środa, 19 czerwca 2019

Pyszności Tokaju, jakich też możecie posmakować!

Jedźcie w sierpniowy długi weekend na Bor, Mamor, Benye!

To tylko próbka. Tokaj to winiarska potęga - także dzięki naszym przodkom. Szkoda, że wciąż mało u nas takich win

Nie mogło się lepiej wydarzyć. Zorganizowana przez Maćka Nowickiego (Winicjatywa, Ferment) degustacja win z Tokaju przypadła w taki dzień, że Furmint i Harszlevelu - dwa charakterystyczne węgierskie szczepy - idealnie wpasowały się w gorącą aurę. Czekały na nas w bryłach lodu w gościnnych progach Mielżyńskiego na Burakowskiej, a pod wieczór zerwał się lekki wiaterek. Zupełnie jak ten, który omiata krzewy w okolicach Erdobenye...

No właśnie, bo to taki zwiastun zaplanowanego na długi sierpniowy weekend w Erdobenye 11. już festiwali Bor, Mamor, Benye - pełnego muzyki, poezji i wina. Wiecie, może węgierską poezję ciężko rozumieć, ale muzykę zrozumiemy łatwo, a wina już bez żadnego problemu. Taką mam nadzieję! Nie będę tu zawodził, że większości Tokaj kojarzy się ze słodziakami, a przecież są tam takie wspaniałe wytrawne okazy... Spokojnie! Słodziaki też będą :) Takich też spróbowaliśmy, ale po kolei.




Zaczynamy od rozbujania wahadła. Wahnięcie w lekkość: Préselő Habzo Hars 2018 - wino musujące z winnicy pasjonata, który porzucił pracę w telekomunikacyjnej korporacji i wyjechał robić wina. Bardzo dobre nawiasem mówiąc. To jest bardzo proste i leciutkie. To może być - a może i powinien - być wstęp do wrót Tokaju. Taki przedsionek. Nie ma tu zbyt wiele ze starego Tokaju, ale jest nowoczesność - prostota na kremowym osadzie. Bardzo urocze wino!



I wahnięcie w stany ciężkie... Zupełnie na innym biegunie stoi Sanzon Furmint Hars - Czyli 2/3 Furminta i 1/3 Herslevelu. Bogate, oleiste i mocne. A jednocześnie bardzo kwasowe i mega mineralne. Gdy wącham, a potem piję, to mam wrażenie, że jestem tylko punkcikiem w jakimś wielkim spektrum. Supergalaktyce tak z milion razy większej niż Filary Stworzenia. To jest wino nie tylko na lato, ale na jesień i na zimę, i na wiosnę. Proszę włączyć Vivaldiego i słuchać!



Teraz będzie bardziej typowo. Bardon Meszes Furmint 2016 - To wino o mega gorzkim grejpfrutowym charakterze. Jest mocne i mineralne, a jednocześnie bardzo delikatne. To ulotno-zwiewna strona Tokaju.




Wosk i miód - może w formie echa, tła, przebłysku czy może kalokomanii (nie tak wyraźnie jak w alzackich Pinot Gris) znajdziemy w Budahazy Fekete Kura 2017. Ten charakter, nieco ciężki - ale przywołujący tradycję - jest tu obecny. Jest oczywiście pod tym płaszczem także świeżość, jabłko, gruszka.


Jeden z tokajskich indywidualistów - Robert Peter - to twórca pomarańczowego wina z furminta: Abraham Maceras 2017. O roczniku 2015 pisałem jakiś czas temu. To dla mnie była bomba. Taki "wektor Z" na układzie współrzędnych, jaki wytycza np. Sonzon. Ale Abraham to tokajski freak, który w roczniku 2017 się moim zdaniem poddał. Zrobił półmaraton zamiast Iron Mana. Maceras nie powinien mieć lisa, tylko... chomika. To wino delikatne i nad wyraz klarowne. Jabłkowe, ze skalistym wyraźnym akcentem. Bardzo kredowym. Cień tego, co było w piętnastce. Warto, ale jeszcze bardziej warto spróbować piętnastkę.


Wracamy na tory spokoju. Illes Pince Tokaji Furmint 2016 - wzorcowy wytrawny tokaj. Bardzo herbaciany, jabłkowy. Czysty i modelowy. Może nieco przez to bezbarwny, ale jest coś tu z wzorca metra.

Półwytrawność, którą jakże uwielbiają nasi. Beres Tokaj Jóbarat Cuvee Semi Dry 2018. Jest tu biały kwiat i perfum. Lekkość. I miękkość. To jest takie kobiece wino. Ładne, krągłe. Naprawdę bardzo przyjemne.



Ja jednak wolę tę grejpfrutową goryczkę w Illes late Harvest 2017. Jest
Jest tu ładna słodycz, bardzo lekka, z bardzo kwiatowym
charakterem, podbitym kwasowym grejpfrutem. 

Oni patrzą na to, co będzie w sierpniu! Pamiętajcie 15-18.08!

A teraz największa niespodzianka. Ktoś z winnych blogerów zapytał, czy to jest reprezentacja win. - Nie, po prostu wzięliśmy to, co jest pod ręką - odpowiedział jeden z producentów (nie pomnę który). To, co będzie na festiwalu, może być jeszcze czymś lepszym!

Wina degustowałem na zaproszenie Macieja i winiarzy z Tokaju!


poniedziałek, 10 czerwca 2019

Hiszpania z pasji architekta: Vinodelsol

Hiszpania z pasji architekta: Vinodelsol

Maciek Skupiński - architekt, wegetarianin, miłośnik hiszpańskich win


Mam jakieś nieodparte wrażenie, że gdy u nas za wino bierze się ktoś, dla kogo wino jest pasją, taką prawdziwą, a nie "core biznesu" jak dla pewnych osób to wychodzi to nad wyraz świetnie. No, oczywiście nie wszystkich rzecz dotyczy, na przykład taka Winkolekcja... oj, zaraz... ta firma też weszła w wino przez przypadek... (słabo będzie więc z wyjątkami, ale pewnie istnieją). Przykładem takiego człowieka z pasją jest Maciek Skupiński, architekt z zawodu, prowadzący praktykę od lat w Hiszpanii. Tam projektuje i buduje, podczas pracy i po niej (no wiecie, jak to w Hiszpanii - sjesta goni sjestę :) ma okazję pozwiedzać ten jakże zaskakujący kraj w poszukiwaniu winnych ciekawostek. Sprzedaje je w sieci w sklepie Vinodelsol.pl. I z takimi się dzięki pomocy Sebastiana podzielił z blogerami w Kraken Rum barze.




Ruiz-Clavijo Dominio O'Secreto to albarino o 13-procentowej zawartości alkoholu. Ale... w ogóle tego nie czuć. Grona zebrano z hektarowej parceli. Po fermantacji w stali pozostaje 5 miesięcy na osadzie, a potem co najmniej dwa miesiące w butelce. W aromacie jest bardziej mineralne niż kwiatowe - w smaku łagodne, ale jednocześnie słone, pełne w strukturze. No i ma przepiękną etykietę! Cena wysoka - 90 zł - ale warto! Powstało tylko 6 tys. butelek. Co jak na Hiszpanię jest produkcją niemal butikową. 6 punktów Winiacza jak nic!



Nieco więcej niż połowę tej ceny (49 zł) kosztuje Pardevalles Albarin Blanco 2017. Z gron Pardevalles, nieco przypominających charakterem Olivier Irsai: bardzo aromatyczny trawiasto-ziołowo-owocowy. Coś ma z Sauvignon Blanc, choć tu jest więcej lekkości i mięty. Wino jest soczyste, lekkie - świetna propozycja na taras, na aperitif, na upał, do zielonych sałat bez ciężkich sosów balsamicznych (no, z lekkimi...). Dla mnie 5 punktów Winiacza.


Wydawać by się mogło, że Chardonnay to nuda. Ale nie jeśli stanowi tylko 10 procent, a ta większość to Verdejo. Tak jest w Soto y Manrique La Ouestra 2016 (62 zł). Parcela to gleba wapienna i piaszczysta, otoczona lasami sosnowymi. Czyli słabo = mogą powstać wielkie wina. I tu orkiestra gra bardzo ładnie! Bo oto wino jest oleiste, treściwe, z mnóstwem aromatycznych akcentów - jest mnóstwo drobnych iskierek kwasowości, jest aromatyczny landrynek szczypiący w koniuszek języka, jest po chwili głębia. Były tu i zbiornik stalowy, i starzenie w beczkach, i w amforach. To wino poradzi sobie i jako wino kontemplacyjne, i jako gastronomiczne do mięs z białymi sosami! Szóstka Winiacza!


Ten sam producent w Naranjas Azules 2017, winie już nieco wiekowym (100 proc. Garnacha), pokazuje, że atutem może być świdrująca kwasowość, czego w różach do tej pory nie doświadczałem. Marzę o tym, by spróbować świeżego egzemplarza, bo siedemnastka ma już szczyt chyba poza sobą - ale wciąz poradziłaby sobie z aromatycznym stekiem z tuńczyka - a uwierzcie, mało które wino sobie z tym radzi! (42 zł).


Pardevalles Rosado (45 zł) ze szczepu Prieto Picudo to już klasyczny tarasowiec. Ma tak intensywny kolor, że jeśli podacie go ósemce znajomych, to czworo z nich będzie przekonane, że dostało czerwone wino. Jest przy tym rzeczywiście winem w połowie drogi. Jest tu łagodność czerwieni, ciężko doszukać się różowej uszczypliwości (kwasowość jest średnia), ale mocno schłodzone, w zroszonym kieliszku, naprawdę będzie pięknie wyglądać na waszym tarasie postawione na alabastrowej balustradzie. Przysięgam! W końcu wybór architekta :)




Rafael Cambra La Forcalla de Antonia (53 zł) to lekka czerwień. Ze wskrzeszonej cudem w 2011 r. odmiany Forcallat, która kojarzy się nieco z Gamay. Jest lekkość, jest szypułkowa zielona taniczność, drzewność, kwasowość wychodząca po dłuższej chwili i razi wszystko, co stoi jej na drodze! Bardzo fajna czerwień na upały - uniwersalna, charakterna. Jestem bardzo ciekaw, jak zniosłaby próbę czasu. Jak zmieni się za 3-4 lata? Dziś na pewno Winiaczowa 5 z plusem!


Finca los Frailes 1771 z rocznika 2014 (102 zł) to biodynamiczna produkcja. Etykieta nawiązuje do 1771 roku - kiedy to przodkowie właścicieli weszli w posiadanie winnicy. Tu w aromacie do głosu dochodzą lekko stajenne nuty, ale w smaku ich nie ma. Roczne dojrzewanie gron Monstrell z 70-letnich krzewów, w 700-litrowych beczkach dało wino "dwoiste", strukturalnie całkiem potężne i aromatyczne. Piłbym do steków, do ciemnych mięs! Dobra Winiaczowe 5 z plusem!



Do steków będzie też pasować Raiz de Guzman Crianza 2012 (67 zł). Czyste Tempranillo o łagodnym, charakterze. Lekkie, podszyte balsamicznym tłem. 15 miesięcy w beczce nie odcisnęło się szczególnym waniliowym piętnem - wciąż czuć tu ładny owoc! Winiaczowa 5!


Stopień wyżej stoi Juan Manuel Burgos Avan Vinedos Viejos (74 zł) z Ribera del Duero. 80-letnie krzewy winorośli i 18 miesięcy dojrzewania w beczkach dały wino bardzo ładnie złożone: jest tu zarazem lekkość i dojrzałość. Skoncentrowany jeżynowy owoc spotyka się z mchem, leśną ściółką i ładnie zintegrowaną wanilią, niemal niewyczuwalną. Wspaniała propozycja do sezonowanych steków! I Winiaczowa 6!

Wina próbowałem na zaproszenie importera

Tak napisali o nich inni:

Zdegustowany

Winne Okolice