wtorek, 23 kwietnia 2013

Argentyńczyk, co nie lubi solo - 5 pkt

Andeluna 1300 Malbec 2011

 

Półka - na wysokości piersi

Gdzie i czemu tak drogo - Winosfera i 33,15 zł (zakup własny z rabatem 15 proc.)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)

 

Winiacz kupiony grubo przed dniem malbeka musiał nieco poczekać na swoje prawdziwe święto - Dzień Odkorkowania. Ale dłużej jego egzekucja się nie odwlecze, ha! Cieniutki korek z granulatu pryska i malbec do degustacji zachęca swoim dostojnym kolorem soku z buraka z fioletowymi refleksami i takimiż łzami na ściankach kielicha.

Łzy na ściankach, a aromat wznosi się ponad "cembrowiną" - nieco jakby naftowy z daleka, ale po chwili - gdy zbliżymy nos - już jest świetnie: czarna porzeczka, prawdziwe kakao bardziej wyczuwalne niż czekolada (ta w wersji bitter oczywiście), może wanilia…

W smaku od razu na wejściu wspaniałe złamanie - cierpka goryczka długo pozostająca na języku. Troszkę czereśni. Rozwodnionych, ale przyjemnie. Rozgrzewa coś aż człowieka od środka - może to 14 proc. alkoholu, a może słońce Argentyny zdjęte na wysokości 1300 metrów (na tej rosną krzewy malbekowskich winorośli).

Co do tego grzania od środka to jeszcze jedna obserwacja - ten argentyńczyk jest tak intensywny w smaku, że picie go bez pysznego jedzenia zakrawa na szaleństwo. Szkoda tak! Aż się prosi podać do sztuki polędwicy. Albo chociaż do pysznego słodkawego w smaku sera pleśniaka… Bo gdy taki winiacz jest smakowany solo, to do ideału mu jeszcze troszkę brakuje!

 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!