Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wino austriackie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wino austriackie. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 8 marca 2015

Austriak z morzem aromatów na języku! - 6 pkt.

Graf Hardegg Steigbügel
Brut Rose 2011
 
 
Niedawna degustacja Win z Austrii w Warszawie była okazją do spróbowania tak wielu win, że aż szkoda, że nie sposób wszystkich opisać (nie mówiąc już o powrocie do nich). Na pewno jednak napiszę o kilku wspaniałościach - moich gwiazdach tej degustacji - które na mnie zrobiły ogromne wrażenie.

Jedną z takich iskierek jest różowy musujący sekt - Graf Hardegg Steigbügel Brut Rose 2011. Importerem win Graf Hardegg jest firma Austrovin. Producent to rodzinna winnica, licząca 35 hektarów, na północ od Wiednia. Różowe wina musujące to bez wątpienia najciekawsze z "musiaków", wprowadzające nutkę życia do stalowej kwiatowości charakterystycznej dla białych braci. Czy i tu czeka nas podobna niespodzianka?
 
Może nie czujemy jej od razu, od pierwszego przybliżenia nosa do kielicha, bo poza powściągliwością jabłek z rustykalnego sadu czuć zrazu niewiele, ale wystarczy wziąć choć łyka i już wiemy. Niespodzianka i to jaka! To takie uczucie, gdy rozgrzani wskakujemy "na główkę" do chłodnego dość jeziora - zupełnie inny świat...
 
Najpierw wino wydaje się drożdżowe, chlebowe, skórkowe, potem właśnie jabłkowe, potoczyste, lekkie i orzeźwiające, a zarazem bogate i absolutnie odległe od kamienności. W sumie nic dziwnego, że tak bogate, bo po pierwotnej fermentacji w beczkach fermentowało jeszcze z drożdżami w butelce trzy lata. Wszystko, by pokazać się nam teraz od wspaniałej strony.

W austriackich sklepach internetowych ten Sekt kosztuje niespełna 20 euro. U nas pewnie cena poniżej 110 zł będzie zapewne marzeniem ściętej głowy. Ale i tak bije na głowę wiele prawdziwych szampanów, za które trzeba wyłożyć przynajmniej trzy razy tyle.


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali

środa, 12 lutego 2014

Austriak z pszczołą i kwasem - 7 pkt.

Weszeli Terrafactum
Riesling Loiserberg 2012
 
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent od Przyjaciółki i 11,80 euro
Do Ideału? - Doskonałość!!! (7 pkt.)

Już samo wzornictwo tu można pić i radować się smakiem. Smukła butla z piękną secesyjno-dekadencką etykietą i pszczołą w motywie głównym. Weszeli Terrafactum Riesling Loiserberg 2012 aromatami ponad kielich bucha zdecydowanie i po prostu pięknie. Widzimy lekko słomkowy kolor, a nos mówi nam: brzoskwinie i tropikalne kandyzowane owoce.
Kwasowość zapowiedziana w zapachu staje się faktem na języku (wbija się weń mikrożądełkami pszczół z Langenlois), mniej na podniebieniu. Poza nią czuć swoistą pieprzność, ostrość, ale całość jest cudownie gładka i harmonijna. Nic tu nie odstaje, nic nie dominuje.

Skąd pszczoła na etykiecie i solidnie wykonanej zatyczce? To zapewne jedna z miejscowych pszczół. Pszczół z Langenlois! Między winoroślami jest ich mnóstwo, bo - jak podaje producent na swojej stronie - posadzono tu piwonie, róże, słoneczniki. Jednym słowem raj dla zapylającego robactwa!
Pszczoła na solidnej zatyczce

Jeśli pyłek z kwiatów rieslinga smakuje tak doskonale, jak wino z jego gron, to ja się tym pszczołom nie dziwię. Też bym tam zamieszkał. Choć tak naprawdę wolę smakować wino jako człowiek. Czuć, że nawet po kilku dniach od otwarcia riesling z pszczołą niczego nie traci. Bo jest bez wątpienia jednym z tych niewielu win, które są idealne!!!


Wino na 7 pkt. w 7-punktowej skali!