czwartek, 14 marca 2013

Biała Perła z ręki Szkotki - 4 pkt

Perla del Mar Alicante 2010

 
 
 
Półka - na wysokości pasa
 
Gdzie i czemu tak drogo - Cabernet Restaurant & Wine Bar i 29 zł (wygrana w konkursie)
 
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)


Mocna rzecz - pomyślałem, otwierając pudełko serów wyjęte z lodówki. By mocną rzecz złagodzić, warto otworzyć coś łagodnego. A cóż może być bardziej łagodne niż łagodne białe wino? Tylko lepsze łagodne białe wino.

Perla del Mar Alicante 2010 nie ma korka, tylko zakrętkę i jest przy pierwszym nalewaniu istotnie perlista (prawie jak wino musujące). Po chwili pianka znika i bąbelki też.

Tuż po nalaniu - widać jeszcze bąbelki

W nos uderza zupełnie coś innego niż zawartość serowego pudełka. Tu mamy na początku brzoskwinkę, żółte mirabelki i kwiatki na łące. W smaku przyjemnie kwaskowate. Ten kwasek w doskonały sposób zrównoważył dominującą stronę talerzyka z serową zawartością.

Gdy spojrzymy w kieliszek, ujrzymy, że wino jest mętne. Ale to nie wada. To zamysł. Wino lekkie, może świetnie pasować przed wspaniałą letnią (ach, kiedyż będzie to lato, brrr) kolacją. W dodatku zauważyłem, że gdy kwasowość znika wtarta w podniebienie, to zostaje całkiem cieliste i oleiste wino. Co ciekawe, jego twórczynią jest kobieta - Pamela Geddes! Szkotka, która ma własną winnicę pod Barceloną. Te bąbelki w Perle pewnie stąd, że przed przeprowadzką do Hiszpanii w Australii robiła musujące wino. W Hiszpanii też robi - tyle wiadomo pobieżnie z krótkiego "śledztwa" w google.

Czy Szkotka w Hiszpanii może zrobić winiacza doskonałego? Jest już dość blisko - bo to wino w połowie doskonałe!

 

Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

Kwaskowatość i bomboniery - degustacja w Vininova

Od rześkości po słodycze
W centrum lada - puste kielichy i wiaderka pełne butelek





Na chodniku śnieg nie topnieje, a w wiaderku lód - wprost przeciwnie. Chłodzi białe wina w wiaderkach na szklanym blacie. Degustacja w środku tygodnia sklepu Vininova w Warszawie przy ul. Niecałej to okazja do spróbowania smaków przeróżnych - od "kwasków" po istne "bomboniery".

Najbardziej cierpkie i kwaskowate wydało mi się Terras Gauda O Rosal Rias Baixas 2011 (84 zł). Takie białe wytrawne wino, którego etykieta wygląda jak kontretykieta.


Terras Gauda O Rosal Rias Baixas 2011
Gdyby nie dość wysoka cena, można by je pić nie tylko do przeróżnych posiłków (pasuje i do ostrych, i do łagodnych potraw), ale nawet podawać po intensywnym secie tenisa w sierpniowy wieczór. Winiacz to hiszpański, smaczny, byłby na pięć punktów (ale jeden trzeba odjąć za cenę). Więc może go sobie polewać tak nie od święta tylko burżuazja o zmierzchu.
Old Coach Road Sauvignon Blanc Nelson
Tańsze wino (52,90 zł) okazało się bardziej wyraziste - Old Coach Road Sauvignon Blanc Nelson z Nowej Zelandii. O słodkim zapachu, bardzo ananasowym. Za to w smaku zaskakuje. Charakterem, zdecydowaną ziołową nutą, ale przewrażliwieni mogą wyczuć… kota. Jak ktoś w nastroju, to mu nie przeszkodzi i może nie zauważy. Daję trzy punkty w skali Winiacza.
Alba de Miros Verdejo Rueda
Alba de Miros Verdejo Rueda to nieco tańsze (43 zł), ale mam wrażenie, smaczniejsze wino niż Old Coach. To też Hiszpan, mocno jałowcowy i ziołowy w aromatach. W smaku jabłuszka, trochę kwiatów (nagietki). Śmiało Winiacz przydziela cztery punkty!
Langhe Arneis Inprimis
Ale najlepszym białym winem (lepszym niż sporo czerwonych) jest Langhe Arneis Inprimis (63 zł) z włoskiego Piemontu. To jest wino niemal doskonałe! Aromaty kwiatów i kandyzowanych ananasów, troszkę jakby brzoskwini i pomidorów. Smak taki sam jak aromat. Mocne 6 punktów czyli do Doskonałego Winiacza już ciut ciut!
Gewurtztraminer Preiss Zimmer Reserve
Po takiej doskonałości gładki Gewurtztraminer Preiss Zimmer Reserve (66 zł) jest jak cukierek. Słodki i pieprzny (choć według katalogu tylko półsłodki), ale znakomitemu Piemontczykowi mógłby kontretykietę polerować. Choć do eklerka albo napoleonki z wiśniami Alzatczyk pasuje jak ulał i cztery punkty w skali Winiacza ma. Gdyby jeszcze kosztował mniej…
Echeverria Reserva Syrah 2010
Na takim tle Echeverria Reserva Syrah 2010 z Chile (63,90) smakowało jak "zwykłe" syrah. Mocno ściągające, zdecydowane, o mocnym aromacie alkoholu, skóry, nutce czekolady. Pokroić bym się nie dał, trzy punkty bym dał.
Palazzo Maffei Amarone della Valpolicella
Bo pokroić to bym się dał bardziej za dwa warte uwagi okazy. Jeden o najwyższej cenie w historii Winiacza Palazzo Maffei Amarone della Valpolicella 2009 (129,90 zł). Co za wytrawna słodkość. W zapachu kawa, czekolada, ale w smaku troszkę cierpkie przez swą "skórowość" i gorzką czekoladę z 92-proc. kakao. W skali Winiacza mocne cztery punkty. Tylko cztery, bo następna butla pokonała Amarone, choć tańsza!
Primitivo di Manduria DOP Feudi Di San Marzano 2010
Prawdziwa bomboniera to jednak butla o dwóch twarzach. Tak mroczna i czekoladowa, że fotografować się daje tylko z błyskiem. Za to z błyskiem też daje się pić! Primitivo di Manduria DOP Feudi Di San Marzano 2010 (57,90 zł) powala śliwkowymi aromatami, mocą gorzkiego kakao z zatopionymi wiśniami. Czekoladki ze śliwkowym nadzieniem to pierwsze skojarzenie. Ale nie tam jakieś czekoladki, tylko takie mityczne, archetypiczne. Podbierane babci, kiedy nikt nie widział, wyjmowane ukradkiem z szeleszczących kasetonów bombonier, gdy oczy wystawały nad blat na wysokość peryskopową. Ten winiacz zasługuje na wielkie 6 punktów. A może nawet i na sześć i pół!
Mroczna "twarz" Primitivo - bez błysku