Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Toskania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Toskania. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 czerwca 2018

Faktoria Win na lato 2018 - wina do grilla

Jest coś na upał i coś na chłody!

Było o Biedronce na początek lata, będzie coś o Faktorii Win - czyli ofercie, jaką możemy znaleźć na charakterystycznych drewnianych stojakach w sklepach i na stacjach paliw. Bo Faktoria przygotowała na rozpoczęcie kanikuły "ofertę grillową". A że jest - jak widać za oknem i trochę chłodu, i szykuje się trochę upału - oferta może być całkiem udana!


Ofertę otwiera prawdziwy szampan! Canard-Duchene Champagne Cuvee Leonie Brut za 149 zł. Co tu mamy? Kremowość, migdały, drożdżowość... średnie bąbelki tuż po napełnieniu kielicha, a potem już małe, w smaku cierpkość i pewne rozdwojenie, wyraźne nuty jabłkowe. Kwasowość niezbyt wysoka, już czuć pewną dojrzałość, a nie młodzieńczość. Ale pije się bardzo przyjemnie w czasie gdy grill dopiero rozstawiają specjaliści!


Do sałat, grillowanego bakłażana czy innych warzywek będzie pasować Vite Mia Biologico Bianco 2016 (26,99 zł) - białe wino ze szczepu Grillo (przypadek, że do grilla???) z Sycylii. W aromacie nagrzana słońcem trawa, ziołowość, delikatna nutka białego pieprzu... W smaku bardzo kwasowe - wychodzą gorzkie grejpfruty, może gorzka skórka pomarańczy. Struktura średnia, całość daje wrażenie bardzo lekkiego wina!


Do białych mięs - kurczaka, indyka i schabu - może być Landgraf von Hessen Riesling Feinherb 2015 (49,99 zł). To w aromacie brzoskwiniowo-benzynowe (ale delikatnie) wino z wyczuwalnym nawet dość sporym poziomem cukru i bardzo ładnym poziomem kwasowości - rześki, w strukturze lekko oleisty. Wielkich doznań nie znajdziemy, ale całkiem Riesling przyjemny!
 


Co do karkówki albo ładnie przypieczonej białej kiełbaski? Może Frescobaldi Settecento Anni Toscana 2015 (44,99 zł)? Czerwone wino z Włoch o ładnie zarysowanej wiśniowości, nutach dymnych i drzewnych w aromacie, pierwiastkach truskawki i maliny w smaku. Całkiem wyraźna tanina, choć o drobnych ziarnach, i wysoka kwasowość, atakująca podniebienie wyraźną cierpkością. Jest poczucie, że to może być bardzo dobre wino na chłodniejsze letnie wieczory! Tak sobie nawet myślę, że to może być nawet wino uniwersalne, bo dwaj następcy są troszkę innej klasy.



To na przykład Canepa Carmenere Classico 2017 (21,99 zł) - chilijskie wino czerwone, o ładnym owocowym wydźwięku, delikatnej nucie pomidorów, śliwki. W smaku lekka tanina i mała kwasowość. Całość utrzymana w lekkim, choć bardzo owocowym stylu. To wino wyraźnie lżejsze od poprzednika, ale do steka możemy spróbować!
 


Inna propozycja do najcięższych mięsiw to The Guild Shiraz 2016. Wino z Australii za... 24,99 zł. Hmm... Czy czerwone wino z drugiego końca ziemi w takiej cenie może być świetne? W aromacie wydaje się lekkie, choć czuć dżemowe nutki z dodatkiem pyłu kakao. I z piętnem wanilii spod znaku taniej beczki (a może bardziej dębowych wiórów). W smaku jest też nutka pieprzności. Jeśli znacie bardzo dobre wina z Australii, tu możecie być nieco rozczarowani. Kwasowości mało, tanina w zaniku. Troszkę szkoda! Ale z drugiej strony czy w lipcu i sierpniu musimy się raczyć tym, co z przyjemnością spróbujemy w listopadzie albo styczniu?


Wina do degustacji otrzymałem od Faktorii Win

 

wtorek, 21 lutego 2017

Winne Wtorki: Toskania inaczej

Il Vezzo Morellino di Scansano 2014


Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - 6win.pl i 39 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe



Gdy słyszę "Toskania" to widzę jakoś nieodmiennie kadry z romansowych filmów albo Hannibala Lectera, gdy smażone na stalowej patelni kawałeczki mózgu Ray'a Liotty zapija Chianti... Wiem, wiem, bardzo popowe skojarzenie. Ale może właśnie dlatego w dzisiejszych Winnych Wtorkach nie miało być ani o Chianti, ani o Brunello, ani Nobile di Montepulciano...

Dlatego jest więc wino z Morellino di Scansano - jednej z południowych apelacji Toskanii. Apelacja DOC powstała tu w latach 70. XX wieku, a do rangi apelacji wyższej (DOCG) podniesiono ją w 2007 r. Wedle jej reguł tutejsze wina mają powstawać w co najmniej 85 proc. z Sangiovese. 15 proc. może być z innych czerwonych gron uprawianych w regionie. Mogą być to odmiany włoskie (np. Canaiolo), ale także międzynarodowe (np. Cabernet sauvignon, Cabernet Franc czy Shiraz).

Wina z Morellino są bardziej owocowe i bardziej miękki niż takie Chianti - i to rzeczywiście w mojej butelce czuć! Wiele zwiastuje już kolor - dość żywy, rubinowy, bez żadnych brązów czy żółci. Nieco myli aromat, dostarczając owocowej bazy, ale z fiołkową nadbudową. W smaku jest za to pewna miękkość, słodkawy i krągły atak na języku. Owocowość rzeczywiście tu góruje, struktura jest raczej średnia, garbnik zgrabnie w ten owoc wpuszczony, mocno zaszyty. 

Finisz jest na szczęście długi. O wiele dłuższy niż można byłoby się spodziewać. A to dzięki całkiem sporej kwasowości. Może nie jest taka wysoka jak w niektórych Chianti, ale jest bardzo dobrze w tym przypadku wyważona!

Nie jest to może wino, za które dałbym się pokroić, ale takiej Toskanii na pewno warto spróbować.

A tak smakowali inni Winni Wtorkowicze:

- Korek od Wina: La Cuerce z Montecucco

- Winniczek: Assolati z Montecucco



wtorek, 6 grudnia 2016

Winne Mikołajki - Klasycznie, z kogutkiem!

Castelli del Grevepesa Clemente VII 2012 Chianti Classico



W Winnych Wtorkach dziś Winne Mikołajki - czyli św. Mikołaj przyszedł do blogerów. A oni wino wypili, posmakowali, a teraz dzielą się swoimi spostrzeżeniami, uwagami, refleksjami. Ja w bucie znalazłem butelkę - jak rok temu z Włoch, ale tym razem nie z ulubionego szczepu Polaków (Primitivo), tylko innej ulubionej etykiety - z czarnym kogutkiem na szyjce - czyli Chianti Classico!

Św. Mikołaj musiał ją "wyhaczyć", znając moje upodobanie do Chianti Classico, i trafił dobrze! Producent - Castelli del Grevepesa - swoje początki datuje na połowę lat 60., a jego założycielami zostało 18 winogrodników, którym na sercu leżał los win z regionu. Czyli nie byli to rewolucjoniści jak Barolo Boys. I w winie to całkiem ładnie czuć.

W winie 100 proc. Sangiovese i to całkiem lekkiego, macerowanego zaledwie 10 dni na skórkach. Nalane do kielicha odsłania niezbyt mocną suknię (zdjęcie do końca nie oddaje przejrzystości), ale za to imponuje bardzo przyjemnym aromatem wiśni, z kwiatowym (fiołek) tłem. W smaku struktura elegancka, dość szczupła, z drobną taniną i dobrze zbalansowaną kwasowością. Beczka jest, ale bardzo skąpa (tylko 15 proc. wina było w małych barrique), gdzieś w zaułkach smaku.

Takie wino chciałbym pić do past z pomidorowymi sosami, z bazylią i czosnkiem, do pizzy na cienkim spalonym miejscami cieście... Może być nawet w kubku, byle gdzieś tam daleko, w San Casciano in Val di Pesa... 

A co dostali od św. Mikołaja inni blogerzy?

- Blurppp: węgierskiego Furminta

- Czerwone czy białe Marsalę Superiore!

- Enowersytet: Shiraz z RPA!

- Italianizzato: Soave Zenato

- Jongleur: Mikołaj przyjechał z Mołdawii

- Korek od wina: Lambrusco

- Nasz Świat Win: greckie Agiorgiotiko

- Pisane Winem: Barberę z minimalistyczną etykietą

- Przy winie: czerwone wino z Wielkopolski

- Winne Przygody: białe Porto!

- Winniczek dostał Rieslinga

- Zdegustowany: Regent od Krojciga!


wtorek, 21 października 2014

Winne Wtorki: Terrabianca La Fonte 2010 Toscana IGT

Toskania na czerwono


Półka - nieznana
Skąd - Z kolekcji Anna Pakula Wine Lifestyle Curator
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!

Ależ nie można było uzgodnić - czy biało, czy czerwono. W Winnych Wtorkach jednak zapanowała zgoda. Tematem dzisiejszej degustacji winnych blogerów (pierwszy i trzeci wtorek miesiąca) stała się Toskania na czerwono. Temat zapodał Nasz Świat Win. Niby banalnie (by ktoś powiedział), ale faktem jest, że dawno Toskanii nie było. 

Jest oto więc w kielichu Terrabianca La Fonte 2010. Winnica leży w samym sercu Chianti Classico, 12 km od Sieny i 50 km od Florencji, ale wino ma etykietę Toscana IGT. Sto procent sangiovese. Szczepu, który daje niekiedy wina cierpkie, kwasowe, także i te, które kojarzą się "szkieletowo", bezcieleśnie, muślinowo. Ale to szczep, który daje jedne z najświetniejszych win na świecie.

Butelka zdawała się ściskać ducha zaklętego w czerwieni wina. Pierwszy aromat to jasny dowód na to, jak mocno jest ściśnięte. Wydaje się jakby skąpe, oszczędne. Pić je w takim stanie to świętokradztwo.

Dopiero po pół godzinie otwiera całą swoją urodę - czuć truskawki, wiśnie, ciemne czereśnie. Czuć też wanilię i skórę, trochę kakao. Kwasowość, jaką jest podszyty smak, nie zabija ładnej cielistości, której nabiera po trzech kwadransach.

Całość by świetnie pasowała do steka - takiego z trudem krojonego wąskim nożem o maleńkich półokrągłych ząbkach... Ech. Wino bardzo ładne, ewoluujące. Importera w Polsce nie zauważyłem, tę butelkę otrzymałem od Anny Pakuli.

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

A tak o swoich toskańskich odkryciach napisali inni winopisarze:

1. Blurppp nie do końca zadowolony

2. Dotrzechdych.pl: Gabriel złowił chianti na Żoliborzu

3. Italianizzato - rozmarzony

4. Przy winie - zaskoczenie, ale przyjemne

5. Nasz Świat Win - Marta i Robert zachwyceni

6. Winniczek: wypili dwa wina i pojedli




piątek, 7 marca 2014

Garażowe włoskie smakołyki w Winosferze (na czerwono)

Czerwienie z butli i karafek
 
Mariusz Jasiura z Winosfery w akcji

O białych winach, które w Winosferze pokazał Marco Negro ze stowarzyszenia Associazione Legami, już pisałem w poprzednim poście, teraz czas na czerwień. Ten rozdział otworzyło piemonckie Sant Ambrogio Nebbiolo d'Alba 2011 Lodali.

Sant Ambrogio Nebbiolo d'Alba 2011 Lodali. 8 euro w detalu

Młode jeszcze, lekkie, świeże w aromacie. Zielonkawe nawet tuż po nalaniu, choć po chwili czuć jak się "rozpędza". Dość kwasowe, ale wszystko jeszcze jakby słabo ułożone. Za to Alchimia 2012 tegoż producenta to już wino stojące o trzy klasy wyżej. Kupaż nebbiolo i petit verdot, 15 miesięcy dojrzewania w beczce, a potem jeszcze pół roku w butli robią swoje - stąd wysoka złożoność wina, dość "gęste" - ekstraktywne, w aromatach trochę smoły, balsamiczności, w głębokim smaku czerwone owoce, wiśnie, takie mocno dojrzałe i pięknie wtopione taniny i kwasowość - mieszanka, która wychodzi w długaśnym finiszu, atakując tylne podniebienie.

Alchima 2012 Lodali. 20 euro w detalu

Całość świetnie złożona, krągła, ewoluująca. Stanowczo wino na 6 punktów Winiacza, a może i jeszcze lepsze. Lepsze niż Barolo Bric Sant Ambrogio 2009 Lodali, które owszem, ma jasno ceglastą barwę, aromaty balsamiczno-smoliste, moc i bardzo ściągające taniny - niemal sprawiające, że jama ustna zmienia kształt na sześcian, ale może 2,5 godziny dekantacji i nieco za wysoka temperatura sprawiły, że nie imponowało tak, jak Alchimia.

Barolo Bric Sant Ambrogio 2009 Lodali. We Włoszech ok. 22 euro

Czerwienie Franzoni otworzyło Ronco del Gallo DOC Botticino 2009 (ok. 6-7 euro we Włoszech). Dzięki temu, że złożone jest ze szczepów barbera, marzemino, sangiovese (po 30 proc.) i schiava Gentile (10 proc.) sprawia dobre wrażenie - z jednej strony ma głęboki aromat o kilku obliczach - jest skóra, czekolada, śliwka, ale też lekkość czerwonych owoców, ale z drugiej strony w smaku jest lekkie, mało kwasowe, słabo taniczne. No i ten kolor głębokiej purpury ze złotymi refleksami... 5 pkt. Winiacza!

Ronco del Gallo DOC Botticino 2009. 6 - 7 euro w Italii

Dwa razy droższa jest butla La Foja DOC Botticino 2009. Na mieszankę składaja się te same szczepy co przy poprzedniczce, choć w innych proporcjach - barbera (40 proc.), marzemino (30 proc.), sangiovese (20 proc.) i schiava Gentile (10 proc.). 40 proc. gron jest podsuszaych przez 2 miesiące. Wino ma ekscentryczną etykietę - nie pasuje charakterem do innych etykietę przywodzącą na myśl raczej jakieś tanie produkty, choć całość tania nie jest. We Włoszech kosztuje ok. 15 euro.

Agnieszka Monika Liwińska i La Foja DOC Botticino 2009

Co w butli? Aromaty o średniej intensywności (ale może za krótko było dekantowane), atakujące nutą słodkości, czerwonych owoców, sprawiło na mnie wrażenie jeszcze albo zamkniętego, albo zbyt płaskiego, jednorodnego. Wolałbym wierzyć, że chodzi o tę pierwszą możliwość.

Piedirosso Pompeiano 2012

Za to Piedirosso Pompeiano 2012 od Sorrentino (ok. 7-8 euro w detalu) wyrosłe na wulkanicznych piaszczystych glebach jest ciekawym okazem. Najpierw wychodzą zwierzęce aromaty, a potem zostaje czerwony owoc, lekki, w smaku całość mocno jeszcze niedojrzała, drewniana, ściągająca, garbnikowa. Jak się ułoży za 3-4 lata, będzie pewnie wyśmienita.

Melograno Rosso 2011 od Podere Concori

Toskańskie Melograno Rosso 2011 od Podere Concori (ok. 16 euro w detalu) to smaczne bio-szaleństwo. A może raczej bio-granat. W nosie owoce czarnej porzeczki, dżemistości, śliwki. W smaku skoncentrowane, wyborne i rozgrzewające - choć alkoholu "tylko" 13 proc. Złożone z syrah i małej ilości niesprecyzowanych innych winogron. Starzone 10 miesięcy w beczkach Produkcja dość niewielka - 8 tys. butelek rocznie. Chyba drugie miejsce degustacji po Alchimii.

Pinot Nero Rosso 2011

Pinot Nero Rosso 2011 tegoż producenta trochę rozczarowuje, choć cena podobna. W nosie trochę bekon, wiśni, odrobina pieprzu, ale w smaku mocne tylko na początku. Finisz staje się wodnisty, cienki, kwaskowy, a nie kwasowy. Jeszcze mniejsza produkcja (1600 butelek), ale chyba 16 euro we włoskim sklepie wydałbym jednak na Melograno.

Ostatnim zdaniem podsumowania? Super, że Marco Negro przywiózł te okazy, a Winosfera stworzyła dobrą atmosferę do próbowania. Szkoda, że tych win nie ma w Polsce. A jeśli będą, to niestety nie za włoskie ceny!

Garażowe włoskie smakołyki w Winosferze (na biało)

Białe wspaniałości Marco Negro

Marco Negro przywiózł próbki z rodzinnych i małych winnic

Przedwiośnie oznacza jedno - po zimie, kiedy degustowało się hiszpańskie okazy produkowane masowo - czas na próbowanie okazów garażowych i rodzinnych z Włoch. Win produkowanych w ilościach niezbyt śladowych - kilku tysięcy rocznie. Przywiózł je Marco Negro ze stowarzyszenia Associazione Legami, reprezentujący niewielkich producentów z różnych regionów Włoch, którzy nie mają swoich importerów w Polsce. Miałem okazję spróbować większości z nich - 14 win, z których większość robi imponujące wrażenie. Nie tylko smakiem, ale i ceną. W tym poście opiszę białe - wytrawne i dwa słodkie musujące.

Żałuję, że nie zdążyłem na początek degustacji, by cieszyć się wzorcowo schłodzonymi białymi okazami - np. Roero Arneis Langhe od Lodali (zdążyłem na inne okazje tego piemonckiego producenta). Ale nawet jeszcze ciepłe imponowało super kwasowością. Nieco więcej (i było zimniejsze) zostało młodego świetnego wina Franzoni - Lugana 2013.

Tych win nie zdążyłem posmakować, gdy były chłodne, ech

Butelkowane zaledwie miesiąc temu, zupełnie młode, żywiołowe. Powstaje w Veneto, na południe od jeziora Garda, w 100 proc. ze szczepu Trebbiano di Lugana. Aromat przywodzi na myśl sauvignon blanc, ale to zwodnicze, w smaku ciało wina jest "tłustsze", nieco słone. Dałbym spokojnie 6 punktów w skali Winiacza, a może i 7! Podejrzewam, że to było najlepsze spokojne białe wieczoru.

Jeszcze bardziej "szalony" smak ma Podere Concori Bianco IGT 2012 (ok. 15 euro). Wino bio (choć nie ma widocznego oznaczenia) ma bardzo pyszne aromaty zielonych jabłek, których w smaku już brak. Ale jest esencja ziemi, w zasadzie słoność i mineralność. Producent robi zaledwie 1,5 tys. butelek rocznie! 

Versacrum Coda di Volpe Pompeiano IGT. Tylko 6 euro!

Zdążyłem za to na wzorcowo zimne Versacrum Coda di Volpe Pompeiano IGT. Z winnic Sorrentino. Wino z gron szczepu coda di volpe, rosnących niemal w cieniu Wezuwiusza, na wulkanicznych glebach. O średnim, choć pięknym aromacie, nieco kwiatowym i migdałowym, ale też z mineralną, zimną nutą. W smaku gorzkie, lekko kwasowe na początku, ale w finiszu już BARDZO! Świetne wino na 6 punktów Winiacza w dodatku za... 6 euro w detalu! Niestety, nie u nas...

Greco di Tufo 2012. W tle Mariusz Jasiura z Winosfery

Greco di Tufo 2012 DOCG tego producenta było nieco inne. Wydało mi się bardziej wycofane, ale było też bardziej "cywilizowane", bardziej ułożone. Miało mniejszą kwasowość, ciało było też bardziej owocowe, może gruszkowe... Ale i tak dałbym 5 punktów na 7 możliwych.

Moscato D'Asti Lodali - cukierek z piękną sikorką na etykiecie

Dwa słodkie musujące podano na koniec. Pierwsze Moscato D'Asti Lodali (tylko 5,5 proc. alkoholu) buchało z kielicha aromatem przesłodkich nagietków. Miało maleńkie bąbelki, a słodycz tak skoncentrowaną, że wydawać by się mogło, że tylko ją wyjąć z kielicha i kroić na kawałki jak galaretkę! Troszkę szkoda, że kwasowości mało, ale co tam! Jest za to cukiereczek opakowany w szkło z piękną sikorką! We Włoszech za ok. 9-10 euro.

La Versa Oltrepò Pavese Volpara Moscato

Kto nie chce cukierków z sikorką, może spróbować La Versa Oltrepò Pavese Volpara Moscato. Ten musiak ma już więcej bąbelków, mniej słodyczy, za to więcej alkoholu (7 proc.), więcej owoców, jest bardziej złożony. Ale czy złożoność jest lepsza od pysznej galaretki?

O winach czerwonych w kolejnym poście już niedługo!

wtorek, 14 stycznia 2014

Włoch dnia drugiego - 5 pkt.

Morellino di Scansano DOCG 2011
 

Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 22 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)


Poza Francuzami, portugalskie wina cichcem się wkradają do Lidla, bez specjalnej promocji, i włoskie też. I właśnie takiego Włocha niedrogiego - za 22 zł wybrałem. Etykietka stylowa, choć bardziej mi jakiś leczniczy balsam przypomina.

Po odkorkowaniu trochę zawód. Ueee - pomyślałem - jakieś wonie kapuściano-ogórkowe. Dobra, poczekam. I opłaciło się już po… jakichś 6 godzinach! Gdy to czerwone wino z Toskanii nieco odetchnęło, pokazało całkiem przyjemnie oblicze - mocny rubinowy kolor z fioletowymi refleksami, aromatyczne średnio, a nawet średnio plus, w nosie leśne owoce, troszkę czereśni, trochę fiołków, ale jest też szczątkowy tost, może razowiec… Takie niemal chianti riserva, ale już niestety nie w smaku.

O ile nos jest zadowolony, to język i podniebienie mogą odczuwać lekkie rozczarowanie. Są przyjemnie garbniki, kwasowość i goryczka też - ale momentami mam wrażenie, że winnego ciała coś jakby mało. Jakby to wino było nieco rozwodnione, ale może to po prostu za młode - zielone jakby - wino?

I tak warto. Po pierwsze warto choćby tylko dlatego, by obserwować, jak ewoluuje wino po usunięciu korka. I by przekonać się, że drugiego dnia jest wyraźnie lepsze. Po drugie warto spróbować, bo jak na butlę za 22 zł, to mamy wino, któremu do ideału jeszcze troszkę brakuje!

 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 21 lutego 2013

Chianti wcale a wcale nie cierpkie - 5 pkt

Monrosso Chianti 2009 Monsanto
 
 
 
Półka - na nieznanej wysokości
Gdzie i czemu tak drogo - Podarunek świąteczny otrzymała ukochana żona
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby? E tam, Winiacz zagląda. Ba, mało tego - zagląda, obwąchuje, nalewa (do kieliszka o klasycznym kształcie) i smakuje. Bo wciąż szuka winiacza doskonałego. A ten mógł się kryć właśnie w gustownej skrzyneczce z siankiem (takie wióry drewniane), od świąt czekającej w domowej - że tak powiem - piwniczce.


Monrosso 2009. Chianti czyli czerwony cienki kwasiorek z założenia.
Wyprodukowany w Barberino Val d'Elsa - google earth pokazuje ładną wioskę w górzystym terenie otoczoną krzaczorami winorośli jakieś 20 km na południe od Florencji. Hmm, no to stamtąd to może będzie jakaś doskonałość? Słońce, Toskania, Florencja, Michał Anioł, wino… no wiadomo!!!
Piękna butelka, etykietka klasyczna, rzymski krój liter, a wrażenie po otwarciu? Owoc, cieńkuszek taki. Jestem przygotowany na uderzającą wytrawność. Ale potem robi się dojrzalsze jakby, bardziej żelaziste w woni, pachnie lekko pieprzem, ziołami.
Kolor chianti nie jest dla mnie kolorem wina doskonałego, ale akurat pal sześć kolor. Liczy się smak - bo to z nim obcujemy najdłużej. Smak doskonałości? Hmm. Pierwszy smak jest na 2 punkty. Ale po chwili robi się ciekawie. Czasem wina (na razie większość z tych świadomie testowanych) mają tę cechę - albo to ja tylko zauważam - że smakują lepiej w wyższej o 2 stopnie temperaturze niż zalecana.
Monrosso też! Eleganckie wino, jednolite w owocowym posmaku. Nieco kwasku atakuje język, ale po chwili pojawia się gładka jedwabistość. Świetnie komponuje się ze słodkim cheddarem z Biedronki! Pojawiają się aromaty skóry, może świeżej ziemi o poranku. To chianti naprawdę jest niezłym winem. Zagraniczne strony www podają, że osiąga cenę ok. 12 dolarów. Gdyby istotnie płacić u nas jakieś 36-38 zł za butelkę, byłby to winiacz bardzo bardzo godny polecenia. Bo to winiacz nawet nie w połowie doskonały. To winiacz, któremu do doskonałości tylko jeszcze troszkę brakuje.
 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali