Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francuski Łącznik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francuski Łącznik. Pokaż wszystkie posty

środa, 15 października 2014

Francuz prosty, z Moulis - 4 pkt.

Château Tour Granins
Grand Poujeaux Moulis 2012


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - przesyłka od Francuskiego Łącznika i 7,30 euro
Do Ideału? - W połowie doskonałe

Tym razem czas na Francję - powrót do Bordeaux, a raczej do obrzeży czyli Grand Vin de Bordeaux. Dziś w szafie (czy raczej piwniczce powinienem napisać), znalazłem butlę od Francuskiego Łącznika - czyli Château Tour Granins Grand Poujeaux Moulis 2012. Kosztował zaledwie 7,30 euro czyli na nasze niemal mieści się w trzech dychach. Choć znając naszych importerów byłby u nas na półce za 49 zł. No chyba, że sprowadziłby to wino któryś z dużych graczy (może zresztą jest półce w Leclercu?)

Całość niezbyt finezyjna, ale całkiem przyjemna - dość lekkie, bez bordoskiego napuszenia, bez apteczności czy zapachu środków odkażających do mycia gabinetu stomatologa (przysięgam, kilka dni temu czułem w gabinecie, tuż przed jego zamknięciem czystego "medoka"!).

Mamy za to tutaj sporo owocu. Jest malina i truskawka, nieco wiśni. Garbniki średnie - całkiem wydatne, szczególnie w finiszu. Ale koncentracja przy tym niezbyt wybujała. Ot, dobre i proste wino, oddające owocową stronę Bordeaux. Do prostego gulaszu albo zrazów pycha! 


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

niedziela, 1 grudnia 2013

Francuz z Langwedocji od Francuskiego Łącznika - 6 pkt.

Col de l’Estrade
Saint-Chinian Roquebrun 2011
 


Półka - nieznana

Gdzie i czemu tak drogo - Prezent od Francuskiego Łącznika i 5,50 euro (ok. 23 zł)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

 

Czas rozpocząć jesienną (a może już zimową) paczkę od Francuskiego Łącznika. W niej pięć butli - wszystkie czerwone. Jak krew… czyli burgunda nie ma! Jest za to - i pójdzie na pierwszy rzut - Col de l'Estrade 2011. Wino niemal czarne, na początku średnio intensywne w aromacie, ale z czasem świetnie się otwierające.

Kupaż czterech szczepów - Syrah, Grenache, Mourvèdre i Carignan. Tego pierwszego jest 40 proc. i tę dominację tu świetnie czuć. Jest trochę jak Cote-Rotie - dzikie, lekko nieokiełznane. Takie jak to z oferty Lidla - z tym, że to kosztowało ok. 23 zł, a w markecie na L. trzeba dać trzy razy tyle! Ponieważ to z Francji, to wychodzi taniej niż kupić podczas "winnych świąt" w ursynowskim Leclercu (co prawda inny rocznik - opisała to Winicjatywa).

Wkładamy nos do kielicha i oto jesteśmy w Langwedocji! Jeżyny, pieprzność, goździkowe tła, trochę ziół. Potem gdzieś nawet goryczka czarnej prawdziwej czekolady.

Smak? Pięknie złożony - choć na początku taniny agresywne, atakujące język. Jakby zielone, jakby jeszcze czekało. Aha, naprawdę warto poczekać po otwarciu butelki, może zdekantować. Po kilku godzinach nabiera łagodności.

W finiszu długie. Świetne. Wszystko to - ech - świadectwo słońca, którego przez długie miesiące nie zobaczymy. Chyba że na zdjęciach. Na przykład z południowej Francji, skąd przyjechało to wino - któremu do ideału brakuje już ciut ciut!!

 

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

środa, 28 sierpnia 2013

Francuz z lekką naftą - 6 pkt.

Cotes du Rhone Maison Guigal 2009

 
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent od Francuskiego Łącznika (8,9 euro)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

Wszystko dobre, co się dobrze kończy - ta degustacja kończy też ostatnią przesyłkę od Francuskiego Łącznika. Ale w jakim stylu kończy! Cotes du Rhone Maison Guigal jako ostatni z trzech winiaczy okazuje się pysznością.
Aromaty? Czerwono-czarne czyli jest i truskawa, i czarna porzeczka, czekolada z miętą (jak płateczki After Eight), ale też okazuje się gdzieś w głębi - tuż po otwarciu - troszkę naftowe, jak niektóre rieslingi. Ale mija moment, nafta ulatuje…

W smaku aksamitne. Alkohol (14 proc.) może troszkę wyczuwalny w aromacie, ale w smaku już nie. Lekko pieprzne, okrągłe, fajne. Charakterne - kupaż syrah (45 proc.), grenache (52 proc.) i mourvèdre (3 proc.). Produkt masowy - bo robiony w 3,5 mln butli, ale co z tego, skoro daje tyle radości? I któremu do ideału już tylko ciut ciut?

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Francuz okrągły za 7,25 euro - 5 pkt.

Saint-Emilion Pierre Chanau 2011



Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent od Francuskiego Łącznika
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

Druga butla przesłana przez Francuskiego Łącznika. Saint-Emilion z Auchan, po 7,25 euro. Mieszanka klasyczna bordoska - merlot, cabernet franc i cabernet sauvignon. Pysznie okrągłe wino (13 proc. alkoholu).
Aromaty czerwonych owoców, może z nutką trawiastą lekko, w smaku pełne, lekko taniczne, ale nienachalnie przyjemne. Jakby wzorzec wina ktoś wykonał.

Nie powiem, by było takie jak któreś z wielkich Grand Crus, ale to fajne wino bez ambitnych szaleństw,  smaczne. Wino, któremu do pełnego ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!

 

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 1 sierpnia 2013

Francuz z początku goryczkowy nieco - 5 pkt.

Chateau Prignac Medoc 2010
 


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Zakup Francuskiego Łącznika (8,29 euro)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

Francuski Łącznik znów nadaje. Czy poczytał na winiaczu o Grands Crus z 2010 roku, czy nie bardzo, właśnie butlę ze zbiorów w 2010 r. przysłał. Chateau Tour Prignac to nie jakaś tam butikowa produkcja, tylko wino wypuszczone w zawrotnej liczbie egzemplarzy. Produkt 150-hektarowej winnicy.
Winni spece każą trzymać to wino najlepiej jeszcze ze trzy albo i cztery lata. Chciałbym z jednej strony, ale z drugiej jakoś nie mam na to ochoty. Szczerze powiedziawszy, zżera mnie ciekawość. Co mamy w środku?
Piękny dłuuugaśny korek
Korek jest przyjemnie długaśny. Ukrywa typową dość bordoską mieszankę: cabernet sauvignon, merlot, trochę cabernet franc i malbeca - piękny ciemny kolor. Aromat mocny, mało owocowy (może gdzieś daleko, w głębi - już przepada powoli). Więcej tu mocy: skóry, zdecydowanie upieczonego tosta. Smak z początku gorzki nieco. Ale wystarczy potrzymać z pół godziny i wspaniale się otwiera. Taniny są świetnie zbalansowane, nie dominują.
Całość pozostaje nieco garbnikowa, goryczkowa. Mocno wytrawna. Producent zaleca do kaczki, mięs czerwonych, ale ja takie bordeaux uwielbiam solo. Może ewentualnie do pleśniaka. Bo do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

niedziela, 16 czerwca 2013

Francuz dobry, gdy zimny - 3 pkt

Pierre Chanau Côtes du Rhône Blanc 2009


Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent z Lyonu od Francuskiego Łącznika! (3,45 euro)
Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)


Upały, upały… czas otworzyć ostatnie wino od Francuskiego Łącznika.  Czyli czas na Pierre Chanau Côtes du Rhône Blanc 2012. Marka francuskiego Auchan (przypomnijmy, że był w zestawie trzech win. Wraz z nim był Buzet oraz miłe różowe "wino z kolarzem") nie zapewni nam niesamowitych wrażeń, ale latem na taras? Czemu nie!
Winiacz doskonały nie jest - to pewne. Ale tym lepszy, im zimniejszy - w nosie czuć trochę niedojrzałych jabłek, nutkę brzoskwini i troszkę kwiatów, a w smaku? Jest nieco kwaskowatości, z cząstką goryczy. Co orzeźwia przy zimnym winie, ale przy ciepłym… no, nie powinno się pić tego wina na ciepło, więc pisanie o tym staje się bezprzedmiotowe. Trzeba więc zdegustować jak najszybciej, jak najzimniej. Wówczas to wino nawet może być!


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!



niedziela, 2 czerwca 2013

Francuz różowy, orzeźwiający kolarzy - 3 pkt.

Ventoux Rose Pierre Chanau 2011

 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent z Lyonu od Francuskiego Łącznika! (2,93 euro)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

Francuski Łącznik jest cierpliwy. Jak to Łącznik. Czeka w ukryciu w południowej Francji i… się doczekał. Bo czas na drugi z prezentów od Niego. Różowe Ventoux Pierre Chanau. Ze stylizowanym rowerzystą na etykiecie. W sam raz dla kolarzy i na upały.
Nie jest za bardzo landrynkowe, a aromat przywodzi na myśl cytruski - szczególnie tak ostre jak różowe grejfrutki. Smak nieco dziwny - bardziej miękki niż można się spodziewać. Ale mocno kwaskowy. Za to po ociepleniu, w finiszu bardziej owocowy. Tyle, że słodszy niż grejfruty. Może  kwaśne mirabelki na sam koniec?

Do grilla pewnie by się nadawało znakomicie. Ale do degustacji solo - w ilości większej niż kieliszek czy dwa - już nie za bardzo. Ale z drugiej strony to wino za niespełna 3 euro i to z Francji! To zaledwie 12 zł! Tyle kosztowała niegdyś Sofia w sklepach. Czy można narzekać, skoro to wino może nawet być?


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 6 maja 2013

Francuz od Francuskiego Łącznika za 16 zł - 6 pkt.

Buzet Pierre Chanau 2010

 
 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent z Lyonu od Francuskiego Łącznika! (3,75 euro)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

Francuski Łącznik to miał szczęście. Takie z winnego punktu widzenia. Zamieszkał na południu Francji i zaczął "wkurzać" zdjęciami półek, jakie w sklepikach z winami obserwował. A jeszcze bardziej denerwował podając ich ceny. Win oczywiście, a nie półek. A to, że jedno wino za dwa euro (takie, które u nas za 40 zł), a to, że dwa po 4 euro (ale trzecie darmo, jak się kupi dwa - taka promocja). Ale w końcu przysłał prezent swojemu ulubionemu blogerowi Treborrrowi!
Trzy butle z Auchan owinięte tak szczelnie, że pies by nawet nie wyczuł winiacza przez warstwy folii, bąbelków, pianek. Ale dzięki temu w lotniczym transporcie nic się nie stłukło. No i trzy butle dotarły na miejsce. Kosztowały - jak zeznał Francuski Łącznik - niecałe 10 i pół euro.

Na pierwszy rzut czerwony Buzet Pierre Chanau 2010. Świeży owocowy bukiet od razu bucha po wyjęciu korka. Czarna porzeczka, na chwilę nutka kalafiora, pieprzu, gorzkiej czekolady, troszkę skóry (mieszanka cabernet sauvignon, cabernet franc i merlota). W smaku ładne i równe, świetnie roztrajające się: jest i pieprz, i taka "cudowna szyna" wzdłuż podniebienia, i posmak pozostający dość długo. Na kontretykiecie  radzą, by używać do mięs grilowanych, ale także do serów. Istotnie, do polskiego rokpola pasuje znakomicie.
Choć istotnie napędza apetyt, to wino pasuje także do picia bez żadnego jedzenia. Nic dziwnego - w polskim sklepie taki winiacz kosztowałby pewnie z 40 złotych, a nie 16 (równowartość w euro). Ech, taki Francuski Łącznik to ma dobrze. Bo jeśli takie wino kosztuje niecałe 4 euro, to do ideału jeszcze tylko ciut ciut!!


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!