Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Les Terroiristes du Languedoc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Les Terroiristes du Languedoc. Pokaż wszystkie posty

piątek, 23 maja 2014

Langwedocja i Roussillon "Na Biało"

Cuda z lodu, ale na ciepło też pyszne!

Marek Bieńczyk rozmawia z Johnem Bojanowskim z Le Clos du Gravillas. O winie l'Inattendu 2012
 
Od wizyty winiarzy z Langwedocji - których zaprosiła, jak i rok temu, Winicjatywa - minął prawie miesiąc, a ja z trudem się zbieram, by napisać kilka refleksji. Ciężko, bo wina nietuzinkowe, ich twórcy to wspaniali ludzie z twórczą pasją, a region - a ściślej mówiąc dwa regiony - to kolebka coraz wspanialszych win (o czym mówił na prelekcjach - z nie mniejszą pasją - Wojciech Bońkowski). Jest w tych langwedockich degustacjach zamysł, który mnie porywa od początku - spójna wędrówka po niebiańskim kręgu francuskich win. Francji przecież przez wielu wyklinanej, wyszydzanej. A tu, w bezokiennej salce hotelu Le Regina, tak wspaniale pokazanej. 

Wina Saint Hilaire - na pierwszym planie Silk Trilogy

Swoją wędrówkę po 21 producentach i 140 winach (oj, nie spróbowałem wszystkich) zacząłem od wstępu - prostych win Saint Hilaire (szuka importera). Produkowanych przez brytyjską rodzinę. Brytyjczyków jest zresztą sporo w Langwedocji - choć szczerze mówiąc bardziej z wyglądu przypominają już Francuzów. W Polsce Saint Hilaire poszukuje importera.

Mówiąc "prostych" mam na myśli ich przyjazny charakter. Są pieprzne i siarczyste, a także kwasowe. I korzenne. Z wyjątkiem. Prostocie zaprzecza Silk Trilogy 2011. Cena 15 euro w sklepie we Francji. Trilogy jest wyjątkowe - ma w aromacie więcej białej czekolady i kandyzowanych owoców niż wanilii (a było w beczce 6-7 miesięcy). W smaku jest pełne, aż gęste, niemal oleiste. Likierowe wręcz. Pełne ciała i kwasowości, która pozwala na oddech.

Wina Domaine Bassac

Mięsista w smaku jest także Armonia Blanc 2013 z Domaine Bassac (szuka importera w Polsce). Całość z sauvignon blanc i muscat. Ale młodziutka i beczki nie widziała. Armonia Rose, mocno łososiowa, zupełnie nie ma - na szczęście - ani krzty landrynka, tylko ma charakter białego wina.

Sto kroków - Bergerie du Capucin

Beczki nie widziało także zadziwiająco fajne wino 100 Pas (po polsku "sto kroków"). Skąd nazwa? - To było moje pierwsze wino. Tak przy nim dreptałem, tak się bałem, co to wyjdzie, że nazwałem je "sto kroków" - mówi Guilhem Viau z Bergerie du Capucin (szuka importera). Wyszło piękno. Jedno z nielicznych elektryzujących win degustacji. Dojrzewało tylko w stali, ale gdy zanurzyłem nos w kielich, poczułem czekoladę, kakao, ziemię. Kwasowe, ale przy tym niezbyt cienkie, pełne. W Polsce nie ma jeszcze importera. Szkoda...

Joly Blanc 2005

Virgile'a Joly nikt w Warszawie nie widział, widziano jego piękną i wesołą żonę. Mme Magdalena Bogucka-Jolie przywiozła klasykę - głębokie białe. Spróbowałem Joly Blanc 2012, ale poczułem tylko mineralność młodego białego wina. Ale gdy otworzyła 2005... To białe wino, które ma 9 lat. Grona? 100 proc. grenache. Z gorącego regionu. Według podręcznikowych reguł powinno być martwe albo takie sobie. A jest lekko utlenione - ma coś z cherry fino. Ale jest wciąż w nim iskra życia - kwasowości, wciąż jest pełna koncentracja, taka jak nadmuchana piłka! W winnicy 21 euro za butlę. WARTO!

Chateau Beauregard Mirouze - Lauzina 2012

Wystarczy odwrócić cyferki (12 euro), by mieć etykietę z naprawdę garażowej produkcji - Lauzina 2012 powstaje w liczbie 6 tys. butelek. Chateau Beauregard Mirouze szuka importera w Polsce. Lauzina to vermentino (20 proc.), rousanne (70 proc.) i marsanne (10 proc.). Całość fermentuje w beczkach. Rewelacja - w aromacie biała czekolada, trochę chlebowych skórek, średnia kwasowość w długi finiszu... Całość świetna!!!

Le Clos du Gravillas l'Inattendu 2012

Inne zaskoczenie? Le Clos du Gravillas l'Inattendu 2012 (nieoczekiwany). Importer DELiWINA. Butikowa produkcja - 2,5 tys. butelek wina, które jest kwiatowo-kamienne. Może wszystko przez 500-litrowe beczki z austriackiego dębu? I przez kunszt sympatycznego Johna Bojanowskiego, który w winnicy niemal wszystko robi sam.



Sam też butelki myje sympatyczny Graham Nutter z Château Saint-Jacques d'Albas. Producent nie ma importera w Polsce. W winnicy stoi najprawdziwsza romańska kaplica licząca tysiąc lat! Białe wino stąd - Le Petit St Jacques 2012 (50 proc. vermentino, 40 proc. viognier, 10 proc. roussanne) - okazuje się fajną mieszanką mineralności i owocowości. Różowe (syrah, grenache i mourvedre) jest jakby troszkę utlenione, ale tak świetnie kwasowe, że piłbym do małży!

Château d'Angles - Grand Vin 2008 i inne białe

Winem, które wszystkich zachwyciło - nawet samego Wojciecha Bońkowskiego - było Grand Vin 2008 z Château d'Angles (w ofercie Enoteki Nowej). które choć już 6-letnie, było wspaniałe - bogate, pełne, owocowo-kwiatowe, a w smaku lekko miodowe, wciąż kwasowe, lekko oleiste. Drogie - bo kosztujące 89 zł, ale warte każdej złotówki! Młodsze - Classique 2010 - było bardziej mineralne, ale pełne nut leśnych, ziołowych.

Saut le Poisson z Clos du Serres

Piękny finisz miało Saut le Poisson z Clos du Serres (importer DELiWINA). Skład - 70 proc. grenache, 20 proc. roussane, 10 proc. vermentino. Lekko owocowe, z pięknym kwasem, który wybrzmiewa aż do ciszy. Jedna trzecia tego wina dojrzewa w 320-litrowych beczkach z francuskiego dębu, ale tej beczki nie czuć przesadnie.

Clos Centeilles Blanc 2012

Pamiętacie zapach lodów bambino? Takich na patyczek (sprzedawany był osobno)? Przypomniał mi się ten zapach, gdy wąchałem Clos Centeilles Blanc 2012. (importer Kanato). W składzie grona rzadkiego szczepu araignan blanc, riveirenc gris, riveirenc blanc, greanche gris. W aromacie nie tylko lody, ale i gruszeczka, a w smaku - zero słodyczy. Może troszkę zredukowana kwasowość, ale całość utrzymana w zaskakującej wytrawności!

Muscat 2013 od Domaine Jones

Wytrawność zwyciężyła nawet w słodkim winie od Domaine Jones (szuka importera). Muscat 2013 miał niby być słodki, ale na szczęście ta słodycz okryta była dyskrecją, niczym zakonnica habitem. Może zasługa stali, w której dojrzewało wino?

sobota, 25 maja 2013

Langwedocja na czerwono

Perły i wisienki na torcie Francji!

Wśród czerwonych win z Langwedocji, której winiarze gościli na zaproszenie Winicjatywy w Warszawie, są perły. O aromatach wiśni, czarnych i czerwonych porzeczek, ale też ziół i kwiatów. Pychotka!

Virgile Loly: Classic Rouge i Joly Rouge 2010

Joly Rouge 2010 ma super moc i mnóstwo owocowego szaleństwa. Saturne 2009 jest delikatniejsze, może owoc zniknął. Magdalena Bogucka-Joly - Polka, która poślubiła Virgila - mówi, że ten konglomerat aromatu i smaku to zaplanowane dzieło jej męża. - Nie korzysta z żadnych komputerów, programów, tylko z własnego nosa i pamięci, by osiągnąć wymarzony efekt - dodaje. A takie Virgile Rouge 2006 otwiera się i otwiera. Już po kilku minutach jest pyszne!

Chateau de Cazeneuve: Cynarah 2011

Chateau de Cazeneuve: pierwsze - Cynarah 2011 przyjemne, ale pokroić bym się nie dał. Za to drugie jest już ciekawsze - to Les Calcaires 2010 jest już delikatniejsze.

 
Jouclary Guilhame de Jouclary Cabardes 2009 i Les Amandiers

Chateau Jouclary Les Amandiers. Nieco dentystyczny aromat. Ściągające w finiszu. Ale starsze - Guilhame de Jouclary Cabardes 2009 - to świetne wino. Nie ma w nim nic słabego. W finiszu długaśne. Zostaje w pamięci. Nic dziwnego - Pascal robi tylko 3 tys. butelek. Jest tu kupaż merlota, syrah i grenache.

Bassac 100 proc. merlot. Ale smak całkiem niemerlotowy


100 proc. merlota (nikt z innych winiarzy nie pokazał takiego dziełka) ma za to w sobie Merlot Bassac. Tyle, że próżno szukać tu spokoju merlota z innych regionów. - To właśnie sprawia terroir - uśmiecha się Francois-Manuel Delhon, zakręcony Francuz. Przytulając żonę przyznaje, że są najbardziej szalonymi winiarzami z Langwedocji. Nawet wąsy sobie wytatuowali na wewnętrznych stronach palców - takie same jak na etykiecie wina Manpot.


 Francois-Manuel Delhon, Jacqueline, ich tatuaże i Le Manpot
Jacqueline jest Amerykanką, ślub wzięli w Las Vegas po czterech (sic!) dniach znajomości. Przyjechali do Europy i mają sprecyzowany plan: dzieci, większa, nowa winnica i sieć winebarów w Tokio. Bo młodszy brat Francois-Manuela ma żonę Japonkę. Aha, i jeszcze obaj bracia Delhon mają grubo powyżej 190 cm wzrostu. Ilu znacie Francuzów, którzy są tak wysocy? Pięciu? Akurat.
 

Wina Cebene - każde o innym charakterze

Brigitte Chevalier pokazała ciekawe czerwone wina. Jej najprostsze - Ex Arena Vin de Pays 2011 - ma posmak delikatny, jakby pinot noir. Pyszne. Les Bancels Faugeres 2009 i 2011 to dwa zupełnie inne wina! Starsze jest ziołowe, ma piękny finisz i przykleja się gdzieś tam z tyłu podniebienia, a w młodszym jest więcej czekolady w aromacie. Bardzo mocne jest Belle Lurette Faugeres 2011 i na tak szybkiej degustacji ma pewnie za mało czasu, by się rozwinąć.

La Madura St Chinian: Classic (2010) i Grand Vin (2009)

Podobnie różne są dwa wina z Domaine La Madura St Chinian: Classic (2010) i Grand Vin (2009). Młodszy ma kwiatowy zapach, smak taki sobie, płaski. Może pod koniec wychodzi coś fajnego. A starsze ziołowe jak diabli. Cudowne. I jak diabli pieprzowe, z nutką chili.

Rouge Saint Georges 2009 Domaine Henry

Rouge Saint Georges 2009 Domaine Henry to wspaniałe wino oddające - jak mówi syn właściciela - charakter całego terroire. Morze kwiatu i owocu.
Ale ciekawsze i nietuzinkowe jest Villafranchien 2010 tegoż producenta. Ma kolor jak stare wino - pomarańczowe,  jasnobrązowe. I aromat arbuza i… benzyny. Owoc przepadł gdzieś zupełnie. Gdy się pije, to smakuje się sam minerał. Ale winiacz ma-gne-tycz-ny!

Villafranchien 2010 Domaine Henry - wygląda jak stare!

Magnetyczne były także butle Turner Pageot. Ich twórca Emmanuel Pageot to wesołek. Robi niewielkie ilości - od 3 do 5,5 tys. sztuka, ale smaki wytworne i radosne. Takie wino Le Rouge Pezenas 2011 jest dziwne, zagadkowe w smaku: ni to ostre, ni to troszkę ogórkowo-kiszone na początku… Ale Carmina Major to pycha.

Emmenuel Pageot i jego Carmina Major

La Rouviole Cuvee Baroque Franka Leonora to wino troszkę cieńsze niż inne, ale następne - La Rouviole Cuvee Selection i po prostu La Rouviole o niebo lepsze. Owocowość aż tryska!

Frank Leonor i jego La Rouviole Cuvee Baroque

Wina Johna Bojanowskiego z Clos du Gravillas nieco bardziej zróżnicowane: L'Inattendu 2011 Minervois (tylko 2,5 tys. butelek) owocu ma mniej niż Rendez-vous du Soleil Cotes du Brian 2010 (w tym czuć też czekoladę, kakao, ma moc!). A już Lo Vielh Cotes du Brian 2009 (sam Carignan) jest superowocowy!

Rendez-vous du Soleil Cotes du Brian 2010: tu jest moc!
 
Troszkę od owocu odchodzi Nicolas Mollard (Domain Le Clos du Serres). W Le Clos 2011 Languedoc czuć zwrot ku ziołom, a w Humeur Vagabonde 2011 (tylko 3 tys. butelek) moc i czekoladę. Za to Les Maros 2011 Lenguedoc Terrasses du Larzac to taki delikates do smakowania przy książce.

Delikatesy z Domain Le Clos du Serres

Na koniec wisienka na torcie - Red Passerille (Domaine Henry). Wącham - czarna porzeczka i to jaka! Jeszcze więcej porzeczki. Kolor boski. Jakby te wszystkie porzeczki wlać i wyciągnąć pierwiastek. To istna słodycz - syrop, aromat, poza tym owocowy smak…

Red Passerille (Domaine Henry)

Wino? Likier? Płynny owoc? Wszystko w jednej małej buteleczce. Całość brzmi jak 20 proc. alkoholu, a tu jest… 12 proc. tylko! Niesamowite.

Szczerze powiedziawszy te wszystkie wina były wyjątkowe. Większości z nich pewnie nigdy w Polsce nie znajdziemy. Może więc na urlop do... Langwedocji?

Langwedocja na biało

Precz z Coca-Colą!
 
Konkurencja testuje: Frank Leonor próbuje wina Domaine Henry

- Próbuję mnóstwo win konkurencji. Czasem siadam i myślę sobie: co za wspaniałe wino. Czemu ja takiego nie zrobiłem? - opowiada przy kolacji Pascal Gianesini, właściciel Chateau Jouclary, smakując różnych win swoich sąsiadów.  

- I wtedy stara się Pan naśladować to wino?

- A skąd! Każdy z nas robi wino po swojemu, gdybym tak zrobił, to po pewnym czasie wszystkie byłyby takie same. Robilibyśmy Coca-colę, a nie wino!

A tak nie ma żadnej Coca-coli. Jest za to szaleństwo, żonglerka owoców, ziół, łamanie stereotypów - coś, czego inne zachowawcze regiony świata nie robią. I dobrze, niech żyje Langwedocja, której winiarze - bohaterowie filmu „Les Terroiristes du Languedoc” gościli na zaproszenie Winicjatywy w Warszawie, prezentując swoje dzieła.
 

Chateau de Cazeneuve blanc 2011

W naszych sklepach z białą Langwedocją słabo. A tu takie klejnociki i klejnoty: Chateau de Cazeneuve blanc 2011 - przyjemne, choć troszkę metaliczne w smaku i cierpkie, ale z nieco zamkniętym aromatem, może za zimne? Za to Chateau Jouclary Sauvignon Vin de Pays 2012 z długim finiszem, bardzo kwasowe i owocowe. I to jeszcze z owocem egzotycznym. Pyszne młode wino. Sama radość.

Chateau Jouclary Sauvignon Vin de Pays 2012: sama radość

Armonia Blanc Vin de Pays Bassac 2012 ma tylko 5 proc. muscatu, ale te 5 proc. zdominowało całą resztę, jaką jest sauvignon blanc. Bardzo miękkie wino winiarzy, którzy są nieco szaleni w pozytywnym sensie (ale o tym piszę dalej).
 
Armonia Blanc, Petit Grain i Rose Bassac
Największe zaskoczenie w dziedzinie białych i różowych to Rose Saint Georges 2011 Coteaux du Languedoc Domaine Henry. W aromacie zwykłe różowe, a w smaku - zaskakująco wytrawne. Podobne wrażenia miałem przy Le Saut du Poisson 2011 Le Clos du Serres - aromat fajny, ale smak nieco skryty, kwasowy, mocny. Taniczny i to mocno smak ma Champ du Roy 2011 Chateau Coupe-Roses. Kwasowości mało, ale usta ściąga zaskakująco.

Rose Saint Georges 2011 Coteaux du Languedoc Domaine Henry (pierwsza butla z prawej)

La Madura Grand Vin ma super aromat! Niepotykany: nagietki, ogród babci, ale w smaku moc preparatu dentystycznego. Nieco gorsze była Madura Classic: mięsista, pieprzna, ale mniej owocowa niż konkurenci.

La Madura Classic i Grand Vin

Joly Blanc Virgile Joly 2012 ma super aromat, ale gorszy smak. Za to ABSOLUTNIE cudowne jest Virgile Blanc 2005 Vin de Pays de l'Herault. Rok w kadziach, półtora roku w beczkach. Tylko grenache blanc. Aromat? Zwiastuje maderę. Taką słodycz, że zaraz myślę, że zasłodzę się na amen.

Virgile Blanc 2005 Vin de Pays de l'Herault. Hit!

Ale próbuję. Przygotowany na słodycz. Łyk i… absolutnie wytrawne wino. Kwasowe. Nie wierzę. Raz jeszcze zapach, potem łyk. Coś niesamowitego. Po prostu Hit!