euro-Foods. To wina, które nie mają absolutnie nic wspólnego (no, poza krajem pochodzenia) z wszelkimi "imiglykosami", pod którymi uginają się półki w naszych sklepach. O, nie było zupełnie coś odmiennego!
 
Semeli Orinos Helios PGI Peloponez - 49 zł

To, że Grecja z Armenią i Gruzją toczą wojnę o to, kto był pierwszy, to już pewnie wiadomo. Ale nie wiadomo powszechnie - chyba, że ktoś właśnie z wczasów w Grecji wrócił, że mają tam takie wspaniałości!

Semeli Orinos Helios PGI Peloponez (Moschofilero 90 proc., Roditis 10 proc. - 49 zł) dało się poznać jako pełne ciała wino, o imponującej kwasowości - ono wprost wbija się w podniebienie, ryjąc w nim bruzdy!


Nico Lazaridi Solitaire

Musujące? Ładne było Nico Lazaridi Solitaire. 70 proc. Trebbiano i 30 proc. Muscat dało wino ciekawe, niebanalne, z pewnym pierwiastkiem utlenienia, nutą orzechów i migdałów. Dodatek Muscata zapewnił pewną dawkę cukru. Cena? 49 zł za butelkę. Bardziej słone było Biblia Chora Ovidios 2013 - nieco "mydlane", o pełnej strukturze, mocne, ale w aromacie imponujące kompleksowością - były tu i kwiaty, i lipa, i las. Słowem pycha! Biję się w pierś: nie spróbowałem Retsiny, rzekomo wybornej - ale podzieliłem los wielu degustujących. Było jej chyba za mało - szybko się skończyła. W sumie nie żałuję.

Biblia Chora Ovidios 2013

Spróbowałem za to kilku czerwonych win - te wywarły na mnie trzy wrażenia: (chcę wierzyć, że to po prostu selekcja importera skrojona pod gust wyobrażonego konsumenta) po pierwsze sporo w nich międzynarodowych szczepów, za mało endemicznych. Po drugie wysokie ceny, a te najdroższe wina zdecydowanie beczkowe, ekstraktywne, takie fest jak hiszpańska "gran reserva de familia". Mało stosunkowo było win zwiewnych, muślinowo-tiulowych. Na szczęście dla mnie to maleńka wada, bo lubię wina "charakterne", ale wyobrażam sobie te stada cmokających malkontentów.

Costa Lazaridi Chateau Julia Refosco-Agiorgitiko 2010 (95 zł)

Zdaniem wielu jedno z najlepszych win - Costa Lazaridi Chateau Julia Refosco-Agiorgitiko 2010 (60 proc./40 proc.). Owoc przydymiony mocną beczką... Tajemnicę wyjaśnia podpis na kontretykiecie - Michel Rolland! Poza owocem i czekoladą dawka skóry, tytoniu. Kwasowość i garbnik obecne, ale ta moc ("tylko" 14,5 proc. alkoholu) bierze wszystkich jeńców! Cena - 95 zł za butelkę.

Costa Lazaridi Amethystos 2010 (85 zł)

Ale można zaoszczędzić 10 zł i kupić równie fajne, o ile nie fajniejsze wino - Costa Lazaridi Amethystos 2010 (85 zł). W butelce Cabernet Sauvignon 70 proc., Merlot 20 proc., Agiorgitiko 10 proc. Wrażenia bardziej owocowe niż przy Refosco, lukrecja, całość misterniej ułożona. Wanilia jest, ale raczej w postaci delikatnego serka niż dębowej klepki. Wino sprawia wrażenie miękkiego, roztartego. W tle majaczy gdzieś śliwa i tytoń.

Nico Lazaridi Cavalieri 2012

Jednym z trzech najbardziej smakujących mi win było na pewno czerwone Nico Lazaridi Cavalieri 2012. Ale to bardzo pyszne "Super Bordeaux" z Grecji. Poza Cabernet Franc, Cabernet Sauvignon i Merlotem jest tu także Sangiovese. Całość z początku atakuje warzywnym ogródkiem, ale po chwili się uspokaja i przechodzi w nuty pełne ziół. Rozmaryn, mięta, w smaku nieco anyżku szczypiącego w język i jałowca. Wymarzone do dziczyzny. Cena jeszcze nieznana, ale pewnie powyżej 100 zł.

Nico Lazaridi F-Merlot (69 zł)

Stosunkowo jeszcze lekkim winem okazało się F-Merlot od Nico Lazaridi (69 zł) ze szczepów niemal Langwedockich (85 proc. Merlot i 15 proc. Grenache). Suknia raczej ciemna, ale kwasowość wyraźna, nie sprawiło na mnie wrażenia wina nadmiernie skoncentrowanego. Wyczuć można było wręcz lekką wodnistość. Powtórne próbowanie także to potwierdziło. Ale owoc czerwony wyraźny, z nutą czekolady.

Nico Lazaridi Black Sheep 2013 (59 zł)

Czarna Owca 2013 (59 zł) od tegoż producenta to już wyrazistość beczki (od 4 do 6 miesięcy). 60 proc. Syrah i 40 proc. Merlot dało wino już krzepkie, owocowe, wyraziste.

Costa Lazaridi Oenotria Land Cabernet Sauvignon Agiorgitiko 2011 (110 zł)

Mocna rzecz - i droga, bo kosztująca 110 zł - to Costa Lazaridi Oenotria Land Cabernet Sauvignon Agiorgitiko 2011. Czysta moc koncentracji, słodkie wrażenie na języku, sporo owoców, ale i niezła dawka waniliowego dębu (12 mies. nowej francuskiej beczki). Wino ciężkie, z aromatem czekolady i karmelu. Położyć w piwnicy, wrócić za 15 albo i 20 lat... Może złote litery psują wrażenie, ale za te 15 lat może będzie to zabytek liternictwa?


Wina degustowałem i greckie pyszności jadłem na zaproszenie importera