czwartek, 9 kwietnia 2015

Kühling-Gillot na języku - w Jung & Lecker

Szkło, olej i porzeczki po niemiecku

 Carolin Spanier-Gillot w ciepłych wnętrzach Jung & Lecker

Było jeszcze zimno, kiedy miałem przyjemność uczestniczyć w degustacji win Kühling-Gillot - tym bardziej, że honorową gospodynią spotkania była Carolin Spanier-Gillot. Jedna z dzielnych niemieckich winemakerek. Jej wina, o których opowiadała (i nalewała nam do kieliszków) są dostępne w warszawskiej restauracji, a jedno z nich - bardzo dobre - już mieliśmy okazję smakować w gronie Winnych Blogów.

Qvinterra 2013 Riesling Trocken

Winnica niecałe 20 minut samochodem od lotniska we Frankfurcie, ale na szczęście nie trzeba po nie lecieć tak daleko. Co smakowaliśmy? Win wyrabianych metodami, które można by określić mianem "leseferystycznych" - robionych metodą niemal pierwotną - z wykorzystaniem naturalnych drożdży i naturalnej fermentacji.
Pierwsze wino - Qvinterra Riesling Trocken 2013 (59 zł) był jak czyste szkło, chrupiące i kamienne. Z ładną kwasową strukturą - być może prostą i mało finezyjną, ale apetyczną. Jest tu trochę orzecha i echo miodu, może troszkę grzybów. Ale wino ma ładny finisz.

Giro Blanc Trocken 2014

2014 Giro Blanc Trocken (49 zł) - bardzo ciekawe wino. Cuvée szczepów Riesling, Scheurebe oraz Rivaner. W aromacie mnóstwo kwiatowości, którą nasiąknęła także struktura. Finisz ciekawy, kwasowy ogon ciągnący się długo. Gdzieś daleko w trzecim nosie wychodzi mokrą gałąź. Niezbyt skomplikowane w sumie, ale dające mnóstwo radości.

Qvinterra Riesling Feinherb 2014

Qvinterra Riesling Feinherb 2014 (59 zł) - o, to już moje rejestry. Bardzo wyraziste, po nosie degustatora daje ładną gruchą i wyrazistym miodem. Jest też lekko herbaciane i dłuuugo kwasowe. Na powierzchni nutka echa czekoladowego i rumiankowego. Pycha!



Potem objawienie - riesling "single wineyard" - Ölberg Riesling Grosses Gewachs 2013 - z parceli, która była kiedyś, jeszcze w latach 70. pełna chwastów malin i krzewów. Na stoku o południowej ekspozycji. Później została wykarczowana i obsadzona. Pierwszy zbiór był jak olej. Wydajność 40 hektolitrów z 1-hektarowej działki. Wino złote, mocne, intensywne. Do trzymania w domu nawet przez 30 lat, a może i dłużej. Wtykamy nos i... tu już jest troszkę asfaltu i początkowej nafty. Skomplikowany wielowątkowy smak, świetne. Długie, że ho-ho i piekielnie drogie - 219 zł za butelkę.

Pierwsze wino czerwone - Giro Rot Trocken 2011 (69 zł) - zaskakujące. W pierwszym nosie nie czuć w ogóle niemieckiego ducha. Zresztą, to same francuskie szczepy: Cabernet-Sauvignon, Merlot i Syrah. W ustach pieprz i truskawka, porzeczki i lekka czekolada. Wino do picia chyba na szybko, bo po pewnym czasie uczucie francuskości znika - struktura po chwili wydaje się nieco wątła i wychodzi szydło z worka - niemiecka kwasowość, lekka mięta.

Spätburgunder Trocken 2012 (64 zł) to już owoc złamany stalowym sierpem, wiszącym od dawna na drzwiach stodoły. Struktura raczej mocno szkieletowa, tanina niezbyt wyraźna, trochę oksydacji - ale po chwili wszystko się wyjaśnia - to wino fermentowane w otwartych drewnianych beczkach. Z nowego i Starego dębu. Nie robi się tu nic - poza próbowaniem każdego dnia, po kilka razy dziennie. Czy już należy nalać do nowych beczek i zapomnieć na 18 miesięcy.


Na koniec ciekawostka - musujące czerwone wino, noir de noir 2009. Słodyczy, mimo słodkiego dosage tu niewiele (w lambrusco bywa ich więcej), są za to spore bąble na języku, a w nosie lekkie owoce. Bardzo przyjemnie pijalne wino, choć cokolwiek drogie (129 zł) - ja bym zamienił na dwa Feinherby! Wina wszelako zachwycają. Ölberga można pić zamiast szampana - do każdej niemal okazji!

Gościłem na zaproszenie Jung & Lecker, importera win Kühling-Gillot