Pokazywanie postów oznaczonych etykietą białe wino. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą białe wino. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 3 marca 2014

Węgier, złoty staruszek - 6 pkt.

Szent Vince Egri Cuvee 2007
 

Półka - nie pamiętam
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Egeru, cena - nie zapisałem
Do Ideału? - Już ciut, ciut (6 pkt.)
 
Miałem obawy od samego początku, ale i ciekawość - (czy) i jak przetrwało, jak będzie smakować białe wino po niemal 7 latach, jeśli nie jest szlachetnym rieslingiem albo słodziakiem - tokajem czy sauternes.

Szent Vince Egri Cuvee 2007 kupiłem w sierpniu, w Egerze, w Szépasszonyvölgy (Dolinie Pięknej Pani). Za jakieś niewielkie pieniądze (rachunek wyrzuciłem, szkoda!). Zdecydowałem się otworzyć dopiero teraz!
Etykieta rzeczywiście chyba znak tamtych czasów - z podrzędnej drukarki. Pewnie dom w Egerze w 2007 roku kosztował więcej niż porządna maszyna drukarska. Kolor - piękna głęboka złota żółć, mocna - taka typowa dla białego staruszka.

Pierwszy aromat jabłuszka i to jakie! Mocne, buchające na 15 cm od kielicha. Potem niestety szybko opadają. Zostaje coś, co ewoluuje. Nuty stają się głębsze - nieco stalowe, surowe, troszkę eukaliptusowe, ale też dochodzą dyskretne aromaty kandyzowanych tropikalnych owoców. Wino nabiera też ciała, troszkę cieplejsze jest lekko oleiste, pełne!
Najciekawsze w tym winie są dwie rzeczy: że aromat się ciągle zmienia - po pierwsze: po godzinie stalowość znika, po drugie: całość ma cudowną kwasowość, schowaną w głębi. Czuć ją najmocniej dopiero w finiszu, który jest cudownie długi. Jak droga z Warszawy do Egeru. Do ideału "stary węgrzyn" ma już tylko ciut ciut!!

 
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

sobota, 7 grudnia 2013

Serb z trzech szczepów - 5 pkt.

Triada White Vino Budimir 2008


 
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Fwine i 61 zł (próbka od importera)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (5 pkt.)

Drugie wino od polskiego importera win bałkańskich Family Wine Select. Z tym, że wówczas próbowałem wina czerwonego z północy Serbii, a teraz niemal z południa - z winnic leżących lekko na północ od Kosowa. Ale o ile Portugizer to taka czerwień północy, to Triada Vino Budimir 2008 to już w zasadzie wino krain południowych.

Sama nazwa wskazuje na kupaż trzech szczepów: sauvignon blanc , chardonnay , tamjanika. Ten ostatni rośnie głównie w Serbii i Macedonii. Wino w aromacie dość intensywne i złożone. Nieco trawiaste, trochę kwiatowe (rumianek), troszkę też stalowe. Gdy już przestanie być wzorcowo chłodne i nabierze tak z 14-15 stopni, to wychodzi trochę miodu i wanilii.
W smaku jest już bardziej jednorodne - ma średnią kwasowość (ale dzięki jabłkowym nutom wydaje się przyjemnie cierpkie), sporo ciała, a finisz niezbyt długi. Trzecia część Tamjaniki dojrzewa w wielkich dębowych beczkach (3 tys. litrów), ale czy tę beczkę czuć? Hmm, może. Chociaż na tylu dużo tu równowagi, że czuć także chłodną stal sauvignon blanc.

Bardzo ciekawe wino, choć cena dość wysoka. Mimo wszystko warte spróbowania - bo do ideału ma już tylko ciut-ciut!

 

Wino na 5 pkt. w 7-stopniowej skali

poniedziałek, 4 listopada 2013

Węgier jaśniejący złotem - 5 pkt.

Egri Leányka Joseph Hagymasi 2011

 
Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Egeru i ok. 30 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje ! (5 pkt.)

Mówią, że nie wszystko złoto, co się świeci. A węgierskie? Sciślej mówiąc Egri Leányka Hagymasi 2011 to złote wino. Przynajmniej z koloru. Jeden z łupów węgierskiej letniej wyprawy. Butelka przeleżała w kartonie szmat czasu, ale w końcu ujrzała to nasze polskie, przydymione nieco, jesienne światło dzienne.
Aromat po wyjęciu korka wydał się nieco siarkowy. Taki pudełkowo-zapałczany. Ale po godzinie zapałkowa draska znika bez śladu. Zostają może tylko echa. To, co dochodzi po godzinie, jest już kwiatowe, nieco miodowe, a nawet odrobinę cedrowe nawet. Na drugi dzień jest najlepsze - i wtedy słychać ostatni dzwonek. Trzeci dzień to już wyraźny zmierzch tego wina.

Ale o ile aromaty są dobrą stroną, to smak jest jeszcze lepszą - mocno kwasowe, ale także dodatkowo i słone. Ale dobrze wyważone, nie sprawia wrażenia cienkiego. Gdy się lekko ociepla, robi się lekko oleiste. Wielka szkoda, że w Polsce nie do kupienia. Bo tak dobre, że do ideału jeszcze trochę brakuje!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 10 października 2013

Biele i róż Viña De Martino w Kondrat Wina Wybrane

Chile białe ulotne jest!
 


Dżizas, te aromaty… Degustacja chilijskich win De Martino w Kondrat Wina Wybrane uzmysłowia mi miałkość tego, co nas czeka, gdy nastanie szara jesień i zima. Świat zaleje zimny pinot gris z ołowianego nieba i viura śniegu.
Mocna alkoholowa bomba naładowana chemią. Tania i smakująca jak koktail z gumowych węży - tyle stereotyp, poparty tanim, półsłodkim produktem wypełniającym półki w marketach. A tymczasem degustacja Viña De Martino łamie te wszystkie stereotypy.

Spróbowałem 10 win. Wszystkie trzymają poziom, ale jeden wniosek nasuwa mi się nadrzędny - czerwień wychodzi im lepiej niż biel czy róż. Jest po prostu świetna. Ale teraz trochę o bieli:




Estate Savignon Blanc Casablanca

Estate Savignon Blanc Casablanca (36 zł) przyjemne, lekko szczypiące w język, choć ze stalowym posmakiem. Wysoko kwasowe. Winnica 20 km od Oceanu Spokojnego. Wino zachwyca aromatem kwiatów, ale tylko na początku. Potem czuć minerały, aromat szybko ewoluuje - może zanika nawet. Do owoców morza jak znalazł, ale żeby delektować się "solo" tym winem ze dwa kwadranse po nalaniu?

Gallardia Cinsault Rose trafiła do butli 4 tygodnie temu!

Podobnie zachowuje się różowe (delikatnie różowe) Gallardia Cinsault Rose 2013, zabutelkowane 4 tygodnie temu! Najpierw bucha piękny kwiat, może troszkę mydełkowy, ale po kwadransie ulatuje. Smak za to super - wibrujący na języku, orzeźwiający. W maju chciałbym pić takie wino!

Gallardia Muscat Valle de Itata 2012

Gallardia Muscat Valle del Itata 2012 jest kwiatowo-ziołowe, z pełnią zielonych traw, a w smaku cierpkie. Po krótkim nawet natlenieniu (kwadrans) staje się bardziej cieliste, troszkę jakby słodsze, pełniejsze, a w aromatach zostaje ananas i minerały. Chyba najlepsze z białych!
Odcinek o czerwieni już wkrótce!!!

sobota, 6 lipca 2013

Australijczyk z goryczką na upał - 5 pkt.

Jacob's Creek Sauvignon Blanc 2012


Półka - nieznana

Gdzie i czemu tak drogo - Ogólnodostępne i 22-29 zł (próbka od Pernod Ricard Polska)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

 
Upał, upał… Kocham to. Najbardziej wówczas, gdy się pędzi rowerem po wylanej asfaltem, ale jeszcze niedokończonej obwodnicy. Jest tylko słońce, niebo i żar z góry, z dołu, z boku... Jak w Australii. A potem powrót do domu i kurier przynosi niespodziankę - paczkę od Pernod Ricard Polska z winami Jacob's Creek.

To fajne wina. O jednym - bardziej czerwonym niż różowym - pisałem już kilka postów temu. Teraz z kartonu do lodówy powędrowało sauvignon blanc. Czyste, świeże, zimniutkie… Na taki upał jak znalazł! O delikatnym słomkowym kolorze, prawie przezroczystym. Gdy próbowałem pierwszy raz, odnotowałem jako "przyjemne, ale bez tak cienkiego posmaku jak inne sauvignon blanc" - tu czuć w nosie jabłuszka, tropikalne owoce, a w smaku goryczkę i kwasek. Pasowałoby idealnie do pysznej przekąski.
Napisałem też w swoim kajecie, że "zyskuje, gdy jest nieco cieplejsze niż wzorcowe 10-12 stopni". I to też prawda! Trochę ciepła nie szkodzi Australijczykowi, choć najlepsze jest wówczas, gdy wyjęte po kilku godzinach z lodówki. Wówczas do idealnego winiacza jeszcze tylko troszkę brakuje!
 

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 20 czerwca 2013

Włoch z niskiej półki, na upał świetny - 5 pkt

Chardonnay Sottoriva Antica 2011
 
 
 
 
 

Półka - na wysokości kostek
 
Gdzie i czemu tak drogo - Bevi Italiano i 30 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)


Upał był dojmujący. Termometr na balkonie pokazał 41 stopni: żadnego czerwonego dziś. Day only  for white. A raczej bianco, bo na spacerze ujrzałem nowy sklepik na rogu "Produktywłoskie u Gianfranco". A w środku pokaźna półka win.
Wybór szefa: Chardonnay IGT 2011 Sottoriva Antica z najniższej półki. Najniższa czyli będzie źle? Ha, zupełnie nie! Po schłodzeniu do wzorcowych 10 stopni: aromat ananasa, ale raczej gorzkiego niż powalajacego słodyczą. Przyjemne i niezbyt - jak na chardonnay - napastliwe. Może troszkę miodowe.

Wszystko ładnie ułożone, aksamitne, wino na oko ze złotymi refleksami w kieliszku. Goryczkę i kwasowość czuć w ustach, pozostaje ona nawet w finiszu - także orzeźwiająco kwaśno-gorzkawym. Wybór był dobry. Bo Sottoriva Antica jak na 30 zł (choć zagraniczne portale wyceniają ją na równowartość ok. 17 zł) to wino, któremu do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

niedziela, 16 czerwca 2013

Francuz dobry, gdy zimny - 3 pkt

Pierre Chanau Côtes du Rhône Blanc 2009


Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent z Lyonu od Francuskiego Łącznika! (3,45 euro)
Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)


Upały, upały… czas otworzyć ostatnie wino od Francuskiego Łącznika.  Czyli czas na Pierre Chanau Côtes du Rhône Blanc 2012. Marka francuskiego Auchan (przypomnijmy, że był w zestawie trzech win. Wraz z nim był Buzet oraz miłe różowe "wino z kolarzem") nie zapewni nam niesamowitych wrażeń, ale latem na taras? Czemu nie!
Winiacz doskonały nie jest - to pewne. Ale tym lepszy, im zimniejszy - w nosie czuć trochę niedojrzałych jabłek, nutkę brzoskwini i troszkę kwiatów, a w smaku? Jest nieco kwaskowatości, z cząstką goryczy. Co orzeźwia przy zimnym winie, ale przy ciepłym… no, nie powinno się pić tego wina na ciepło, więc pisanie o tym staje się bezprzedmiotowe. Trzeba więc zdegustować jak najszybciej, jak najzimniej. Wówczas to wino nawet może być!


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!



niedziela, 7 kwietnia 2013

Chilijczyk, co szczypie w język - 5 pkt.

Raiz Varietal Sauvignon Blanc




Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo - Alkohole Winoteka i 18,99 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)



No w końcu! Jakieś przebłyski ciepłej wiosny czyli można próbować zimne wino. Białe z Chile. Raiz Varietal Sauvignon Blanc nalane do kieliszka ma z początku kolor wody - jest niemal niedostrzegalnie żółte. Niemal bezbarwne (o ile nalejemy centymetr). Ale gdy jest go więcej, widać zielonkawe refleksy.

Aromat? Niezły. Prosty, ale jakże wiosenno przyjemny. Kwiaty, troszkę żółtych cytrusów, może limonki, nutkę soku z ananasa. Żadnych niespodzianek. Potem, przy cieplejszym winie zapach staje się bardziej kwiatowy - łąkowy nawet!

Smak na początku kwaskowaty - Raiz szczypie troszkę w język, jakby miał bąbelki. A może nawet troszkę pieprzu. Zostaje przy tym długo jeszcze po przełknięciu.

Za niespełna 19 zł (w sklepach innych niż importera jest droższe - widziałem nawet za 28 zł!) możemy mieć bardzo dobre białe wino środka. Pełniejsze niż niejedno inne sauvignon blanc, choć oczywiście nie chardonnay. No i zauważyć warto jedno - że do idealnego winiacza białemu Raiz tylko troszkę brakuje!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

sobota, 16 marca 2013

Węgierskim kajakiem nie popłyniemy - 1 pkt

Tokaji Furmint 2011


  
Półka - na wysokości kolan
 
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 9,99 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Kiepściutko (1 pkt.)
 

Studia humanistyczne dają człowiekowi - poza wiedzą nieprzydatną - także i taką, która przydatną udaje. Fenomenologię. Taki tam zarys do nauki spojrzenia "bez bagażu" na zjawisko.

Mając to właśnie na uwadze zatrzymałem się przed sklepową półką. Bo i Węgra jeszcze w Winiaczu nie było - to raz; oni tam na Węgrzech mają swoje święto - to dwa; wreszcie to wino kosztuje tylko 9,99 - to trzy.

Absolutnie się nie uprzedzałem. Zapach? Niestety, za każdym wsadzeniem nochala w kielich aromat był inny. Raz była brzoskwinia, tyle, że taka jakaś nadgniła, za drugim stara cukiernica, za trzecim razem... wnętrze plastikowego kajaka. Ale stojącego na trawie, bo kajak smaku w stronę ideału nie popłynął. Czuć trochę łagodnej słodyczy, ale żadnej rewelacji, gdzieś tam przy gardle zostaje goryczka. Problem w tym, że nie winna, tylko nieco chemiczna.

Może jakby to wino pić schłodzone bardziej niż piwo na zimowym kuligu (jakieś 3 stopnie) i zagryzać bajaderkami, to byłoby lepsze. A tak jest kiepściutko.

 

Winiacz na 1 punkt w 7-punktowej skali!

czwartek, 14 marca 2013

Biała Perła z ręki Szkotki - 4 pkt

Perla del Mar Alicante 2010

 
 
 
Półka - na wysokości pasa
 
Gdzie i czemu tak drogo - Cabernet Restaurant & Wine Bar i 29 zł (wygrana w konkursie)
 
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)


Mocna rzecz - pomyślałem, otwierając pudełko serów wyjęte z lodówki. By mocną rzecz złagodzić, warto otworzyć coś łagodnego. A cóż może być bardziej łagodne niż łagodne białe wino? Tylko lepsze łagodne białe wino.

Perla del Mar Alicante 2010 nie ma korka, tylko zakrętkę i jest przy pierwszym nalewaniu istotnie perlista (prawie jak wino musujące). Po chwili pianka znika i bąbelki też.

Tuż po nalaniu - widać jeszcze bąbelki

W nos uderza zupełnie coś innego niż zawartość serowego pudełka. Tu mamy na początku brzoskwinkę, żółte mirabelki i kwiatki na łące. W smaku przyjemnie kwaskowate. Ten kwasek w doskonały sposób zrównoważył dominującą stronę talerzyka z serową zawartością.

Gdy spojrzymy w kieliszek, ujrzymy, że wino jest mętne. Ale to nie wada. To zamysł. Wino lekkie, może świetnie pasować przed wspaniałą letnią (ach, kiedyż będzie to lato, brrr) kolacją. W dodatku zauważyłem, że gdy kwasowość znika wtarta w podniebienie, to zostaje całkiem cieliste i oleiste wino. Co ciekawe, jego twórczynią jest kobieta - Pamela Geddes! Szkotka, która ma własną winnicę pod Barceloną. Te bąbelki w Perle pewnie stąd, że przed przeprowadzką do Hiszpanii w Australii robiła musujące wino. W Hiszpanii też robi - tyle wiadomo pobieżnie z krótkiego "śledztwa" w google.

Czy Szkotka w Hiszpanii może zrobić winiacza doskonałego? Jest już dość blisko - bo to wino w połowie doskonałe!

 

Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 4 marca 2013

Jedwabisty choć skromny Hiszpan - 6 pkt

De Muller Tarragona Muscat 2011
 




Półka - na wysokości pasa
 
Gdzie i czemu tak drogo - Winosfera i 31 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)


Raz w obecności amatora win na jednej z degustacji przyznałem, że o ile jeszcze do niedawna preferowałem czerwone, to ostatnio coraz bardziej toleruję, a nawet przekonuję się do białych. - Albo się zmieniła technologia wobec tej sprzed siedmiu lat, albo mi się zmienił smak - doprecyzowałem. On się tylko uśmiechnął.

A ja spróbowałem winiacza doskonałego poszukać właśnie z tego powodu (zmiany gustu, a nie uśmiechu znawcy) wśród białych tym razem win. Butelka De Muller Tarragona Muscat zachęca skromną szczerością.

I zapachem zielonego jabłuszka, który bije od razu po odkorkowaniu. Kolor jak to typowy muscat - żółciutki z zielonymi połyskami, gęste wino. Po zamieszaniu ananas, trochę mango. Pięknie i słodkawo. Podobnie ze smakiem. Ale ta słodycz nie ma nic wspólnego z namolnością różowych landryn. O, nie!

Tu czuć mięsisty jedwab. Atakujący morelowymi smakami, może lekko pieczonym jabłkiem. Wino, które długo zostaje na podniebieniu - może nieco za długo. Bo potem ten posmak zmienia się w coś dziwnego. Lepiej chyba zjeść trochę ryby, by zrównoważyć to wrażenie.

Ale ten winiacz przekonuje do białego wszystkich sceptyków. O ile spróbują i nie za bardzo przejmą się puentą, którą zaserwował mi na koniec refleksji o guście ów miłośnik win. - To nie technologia win się zmieniła. To na starość człowiek zaczyna preferować białe.

Starość czy młodość - jeden wniosek: taki muscat jest tylko ciut ciut od doskonałości!

 

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

środa, 20 lutego 2013

Degustacja półdoskonała w Guciu win różnych

Degustacja w połowie doskonała

Zagrało wszystko. Tak się wydaje - bo uruchomić foto, nos, smak, pamięć i zapis w jednej chwili - to nie lada sztuka. Udało się wszystko zachować dla potomności.

Mam na myśli trzecie spotkanie miłośników dotrzechdych.pl, w żoliborskim Guccio Domagoj. Pięć win do degustacji było dobrym wyborem. Bo zróżnicowane - pod względem barwy i smaku. Zaprzeczenie klasycznej degustacji - pomieszanie państw i apelacji, barw kolorystyczny i  smaków! A efekt? Jest-li tu winiacz doskonały?
Atmosfera kameralna. Kilkanaście osób. Światła rampy pokazują pierwsze wino. To Il Balbo z maleńkiej winnicy, której butelki można kupić w sklepie Czerwone wino na Mokotowie. Gdy nie wytłumaczono mi, że zawijas na etykiecie to "E" od nazwiska twórcy, to byłem przekonany, że to taki szlaczek. A wino?



Mniam. Za 29 zł butla winiacza, który skrywa w sobie woń szampańską (choć bez bąbelków), ma pełno owoców w zapachu i smaku! Są jeszcze kwiaty wiosenne i jest trochę ciała. Czyli czegoś, co nie ulatuje z końcem degustacji. Winiacz by dał 4 punkty. O ile pijemy zimne wino.
Drugie? Białe Moonwine (białe, 33 zł w sklepie "Czerwone wino" na Mokotowie). Bio wino. Nie wiecie, co znaczy bio-organiczne itp. wino? Ten termin oznacza NNN. nieprzewidywalność, niespodziankę, niewiadomą.

Białe wino o zapachu czystego ananasa z puszki. Ale w smaku inne niż sok. Bo czuć zaskakujące smaki: benzynę, cebulę (część szczypiora), może troszkę mango. Na plus zapisałbym to, że podczas ocieplania się zachowuje tężyznę. Nie zmienia się diametralnie. Poszukiwacz Winiacza Doskonałego dałby trzy punkty.


Potem Il Tirano piękne wino czerwone. Smaki piernikowe i słodkie. (29 zł), a po chwili Moonwine także czerwone. Także bio-wino, ale ładne, równe, w zapachu rodzynkowe, w smaku dżemowe. Z piwnicy babci.



Czerwone półsłodkie. Zaskakujące, bo niosące smak kompotu wiśniowego. Owoce, lato, siano, słońsce. Trochę rodzynek. Trzy punkty, bo ładne i okrągłe, choć nie porywa. Ale PYCHA jest!

Moonwine czerwone różni się od białego. Dobre, fajne, choć też bio-wino. Bardzo rodzynkowe w zapachu. Szlachetniejszy winiacz niż koledzy, drugie miejsce w czerwonych, a w smaku? Hmm - piwnica babci, którą wszystkie śliwki w okolicy włożyła do weków i zalała cukrem. Dałbym trzy punkty, bo pyszne.



A na koniec sam też bio-organic-dynamic. Macatele półsłodka. W zapachu ismaku kompotowa, czereśniowo-wiśniowa. Głębi niewiele, ale przyjemnie się pije w dobrym towarzystwie. Winiacz doskonały to nie jest, ale na trzy punkty zasługuje. :)

 
Winiacza doskonałego nie było. Stąd nazwa posta - degustacja półdoskonała. Ale samo spotkanie, atmosfera i przepyszna papryka faszerowana z delikatnym puree były zaiste DO-SKO-NA-ŁE!