sobota, 23 lutego 2013

Zaskakujący Argentyńczyk o długim finiszu - 3 pkt

Alta Vista Finca Monte Lindo Malbec 2008
 
 

Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo -Vino Seco i 36 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

Pamiętam jak kiedyś pierwszy Malbec mnie powalił. Na kolana oczywiście - swoim fioletem w kolorze i smaku, tak wyrazistym i innym niż mdławe i delikatne Francje czy subtelne Włochy. Pamiętam, że wówczas wydawał mi się doskonałym winem. Problem w tym, że… nie zapisałem sobie nigdzie co to było za wino! Może jeszcze uda się kiedyś je odnaleźć, a może w innym Malbecu odnajdę Winiacza Doskonałego?

Na pierwszy rzut Finca Monte Lindo ze sklepu Vino Seco. Niespodzianka na samym początku - czarny jak noc korek. Syntetyczny oczywiście, szkoda. Bo czy taki syntetyk może zamykać butlę skrywającą doskonałość? Hmm…

 
Co kryje się za czarnym korkiem?
 
Kolor bardziej rubinowy niż fioletowy, ale zapach malbekowski. Zapach jeżyn, czarnych owoców pozbawionych cukru od razu atakuje nos. Trochę wanilii też tu jest. I troszkę tego, co było kiedyś w zapachu chińskiego atramentu Hero Ink. A smak?

 
O rany, co za zdziwienie! Alkohol całkowicie schowany (choć wino ma go 13,5 proc.), ale smak nie do końca prosty. Jest specyficznie złamany: na początku trochę śliw i jeżyn, a potem zmiana. Pojawia się garbnikowe wzgórze, przesuwające wszystkie doznania gdzieś w dalekie podniebienie. Ten posmak utrzymuje się bardzo bardzo długo.


Pewnie cały wapień z winogron dojrzewających w argentyńskich Andach wbił się w mój język i podniebienie, bo bardzo mu się tam podoba. Ale czy mi się podoba taki winiacz? Hmm. Trochę tak - nawet może być.


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!