wtorek, 28 października 2014

Rioja - wino znienawidzone czy kochane?

Od ściśniętej beki po...
ziemię z esencją owocu

Degustację prowadziła Ewa Rybak z Magazynu Wino. Maciej Nowicki z Winicjatywy napełniał kielichy

Grand Prix Magazynu Wino 2014 - wielka impreza w Zamku Ujazdowskim w Warszawie - było okazją nie tylko do zapoznania się z ofertą nagrodzonych winiarzy, ale także spróbowania win i posłuchania o winach niezwykłych - choć przez niektórych znawców - dyplomatycznie to określę - niecenionych. Bo dziś w dobrym tonie są widziane wina bardziej owocowe, troszkę dzikie i nieokrzesane, wyjątkowe ze względu na miejsce (siedlisko czyli terroir) niż wina techniczne, nieco staroświeckie...

Rioja w kwietniu. Stoimy w słońcu, a daleko w górach śnieg!

Rioja. W wydaniu czerwonym. Wino w Polsce popularne (hiszpańskie są w czołówkach sprzedaży), ale powszechnie kojarzące się z "zabitą dębowymi klepkami" niezbyt wykwintnym napojem, najczęściej w przysłowiowej cenie do 3 dych. 

Ale Ewa Rybak pokazała - dochodząc krok po kroku - jak bardzo "znawcy" mogą być w błędzie. Pierwszym winem było Macan 2011. Młoda rioja, trzyletnia zaledwie, będąca nowym wspólnym projekt winiarskich sław - Benjamina Rotschilda (z Bordeaux) i Vega Sicilia (Ribera del Duero).


Wspólny projekt winiarskich sław - Baron de Rotschild i Vega Sicilia
 
Jak to na Hiszpanię przystało - produkcja niezbyt butikowa. 110 hektarów winnic, w których uprawia się wyłącznie szczep tempranillo, wiek krzewów od 35 do 90 lat. Dopiero weszło na rynek.

14-15 miesięcy w beczkach z dębu francuskiego (60 proc. to beczki nowe), potem dopiero decyzja czy to, co beczki opuszcza jest winem Macan czy też winem Macan Classico. Cena 50 euro z butelkę, ale w niej jeszcze młodość, płochość. W smaku dość drewniane, choć tanina jest ładnie już związana. Pachnie ładnie, choć jest ściśnięte. Według Sławomira Chrzczonowicza (Winkolekcja) ma trochę nieprzyjemne zapachy na początku. Może i ma, ale ulatują i pozostawiają nieco kredowe echo. Zostawiam w kieliszku do końca degustacji - by obserwować, jak się zmienia. A zmienia się wyraźnie!

Bodegas Roda I 2007

Troszkę bardziej otwarte było wino Bodegas Roda I 2007 klasy Reserva (czyli 3 lata dojrzewania, co najmniej rok w beczkach). To już bardziej otwarte, kwasowe, gliniaste. Owoc w aromacie trochę na podbudowie marcepanu, trochę na nucie lukrecji. Ale taniny są ładnie osadzone (import Mielżyński - butla za 206 zł).

Lopez de Heredia Vina Tondonia Reserva 2002

Trzecie wino to Lopez de Heredia Vina Tondonia Reserva 2002. To już jest coś ładnego. To już jest wino, w którym beczki (w wydaniu znanym z tanich win) nie mamy. Tu jest już ciekawa balsamiczna nuta, w charakterze staje się nieco pokrewne włoskim wino. Tu jest też duża kwasowość. Coś jest w tym winie starego, zmurszałego - okazuje się, że to styl produkcji. To nieco staroświeckie wino produkowane jak w latach 80-tych. Tylko, że mi się to wino cholernie podoba :). Niech obok sobie sarkają...
 
Bodegas Muga Gran Reserva 1994
 
Czwarte wino to Bodegas Muga Gran Reserva 1994. Grona zerwano w czasach, gdy byłem jeszcze na studiach. W winnicy nie używa się stalowych kadzi. Beczki robi czterech bednarzy, z czego jeden robi wielkie kadzie dębowe do fermentacji. W takich 210 kadziach fermentują grona tempranillo (80 proc.), garnacha, graciano i mazuelo (20 proc.). A potem leżakują 4 lata w beczkach z dębu francuskiego (większość) i amerykańskiego. 
Co wychodzi po tylu latach? Wciąż piękna kwasowość, lekkie balsamiczne akcenty, skóra. Tu widać, że owoc z ziemią pokonały beczkę! Importerem jest The Fine Food Group
 
La Rioja Alta 904 Gran Reserva 1995
 
Ostatnim winem - które wydało mi się także świetne - była La Rioja Alta 904 Gran Reserva 1995. Powstała z 40-letnich krzewów tempranillo (90 proc.) i graciano (10 proc.). Nad procesem produkcji czuwają enolodzy z Francji. Beczki (słabo ją czuć) pochodzą z tutejszej produkcji, a wino leżakuje w nich 49 miesięcy, a potem jeszcze 4 lata w butelkach, nim dostanie się na rynek. Jest ziołowe i to mocno! Czuć jeszcze czekoladę i kandyzowane owoce... Szkoda, że to wszystko takie drogie...