Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 lutego 2013

Rześki Afrykańczyk przed półmetkiem - 3 pkt

Hill & Dale Pinotage 2011






Półka - na wysokości głowy

Gdzie i czemu tak drogo - Winosfera i 39 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Może nawet być (3 pkt.)



Dzika winna doskonałość z gorącej wyspy byłaby wspaniałym remedium na tę wiosnę, co tak nie chce przychodzić. To skoro gorąco nie chce przyjść do nas, ja muszę wyciągnąć rękę po nią. Australia czy Afryka? Hmm. Afryka i jej nieodrodny "synek" - Pinotage z RPA.

Hill & Dale Pinotage 2011 stał na wysokości kolan i ma dopiero dwa latka niecałe, więc charakteru nie nabrał. Albo raczej zachował - jak okazało się po odkorkowaniu - świeży i nieco cierpki. Bo tak po pierwszym już łyku czuć, że ten winiacz nie ma dużo z mocy "klasycznych" pinotaży.

Ma za to przyjemny rubinowy kolor z biskupimi refleksami. Jeśli ktoś nie lubi cierpkości, to dobrze trafił. To wino jest wyraźnie mięsiste, smakuje nieco jeżynowo, nieco wiśniowo, może gdzieś tam w głębi tłuczą się jakieś echa lodów waniliowych. Po przełknięciu pozostają przyjemne słodkie wrażenia…

Co najlepsze - alkohol, którego tu mamy pod dostatkiem (14 proc.), wcale nie dominuje ani w zapachu, ani na podniebieniu. Całość dobrze smakuje z mocnym wyrazistym serem, ba, z pleśniakiem także! Ale czegoś mi zdecydowanie brakuje? Może pewnej "mocy", którą chowają w zanadrzu inne pinotaże, o bardziej zdecydowanej barwie, bardziej skoncentrowanym, gęstszym jakby smaku.

Tamte uważałbym za lepsze. Niewykluczone, że są starsze. Ten taki zły nie jest, ale zostawia nas tak w niedosycie tuż przed półmetkiem do doskonałości. Jakbyśmy chcieli przejść przez mur, ale utknęli tuż przed jego szczytem i nawet nie zobaczyli, co się dzieje po drugiej stronie. A to oznacza, że jest to…
 

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

czwartek, 21 lutego 2013

Chianti wcale a wcale nie cierpkie - 5 pkt

Monrosso Chianti 2009 Monsanto
 
 
 
Półka - na nieznanej wysokości
Gdzie i czemu tak drogo - Podarunek świąteczny otrzymała ukochana żona
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby? E tam, Winiacz zagląda. Ba, mało tego - zagląda, obwąchuje, nalewa (do kieliszka o klasycznym kształcie) i smakuje. Bo wciąż szuka winiacza doskonałego. A ten mógł się kryć właśnie w gustownej skrzyneczce z siankiem (takie wióry drewniane), od świąt czekającej w domowej - że tak powiem - piwniczce.


Monrosso 2009. Chianti czyli czerwony cienki kwasiorek z założenia.
Wyprodukowany w Barberino Val d'Elsa - google earth pokazuje ładną wioskę w górzystym terenie otoczoną krzaczorami winorośli jakieś 20 km na południe od Florencji. Hmm, no to stamtąd to może będzie jakaś doskonałość? Słońce, Toskania, Florencja, Michał Anioł, wino… no wiadomo!!!
Piękna butelka, etykietka klasyczna, rzymski krój liter, a wrażenie po otwarciu? Owoc, cieńkuszek taki. Jestem przygotowany na uderzającą wytrawność. Ale potem robi się dojrzalsze jakby, bardziej żelaziste w woni, pachnie lekko pieprzem, ziołami.
Kolor chianti nie jest dla mnie kolorem wina doskonałego, ale akurat pal sześć kolor. Liczy się smak - bo to z nim obcujemy najdłużej. Smak doskonałości? Hmm. Pierwszy smak jest na 2 punkty. Ale po chwili robi się ciekawie. Czasem wina (na razie większość z tych świadomie testowanych) mają tę cechę - albo to ja tylko zauważam - że smakują lepiej w wyższej o 2 stopnie temperaturze niż zalecana.
Monrosso też! Eleganckie wino, jednolite w owocowym posmaku. Nieco kwasku atakuje język, ale po chwili pojawia się gładka jedwabistość. Świetnie komponuje się ze słodkim cheddarem z Biedronki! Pojawiają się aromaty skóry, może świeżej ziemi o poranku. To chianti naprawdę jest niezłym winem. Zagraniczne strony www podają, że osiąga cenę ok. 12 dolarów. Gdyby istotnie płacić u nas jakieś 36-38 zł za butelkę, byłby to winiacz bardzo bardzo godny polecenia. Bo to winiacz nawet nie w połowie doskonały. To winiacz, któremu do doskonałości tylko jeszcze troszkę brakuje.
 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali

środa, 20 lutego 2013

Degustacja półdoskonała w Guciu win różnych

Degustacja w połowie doskonała

Zagrało wszystko. Tak się wydaje - bo uruchomić foto, nos, smak, pamięć i zapis w jednej chwili - to nie lada sztuka. Udało się wszystko zachować dla potomności.

Mam na myśli trzecie spotkanie miłośników dotrzechdych.pl, w żoliborskim Guccio Domagoj. Pięć win do degustacji było dobrym wyborem. Bo zróżnicowane - pod względem barwy i smaku. Zaprzeczenie klasycznej degustacji - pomieszanie państw i apelacji, barw kolorystyczny i  smaków! A efekt? Jest-li tu winiacz doskonały?
Atmosfera kameralna. Kilkanaście osób. Światła rampy pokazują pierwsze wino. To Il Balbo z maleńkiej winnicy, której butelki można kupić w sklepie Czerwone wino na Mokotowie. Gdy nie wytłumaczono mi, że zawijas na etykiecie to "E" od nazwiska twórcy, to byłem przekonany, że to taki szlaczek. A wino?



Mniam. Za 29 zł butla winiacza, który skrywa w sobie woń szampańską (choć bez bąbelków), ma pełno owoców w zapachu i smaku! Są jeszcze kwiaty wiosenne i jest trochę ciała. Czyli czegoś, co nie ulatuje z końcem degustacji. Winiacz by dał 4 punkty. O ile pijemy zimne wino.
Drugie? Białe Moonwine (białe, 33 zł w sklepie "Czerwone wino" na Mokotowie). Bio wino. Nie wiecie, co znaczy bio-organiczne itp. wino? Ten termin oznacza NNN. nieprzewidywalność, niespodziankę, niewiadomą.

Białe wino o zapachu czystego ananasa z puszki. Ale w smaku inne niż sok. Bo czuć zaskakujące smaki: benzynę, cebulę (część szczypiora), może troszkę mango. Na plus zapisałbym to, że podczas ocieplania się zachowuje tężyznę. Nie zmienia się diametralnie. Poszukiwacz Winiacza Doskonałego dałby trzy punkty.


Potem Il Tirano piękne wino czerwone. Smaki piernikowe i słodkie. (29 zł), a po chwili Moonwine także czerwone. Także bio-wino, ale ładne, równe, w zapachu rodzynkowe, w smaku dżemowe. Z piwnicy babci.



Czerwone półsłodkie. Zaskakujące, bo niosące smak kompotu wiśniowego. Owoce, lato, siano, słońsce. Trochę rodzynek. Trzy punkty, bo ładne i okrągłe, choć nie porywa. Ale PYCHA jest!

Moonwine czerwone różni się od białego. Dobre, fajne, choć też bio-wino. Bardzo rodzynkowe w zapachu. Szlachetniejszy winiacz niż koledzy, drugie miejsce w czerwonych, a w smaku? Hmm - piwnica babci, którą wszystkie śliwki w okolicy włożyła do weków i zalała cukrem. Dałbym trzy punkty, bo pyszne.



A na koniec sam też bio-organic-dynamic. Macatele półsłodka. W zapachu ismaku kompotowa, czereśniowo-wiśniowa. Głębi niewiele, ale przyjemnie się pije w dobrym towarzystwie. Winiacz doskonały to nie jest, ale na trzy punkty zasługuje. :)

 
Winiacza doskonałego nie było. Stąd nazwa posta - degustacja półdoskonała. Ale samo spotkanie, atmosfera i przepyszna papryka faszerowana z delikatnym puree były zaiste DO-SKO-NA-ŁE!

niedziela, 17 lutego 2013

Hiszpan długi i przyjemnie cierpki - 4 pkt

Parador Navarra 2007 Crianza
 
 
Półka - na nieznanej wysokości
Gdzie i czemu tak drogo - Centrum Wina i podarunek od koleżanki
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)
 
Znów Hiszpan w Winiaczu. Ale - jak się za chwilę okaże - wyjątkowy. Parador Navarra 2007 Crianza 2007 z etykiety wygląda bardzo ładnie. Jakby ktoś kupował wzrokiem, kupiłby w ciemno. Ale to niejako podarunek od Czytelniczki bloga.
To wino nie chciało się za szybko otworzyć! Gdy bierzemy węgierskiego Egri, koreczek wzdycha lekko PYK! i wyskakuje. A tu wkręcamy korkociąg jakbyśmy chcieli się dowiercić do złóż gazu łupkowego. Wyciągamy, wyciągamy, wyciągamy i… mamy oto najdłuższy chyba korek świata. Piękny prawdziwy korek tego winiacza ma równe pięć centymetrów. Dla porównania węgierski Egri Bikaver tylko 3,5 cm.
Hiszpan (na dole) ma korek długi na 5 cm!

 
Ale co tam korek! W butli świeże owocowe wytrawne wino. Owoce plus troszkę jakby korzenny aromat, lekko pierniczkowy.
Ładny kolor - fiolety i rubiny. Smak? Smak zaskakująco dojrzalszy niż aromat. Nieco cierpki, ale zostawiający długo wyczuwalny posmak. Po którymś łyku mam wrażenie, że podniebienie mi się dynamicznie wydłuża - czuję smak i jeszcze na zębach i już w przełyku. Hmm, może to przez ten pięciocentymetrowy korek? Nie tylko. Mój język czuje nieco zielonych jabłek, trochę leśnych patyków (pewnie ślady beczki, w którym winiacz leżakował przez rok), może jeszcze ślady czerwonej porzeczki.
Alkohol słabo wyczuwalny, choć na etykiecie napisali, że 13 proc. Ten winiacz ma iście wiosenny zapach i smak. Ale nie tylko dlatego, że wszyscy chcemy, by wiosna nam jak najszybciej przyszła i nie tylko dlatego, że Parador pewnie najlepiej smakowałby w wiosennym ogródku. Może dlatego, że jest w tym winie mnóstwa spokoju i nieco cierpkiej świeżości.

Jeśli nie nie chcecie pić świeżego i wiosennego, poczekajcie kilka godzin z otwartą butelką. Pięknie się otwiera!

To wino mógłbym nawet pić w maju na pierwszej platformie tramwaju!
 
Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali

sobota, 16 lutego 2013

Solidny Francuz, choć króla nie porwie - 3 pkt

Fruité Côtes du Rhône 2011
 
 
Półka - na wysokości pasa
 
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 16,99 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)
 
 
Tego wina - przyznam się bez bicia - próbowałem już kilka razy. Zawsze dla bezowocnej przyjemności. To znaczy bez przyjemności analizy dla innych, opisu, poszukiwania wrażeń dających się opisać. Czas to zmienić!

Winiacz jest w jednej z niewielu butelek o kształcie, jaki pamiętam z paryskich i londyńskich muzeów. Butelka klasycznego burgunda (choć to nie burgund). Z takich pili więźniowie The Tower w Londynie i Conciergerie w Paryżu (ci szlachetnie urodzeni).

Czy i dziś rys szlachetności znajdzie w nich klient Lidla? Sprawdzałem to parę razy. Trucizny w tym absolutnie nie ma. Świetnie. Na dworze z XI wieku dla podkomorzych, namiestników i króla może jeszcze by się ów winiacz nadał jako prawie doskonały, dla więźniów jako jeszcze lepszy. By mogli ryć w ścianach swe herby i obelgi.

Ale dziś? Co oferuje poza pięknym kolorem? Oferuje nam owo wino przedziwny zapach. Najpierw czuć wiosenne kwiaty (nagietki), trochę jakichś owoców (mało) i potem już rewolucja: guma od majtek, a może od słoików. Ale potem czuć trochę… smaru samochodowego.

Zakorkowane syntetycznym korkiem - tym ohydnym (obwoluta na zewnątrz, porowata tkanka wewnątrz) oferuje nam jednak lepszy smak niż zapach. Ale w smaku czuć troszkę tego co czułem w kilku winach z takim korkiem: nieco dziwny posmak. Jeżeli częściej pijemy wino dojrzewające w beczkach, to ów smak zauważymy. Gdy piłem to wino pierwszy czy drugi raz, nie miałem tego wrażenia.

Ale po posmaku następuje przyjemne doznanie. Czujemy fajny smak wytrawnego czerwonego winiacza, nie czując alkoholu (a jest go 13,5 proc.). Średniego w klasie, ale przyjemnego.

Mnie takie wino nie odstrasza. Jeśli uwzględnimy cenę (prawie 17 zł), możemy mieć pewność: to wino warte zakupu. Ale człowieka wolnego nie porywa. 
 

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!










czwartek, 14 lutego 2013

Hiszpan z fioletowym refleksem - 5 pkt.

Vina Ainzon Campo de Borja Crianza 2009
 
 
 
Półka - na wysokości piersi
 
Gdzie i czemu tak drogo - Winny Przystanek i 39 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)
 
 
Tej Hiszpanii jest ostatnio tyle, że chyba przesada. Chociaż nie zrezygnowałem, gdy w sklepie Winny Przystanek - mają tu tylko wina hiszpańskie - wypatrzyłem niepozorną butlę. Vina Ainzon Campo de Borja (Crianza 2009). Mały fioletowy mazaj na etykietce, żadnych wodotrysków, żab, wież, krzaków winorośli czy chateau. Może w środku jest czerwony doskonały winiacz?

Dowód: fioletowe mazaje (refleksy) na brzegu kieliszka


Korek (prawdziwy) wyszedł elegancko i pierwszy zapach i łyk to MOC! Na pierwszy rzut nosa wydawało się, że winiacz ma z 15 proc. alkoholu, ale ma tylko 13,5 proc. Po chwili na szczęście alkoholowy opar się ulotnił i został aromat bardzo fajnego wina.

Czuć w nim same ładne aromaty - troszkę mocnego kokosa (może bardziej czekolady z kokosowym nadzieniem), troszkę wanilii, lekki karmel, palony knot świecy. Cukierkowo, ale nie ma wrażenia wodnistości.
W smaku podobnie. Pijąc tego winiacza nie mamy wrażenia bycia oszukanym. Wino ma tak dominujący smak, że wypiera on nawet posmak serka pleśniowego, którym przegryzam degustację. Po lekkim odstaniu robi się mniej agresywny, choć szczypie nieco w gardle.
Osobiście mi brakuje w tym winie pewnego rozwarstwienia, które mają wina zbliżające się do doskonałości. Ma sporo tej mocy, trochę delikatności, troszkę goryczki na koniec… Ale czegoś malutkiego tu brak.

To bardzo dobre wino. Cena jest tylko nieco przesadzona - przysłowiowe dwie dychy czyniłyby z tego okazu winiacza doskonałego. Miałby wówczas może i siódemkę. A tak, brakuje mu dwóch punktów.


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!