Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pinot Noir. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pinot Noir. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 10 lutego 2022

Nowości Rafa-Wino z Górnej Adygi (Alto Adige)

Biel i czerwień prosto z włoskich Alp 

Ostatnio w ofercie Rafa-Wino pojawiło się kilka ciekawych win z Alto Adige (Górna Adyga zwana też Południowym Tyrolem) - czyli regionu w północnych Włoszech, gdzie jest oczywiście więcej stoków narciarskich niż winnic, ale... co winnica to świetne okazy!
 
Franz Haas Sauvignon Schweizer 2019 - to bardzo ciekawe i nietuzinkowe Sauvignon Blanc, zupełnie inne niż rozbuchane odpowiedniki z Nowej Zelandii czy bardziej dyskretne odpowiedniki z Francji.
 
 
Mamy tu zadziwiające rozdwojenie. To zapewne efekt podzielenia moszczu z gron - część fermentowała w stali (to bardzo uwydatnia aromat), część w beczkach barrique (to dodaje ciała). W rezultacie powstało potężne w strukturze wino, o wyraźnych, choć niezbyt szalonych, aromatach czarnego bzu, liści czarnej porzeczki, zielonej trawy. W smaku za to oleiste, krzepkie, choć całość jest subtelna. O kwasowości, która jest zwodnicza: z początku wydaje się średnia, po chwili bardziej wyraźna, by w końcu, w jakby nieustającym finiszu, brzmieć bardzo długo. 
 
Świetne wino do poważnych ryb w białych oleistych sosach, ale także do orientalnych potraw, a nawet do potraw Tex-Mex. Śmiało można się tym winem także delektować bez żadnego jadła!

A - i bardzo ważne - Alto Adige to jeden z niewielu regionów na świecie, w którym producenci robią wspaniałe pinot gris - zwane z włoska czyli pinot grigio! A producent Franz Haas (też robi pino grigio) to w lutym w Rafa-Wino producent miesiąca, co oznacza, że na jego wina jest obecnie zniżka (Sauvignon kosztuje 125,99 zł, a nie 139,99 zł). 

Drugą nowością jest czerwień - Tiefenbrunner Turmhof Pinot Noir 2019 (94,99 zł). Z winnicy prowadzonej w piątym już pokoleniu, której właściciele mają 25 hektarów na wysokości od 250 do 1000 m npm i skupują jeszcze owoce od winogrodników gospodarujących na kolejnych 45 hektarach. 

 

Turmhof powstał z selekcji gron z kilku wzgórz - Corona koło Cortaccia (800 – 850 m npm), Pinzano/Mazzon (450 – 550 m npm) i Aica di Fiè (750 – 980 m n.p.m.). Wino jeszcze bardzo młode, świeże. Bardzo delikatne, o wyraźnych aromatach truskawki z maliną i przyjemnie lekką wiśnią. Do tego spora całkiem dawka wanilii - ten aromat zostaje z nami bardzo długo. 
 
Można serwować z mięsami pełnymi charakteru - np. do dziczyzny, choć spróbowałbym także do tatara, a nawet i steków z tuńczyka.
 
Producent określa potencjał starzenia na 5-7 lat. Ja obstawiałbym spokojnie tę drugą granicę. Wino za kilka lat zintegruje się we wspaniały sposób, zmieni owocowość na nuty trzeciorzędowe i zyska zupełnie inny wymiar!
 
Wina udostępnione do degustacji przez importera

poniedziałek, 7 lutego 2022

Jak cudowne może być wino po 10 latach trzymania w mieszkaniu

Tibor Gal Pinot Noir 2012 po 10 latach!

To nie jest post o winach "do trzech dych", choć oczywiście oryginalna cena mieściła się w tym zakresie (29,70 zł!), tylko raczej kolejny post na temat "mieszkanie w bloku, wino i czas". Kiedyś już o tym pisałem - w poście o węgierskim tanim merlocie. Tym razem podobny przypadek spotkał mnie - słowo, że niezamierzony - w przypadku pinot noira od Tibora Gala z 2012. 

Importerem i sprzedawcą były nieodżałowane Winnice.eu i ten pinot kosztował wówczas 29,70 zł! Wówczas - w 2015 r. - był winem świeżym, zaledwie trzyletnim. I sprawił na mnie wrażenie dobre (cytuję: Teraz ma troszkę cienkie ciało. Wydało mi się młode i lekko zielone, nieco żelaziste, garbnikowe i mineralne. Zwarty, skupiony i daleki od leniwości trzylatek), ale już wówczas napisałem, żeby dać temu winu kilka lat, będzie na pewno lepsze. 

Kontretykieta - kto przypuszczał, że wino doczeka 2022 roku?!

I oto z miesiąc temu, robiąc porządki, znalazłem w kącie, w skrzynce, o której sądziłem, że jest pustą podstawką - tę butelkę. Skrzynka stała w ciemnym dość chłodnym kącie, w dość stabilnej, acz współczesnej pokojowej temperaturze. Nie była otwierana jakieś pięć lat.

Podchodzę do korka z tradycyjnym trybuszonem, otwieram. Korek zadziwiająco dobrze zniósł upływ czasu, nie rozpadł się - ale widać, że pełny, dobrej jakości. A wino, które nalałem do kieliszka - cudownie stare w barwie. Sami zobaczcie:

Zdjęcie kieliszka z góry - bez żadnej obróbki

Czysta ceglasta barwa, bardziej przywodząca na myśl barolo niż węgierskiego pinota. A na pewno nie tego sprzed lat. Zresztą, na ciemną barwę zwrócił uwagę Zdegustowany (tutaj cały jego post), pisząc, że "wino jest dosyć ciemne i całkiem intensywne jak na czarnego Pinota – wpada niemal w kolor bordowy". 

Zdegustowany wówczas pisał o aromacie i smaku tak: "w nosie w pierwszej chwili uderza lekki, niezasymilowany alkohol – wszak wino nie jest słabeuszem, ma przyzwoite 13,5%, ale momentalnie ustępuje on miejsca typowym nutom truskawki, poziomki i delikatnej, beczkowej wanilii. W tle kryje się gdzieś nie do końca dojrzała wiśnia skontrowana świeżo ugotowanymi powidłami z ciemnych owoców. Po pół godzinie w karafce wszystko się nieco ułagadza, delikatnieje i bardziej zmierza w kierunku owocu i powideł – nuty beczkowe ustępują".

Co prawda pił wówczas wino z 2011 r., również wówczas 3-letnie, ale nie sądzę, by było ono radykalnie wówczas inne niż 2012 r. Teraz zmiana jest radykalna!

Nie ma praktycznie owocu, no, może szczątkowy, echo raczej wiśni i jeszcze bardziej odległe truskawki. Dominują nuty skórzane, takiej skóry z fotela w pałacowej bibliotece, doprawione lekką pieprznością. Tanina gładka jak szkło kieliszka - wyczuwalna, będąca raczej jak trzecia ściana w filmie (nieawangardowym!), a kwasowość wciąż wysoka, trzymająca w ryzach 10-letni okaz! 

Tak oto z węgrzyna za 30 zł zrobił się świetny okaz. Oczywiście, trzeba wziąć pod uwagę, że już za młodu ten pinot był bardzo dobrej jakości i przewyższał wiele odpowiedników "do trzech dych". Ale to kolejny przykład, że czas czyni cuda jeśli "lekko" przetrzymamy wino o dobrej jakości!

środa, 10 stycznia 2018

Ciekawe wina z Tesco

Tesco rusza do boju!



Może zrobi się ciekawie na naszym rynku - który jest ostatnio zdominowany przez akcję zakrywania etykiet na wystawach (coś takiego jak Savonarola robił z dziełami renesansowych mistrzów przedstawiających roznegliżowane postacie) - bo oto Tesco rusza do boju z promocją win. Na pierwszy rzut idą etykiety Tesco Finest. 

W Wielkiej Brytanii portfolio Finest to ok. 200 indeksów win wybieranych po pierwsze przez fachowców, po drugie - produkowanych przez uznanych i dużych producentów. Jest w tym pewna logika, bo uznany producent małych ilości to zazwyczaj "butikowiec". Mistrz, któremu absolutnie nie zależy na sprzedaży wielkich ilości. A potentat zawsze znajdzie moce produkcyjne, by sprzedać coś jeszcze tu i ówdzie... Najważniejsze dla konsumenta, by nie działo się to z krzywdą dla jakości. Od tego pewnie fachowcy zatrudnieni do linii Finest. 

W polskich sklepach jest ok. 30 etykiet Finest, a wybór dokonany na wczorajszą degustację był - jak zapewniają przedstawiciele Tesco - efektem wprowadzenia pewnego porządku na półkach. Jak ów porządek wygląda?


Cava Reserva D.O. Tesco Finest 2014 (27,99 zł)

Na aperitif Cava Reserva D.O. Tesco Finest 2014 (27,99 zł; winemaker Gabriel Suberviola) - z lekka miodowa, daje wrażenie, jakby była z pewnym cukrem. Ale przecież Brut - więc skąd to uczucie pewnej słodkości? To ma być konsekwencja i bogactwo dojrzewania 15 miesięcy na osadzie. Może i jest, choć nie ma tego, co w cavie przesądza o jej pewnej finezyjności - tej świeżej migdałowej, czasem wręcz przesadzonej, ostrości! Trochę szkoda.
 


Riesling Rheinhessen (23,99 zł)


Riesling z Rheinhessen (23,99 zł; winemaker Peter Griebeler) pewnie będzie się podobał polskiemu konsumentowi ze względu na całkiem sporą ilość cukru. Nie ma tu przesadnej finezji - choć trzymane na stole przez dwie godziny zachowuje się całkiem nieźle. Wino bardziej owocowe niż mineralne, dość czyste w smaku (lepsze na języku niż w aromacie). Oczywiście ciężko kupić wspaniały Riesling za 24 zł, choć za dwukrotność tej sumy już coś by się znalazło.

Pinot Grigio 2016 (24,99 zł)

Szczep, za którym - szczególnie w tanim włoskim wydaniu - nie przepadam, bo uznaję Pinot Grigio za najnudniejsze wino świata. To Pinot Grigio 2016 (24,99 zł; winemaker Anselmo Martini) raczej utrwala mój pogląd. Nieco wątłe w aromacie, trzeba się wysilać, by wyczuć jakiś zgaszony biały melon. W smaku jest więcej goryczki niż kwasu, choć tego drugiego jest całkiem sporo. 


  Sauvignon Blanc Wairau Cove 2016 (bag in box 3 l. za 89 zł)

Ale nie jest tak, że wina tańsze niż jakieś 35 zł są złe. Bo oto za niską dość cenę (24,99 zł za butelkę; winemaker Jason Cook) dostaniemy Sauvignon Blanc Wairau Cove 2016. Z Nowej Zelandii. Karton Bag in Box mieszczący 3 litry wina (a więc pełne 4 butelki) kosztuje 89 zł (cena 71,99 zł do końca stycznia). Butelka ma zaś kosztować 19,99 zł. Wino bardzo aromatyczne i gęste w smaku. Ma dużo zieloności, takiej pełnej, wręcz tłustej, i zarazem sporo egzotycznego owocu. I jest tu koncentracja, a nie rozwodnienie. To może być bardzo fajne piknikowe wino!

Alsace Gewurztraminer 2016 (49,99 zł)

Już 50 zł trzeba wydać na Gewurztraminera z Alzacji (49,99 zł; winemaker Nicolas Haeffelin). W aromacie liczi z różą. Wino dość gęste, w aromacie i w smaku jest wszystko to, z czego szczep jest znany. Do egzotycznych dań powinno być dobre.

Pinot Noir Marlborough (59,99 zł)

Będące w podobnej cenie nowozelandzkie Pinot Noir Marlborough (59,99 zł; winemaker Tamra Washington) jak najbardziej zasługuje na miano Finest! Bardzo fajny owoc, pewna bardzo leciutka ziemistość (choć absolutnie nieprzytłaczająca) i lekkość. W katalogu jest rocznik 2016, choć na degustacji prezentowano rocznik 2013. Ciekawe, jak ten nowszy...

Malbec Mendoza 2016 (27,99 zł)

Pewna niespodzianka wieczoru - wino ciemne, dość średnio napakowane owocem, nieco pumperniklowe, wiśniowe okazało się całkiem przyjemnym Malbekiem z Argentyny (27,99 zł; winemaker Ernesto Bajda). Jest tu pierwiastek ziemi, jest i ładnie poprowadzony owoc, w stylu dość prostym, ale dość odległym od prymitywizmu niektórych marketowych butli. Za 28 zł całkiem miłe zaskoczenie! 

Tuella Douro 2014 (39,99 zł)

W cenie bardzo przyjemnej znajdziemy sygnowane przez Symingtonów Tuella Douro 2014 (39,99 zł; winemaker Carlos Eduardo). Jest tu i owoc, jest szczypta cedru, jest w smaku całkiem żwawa kwasowość i dość pokaźna tanina, beczka może niektórym przeszkadzać (drewnieje nam usta, gdy będziemy pić zbyt szybko całej butelki). Ale jest ładna miękkość i coś pięknego do steka!

Vina Del Cura Rioja (49,99 zł)

Jeśli dołożymy 10 zł, dostaniemy Rioję Reserva 2012 (49,99 zł; winemaker Gonzalo Rodriguez) o mocnej pumperniklowej nucie, z obecną czekoladą, kakao, tytoniem. Jest w smaku pewna gęstość, jest pewna słodycz. Kwasowość dość niewielka, ale całość całkiem udana. Choć od tańszego Douro nie wydaje mi się lepsza.

Port Late Bottled Vintage 2011 (49,99 zł)

Na deser Port Late Bottled Vintage Tesco Finest 2011 (49,99 zł; winemaker Manuel Rocha). Też wino ze stajni Symingtonów, wyraźnie śliwkowe z lekkim pieprzem. Dojrzewało 6 lat w dębowych beczkach. Słodziak, który może się podobać, choć o nieco stłumionym owocu i dość krótkim finiszu.

Win próbowałem, i kaczkę w Koszykach jadłem w Weranda Bistro, na zaproszenie importera - Tesco!

wtorek, 10 października 2017

Winnym szlakiem do Saksonii - cz. 2

Jak smakuje Spätburgunder z dużej butli?
 
 Olaf, Jacquez du Preez i Paweł przy tankach

Zjeżdżając z wietrznego stoku człowiek marzy o tym, by zasiąść przed kominkiem z kubkiem gorącej herbaty albo ewentualnie kawy. Ale winny maniak kieruje swoje kroki do... piwnicy. W której z reguły jest jeszcze zimniej niż na stoku! Może nie pieruńsko, ale jakieś 10-12 stopni... I do piwnicy w Schloss Proschwitz porwał nas Jacques du Preez, winemaker z RPA, pracujący w Saksonii.
 

Drożdżowy osad w szyjce niedługo zostanie stąd - po zamrożeniu - wydobyty

Piwnica jak to piwnica - w tym miejscu stalowe tanki do fermentacji mają w sumie 650 tys. litrów pojemności. Wszystkie urządzenia lśnią czystością. Ale oto szczególna duma - produkowane od 2014 r. musujące wina. Tradycyjną metodą, zupełnie jak w Szampanii!
 

Są różowe, i są białe. Powstają z gron Spätburgunder (czyli Pinot Noir) i Dornfelder. Oglądamy stojaki, z których sterczą dumnie denka butelek. Tych ze Spätburgundera jest stanowczo więcej! Grona z tego szczepu lądują do otwartych kadzi, by moszcz nabrał koloru - 7 do 10 dni wystarczy na macerację i fermentację. Potem wszystkie do burgundzkich baryłek, ale tylko najwyższej jakości grona do nowych, drugi sort do beczek z drugiego przebiegu. - Na szczęście jest tu sporo słońca, ale za mało ciepła, aby grona mocno dojrzały - uśmiecha się Jacquez du Preez.
 

- Chcecie sprawdzić, jak smakuje z magnumka?

To człowiek czynu, bo pytany czy rzeczywiście można wyczuć różnicę między szampanem z małej butelki a magnum, nie odpowiada. Tylko sięga po butelki, zakapslowane jeszcze. I otwiera. Tryska piana z osadem.
 

I próbujemy Pinot Noi... to jest Spätburgundera!

I rzeczywiście - duża butla ma jakby wino o świeższym oddechu, jest jak woda pita z górskiego jeziora, a nie strumyka - ma nieco więcej owocu, pewnej głębi, a do tego wciąż wielkie bąble rosnące w ustach. Jak szampan, to tylko z magnumka!!!

Ale dość zimnicy w piwnicy - postanowiliśmy - i słusznie. Bo oto czas na spróbowanie innych specjałów Schloss Proschwitz! 



 Heilige Kreuz Weissburgunder 2015

Heilige Kreuz Weissburgunder 2015 - powstało z gron z jednej parceli. Jest wytrawne, ale mocno mineralne i pełne zarazem. Eleganckie, z pewnym drożdżowym posmakiem. Bardzo świeże i wciąż z wyczuwalnym bardzo stalowym charakterem.
                                                                                  Heilige Kreuz Grauburgunder 2015


Heilige Kreuz Grauburgunder 2015 - to wino jest już nieco bardziej złote. Jest jednak cierpkie - aromat przywodzi na myśl dość dojrzałe jabłko, może też zieloną brzoskwinię. Jest coś na kształt taniny pewna cierpkość. Ale i dojrzałość. Trochę egzotycznych owoców. Pełnia i wielka kwasowość. Wino długie w finiszu. Pojawia się też pewna mineralna słoność.


Traminer Riesling Spätlese 2015

Traminer Riesling Spätlese 2015 - 74-73 proc. Rieslinga i 26-27 proc. Traminera. Co zadziwiające, nie ma cukru, a ten słodki posmak to tylko koncentracja. Wino dość mocne, ma 14 proc. alkoholu. Całość świetnie aromatyczna, traminowa, pełna kwiatów i owoców. Jakby wyciąg z kwiatów pić. Takie mocne. Produkują niewielką liczbę flaszek! 


                                                                                         Traminer trocken 2015


Traminer trocken 2015 - jest sprzedawane tylko w winnicy. Nie wysyłane na eksport. Jest bardzo krągłe i też ma zero cukru. 13.5 proc Alkoholu. Tu jest koncentracja piękna. Słone także i to jak! Ale zadziwiająco nie oleiste tylko dyskretne.


Spätburgunder 2013

Spätburgunder 2013 - owoc i czekolada. Pierniczki. Tanina z leciutką i cienką jak brzytewka kwasowością.


Spätburgunder Großes Gewächs 2014

Spätburgunder Großes Gewächs 2014 - na początku jakby lekko tlenione, ale mięsiste. Pamiętajcie, że pijemy ze świeżo otworzonej butelki! Jest tytoń i pudełko z cygarami, skóra i fotel. Super. Robią tylko 2 tys. butelek. W smaku jest jakby się boczek jadło. Tłuste i długie!


Do Saksonii podróżowaliśmy na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina oraz Niemieckiej Centrali Turystyki


W następnym odcinku: Jak to księcia witano i jak to z tym żyrandolem było... 

czwartek, 14 września 2017

Pinot noir w ciemno by Wine Mike

Stary to czy nowy Świat?

Michał Wine Mike Misior prowadzi bloga Wine Trip Into Your Soul

O tych winach mawia się, że są ucieleśnieniem absolutu. Jedni mówią, że są zwiewne, bo lekko owocowe, inni biorą te same cechy jako dowód na wręcz przeciwną tezę - że to mocarze struktury i bogacze aromatów. Przy czym pewne nuworyszostwo ma być cechą Nowego Świata, a pewna powściągliwość, taka "Francja-elegancja" ma być - nomen-omen - cechą Starego Świata.

Jak to rzeczywiście jest - i czy da się tę różnicę wyczuć - sprawdziliśmy podczas kolejnej degustacji Michała Wine Mike'a Misiora z bloga Wine Trip Into Your Soul. Ostatni dzień sierpnia - nad wyraz ciepły i lekki - był doskonałym dniem na to porównanie.

 
Domaine Albert Bichot Savigny-Les-Beaune Premier Cru - Les Peuillets 2012

Pierwsze wino miało od razu po nalaniu lekko duszący i alkoholowy aromat - owszem, owoc był, ale jeszcze ściśnięty jak nadmuchiwany materac, z którego spuszczono powietrze pół roku temu. Ach, gdybyśmy mogli posiedzieć nad winem z pół godziny… Mimo pewnej napastliwości postawiłbym na Stary Świat, a konkretnie na Węgry. Wydało mi się zbyt mało finezyjne jak na Francję. Owoc był troszkę przygaszony, garbniki dość już lekkie, mogło mieć jakieś cztery lata. Myliłem się o rok - wino okazało się być prawdziwym Burgundem - Domaine Albert Bichot Savigny-Les-Beaune Premier Cru - Les Peuillets 2012 (import Wine Avenue - 189 zł). W domu, następnego dnia już otworzyło się ładnie. Miało miękki, ale szeroki aromat, skomplikowany, elegancki. Choć cena wciąż pozostaje zaporowa. Ale z drugiej strony - to wina z najdroższego regionu świata!

 
 Lawson's Dry Hills Pinot Noir 2014

Druga etykieta - a raczej butla w srebrnej folii - kryła wino bardziej kwasowe, z taniną bardziej szorstką, o ciemniejszej sukni. Po chwili - i to krótkiej - wino się "przeciera" i staje się gładsze, jakby kontakt z powietrzem je błyskawicznie rozkompresowywał. Postawiłem na 2014 rocznik, cenę niższą o co najmniej 50 zł. Obstawiłbym Nową Zelandię. I rzeczywiście. Trafiłem i w rocznik, i w kraj! Bo butelka nr 2 to - Lawson's Dry Hills Pinot Noir 2014 (import Vininova - 74 zł).

 
Vinarstvi Krasna Hora Pinot Noir 2014

Trójka - inne niż wszystkie. Ceglaste, mętne, bardziej przypomina pomarańczowe niż czerwone. Nos zdumiewający jednak i świetny - ładne kwiaty i owoce, a garbników o dziwo mało, kwasowość też stosunkowo niewielka. Obstawiłem staroć z 2007 roku, a wino o siedem lat młodsze! Z Moraw - Vinarstvi Krasna Hora Pinot Noir 2014 (import Lutomski Wino - 65 zł). Wino powstałe w wyniku dość niezwykłych - jak na czasy współczesne - zabiegów. Jest tu fermentacja przez miesiąc w otwartej kadzi, jest częsty pigeage (czyli mieszanie czapy ze skórek pokrywającej fermentujący moszcz), nie ma klarowania, nie ma filtracji. To zapewne takie wino, jakie pito w średniowieczu. Bardzo fajne, nawet jak na morawskie wina niezbyt drogie, a uwierzcie - mają tam wina znakomite!

 
Concilio Mokner Pinot Nero 2013

Czwórka była już bardziej tym, z czym kojarzy nam się PN - jest czerwony owoc, jest też czekolada, i kawa, i nieco pieprzu, ziołowość, spora kwasowość, bardzo długi finisz. Ta intensywność przekonywała mnie do Chile z 2014 r. Ale to Włochy z 2013! Concilio Mokner Pinot Nero 2013 (import Trezor Wines - 57 zł).



 Ironstone Pinot Noir 2015

"To wino ja już piłem!" - przemknęła mi myśl. I rzeczywiście, miałem rację. Piłem je cztery miesiące temu! W aromacie było cukierkowo, a smak wskazywał na wino półwytrawne. Ale zamroczony czymś nawet nie skojarzyłem tych dwóch cech - ale trudno, mądry Polak po szkodzie. Powątpiewałem nawet w to, że to Pinot Noir. I wszystko się zgadza - cukierkowość i półwytrawność to Kalifornia! Ironstone Pinot Noir 2015 (import Wine Avenue - 59 zł). To, że nie było to PN, też prawda - bo to jedyny kupaż w degustacji - 83 proc. Pinot Noir, 11 proc. Syrah i 6 proc. Petit Syrah.



Frederic Magnien Bourgogne 2014

Szóstka sprawiała klasyczne wrażenie młodego wina - najwyższa kwasowość do tej pory. Jest nawet warzywność, pewna łodygowość w smaku, wysoka tanina. Według mnie najwyżej dwuletnie. I trochę się zgadza: Burgundia trzyletnia - Frederic Magnien Bourgogne 2014 (import Mielżyński - 87 zł). Wino jeszcze moim zdaniem o 5 lat za młode. 



William Cole Bill Pinot Noir 2011
 
Nowy Świat za to bił z siódemki pełną gębą! Mocno warzywne, nawozowe wręcz, kawa była odczuwalna lekko w aromacie, a mocno w smaku. Choć po chwili doszła bardzo fajna komplikacja - włączyła się mocna wiśnia. Oczywiście Chile. William Cole Bill Pinot Noir 2011 (import Wine Avenue - 99 zł).



Louis Latour Bourgogne Pinot Noir 2014 

"Klasyka" - pomyślałem, próbujący wina o jasnym ceglastym kolorze, niezbyt lepkiego, o subtelnym aromacie - niemal nieistniejącym - czerwonej porzeczki. Obstawiłem Stary Świat za 80 zł, choć nie spodziewałem się tak delikatnej Burgudnii. A to Louis Latour Bourgogne Pinot Noir 2014 (Vininova - 79,90 zł).


Aurelia Vinisinescu Anima Pinot Noir 2011

Najsłabszy chyba Pinot degustacji skrywał się za nr 9. Wino dżemiste, aroniowe, mało przypominające Pinot Noir. Syropowe, ciemne, choć z wysoką kwasowością i całkiem zgrabnym garbnikiem. Wino krajów gorących. I rzeczywiście - Rumunia - Aurelia Vinisinescu Anima Pinot Noir 2011 (import TrezorWines - 69 zł).



F. Schatz C Pinot Noir 2011

Ale największym - poza oczywistą trójką - była dziesiątka. To wino też już piłem, choć może inny rocznik, ze dwa lata temu, może trzy. I z całej palety sygnowanej literkami nazwiska winiarza smakowało mi najsłabiej. To wino było benzynowe, o mocnym kolorze, obórkowe, mocne, za mocne! To dzieło Niemca tworzącego w Hiszpanii - F. Schatz C Pinot Noir 2011 (import Wine And You - 112 zł).


Jak się nie dać zaskoczyć w degustacji w ciemno? Nie ma reguł. Ale na pewno warto oddać się pewnej chwili refleksji, cofnąć kojarzenie i na zimno spojrzeć w notatki, a nie tylko notować. Choć jeśli natkniecie się na takiego Schatza, to nie ma siły! 

O degustacji napisali także:

wtorek, 7 lutego 2017

Winne Wtorki: Pinot Noir z Nowej Zelandii. I nie tylko...

Dwa Pinoty z Nowego Świata

Nelson Pinot Noir 2015 (48,99 zł w M&S)

Tematem Winnego Wtorku - w takie dni blogerzy piszą na jeden temat - jest Pinot Noir z Nowej Zelandii. Oraz - o ile ktoś lubi, chce, ma możliwość - porównanie z "wzorcem metra" czyli Pinotem z Burgundii. Cóż, postanowiłem pójść troszkę na przekór. Troszkę, bo Pinot Noir z Nowej Zelandii mam właśnie w kieliszku, ale nie porównuję go z bratem z Francji, ale z... Chile! Obydwa wina zakupiłem w Marks&Spencer w sumie za 74,58 zł.

Nową Zelandię reprezentuje Nelson 2015 - jak zobaczycie czytając inne blogi nie był to tylko mój wybór. Wino jest dziełem (to blend różnych win - jak można przeczytać na kontretykiecie) pani winemakerki Jeneve Williams. Jak wynika z krótkiego śledztwa w google, twórczyni jest nieco podobna do naszej Małgorzaty Rozenek (Sami sprawdźcie - jest tu pierwsza od góry). Ale wino to nie odkurzanie - na szczęście jest zrobione bardzo fajnie!

Gdy nalałem sobie do specjalnego pinotowego kieliszka,całkiem małą ilość, wino okazało się dość jasne. W większej masie ma jednak ciemne, przyjemne zabarwienie. W pierwszym aromacie jest jak wiśnia wyjęta z kompotu. Z całkiem ładnym owocowo-warzywnym tłem, dość zimne w odbiorze, z pewną ziołowością. Potem, po pewnym czasie napowietrzania, do głosu dochodzą truskawki i jeżyny. 

W smaku truskawka jest jeszcze wyraźniejsza. Taka zebrana nad ranem, z liśćmi tu i ówdzie poprzylepianymi. Wino ma kwasowość całkiem żwawą, struktura strzelistą, niezbyt opasłą. Raczej wąską w barach.

Tierra y Hombre Pinot Noir Casablanca Valley 2015 (25,59 zł w M&S)

Zupełnie inne wrażenia zapewnia Tierra y Hombre Pinot Noir Casablanca Valley 2015. Także wino z Nowego Świata, i także dzieło naszej Jeneve, choć wespół z chilijskim winemakerem Roberto Carrancá (robi on także wina w Indomita). Ale to wino już bardziej przysadziste, szersze, tęższe w barach. Po pewnym czasie napowietrzania emanuje trochę aromatem garażu, warsztatu samochodowego z otwartym kanałem. Jest czerwony owoc, ale nieco rozlazły, żurawinowy, trzymany jednak "spinaczem" rozmarynu. Już się obawiałem, że to wino bez właściwości, ale...

... w smaku jest za to o wiele przyjemniej! Struktura jest już bardziej rozbudowana, czuć truskawkę z żurawiną, ale kwasowość jest tutaj wyraźną dominantą. Nie taką przykrą, jak w niektórych polskich winach, ale jest bardzo wyraźna!

Jeśli miałbym wybrać jedno z win, postawiłbym na Nową Zelandię. Choć wolałbym, by nie były to marketowe Pinoty, ale takie okazy, jak te od Seresina, których próbowałem podczas wizyty mistrza kamery w Warszawie!

A takie spostrzeżenia o swoich Pinot Noirach mieli inni blogerzy:

- Czerwone czy Białe

- Nasz Świat Win

- Pisane Winem

- Winne Przygody

- Winniczek

środa, 28 grudnia 2016

Wyjątkowe szampany z Vins de France!

Bąbelki z klasą!

Paleta nowości - szampanów Moutard z Vins de France

O bąbelkach w rozsądnych cenach pisałem już w poprzednim poście - ale dzisiejszy jest poświęcony tylko szampanom. W średnich stanach cenowych - żadne tam Dom Perignon czy Krug - ale w takich, że już można się szarpnąć w ten wyjątkowy dzień.

Cuvée des 2 Soeurs (195 zł)

Piotr, właściciel Vins de France pokazał na kameralnej degustacji pięć szampanów Moutard - z Côte des Bar w Szampanii. Ponieważ się nieco spóźniłem, próbowałem win w innej chyba kolejności niż inni, choć ręki nie dam sobie uciąć.

Mój pokaz otwierał Cuvée des 2 Soeurs - 50 proc. Pinot noir, 50 proc. Chardonnay, ale wino wytwarzane metodą Solera (znaną z produkcji Sherry), polegającej na mieszaniu różnych rocznikowych partii wina. W sumie rzecz powszednia u innych producentów. Wino dość twarde, ale przyjemne. O średniej kremowości, bardzo świeżym powiewie mineralności i elegancji. Cena - 195 zł.
Moutard Grande Cuvée Brut (145 zł)

Przejście na Moutard Grande Cuvée Brut (145 zł) to skok do innego basenu. Nie dość, że tańszy szampan, to jeszcze inny w charakterze. Bardziej grzybowy, ze sporą ilością kremowych akcentów, bardzo migdałowy i przyjemny.

Moutard Côtes de bar Chardonnay (185 zł)

Ocean kwasowości - ale przyjemnej - to Moutard Chardonnay "Côtes de bar" Chardonnay (185 zł). W aromacie jest wąsko, choć elegancko, cytrusowo, ale w smaku jest szerzej, pełniej. I tak to świetne wydanie Chardonnay, które znamy z wielu innych nudnych wydań. Tu jest klasa! W winie jest drobina cukru, której praktycznie nie czuć - 10 g/litr.

Moutard "Côtes des Bar" Pinot Noir Vignes Beugneux (185 zł)

Jeśli szukacie wielkich bąbli, rozrywających usta, wina znaczącego ślad pewną smugą cienia i melancholią, postawcie na Moutard "Côtes des Bar" Pinot Noir Vignes Beugneux. Tu już czuć bogactwo aromatu, wielkie bąble z kremowością drożdży i większym cukrem (15 g/l) zdobywają moje serce w segmencie 185 zł.
Moutard Cuvée des 6 cepages 2008 (280 zł)

Ale gdybym miał wybrać szalę, na której miałbym położyć całkiem moją duszę, to wybrałbym Moutard Cuvée des 6 cepages 2008. Cena niewąska - 280 zł, ale i doznanie smaku zupełnie inne niż reszta szampanów. Tu mamy kupaż szczepów: Arbanne, Petit Meslier, Pinot blanc, Chardonnay, Pinot noir, Pinot meunier. I do tego 10 gramów cukru na litr. Nurzamy nos w kieliszku i... czego tu nie ma! Są grzyby, są migdały, jest tost i skórka od chleba. Wszystko szerokie i do tego jeszcze doprawione wielką kwasowością. Wyobrażam sobie rok 2017, jeśli wzniósłbym toast tym szampanem!
Vins de France jest w podziemiach tego budynku przy ul. Polnej