wtorek, 26 listopada 2013

Prezentacja win Antlatiki w Portucale

Nie tylko porto Portugalia stoi
 
Goście przy każdym stole
 
Jedna z ostatnich chłodnych sobot nie wydawała się dobrym dniem do próbowania win białych. Tym bardziej, że pogoda za oknem zupełnie taka sama jak w bezśniegowym styczniu. No, ale żeby od razu porto? Oj, nie. Tym bardziej, że Atlantika ma całe spektrum win. Opowiadał o nich sam szef firmy Manuel Maioral. Spróbowałem na pierwszy rzut kilku białych.
 
Vinho Verde Blue Ocean (33 zł) w błękitnej butli przelane do kieliszka jest niemal bezbarwne - żadnych tam zielonkawych refleksów. Świeże, lekko kwaskowe, z mikrobąbelkami, gdzieś w tle smak soku z winogron. Szkoda, że nie ma na razie lata. Ale jak ktoś kaloryfery odkręci albo impreza osiągnie temperaturę wrzenia, to będzie świetne!

Blue Ocean w blue butelkach

Z białych pod znakiem Quinta do Cardo bardziej smakowała mi Siria 2012 niż Branco. To drugie było gorzkie, słone, a pierwsze bardziej kwasowe, a wypalającym podniebienie finiszem. Naprawdę znakomite wino - warte swojej ceny (60 zł).
Quinta do Cardo - Siria w ciemniejszej butli

Hiszpańskie Care Chardonnay 2012 D.O. Carinena, Bodega Anadas było dość dobre, niezbyt beczkowe, bardzo kwasowe, a zarazem oleiste. W smaku lepsze niż w aromacie. Szkoda, że dość drogie, bo 58 zł. Wolałbym wydać o 26 zł mniej na chłodzące się obok pyszne La Granja 360 Verdejo Viura! 

La Granja 360 Verdejo Viura i Care Chardonnay 2012 D.O. Carinena

La Granja 360 jest jak na swoją niewielką cenę wyjątkowa i złożona. W aromatach czuć kwiaty i migdały, smak jest pełny, oleisty, wino jakby przyklejało się do podniebienia, choć finisz nie jest przesadnie długi. Półsłodka Passionada Loureiro Verde nie zachwycała, ale Conde de Caralt Blanco Semidulce (32 zł) może się Polakom podobać - mała kwasowość, łagodne, do deseru może być.

Czerwonych było więcej. A przede wszystkim - to tu były prawdziwe przysmaki. Quinta do Cardo 2010 (42 zł) ma przyjemnie aromaty piernikowo-kakaowe, może lekko tostowe. W smaku pełne, okrągłe, nieco kwasowe. 

Quinta do Cardo 2010 (42 zł)

Podobne - ale o wiele bardziej smakowite były dwie butle spod znaku Ciconia (Aragonez i Touriga Nacional - po 40 zł). Także pełne, nieco lukrecjowe. Aragonez smakował mi bardziej. 

Ciconia Touriga Nacional (40 zł)

Warte uwagi były dwie butle z Alentejo - Pausa Letra 2009 (65 zł) i Pausa Tinto 2008 (90 zł). Letra goździkowo-ziołowa, trawiasta, z charakterystycznymi twardymi taninami, złożona w smaku. Ta z kremową etykietką wydała mi się bardziej cierpka, może jeszcze niewyważona, jakby zielona.

Pausa Letra 2009 (65 zł)

Dostojne, stylowe aromaty - może echa piwnicy - miała Costa Baga Luis Pato 2007 (46 zł), z piękną "kaczkową" etykietą - ale za to w smaku było bardzo dobre: bardzo taniczne, twarde, kwasowe z długim finiszem.

Costa Baga Luis Pato 2007 (46 zł)

Najdroższym prezentowanym winem z oferty wytrwanych było Sino da Romaneira DOC Douro 2008. 95 zł za butelkę to spore pieniądze, ale i całość wyjątkowa: w nosie czarne porzeczki, jeżyny, dżemistość, a w ustach okrągłość, pełnia, umiar. Spójne, na 6 punktów w skali Winiacza!

Sino da Romaneira DOC Douro 2008. 95 zł, ale jakie smaki!

Czerwone wina z serii Care - tańsze niż białe - były ciekawe. Tinto Joven (29 zł) jeszcze może nie tak bardzo, jak Care Tinto Roble (37 zł). Tu już było czuć świetne stare czarne porzeczki, a w smaku nuty dżemowe, pełne, długo finiszujące. Za 37 zł takie wino?! Warto!

Czerwone Care: Crianza, Roble i Joven

Podobnie jak i warto choć raz spróbować Care Crianza 2009. Droższe (55 zł), ale i skład inny (70%  tempranillo i 30% merlot). Dojrzewało rok w beczkach z amerykańskiego dębu i pamiątkę po tym mamy w nosie i na podniebieniu. Są mocne owoce, w smaku złożoność.

Słodkości... Madera, Abofado i Moscatel Setubal 

Na deser zostawiłem sobie prawdziwe słodziaki! Półsłodkie Conde de Saralt Blanco (32 zł) jest lekko cytrusowy, mocny, średnio kwasowy. Alorna Abofado Licoroso (57 zł) to już mocarz. Pięć lat beczki, piękny mocny kolor, aromaty pokostu, drewna. Słodycz dobrze złagodzona kwasem, długo wyczuwalnym w finiszu. Wszystkie ciotki piłyby do szarlotki...

Madery - ta z lewej świetna!

Madery - wiadomo. Mniam. Wszystkie maja po 19 proc. alkoholu. East India Fine Rich (3 years - 52 zł) uwodzi aromatem ziół, Reserve (5 years - 82 zł), rozpycha się nieco nutami palonych orzechów, imponuje kwaskowatością i długim finiszem, a Reserve 10-letnia (136 zł) jest na tle poprzedniczek dyskretna i elegancka. Ma lekki kwas, który bardziej dochodzi do głosu w finiszu. Jest jak cytryna!

10-letnie Porto Old Tawny. Uuuch!

Bardziej zróżnicowane były porto - Niepoort Ruby (69 zł) może mylić "zwykłym" kolorem, ma orzechowe posmaki, słodyczy niemal nie czuć. Neutralizuje ja kwasowy finisz. W Tawny (też 69 zł) kwas już nie dochodzi tak mocno do głosu. I słodycz wyczuwalna, i barwa inna. A już 10-letnie porto (215 zł) to już klasa sama w sobie. Wino ma kolor pomarańczowy, jest w aromacie piwniczne, mega-złożone. Są i pokosty, i orzechy. A w smaku kwasowość, tyle że nieco delikatniejsza, może subtelniejsza niż w maderze. Hmm, to może jednak jak Portugalia, Portucale, to i Porto???


Degustowałem na zaproszenie Atlantiki

poniedziałek, 25 listopada 2013

Serb nieco dymny - 4 pkt.

Portugizer Winarja Mackov 2012


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Fwine i 45 zł (otrzymane od importera)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

Importerzy bałkańskich win pojawiają się - chciałoby się rzec - jak grzyby po deszczu. I dobrze. Bo świetne wina z południowo-wschodniej Europy to u nas wciąż rzadkość. A to przecież stosunkowo niedaleko. Niedawno opisałem Ordena Cabernet-Sauvignon, a teraz czas na inne serbskie wino z tego samego regionu Serbii, ale od innego importera - Family Wine Select (Fwine.pl) - Portugizera Winarja Mackov 2012.
Portugizer (portugieser) to szczep popularny w Austrii czy na Węgrzech (tu bywa składnikiem "byczej krwi"). U nas w sklepach rzadko spotykany. Pierwszy kontakt miałem z nim pod nazwą "Modry Portugal" kupionych gdzieś w słowackich sklepach. Pamiętam charakterystyczną cierpkość, lekkość koloru i ogólnie całego wina. I teraz jakbym powrócił do tamtych chwil!

Wino średnio aromatyczne, ale zapach - po dłuższej chwili - dość ciekawy: jest w nim trochę porzeczek, ale też trochę dymu, ziół, boczku. W smaku jest bardzo lekkie, wyraźnie cierpkie. Choć ani za bardzo kwasowe, ani szczególnie słodkie. W finiszu średnio długie, ale ten charakter trudno zapomnieć.
Co jest w nim fajnego? Na pewno to, że to wino jest prostolinijne. Niczego nie udaje, nie zwodzi. Widzę kolor, wącham, piję - wszystko jest spójne. Mniej fajna jest cena - bo za 45 zł można już w niejednym sklepie "zaszaleć", ale z drugiej strony może warto spróbować słowiańskiej produkcji? 
Dobrze komponuje się z serami. I stanowczo zyskuje pod koniec drugiego kwadransa po otwarciu i o wiele lepiej, gdy jest lekko chłodne (zalecana temperatura 12-15 st. C). Bo o ile mamy jako taki listopad, to na pewno będzie lepsze na letnie upały. Oby nadeszły jak najszybciej!
 
Wino na 4 punkty w 7-stopniowej skali

środa, 20 listopada 2013

Czerwona Francja w Lidlu na święta 2013 r.

Na lukrecjowo i miętowo

Pasjonaci przy droższej stronie stołu

Białe wina w świątecznej ofercie Lidla, o których pisałem w poprzednim poście, to tylko taka wisienka na torcie, nie w każdym przypadku smakowita. A jak jest w czerwonych? Jest lepiej!

Chateau Le Haut Miaille 2011 (15,99 zł) - w aromacie ciekawe, ale w smaku nie całkiem

Najtańsze - Chateau Le Haut Miaille 2011 (15,99 zł) zapowiada się obiecujące, jeśli pod uwagę wziąć... jedynie aromat. Bo czuć w nim czerwień owoców - truskawek, poziomek, potem także zioła, ale w smaku trochę cieniutkie. W katalogu można poczytać, że wciąż dojrzewające. Może więc trzeba poczekać ze trzy lata? W sumie inwestycja niewielka, a niespodzianka w 2017 r. może być na pewno ciekawsza niż smak dzisiejszy. 

Chateau Clos de l'Abbaye. Za 17,99 zł będzie się podobać

Nieco "suche", choć tylko na początku, wydało mi się Chateau Clos de l'Abbaye (17,99 zł). Nieco mniej owocowe w aromacie niż Miaille, ale może dlatego, że wydawało się, pomimo dekantera, zamknięte. W smaku przyjemnie, lekko kwasowe, z rozwijającymi się na podniebieniu garbnikami i taninami.

Chateau Mazails 2011 - 37,99 zł

Pite po nim od razu Chateau Mazails 2011 - o 20 złotych droższe - przyciąga uwagę. Czuć tę różnicę bardzo wyraźnie. Jest tu bogaty aromat - są czarne i leśne owoce, trochę jakby czekolady i ziół. Przypomina mi troszkę Graves, które jest w podobnej cenie i chyba wciąż jest ofercie Lidla. To jest bardziej ziołowe. W smaku nieco garbnikowe, przyjemnie rozdwajające się na języku.

Chateau Quimper 2010

Gdy doszedłem do Chateau Quimper 2010, było po ponad godzinnej wizycie w dekanterze. To była najwidoczniej ta godzinka, co to dobrze robi, bo Quimper okazał się po niej świetnym winem. Są tu dżemiki z czerwonych owoców, są pierniczki, zioła, może nuty cedrowe. W smaku jest dojrzałe - nieco ziemiste, nieco ziołowe, z piwnicznymi naleciałościami. Za 39,99 zł - cena jest niezła! W smaku jest zdecydowanie lepsze niż Chateau Graves de Rabion (też 39,99 zł).

Chateau Graves de Rabion (też 39,99 zł) - aromat ciekawy, smak mniej

Aromat Rabion ma ciekawszy - przyznaję. Są tu bardziej lukrecjowe nuty, są wiśnie z kompotu, lekka wanilia czy czekolada. Ale albo to wino ma gorszy smak, albo nie służy mu czas i gorąco. Wydawało się mocno alkoholowe. Moc zagłuszyła całkiem inne nuty. Sprawia to wrażenie, że wino ma jakieś 14,5%, ale ono ma "jedynie" 13%. Sugerowana temperatura to 18 stopni, na bank było więcej.

Clos Saint Anne 2011 (54,90 zł) - trzecie miejsce w moim rankingu

Chociaż więcej o tych kilka stopni nie zaszkodziło innym perełkom. Clos Saint Anne 2011 (54,90 zł) imponuje mieszanym aromatem - lukrecji, wiśni, ziół, tostów. Smak ma głębię i złożoność. Tu się wpada jak w studnię! Są miękkie taniny, delikatne garbniki. To wino jest na 6 punktów w skali Winiacza. Dałem mu trzecie miejsce w moim rankingu.   

Chateau Martin Cuvee la Peseille 2010 (49 zł)

Pieprzne Chateau Martin Cuvee la Peseille 2010 (49 zł) byłoby też świetnym winem, gdyby nie rozjeżdżał mu się tak aromat i smak. Nos czuje tu czarne porzeczki, trawy, trochę kredy, ale język i podniebienie lekką płaskość. Na tle poprzedników trochę blado, ale na szczęście plamę na honorze win do pięciu dych Lidl zmywa moim faworytem - winem, które ma świetny stosunek jakości do ceny. Chateau Croix Esperence 2007 (49,99 zł).

Chateau Croix Esperence 2007. Za 49,99 zł superjakość!!!

Aromaty mocnej beczki - są tosty, wanilia, skóra, czekolada. Nic dziwnego, bo wino dojrzewa półtora roku w dębowych baryłkach. I dobrze, bo i smakuje pięknie: jest już mało owocowe na podniebieniu, czuć bardziej ziemię. Ale całość jest świetnie zbalansowana. Nic to nie przeważa szali - jest jedwabiste wręcz i delikatne. Jak dla mnie stanowczo za tę cenę pierwsze miejsce. Potem jest już drożej, i niekoniecznie aż tak świetnie. 

Chateau d'Arsac 2011 (74,99 zł)

Bo Chateau d'Arsac 2011 (74,99 zł) droższy o 25 zł nie wyskakuje jakością ponad Croix Esperence. Ma, owszem ładne śliweczki, piwnicę, tytoniowe nuty, odpowiedni też do aromatu smak - z wyczuwalnymi owocami (głównie wiśniami), no i ładną etykietę bez wodotrysków, kluczy itp.

Chateau Chauvin Grand Cru Classe 2007. Drugie miejsce w zestawieniu jakość/cena

Ale wolałbym dołożyć 10 zł i jeden grosz i mieć za 85 zł Chateau Chauvin Grand Cru Classe 2007! Tym bardziej, że ceny butelki szacowane są na 24-26 funtów. Pyszny merlot atakuje nos czerwonym owocem, lukrecji, przypraw. W smaku ładnie zrównoważone, choć garbniki przeważają. Ale co tam, niech sobie dominują... To mój drugi faworyt w stosunku jakość/cena.

Chateau Camensac Grand Cru Classe 2004 (99 zł)

Chateau Camensac Grand Cru Classe 2004 (99 zł) jest nieco droższy niż młodszy o 4 lata brat (można czasem spotkać w Lidlach rocznik 2008 za 79,99 zł). Ma nieco inną etykietę, no i jest wyborne. W nosie tosty, czekolada, wiśnie, śliwki. Klasa. W smaku troszkę ziemiste, z wyraźną taniną. Warto otworzyć i napowietrzać dość długo!

Cote Rotie Antoine Borget 2011 (79 zł) - Wild at Heart!

Podobnie jak długo powietrzem trzeba traktować ciekawe wino poniedziałkowej degustacji - Cote Rotie Antoine Borget 2011 (79 zł). W tym winie jest dzikość, ale... tylko w nosie. Najpierw są czerwone owoce, potem zdecydowany pieprz, zioła, przyprawy. W pierwszym smaku dość ostre, ale po trzech-czterech godzinach napowietrzania cudownie łagodnieje, staje się przyjemne i okrągłe, ale zachowuje w zapachu "wild at heart"!

Chateau Haut-Bages Liberal Grand Cru Classe 1995 (199 zł) - najdroższe

Na deser zachowałem sobie Chateau Haut-Bages Liberal Grand Cru Classe 1995 (199 zł). Przyjemnie pić wino z gron zebranych wtedy, gdy człowiek kończył studia, ot sentyment. Aromat imponujący, barczysty - bardzo złożony i rozwijający się w trakcie całej degustacji. Konfitury porzeczkowe, suszone śliwki, zioła, ziemia. Smak troszkę rozczarowujący, ale to w sumie 18-letnie wino. Lekko kwaskowate, długie w finiszu. Drogie - ale bywało, że osiągało ceny ok. 100 dolarów za butelkę, teraz ok. 80 USD. Więc może warto!

wtorek, 19 listopada 2013

Biała Francja w Lidlu na święta 2013 r.

Biele jako dodatek do czerwieni Lidla
 
Winni pasjonaci przy "białej " części stołu

Jeszcze listopad, ale Lidl już wprowadza "kolekcję świąteczną". Dostępnych w sklepach od dzisiaj. Co w niej znajdziemy? Ponad 40 francuskich win. Kilkunastu z nich mogli próbować w poniedziałek dziennikarze i blogerzy w warszawskiej restauracji na Tamce.

Jako że - jak mówi Michał Jancik, sommelier współpracujący z Lidlem - klienci Lidla poważają najbardziej Bordeaux, to wino - oczywiście w czerwonym wydaniu, króluje. Ale przyjrzałem się najpierw kilku winom białym - m.in Sabliere Fongrave 2012 (14,99 zł), Chablis 1-er Cru Vaillons William Nahan (49,99 zł), Schoenenbourg Riesling 2012 (34,99 zł), Cremant d'Alsace Brut Grand Reserve (34,99 zł), czy słodziuchne Chateau La Riviere (49,99 zł). Tu trzeba niestety wydać ponad 34 zł na dobrą butelkę.

Sabliere Fongrave 2012. Cena może i przyjemna (14,99 zł), ale całość cienka

Bo najtańsze Sabliere Fongrave 2012 (14,99 zł) robi wrażenie cienkiego, jednowymiarowego wina. Kwasowe jest, owszem, ale jakby mu czegoś brakowało. Trzeba dołożyć co najmniej 20 zł, by zasmakować złożoności - mamy taką w Rieslingu Schoenenbourg 2012 (34,99 zł) oraz w Gewurztraminerze Marckrain 2011 (39,99 zł).

Gewurztraminer Marckrain 2011 (39,99 zł) - dobry, różano-owocowy

Riesling jest w aromatach przyjemnie jabłkowo-morelowy, troszkę cytrynowy, a w smaku lekko tłusty, o długim finiszu. Ale droższy od niego o 5 zł gewurz wydaje się bardziej złożony - jest owocowy, czuć brzoskwinie i róże, a przy tym nie traci wyrazistości nawet wówczas, gdy się go smakuje po czerwonym winie.

 
Chablis 1-er Cru Vaillons William Nahan (49,99 zł)

Mocno jabłkowe Chablis jest dobre - przyjemnie ściąga usta, jest bardzo kwasowe, ale niestety kosztuje prawie 50 zł. Czy warto? Hmm, może i tak, jak ktoś jest amatorem kwasowej wytrawności. Ja bym wolał wydać 50 zł (bez grosza) na słodycz - Chateau La Riviere 2010.

Chateau La Riviere 2010 - 49,99 zł. Dobre!

To sauternes nie jest ciężkie. W aromacie poza miodem, są gruszki, jest egzotyka, a w smaku jest orzeźwiająca kwasowość. Wino jest o wiele przyjemniejsze niż l'Ilot de Haut-Bergeron 2011 (49,99 zł) z poprzedniej oferty, jest za to tańsze i tylko o jeden punkt ze skali Winiacza gorsze niż Sauternes d'Arche Grand Cru Classe 2004 (79,99 zł).


Degustowałem na zaproszenie Lidla

sobota, 16 listopada 2013

The Culture and Art of Wine po raz pierwszy

W pałacowych wnętrzach z duszą

Anna Pakula i Michael Malat przy swoich winach

Królewskie wnętrza, królewskie wina i takież przekąski… Szkoda tylko, że na pierwszym spotkaniu Anny Pakuli i jej gości - z cyklu The Culture and Art of Wine - mogłem być tak krótko! A ucztę miały wszystkie zmysły - była barokowa muzyka, zaskakujące zdjęcia Anny z winnic. A goście - znakomici, choć skromni winiarze, zaprezentowali prawdziwe wspaniałości!
83 Rue de Saint Tropez 2012 z Chateau de Brigue

Olivier Brun częstował pysznymi różami z rodzinnej winnicy - Chateau de Brigue - w Prowansji. 83 Rue de Saint Tropez 2012 - kwiatowa pycha, ale prosta, ot taka podstawowa. Aha - zero landrynki. Za to Brigue Prestige (Cinsault 60% Grenache 40%) to już wyższa półka - porzeczki i truskawki. Skoncentrowana różowość o długim finiszu.

Gama różów Chateau de Brigue, a w środku jej perła

Ale jeszcze "dłuższe" było Rosé Signature 2012 A.O.C Côtes de Provence (Grenache 40% Cinsault 35% Syrah 25%). Okrągłe i pieprzne, skupione, wyraźnie cięższe, ale świetne.

Michael Malat - współczesne wcielenie księcia (świetnie wyglądałby na portrecie w pancerzu kirasjera, zawieszonym na ścianie Pałacu) przywiózł też swoje perełki. Każde terroroistyczne - wyrabiane z gron z oddzielnych winnic, co wyraźnie czuć. Niestety, żałuję, że zakosztowałem tylko jednego jego czerwonego wina. Spróbowałem za to trzech białych, jakże wspaniałych!

Grüner Veltliner Reserve Gottschelle Erste Lage Kremstal wydał mi się kwiatowo mięsisty (choć przy rieslingu wymięka), z długaśnym finiszem, bardzo mineralnym, ziemistym winem. A przy tym też lekko pieprznym.

Michael Malat i Grüner Veltliner Reserve Gottschelle Erste Lage Kremstal

Silberbichl Riesling Erste Kremstal Reserve jest jeszcze bardziej kwiatowy. Jakbym nos włożył w filiżanki nagietek albo innego kwiecia. Rześkie, przyjemne, kwasowe - po prostu klasa! A już do innego wymiaru przenosi nas Hochrain Chardonnay Reserve. Aromaty beczkowe, chlebowe. W ustach pełne - zero oszustwa, jedność aromatu i smaku. Szczerze mówiąc, poczułem, jakbym jadł to wino, a nie je pił.

Biele Michaela Malat


Potem miałem okazję spróbować także Zweigelta Göttweiger Berg. W aromatach okazuje się aksamitny, goździkowy, kamienisty. W smaku lekko kwasowy, żelazisty, ale okrągły, nie męczący.
Pół kroku po prawej był już Piemont. Erica Gallardo z Michelle Chiarlo miała nie tylko pyszne grejfrutowe Gavi Rovereto (100% Cortese), ale także orzeźwiające morelowo-lipowe Arneis. Szczypiące w podniebienie.

Arneis z Michelle Chiarlo

Chardonnay Vigne di Chiarlo. Bardziej mineralne od austriackiego sąsiada, mimo 6 miesięcy beczki, smakujące bardziej stalą (90% chardonnay i 10% sauvignon blanc). Biele zakończyłem 5-procentowym zaledwie Moscato d'Asti Nivole o zgrabnej brzoskwiniowej i kwaskowatej słodyczy.

Moscato d'Asti Nivole Michelle Chiarlo

Jak czerwień, to Toskania. Boscarelli. Nocio dei Boscarelli po tych białych słodkościach urzekał szczerą rozmarynową cierpkością. Subtelny, może za bardzo. Ale za to jego sąsiedzi ze stolika... Ooo! Nobile di Montepulciano 2010 pycha. Czekoladowe troszkę. Ale ociupinkę. 

Nocio dei Boscarelli

Za to wyjątkowe wino to Nobile di Montepulciano Riserva 2009. Czego tu nie ma?! Są i tosty, i czekolada, i świeży razowiec. W smaku jest urzekająca moc, która sprawia, że przestają istnieć jakieś francuskie merlociki i tego typu lajtowe produkty. W takich chwilach rozumiem kogoś, kto mówi o wyższości win włoskich nad resztą świata.

Boscarelli Nobile di Montepulciano Riserva 2009. Po prostu... 7-mka Winiacza

Inne włoskie pyszności też imponowały. Szczególnie te znad jeziora Garda, Zenato. Valpolicella Superiore Zenato z winnic w zabytkowej części miasta Sant’Ambrogio (80% Corvina, 10% Rondinella i 10% Sangiovese) była jeszcze subtelna, delikatna. Trochę migdałowa.

Valpolicella Superiore Zenato

Ale Cormi jest jeszcze lepsze. To po prostu koncentrat. W smaku okrągłe, miękkie, pełne, ale jednocześnie świeże. A w aromatach czerwone owoce, czekolada, tosty. Sama przyjemność.

Ripassa

Stopień wyżej w smakach i aromatach wznoszę się smakując Ripassa. To dopiero ekstraktywne wino! Ma dżemistość, czerwone owoce. Złożoność. Problem w tym, że... to co imponujące, miało dopiero nadejść.

Cresasso 2007

Niepozorne Cresasso 2007 to owoc ziemi, który bucha jeszcze większym bogactwem - jest jeszcze więcej tostów i czekolady, mocnych aromatów. W smaku nie odstaje, nikogo nie oszukuje. Pełnia, aksamit.

Amarone della Valpolicella 2009 DOC Classico

Koniec wieńczy dzieło. Amarone della Valpolicella DOC Classico. Spodziewałem się jakiejś beczki, lukru - przez nazwę może. Ale całkowite zaskoczenie i czapka z głowy leci. Bo tu największe zaskoczenie w smaku - okrągłe, ale zarazem lekko kwaskowe, z długim finiszem. Szczerze powiedziawszy, miałbym ogromny problem, które z trzech ostatnich win wskazać jako najlepsze i jedyne. Cała trójca to niebo w gębie!

Pałacowe wnętrza i goście

sobota, 9 listopada 2013

Serb mocno owocowy i tytoniowy - 6 pkt.

Orden Cabernet Sauvignon 2010

 
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Wino Bałkańskie i ok. 50 zł (próbka importera)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

Te nuty i aromaty: hmm, jakbym nosem dotykał Węgier, tyle że… intensywniejszych. Bo oto po raz pierwszy w Winiaczu… Serb z Vojvodiny! A konkretnie Orden Cabernet Sauvignon 2010 dzieło Kuća vina Živković. Wino z oferty gdańskiego sklepu Wino Bałkańskie.
Winnice w regionie należą do najstarszych w Europie, pierwsze nasadzenia były rzymskie, ale oczywiście Kuća vina Živković nie jest tak wiekowa. Założona w 2006 r. liczy ponad 41 hektarów. Rosną tu cabernet sauvignon, merlot, syrah, sauvignon blanc i chardonnay. Roczna produkcja to 300 tys. butelek.

Jedna z nich trafiła do Winiacza! Po wykręceniu solidnego korka w nos uderza owoc - czerwony, intensywny. Potem owoc ustępuje innym nutom. Aromat staje się nieco tytoniowy, geranijno-ziołowy, w głębi tostowy, czekoladowy.
Nalane do kieliszka zachęca głęboką purpurą, wspaniale buraczkową. A na podniebieniu? Najlepsze jest to, że w smaku nie ma rozczarowania! Nie ma tu mowy o żadnym rozwodnieniu - pije się Orden z prawdziwą przyjemnością.

Charakter jest zdecydowany, nieco przyprawowy, nieco ziołowy. Wyraźnie jest najpierw bardziej kwasowy, a potem, po chwili taniczny. Mam wrażenie, że na początku taniny nie narzucają się zupełnie, ot tak wędrują troszkę poboczem. Ale potem uwalniają się w finiszu, jakby gdzieś tam głęboko w podniebieniu wbiły się czekanami i trzymają mocno.

Orden ma "to coś". Co sprawia, że nie jest ot, kolejnym winem, które tak przelatuje i znika. Na początku zastanawiałem się, czy nie dać 5 punktów w skali Winiacza. Ale Orden jest ciekawy, intrygujący. Ma taki pierwiastek, który znajdziemy w S2 czy S1 z Bodega Somonte (choć Orden nie jest aż tak doskonały jak S1). Cena serbskiego wina może nie jest zbyt niska, ale warto spróbować wina o bałkańskiej duszy. Takiego, któremu do ideału już tylko ciut, ciut!!

Wino na 6 punktów w 7-stopniowej skali!
P.S.
Wino z rocznika 2010 kosztuje 49,90 zł, ale dla Czytelników Winiacza jest specjalna zniżka przy zamawianiu w internetowym sklepie. Nie tylko tego wina, ale i innych! Tekst kodu zniżkowego (blog.winiacz) należy wpisać po złożeniu zamówienia, kwota do zapłaty obniżana jest automatycznie o 10 proc.

piątek, 8 listopada 2013

Jesienne medalowe wina Biedronki 2013 r.

Ofensywa Biedry na zimę
Taka instalacja. Wina, sery itp.


Za niespełna tydzień mają się pojawić w ofercie Biedronki nowe wina. Będą dobre? Miałem właśnie dziś - znaczy wczoraj - spróbować niektórych. Większość jest warta uwagi, jak zawsze. Choć może będzie tych wartych uwagi więcej, bo poza degustowanymi pokazano fotki innych win - Tomasz Kolecki-Majewicz, sommelier współpracujący z Biedronką, je zna, a blogerzy jeszcze nie...

Tomasz Kolecki-Majewicz - sommelier współpracujący z Biedronką

Co wejdzie pysznego do Biedronki za tydzień? Goście - a wśród nich i ja - spróbowali 8 win. Dwa nie zrobiły na mnie wrażenia. A raczej, precyzyjnie rzecz ujmując, nie powaliły mnie na kolana, nie mam o nich lepszego zdania niż o innych. To dwa wina za 19,99 zł: Francuz - Mosaic Buzet AOC i... Portualczyk: Animus Douro DOC.

Buzet. Szału nie wyczułem tak na szybko

Dlaczego jestem na nie? Pierwsze od razu uderza alkoholem. Mosaic wydał mi się płaski, bez polotu. Ma, owszem, konfitury owocowe, ale nie ma tego "czegoś". W smaku nawet czuję rozczarowanie - bo kwasowość jest, ale owocu mało. Jest woda, alkohol i aromat. Zapisałem w notesie, że jakby było za 10-12 zł, to byłbym uradowany. Jest o 7,90 zł droższe od wyższej ceny. Hmm...
(Uwaga - degustowałem w warunkach ekspresowych, więc nie wiem, jak wino zachowa się po godzinie czy dwóch. Ani na drugi dzień).

Animus Douro DOC. Może być, ale gdzie iskra?!

Czemu nie leży mi drugie wino? Animus Douro DOC nie jest złe. Ma równowagę ziemi i czerwonych owoców. W aromacie. W smaku nie jest rozwodnione, jest nawet dość skoncentrowane, dość wyważone. Ale wolę Portugalię z poprzedniej oferty - szczególnie te butle za 14,99 zł.

Niedostatki zrównoważą za to perełki: Wolfberger Riesling Cremant d'Alsace AOC. Bardzo dobre wino musujące białe za 29,99 zł. Bardzo lekkie, ma mikrobąbelki - miliony, nie znikają! To wina ma najdłuższy finisz na świecie. Bąbelki nie kończą się, tylko wypalają jaskinie. W nich znów zostawiają pamiątkę po bąbelkach. To trwa miliony lat albo... 5 minut. Gdy wino staje się ciepłe, traci urok. Śpieszmy więc...


Wolfberger Riesling Cremant d'Alsace AOC

Białe Vineas VDLT Castilla to pyszne wino za 16,99 zł. Tchnie i kwiatami, i kocim żwirkiem. Jest mocne w aromacie i w smaku! Jeśli pamiętacie niektóre dziecięce leki w zawiesinach, to odnajdziecie tu ich echa. Brzoskwiniowe, owocowe, syropowe... Smakowało mi.

Masą i swoją solidnością powala kilka czerwonych. Ale to zła wróżba. Bo może nie znajdziecie tego wina w Warszawie. Może będzie w Lidzbarku, może w Grójcu... Żartuję. Oby było tu i ówdzie!

Vineas VDLT Castilla - biała pycha

Świetnym winem jest Calle Principal VDLT Castilla (13,99 zł). Są i czerwone owoce, i te suszone, trochę tostów, trochę czekolady... W smaku mało tanicznie, finisz nie jest długi, ale ten aromat... Dałbym 5 albo i 6 punktów Winiacza.

Calle Principal VDLT Castilla (13,99 zł)

Najbardziej niedocenione tej degustacji (jeden z barmanów powiedział mi, że goście prosili najrzadziej o to właśnie wino) - Duc de Belmonde IGP Pays d'Oc (14,99 zł) z Langwedocji. Jest tu owoc, bo ktoś widział Langwedocję bez owoców? Jest jagoda, jest tościk, jest czekolada. Trochę burgund mięsisty, a zarazem delikatny... To wino zyskuje po otwarciu. Im dłużej (w granicach godzin), tym lepiej. Dałbym 5 albo i 6 Winiacza!

Duc de Belmonde IGP Pays d'Oc (14,99 zł)

Teraz o absolutnej perełce. Quinta das Setencostas Alenquer DOC 2009 (24,99 zł). Pyszny Portugalczyk jak Włoch. Nuty idą w kakao - powiedział sommelier. I miał rację. Jest tu tost, jest coś wspaniałego. Są czereśnie, choć wytrawne w smaku. Są nuty balsamiczne... Zdjęcia nie zrobiłem sam. Musiałem ukraść. Ale wino kupię! Zresztą, zajęło 2. miejsce w konkursie uczestników degustacji.

Quinta das Setencostas Alenquer DOC 2009P

Pierwsze miejce w degustacji miało porto. Sandeman 1999 Vau Vintage Porto. 20 proc. alkoholu. To już prawie nie wino, ale... są w aromacie aptekarskie klimaty, balsamiczne, dojrzałe. Aromaty jest suuuuper (było w butli 12 lat!). Smak troszkę gorzej - w takim sensie, że jest delikatność, mała oleistość, krótki finisz, przyjemne do szarlotki... Ale czy dam 19,99 zł za pół standardowej butrlki wina?
Sandeman 1999 Vau Vintage Porto