Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Grenache. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Grenache. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 1 listopada 2016

Château Pesquié Terrasses 2010 - cień swojej wielkiej siostry...

Do Artemii daleko, oj daleko...

Château Pesquié Terrasses 2010

Zamiast Sowy i Przyjaciele (tak, tak, to tam, gdzie kelnerzy podsłuchiwali ministrów) jest teraz supermarket, ale jedno wino, którego tam spróbowałem, zrobiło na mnie ogromne wrażenie - otóż to Château Pesquié Artemia 2009. Wyjątkowe, zarówno pod względem jakości, jak i ceny (dwa lata temu 270 zł!). Miękkie, pełne, owocowe, zawiesiste, imponujące. Pisałem o nim zresztą tutaj, ale potem już nie miałem okazji spróbować. Szkoda...

Douloufakis Alargo Syrah (Siga Siga)

Podobne nieco w charakterze, w odczuciu wino spotkałem przypadkiem latem w cudownym barze "na dzielni" - Siga Siga! Pan Jacek, zapaleniec na punkcie Grecji, Krety i Sycylii (innych pasji nie wymieniłem, a jest ich mnóstwo) sprowadził Douloufakis Alargo Syrah z Krety. Nie pamiętam, który rocznik, ale wino jest znakomite. Stworzone w 100 proc. z Syrah. Pachnie gorącem, śliwką, wiśnią, jeżyną, czekoladą, mięsem, skórą... Ekstrakt niesie słoność morza. Taniny są ładnie skrojone, uzupełniają całość, a nie przeszkadzają. Beczki, w której leżało rok, nie czuć nadmiernie, może dlatego, że producent używa nowej, "drugiej" i "trzeciej"...

Aż tu Jurek z bloga Winne Okolice poznał tajemniczego człowieka, który ma w zasobach "ciekawe Ventoux". Jurek wysłał zdjęcie, a tam... Château Pesquié! Co prawda Terrasses, a nie Artemia (ta ma fioletową etykietę, a Terrasses w kolorze Bordeaux), ale wiedziałem jedno - muszę spróbować, bo jestem przecież (z dewizy) poszukiwaczem win doskonałych!

W aromacie jest truskawka, jest jeżyna, jest pewna pieprzność, las, ściółka, a w smaku kwasowość starta na wiórek z taniną, ale nie ma tego czegoś, co miała Artemia... Jest tu więcej Grenache niż Syrah (80/20 proc.), a Artemia miała proporcje pół na pół. Już pewnym kwantyfikatorem jest cena - Artemię kupimy w firmowym sklepie za 30 euro, a Terrasses za jedyne 10 z kawałkiem. No cóż, tym razem trafiłem na cień Wielkiej Siostry. Zdarza się...

czwartek, 17 grudnia 2015

Wspaniały Hiszpan z głową osła - 6 pkt.

Ronedelles Cap de Ruc Garnatxa DO Monstant


O winach hiszpańskich, których producenci i sprzedawcy gościli w Warszawie we wrześniu, pisałem już ogólnie - w tym o Llegendes Filoxera 1878 i Giral (wyższa półka), ale zachwyciło mnie dość proste - ale tylko z pozoru - Cap de Ruc.

Vins Ronadelles mają kilka etykiet tej marki - dwa czerwone, białe i różowe. To z żółtą naklejką to 100-procentowa Garnatxa (Grenache). To wino - od razu po odkorkowaniu - można śmiało pokazywać na kursach przy okazji omawiania cech fermentacji malolaktycznej. Bo od razu bucha w nos jogurtowa miękkość, pyszna wanilia homogenizowanego serka.
 
Ale po dłuższej chwili, a może tak naprawdę nieco obok, czuć dla równowagi pewną szorstkość, coś, co przywodzi na myśl lekką stalowość, elektryzującą bateryjkę na języku.

W smaku czuć ten dualizm, przy czym nie jest to jak rozdwojenie jaźni, tylko dwie uzupełniające się połówki. Jest szorstkość taniczna, metaliczna, a z drugiej wiśniowo-truskawkowo-waniliowa miękkość.

Zagadka się wyjaśnia, gdy zerkniemy na tajniki produkcji - wino młode, spędziło 4 miesiące w dużej beczce (400 l.), zostało tylko lekko filtrowane, a butelkowano je według księżycowego kalendarza Steinera (winnica jest biodynamiczna). Oczywiście, czy to wpływ biodynamiki, nie wiadomo, ale wino jest pyszne. Szkoda, że w Polsce nie ma importera.


Wino na 6 punktów w 7-punktowej skali!

środa, 28 sierpnia 2013

Francuz z lekką naftą - 6 pkt.

Cotes du Rhone Maison Guigal 2009

 
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent od Francuskiego Łącznika (8,9 euro)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

Wszystko dobre, co się dobrze kończy - ta degustacja kończy też ostatnią przesyłkę od Francuskiego Łącznika. Ale w jakim stylu kończy! Cotes du Rhone Maison Guigal jako ostatni z trzech winiaczy okazuje się pysznością.
Aromaty? Czerwono-czarne czyli jest i truskawa, i czarna porzeczka, czekolada z miętą (jak płateczki After Eight), ale też okazuje się gdzieś w głębi - tuż po otwarciu - troszkę naftowe, jak niektóre rieslingi. Ale mija moment, nafta ulatuje…

W smaku aksamitne. Alkohol (14 proc.) może troszkę wyczuwalny w aromacie, ale w smaku już nie. Lekko pieprzne, okrągłe, fajne. Charakterne - kupaż syrah (45 proc.), grenache (52 proc.) i mourvèdre (3 proc.). Produkt masowy - bo robiony w 3,5 mln butli, ale co z tego, skoro daje tyle radości? I któremu do ideału już tylko ciut ciut?

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

wtorek, 30 kwietnia 2013

Macedończyk na majówkę - 3 pkt

Macedonia Vranec




Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo - (Tesco) - 23,99 zł (1 litr!)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

 
Na majówkę w gronie przyjaciół dobre większe objętości. By nie było tak, że po rozlaniu w kielichy trzeba rozlewać kolejną butlę. A w niej zupełnie inne wino…

Pierwsze macedońskie wino w Winiaczu - i od razu minimagnum, bo mieści w sobie aż litr.  Czyli klasyczna butelka wyszłaby za niespełna 18 zł. Zwolennikom win z butików i "sklepów specjalistycznych" od razu włącza się w takich przypadkach syrena alarmowa. Nie przez przypadek oczywiście, bo trafić na doskonałe wino, albo choćby bardzo dobre, wino w takiej cenie w Polsce jest wybitnie ciężko. W tym przypadku nie jest inaczej. Po odkręceniu zakrętki czujemy aromat nieco skryty. Nieco czarnej porzeczki i karmelu, ale szału nie ma. Lepsze nieco chłodniejsze.

W smaku też niespodzianek nie ma. Mało cierpkie, trochę czereśniowe, wyraźnie półsłodkie. Ale wino o smaku ciekawszym niż Carlo Rossi. Do degustowania solo takie sobie, ale do obiadu - grillowanej karkówki albo choćby oscypka - nada się lepiej niż pięć piw. Także może być!

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

niedziela, 7 kwietnia 2013

Do takiej Reservy podchodźmy bez rezerwy - 6 pkt

Côtes du Rhône Villages Reserve

 
 
 
Półka - na wysokości piersi

Gdzie i czemu tak drogo - Tesco  i 19,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)


Czyste kafelki, nowiutkie wózki, wielkie umyte okna… Gdzie ja jestem? W Tesco. Teraz to nawet tak ładnie to w Almie nie ma. Szerokie przejścia między regałami. Na półkach porządek, jasność (od ledowych lamp) no i ściana win (a raczej trzy) bardziej imponująca niż w niejednym winnym sklepie (tzw. specjalistycznym). Oczywiście wybór supermarketowy - ale imponujący.

Co wybrać?! Côtes du Rhône Villages Reserve przyciąga uwagę klasyczną etykietką. Nie francuską, tylko made by Tesco. Ale jeśli prawdę mówią eksperci zachwalając tamtejszy staff - z centrali - wybierający wina, to może ten winiacz być czymś wspaniałym?

Pyk, wypada korek. Sztuczny - słabo... Ale pachnie niemal doskonale! Czuć aromaty śliwek. I kwiatów - gdy już z kieliszka uleci wino. Jest skóra, trochę leśnych ziół.

W smaku gorzkie, pikantne! Po pierwszej degustacji zamknąłem próżniowym korkiem i wstawiłem na balkon. Ochłodzenie o parę stopni (winiacz ma teraz 16) wyszło tak na plus, że nie sposób dać tu mniej niż 5 punktów. Może będzie nawet więcej, gdy jeszcze sobie uświadomię, że to wino kosztuje tylko 20 złotych. Moim zdaniem takiemu winiaczowi do ideału brakuje już tylko ciut ciut!!


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

sobota, 16 lutego 2013

Solidny Francuz, choć króla nie porwie - 3 pkt

Fruité Côtes du Rhône 2011
 
 
Półka - na wysokości pasa
 
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 16,99 zł (zakup własny)
 
Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)
 
 
Tego wina - przyznam się bez bicia - próbowałem już kilka razy. Zawsze dla bezowocnej przyjemności. To znaczy bez przyjemności analizy dla innych, opisu, poszukiwania wrażeń dających się opisać. Czas to zmienić!

Winiacz jest w jednej z niewielu butelek o kształcie, jaki pamiętam z paryskich i londyńskich muzeów. Butelka klasycznego burgunda (choć to nie burgund). Z takich pili więźniowie The Tower w Londynie i Conciergerie w Paryżu (ci szlachetnie urodzeni).

Czy i dziś rys szlachetności znajdzie w nich klient Lidla? Sprawdzałem to parę razy. Trucizny w tym absolutnie nie ma. Świetnie. Na dworze z XI wieku dla podkomorzych, namiestników i króla może jeszcze by się ów winiacz nadał jako prawie doskonały, dla więźniów jako jeszcze lepszy. By mogli ryć w ścianach swe herby i obelgi.

Ale dziś? Co oferuje poza pięknym kolorem? Oferuje nam owo wino przedziwny zapach. Najpierw czuć wiosenne kwiaty (nagietki), trochę jakichś owoców (mało) i potem już rewolucja: guma od majtek, a może od słoików. Ale potem czuć trochę… smaru samochodowego.

Zakorkowane syntetycznym korkiem - tym ohydnym (obwoluta na zewnątrz, porowata tkanka wewnątrz) oferuje nam jednak lepszy smak niż zapach. Ale w smaku czuć troszkę tego co czułem w kilku winach z takim korkiem: nieco dziwny posmak. Jeżeli częściej pijemy wino dojrzewające w beczkach, to ów smak zauważymy. Gdy piłem to wino pierwszy czy drugi raz, nie miałem tego wrażenia.

Ale po posmaku następuje przyjemne doznanie. Czujemy fajny smak wytrawnego czerwonego winiacza, nie czując alkoholu (a jest go 13,5 proc.). Średniego w klasie, ale przyjemnego.

Mnie takie wino nie odstrasza. Jeśli uwzględnimy cenę (prawie 17 zł), możemy mieć pewność: to wino warte zakupu. Ale człowieka wolnego nie porywa. 
 

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!