Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Treborrr. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Treborrr. Pokaż wszystkie posty

środa, 17 lipca 2013

Węgier przyjemnie pieprzny - 6 pkt.

Egri Korona Borhaz Egri Bikaver 2009

 


Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Nasze Przysmaki i 39 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)
 
O skarbach na Żoliborzu pisałem już - w sklepiku Nasze Przysmaki różniutkie węgierskie cudeńka. W tym niedrogie, a pamiętam jako nienajgorsze - wina Egri Korona. Po raz pierwszy próbowałem ich rok temu w Egerze właśnie. Pamiętam, że nie kosztowały majątku, ale za to w smaku były nawet fajne.
Jak wrażenia po roku? Nie jest źle. W nosie od razu po odkorkowaniu maślane, tłustawe, pełne. Potem jest tytoń, trochę pieprzu, skóry. Smak bardzo fajny: mocny i ostry. Jakby doprawione ostrą przyprawą wino!

Tanin nie czuć tu za wiele, ale ta kwasowość - czy też przyprawowość - tak stymuluje ślinianki, że coś by się schrupało do tej butli. Koniecznie coś z węgierskiej kuchni oczywiście. Bo takiej byczej krwi do doskonałości już tylko ciut, ciut!!


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Francuz z dykretnym urokiem cytrusa - 3 pkt

Muscadet Sevre et Maine sur Lie 2011


Półka - na wysokości kolan

Gdzie i czemu tak drogo - Carrefour i 19,99 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)


Gdy wszyscy winni blogerzy opisywali wina w pewnym dyskoncie (wśród nich było trochę białych), ja swoje kroki skierowałem do hipermarketu o francuskim rodowodzie. Bo i sporo białej Francji tam się pojawiło.

Niespotykanej do tej pory, więc pomyślałem, że może gdzies na tych półkach winiacz doskonały się czai? Na wysokości kolan została jedna butelka Muscadet Sevre-et-Main sur Lie. Hmm. Z doliny Loary. Pojedynczy rodzynek czekał na mnie?

Muscadet czyli wino świeże, cytrusowe. Z tak delikatnym aromatem, że niemal niewyczuwalnym. Oczywiście nie żaden to produkt chateau (tylko mieszanka z Cave Augustin Florent), win o tej nazwie są dziesiątki - i pewnie są czternaście razy bardziej smakowite - acz podejrzewam, że w Polsce niemal nieznane.

Ale ten dobrze zmrożony daje odpoczynek - i punkt odniesienia - dla nosów i podniebień, które pragną odetchnąć chwilowo od beczkowych chardonnay, od tokajów czy choćby rieslingów kabinett.

W tym winie za 19,99 zł znajdziemy dyskretny urok cytrusa z cieniem zielonego jabłuszka, małą i bardzo zrównoważoną kwasowość i świeżość. Można pić niemal jak cydr. Tym bardziej, że tańsze. A jak ktoś zapyta: "no dobrze, tylko po co?", to ja odpowiem: "a, choćby dla edukacji". Tak dla edukacji może nawet być.

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

wtorek, 4 czerwca 2013

Hiszpan doskonale się starzejący - 6 pkt.

De Muller Cabernet Sauvignon 2008


Półka - na wysokości piersi

Gdzie i czemu tak drogo - Winosfera i 32,30 zł (zakup własny, z rabatem)

Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

 
Każdy by chciał pięknie i przyjemnie się zestarzeć. Może nawet lepiej przyjemnie, bo koniec taki sam - wyborów Miss i Mistera nie będzie. Ale De Muller Cabernet Sauvignon obiecuje nam na kontretykiecie, że starzeje się przyjemnie. To prawda i to jaka!

Szczegóły? Obiecujące. Od razu po usunięciu korka bucha w nos owoc pyszny - są jagody, są czarne porzeczki, ale to wszystko tylko przez chwilę, bo potem całość staje się pieprzna. I cudownie leśna i skórzasta! Owoc znika i to dość skutecznie.

Zostaje to cudowne roztrojenie smaku, jakie pamiętam z pysznego dość wiekowego bordeaux. A w przypadku De Mullera to dziwne, bo to Hiszpan, a nie Francuz. Na drugi dzień nie jest wcale gorzej. Jest naprawdę tak dobrze, że do ideału już ciut ciut!!


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

niedziela, 2 czerwca 2013

Francuz różowy, orzeźwiający kolarzy - 3 pkt.

Ventoux Rose Pierre Chanau 2011

 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent z Lyonu od Francuskiego Łącznika! (2,93 euro)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

Francuski Łącznik jest cierpliwy. Jak to Łącznik. Czeka w ukryciu w południowej Francji i… się doczekał. Bo czas na drugi z prezentów od Niego. Różowe Ventoux Pierre Chanau. Ze stylizowanym rowerzystą na etykiecie. W sam raz dla kolarzy i na upały.
Nie jest za bardzo landrynkowe, a aromat przywodzi na myśl cytruski - szczególnie tak ostre jak różowe grejfrutki. Smak nieco dziwny - bardziej miękki niż można się spodziewać. Ale mocno kwaskowy. Za to po ociepleniu, w finiszu bardziej owocowy. Tyle, że słodszy niż grejfruty. Może  kwaśne mirabelki na sam koniec?

Do grilla pewnie by się nadawało znakomicie. Ale do degustacji solo - w ilości większej niż kieliszek czy dwa - już nie za bardzo. Ale z drugiej strony to wino za niespełna 3 euro i to z Francji! To zaledwie 12 zł! Tyle kosztowała niegdyś Sofia w sklepach. Czy można narzekać, skoro to wino może nawet być?


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

czwartek, 9 maja 2013

Włoch z Biedronki z brązem w punkt trafiony - 2 pkt.

Chianti Sensi Riserva 2009








Półka - na wysokości głowy

Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka - 19,99 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Lepiej niż gorzej (2 pkt.)


Najgorsze chianti w Polsce, chemiczne aromaty, wino o smaku krówki albo po prostu wina (no, to akurat łagodny epitecik)… - tak pisali o tym winie inni degustatorzy. Oj, Chianti Sensi Riserva z Biedronki nie ma dobrych ocen. Choć z drugiej strony są też nieliczne głosy takich smakoszy, którym taki winiacz podchodzi.
Sprawdzamy. Z tą "krówką" to rzeczywiście jest coś na rzeczy. Góruje ona wyraźnie nad aromatem, ale może miała być po prostu to beczka, może gorzka czekolada? Może i czekolada, brązowa jak tło etykietki, bo w smaku istotnie jest gorzko. A raczej nie w smaku, tylko w finiszu. O ile po pysznym Francuzie z Lidla finisz pozostawał całkiem przyjemny, to po tym chianti robi się gorzko. I to nie pieprznie, tylko gorzko właśnie.

Jak już intensywnie rozbełtamy kielicha i wrazimy nochal do środka, to krówka zostanie nam na wysokości brwi, a nosem poczujemy nawet nieco czereśni. W smaku trudno je poczuć, choćbyśmy siorbali, że hej!
Na szczęście w Biedronce jest Stary Olęder - słodki dojrzewający ser, co to stara się zniwelować tę gorycz. Trochę mu nawet wychodzi. I wówczas takie krówkowe chianti smakuje lepiej niż gorzej.


Winiacz na 2 punkty w 7-punktowej skali!

wtorek, 7 maja 2013

Francuz ze świecą odnaleziony - 6 pkt.

Côtes du Rhône Villages 2011



 

Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 14,99 (zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut ciut (6 pkt.)


Żeby dorwać to wino - Cellier Saint-Jean Côtes du Rhône-Villages 2011 - już kiedyś recenzowane przez winnych blogerów, trzeba było się wybrać ze stolicy na Warmię (potem jeden egzemplarz udało się upolować na Białołęce).

A musiałem dorwać, bo wszyscy się zachwycają. Nic dziwnego, że na półkach tego winiacza brak, bo i cena kusząca, i smak jak na taką cenę zna-ko-mity!

Wstrętny syntetyczny korek skrywa niezły skarb. Pachnący czereśnią i śliwką. A jak kto ma fantazję, to i dąb znajdzie, i nieco skóry też. W smaku nie ma żadnego rozczarowania!

Takiego Francuza to i na wernisażu sztuk nowoczesnych można bez wstydu podawać, i prezesa niejednej giełdowej spółki raczyć można. Byle nie wspominać, że to za 15 złotych taka radość. Tu nie ma co pisać, tu trzeba smakować, bo do ideału już ciut ciut!!

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!
 

poniedziałek, 6 maja 2013

Francuz od Francuskiego Łącznika za 16 zł - 6 pkt.

Buzet Pierre Chanau 2010

 
 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent z Lyonu od Francuskiego Łącznika! (3,75 euro)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

Francuski Łącznik to miał szczęście. Takie z winnego punktu widzenia. Zamieszkał na południu Francji i zaczął "wkurzać" zdjęciami półek, jakie w sklepikach z winami obserwował. A jeszcze bardziej denerwował podając ich ceny. Win oczywiście, a nie półek. A to, że jedno wino za dwa euro (takie, które u nas za 40 zł), a to, że dwa po 4 euro (ale trzecie darmo, jak się kupi dwa - taka promocja). Ale w końcu przysłał prezent swojemu ulubionemu blogerowi Treborrrowi!
Trzy butle z Auchan owinięte tak szczelnie, że pies by nawet nie wyczuł winiacza przez warstwy folii, bąbelków, pianek. Ale dzięki temu w lotniczym transporcie nic się nie stłukło. No i trzy butle dotarły na miejsce. Kosztowały - jak zeznał Francuski Łącznik - niecałe 10 i pół euro.

Na pierwszy rzut czerwony Buzet Pierre Chanau 2010. Świeży owocowy bukiet od razu bucha po wyjęciu korka. Czarna porzeczka, na chwilę nutka kalafiora, pieprzu, gorzkiej czekolady, troszkę skóry (mieszanka cabernet sauvignon, cabernet franc i merlota). W smaku ładne i równe, świetnie roztrajające się: jest i pieprz, i taka "cudowna szyna" wzdłuż podniebienia, i posmak pozostający dość długo. Na kontretykiecie  radzą, by używać do mięs grilowanych, ale także do serów. Istotnie, do polskiego rokpola pasuje znakomicie.
Choć istotnie napędza apetyt, to wino pasuje także do picia bez żadnego jedzenia. Nic dziwnego - w polskim sklepie taki winiacz kosztowałby pewnie z 40 złotych, a nie 16 (równowartość w euro). Ech, taki Francuski Łącznik to ma dobrze. Bo jeśli takie wino kosztuje niecałe 4 euro, to do ideału jeszcze tylko ciut ciut!!


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

środa, 1 maja 2013

Włoch z miętą na dłuuugą majówkę - 4 pkt.

Feudi Di San Marzano Primitivo Puglia

 
Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - (Vininova) - 33,90 zł
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

Ciemna czerwień - "by krew" - jak wspominała Balladyna (a może Alina) - w kieliszku po wlaniu tego primitivo. Kupione jeszcze grubo przed majówką, na majówkę odkorkowane - ale bynajmniej malin tu nie ma. Tych, o których krwistości Balladyna wspominała. Ale to nie wada.

Jest i tak trochę balladynowy klimat, bo wino jest łąkowe (na majówkę!) - czuć je przede wszystkim ziołami. Dopiero gdzieś w tle aromatu są czerwone owoce i suszone śliwki.  Przyjemnie cierpkie w smaku - także ziołowe i miętowe, choć "w nosie" są nawet i mocne wiśnie.

A gdy już się to wino "otworzy" - po pewnym czasie - w aromacie i smaku przebija się i gorzka czekolada, i skóra. Ale to dopiero po kilku dobrych kwadransach.  Na majówkę raczej więc domową, niż plenerową. Chyba, że towarzystwo butlę otworzy, spróbuje, a potem po nazbieraniu malin, wróci do koszyka. To ów winiacz wynagrodzi im cierpliwość. Bo jest to wino w połowie doskonałe.


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

wtorek, 30 kwietnia 2013

Macedończyk na majówkę - 3 pkt

Macedonia Vranec




Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo - (Tesco) - 23,99 zł (1 litr!)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

 
Na majówkę w gronie przyjaciół dobre większe objętości. By nie było tak, że po rozlaniu w kielichy trzeba rozlewać kolejną butlę. A w niej zupełnie inne wino…

Pierwsze macedońskie wino w Winiaczu - i od razu minimagnum, bo mieści w sobie aż litr.  Czyli klasyczna butelka wyszłaby za niespełna 18 zł. Zwolennikom win z butików i "sklepów specjalistycznych" od razu włącza się w takich przypadkach syrena alarmowa. Nie przez przypadek oczywiście, bo trafić na doskonałe wino, albo choćby bardzo dobre, wino w takiej cenie w Polsce jest wybitnie ciężko. W tym przypadku nie jest inaczej. Po odkręceniu zakrętki czujemy aromat nieco skryty. Nieco czarnej porzeczki i karmelu, ale szału nie ma. Lepsze nieco chłodniejsze.

W smaku też niespodzianek nie ma. Mało cierpkie, trochę czereśniowe, wyraźnie półsłodkie. Ale wino o smaku ciekawszym niż Carlo Rossi. Do degustowania solo takie sobie, ale do obiadu - grillowanej karkówki albo choćby oscypka - nada się lepiej niż pięć piw. Także może być!

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

piątek, 26 kwietnia 2013

Włoch z początkowym zaledwie aromatem - 2 pkt.

Colle Al Vento Negroamaro

 
Półka - na wysokości piersi

Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 14,99 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Lepiej niż gorzej (2 pkt.)


Krótki raport strategiczny na próg lata: Gliniana Gęba poszła do zimowego pudełka (oby została), ulubiony degustacyjny kielich stłuczony (będzie nowy), wiosenna przerwa degustacyjna za nami (oby!!!).
Colle Al Vento Negroamaro to jedno z win z włoskiej oferty Biedronki. Wygląd korka już alarmuje - miękka gąbka w plastikowej cembrowinie. Ale może się czepiam, bo to nowoczesne itp.

Korek z jakby pianki. Szczerze mówiąc nie znoszę takich

Po otwarciu nawet zapowiada się ciekawie, ale na zapowiedzi się kończy jakby. Bo aromaty intensywne i to bardzo. Buchają nad szyjkę wysoko, ale… dziwne są nieco. Intensywność aromatu ok., jakość nie bardzo: czuć troszkę gumy, plastikowej reklamówki, wiekowe konfitury (jak się dłużej potrzyma) i...  jałowiec. Po dwóch kwadransach pachnie już słabo echem truskawek. Większość dobrych winiaczy w tym czasie zaczyna się "otwierać", a to się zwija. Hmm.
W smaku rozczarowuje - bo to taki rozwodniony nieco kompocik czereśniowy. Słodkawy - o zgrozo! Z posmakiem plastikowości i mocą zmywacza do paznokci (o ile się zrobi wdech i zassie odrobinę cieczy przy okazji).

Wszystko ratuje pyszny - i delikatny, pozbawiony ostrości - pleśniowy polski lazur. Wygrywa z włoskim winiaczem, z którym jest lepiej niż gorzej. Ale to "lepiej" to tak ledwo-ledwo.

Winiacz na 2 punkty w 7-punktowej skali!

wtorek, 23 kwietnia 2013

Argentyńczyk, co nie lubi solo - 5 pkt

Andeluna 1300 Malbec 2011

 

Półka - na wysokości piersi

Gdzie i czemu tak drogo - Winosfera i 33,15 zł (zakup własny z rabatem 15 proc.)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)

 

Winiacz kupiony grubo przed dniem malbeka musiał nieco poczekać na swoje prawdziwe święto - Dzień Odkorkowania. Ale dłużej jego egzekucja się nie odwlecze, ha! Cieniutki korek z granulatu pryska i malbec do degustacji zachęca swoim dostojnym kolorem soku z buraka z fioletowymi refleksami i takimiż łzami na ściankach kielicha.

Łzy na ściankach, a aromat wznosi się ponad "cembrowiną" - nieco jakby naftowy z daleka, ale po chwili - gdy zbliżymy nos - już jest świetnie: czarna porzeczka, prawdziwe kakao bardziej wyczuwalne niż czekolada (ta w wersji bitter oczywiście), może wanilia…

W smaku od razu na wejściu wspaniałe złamanie - cierpka goryczka długo pozostająca na języku. Troszkę czereśni. Rozwodnionych, ale przyjemnie. Rozgrzewa coś aż człowieka od środka - może to 14 proc. alkoholu, a może słońce Argentyny zdjęte na wysokości 1300 metrów (na tej rosną krzewy malbekowskich winorośli).

Co do tego grzania od środka to jeszcze jedna obserwacja - ten argentyńczyk jest tak intensywny w smaku, że picie go bez pysznego jedzenia zakrawa na szaleństwo. Szkoda tak! Aż się prosi podać do sztuki polędwicy. Albo chociaż do pysznego słodkawego w smaku sera pleśniaka… Bo gdy taki winiacz jest smakowany solo, to do ideału mu jeszcze troszkę brakuje!

 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Mołdawianin bardzo dyskretny - 3 pkt.

Purpuriu de Codru 2004



Półka - na wysokości piersi

Gdzie i czemu tak drogo - Winnice Mołdawii i 35 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Może nawet być (3 pkt.)

 

No to jest dopiero skryty agent! Win mołdawskich w Winiaczu jeszcze nie było. Muszą więc być. Na pierwszy rzut więc Purpuriu de Codru.

Czemu to skryty agent? Bo tuż po odkorkowaniu zachowuje aromat dla siebie - trzeba zostawić do "otworzenia". A to trwa i trwa! Bo po kwadransie czuć tylko beczkowe, drzewne aromaty, bardziej suszone owoce niż świeże. Po godzinie wiele się nie zmienia. 

W smaku nie eksploduje. Ma lekko słodki posmak, ale bardzo maleńki, przyjemny. Kto szuka winiacza przynoszącego wspomnienie jesieni, wieczornego słońca nad winoroślą, to w Purpuriu de Codru tego nie odnajdzie. Do picia oczywiście może nawet być. Ale co z tego?


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

piątek, 12 kwietnia 2013

Hiszpan, co pachnie… ziemniakiem - 2 pkt.

Taron4m Rioja

 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 12,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Lepiej niż gorzej (2 pkt.)


Degustowania zapasów ciąg dalszy. Jakby się człowiek szykował na jakie oblężenie. Pewnym zawodem było degustowanie tego winiacza po teskańskim (z Tesco) shiraz. Ale trudno - warto wiedzieć, by zawsze iść w drugą stronę.

Nieładna niespodzianka od raz po otwarciu - pierwszy zapach to aromat, biję się w piersi, że szczera to prawda - gotujących się ziemniaków. Taki wilgotny zapach. Przebija wyraźnie znad wina. Po jakiejś godzinie, może dwóch, znika na szczęście.

To, co zostaje, jest troszkę bardziej szlachetne. Jest nieco skórowo, korzennie, nieco jodynowo - w smaku także. W smaku nieco ściągające, czuć mokrą leśną ściółkę i gdzieś daleko w głębi nutki marcepana.

W sumie dziwne wino. Ma nieco zaburzoną harmonię. Albo celowo ten winiacz został jest pozycjonowany, by jakiś kuzyn za 24,99 z wyższej półki w dyskoncie był uznany za niemal doskonałość. Taron4m nawet jakby walił taranem, to na trójkę nie zasłużył. Ale jest lepiej niż gorzej.

 

Winiacz na 2 punkty w 7-punktowej skali!

niedziela, 7 kwietnia 2013

Chilijczyk, co szczypie w język - 5 pkt.

Raiz Varietal Sauvignon Blanc




Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo - Alkohole Winoteka i 18,99 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)



No w końcu! Jakieś przebłyski ciepłej wiosny czyli można próbować zimne wino. Białe z Chile. Raiz Varietal Sauvignon Blanc nalane do kieliszka ma z początku kolor wody - jest niemal niedostrzegalnie żółte. Niemal bezbarwne (o ile nalejemy centymetr). Ale gdy jest go więcej, widać zielonkawe refleksy.

Aromat? Niezły. Prosty, ale jakże wiosenno przyjemny. Kwiaty, troszkę żółtych cytrusów, może limonki, nutkę soku z ananasa. Żadnych niespodzianek. Potem, przy cieplejszym winie zapach staje się bardziej kwiatowy - łąkowy nawet!

Smak na początku kwaskowaty - Raiz szczypie troszkę w język, jakby miał bąbelki. A może nawet troszkę pieprzu. Zostaje przy tym długo jeszcze po przełknięciu.

Za niespełna 19 zł (w sklepach innych niż importera jest droższe - widziałem nawet za 28 zł!) możemy mieć bardzo dobre białe wino środka. Pełniejsze niż niejedno inne sauvignon blanc, choć oczywiście nie chardonnay. No i zauważyć warto jedno - że do idealnego winiacza białemu Raiz tylko troszkę brakuje!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

piątek, 5 kwietnia 2013

Francuz, co w ustach smaku nie zmienia - 5 pkt.

Calvet Reserve de Barons Bordeaux 2010


 


Półka - na wysokości piersi

Gdzie i czemu tak drogo - Kondrat Wina Wybrane i 34 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)


Żadne wino nie jest w stanie wypędzić zimy, więc czy czerwone, czy białe czy różowe… wszystko obojętne. Czyli… francuskie! Calvet Reserve des Barons z Cultura y vino - przed lokalem i biurowcem wolnych chyba z pięć miejsc parkingowych (bo piątek po południu, więc "korporacyjni" pojechali zabrać szybko słoiki z loftów i popędzili na ojcowiznę), więc wybór jest prosty. Pachnie i śliwkowo, i ziołowo zarazem. Jest też w tym zapachu trochę ziemi. A w smaku?

Przyjemne i wreszcie - po hiszpańskich i nowoświatowych ciężkich słodkowściach - idealnie wytrawne. Jest w nim to, co uwielbiam - wyraźne rozwarstwienie smaku. Czuć i delikatne szczypanie języka, ściąganie policzków i delikatną kwasowość. Czerwone owoce też.

Najlepsze jest to, że to wszystko tak długo pozostaje - w stanie absolutnie czystym - po przełknięciu. I nie zmienia się tak jak upiornie potrafią zmienić się jakieś różowe czy białe wynalazki. To wino pozostaje na ustach, podniebieniu i we wspomnieniu. Bo do doskonałości jeszcze tylko troszkę brakuje!

 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

wtorek, 2 kwietnia 2013

Hiszpan albo zakamuflowana wiśniówka - 3 pkt

Capa Tempranillo 2011

 
 
 
Półka - na wysokości kolan
 
Gdzie i czemu tak drogo - Delikatesy M&L i 15,99 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)
 

Wino z całkiem innego bieguna - czyli takie, by za trzy dychy można było kupić niemal dwa (dokładając moniaki z kieszeni). To nie tyle wynik poświątecznych szaleństw, ile refleksja, że można by już nie "starzeć" wina z marketowej półki w stojaczku.

Aromatu jagód - i alkoholu (13 proc.) - nie sposób nie zauważyć. Mocny jest na tyle, że przyćmiewa nawet skórzaności i lekką ziemistość.

W smaku? Alkohol zanika - w zasadzie jakbyśmy pili sok owocowy. Nieco wiśniowy. Taki słodkawy - z winem mający jakby pokrewieństwo dość odległe. Wina (a może zaleta) dominującego tempranillo - jest go w tym winie wg etykiety 90 proc. Syrah tylko 10 proc., ale całkiem zdominowany. Duchem nieobecny, jakby go grubszy kolega pobił.

Winiacz więc na pewno nie jest to doskonały, choć ze słodkawym dojrzewającym serem komponuje się nawet znośnie - w zasadzie mam podejrzenie, że to zakamuflowana namiastka wiśniówki, taka na 3 punkty, a nie wytrawne wino. Chociaż, jak zima za oknem, to może nawet być. Czego nam więcej trzeba niż łyk wiśniówki?


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

czwartek, 28 marca 2013

Chilijczyk tostem pachnący - 6 pkt.

Raiz Gran Reserva Maule Valley 2010



Półka - na wysokości piersi

Gdzie i czemu tak drogo - Alkohole Winoteka i 65,99 zł (próbka importera)

Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

 

Zawodowi degustatorzy win - najwidoczniej nie tylko doskonałych (bo nimi siorbią, mlaskają i wypluwają) - używają tzw. fiszek do określania, notowania aromatów, smaków, wrażeń itp. To takie ściągi. W nich mają zapisane, że wino może być owocowe albo kwiatowe (i tu wymieniają kilka bardziej szczegółowych aromatów). To pomocne, prawda. Szczególnie, gdy już próbują trzydziestego wina.

Mnie w takich fiszkach intrygował aromat spieczonych tostów. Jak ktoś przypali ciasto czy bułkę, to raczej w kuchni dramat. A w winie? Przeciwnie. Dowód - Raiz Gran Reserva 2010 (dostępne w sklepie sieci Alkohole Winoteka, Warszawa ul. Żelazna 67).

Pierwsze, co wyczuwamy po wysunięciu długaśnego korka z butli to zapach torcika marcello: czekoladowe ciasto, gorzkie kakao, wiśnie. Potem jest nutka ziołowości, a po chwili w kielichu pojawia się właśnie ów tost.

W smaku chilijski winiacz jest okrągły, harmonijny. I dostojny. Jest nieco czerwonych owoców (rany, zdanie jak z fiszki), ale jest także i czekolada, nieco dębu (w końcu leżakował w beczkach 18 miesięcy).

Choć niby taki nowoświatowy, to świetnie pasuje do francuskiego camemberta czy niebieskiego pleśniaka. Musi być wyborny do pieczonej wołowiny! Alkohol jak na Nowy Świat niewielki (13,5 proc.) i słabo wyczuwalny.

Takie na przykład wina z Argentyny z czystego cabernet sauvignon potrafią walnąć w nos alkoholem jak chłop cepem (dopiero potem odsłaniają czekoladowo-wiśniowe aromaty). A Raiz jest na zupełnie innym biegunie. To znaczy jest tuż przed nim. Od doskonałości tylko ciut ciut!!
 

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

wtorek, 26 marca 2013

Afrykańczyk, na szczęście dwulicowy - 5 pkt

Culemborg Cape Red '11



 
Półka - na wysokości kolan
 
Gdzie i czemu tak drogo - Vininova i 29,99 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

 
To nie winiacz, to szczwany lis! I to jeszcze jak! Miało być wino niedrogie, lepsze niż supermarketowe. Z taką myślą kupowałem. Odkorkowanie w degustacyjnych celach i pierwszy łyk to… konsternacja. Hm, miałem być w południowej Afryce, a tu niestety jakby k… Lębork! Tak dżemowy, tak truskawkowy, że spojrzałem aż na etykietę, czy to rzeczywiście jest wytrawne wino. Pierwszy łyk - słodkie jakby do diaska.

 Ja tu na języku czuję słodkie czerwone owoce, czereśnie, śliwkowe powidła też, a na kontretykiecie napisane, że delikatnie wytrawne… Żarty jakieś?!

Otworzyło się po dobie - choć większość czasu spędziło w więzieniu pod próżniowym korkiem. Na drugi dzień w butli znalazło się zupełnie inne wino. Jakby ktoś zasnął na stacji Lębork, a obudził się już w krainie wina.
W aromacie są korzenne przyprawy, całość stała się wytrawna i nabrała przyjemnej gładkości. Aromat jest z zupełnie innego wina. W smaku słodkość uległa bardzo głębokiej redukcji. Czuć ją, ale tak głęboko z tyłu, że mam poczucie, że smakuję jakiegoś odległego kuzyna tego winiacza, który stał w sklepie na półce.
 
Tamto wino - tuż po otwarciu - dostałoby dwa punkty. To, co wyszło po dobie z poczwarki za stosunkowo niewielką cenę jest wspaniałym motylem - winiaczem, któremu do doskonałości jeszcze troszkę brakuje!

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

niedziela, 24 marca 2013

Hiszpan mówi: zaproś przyjaciół, nie ma czasu - 4 pkt

Clos Montebuena Rioja Reserva 2005

 



Półka - na wysokości piersi
 
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 29,99 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 

Czekała i czekała. Cierpliwie w moim wiklinowym koszyczku - w rezerwie, że tak to ujmę. Clos Montebuena Rioja Reserva 2005 z Biedronki. Wszyscy winni blogerzy już je opisali - niektórzy byli zachwyceni, inni nie za bardzo. A Winiacz?

Najpierw - tuż po odkorkowaniu - wino miało żelazisty nieco zapach. Uleciał na szczęście. I zostało coś letniego, czego za oknem nie ma: czerwone owoce, nagrzana skóra, czereśnie w koszyku, gdzieś tam odrobina kakao, przypraw…

W smaku najpierw pełne, z wyczuwalną beczką. Ale niestety, gdy nieco odstoi, traci to dostojeństwo. Po kilku godzinach (zdecydowaną większość czasu trzymane w zamknięciu) robi się cieńsze, bardziej ziołowe. Ostatni łyk jest raczej maślany niż beczkowy.

Czy to świadczy o doskonałości? Nie jest to oznaka wielości ciała i bogactwa aromatów. Ale może po prostu jest wskazaniem - smakuj, nie czekaj?

Zdecydowanie. To dobre wino na jeden wieczór. Hiszpan, który mówi: zaproś przyjaciół (przyjaciółki) i wypijcie mnie! Bo jestem winiaczem, któremu szkodzi czas, jestem w połowie doskonały!

 

Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

sobota, 23 marca 2013

Czerwony Włoch z nutą anyżku - 5 pkt

Nobil Sala Nero d'Avola

 


Półka - na wysokości piersi

Gdzie i czemu tak drogo - Kondrat Wina Wybrane i 31 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)


Była ostatnio Rumunia, było szaleństwo ziołowego geranium, poza tym dzieje się tu i ówdzie i to tak, że człowiekowi czasem głowa puchnie! Trzeba trochę spokoju - a gdzie indziej go zaznamy niż na Sycylii, obiadując niczym archetypiczny ojciec z filmów Felliniego?

Na Sycylii być nie możemy (chwilowo), ale możemy spróbować wina z tego miejsca. W okolicach winnicy jest takie słońce latem, że wszystkie domy mają zaciągnięte żaluzje, rolety i pozamykane okiennice. Słońce zgotowało tam niezłe szaleństwo, podobnie jak nam śnieg. A co do wina, to uwierzcie - W Nero d'Avola Nobil Sala szaleństwa nie ma.

Jest za to piękny rubinowy kolor w kieliszku i sporo czerwonych owoców - wiśni i jagód. Ale to nie wszystko, bo są wyraźne zioła. Całkiem przyjemna mieszanka.

Tego winiacza naprawdę się przyjemnie smakuje. Jest miękki, nie ściąga ust swoją wytrawnością, lekko jedynie szczypie policzki. Po przełknięciu (albo wypluciu - jak kto woli) zostaje owoc, trochę pieprzu i anyżek. Żadnych udziwnionych posmaków! Winiacz doskonały?

Nobil Sala nie ma dostojeństwa ciężkiego wina, ale nie ma też nic z sikaczowatości tanich włochów. Pokazuje, że takie wino jest niemal idealne - do doskonałości brakuje jeszcze tylko troszkę!

 

 

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!