Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bułgaria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bułgaria. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 30 grudnia 2014

Bułgar pełen owoców, znad rzeki Strumy - 5 pkt.

Lagodaj Nobile Rubin 2011



Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Bułgarii i ok. 40 zł (import własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje

[Minus siedem za oknem, czas na gorąco we wspomnieniach. Z bałkańskich wakacji oczywiście]: Z nieba lał się skwar, gdy naganiacz w jednym ze sklepów (klimatyzowanych na szczęście) zachęcał do kupowania wina. Wskazywał na Mavrud, ale tym razem wybrałem Rubin. - Też może być - uśmiechnął się naganiacz w koszuli ze sztucznego jedwabiu, w sandałach i złotym łańcuchu. - Bułgarski szczep, narodowy!

Lagodaj Nobile Rubin 2011 czekał aż nastąpi czas, kiedy nikt już sandałów nosił nie będzie. Zresztą na szczęście Rubin nic wspólnego ze złotym łańcuchem i koszulą ze sztucznego jedwabiu nie ma! Szczep rzeczywiście bułgarski, krzyżówka syrah i nebbiolo z 1944 roku (Boże, u nas wojna, a oni tam sobie winorośl krzyżują....).

I wyszło im całkiem ładnie! W aromatach po prostu owocowa bomba - sporo truskawki z jeżyną, wiśnią, morwą, może leciutką śliwką. Jest też mocny akcjent czekoladowy (rok beczki, raczej nienachalnej). W smaku bardzo przyjemne - bardziej garbnikowe niż kwasowe. Choć też ten garbnik raczej jako towarzysz w cieniu ukryty niż wybijający się na pierwszy plan. Struktura jedwabista, pełna.

Gładkie fajne wino krainy ciepłej, nie aspirujące do świata balsamico, tylko raczej jako kuzyn owocowego koszyka. Pasowałoby do mięs raczej łagodnych. Jak można przeczytać na stronie producenta, winnica z 1994 r. leży w Dolinie rzeki Strumy, w zachodniej Bułgarii. Nie było tanie, owszem, kosztowało równowartość ok. 40 zł. U nas, od normalnego importera kosztowałoby pewnie ze 120 zł. Żal, że takich win z Bułgarii się do nas nie importuje, tylko te potworki masowe za 9 czy 12 złotych...


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

piątek, 28 czerwca 2013

Bułgar rocznicowy - 3 pkt.

Telish Cabernet Sauvignon 2010



Półka - na wysokości kolan

Gdzie i czemu tak drogo - Alma i 25,90 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

 
Eh… Rok temu byłem już w Rumunii, w drodze do Bułgarii. W małym sklepiku w Kluj kupowałem wina zupełnie nieznane w Polsce (nikt ze znajomych takich nie widział), które potem okazały świetnymi owocowo pachnącymi bombami. W Bułgarii też było mnóstwo - oprócz Sofii - pychotek. No to trzeba zdegustować Bułgara, by świętować rocznicę.

Równo w rok "po" sięgnąłem po Telish na półce w Almie (importerem tego wina jest Dom Wina). Szczerze powiedziawszy, gdy kiedyś dawno temu widziałem etykietkę, nie chciało mi się wierzyć, że to Bułgar. Etykietka elegancka, spartańska.

A zawartość? Kolor przepiękny, imponujący. Cudownie ciemny. Korek solidny, żadna tam pianka… Tuż po odkorkowaniu aromat ładny, ale nieco uciekający. Najpierw jest świetny czerwony owoc - wiśnia, trochę dżemiku, w tle mięta i zioła. Problem w tym, że to za szybko się ulatnia. Nie po godzinie czy po trzech kwadransach. Po kwadransie zapach jest tylko wspomnieniem, snem o wielkości.

A smak? Dziwnie. Jakby wziął rozwód z aromatem. Owocu malutko, jest dyskretny winny posmak. Mam na myśli to, że na szczęście nie ma tu żadnych sztuczności, żadnych chemicznych potworków, ale jakieś takie spłaszczenie. Pojawiają się garbniki i taniny. Hmm, może to ciekawe doznania, ale mi smakuje tak, jak dobre wino z RPA za 45 zł po trzech dniach od odkręcenia kapsla. Ale Telish kosztował połowę tej ceny. Jeśli więc to uwzględnimy, warto spróbować Bułgarii innej niż Sofia. Bo Telish nawet może być.

 

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!