czwartek, 1 czerwca 2023

Nowości z Winnicy Lidla na wiosnę i lato. Tak do 80 zł

Winnica Lidla od bieli za 18 do czerwieni za 80

Degustacja podczas wiosennego bootcampu blogerów

Rzut oka na winne półki Lidla niech was nie zasmuca. To fakt, nowości niedawno niewiele - ale powód jest prozaiczny - ich ogromna większość jest dostępna w Winnicy Lidla - czyli kanale hybrydowej sprzedaży on-line/skle. Hybrydowym, bo wino zamawiacie przez sieć, ale zakupu faktycznie dokonać trzeba przy kasie - tradycyjnie. Na ustawę z 1982 r. nie ma rady!

Ostatnio miałem przyjemność, na blogowym bootcampie Winicjatywy, spróbować kilka nowości i kilka win obecnych od pewnego czasu. Są tu nawet przyjemne okazy.

Brauenberger Kurfuerstlay Riesling Feinherb 2021 - to wino akurat można znaleźć na wielu półkach Lidla. Jest tu lekka słodycz, średnio ciężkia, krótki dość finisz.  Znajomy kupuje jako codzienne wino. Przykrości nie ma, ale finezyjnej przyjemności we flaszce za 21,99 zł próżno szukać.

Zimmerman Riesling Zeller Schwarze Katz - A tu dwa złote mniej (19,99 zł) i więcej kwasu, a przyjemność nieco większa. Bo jest i więszy nieco kwas i dłuższy finisz. Z dwóch tanich rieslingów wolałbym tego. Dałbym 3,5 punkta na 7.


Bacchus-Rivaner 2021 - Tu już taniej i to oznacza, że za 17,99 zł dostaniemy tu wino dolnej połowy mojej skali. Jest owszem średnie ciało, ale smak już średni, a aromat szczątkowy. Można gdzieś znaleźć echo białego melona, ale... Chociaż to tylko 18 zł.

Flowmingo Rosé 2022 - Ta róż na głowę bije rivanera. Zadziwiające jak wino za 18 zł może być czyste, truskawkowe, o bardzo ładnej jakości. Tu stosunek cena/jakość został - że tak to ujmę - znakomicie poprowadzony. To właśnie teraz, podczas pierwszych upałów, jest czas na to wino.


Silvaner Spätlese 2020 - Lieblich to taki przymilas. Te wszystkie "Maryjki" w niebieskich butelkach to też wina "lieblich". I ono się przymila, ale bardziej ceną. Bo za 18,99 zł dostaniemy dużo ciała i cukru. Tym, którzy lubią słodycze - będzie się podobać. Tych zaś, którzy cenią balans, który zyskujemy dzięki kwasowości i kompleksowości, nie zadowoli. Akurat osobiście jestem w tej drugiej grupie. I jest mi w niej dobrze. Te 19 zł wydałbym na coś innego.

Pinot Grigio "Shine" 2021 - (32,99 zł) - pierwsze wino powyżej trzech dych. W unikalnej butelce. Za pinot grigio Poza wyjątkami) nie przepadam, ale to wino widzę w środku stawki. No, nawet może w tej lepszej połowie. Aromat troszkę wycofany, pod znakiem lekkiej gruszki, niezbyt dojrzałej brzoskwini, ale w smaku ładna kwasowość manifestująca się drobnymi iskierkami na języku. nie jest źle!

Chardonnay, In Other Words 2022 - Tu już cena sięga czterech dych (39,99 zł). A całość bardzo interesująca! Jest duża koncentracja, spore ciało i kwasowość, ładna integracja. Żywe i bardzo ładnie mineralne wino z RPA. Jestem stanowczo na TAK. Tym bardziej, że cena nie sięga szczytów, a całość tego wina bardzo pozytywnie zaskakuje!

Sauvignon Blanc, Beyond Belief 2022 - Tu taniej i w cenie (24,99 zł), i ubożej w doznaniach. Jest szczupła kwasowość, ale poza tym niewiele. Mało aromatu, mało struktury. Można, ale szału tu nie będzie.

Sauvignon Blanc, Cordillera de los Andes 2020 - tu już cena z górnej półki, bo 70 zł bez grosza za wino wydaje się obietnicą może nie tyle cudowności, ile nietuzinkowości. I jest dobrze. Jest ładny balans, szczupłości i dobrze poprowadzonego aromatu z pełnymi zieloności czarnej porzeczki, agrestu, czarnego bzu. Jest bardzo ładna kwasowość i długi finisz. To bardzo fajne wino. Dałbym prawie 6 na 7 punktów.

Blanc dels Aspres 2020 - tu już mamy niemal 80 zł (79,99 zł) i tu jest też bardzo przyjemnie. Jedno z trzech najdroższych win. W aromacie poza białym owocem jest góra mineralności. Zamykam oczy i widzę tę górę krewetek, jakie jadłbym do tego wina. Ale miało być o winie. Jest tu chrupka kwasowość - taka, jaką uwielbiam. Jest kremowość jak z battonage (ale to długie trzymanie na osadzie), jest mega długi finisz. To jest wino na sześć i pół punkta na siedem możliwych.


Calalenta Pecorino, Fantini 2021 - Zejdźmy nieco na ziemię. Ale możemy zostać jeszcze daleko od dołów. Bo oto całkiem ładne pecorino, w aromacie zestaw wszystkich możliwych aromatów czyli taki włoski warzywny ogródek, ale za to w smaku niespodzianka - czystość, strzelistość, ładna kwasowość. Są cytrusy i bardzo długi finisz. I ładna butelka na deser - pełna kosztuje 49,99 zł.


Bobal Blanco, Vicente Gandia 2021 - Jeszcze bardziej pękata i droższa (64,99 zł). Blanc de noirs czyli szybko wyciśnięty moszcz z czerwonych gron, bez pozwolenia na macerację i zabarwienie na czerwono. W aromacie czysty mocno intensywny melon. W smaku duża kwasowość - wibrująca wręcz. Przy szczupłej strukturze to może nietrudne, ale całość naprawdę ładnie zestrojona, zintegrowana. Bardzo fajne wino!

Viognier "Suluq", Cantina Chitarra 2021 - Tu za to struktura olbrzymia, mocna, imponująca. Butla tańsza (44, 99 zł) niż bobal, ale ta biel z Sycylii ma piękny aromat. Tak wyrazistej gruszki, że wydaje się wręcz rzeczywista. Jest też szczypta dojrzałego agrestu. Kwasowość czai się na końcówce finiszu. Tam was dopadnie i będziecie zaskoczeni!


Muscaris, Winnica Niemczańska 2021 - tu wracamy do Polski i witamy wino, które większość konsumentów uwielbia. Jest dużo cukru resztkowego. Przyjemny, rozbuchany biały owoc - gruszka, troszkę melona. Finisz dość krótki, ale całość bardzo czysta i całkiem przyjemna. Cena - 67,99 zł

Pinotage Signature Collection, Spier 2020 (39,99 zł) - Proste wino i sprawiające dość średnie wrażenie. Tanina całkiem spora, ale owoc spod znaku prostej maliny. Taki bez komplikacji. Takie wino środka - choć bez szału.


Montepulciano d'Abruzzo "Filari", Ettore Galasso 2021 - żeby znaleźć radość, trzeba niestety dopłacić (59,99 zł). W tym montepulciano mamy ładną wiśnię, z echem wanilii, młodość, świeżość i wyraźną szorstką taninę. Ciemny kolor, po kwadransie natlenienia w kieliszku wciąż żywe, kwasowe, rześkie. Bardzo fajne wino i dostaje 6 na 7 punktów. Niech nie zwiedzie was "techniczna" etykieta.


Lorlando Nero d'Avola Riserva, Assuli 2016 - to jedno z dwóch najdroższych win z tego rzutu (79,99 zł). I najstarsze. Ciemna czerwień, poważna. I skomplikowane. Jest tu i czerwony i czarny owoc, i skóra, i ściółka leśna, lekka ziemistość. W smaku spójne, kwasowe, tanina ładnie okrzepła. Bardzo dobre wino.

Chianti Riserva, Corte Orsini 2018 (49,99 zł) - uczciwe chianti o długim finiszu, dość lekkie. W aromacie pod powierzchniowym owocem jest pewna szypułkowa zieloność. Ale finisz długi, taniczny.  Całkiem interesujące i nie jest tak kwasowe, jak statystyczna większość chianti.


Kapistran, Iločki Podrumi 2019 (34,99 zł) - to fajne wino do pizzy albo pasty a la bolognese. Jest prosty aromat czerwonych owoców - porzeczek, niedojrzałej wiśni. Plus przyjemna lekka kwasowość. Czerwień na gorącą wiosnę.

La Griffe de Barreyres 2018 - a tu zupełnie inny kaliber i cena też poważniejsza (59,99 zł). Owoc tu cofnięty, wyciszony, ciemny. Potem wychodzi ładny fiołek, potem wychodzi leśna ściółka, jeżyna. Na pierwszym planie jednak struktura - z wielką taniną, suchą jeszcze. Sporo beczki, która nie zdążyła się jeszcze nawet w połowie zintegrować. Podejrzewam, że za 4-5 lat to będzie jeszcze lepsze!

Zinfandel Reserve, Mauro 2019 - nieco tańsze, bo 51,99 zł - ale mniej przekonujące. Słodki atak na języku, utrzymuje się też w środku finiszu. Ta słodycz jest dość dziwna, natrętna. Całość bardzo dżemista. Finisz długi, ale mam wrażenie wina skrojonego pod gust polskiego klienta, który wparowuje na degustację chablis i prosi: red sweet wine pliiiiz! Odejdzie zadowolony.

Negre dels Aspres 2018 - trzeba dołożyć, by poczuć satysfakcję i dostać wino (79,99 zł), które może nawet uchodzić za kontemplacyjne. Od razu po nalaniu jest rozczarowanie. Ale tu trzeba czekać. Najlepiej zdekantować. To jest wino, którego picie szybciej niż pół godzina po otwarciu powinno być zabronione. Bo właśnie potem owoc robi się ciekawy, jeżynowy, pełny, bogaty. Tanina jest wyraźna, ale ładnie oszlifowana, całość skąpana w bardzo ładnym kwasie.

Cabernet Sauvignon Ice Wine, Asconi Winery - słodziak w bardzo dobrej cenie (69,99 zł) - bo słodkie wina z Asconi bywały kilka lat temu po ok. 90 zł. W aromacie suszone owoce - figi, może też trochę cytrusów, ananasa, agrestu. Trochę też czarnego bzu. Dość niska kwasowość i struktura średnia. Szkoda, że trochę krótki finisz. Ale na szczęście słodycz nie jest jakoś bardzo obezwładniająca. Pije się przyjemnie.

Nie ukrywam - trochę minęło od prezentacji tych win - i widać, że jest ona bardziej wiosenna niż letnia. Ale kilka okazów na lato też się znajdzie. I kilka na wieczory, które nadejdą potem. Jesienne...

 

 

środa, 10 maja 2023

O jaki przyjemny bordoszczak od Mielżyńskiego!

Chateau Lousteauneuf No.9 2017

 
O tej butelce mowa - w Mielżyńskim 78 zł

Ciężko mi ostatnio - z bólem serca muszę przyznać - trafić na Bordeaux, które byłoby niezbyt drogie, a dawało całkiem niezłą satysfakcję. Tak, wiem - dzieje się tak z powodu kilku przyczyn. 

Po pierwsze, to ostatnio było wiele Tokaju, białego oczywiście, bardzo dobrego. I niemal zero czerwieni. Po drugie - nie mieszkamy we Francji, a pamiętam (i wierzę, że to się wciąż tam dzieje) małe sklepiki z obecną półką win, gdzie kilka środkowych miejsc zajmowały bardzo przyzwoite bordoszczaki za kilka euro. Żadne tam Grand Crus, ale naprawdę przyzwoite i smaczne czerwienie. U nas to zjawisko nie występuje. Bo oto występuje zjawisko trzecie - nikt już w Polsce z importerów nie stawia na tanie, choć przyzwoite i przystępne Bordeaux, tylko na "pewniaki" - Portugalię, Hiszpanię, tzw. Kalifornię, może Gruzję, Mołdawię. Po czwarte - sam to słyszałem wiele razy z ust klientów sklepów winnych - "bo te wina francuskie to takie kwaśne...". Jeszcze można oczywiście dołożyć argumenty w postaci nazwy. Że pokażę - tytułem dygresji - jeszcze jeden "gwóźdź do trumny":

Nazwa Polaka nie zachęci, ale sam chętnie bym spróbował. Źródło: www.bordeaux.com

Coś takiego może zabić ostatecznie wszelkie próby dyskusji. Ale na szczęście nie wierzę do końca w takie zapatrywania i oto wiedziony ciekawością spróbowałem bordoszczaka (który chyba pojawił się dość niedawno, choć głowy nie dam) od Roberta Mielżyńskiego - Chateau Lousteaunef No.9 2017. Z Medoc. 

I to jest to! Tylko uwaga, nie od razu po wyjęciu korka. To bordos - kocha oddychać. I musi to robić. Bardzo przyjemna czerwień - na początku tylko kwasowy, i lekko owocowo-ziemisty, ale potem rozkłada wachlarz... Jest wiśnia i ciężkie drewno, jest leśna ściółka i szafa pełna skórzanych torebek starej ciotki. Takich zamszowych. A może to biblioteka stryja z oprawnymi w skórę starodrukami. Na języku jest to, co prywatnie nazywam "bateryjką" (dotykaliście kiedyś językiem dwóch elektrod płaskiej baterii? To jest to!). Jest tu pewna słoność, lekka słodycz (to raczej powaga struktury), jest też kwasowość. I tanina. Wszystko naraz. Oraz jeszcze świetna - w punkt zarysowana - koncentracja. W butli zostaje całkiem sporo osadu czyli filtrowanie, jeśli było, zostało przeprowadzone z umiarem.

Bardzo fajny bordoszczak w cenie, która nie zabija, a daje nadzieję, że jeszcze nam Bordeaux nie zginęło!

(Wino - Zakup własny)

sobota, 6 maja 2023

Rzut oka na wina Dolnego Śląska

Rzut oka na wina Dolnego Śląska



Niedawny Bootcamp Blogerów Winnych organizowany przez Winicjatywę był okazją do unikatowego spojrzenia na winnice Dolnego Śląska (Z jednym terytorialnym - choć jest związek mentalny - wyjątkiem). Unikatowego - bo choć wina (przynajmniej niektóre) można znaleźć na sklepowych półkach, to jednak rzadko zdarza się, z różnych powodów, by można było w jednej lokalizacji trafić na tak ściśle regionalną okazję. 



Winnica Otok leży we wsi Pogorzała, na wysokości 426 m npm. Niewielka, ma 1,5 hektara nasadzeń. W sklepach nie uświadczysz, bo właściciele - Ireneusz Gąsior i Jacek Miller - wszystko sprzedają na miejscu. Robią także wina musujące. 

I oto ciekawostka - wino Nr 1 426 ze szczepu Auxerrois (w Alzacji robi się z tego musujące cremanty). W barwie niemal bezbarwne, pachnie mocno landrynkowo, w smaku jest trochę resztkowego cukru, ale jest wysoka kwasowość i wino sprawia wrażenie jakby lekkiego frizzante - może za sprawą drobniutkich iskierek na języku. Struktura przyjemna, dość długi finisz.

Johanniter 2021 z Winnicy Moderna to wino nieco na odmiennym biegunie. Lekko złote w barwie, zaledwie 0,2 g cukru. W nosie owoc i cytrusy. Na drugim planie czuć wyraźnie pewną szampańską nutkę. Jest też pewien akcent rustykalny, wiejski. Ale imponująca żwawa kwasowość. Która dochodzi do głosu po chwili, by płynnie i niezauważalnie przejść w finisz. Bardzo fajne!

Winnica założona w 2015 r. na Wzgórzach Trzebnickich, na ciężkich glebach, dobrze trzymających wodę. 3,5 hektara nasadzeń, a wolnej ziemi jeszcze trochę. W Modernie rośnie też riesling, cabernet blanc, solaris, muscaris, scheurebe i pinot gris. W planie są musujące wina!

 Winnica Niemczańska w kwietniu. Zaczynają się pojawiać pączki

Winnica Niemczańska została założona w 2017 r., na stokach pod miasteczkiem rosną palava, muscaris, ale i chardonnay, riesling, pinot gris, choć Marek Dymkowski chce iść w stronę odmian hybrydowych, wierząc, że to - wobec zmian klimatycznych i idącego ocieplenia - przyszłość europejskiego winiarstwa.


Ale jest poza hybrydami i chardonnay. Te z 2021 rocznika było rok w beczce z węgierskiego dębu (trzeci przebieg). Jest tu niewiele cukru, ale za to sporo aromatów niemal muszkatowych. Jest przyjemna maślaność. Co miesiąc battonage - stąd wyraźna i przyjemna kremowość. Bardzo przyjemne.

Główny pomysł na sprzedaż win - na miejscu, w hotelu SPA Niemcza. Tu schodzi ok. 70 proc. produkcji. Ale wina - z innymi etykietami - można kupić także w Lidlu oraz Winnicy Lidla.

Winnica Jakubów to jedna z pierwszych polskich winnic. Założył ją w 2002 r. w wiosce Jakubów na Wzgórzach Dalkowskich ojciec obecnego właściciela - Michała Pajdosza. Rosną tu m.in. Chardonnay, Dornfelder, Hibernal, Regent, Rondo, Riesling, Solaris, Traminer, Pinot Noir i Zweigelt. A Michał ma dobrą rękę do wina.


I oto Hibernal 3 2021. Aromat od razu przywodzi na myśl sauvignon blanc. Liście czarnej porzeczki, wyraźnie dojrzały już agrest. Lekko złote w kolorze wino. W smaku czyste - chłodne w charakterze, zaskakująco szczupłe. Ładna kwasowość, a w tle jest pewna apteczność. Ale leciutka, pastylkowa. Bardzo dobre!

Winnica l’Opera to kolejne założone na Wzgórzach Trzebnickich przedsięwzięcie. Działa od 2014 r. Tu takie szczepy jak m.in. chardonnay, solaris, muscaris, cabernet cantor, cabernet cortis. Dwa hektary nasadzeń, ale w planach jest powiększenie areału.


W Halce, która jest winem półwytrawnym czuć aromaty traw, białego melona, gruszki. Sporo cukru - ale takiego jaki wyczujemy gryząc kłącza leśnej roślinności. Jest też pewna żywiczność i muszkatowe tło dopełnia całości. Całość wydała mi się winem radosnym, letnim wręcz.

Jadwiga - kolejna winnica ze Wzgórz Trzebnickich. Niewielka, ok. 2 ha nasadzeń. Powstała w 2015, a za patronkę objęła Świętą Jadwigę Śląską. Stąd motywy na etykietach tradycyjnych win. Tradycyjnych - bo Pet-Nat ma już nieco odmienną.


W kolorze mętna pomarańcza, w smaku pewna żelazistość. W środku johanniter macerowany 10 dni na skórkach. W aromatach owoc egzotyczny. Osad opada szybko, a wino bardzo ciekawe, wyraźnie taniczne, garbnikowe.


Winnica Silesian bardzo mnie zaskoczyła. Pozytywnie. I to jak!


Oto w butelce roter riesling 2021. Skąd taki szczep w Polsce? Roter czyli nieco odmiana o ciemniejszej skórce, choć zaliczana do odmian białych. Podobno ktoś się pomylił sprzedając właścicielom winnicy (miał być "zwykły" riesling) i... oto powstało znakomite wino! Lekko mętne rosé, a może bardziej amber. Pierwszy atak na języku bardzo taniczny, w nosie żółte egzotyczne owoce. W smaku bardzo, ale to bardzo kwasowe. Lekkie i na lato jak uszył!


I jeszcze raz Wzgórza Trzebnickie i Winnica Michlewicz.


Pinot Noir 2021 - w barwie ciemny róż. Dość delikatny aromat - korzenna nutka, z wyraźną wiśnią w czekoladzie. W smaku bardzo wyraźna pieprzność, ładna kwasowość. Sprężyste i przyjemne wino - szkoda, że nie 6- 8-letnie.


Nieco inna czerwień od jeszcze mało znanej, bardzo młodej Winnicy Trzebnickiej - Zweigato 2021. Są tu na razie trzy hektary nasadzeń. W 2020 r. był 1 ha - po połowie pinot noir i zweigelt, w tym roku doszły dwa hektary. Po pół hektara - riesling, chardonnay, souvignier gris i solaris.


W butli zweigelt, nietknięty drewnem. Sama stal. Ładny amarantowy kolor. Wino już niemal rok w szkle, bo butelkowane w zeszłe wakacje. W aromacie już ładnie ułożone. Czuć śliwkę, czekoladę i pieprzność. W ataku na języku kwasowe i ta kwasowość też ładnie wychodzi w smaku. W zasadzie całe jest ładnie wibrujące, napięte. Poza tym ładnie wyróżnia się tu szorstka, dość drobna tanina. Bardzo przyjemne wino, które ma jeszcze długi czas przed sobą. 




Saganum to jedyna winnica spoza Dolnego Śląska, bo woj. lubuskiego. Ale podobno jej właściciel Marcin Furtak czuje bardzo dużą więź z Dolnym Śląskiem. Rosną w niej takie odmiany jak: chardonnay, dornfelder, gewürztraminer, hibernal, pinot meunier, pinot noir, riesling, rondo, regent, solaris, souvignier gris. 

A Solaris Nobilis 2021 to wino robione na sposób włoski - grona były dwa miesiące suszone na słomie, by stracić wodę. Jest całkiem żwawa kwasowość. W nosie pewna ciasteczka, suszone tropikalne owoce, lekka woskowość, może akcent trawy. Struktura dość delikatna. Ale wino bardzo przyjemne - dla tych, którym 5-czy 6-putonowe tokaje będą się wydawać za słodkie i za ciężkie.

Podsumowując: to była dobra okazja do pobieżnego zapoznania się z rodzimymi winami. Jakich mało. Oczywiście są zapewne spotkania regionalne - jak w tym wypadku Dolnośląskiego Szlaku Wina i Piwa - podobnie jak i innych regionalnych kół i zrzeszeń, ale mimo wszystko brakuje w Polsce przekrojowych, objazdowych, imprez polskich winiarzy. Tym bardziej, że po pierwsze: ceny rodzimych win stały się przystępniejsze niż 10 lat temu (wówczas 90 albo i 100 zł za wino było normą. Dziś polskie wino kupimy za 40 zł); po drugie ich jakość diametralnie się poprawiła (czasem szkoda, że wina są robione "pod klienta" - ale co zrobić - muszą się sprzedawać); po trzecie - warto wspierać to, co polskie!

Win próbowałem na Bootcampie Blogerów Winnych zorganizowanym przez Winicjatywę

czwartek, 30 marca 2023

Zawodnicy Niemiec na targach gastro smaKKi

W uściskach kwasu i w kołderce miękkiej egzotyki

 

Kto odwiedził niedawne targi gastronomiczne SmaKKi, mógł posmakować i kawy z różnych ekspresów, i spróbować croissantów, i lodów... A ja wybrałem się oczywiście na wino. Bo oto jedno z większych stoisk - firmy Winterhalter, producenta urządzeń przydatnych każdemu miłośnikowi wina (choćby lodówki i zmywarki do kieliszków), było właśnie niejako winu poświęcone. A to za sprawą Niemieckiego Instytutu Wina, który prezentował kilka bardzo zacnych okazów - z różnych regionów Niemiec.

Törle Weissburgunder 2021 - Czyste, zielone, trawiaste, ale i tropikalne. To wino z Hesji Nadreńskiej. Bardzo przyjemne, o niezbyt dojmującej kwasowości, ale za to o bardzo fajnej, mineralnej nucie. Do szparagów - które już się pojawiają - jak znalazł! Do Polski importuje Endorwina. I kosztuje coś w granicach 75 zł.

Fot. Olaf Kuziemka/Wino w obiektywie

Spindler Lindenhof Forster Mariengarten Riesling Trocken 2021 - ten okaz bym polecił do krewetek. Zawodnik z Palatynatu - bardzo ładnie zbudowany. Przede wszystkim w nos uderza delikatny petrolowy aromat, w smaku pojawia się przyjemna kwasowość, całość jest potoczysta niczym woda w górskim strumyku. Czuć pewną zieloność i zdecydowane cytrusowe aromaty. Importuje AMKA.

 

Miękki charakter - ale z zaznaczoną niczym cięcie brzytwą kwasowością - ma riesling z oferty Mielżyńskiego czyli Van Volxem Saar Riesling 2021 z Mozeli. Kupicie w sklepach importera za ok. 97 zł. To, że w aromatach dominuje owoc egzotyczny spod znaku brzoskwini i moreli, nie znaczy, że brak tu mineralności. O nie, jest fajna, rześka, stawiająca do pionu wapienność - a wszystko w pięknej, potężnej strukturze.

 

Joachim Flick Riesling Classic 2021 - oto reprezentant Nadrenii. To, co rzuca się na pierwszy "rzut języka", to bardzo wysoka kwasowość. Smak przechodzi w finisz i jest mega długi. A w aromacie czyste, ma odrobinę cukru (12,5 g/l), ale to nie wadzi w niczym. W aromacie wyraźna brzoskwinia nieco cieplejsze owoce. Importuje Republika Wina.

 

Hermannsberg Just Riesling 2021 - przybył z Nahe. O, tu bardzo imponująca świeżość, przy szczupłej strukturze i mega wysokiej kwasowości, która po chwili degustacji przejmuje stery. Struktura, przy swojej mocnej szczupłości, trzyma całość bardzo dobrze w ryzach. W aromacie trochę kwiatowości i owocu egzotycznego spod znaku grejpfruta. Bardzo ładnie zestrojone wino! Importuje Winoland.


Boujong Riesling Feinherb 2020 - kolejny okaz znad Mozeli. O, tu petrol pokazuje się w pełnej krasie, w zasdzie w pierwszym aromacie. Dopiero po chwili pokazują się jabłka, morela, brzoskwinia. Struktura bardzo poważna, bo i cukru całkiem spora ilość. Ale absolutnie nie przeszkadza w zachwycaniu się tym okazem! Dostaniecie w Rafa Wino za ok. 53 zł. Stanowczo warto!


Reprezentantem Frankonii jest okaz ze spółdzielni winiarskiej Divino - Muller Thurgau Trocken 2021. Nie jest tak bardzo kwasowy, jak mozelskie rieslingi, ale tu mamy za to coś innego. Miękkie nuty egzotycznych owoców przeplatane ziołowością. Kwasowość - jak wspomniałem nieco niższa - ale całość tak ułożona, że zostawia długi posmak. Bardzo długi finisz. Kupicie w sklepach M&P za ok. 70 zł.

 

Franz Hahn Sauvignon Blanc 2020 kabinett feinfruechtig - po wielu wytrawnych zawodnikach ten - z Palatynatu z kogutem na etykiecie - wydaje się słodkim cukierkiem. Ma aromat ciepłej brzoskwini i dojrzałego agrestu. Kwasowości niezbyt dużo, ale słodyczy pod dostatkiem! Importują do Polski Wielkie Wina.

 

Becker Cuvee Rosé 2021 - ten róż z Hesji Nadreńskiej nie ma importera. W aromacie delikatne poziomki i galaretka z czerwonych owoców. Całkiem sprężysta, choć średnia, kwasowość i szczupła struktura. Bardzo przyjemne wino na pograniczu pół- i wytrawności.

 

Meiser Scheurebe Kabinett 2021 też nie ma importera. A szkoda. Bo to raj dla miłośników słodyczy. Nie takiej spod znaku win lodowych, tylko strukturalnie bogatych. Bo oto mamy 46,7 g/l cukru, ale całkiem przyjemną kwasowość (6,9 g/l). W aromacie mnóstwo kwiatów plus owoce egzotyczne - i to takie spod znaku mango, brzoskwini i nektarynki.

 

Na koniec dwie czerwienie, które w Polsce importera nie mają. Pierwsza - młodsza - Fernweh Pinot Noir 2019. W nosie wiśnia w czekoladzie, kawa i biały pieprz. Przyprawy całkiem dyskretne, wino o ładnym finiszu, bardzo przyjemne, choć jeszcze bardzo młode.

 Fot. Olaf Kuziemka/Wino w obiektywie

Starszy okaz - Oberhofer Spaetburgunder Edesheim Biowein 2018 z Palatynatu to wino o pięknym aromacie czerwonych owoców, czekolady, z nutką szafranu. O, wino ostre jak babcina szafka z przyprawami - mnóstwo mnóstwo pieprzu, bardzo ładna kwasowość i imponujące taniny. Śmiało można poczekać z piciem kolejnych kilka lat. Będzie lepsze! 


Aaaa.... Tak się składa, że już 13 kwietnia w Warszawie jest festiwali Win Niemieckich. Może tam znajdą się te okazy, a może jeszcze inne, lepsze?