piątek, 7 czerwca 2013

Festiwal Niemieckiego Wina czyli białe nad czerwonym!

Rodzynki nie tylko z książęcej winnicy
 
Dr Georg Prinz zur Lippe i jego wina

Ordnung muss sein, a czas to pieniądz. W życiu pełnym pośpiechu wbiegłem spóźniony nieco na Festiwal Niemieckiego Wina. Jako że niemieckiego wina, a nie brazylijskiego czy greckiego, to zaczęło się punktualnie, więc zostało mi pół godziny. Wszystkich okazałości nie udało się zdegustować, ale kilka rodzynków i owszem.
Ordnung muss sein, więc dla porządku powiem - co odkryciem pewnie nie jest - że czerwone wina niemieckie jakoś zaprezentowane przez niektórych producentów wybitne nie były. Na przykład trzy czerwone winiacze Weingut Heitlinger - Rotwein Cuvee 2011, Koenigsbecher Pinot Noir 2009 i Dicker Franz Lemberger 2009 były może eleganckie, ale jakieś takie cienkie, bez potęgi i ciała.

Brauneberg Juffer-Sonnenuhr Spatlese 2010

Ordnung muss sein, więc warto odnotować, że białe wina, a przynajmniej sporo ich reprezentantów, były znakomite. Rieslingi Weingut Max Ferd. Richter są doskonałe. Może bez pompatyczności i nafty, ale za to z nutką kwaskowatego ananasa i  wyczuwalną słodyczą (Muelheimer Sonnenlay Riesling Auslese 2008). Brauneberg Juffer-Sonnenuhr Spaetlese 2010 był bardziej kwasowy, ale już taki "Zeppelin" 2012 miał naprawdę świetny aromat i przyjemny smak! Poza tym na tych winach etykiety są tak piękne, gotykiem pisane, symetryczne i uporządkowane, że po prostu… ech.
Hochheimer Riesling Classic Domdechant Werner'sches Weingut

Ordnung muss sein, więc trzeba odnotować, że inne rieslingi też były imponujące. Hochheimer Kirchenstuck Erster Gewachs 2011 to dopiero majstersztyk! Białe burgundy były nieco gorsze i kto gustuje w rieslingach z zaskoczeniem przyjmie zbyt taniczne i lekko benzynowe smaki Weißburgundera Weingut Sommer. Ale uśmiech wróci po spróbowaniu Die Drei Hambacher Riesling Terrase, którego arbuzowe nieco nuty są świetne na zimno!

Ordnung muss sein, więc nie sposób nie zauważyć jaśniejących książęcych skarbów - win Schloss Proschwitz, którymi częstował sam dr Georg Prinz zur Lippe. Z czarującym uśmiechem przyznał rozbrajająco, że jest prawdziwym księciem, właścicielem pięknego pałacu i… w dodatku jego wina są równie czarujące.
Goldriesling 2012 - to tylko punkt odniesienia
 
Sam podstawowy Goldriesling 2012 jest poprawny, ale to, jak zauważył książę, tylko punkt odniesienia. Już rocznik 2011 był lepszy o klasę ze swoimi jabłuszkowymi aromatami. Frühburgunder 2011 był leciutki i elegancki, a Grauburgunder Kloster Heilig Kreuz 2011, świetny. Ze średnią kwasowością i takim krągłym aromatem kwiatowo-marcepanowym. Najlepszym z książęcych skarbów, który bije na głowę inne, jest Weissburgunder Grosses Gewächs 2011! Owocowo-kwiatowy delikates za 24 euro.
Weissburgunder Grosses Gewachs 2011. Pycha!
 
Ordnung muss sein, więc trzeba też dodać, że jeden ze skarbów schowany był w małej turystycznej lodówce. Przedstawiciel Weingut Weinheimer Hof miał tylko dwie butelki dobrego Spätburgundera Blanc de Noir. Kwiatowość w aromacie i kwasowość w smaku umiarkowane, ale finisz długi i niezły!



Spatburgunder Blanc de Noir prosto z lodówki