sobota, 18 listopada 2017

Chateau Dereszla blogerskim okiem i nosem


Tokajska posiadłość we francuskich rękach


Król win, wino królów - zwykło się mówić o tokajach, winach z północy Węgier - regionu, który dziś jest najbardziej znanym winiarskim zagłębiem Europy Wschodniej, a setki lat temu historycznie dostarczał wina głównie na rynek Polski!
 
Fot. Olaf Kuziemka

Do Tokaju pojechaliśmy w gronie blogerów - Powinowaci, Winne Okolice i Winiacz - na krótką wycieczkę luksusowym lexusem (dzięki uprzejmości Toyota Polska). Krótką, bo cóż znaczą tam trzy dni...

Fot. Olaf Kuziemka

Odwiedziliśmy cztery winnice - każdą o jakże innym podejściu do tego czym jest terroir, wino, smak... - w dwóch słowach: tokajska tradycja. Czy o którejś winnicy można powiedzieć, że reprezentuje lepszą stronę Tokaju?
 
Na pierwszy ogień Chateau Dereszla - duży producent znany choćby z win, które można kupić w Lidlu. Posiadłość należy od 2000 r. do francuskiej rodziny D'Aulan z Szampanii, w której posiadaniu jest także m.in. Taittinger. Ale metody produkcji pozostały jak najbardziej tradycyjne - choć widać, że kapitał w celach inwestycyjnych się przydaje!

W skład Dereszla wchodzi 7 miejscowych winnic (w sumie 60 ha), m.in. Henye, której budynek można podziwiać na stoku (tu jest ok. 10 ha). Nie przypomina tokajskich Chateau, tylko nowoczesne budynki w Hiszpanii.

W środku są pomieszczenia produkcyjne - na prasy, tanki i beczki do fermentacji i dojrzewania, a także linia do butelkowania i magazyn. A nad tymi pomieszczeniami jest imponującej wielkości bar winny, salka ze sceną oraz część hotelowa (otwarta w marcu br.) - z kilkoma dwuosobowymi dużymi pokojami (każdy ma nazwę zaczerpniętą od tokajskiego szczepu winnego) z widokiem na rzekę Bodrog. W dwóch pokojach zresztą mieszkaliśmy.


Gron sporo, ale to i tak nie wystarczy do produkcji (a produkcja Dereszli to ponad pół miliona butelek). Trzeba dokupić. To częsta praktyka w Tokaju. Tu odbywa się to na zasadzie kontraktu - winorośli jest kontraktowana jeszcze we wczesnym stadium i kontrolowana w trakcie wzrostu. Jakość gron jest bardzo ważna, bo ona decyduje o tym, ile będzie słodkich win. Ostatnio było to ok. 100 tys. butelek, ale bywałych lata, gdy udało się wyprodukować dwa razy tyle, ale także lata złe - np. 2012 - gdy nie wyprodukowano żadnego słodziaka!
Gdy zaczynają zbiory (w 2017 r. był to 28 sierpnia) na poziomie zero stawiana jest prasa, moszcz spływa na dół, na poziom minus jeden. Ale część gron jest transportowana także na poziom minus jeden, gdzie stoją jeszcze dwie prasy. Dziennie można tu wycisnąć cztery tony winogron. W Henye tłoczy się jedynie wina wytrawne i półwytrawne (do 25 g cukru na litr), słodziaki tłoczy się w starych budynkach. Tu są zresztą magazynowane beczki. Zawsze robione z węgierskiego dębu, tzw. medium toasted. Co roku Dereszla kupuje nowe beczki.
Poziom minus dwa w Henye to stalowe zbiorniki (każdy o poj. 10 tys. litrów) z płaszczami wodnymi do kontrolowania temperatury i schładzania wina w celu przerwania fermentacji.  
Przechodzimy do kolejnych pomieszczeń, jest jeszcze kilka pustych hal - to na przyszłość. Dereszla to dynamicznie rozwijająca się firma, bo zaledwie dwa lata produkowano tu dwieście tysięcy butelek, dziś maksymalna wydajność to 500 tys. butelek, ale plany zakładają podwojenie tej produkcji.

Fot. Olaf Kuziemka

A rynki zbytu są! Najlepsi odbiorcy to Wielka Brytania oraz Polska. Jak mówi nasz gospodarz, Lidl to dobry odbiorca, ale nie tylko dlatego, że kupuje duże ilości, tylko dlatego, że dociera z winami do szerokiej grupy klientów, a nie tylko do garstki klientów sklepów specjalistycznych.
Jedziemy do starych piwnic. Tu w korytarzach wydrążonych w tufie stoją beczki, leżą butelki - mnóstwo skarbów. Chodzimy, oglądamy. A po chwili testujemy.
Tokaji Dry 2015 - to assemblage kilku szczepów: 85 proc. Furmint, 7 proc. Hárslevelű, 5 proc. Yellow Muscat i 3 proc. Kabar. Jest tu pewne lekkie utlenienie, ale leciutkie, delikatne. I taką ledwo wyczuwalną pewną starość. To sprzedawane do winotek. Do Wielkiej Brytanii, ale też Niemiec (do kupienia w galerii Kaufhoff). 7 g cukru. 13 proc. Alkoholu. 5,7 g kwasu. Wino bardziej mineralne niż owocowe czy kwiatowe.




Tokaji Muskotaly 2016 - 13 proc. 11 cukru. Przyjemnie aromatyczne wino, choć nie ma ani grama nachalności. Fermentowany jedynie w stali, z nakrętką. Ma bardzo przyjemną mineralność i krótki finisz, ale ma jakby trochę cierpkości, jakby taniny. Struktura dość oleista, przyjemna!

 


Tokaji Kabar 2015 - Kabar to krzyżówka odmian hárslevelű i bouvier, w 2006 r. zatwierdzony w Tokaju do produkcji tutejszych win. Zapewnia wysoki poziom cukru i jest podatna na działanie szlachetnej pleśni. To wino było fermentowane w beczkach z nowego dębu i starzone 8 miesięcy z częstym battonage. Powstaje tylko od 2 do 3 tys. butelek rocznie. W aromacie czuć przyjemny ostry owoc - grejpfrut z ostrą brzoskwinią. Wino jest ostre i kompleksowe. Ma długi finisz i spory kwas! Bardzo dobre!


Fot. Olaf Kuziemka

Furmint Late Harvest 2015 - proste słodkie wino w małej butelce (0,375 l). Nie wszystkie grona muszą być dotknięte botrytisem, ale muszą być wysokiej jakości. Enolog je kontroluje przed zbiorami i po. Cukru jest tu 94 g na litr, kwasu 6,8 g na litr. W aromacie ciepły owoc spod znaku brzoskwini oraz trochę miodu. To wino dobrze się sprzedaje w Wielkiej Brytanii.


Tokaji Aszu 5 puttonos 2009 - piękne złoto w kieliszku! Jest tu więcej kwasu (9,5 proc.) niż alkoholu (9 proc.). A cukru 152 g cukru na litr. Jest oleiste i herbaciane, w aromacie czuć owoc egzotyczny i kwiaty, ale lekkie, delikatne. Jest też pewna woskowa nuta, raczej bliższa głębi.
 



Tokaji Aszu 6 puttonos 2008 - tu już 283 g cukru i kolor ciemnego złota. W aromacie egzotyczne owoce - suszone brzoskwinie, daktyle, rodzynki i dżemik. Propolis i wosk, miodowość, sporo kwasu. Wino bardzo dobre, półlitrowa butelka kosztuje coś koło 50 euro.


W Tokaju nocowaliśmy i śniadaliśmy dzięki uprzejmości Chateau Dereszla

O wyprawie poczytacie także na Winne Okolice

UWAGA: Win z Tokaju, także od Dereszli, możecie spróbować już w poniedziałek!