Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 3 pkt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 3 pkt. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 3 września 2013

Hiszpan nieco chropawy - 3 pkt.

De Muller Solimar Tinto Crianza 2008

 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Winosfera i 29,75 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

Hiszpan wydawał się być interesujący, bo jego kuzyn produkcyjny - De MullerCabernet Sauvignon 2008 był pyszny. Solimar jednak aż tak wyrazisty mi się nie wydał - może dlatego, że mało owocowy w aromacie, tylko taki… beczkowo-piwniczny.
Aromat ot taki winny, niezbyt wyrazisty, a smak lekko ziemisty, najpierw gładki. Ale po chwili przechodzi w wyraźny i twardy finisz, nieco chropowaty, wyskakujący nagle. Ta końcówka jest niespodziewana i dość cierpka, jakby była rozwinięciem zupełnie innego smaku, niż ten, który od razu czujemy.

Nie znaczy to, że wino jest jakieś wyjątkowe. Ot, winiacz - jak to pisują znawcy: Sherlockowie i różni Watsonowie winnej blogosfery - "pijalny". Taki, co to nawet może być.

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 22 lipca 2013

Francuzik ze spółdzielni, który pożąda dekantera - 3 pkt.

Cotes du Rhone Reserve Les Dauphins 2011



Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Leclerc na Ursynowie i 29,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

Dziś Dzień Stylu Zerowego - pogodowo. Ani za gorąco, ani za zimno. Kto chce, ubiera tiszerta, inny marynarkę i jedzie po pracy do Leclerca - legendarnego na Ursynowie, w którym (czasem) są dobre wina. I ulega złudzeniu marketingowemu - nieco na życzenie i programowo.
Les Dauphins to wielka spółdzielnia winiarska. A jak wielka - i cena na półce w Polsce nie przekraczająca 30 zł - to wino doskonałe być nie może? Od czego test!

Wrażenia? Mieszane, jak wino w kielichu. Bo oto po wydłubaniu piankowego sztucznego korka w nochala uderza alko-aromat. I to mocny! 13,5 proc., bardziej przywodzący na myśl produkty z Chile z mocnym alkoholem, który przykrywa aromaty takim futerałem, że mało co się wydostaje na zewnątrz.

A to co się wydostaje, nie jest tak proste i radosne jak Cotes du Rhone z Lidla (to, którego już pewnie nie uświadczymy). Jest troszkę czarnej porzeczki, pieprz, skóra, trochę tytoniu - gdy agresywnie wciągamy powietrze przez szpary między zębami. Problem tylko taki, że bardzo to mało subtelne.
Jak się zachowuje, gdy skażemy taką rezerwę na postój i "areszt wydobywczy" aromatów? Przeżyjemy niespodziankę. Bo winiacz zyskuje. Tak o punkt albo i… półtora. By stać się winiaczem, który nawet może być. Tylko czy dla wina za 29,99 zł trzeba używać dekantera, lodówki i czasomierza?

 
Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

piątek, 28 czerwca 2013

Bułgar rocznicowy - 3 pkt.

Telish Cabernet Sauvignon 2010



Półka - na wysokości kolan

Gdzie i czemu tak drogo - Alma i 25,90 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

 
Eh… Rok temu byłem już w Rumunii, w drodze do Bułgarii. W małym sklepiku w Kluj kupowałem wina zupełnie nieznane w Polsce (nikt ze znajomych takich nie widział), które potem okazały świetnymi owocowo pachnącymi bombami. W Bułgarii też było mnóstwo - oprócz Sofii - pychotek. No to trzeba zdegustować Bułgara, by świętować rocznicę.

Równo w rok "po" sięgnąłem po Telish na półce w Almie (importerem tego wina jest Dom Wina). Szczerze powiedziawszy, gdy kiedyś dawno temu widziałem etykietkę, nie chciało mi się wierzyć, że to Bułgar. Etykietka elegancka, spartańska.

A zawartość? Kolor przepiękny, imponujący. Cudownie ciemny. Korek solidny, żadna tam pianka… Tuż po odkorkowaniu aromat ładny, ale nieco uciekający. Najpierw jest świetny czerwony owoc - wiśnia, trochę dżemiku, w tle mięta i zioła. Problem w tym, że to za szybko się ulatnia. Nie po godzinie czy po trzech kwadransach. Po kwadransie zapach jest tylko wspomnieniem, snem o wielkości.

A smak? Dziwnie. Jakby wziął rozwód z aromatem. Owocu malutko, jest dyskretny winny posmak. Mam na myśli to, że na szczęście nie ma tu żadnych sztuczności, żadnych chemicznych potworków, ale jakieś takie spłaszczenie. Pojawiają się garbniki i taniny. Hmm, może to ciekawe doznania, ale mi smakuje tak, jak dobre wino z RPA za 45 zł po trzech dniach od odkręcenia kapsla. Ale Telish kosztował połowę tej ceny. Jeśli więc to uwzględnimy, warto spróbować Bułgarii innej niż Sofia. Bo Telish nawet może być.

 

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Francuz z dykretnym urokiem cytrusa - 3 pkt

Muscadet Sevre et Maine sur Lie 2011


Półka - na wysokości kolan

Gdzie i czemu tak drogo - Carrefour i 19,99 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)


Gdy wszyscy winni blogerzy opisywali wina w pewnym dyskoncie (wśród nich było trochę białych), ja swoje kroki skierowałem do hipermarketu o francuskim rodowodzie. Bo i sporo białej Francji tam się pojawiło.

Niespotykanej do tej pory, więc pomyślałem, że może gdzies na tych półkach winiacz doskonały się czai? Na wysokości kolan została jedna butelka Muscadet Sevre-et-Main sur Lie. Hmm. Z doliny Loary. Pojedynczy rodzynek czekał na mnie?

Muscadet czyli wino świeże, cytrusowe. Z tak delikatnym aromatem, że niemal niewyczuwalnym. Oczywiście nie żaden to produkt chateau (tylko mieszanka z Cave Augustin Florent), win o tej nazwie są dziesiątki - i pewnie są czternaście razy bardziej smakowite - acz podejrzewam, że w Polsce niemal nieznane.

Ale ten dobrze zmrożony daje odpoczynek - i punkt odniesienia - dla nosów i podniebień, które pragną odetchnąć chwilowo od beczkowych chardonnay, od tokajów czy choćby rieslingów kabinett.

W tym winie za 19,99 zł znajdziemy dyskretny urok cytrusa z cieniem zielonego jabłuszka, małą i bardzo zrównoważoną kwasowość i świeżość. Można pić niemal jak cydr. Tym bardziej, że tańsze. A jak ktoś zapyta: "no dobrze, tylko po co?", to ja odpowiem: "a, choćby dla edukacji". Tak dla edukacji może nawet być.

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

niedziela, 16 czerwca 2013

Francuz dobry, gdy zimny - 3 pkt

Pierre Chanau Côtes du Rhône Blanc 2009


Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent z Lyonu od Francuskiego Łącznika! (3,45 euro)
Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)


Upały, upały… czas otworzyć ostatnie wino od Francuskiego Łącznika.  Czyli czas na Pierre Chanau Côtes du Rhône Blanc 2012. Marka francuskiego Auchan (przypomnijmy, że był w zestawie trzech win. Wraz z nim był Buzet oraz miłe różowe "wino z kolarzem") nie zapewni nam niesamowitych wrażeń, ale latem na taras? Czemu nie!
Winiacz doskonały nie jest - to pewne. Ale tym lepszy, im zimniejszy - w nosie czuć trochę niedojrzałych jabłek, nutkę brzoskwini i troszkę kwiatów, a w smaku? Jest nieco kwaskowatości, z cząstką goryczy. Co orzeźwia przy zimnym winie, ale przy ciepłym… no, nie powinno się pić tego wina na ciepło, więc pisanie o tym staje się bezprzedmiotowe. Trzeba więc zdegustować jak najszybciej, jak najzimniej. Wówczas to wino nawet może być!


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!



niedziela, 2 czerwca 2013

Francuz różowy, orzeźwiający kolarzy - 3 pkt.

Ventoux Rose Pierre Chanau 2011

 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent z Lyonu od Francuskiego Łącznika! (2,93 euro)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

Francuski Łącznik jest cierpliwy. Jak to Łącznik. Czeka w ukryciu w południowej Francji i… się doczekał. Bo czas na drugi z prezentów od Niego. Różowe Ventoux Pierre Chanau. Ze stylizowanym rowerzystą na etykiecie. W sam raz dla kolarzy i na upały.
Nie jest za bardzo landrynkowe, a aromat przywodzi na myśl cytruski - szczególnie tak ostre jak różowe grejfrutki. Smak nieco dziwny - bardziej miękki niż można się spodziewać. Ale mocno kwaskowy. Za to po ociepleniu, w finiszu bardziej owocowy. Tyle, że słodszy niż grejfruty. Może  kwaśne mirabelki na sam koniec?

Do grilla pewnie by się nadawało znakomicie. Ale do degustacji solo - w ilości większej niż kieliszek czy dwa - już nie za bardzo. Ale z drugiej strony to wino za niespełna 3 euro i to z Francji! To zaledwie 12 zł! Tyle kosztowała niegdyś Sofia w sklepach. Czy można narzekać, skoro to wino może nawet być?


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

wtorek, 30 kwietnia 2013

Macedończyk na majówkę - 3 pkt

Macedonia Vranec




Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo - (Tesco) - 23,99 zł (1 litr!)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

 
Na majówkę w gronie przyjaciół dobre większe objętości. By nie było tak, że po rozlaniu w kielichy trzeba rozlewać kolejną butlę. A w niej zupełnie inne wino…

Pierwsze macedońskie wino w Winiaczu - i od razu minimagnum, bo mieści w sobie aż litr.  Czyli klasyczna butelka wyszłaby za niespełna 18 zł. Zwolennikom win z butików i "sklepów specjalistycznych" od razu włącza się w takich przypadkach syrena alarmowa. Nie przez przypadek oczywiście, bo trafić na doskonałe wino, albo choćby bardzo dobre, wino w takiej cenie w Polsce jest wybitnie ciężko. W tym przypadku nie jest inaczej. Po odkręceniu zakrętki czujemy aromat nieco skryty. Nieco czarnej porzeczki i karmelu, ale szału nie ma. Lepsze nieco chłodniejsze.

W smaku też niespodzianek nie ma. Mało cierpkie, trochę czereśniowe, wyraźnie półsłodkie. Ale wino o smaku ciekawszym niż Carlo Rossi. Do degustowania solo takie sobie, ale do obiadu - grillowanej karkówki albo choćby oscypka - nada się lepiej niż pięć piw. Także może być!

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Mołdawianin bardzo dyskretny - 3 pkt.

Purpuriu de Codru 2004



Półka - na wysokości piersi

Gdzie i czemu tak drogo - Winnice Mołdawii i 35 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Może nawet być (3 pkt.)

 

No to jest dopiero skryty agent! Win mołdawskich w Winiaczu jeszcze nie było. Muszą więc być. Na pierwszy rzut więc Purpuriu de Codru.

Czemu to skryty agent? Bo tuż po odkorkowaniu zachowuje aromat dla siebie - trzeba zostawić do "otworzenia". A to trwa i trwa! Bo po kwadransie czuć tylko beczkowe, drzewne aromaty, bardziej suszone owoce niż świeże. Po godzinie wiele się nie zmienia. 

W smaku nie eksploduje. Ma lekko słodki posmak, ale bardzo maleńki, przyjemny. Kto szuka winiacza przynoszącego wspomnienie jesieni, wieczornego słońca nad winoroślą, to w Purpuriu de Codru tego nie odnajdzie. Do picia oczywiście może nawet być. Ale co z tego?


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

wtorek, 2 kwietnia 2013

Hiszpan albo zakamuflowana wiśniówka - 3 pkt

Capa Tempranillo 2011

 
 
 
Półka - na wysokości kolan
 
Gdzie i czemu tak drogo - Delikatesy M&L i 15,99 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)
 

Wino z całkiem innego bieguna - czyli takie, by za trzy dychy można było kupić niemal dwa (dokładając moniaki z kieszeni). To nie tyle wynik poświątecznych szaleństw, ile refleksja, że można by już nie "starzeć" wina z marketowej półki w stojaczku.

Aromatu jagód - i alkoholu (13 proc.) - nie sposób nie zauważyć. Mocny jest na tyle, że przyćmiewa nawet skórzaności i lekką ziemistość.

W smaku? Alkohol zanika - w zasadzie jakbyśmy pili sok owocowy. Nieco wiśniowy. Taki słodkawy - z winem mający jakby pokrewieństwo dość odległe. Wina (a może zaleta) dominującego tempranillo - jest go w tym winie wg etykiety 90 proc. Syrah tylko 10 proc., ale całkiem zdominowany. Duchem nieobecny, jakby go grubszy kolega pobił.

Winiacz więc na pewno nie jest to doskonały, choć ze słodkawym dojrzewającym serem komponuje się nawet znośnie - w zasadzie mam podejrzenie, że to zakamuflowana namiastka wiśniówki, taka na 3 punkty, a nie wytrawne wino. Chociaż, jak zima za oknem, to może nawet być. Czego nam więcej trzeba niż łyk wiśniówki?


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

czwartek, 7 marca 2013

Porzeczkowe Minervois przypomina o lecie - 3 pkt

Château la Chouppe Taillefer Minervois

 


Półka - na wysokości piersi
 
Gdzie i czemu tak drogo - Cabernet Restaurant & Wine Bar i 39 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Może nawet być (3 pkt.)
 
 
Jaki kraj, jakie czasy, takie ideały - twierdzi z przekąsem mój kolega. Idealne lofty to lofty nówka sztuka, nie tam zbudowane w jakichś tam magazynach starych w New Yorku czy elektrowniach, młynach albo i stajniach w Londynie. No i nie nad Tamizą, w centrum ale w idealnej odległości od korporacji. No to jeśli mamy takie zgromadzenie ideałów, to może i tu się skrywa winny ideał?

W nowym lokalu mijanym codziennie niezły wybór winiaczy. Sporo francuskich, trochę włoskich, hiszpańskie… Hmm, może niedroga Francja jest idealna, bo niedroga i dość rzadko spotykana. Może to tu stoi na półce winiacz ideał? W dodatku południowiec - bo z okolic Carcassone.

W zapachu dziwny, jak to czerwony winiacz południowiec - charakterny, a nie jakiś delikacik jak burgund. Ciemny rubinowy kolor paruje prosto w nos zadziwiającą mieszanką. Czuć mocno leśną owocowość (jeżyny, jagody, czarna porzeczka), ale mocniejsze zioła. I nieco benzyny w nosie.

W smaku jeszcze mocniej owocowe. Jeżyny z ogródka babci - takie z późnego lata, mocno spalone słońcem, już rozlatujące się oraz owoce czarnej porzeczki z mięsistą skórą. Im bliżej siatki, tym lepsze. Mniam. Alkohol niemal niewyczuwalny, choć jest go w butli 13,5 proc. Czerwone krople tego wina zostają na ściankach kielicha, a smak długo na podniebieniu.

Ta wszechobecna owocowość sprawia, że mam wrażenie, że nie obcuję z winem. I wiem, że do doskonałego winiacza tu daleko. Ale za to, że to wino przywraca smak zapamiętany z dzieciństwa, może nawet być.


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 25 lutego 2013

Różowy Portugalczyk bez landryny - 3 pkt

Monte da Serra Vinho Rose
 
 
 
Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 9,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)
 
- Różowe, różowe, piję tylko różowe! - odparła znajoma na pytanie, jakie wina najbardziej lubi. No tak. Jedno poszukiwanie winiacza doskonałego na półce z różowym skończyło się doznaniem posmaku upiornej landryny. Bo Quinta EssentiaTempranillo Rose było tak słodkim winem, że ufff.
Ale z kolei ostatnie próbowanie taniego białego wina przyniosło niezłą niespodziankę. Bo winiacz z Biedronki (kosztujący poniżej 20 zł) okazał się wspaniałym zaskakującym winem! W takim razie powrót do dyskontu z uśmiechniętym psychodelicznie robalem.
Monte da Serra za 9,99 zł stało tak nieco schowane obok francuskich tanich bordeaux. No, może nie będzie takie landrynkowe - skoro według kontretykiety półwytrawne.
Zapach? Hmm, trudno mówić o czymś co jest zapachem soku z winogron. Ma nieco kwaskowatości. W smaku - jak się okazuje po chwili - także. Chociaż, gdybym degustował z czarną opaską na oczach, to bym dał głowę, że piję białe wino, takie z rodzaju bardzo cielistych.
Ale po pierwszym wrażeniu pozostaje troszkę cukru - może nie tak wyraźnie landrynkowego jak w innych różowościach, ale jednak… Po chwili przytrzymania na języku przychodzi nawet trochę kwiatowości. Może nagietkowej? Czuć dość wyraźnie suszone morele i trochę miodu. Jest też troszkę cebulki, takiej z ostrza noża - gdy najpierw przekroicie cebulę, a potem tym samym nożem cytrynę i plasterek tej ostatniej wrzucicie do herbaty.
Po degustacji wiemy trzy rzeczy na pewno: 1. Winiacz doskonały to nie jest. 2. Jeśli ktoś nie lubi różowej słodkości i kupił Monte da Serra Rose, nawet trafił. 3. Jeśli za 9,99 zł, to nawet może być!

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!
 


sobota, 23 lutego 2013

Zaskakujący Argentyńczyk o długim finiszu - 3 pkt

Alta Vista Finca Monte Lindo Malbec 2008
 
 

Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo -Vino Seco i 36 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

Pamiętam jak kiedyś pierwszy Malbec mnie powalił. Na kolana oczywiście - swoim fioletem w kolorze i smaku, tak wyrazistym i innym niż mdławe i delikatne Francje czy subtelne Włochy. Pamiętam, że wówczas wydawał mi się doskonałym winem. Problem w tym, że… nie zapisałem sobie nigdzie co to było za wino! Może jeszcze uda się kiedyś je odnaleźć, a może w innym Malbecu odnajdę Winiacza Doskonałego?

Na pierwszy rzut Finca Monte Lindo ze sklepu Vino Seco. Niespodzianka na samym początku - czarny jak noc korek. Syntetyczny oczywiście, szkoda. Bo czy taki syntetyk może zamykać butlę skrywającą doskonałość? Hmm…

 
Co kryje się za czarnym korkiem?
 
Kolor bardziej rubinowy niż fioletowy, ale zapach malbekowski. Zapach jeżyn, czarnych owoców pozbawionych cukru od razu atakuje nos. Trochę wanilii też tu jest. I troszkę tego, co było kiedyś w zapachu chińskiego atramentu Hero Ink. A smak?

 
O rany, co za zdziwienie! Alkohol całkowicie schowany (choć wino ma go 13,5 proc.), ale smak nie do końca prosty. Jest specyficznie złamany: na początku trochę śliw i jeżyn, a potem zmiana. Pojawia się garbnikowe wzgórze, przesuwające wszystkie doznania gdzieś w dalekie podniebienie. Ten posmak utrzymuje się bardzo bardzo długo.


Pewnie cały wapień z winogron dojrzewających w argentyńskich Andach wbił się w mój język i podniebienie, bo bardzo mu się tam podoba. Ale czy mi się podoba taki winiacz? Hmm. Trochę tak - nawet może być.


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

sobota, 16 lutego 2013

Solidny Francuz, choć króla nie porwie - 3 pkt

Fruité Côtes du Rhône 2011
 
 
Półka - na wysokości pasa
 
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 16,99 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)
 
 
Tego wina - przyznam się bez bicia - próbowałem już kilka razy. Zawsze dla bezowocnej przyjemności. To znaczy bez przyjemności analizy dla innych, opisu, poszukiwania wrażeń dających się opisać. Czas to zmienić!

Winiacz jest w jednej z niewielu butelek o kształcie, jaki pamiętam z paryskich i londyńskich muzeów. Butelka klasycznego burgunda (choć to nie burgund). Z takich pili więźniowie The Tower w Londynie i Conciergerie w Paryżu (ci szlachetnie urodzeni).

Czy i dziś rys szlachetności znajdzie w nich klient Lidla? Sprawdzałem to parę razy. Trucizny w tym absolutnie nie ma. Świetnie. Na dworze z XI wieku dla podkomorzych, namiestników i króla może jeszcze by się ów winiacz nadał jako prawie doskonały, dla więźniów jako jeszcze lepszy. By mogli ryć w ścianach swe herby i obelgi.

Ale dziś? Co oferuje poza pięknym kolorem? Oferuje nam owo wino przedziwny zapach. Najpierw czuć wiosenne kwiaty (nagietki), trochę jakichś owoców (mało) i potem już rewolucja: guma od majtek, a może od słoików. Ale potem czuć trochę… smaru samochodowego.

Zakorkowane syntetycznym korkiem - tym ohydnym (obwoluta na zewnątrz, porowata tkanka wewnątrz) oferuje nam jednak lepszy smak niż zapach. Ale w smaku czuć troszkę tego co czułem w kilku winach z takim korkiem: nieco dziwny posmak. Jeżeli częściej pijemy wino dojrzewające w beczkach, to ów smak zauważymy. Gdy piłem to wino pierwszy czy drugi raz, nie miałem tego wrażenia.

Ale po posmaku następuje przyjemne doznanie. Czujemy fajny smak wytrawnego czerwonego winiacza, nie czując alkoholu (a jest go 13,5 proc.). Średniego w klasie, ale przyjemnego.

Mnie takie wino nie odstrasza. Jeśli uwzględnimy cenę (prawie 17 zł), możemy mieć pewność: to wino warte zakupu. Ale człowieka wolnego nie porywa. 
 

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!










poniedziałek, 11 lutego 2013

(Zbyt) owocowy bukiet z Maroko - 3 pkt

Halana Cabernet Sauvignon 2009


Półka - na wysokości kostek
Gdzie i czemu tak drogo - Delikatesy K&M i 24,79 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Może nawet być (3 pkt.)
Poszukiwacz zaginionej arki doktor Jones wiedział, że nie należy sięgać od razu po to, co się świeci. Poszukiwacz win doskonałych postąpił według tych prawideł. Schyliłem się po butelkę stojącą na najniższej półce sklepu "za rogiem". Bo stał tam oto niepozorny winiacz o skromnej etykiecie Reserve Halana Cabernet Sauvignon z… Maroka.
Kontretykieta obiecuje - jak się potem okazało nieco na wyrost - owocowe wino i przyprawy. No z tym ostatnim się zgodzę. Czuć paprykę (sproszkowaną), ale też czuć coś niezwykłego, co pamiętam z dzieciństwa. Otóż na półce w domu rodzinnym stał, odkąd pamiętam, maleńki mosiężny dzbanuszek orientalnego pochodzenia (złotawy, z frezami zabarwionymi na zielono i czerwono. Może był z Maroko?). I w nim zbierał się kurz, bo nikt dzbanuszka wewnątrz nie mył. Ale zapach tego kurzu był jak tajemnicza pieprzna przyprawa. I właśnie tym pachnie kieliszek wypełniony winiaczem Halana! Poza tym w zapachu są inne owoce, a raczej ich cały bukiet - trochę truskawek bardzo dżemowych.
W smaku ten dżemik czuć, jednak całość nie powala. Może przez owoce zmienione w płynną marmoladkę? Jak kupowałem wino z cabernet sauvignon w plastikowej butli pod Egerem, to miało wachlarz łagodnego smaku. A tu? Jest o wiele słodsze, nie daje jednak takiej radości smakowania, jaką daje gruzińskie ostatnio degustowane Pirosmani. Może dlatego, że tu  truskawowa owocowość przytłacza nawet alkohol (13 proc.).
Winiacz nie jest oczywiście taki, by go wylać, nie jest też taki, by go totalnie skreślić. Może po prostu winna doskonałość z Maroko jest w innej butelce. Bo w tej jest ot taki sobie owocowy winiacz. Może w ostateczności być.
Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

sobota, 9 lutego 2013

Hiszpańska inkwizycja? Nie, ale są 3 pkt.

Casa Safra Reserva 2007
 
 

Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 12,90 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Może nawet być (3 pkt.)
- Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji! - Wykrzykuje jeden z komików Monty Pytona i wyskakuje z szafy. W uniformie kardynała chyba. I potem następuje seria nieoczekiwanych zdarzeń. No właśnie - jak wieści niosą Biedronka atakuje z hiszpańska - może tam więc znajdziemy wino doskonałe?
Na pierwszy rzut idzie jedno z trzech zakupionych. Może ono będzie doskonałe? Bo i rocznik - 2007 - z czasów, gdy na świecie nie było kryzysu, tylko względna prosperity. Korek wyskakuje ochoczo i… hmm, zapach wina, ot taki zwykły, winny. Czerwone wytrawne Casa Safra Reserva niczym nie przyciąga, niczym nie odrzuca. Niby piszą na kontretykiecie, że owoc, beczka i takie tam. No… Chyba się nie spodziewałem hiszpańskiej inkwizycji?
Trochę na nią liczyłem. Na doskonałość, a nie na inkwizycję. Ale jakoś doskonałości w tym winiaczu nie znalazłem. Owszem, i mocy w nim troszkę jest, i owoców trochę, i jakieś ślady beczki. Na wielki plus trzeba zapisać, że nie czuć tej nachalnej odrzucającej chemii, co w winach pewnego konkurencyjnego marketu tańszych o złotówkę czy dwie.
Może śmiało postać otwarte nockę na chłodnym parapecie. Moje się bardziej ani nie "otworzyło", ani nie utleniło. W takim razie ocena może być jedna - taki winiacz może nawet być.

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

 


Kwintesencja różowości na 3 pkt.

Quinta Essentia Tempranillo
 
Rosado Semi Dulce
 

 
Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Sklep Minuta8 i 17,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Może nawet być (3 pkt.)
Nie było dotąd wina doskonałego wśród degustowanych czerwonych. To pewnie dlatego, że winiacz doskonały ukrył się w butelce z… innym! Na początku trzeba przyjąć hipotezę, to badaczowi potem łatwiej. Sklep Minuta8 na rogu pewnie jakieś wino ukrywa, bo smakosze okupują latem ławeczkę przed nim. Hmm, latem. Czyli szukają czegoś chłodnego. Na przykład różowego!

Na wysokości kolan niepozorna butelka. Wewnątrz różowe półsłodkie Quinta Essentia. No, trop dobry dala poszukiwacza doskonałości, bo taka nazwa po hiszpańsku znaczy chyba tyle co kwintesencja różowości. A jak kwinta, to może i skrywa winiacz przynajmniej na piątkę?
To by już było coś - na piątkę za 18 zł. Ale otwieramy.
Wiem za co nie lubię zapachu różowych półsłodkich i słodkich. Bo zionie nieco landrynami. Quinta Essentia też zionie. A smak? Cóż, tu jest lepiej - bo posmak landryn znika po wietrzeniu. Powoli, ale znika. Pozostaje potem słodziutki posmak kandyzowanych owoców, ale takich z niższej półki. Nieokreślonych. Nawet nieco za słodziutki, ze szczątkową kwaskowatością.
Jedno już badacz szukający winiacza doskonałego wie: nie jest to wino doskonałe. Na etykiecie napisali, że do sałatek i słodkości. Może. Ja tam nie wiem. Przekora nakazuje spróbować jak smakuje do pleśniowego camemberta. I tu jest niespodzianka! Bo smakuje o cały punkt lepiej! Z pleśniakiem i innym dojrzewającym serem (Stary Olęder z Biedronki) Quinta Essentia Tempranillo Rosado może nawet być.
Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!