piątek, 10 października 2014

Pierwszy Festiwal Win na 25-lecie TiM

Pamiętajmy, skąd wyjechał pociąg
 
Regał z winami TiM-u

Pierwszy Festiwal Win z kolekcji TiM S.A., który miałem przyjemność odwiedzić (w warszawskim hotelu Victoria), był trochę jak podróż sentymentalna. W portfolio bielskiego importera olbrzymia większość win to produkty tanie, które znamy wszyscy z półek hipermarketów czy sklepów osiedlowych, czasem dyskontów (mowa o stałych pozycjach na półkach, nie o akcjach typu "wina z kraju XYZ"). Wina w ogromnej większości "do trzech dych" (na sklepowej półce), choć są wśród nich są i nieco droższe.
 
Trochę jest tak, że im dłużej piszemy o winach, tym częściej zachwycamy się coraz bardziej wyrafinowanymi, coraz lepszymi, prześwietnymi etykietami, aż w końcu nawet nie zdążymy się spostrzec, jak wchodzimy na pułap win za 100 i więcej złotych. Ale nie zapominajmy o tej stacji, z której ruszył ten pociąg, w który ogromna większość z nas kiedyś wsiadła. Ewolucja naturalna, ale na tej stacji zresztą wciąż pozostaje ogromna rzesza konsumentów - co pokazują badania "dotrzechdych.pl czy Millward Brown dla Lidla

Meinzer Domherr Kabinett Johannes Egberts

Spośród takich win udało mi się znaleźć etykiety ciekawe i całkiem dobre. Z bieli całkiem godne zainteresowania wydały się dwa rodem z Niemiec - Meinzer Domherr Kabinett Johannes Egberts. Półwytrawne i kwiatowe. W pierwszym smaku słodycz, ale kwasowość umiarkowana. Może być do chińszczyzny, ale i do bardzo słodkiego ciacha. 

Oppenheimer Krotenbrunnen Spätlese

Oppenheimer Krotenbrunnen Spätlese to kupaż rieslinga i spätburgundera. Kwasowy i słodki, może nie obezwładniający słodyczą, ale idealny do kurczaka z ananasami albo do sałatki kurczakowo-orzechowej na półsłodko. A najbardziej na taras w lipcu, gdy gorąco!

Godnych polecenia czerwieni było więcej. Chilijskie Cono Sur zna chyba każdy - ale dwie najwyższe etykiety z serii Reserva Special - Cabernet Sauvignon i Merlot o ile pamiętam, dość rzadko goszczą na półkach. Szkoda.
 
Cono Sur Reserva Special Merlot 2012
 
Merlot jest bardziej "smooth" w aromacie: śliwki, kawa, wyrazista czekolada, przydymione. Poważne wino na zimowy wieczór. Cabernet sauvignon jest bardziej owocowe - więcej tu maliny czy truskawy, jest też śliwa i pieprz, ale taniny mięciutkie. Na półkach powinno kosztować ok. 35 zł.
 
Portada Lisboa Winemaker's Selection 2012
 
Portugalia trzymała poziom - Paxis (szczepy caladoc i tinta roriz) troszkę zupowaty, apteczny i mocno taniczny, ale już wytrawna Portada Lisboa Winemaker's Selection 2012 smaczna! Wydała mi się gęsta, malinowo-likierowa. Ze zdecydowaną nutką lukrecji. Reserva Passo 2010 nieco dziwna - ale to wszystko pewnie dlatego, że za ciepła (jakieś 22 stopnie zamiast 17).

Reserva Passo 2010

To skoncentrowane wino (castelao, tinta roriz i alicante bouschet). W aromatach troszkę apteczności, beczkowej wanilii, dżemistych owoców. W pierwszym posmaku słodkawy charakter, ale jest i ładna kwasowość i delikatne taniny. 

Terre Davino Barbera d'Asti DOCG

Włoskie wina stoją pod znakiem śliwy - Toscana Sangiovese IGT to wiśnie i śliweczka, troszkę fiołków. Gładkie, garbnikowo miękkie. Trochę goryczki w finiszu. Ale Terre Davino Barbera d'Asti DOCG, już zdecydowanie śliwkowe, słodkawe, ale zarazem lekkie. Na sklepowej półce od 25 do 27 złotych.

 
Hiszpańska czerwień dojrzewała w baryłkach 18 miesięcy
 
 
Dwie etykiety hiszpańskie Finca la Estacada - 6 mies. w baryłkach i Reserva (18 miesięcy) - też były ciekawe. Pierwsza to wino pięknie aromatyczne. Głęboko wiśniowe, czekoladowe, lekkie tło suszonej śliwki. A reserva? No cóż, tu jeszcze większa śliwa, więcej jagody, kawowe, czarnej czekolady. 
Le Grand Noir GSM
 
Na koniec wino bardziej subtelne od hiszpańskiego - francuskie Le Grand Noir GSM (grenache, syrah i mourvedre). Na półce w hipermarkecie po 35 zł. Opisywała je dość ciepło Winicjatywa. I słusznie - bo Czarna Owca jest ładnie skomponowana, ładnie ewoluuje tu smak, finisz jest długi, aromaty śliwkowo-dżemowe nie są zawalidrogą na ścieżce do ciekawych doznań.
Wszystkie wyżej wymienione wina może kosztują ze trzy razy więcej niż przysłowiowa "kadarka", ale dobrze, że są. Może będą wstępem do tego, by poszukiwać jeszcze czegoś lepszego?