wtorek, 22 grudnia 2015

Winne Wtorki: Wino do Wigilii - 6 pkt.

Rigol Cava Brut



Półka - na wysokości twarzy
Gdzie i czemu tak drogo - Centrum Wina, Winezja (próbka importera)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!


Dziś w Winnych Wtorkach - czyli dniu, w którym winni blogerzy piszą o winach na "zadany temat" - wino na Wigilię. Pewną refleksją napawa mnie komentarz Grzegorza, który zjechał mnie za wpis o winie musującym, które pasowało by według mnie do wędzonej ryby, a nie konweniuje z wytwornym sylwestrowym przyjęciem. OK, rzeczywiście, może wędzona ryba na przywitanie Nowego Roku to afront, ale na Wigilię? Jak najbardziej!

Teraz czas na Cavę z Centrum Wina, które odwiedziłem dzisiaj. Za niespełna 25 zł mamy wspaniałego musiaka! 11,5 proc. alkoholu. Hiszpańskie wino musujące wytwarzane metodą tradycyjną, czyli szampańską. Z gron Macabeo, Xarello, Parellada. Jest rześkie i bardzo kremowe, z dużymi bąblami, rosnącymi na języku.

Z kilkunastu już win musujących, które właśnie testuję, chyba najbardziej nasuwa na myśl prawdziwego "szampana". Owszem, grzybów i osadu mało, ale jest bardzo cytrusowe, limonkowe, eleganckie. Gdzieś w głębi czuć nutki grzybowe, tlenione, migdałowe. Świetna cava! Za 25 złotych? Przebija wiele etykiet nawet za 39 zł.

Do czego pasuje? Do barszczu z uszkami może nie (nie psujmy tego smaku), do grzybowej mojej mamy też nie, ale do pierogów z grzybami i kapustą - jak najbardziej! Do bigosu bezmięsnego też! Do karpia z grubą ością także. Do jesiotra wędzonego! Ale, ale... nie zapomnijcie o 31 grudnia. Wystrzał będzie, że hej!

Wszystkim Czytelnikom życzę Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku, absolutnie wyjątkowego i najlepszego!


Wino na 6 punktów w 7-stopniowej skali

A te wina polecają inni blogerzy:

- EnoEno: wino od Polaka znad Mozeli

- Blurppp: demografia, heraldyka, najazd Niemców i Regina!

- Italianizzato: w opozycji do cioci proponuje... Godello!

- Nasz Świat Win poleca Rieslinga, a nawet dwa!

- Winniczek także stawia na Rieslingi!

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Musiak niedrogi na Sylwestra z Tesco - 5 pkt.

Tesco Cuvée Cava Brut
 
 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Tesco i 17,99 zł (zakup firmowy)
Do Ideału? - Jeszcze trochę brakuje (5 pkt.)

Sklepowe półki już od co najmniej dwóch tygodni są nabite musującymi winami - czytamy na etykietach: "spumante", "prosecco", "metode champenoise", "metode charmat"... O co chodzi? O "szampana" oczywiście! Na Sylwestra!

W te 10 ostatnich sekund mijającego roku chodzi o to, by odkręcanie korka było momentem przełomowym. By ładnie huknęło, by smakowało. By było jak w 1908 roku - kawior i szampan (i tancerki - oficerskie śniadanie). By był zawrót głowy i radość.

Nie każdego stać na prawdziwego Szampana. Pol Roger, którego kochał Winston Churchill; Mumm, którym chlapią rajdowcy; Deutz, którego Robert Mielżyński otwiera wiosną razem z truskawkami...

Ale kto odwiedzi Tesco, znajdzie fajną butlę - Tesco Cuvée Cava Brut. Ma 11,5 proc. alkoholu i kremową nakleję. Dużo bąbelków, aromat lekko grzybowo-orzechowy, przypomina tlenione nuty wytrawnego sherry. Ciekawy musiak, zdecydowanie wytrawny. W smaku ładna, dość pełna struktura. Całkiem ciekawa propozycja - do wędzonych ryb idealna!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 17 grudnia 2015

Wspaniały Hiszpan z głową osła - 6 pkt.

Ronedelles Cap de Ruc Garnatxa DO Monstant


O winach hiszpańskich, których producenci i sprzedawcy gościli w Warszawie we wrześniu, pisałem już ogólnie - w tym o Llegendes Filoxera 1878 i Giral (wyższa półka), ale zachwyciło mnie dość proste - ale tylko z pozoru - Cap de Ruc.

Vins Ronadelles mają kilka etykiet tej marki - dwa czerwone, białe i różowe. To z żółtą naklejką to 100-procentowa Garnatxa (Grenache). To wino - od razu po odkorkowaniu - można śmiało pokazywać na kursach przy okazji omawiania cech fermentacji malolaktycznej. Bo od razu bucha w nos jogurtowa miękkość, pyszna wanilia homogenizowanego serka.
 
Ale po dłuższej chwili, a może tak naprawdę nieco obok, czuć dla równowagi pewną szorstkość, coś, co przywodzi na myśl lekką stalowość, elektryzującą bateryjkę na języku.

W smaku czuć ten dualizm, przy czym nie jest to jak rozdwojenie jaźni, tylko dwie uzupełniające się połówki. Jest szorstkość taniczna, metaliczna, a z drugiej wiśniowo-truskawkowo-waniliowa miękkość.

Zagadka się wyjaśnia, gdy zerkniemy na tajniki produkcji - wino młode, spędziło 4 miesiące w dużej beczce (400 l.), zostało tylko lekko filtrowane, a butelkowano je według księżycowego kalendarza Steinera (winnica jest biodynamiczna). Oczywiście, czy to wpływ biodynamiki, nie wiadomo, ale wino jest pyszne. Szkoda, że w Polsce nie ma importera.


Wino na 6 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 10 grudnia 2015

Węgier z Doliny Pięknej Pani. Smukły - 5 pkt.

Kiss Egri Cabernet Franc 2009


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Kiss Pinceszet i ok. 30 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze trochę brakuje (5 pkt.)

Kolejne wino z wakacyjnych remanentów - z miejsca, które odwiedza mnóstwo Polaków. Kupione w jednej z piwniczek (nr 14 - Kiss Pinceszet) z Doliny Pięknej Pani (Szépasszony-völgy) w Egerze. Dolina to takie miejsce na marginesie, a może i poza, "winiarstwa" przez "Wielkie W". By tu dojść, trzeba się wspiąć stromymi uliczkami Egeru, jeszcze ze dwa kilometry za katedrą, zejść krętą drogą i... stanąć w hałaśliwym i zatłoczonym miejscu. W podkowę ułożone są piwniczki, ciągnące się w głąb wulkanicznej tufy nawet po 20 metrów. Wewnątrz chłodno - w upalne dni świetne miejsce - komórki nie mają zasięgu, a płatność kartą - na zewnątrz (bo także brak zasięgu).

Jedna z piwniczek w Dolinie Pięknej Pani

Pełno tu nie tyle znawców, ile amatorów. W środku restauracje czy raczej bary. Frytki, sałatki, gulasz i kebab... Miejscowi przyjeżdżają rowerami, podają puste baniaki i proszą "do pełna". Sprzedawcy nawet nie pytają - odkręcają korek, wtykają nos i wiedzą - tu dolać Hárslevelű, tu Muskotaly, tu Királyleányka albo Kadarki... Wszystko za grosze, stąd też pełno turystów, zachwyconych niskimi cenami. I węgierskich sprzedawców, którzy potrafią zawstydzić, bo mówią po polsku, przynajmniej w podstawowym zakresie: "białe czy czerwone?", "słodkie?". A Polacy po węgiersku? Tu już jest gorzej...

Lubię tu odwiedzić kilka piwniczek - jedną z nich jest nr 14. Stąd właśnie dzisiejszy Cabernet Franc 2009. Ciekawe czerwone wino, otwierające się długo, bardzo długo. Ciężko powiedzieć, czy była tu użyta beczka - bo wino ma sporą lekkość, zwiewność, smukłość.

Cabernet Franc to jeden z tych szczepów, które wcześnie dojrzewają, sporo tu od razu po odkorkowaniu czekoladowości, ale - po pewnym czasie znika. Szkoda, bo znika nieco za szybko. Drugiego dnia jest jej już mało. Do głosu dochodzi "dusza" - pieprzność, ziołowość, w smaku liść mięty i kwasowość. Na tym wszystkim garbnik - dość wyraźny. Szkoda, że nie ma pewnej złożoności, głębi, ale do pieczonego mięsa akuratne, jak brzytewka!


Wino na 5 punktów w 7-stopniowej skali

wtorek, 8 grudnia 2015

Winne Mikołajki - czerwone i mocarne Primitivo!

Tormaresca Torcicoda Primitivo Salento I.G.T. 2012



W tych Winnych Wtorkach czas na Mikołajki! Czyli inicjatywa winnych blogerów obdarowujących siebie (w tym wypadku występujemy jako św. Mikołaje) winami. W zeszłym roku przypadło mi wino białe, cudownie rześkie i wulkaniczne, ale teraz św. Mikołaj po wino pojechał na drugi biegun! Bo obdarował mnie winem-mocarzem, czerwonym, beczkowym, dżemistym, głębokim.

Tormaresca Torcicoda Primitivo Salento I.G.T. to - jak zachwala producent - pierwsze wino z Apulii (to obcas i ścięgno Achillesa włoskiego "buta"), które weszło do setki najlepszych win Wine Spectators. Wino południa, wino gorące - ze szczepu Primitivo. Skoncentrowane, sprawia wrażenie półsłodkiego, co nas Polaków, zachwyca. Ale także wzbudza drwinki i uśmieszki smakoszy, którzy wolą adorować wątłe ciałka barolo.

Sęk jednak w tym, że w tym przypadku mamy bardzo aksamitne wino południa. Nie jest czarne, ale ma barwę pięknych ciemnych rubinów. Nie jest wcale przegrzane, nie jest aż tak przesadzone jak niektóre San Marzano, ma nieco słodyczy, ale równoważy ją buzująca nieco na dole akuratnie dobrana dawka kwasowości (kojarzy się z ładnym dżemikiem). Jest słodki czerwony owoc, ale i wyraźna śliwka. Spore, obcesowe nieco garbniki ujawniają się po drugim kieliszku, ale nie sprawiają, że język drewnieje. Finisz całkiem długi i kwasowy.

W Polsce wino znaleźć można w Winezji. Ale brak śladów po banderoli świadczy raczej, że butla przyjechała z zagranicy. Św. Mikołaj - którym w tym przypadku był "Nasz Świat Win" sprawił bardzo udany prezent. Na mocną Winiaczową szóstkę!


A tak zostali obdarowani inni Winni Mikołajowi Wtorkowicze:

- Blurppp: dostał białe wino z Hiszpanii

- Dolina Mozeli: bardzo przyjemny Furmint

- Eno Eno: św. Mikołaj przyniósł chorwacką czerwień

- Italianizzato: Pinot Noir z Burgundii

- Nasz Świat Win: św. Mikołaj przyniósł białego Węgrzyna

- Pisane Winem: św. Mikołaj był w Portugalii...

- Przy Winie: Gustaw dostał TiTi z Egeru!

- Winne Przygody: sama słodkość

- Winniczek: także obdarowany Portugalią

- Zdegustowany: obdarowany mozelskim Rieslingiem

niedziela, 6 grudnia 2015

Portugalczyk trochę na ćwierć gwizdka - 2 pkt.

Dão Meia Encosta Reserva 2012



Czas na wakacyjne remanenty. Jednym z win, które zostały z letnich wojaży - a raczej ostatnich wakacyjnych dni w Polsce - jest Dão Meia Encosta Reserva 2012. Kupiona bodaj w Kauflandzie za niecałe 30 zł.

Dão to region leżący na południowy wschód od Porto, wina są nieco lżej zbudowane niż te z Douro, ale warte uwagi. Tu w butli mamy kupaż 4 szczepów: Touriga-Nacional, Jaen, Alfrocheiro i Tinta-Roriz.

Moją uwagę przyciągnęło to, co przyciągnie klienta: przystępna cena i dość spokojna, wyważona etykieta. A co w środku? Wino nieco dziwne, takie jakby na pół gwizdka - bo gdy za zimne, to całkiem schowane. Gdy za ciepłe, to wydaje się cienkuszem, wątłym, o słabej strukturze.

Dopiero, gdy ma swoje wzorcowe 16-18 stopni, wydaje się dobre. Jednak rozczarowuje. Bo oto zamiast bogatych aromatów, wydatnych czerwonych owoców, mamy nieco schowane borówki, nieco wiśni, wszystko nieco strukturalnie cienkie i rozwodnione. Jest pewien kwas, poprawny. Ale nie niesie on nic poza tym, co plasterek cytryny. Można wypić, owszem, ale pytanie tylko - po co?


Winiacz na 2 punkty w skali 7-punktowej

wtorek, 1 grudnia 2015

Włoch jabłkowy od Dolio Vini - 6 pkt.

Ornella Bellia Terre Piane Sauvignon DOC Lison Pramaggiore 2014


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Dolio Vini i 36 zł (próbka od importera)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!! (6 pkt.)



Minęło kilka miesięcy od czasu, jak gościło u mnie cudownie taniczne wino z portfolio gdańskiego importera Dolio Vini. Zresztą firma okrzepła, poszerzyła swój katalog, niektóre butelki można zresztą kupić nie tylko nad Bałtykiem, ale i w Warszawie (w 13win.pl). 

Tak sobie pomyślałem, że jeśli spróbuję wina na lato, to może przywołam nieco ciepła. I tak, do stolicy to raczej zawołałem nieco deszczu, ale za to poranny śnieg stopniał po 10 minutach. Ale mam nadzieję, że wiosna przyjdzie szybko... To dzięki Terre Piane Sauvignon 2014. Rozgniatane grona są poddawane prefermentacji i maceracji przez 12 godzin w 8 st. C, a potem fermentują 15 dni w 15 st. C. Wino dojrzewa w stali 5 miesięcy, co jakiś czas przechodzi battonage - takie "mieszanie w kociołku". Jak w korporacji - kto przeżywa w korpo kilkukrotny battonage, wychodzi bogatszy. Wino też staje się bogatsze!

Czyste Sauvignon Blanc ma w aromacie raczej żółte owoce, niż liście i kwiaty, ale po chwili, od spodu jakby troszkę pieprzu, kociej kuwetki o dziwo mało. W smaku łagodne, niezbyt piekące. Pełne. Przyprawowość niemniej istnieje, całkiem przyjemna. Całość ma długi finisz, w kieliszku złoto. Kwasowość ładna, długa, ponętna.

Wino i do picia solo, i do kremowych serów, ale też dobrze komponować się będzie z wieprzowymi polędwiczkami w jasnym sosie, może ziołowym, z akcentem z rukoli. Za tę cenę (36 zł) śmiało można powiedzieć, że do doskonałości brakuje ociupinka!


Wino na 6 punktów w 7-punktowej skali!

Miejsca z winem warte uwagi: Sheesha na Ursynowie

Jest fajka, superprzekąski i wino na trzy kieliszki Gambero Rosso

Sheesha (Warszawa, ul. Dereniowa 6) wieczorową porą

Niedawno obchodziła rocznicę działalności - ale już świetnie się zadomowiła na Ursynowie. Klubokawiarnia Sheesha przy ul. Dereniowej. Odwiedziłem ją na zaproszenie Tomasza Korniluka i odpowiadającego za wybór win Mariusza Napory. Który potrafi czarować - a wiedzę o winach ma! Miałem przyjemność zasmakowania w tutejszej kuchni - a właściwie w pewnej tylko owej kuchni cząstce.

Wystrój "jasnej" części sali. Kilka stolików i książki. Prawdziwe, można czytać!

Cząstce, bowiem każdego dnia menu jest inne. Karta jest niewielka, ale za to niepowtarzalna czyli unikatowa. Co ważne - widać stałe logiczne zasady: najdroższe danie główne jest za 30 zł, tańsze za 25 zł, a zupa za 7 zł. Ale jeśli zamawiasz główne danie, to zupa jest gratis!


Stanowisko barmańskie - mocny blat. Na nim - podobno - odbywają się niezłe harce...

Sporo klientów, czasem też się do nich zaliczam, unika przekąsek/starterów. W przypadku lokalu na ul. Dereniowej to błąd. Jeśli tu zawitacie, spróbujcie. Talerz przekąsek, jaki zamówiliśmy, okazał się wielką deską pełną smakołyków. A do tego bardzo zróżnicowanych. Na wielkiej desce jest i coś dla amatorów mięsa (skrzydełka kurczaka w sosie louisiana - ostre jak piekło), coś dla tolerujących rybę wegetarian (ogórek z pastą z łososia z kaparami), a nawet dla wegan (zapiekane cypryjski ser halloumi i feta z serem mascarpone). Acha, jeszcze pomidorki i plasterki pomarańczy. Wielkość porcji - oszałamiająca. Trzy osoby jadły, dwie szybko spasowały. Nie ja :)


Deska przekąsek - ogromna ilość pysznego jadła!

Nie mogłem odmówić sobie zupy grzybowej. Dostałem talerz, miseczkę, pikantnej pyszności. Średnia porcja, ale jaka! W środku kurki (smażone w whisky!), struktura śmietanowa, a pokrycie z listków natki pietruszki. Piękna czysta forma.


Zupa grzybowa - z kurkami smażonymi na whisky! (7 zł, ale gratis z głównym daniem)

Trochę mi czasem przykro, że nie palę. Z ręką na sercu wyznam, że próbowałem Extra Mocnego. W 1984 r. W tym samym dniu rzuciłem palenie i już nigdy nie wróciłem. Nie skorzystałem więc z fajki wodnej w Sheeshy, ale zamówiłem konkret - polędwiczki w sosie z kaparami, a najlepsza z żon - dorsza w dyniowym curry (25 zł). 


Dorsz w dyniowym curry, głęboko smażony  (25 zł)

Dorsz był głęboko smażony w panierce. Podany z cytryną. Nie dane było mi spróbować. Ale Sebastian chwalił, że ryba została "zamknięta", a panierka nie była tłusta, choć smażona w głębokim tłuszczu. Jakie były polędwiczki? Spora porcja - trzy kawałki upieczonej polędwicy, oblane sosem z kaparami, do tego trzy apetyczne marchewki i gotowany pęczak, trochę rukoli jako przybranie. Mniam!   


Polędwiczki w sosie z kaparami (30 zł)

Danie akuratnie przyprawione. I kosztuje 30 zł, co w stolicy - jak na restaurację - jest ceną niewygórowaną. A co najważniejsze - dobraliśmy do niego kapitalne wino. Wino to Monte del Fra Ca del Magro, DOC Custoza Superiore 2013 (89 zł). Kupaż szczepów Garganega, Trebbiano Toscano, Tocai Friulano, Cortese, Chardonnay, Riesling Italico-Malvasia i Incrocio Manzoni.

Wino to Custoza Superiore, Ca del Magro, Monte del Fra DOC (89 zł)

Lekkie, o mocniejszej barwie niż słomkowa. W nosie wyraźne jabłuszka i kwiaty, nieco egzotycznych owoców. Przyjemnie wytrawne, orzeźwiające z długim finiszem. Bardzo pasowało do przekąsek, ale także do białego mięsa polędwicy. Wino zdobywa prestiżowe nagrody - np. trzy kieliszki Gambero Rosso.

Deser - Sernik z musem (15 zł)

Po takim obiedzie nie sposób było nie zamówić jeszcze deseru: sernika na musie (15 zł). Ciasto miękkie, ale zwarte. Z ciemnym i niezbyt twardym spodem. Całość przyprawiona listkiem bazylii. Z podwójnym espresso bardzo dobry zestaw. Szkoda nam było tylko jednego - że nie możemy zostać na zabawie do rana. Bo - jak mówi pani Iwona, która nas gościła - w piątki i soboty podczas zabaw dzieją się rzeczy niesłychane...


Są nie tylko jasne stoły, ale i klimatyczne zakątki

Sheesha, ul. Dereniowa 6, Warszawa. Czynne codziennie od godz. 12. Codzienne menu i info o programie, promocjach itp. na Facebooku