wtorek, 10 października 2017

Winnym szlakiem do Saksonii - cz. 2

Jak smakuje Spätburgunder z dużej butli?
 
 Olaf, Jacquez du Preez i Paweł przy tankach

Zjeżdżając z wietrznego stoku człowiek marzy o tym, by zasiąść przed kominkiem z kubkiem gorącej herbaty albo ewentualnie kawy. Ale winny maniak kieruje swoje kroki do... piwnicy. W której z reguły jest jeszcze zimniej niż na stoku! Może nie pieruńsko, ale jakieś 10-12 stopni... I do piwnicy w Schloss Proschwitz porwał nas Jacques du Preez, winemaker z RPA, pracujący w Saksonii.
 

Drożdżowy osad w szyjce niedługo zostanie stąd - po zamrożeniu - wydobyty

Piwnica jak to piwnica - w tym miejscu stalowe tanki do fermentacji mają w sumie 650 tys. litrów pojemności. Wszystkie urządzenia lśnią czystością. Ale oto szczególna duma - produkowane od 2014 r. musujące wina. Tradycyjną metodą, zupełnie jak w Szampanii!
 

Są różowe, i są białe. Powstają z gron Spätburgunder (czyli Pinot Noir) i Dornfelder. Oglądamy stojaki, z których sterczą dumnie denka butelek. Tych ze Spätburgundera jest stanowczo więcej! Grona z tego szczepu lądują do otwartych kadzi, by moszcz nabrał koloru - 7 do 10 dni wystarczy na macerację i fermentację. Potem wszystkie do burgundzkich baryłek, ale tylko najwyższej jakości grona do nowych, drugi sort do beczek z drugiego przebiegu. - Na szczęście jest tu sporo słońca, ale za mało ciepła, aby grona mocno dojrzały - uśmiecha się Jacquez du Preez.
 

- Chcecie sprawdzić, jak smakuje z magnumka?

To człowiek czynu, bo pytany czy rzeczywiście można wyczuć różnicę między szampanem z małej butelki a magnum, nie odpowiada. Tylko sięga po butelki, zakapslowane jeszcze. I otwiera. Tryska piana z osadem.
 

I próbujemy Pinot Noi... to jest Spätburgundera!

I rzeczywiście - duża butla ma jakby wino o świeższym oddechu, jest jak woda pita z górskiego jeziora, a nie strumyka - ma nieco więcej owocu, pewnej głębi, a do tego wciąż wielkie bąble rosnące w ustach. Jak szampan, to tylko z magnumka!!!

Ale dość zimnicy w piwnicy - postanowiliśmy - i słusznie. Bo oto czas na spróbowanie innych specjałów Schloss Proschwitz! 



 Heilige Kreuz Weissburgunder 2015

Heilige Kreuz Weissburgunder 2015 - powstało z gron z jednej parceli. Jest wytrawne, ale mocno mineralne i pełne zarazem. Eleganckie, z pewnym drożdżowym posmakiem. Bardzo świeże i wciąż z wyczuwalnym bardzo stalowym charakterem.
                                                                                  Heilige Kreuz Grauburgunder 2015


Heilige Kreuz Grauburgunder 2015 - to wino jest już nieco bardziej złote. Jest jednak cierpkie - aromat przywodzi na myśl dość dojrzałe jabłko, może też zieloną brzoskwinię. Jest coś na kształt taniny pewna cierpkość. Ale i dojrzałość. Trochę egzotycznych owoców. Pełnia i wielka kwasowość. Wino długie w finiszu. Pojawia się też pewna mineralna słoność.


Traminer Riesling Spätlese 2015

Traminer Riesling Spätlese 2015 - 74-73 proc. Rieslinga i 26-27 proc. Traminera. Co zadziwiające, nie ma cukru, a ten słodki posmak to tylko koncentracja. Wino dość mocne, ma 14 proc. alkoholu. Całość świetnie aromatyczna, traminowa, pełna kwiatów i owoców. Jakby wyciąg z kwiatów pić. Takie mocne. Produkują niewielką liczbę flaszek! 


                                                                                         Traminer trocken 2015


Traminer trocken 2015 - jest sprzedawane tylko w winnicy. Nie wysyłane na eksport. Jest bardzo krągłe i też ma zero cukru. 13.5 proc Alkoholu. Tu jest koncentracja piękna. Słone także i to jak! Ale zadziwiająco nie oleiste tylko dyskretne.


Spätburgunder 2013

Spätburgunder 2013 - owoc i czekolada. Pierniczki. Tanina z leciutką i cienką jak brzytewka kwasowością.


Spätburgunder Großes Gewächs 2014

Spätburgunder Großes Gewächs 2014 - na początku jakby lekko tlenione, ale mięsiste. Pamiętajcie, że pijemy ze świeżo otworzonej butelki! Jest tytoń i pudełko z cygarami, skóra i fotel. Super. Robią tylko 2 tys. butelek. W smaku jest jakby się boczek jadło. Tłuste i długie!


Do Saksonii podróżowaliśmy na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina oraz Niemieckiej Centrali Turystyki


W następnym odcinku: Jak to księcia witano i jak to z tym żyrandolem było...