czwartek, 21 lutego 2013

Degustacja Groot Constantia w South Wine

Smaki z - niekoniecznie dzikiej - Afryki

Ech… Wiecie jak wygląda zima w RPA? Na Wschodzie, nad Oceanem Indyjskim o godz. 3 w nocy jest najzimniej. Plus 18 stopni i lekki wiatr. A w dzień 27 stopni i wszystko lekko zamglone. Ale Groot Constantia, których to win próbowaliśmy w South Wine na Mokotowie w polskie zimowe popołudnie (0 stopni, śnieg, ciemno, mokro, syf, brrr…) nie jest nad Oceanem Indyjskim, tylko nad Atlantykiem.
Pewnie zimniej niż w Durbanie, choć nie tak jak u nas. I dobrze, bo niewątpliwie chłodek świetnie zrobił białym winom. Sauvignon Blanc 2011 i Chardonnay 2011 to okazy pełne świeżości.

 
Pierwsze - Sauvignon Blanc (78,50 zł) - smakuje jak szampan, z którego bąbelki uleciały przed chwileczką dosłownie. Jak podlotek. Czuć piękny owoc, cierpki zielony agrest, który wyjadaliśmy wczesnym latem sąsiadce. Lekkie i rześkie. Na ciepłe lato w sam raz.


Groot Constantia Chardonnay 2011 (99 zł) jest już jak panna na wydaniu. To wino poważniejsze, bardziej żywiczne, otwierające wachlarz różnych smaków. Jest i trochę cytryny, ale i trochę skórek słodszej pomarańczy, trochę miodu.

Po białych pokazano wino-maniakom cztery czerwone wina wytrawne. Nieco mniej kwaskowe, ale świeże. Constantia Rood (59,50 zł) wyraźnie ma waniliową nutę plus truskawki, maliny, śliwki. Może gdzieś tam nieco czekolady.




Merlot 2010 (99 zł) ma więcej jagód i śliwek. Jest nieco bardziej charakterny. Im bardziej opróżniamy butlę, tym lepiej dla smaku.


Groot Constantia Shiraz 2010 (99 zł) to najlepszy Shiraz, jaki piłem od kilku lat. W zapachu najbogatsze z prezentowanych win. Czuć pieprz, drewno, czarną porzeczkę z konfitur. Naprawdę pyszne wino na wieczór. Na 5 punktów w skali Winiacza.


Na sam koniec gwiazda - oblepiona medalami butla Gouverneurs Reserve 2010 (178 zł). Kosztuje niemal dwa razy więcej niż Shiraz czy Merlot i ja - szczerze mówiąc - nie kupiłbym tego wina za tę cenę. Jest bardziej uładzone niże Shiraz, w zapachu bardziej skryte, w smaku bardziej gładkie - bo też jakby skryte smaki zaczerpnięte ze Shiraza i Merlota.
 
Co mnie w tym winie nieco razi? Że to taki naśladowca francuskiego stylu, pozbawiony tego czegoś (pstryknięcie palcami) - dzikości i żywiołowości Afryki. Może, gdybym chciał przyjąć ministra albo radcę stanu, to poczęstowałbym go i sprezentował mu to wino. Może bym kupił, by potrzymać z 7 lat w piwniczce (pewnie po leżakowaniu błyśnie). Ale żeby kupić i pić na świeżo?

Wnioski? Białe nad czerwonym. A Shiraz może spokojnie zamienić się ceną z Gouverneurs-em. Choć wina o takich cenach nie są dla nas, szaraków zanurzonych w polską zimę!

Chianti wcale a wcale nie cierpkie - 5 pkt

Monrosso Chianti 2009 Monsanto
 
 
 
Półka - na nieznanej wysokości
Gdzie i czemu tak drogo - Podarunek świąteczny otrzymała ukochana żona
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby? E tam, Winiacz zagląda. Ba, mało tego - zagląda, obwąchuje, nalewa (do kieliszka o klasycznym kształcie) i smakuje. Bo wciąż szuka winiacza doskonałego. A ten mógł się kryć właśnie w gustownej skrzyneczce z siankiem (takie wióry drewniane), od świąt czekającej w domowej - że tak powiem - piwniczce.


Monrosso 2009. Chianti czyli czerwony cienki kwasiorek z założenia.
Wyprodukowany w Barberino Val d'Elsa - google earth pokazuje ładną wioskę w górzystym terenie otoczoną krzaczorami winorośli jakieś 20 km na południe od Florencji. Hmm, no to stamtąd to może będzie jakaś doskonałość? Słońce, Toskania, Florencja, Michał Anioł, wino… no wiadomo!!!
Piękna butelka, etykietka klasyczna, rzymski krój liter, a wrażenie po otwarciu? Owoc, cieńkuszek taki. Jestem przygotowany na uderzającą wytrawność. Ale potem robi się dojrzalsze jakby, bardziej żelaziste w woni, pachnie lekko pieprzem, ziołami.
Kolor chianti nie jest dla mnie kolorem wina doskonałego, ale akurat pal sześć kolor. Liczy się smak - bo to z nim obcujemy najdłużej. Smak doskonałości? Hmm. Pierwszy smak jest na 2 punkty. Ale po chwili robi się ciekawie. Czasem wina (na razie większość z tych świadomie testowanych) mają tę cechę - albo to ja tylko zauważam - że smakują lepiej w wyższej o 2 stopnie temperaturze niż zalecana.
Monrosso też! Eleganckie wino, jednolite w owocowym posmaku. Nieco kwasku atakuje język, ale po chwili pojawia się gładka jedwabistość. Świetnie komponuje się ze słodkim cheddarem z Biedronki! Pojawiają się aromaty skóry, może świeżej ziemi o poranku. To chianti naprawdę jest niezłym winem. Zagraniczne strony www podają, że osiąga cenę ok. 12 dolarów. Gdyby istotnie płacić u nas jakieś 36-38 zł za butelkę, byłby to winiacz bardzo bardzo godny polecenia. Bo to winiacz nawet nie w połowie doskonały. To winiacz, któremu do doskonałości tylko jeszcze troszkę brakuje.
 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali