Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hiszpańskie wino. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hiszpańskie wino. Pokaż wszystkie posty

sobota, 7 czerwca 2014

Care - hiszpańskie wina i perełki Atlantiki

Hiszpania niejedną ma twarz!

Trzy odcienie Care - Chardonnay, Rosado i Garnacha

Upalne trzecie mgnienie majowej wiosny przyniosło zaproszenie od Manuela Maiorala, szefa Atlantiki. Na obiecane jeszcze zimą - kiedy miałem przyjemność w restauracji Portucale spróbować win z etykietą Care - spotkanie z przedstawicielem Bodegas Anadas - Nacho Lazaro Delgado. Nadarzyła się okazja do spróbowania win z serii Care, które są rodzynkiem dostępnym na degustacjach czy w restauracjach, a tańsze można kupić w dobrych osiedlowych sklepach!

Niemal przejrzyste Macabeo/Chardonnay

Na upał fajne jest białe, niemal przezroczyste Macabeo/Chardonnay (12 proc. alk, ok. 30 zł w sklepach), ma o dziwo sporo ciała, jest sprawia wrażenie ciężkiego, jest za to lekko owocowo-kwiatowe, choć nie tak mocno jak Blanco Chardonnay! Tu już wchodzi intensywny kolor i mocny, średnio wyrazisty zapach kandyzowanych owoców, melonów, ananasów. W smaku nieco goryczki. Nie było tu beczki. Cena Chardonnay w detalu ok. 45 zł.

Chardonnay - wyraziste i owocowe

Amatorom różowości - ale takiej nie landrynkowej (nie lubię), tylko orzeźwiającej latem (toleruję) może podobać się Rosado. Więcej wiśni w aromacie, a melona czy arbuza w smaku. Wściekle intensywny kolor - rzadko spotykany we współczesnych różowych - raczej przywodzi na myśl pinot noir niż klasyczne róże.

Rosado o intensywnym mocno różowym kolorze

Zaletą tego różu jest ładna kwasowość i bezsprzecznie kolor - może ładnie wyglądać przy wściekle czerwonym dywanie na raucie w Cannes czy innych Międzyzdrojach. Ale to zaledwie wstęp do czerwieni. Tinto Joven 2012 (13,5 proc. Grenache i Syrah) wydało mi się może nieco wodniste, w aromacie dominują leśne owoce, a w smaku lekko kredowe. Ale to dobre szczere i proste wino - też będzie przyjemne na upał. Jak ktoś woli beczkę czy ciężkość, to lepiej nich sięgnie po Tinto Roble.

Care Tinto Joven - Garnacha i Syrah

Roble to już w aromacie i smaku o klasę wyższa etykieta - wino okrąglejsze, jak i bardziej charakterna twarz (maska) na etykiecie. Pojawia się zdecydowana truskawa w nosie, czarna porzeczka, czekolada. Ona lekko dominuje też w pierwszym smaku, a wychodzi najbardziej w finiszu. Są też małe krągłe taniny, bardzo przyjemne.

Tinto Roble - leciutka beczka

70 proc. tempranillo i 30 proc. merlot, rok w beczce z amerykańskiego dębu, ok. 45 zł w detalu - oto Tinto Crianza 2010. Owocowa i to jak! Ale choć czarne i czerwone owoce i lekka nuta wanilii, to mimo to na podniebieniu wino delikatne, eleganckie, jedwabiste. Taniny jeszcze mniejsze niż w crianzie. Ale wyższa też kwasowość. 


Finca Bancales 2009 to już poważny kaliber. 14 proc. alkoholu. 80-letnie krzewy garnacha rosną na wysokości 600 m nad poziomem morza. A sfermentowane dojrzewają w beczce 14 miesięcy. Buraczkowe aż w kolorze, nieprzeniknione.

Finca Bancales 2009

Jest w tym winie moc i pełnia - czekolada i skóra, dojrzałe owoce nieco pod spodem. Pojawiają się też lekkie nuty ziołowe. Ładnie złożone wino. Jest już pełne, a jednocześnie jeszcze nie zabite klepkami beczki. Wciąż jeszcze przyjemnie kwasowe i taniczne.


Care XCLNT - tylko 2000 butelek rocznie

Zdecydowana dżemistość - na szczęście podszyta równoważnikową kwasowością - już wkrada się w Care XCLNT. Garnacha (40 proc.), Syrah (20 proc.) i Cabernet Sauvignon (40 proc.) zebrano w 2008 r. Produkcja to tylko ok. 2000 butelek. 16 miesięcy w baryłkach z francuskiego dębu. Cena w Hiszpanii jeszcze byłaby do zniesienia - 25 euro. U nas w Polsce niestety niemal dwa razy tyle - 190 zł. Mnóstwo intensywnej wiśni, ale jest też pieprzność, nie ma prostackiego walnięcia. Warto otworzyć godzinę, a najlepiej ze trzy przed piciem. W smaku po prostu Viva Espana! Słońce, gorąco - idealne na zimowe depresyjne wieczory. W aromacie czuć nawet troszkę nutek kościelnego kadzidła. - Jest trochę w międzynarodowym stylu - przyznaje Nacho Lazaro Delgado. - Ale świetne, cenione u nas. Takie wina określa się mianem Reserva de la Familia.

Moscatel de Alejandra
 
Na deser Moscatel de Alejandria (ok. 80-90 zł). Intensywnie złote wino, kwiatowe w aromacie, dla amatorów słodkości. Piękne regularne łzy, słodycz w pigule. Zbiory to tylko 600 kg gron z hektara - cukru 60 g na litr. Ale w smaku, choć oleiste i gęste, zadziwiająco wytrawne i kwasowe! Podawać w 6-8 stopniach.
 
Care - szczególnie z tych wyższych segmentów - bardzo dobre, niektóre z nich wręcz świetne. Jednego tylko szkoda - choć to przez nasze położenie (Hiszpania to dla nas koniec Europy), i podatki - wysokich cen. Ech...
 
 
Degustowałem na zaproszenie importera.

niedziela, 24 marca 2013

Hiszpan mówi: zaproś przyjaciół, nie ma czasu - 4 pkt

Clos Montebuena Rioja Reserva 2005

 



Półka - na wysokości piersi
 
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 29,99 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 

Czekała i czekała. Cierpliwie w moim wiklinowym koszyczku - w rezerwie, że tak to ujmę. Clos Montebuena Rioja Reserva 2005 z Biedronki. Wszyscy winni blogerzy już je opisali - niektórzy byli zachwyceni, inni nie za bardzo. A Winiacz?

Najpierw - tuż po odkorkowaniu - wino miało żelazisty nieco zapach. Uleciał na szczęście. I zostało coś letniego, czego za oknem nie ma: czerwone owoce, nagrzana skóra, czereśnie w koszyku, gdzieś tam odrobina kakao, przypraw…

W smaku najpierw pełne, z wyczuwalną beczką. Ale niestety, gdy nieco odstoi, traci to dostojeństwo. Po kilku godzinach (zdecydowaną większość czasu trzymane w zamknięciu) robi się cieńsze, bardziej ziołowe. Ostatni łyk jest raczej maślany niż beczkowy.

Czy to świadczy o doskonałości? Nie jest to oznaka wielości ciała i bogactwa aromatów. Ale może po prostu jest wskazaniem - smakuj, nie czekaj?

Zdecydowanie. To dobre wino na jeden wieczór. Hiszpan, który mówi: zaproś przyjaciół (przyjaciółki) i wypijcie mnie! Bo jestem winiaczem, któremu szkodzi czas, jestem w połowie doskonały!

 

Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

piątek, 8 marca 2013

Hiszpan Pio zupełnie jak nie Bio - 6 pkt

Pio Tinto Ecologico 2010 Jumilla

 


Półka - na wysokości piersi
 
Gdzie i czemu tak drogo - Kondrat Wina Wybrane i 35 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Może nawet być (3 pkt.)
 

Dzień dziś powykręcany na wszystkie strony. Szaleństwo po prostu, a jak biało i zimno, to na pewno wiadomo jedno: nie zrobimy czegoś takiego jak młoda dziennikarka Ewa zrobiła w równie szalony dzień. Co zrobiła Ewa?

Tuż po wyprawie Marka Kamińskiego i Wojciecha Moskala (zimowi badacze biegunów) ten drugi zawitał jako gość do jednej z trójmiejskich gazet. Wchodzi, zdejmuje czapkę i rękawice, kurtki na razie nie (rozpina tylko), a młoda dziennikarka pyta rozbrajająco: - Napije się Pan czegoś zimnego? Mina Moskala i uśmiech bezcenne. Poprosił o… gorącą herbatę. Dziś więc na pewno nie szukam winiacza doskonałego ani wśród białych, ani wśród różowych.

W grę wchodzi tylko czerwona gorąca Hiszpania! Bio, Pio? A, raz kozie śmierć. Pio Tinto Ecologico Jumilla. Ale pan Jacek z Cultura y Vino obiecał, że w tym winie nie ma jakiegoś szalonego ekologicznego dżina, tylko przyzwoite wino. Miał rację? Winiacza zamyka czarny korek, zwyklaśny syntetyk, bez oddychającej membrany. Słabo.



Ale za to w środku… Pięknego koloru czerwone wino. Na początku jest zapach mokrego psa. Ulatuje po chwili, by ustąpić kolejnym małym szaleństwom. Trochę olejów jak z dna kanału samochodowego krytego starymi deskami (czytaj: ślady beczki?), kakao, wanilia, ciemne wiśnie.

Po kwadransie w kieliszku pozostaje już tylko czyste ciekawe wino. Ma 14 proc. alkoholu, czego nie czuć. Dlatego, że degustuję w wyższej niż zalecana temperaturze - 14 st. C (dziwnie mało)? Ale jest tak dobre, że wierzę, że w czternastu stopniach może być świetne.

W pokojowej temperaturze w smaku jest łagodne, w zapachu przekornie zadziorne. Pozostawia po sobie długi posmak delikatnego pieprzu. Musi być idealne do steków albo chociaż karkówki. Do żadnego tam posiłku jarosza. Bo konia z rzędem - albo mokrego psa myśliwskiego - komuś, kto by poznał, że to wino z eko winnicy. Jeśli nawet tak rzeczywiście jest, to PIO-BIO za 35 zł bije na głowę wiele win nawet o 20 zł droższych. Do idealnego winiacza po prostu ciut ciut!!
 
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 4 marca 2013

Jedwabisty choć skromny Hiszpan - 6 pkt

De Muller Tarragona Muscat 2011
 




Półka - na wysokości pasa
 
Gdzie i czemu tak drogo - Winosfera i 31 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)


Raz w obecności amatora win na jednej z degustacji przyznałem, że o ile jeszcze do niedawna preferowałem czerwone, to ostatnio coraz bardziej toleruję, a nawet przekonuję się do białych. - Albo się zmieniła technologia wobec tej sprzed siedmiu lat, albo mi się zmienił smak - doprecyzowałem. On się tylko uśmiechnął.

A ja spróbowałem winiacza doskonałego poszukać właśnie z tego powodu (zmiany gustu, a nie uśmiechu znawcy) wśród białych tym razem win. Butelka De Muller Tarragona Muscat zachęca skromną szczerością.

I zapachem zielonego jabłuszka, który bije od razu po odkorkowaniu. Kolor jak to typowy muscat - żółciutki z zielonymi połyskami, gęste wino. Po zamieszaniu ananas, trochę mango. Pięknie i słodkawo. Podobnie ze smakiem. Ale ta słodycz nie ma nic wspólnego z namolnością różowych landryn. O, nie!

Tu czuć mięsisty jedwab. Atakujący morelowymi smakami, może lekko pieczonym jabłkiem. Wino, które długo zostaje na podniebieniu - może nieco za długo. Bo potem ten posmak zmienia się w coś dziwnego. Lepiej chyba zjeść trochę ryby, by zrównoważyć to wrażenie.

Ale ten winiacz przekonuje do białego wszystkich sceptyków. O ile spróbują i nie za bardzo przejmą się puentą, którą zaserwował mi na koniec refleksji o guście ów miłośnik win. - To nie technologia win się zmieniła. To na starość człowiek zaczyna preferować białe.

Starość czy młodość - jeden wniosek: taki muscat jest tylko ciut ciut od doskonałości!

 

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

środa, 20 lutego 2013

Degustacja półdoskonała w Guciu win różnych

Degustacja w połowie doskonała

Zagrało wszystko. Tak się wydaje - bo uruchomić foto, nos, smak, pamięć i zapis w jednej chwili - to nie lada sztuka. Udało się wszystko zachować dla potomności.

Mam na myśli trzecie spotkanie miłośników dotrzechdych.pl, w żoliborskim Guccio Domagoj. Pięć win do degustacji było dobrym wyborem. Bo zróżnicowane - pod względem barwy i smaku. Zaprzeczenie klasycznej degustacji - pomieszanie państw i apelacji, barw kolorystyczny i  smaków! A efekt? Jest-li tu winiacz doskonały?
Atmosfera kameralna. Kilkanaście osób. Światła rampy pokazują pierwsze wino. To Il Balbo z maleńkiej winnicy, której butelki można kupić w sklepie Czerwone wino na Mokotowie. Gdy nie wytłumaczono mi, że zawijas na etykiecie to "E" od nazwiska twórcy, to byłem przekonany, że to taki szlaczek. A wino?



Mniam. Za 29 zł butla winiacza, który skrywa w sobie woń szampańską (choć bez bąbelków), ma pełno owoców w zapachu i smaku! Są jeszcze kwiaty wiosenne i jest trochę ciała. Czyli czegoś, co nie ulatuje z końcem degustacji. Winiacz by dał 4 punkty. O ile pijemy zimne wino.
Drugie? Białe Moonwine (białe, 33 zł w sklepie "Czerwone wino" na Mokotowie). Bio wino. Nie wiecie, co znaczy bio-organiczne itp. wino? Ten termin oznacza NNN. nieprzewidywalność, niespodziankę, niewiadomą.

Białe wino o zapachu czystego ananasa z puszki. Ale w smaku inne niż sok. Bo czuć zaskakujące smaki: benzynę, cebulę (część szczypiora), może troszkę mango. Na plus zapisałbym to, że podczas ocieplania się zachowuje tężyznę. Nie zmienia się diametralnie. Poszukiwacz Winiacza Doskonałego dałby trzy punkty.


Potem Il Tirano piękne wino czerwone. Smaki piernikowe i słodkie. (29 zł), a po chwili Moonwine także czerwone. Także bio-wino, ale ładne, równe, w zapachu rodzynkowe, w smaku dżemowe. Z piwnicy babci.



Czerwone półsłodkie. Zaskakujące, bo niosące smak kompotu wiśniowego. Owoce, lato, siano, słońsce. Trochę rodzynek. Trzy punkty, bo ładne i okrągłe, choć nie porywa. Ale PYCHA jest!

Moonwine czerwone różni się od białego. Dobre, fajne, choć też bio-wino. Bardzo rodzynkowe w zapachu. Szlachetniejszy winiacz niż koledzy, drugie miejsce w czerwonych, a w smaku? Hmm - piwnica babci, którą wszystkie śliwki w okolicy włożyła do weków i zalała cukrem. Dałbym trzy punkty, bo pyszne.



A na koniec sam też bio-organic-dynamic. Macatele półsłodka. W zapachu ismaku kompotowa, czereśniowo-wiśniowa. Głębi niewiele, ale przyjemnie się pije w dobrym towarzystwie. Winiacz doskonały to nie jest, ale na trzy punkty zasługuje. :)

 
Winiacza doskonałego nie było. Stąd nazwa posta - degustacja półdoskonała. Ale samo spotkanie, atmosfera i przepyszna papryka faszerowana z delikatnym puree były zaiste DO-SKO-NA-ŁE!

niedziela, 17 lutego 2013

Hiszpan długi i przyjemnie cierpki - 4 pkt

Parador Navarra 2007 Crianza
 
 
Półka - na nieznanej wysokości
Gdzie i czemu tak drogo - Centrum Wina i podarunek od koleżanki
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)
 
Znów Hiszpan w Winiaczu. Ale - jak się za chwilę okaże - wyjątkowy. Parador Navarra 2007 Crianza 2007 z etykiety wygląda bardzo ładnie. Jakby ktoś kupował wzrokiem, kupiłby w ciemno. Ale to niejako podarunek od Czytelniczki bloga.
To wino nie chciało się za szybko otworzyć! Gdy bierzemy węgierskiego Egri, koreczek wzdycha lekko PYK! i wyskakuje. A tu wkręcamy korkociąg jakbyśmy chcieli się dowiercić do złóż gazu łupkowego. Wyciągamy, wyciągamy, wyciągamy i… mamy oto najdłuższy chyba korek świata. Piękny prawdziwy korek tego winiacza ma równe pięć centymetrów. Dla porównania węgierski Egri Bikaver tylko 3,5 cm.
Hiszpan (na dole) ma korek długi na 5 cm!

 
Ale co tam korek! W butli świeże owocowe wytrawne wino. Owoce plus troszkę jakby korzenny aromat, lekko pierniczkowy.
Ładny kolor - fiolety i rubiny. Smak? Smak zaskakująco dojrzalszy niż aromat. Nieco cierpki, ale zostawiający długo wyczuwalny posmak. Po którymś łyku mam wrażenie, że podniebienie mi się dynamicznie wydłuża - czuję smak i jeszcze na zębach i już w przełyku. Hmm, może to przez ten pięciocentymetrowy korek? Nie tylko. Mój język czuje nieco zielonych jabłek, trochę leśnych patyków (pewnie ślady beczki, w którym winiacz leżakował przez rok), może jeszcze ślady czerwonej porzeczki.
Alkohol słabo wyczuwalny, choć na etykiecie napisali, że 13 proc. Ten winiacz ma iście wiosenny zapach i smak. Ale nie tylko dlatego, że wszyscy chcemy, by wiosna nam jak najszybciej przyszła i nie tylko dlatego, że Parador pewnie najlepiej smakowałby w wiosennym ogródku. Może dlatego, że jest w tym winie mnóstwa spokoju i nieco cierpkiej świeżości.

Jeśli nie nie chcecie pić świeżego i wiosennego, poczekajcie kilka godzin z otwartą butelką. Pięknie się otwiera!

To wino mógłbym nawet pić w maju na pierwszej platformie tramwaju!
 
Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali

czwartek, 14 lutego 2013

Hiszpan z fioletowym refleksem - 5 pkt.

Vina Ainzon Campo de Borja Crianza 2009
 
 
 
Półka - na wysokości piersi
 
Gdzie i czemu tak drogo - Winny Przystanek i 39 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)
 
 
Tej Hiszpanii jest ostatnio tyle, że chyba przesada. Chociaż nie zrezygnowałem, gdy w sklepie Winny Przystanek - mają tu tylko wina hiszpańskie - wypatrzyłem niepozorną butlę. Vina Ainzon Campo de Borja (Crianza 2009). Mały fioletowy mazaj na etykietce, żadnych wodotrysków, żab, wież, krzaków winorośli czy chateau. Może w środku jest czerwony doskonały winiacz?

Dowód: fioletowe mazaje (refleksy) na brzegu kieliszka


Korek (prawdziwy) wyszedł elegancko i pierwszy zapach i łyk to MOC! Na pierwszy rzut nosa wydawało się, że winiacz ma z 15 proc. alkoholu, ale ma tylko 13,5 proc. Po chwili na szczęście alkoholowy opar się ulotnił i został aromat bardzo fajnego wina.

Czuć w nim same ładne aromaty - troszkę mocnego kokosa (może bardziej czekolady z kokosowym nadzieniem), troszkę wanilii, lekki karmel, palony knot świecy. Cukierkowo, ale nie ma wrażenia wodnistości.
W smaku podobnie. Pijąc tego winiacza nie mamy wrażenia bycia oszukanym. Wino ma tak dominujący smak, że wypiera on nawet posmak serka pleśniowego, którym przegryzam degustację. Po lekkim odstaniu robi się mniej agresywny, choć szczypie nieco w gardle.
Osobiście mi brakuje w tym winie pewnego rozwarstwienia, które mają wina zbliżające się do doskonałości. Ma sporo tej mocy, trochę delikatności, troszkę goryczki na koniec… Ale czegoś malutkiego tu brak.

To bardzo dobre wino. Cena jest tylko nieco przesadzona - przysłowiowe dwie dychy czyniłyby z tego okazu winiacza doskonałego. Miałby wówczas może i siódemkę. A tak, brakuje mu dwóch punktów.


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

 

środa, 13 lutego 2013

Ewoluujące Monasterio - 4 pkt.

Monasterio de las Vinas Carinena 2008
 
 

Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 16,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)
 
W takiej konfuzji Poszukiwacz Win Doskonałych jeszcze nie był. Monasterio de las Vinas Crianza ma być jedną z gwiazd Biedronki. Na szyjce nalepka, że 89 punktów Parkera (na sto, więc od doskonałości tylko 11 proc.). Może istotnie sięgnę absolutu, gdy spróbuję tego wina? Tak zrobiłem. Znaczy sięgnąłem po butelkę.
Pierwsze zdziwienie, to sztuczny korek z… dziurką. Z góry mniejsza, od str. wina mniejsza. Dobra, bo można trafić korkociągiem. Po czwartej butelce wina na pewno przydatne rozwiązanie. Ale tak naprawdę to specjalna dziurka - by wino mogło "pooddychać" (tak reklamuje się na stronie www producent korka).
 
Korek z dziurkami z dwóch stron
Korek wyskoczył. Pierwszy zapach i smak? Rozczarowanie. Czuć cieńkusz, jakby wodnisty lekko nawet. I kwasowość okrutną. Pierwsza myśl, że dwa punkty i już. 89 punktów słynnego Parkera mnie nie przekona.
Ale po chwili… Po kilku minutach robi się nieco lepiej! Zapachy ewoluują w kierunku czereśni (bardzo cieniutkich) schowanych za czymś butwiejącym po letnim deszczu. Mocno wyczuwalny alkohol po wetknięciu nochala w kielich. Ale nie jest to zapach odrzucający, tylko taki… wakacyjny nawet. Ulatuje po 20 minutach.
Producent/dystrybutor obiecują na kontretykiecie winiacza z aromatem tostów (hmm, nie znajduję)  i karmelu (naprawdę?) oraz że jest wyważone i elegenckie. No, fakt elegancka najbardziej jest etykieta. Ładna. W zapachu raczej trochę pieprzowe. Smakowo nie aż tak elegancko, ale nie jest też źle. Winiacz ma istotnie długi "finisz", a to poznaję po tym, że jak piję, to wraca mi posmak… nosem. Mniemam, że o to chodzi.
W smaku podoba mi się to, że zmienia się nieco z czasem. Jak twierdzą znawcy winiaczy to normalne, ale Monasterio to wino, które zmienia się szybko, może nawet za szybko. Dobre jest w smaku to, że nic tu nie dominuje - alkohol czuć w zapachu, ale nie na języku (średnie 13 proc.). Na pewno z przyjemnością można pić całą butelkę, choćby po to, by sprawdzić, jak ewoluuje smak - od wąskiego kwasiora po ładnie zbalansowane wino. Warto otworzyć ze 20 minut przed podaniem.
O ile na początku dawałem dwa punkty, o tyle po 40 minutach wiem, że stawka warta jest podwojenia. Bo to wino, które może nie porywa, ale takie wino, do którego nie żal wrócić.
Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali