niedziela, 11 sierpnia 2013

Węgier z Egeru dziki jak upalne słońce - 4 pkt.

Egri Bikaver Villinger

 


Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Egeru i ok. 11 zł (zakup własny)

Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Węgierski Eger powitał mnie takim uderzeniem gorąca, że aż przysiadłem. W Polsce też upały, wiem, ale te nasze jakieś oswojone raczej. A tam - dzikość po prostu i gorąco bijące z powietrza, wody (termalnej, a jakże) i ziemi.
Trochę chłodu udało się znaleźć za to w egerskich sklepikach, które nieco obejrzałem pod winnym kątem. I przywiozłem co nieco, by owo dzikie słońce sobie przypominać. Egri Bikawer Villinger stało niepozornie na półce wśród tańszych nieco miejscowych win. Ot, wino za jakieś niespełna 600 czy 800 forintów (chyba, bo z biciem w piersi przyznam, że rachunek zapodziałem). Cena forinta w momencie zakupu? Za 1000 forintów 15 zł 50 gr.

Aromat? Ciekawy, bo bardziej ziemisty niż owocowy. Zupełnie inny niż to, co niegdyś w Polsce sprzedawano pod etykietą "byczej krwi". W nosie czuć kredę, ale też zioła, las, trawę.
Usta są troszkę mniej ciekawe - to wino nieco kwaskowate. Może ta słoneczna dzikość egerskiego słońca? Ale daje się pić nawet z przyjemnością.  Szczególnie do szynki pieczonej w sosie z przywiezioną papryką…

Jakbyśmy my mieli - w Polsce, w sklepach - swoje krajowe wina o takiej jakości nawet za równowartość 18 zł, to ja uznam, że w naszym kraju pełnym głupoty i chciwości "coś pękło i coś się skończyło".  

Winiacz na 4 pkt. w 7-punktowej skali!

Australijczyk, któremu upał nie wadzi - 6 pkt.

Jacob's Creek Shiraz Barossa 2009

 
Półka - nieznana

Gdzie i czemu tak drogo - Ogólnodostępne i ok. 50 zł (próbka od Pernod Ricard Polska)

Do Ideału? - Już ciut, ciut!! (6 pkt.)

 
To shiraz, jaki uwielbiam - skondensowana idea wina, okupująca biegun przeciwstawny do tego, na którym stoi sobie burgund. Wyrazistość tego shiraza można filmowo zobrazować tak: nie jakaś popierdułka, tylko killer. Ale tylko dla kogoś, kto przesadzi… Ale jeśli ktoś gustuje w małych ilościach, jest całkowicie bezpieczny.
Ale na poważnie - to bardzo fajne czerwone wino. A aromacie dżemowość, twardy posmak beczki, skóra, czekolada, ale też troszkę ziołowości. Takiej australijskiej, może eukaliptusowej?

W smaku nieco pikantne, pełne. Czuć moc, a finisz jest nieco goryczkowy. Co najlepsze - nawet takie upały nie przeszkadzają w smakowaniu takiego pysznego wina, któremu do ideału brakuje ot, ciut, ciut!


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!