Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Shiraz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Shiraz. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 czerwca 2018

Faktoria Win na lato 2018 - wina do grilla

Jest coś na upał i coś na chłody!

Było o Biedronce na początek lata, będzie coś o Faktorii Win - czyli ofercie, jaką możemy znaleźć na charakterystycznych drewnianych stojakach w sklepach i na stacjach paliw. Bo Faktoria przygotowała na rozpoczęcie kanikuły "ofertę grillową". A że jest - jak widać za oknem i trochę chłodu, i szykuje się trochę upału - oferta może być całkiem udana!


Ofertę otwiera prawdziwy szampan! Canard-Duchene Champagne Cuvee Leonie Brut za 149 zł. Co tu mamy? Kremowość, migdały, drożdżowość... średnie bąbelki tuż po napełnieniu kielicha, a potem już małe, w smaku cierpkość i pewne rozdwojenie, wyraźne nuty jabłkowe. Kwasowość niezbyt wysoka, już czuć pewną dojrzałość, a nie młodzieńczość. Ale pije się bardzo przyjemnie w czasie gdy grill dopiero rozstawiają specjaliści!


Do sałat, grillowanego bakłażana czy innych warzywek będzie pasować Vite Mia Biologico Bianco 2016 (26,99 zł) - białe wino ze szczepu Grillo (przypadek, że do grilla???) z Sycylii. W aromacie nagrzana słońcem trawa, ziołowość, delikatna nutka białego pieprzu... W smaku bardzo kwasowe - wychodzą gorzkie grejpfruty, może gorzka skórka pomarańczy. Struktura średnia, całość daje wrażenie bardzo lekkiego wina!


Do białych mięs - kurczaka, indyka i schabu - może być Landgraf von Hessen Riesling Feinherb 2015 (49,99 zł). To w aromacie brzoskwiniowo-benzynowe (ale delikatnie) wino z wyczuwalnym nawet dość sporym poziomem cukru i bardzo ładnym poziomem kwasowości - rześki, w strukturze lekko oleisty. Wielkich doznań nie znajdziemy, ale całkiem Riesling przyjemny!
 


Co do karkówki albo ładnie przypieczonej białej kiełbaski? Może Frescobaldi Settecento Anni Toscana 2015 (44,99 zł)? Czerwone wino z Włoch o ładnie zarysowanej wiśniowości, nutach dymnych i drzewnych w aromacie, pierwiastkach truskawki i maliny w smaku. Całkiem wyraźna tanina, choć o drobnych ziarnach, i wysoka kwasowość, atakująca podniebienie wyraźną cierpkością. Jest poczucie, że to może być bardzo dobre wino na chłodniejsze letnie wieczory! Tak sobie nawet myślę, że to może być nawet wino uniwersalne, bo dwaj następcy są troszkę innej klasy.



To na przykład Canepa Carmenere Classico 2017 (21,99 zł) - chilijskie wino czerwone, o ładnym owocowym wydźwięku, delikatnej nucie pomidorów, śliwki. W smaku lekka tanina i mała kwasowość. Całość utrzymana w lekkim, choć bardzo owocowym stylu. To wino wyraźnie lżejsze od poprzednika, ale do steka możemy spróbować!
 


Inna propozycja do najcięższych mięsiw to The Guild Shiraz 2016. Wino z Australii za... 24,99 zł. Hmm... Czy czerwone wino z drugiego końca ziemi w takiej cenie może być świetne? W aromacie wydaje się lekkie, choć czuć dżemowe nutki z dodatkiem pyłu kakao. I z piętnem wanilii spod znaku taniej beczki (a może bardziej dębowych wiórów). W smaku jest też nutka pieprzności. Jeśli znacie bardzo dobre wina z Australii, tu możecie być nieco rozczarowani. Kwasowości mało, tanina w zaniku. Troszkę szkoda! Ale z drugiej strony czy w lipcu i sierpniu musimy się raczyć tym, co z przyjemnością spróbujemy w listopadzie albo styczniu?


Wina do degustacji otrzymałem od Faktorii Win

 

niedziela, 4 lutego 2018

Dni Kuchni i Win Australijskich u Mielżyńskiego

Ach te Shirazy z antypodów...

Wybór win do degustacji


W dyplomacji okres dość gorący, w winnej także! Bo oto u Mielżyńskiego Dni Kuchni i Win Australijskich. Trwają do 15 lutego, a warto zajrzeć co najmniej z dwóch powodów. Bo po pierwsze wina w barze w sklepowej cenie, po drugie - w warszawskich placówkach (na Burakowskiej i Czerskiej) menu przygotowane przez Pawła Michałowskiego, szefa kuchni Ambasady Australii w Warszawie. No i trzeciego powodu wymieniać nie muszę - wina. Ale jakie! Miałem przyjemność w godnym towarzystwie m.in. ambasadora Australii Paula Wojciechowskiego oraz gospodarza spotkania Roberta Mielżyńskiego spróbować i win ze szczepu Shiraz (moje wrażenia poniżej), i dań (sparowanych z innymi winami). 


 
Martin's Pick'up Shiraz 2016 (32 zł)

Martin's Pick'up Shiraz 2016 (32 zł) - podstawowy, miękki w aromacie, a w smaku wydaje się dość słodki. Po chwili smakowania stwierdzamy, że jest jakby lekko ziołowy, choć w smaku pozostaje dość dżemisty. Potem się robi jeszcze bardziej przyjemny, krągły, ale wciąż jest bardzo orzeźwiający. Nic z tego, co pamiętacie o australijskich bombach. Wnętrze kieliszka to orzeźwienie!
 

Peter Logan Apple Tree Flat 2013 (43 zł) 

Peter Logan Apple Tree Flat 2013 (43 zł) - tu również 100 proc. Shiraz bez beczki. Jest wyraźniej głębszy, w smaku wydaje się na początku elektryzujący, podzielony, owocowo-przyprawowy, mocniejszy w strukturze, wciąż jednak szczupły. Szkoda tylko, że z upływem czasu tak poważnieje...

 

Peter Logan Ridge of Tears 2015 Mudgee

Peter Logan Ridge of Tears 2015 Mudgee - znakomite. Ceny nie zapisałem, pewnie coś ok. 100 zł. Tu już mamy mocny czerwony owoc, zaznaczony jednak bardzo europejsko, z kredowym tłem. Świeżo mielony czarny pieprz. Wino szczupłe, ale zdecydowanie mocne, w kolorze dość młode, ale z wyraźną taniną i piękną kwasowością. Znakomicie zmienia się w czasie, nie tracąc zbyt wiele z tego pierwszego wrażenia. 

Salomon Finniss River 2013 (159 zł)

Salomon Finniss River 2013 (159 zł) - Tu już pojawia się głębia i stara skóra. Może fotel klubowy, szczypta tytoniu, a dopiero potem, na drugim planie, owoc. To wyraźna śliwka z wiśnią. W strukturze mięsiste, najpierw na języku czujemy raczej sól niż cukier, ale całość bardzo ładnie pokomplikowana. To wino ma pewne - mimo młodego wieku - dotknięcie starości. Jest tu piękna dżemistość, ale nie zwalista, tylko elegancka, z taninami bardzo drobno roztartymi na mąkę. Kwasowość wciąż jeszcze bardzo wysoka! Do kupienia i potrzymania ze 3-4 lata, jeśli ktoś nie chce od razu pić. A jak pić, to do steka!
 

Salomon Altus 2010

Salomon Alttus 2010 - jeden z rodzynków. Cena coś ok. 300 zł. To już wino kontemplacyjne. Ciemne, nieprzejrzyste. W aromacie czarna porzeczka, może z granatem i aronią. W smaku jeszcze bardziej wyraźna, z solą, pieprznością, a zarazem łagodnością. Garbniki jeszcze drobniejsze niż w Finniss River, choć to może się wydawać ciężkie do wyobrażenia. W finiszu długie. Ale wciąż z wysoką kwasowością, ma jakby w smaku nieco pewnego limonkowego, może eukaliptusowego, akcentu.
 

Salomon Altus 2009

Salomon Alttus 2009 - wyraźnie starszy. Nie tyle z etykiety, ile ze smaku. W aromatach jest dżemistość ze śliwki, może nie tyle wędzonej, ile raczej usmażonej przed chwilą na patelni. Tak jak robi to babcia... Jest też skóra i tytoń, wyraźny eukaliptus, owoc nieco schowany za tym całym "starczym" bogactwem aromatów. W smaku bardzo "spicy", jest jakby bardziej słodki, bardziej mięsny i bardzo, bardzo taniczny. 

 
Konfitowany łosoś z dodatkami


Do dań były inne wina - do konfitowanego łososia podanego z zielonym jabłkiem, kawiorem z łososia i olejem z natki pietruszki - Martin's Pick Up Chardonnay 2016 - wino dość delikatne, choć pełne. 

Małża św. Jakuba na ciepło + dodatki

Do małży św. Jakuba z masłem z wodorostami, orzechami makadamia, podanej na morskiej soli pasowało wyśmienicie utrzymane w bardzo bordoskiej stylistyce Logan Apple Tree Flat Semillon Sauvignon Blanc 2016.



Pierś kaczki z czarnym czosnkiem, podsuszaną gruszką i redukcją z buraka

A do piersi kaczki z czarnym czosnkiem, podsuszaną gruszką i redukcją z buraka - oczywiście Pinot Noir Logan Weemala 2016 - żywy, subtelny, po dłuższej chwili ładnie otwarty...


A deser - Cherry ripe Pavolva!

Dni Kuchni i Win Australijskich potrwają do 15 lutego.


Wina i dania degustowałem na zaproszenie gospodarza




sobota, 17 grudnia 2016

15 mgnień Syrah zimową porą

Za oknem mróz, a w kielichu słońce! 

Organizator - Michał Wine Mike Misior - Jurek i Monika

Zima i wina lodowe? Brrr... Lubimy oczywiście słodycze, ale zimą tęsknimy raczej za tym, co jest świetnym wspomnieniem lata, co lato w sobie w magiczny sposób zatrzymuje - za czerwonym, pełnym słońca winem. W to marzenie wstrzelił się idealnie Michał Wine Mike Misior, który w środku polskiego marazmu zorganizował dla winnych blogerów degustację Shiraz/Syrah.

Poetycko można rzec, że Bogowie byli przeciwni, bo Michał zdradził, że aż pięć butelek było dotkniętych korkową wadą, w trakcie ujawniła się jeszcze jedna. Cóż, tak bywa... Ale tytuł o 15 mgnieniach zostawiam, bo flaszek na stole 15.

Szczepu Shiraz/Syrah chyba przedstawiać nie trzeba. Pochodzi prawdopodobnie z Francji, z Doliny Rodanu. Ale dziś jest jednym z międzynarodowych szczepów. Spotkamy go m.in. i w Europie, i w Południowej Ameryce, i w USA, i w RPA, i w Australii... Daje ciemne wina o wysokiej zawartości garbników, znakomicie znoszące upływ czasu. W Nowym Świecie są napakowane, szerokie, owocowe, ekstraktywne, czekoladowe wręcz. A te europejskie - raczej zimne, pieprzne, jeżynowe, powściągliwe. Ale - uwaga - pozory potrafią mylić...


Nr 1 - Alzania Navarra Syrah 2012 z WineAndYou za 54 zł

Wino z numerem jeden okazało się mocne, ciasteczkowe, ale nieco za chłodne (na zewnątrz było zimno!), mało pieprzne, ze stosunkowo niewielką ilością alkoholu i sporą owocowością. Stawiałem na Węgry, ale poległem - jak zresztą wszyscy. Rzuciłem, że pewnie wino z Hiszpanii, bo Mike jest znany z hiszpańskich wrzutek. Tak! Okazało się, że to wino z Navarry - Alzania Navarra Syrah 2012 z WineAndYou za 54 zł. Ale dopiero, gdy się ociepliło, czuć było dżemistość. Potężna czarna porzeczka doszła do głosu... Po 20 minutach już nie ma wątpliwości, że to Hiszpania.

Wino nr 2 było dość lekkie i dość przejrzyste, niczym Pinot Noir, o dziwnym waniliowym posmaku, z lekką strukturą i taniną. Wszyscy stawiali na północny Rodan albo Austrię. A to była etykieta znana z Lidla - Szeleshát Szekszárdi Syrah 2013 za 29,99 zł. Szkoda, że bardzo odmienny od tego, które gościło na degustacji, w której brałem udział.


Nr 3 - Salomon Estate Shiraz Finnis River 2012 (Mielżyński - 156 zł)

"Trójka" - choć jeszcze zimna - była zapowiedzią obiecującą. Mocny, porządny shiraz. Czekolada i kakao, trochę skóry, beczka dość wyrazista, ładny powiew mocy stanowczo nieeuropejskiej. Przypuszczałem, że to Australia i miałem rację - Salomon Estate Shiraz Finnis River 2012 (Mielżyński - 156 zł). Wino po krótkiej chwili ogrzania (nalewane było chyba w 13 st. C) zyskało. I zaczęło się stawać coraz lepsze, coraz pełniejsze, coraz bardziej krągłe, a wciąż eleganckie.


Nr 4 - Domaine la Provenquiere Languedoc Syrah 2014 (WineAndYou - 29 zł)

Czwarta butelka była z innego bieguna. W aromacie i smaku pojawia się pewna kompleksowość i delikatność, choć wino nie jest tak złożone jak nr 3. Byłem pewien, że to Francja, choć nie spodziewałem się, że Langwedocja. A to Domaine la Provenquiere Languedoc Syrah 2014 (WineAndYou - 29 zł).

Nr 5 - Azienda Vitivinicola Tola Syrah Sycylia 2015 (Krople Wina - 39 zł)

Trochę mojego rozczarowania przyniosła piątka - wino wydało się najpierw bardzo powściągliwe, taniczne, dość ostre w charakterze. Droższe od poprzedniego o 10 zł - Azienda Vitivinicola Tola Syrah Sycylia 2015 - (Krople Wina - 39 zł).

I teraz podróż do zupełnie innego bieguna. Szóstka okazała się już bogatsza, nieco szersza, choć w pewnej chwili miała nieco piwniczny wydźwięk. Obstawiałem Nowy Świat, a konkretnie Chile. A tu Stellenbosch z RPA - Neil Ellis Sincerely Shiraz Western Cape 2014 (Vininova - 46 zł).

Nr 7 - Mitolo Jester Shiraz McLaren Vale 2012 (WineAvenue - 79 zł)

Mnóstwo owocu, ciepłego, czarnego i czerwonego, ze śliwkowym nieco akcentem, z wanilią, czekoladą... Wino gęste, z potężnym ekstraktem. Tylko Australia! Bez żadnych wątpliwości! Oczywiście: Mitolo Jester Shiraz McLaren Vale 2012 (WineAvenue - 79 zł). Wino mocne, bardziej do sosów z żurawiną, już słodkich, może też do czekolad i deserów. Ale na pewno warte uwagi!

Po takiej Australii ósemka okazała się rozczarowaniem - wino szczupłe, w nosie jest owoc, ale w smaku dziwnie kościsto-wodnista szczupłość, by nie powiedzieć, że marność. Wydało mi się do tanią Francją - i było bo z numerem 8 wystąpiło tanie wino z Lidla - Cave de Tain Syrah 2015 (19,99 zł).

Nr 9 - Evans Wine Company Nine Stones Shiraz Barossa Valley 2013 (Vininova 56 zł)

Na szczęście dziewiątka była wybawieniem i powrotem w rejestry smaku, mocy, koncentracji. To uwielbiam w Shirazach. Stanowczo nowoświatowe, mocne i pokomplikowane, szczypiące w język jak elektrody płaskiej baterii. Znów mamy gęstość, moc i długi finisz. Byłem pewien, że Australia, że Barossa i 2013. I to było to - Evans Wine Company Nine Stones Shiraz Barossa Valley 2013 (Vininova - 56 zł). Pomyliłem się tylko w jednym - w cenie. Byłem pewien, że to wino za 80 zł!

Nr 10 - Foncalieu Le Versant Syrah Languedoc 2014 (Wineonlne 49 zł)

Dziesiątka była ciemna, mocna, ale dość słaba i płaska na tle poprzedniej Australii. Pełna jednak czarnego owocu, ale w sposób dystyngowany, nienachalny. Czuć z kieliszka tanią Francję. I rzeczywiście - choć nie taka tania. Foncalieu Le Versant Syrah Languedoc 2014 (Wineonline 49 zł).

Butla 11 - wino jeszcze bardziej szczupłe i krótkie, miało wszystkie cechy niedrogiej Hiszpanii. Tak jest! Dehesa de Luna "Luna Lunera" Syrah Kastylia 2015 (WineAndYou - 29 zł). Dwunastka - o wiele lepsza. Wino ciekawe, intensywne, może apteczkowe, nie sprawiające wrażenia przegrzanego. A to Casa Silva Colchagua Valley Shiraz 2012 (Wineonline - 69 zł).

Nr 14 - Echeverria Gran Reserva Colchagua Valley Syrah 2013 (Vininova - 63,90 zł)

Butla nr 14 - wino zrobiło na mnie wrażenie świetnego do obiad. Ładnie napakowane, z umiarem, z wydźwięku czekolady i skóry. Piłbym bardziej do jedzenia - np. chili con carne niż smakował solo! I oto po zdjęciu folii - Echeverria Gran Reserva Colchagua Valley Syrah 2013 - (Vininova - 63,90 zł).


Ostatnia butelka - 15 - dla mnie francuska elegancja, z pięknie ułożoną jeżyną ze śliwką, pieprzne i piękne. 2012 lub 2013? Nie! To starsze wino, bo z 2010 roku: Rickety Bridge Shiraz Western Cape (WineAvenue - 79 zł). Bardzo przyjemne, jedno z tych, które pozwalają nie myśleć o zimnie, mrozie itp.

Wnioski? Próba nie była oczywiście wielka, ale pokazała że Syrah z dyskontów to może nie być najlepszy wybór. Nie było to na pewno intencją organizatora, bo większość win ze sklepów specjalistycznych pochodziła z innej kategorii - raczej ciężkiej niż piórkowej. Zresztą to widać także po cenie - ciężko znaleźć w Syrah za 20 zł tyle finezji co w etykiecie trzy razy droższej. Różnice w klasie są kolosalne. No i - co najważniejsze w nadchodzącym styczniu i lutym - chcecie zapomnieć o zimie, śniegu i mrozie? Postawcie na Shiraz z Nowego Świata. To może być świetny wybór!

A tak pisali inni uczestnicy degustacji:

- Wine Trip Into Your Soul

- Winne Okolice

wtorek, 31 maja 2016

Wina Angove na dyplomatycznym lunchu

Powiew australijskiego lata w aromacie czerwieni

John Angove (pierwszy z prawej) opowiada o winach. Za nim Paul Wojciechowski, ambasador Australii

Nawet w Alice Springs, w środku Australii, nie było tak gorąco pod koniec maja, jak na Mokotowie, w rezydencji ambasadora Australii - Paula Wojciechowskiego, syna polskich emigrantów, który świetnie wciąż mówi po polsku, choć dyplomatycznie wolał gości podejmować po angielsku. Po chwili zrobiło się jeszcze bardziej gorąco, ale nie o dosłowne ciepło tu chodziło, ale o wina, jakie zaprezentował John Carlyon Angove!
Pod znakiem Australii: ambasador Paul Wojciechowski, John Angove i Marek Niedźwiecki z Trójki, miłośnik tego kontynentu

Angove Family Winemakers to rodzinne przedsięwzięcie założone w 1886 r. - w roku, w którym zbudowano pierwszy samochód, a w Nowym Jorku odsłonięto Statuę Wolności. John Carlyon jest winiarzem w czwartym pokoleniu i już schedę przejmują jego dzieci. Rodzina ma ponad 400 hektarów w południowej Australii, głównie w McLaren Valley. Polskim importerem win jest Bartex, ale w portfolio można znaleźć tylko kilka wybranych win. W urocze południe miałem okazję posmakować tych nieznanych. I sprawdzić, jak pasują do wspaniałych potraw Pawła Michałowskiego (kucharza ambasadora Australii), który ma za sobą praktykę w wielu doskonałych restauracjach Europy.

Butterfly Ridge Colombard Chardonnay 2013 oraz Butterfly Ridge Riesling Gewurztraminer 2014

Przed lunchem podano aperitif - Butterfly Ridge Colombard Chardonnay 2013 oraz Butterfly Ridge Riesling Gewurztraminer 2014. Pierwsze było całkiem świeże, z cytrusowym aromatem, ale i nutką miodu. W ustach sporo cielistego Chardonnay. Wyczuwalne także kwiaty, a w smaku całkiem żwawa kwasowość. Drugie z win z wyraźną dominacją Rieslinga w aromacie, ale na języku to raczej Gewurztraminer wygrywał pierwsze skrzypce. Nos przykrył aromatycznie Riesling.
Przystawka: łosoś, szparagi, groszek i maślany sos cytrynowy

Przystawka z łososia, szparagów, groszku i maślanego sosu cytrynowego aż wołała o białe wino - stanowczo delikatniejsze niż Riesling. Z dwóch do wyboru (Wild Olive Organic Chardonnay 2015 i Family Crest Chardonnay 2015) lepiej pasowało mi pierwsze. Może dlatego, że wydało się goryczkowe. W aromacie wyraźnie bardziej skąpe niż Family Crest, bardziej mineralne. Ale po chwili zrobiło się łagodnie jabłuszkowe. Drugie wino wyraźnie dominowało nad łososiem, który był bardzo delikatny.

Wild Olive Organic Chardonnay 2015

A jak pierś z kaczki z czarnym czosnkiem? Solidna, lekko różowa, mięsista. W polskich restauracjach pewnie by podano Pinot Noir, ale na dyplomatycznym stole zjawiły się także dwa wina do wyboru: Family Crest Grenache Shiraz Mourvèdre 2014 i Warboys Grenache 2014.

Pierś z kaczki z czarnym czosnkiem

Pierwsze wino solo wydało mi się bardzo miękkie, wręcz ulotne. W nosie po chwili doszedł do głosu lekki owoc - pestkowa wiśnia. Z pewną dozą kredowości. W barwie bardzo ciemne. Ale wraz z mięsem lepsze, bo bardziej ostre, kontrastowe. 

Family Crest Grenache Shiraz Mouvèdre 2014

Ale - by oddać honor - Warboys Grenache 2014 - jaśniejsze i po chwili jeszcze bardziej miękkie, solo okazało się bardzo dobrym winem. W aromacie dominację po pewnym czasie zdobyła śliwka i już nie puściła.

Boczek po kantońsku, z chrupiącą skórką i liśćmi chińskiej kapusty

Boczek po kantońsku, z chrupiącą skórką i liśćmi chińskiej kapusty pasował świetnie do obydwu podanych win - Wild Olive Organic Shiraz 2014 i Family Crest Shiraz 2014. Pierwsze wino epatuje poważnym owocem (choć początkowo z "ogródkiem warzywnym". Ale ten szybko ulatuje). Jest lekkie. Mniej czekoladowe niż drugie wino.

Wild Olive Organic Shiraz 2014

Family Crest Shiraz 2014 jest z początku powściągliwe (w ogóle troszkę szkoda, że degustowaliśmy wina świeżo otwarte), ale po chwili robi się poważniejsze, chlebowe, skórzane. Jest w smaku gęste - aż słone i rosołowe. Mnóstwo umami i ciemnej czekolady. Ale przy tym nie jest zbyt skoncentrowane. Bardzo, ale to bardzo dobre wino!

Family Crest Shiraz 2014

W końcu poważny kawał poważnego mięsa. Test dla czerwonego wina. Filet z polskiej jałówki rasy hereford z popiołem z pora, czerwoną cebulową marmoladą i zielonym groszkiem oraz ziemniaczanymi krokietami. Posypany morską solą...
Filet z polskiej jałówki rasy Hereford z dodatkami

Tutaj tylko jedno wino - ale za to stanowczo w moim stylu. Medhyk Shiraz 2010. Bardzo dobre! Wyprodukowane na cześć przodka dr Williama Thomasa Angove, założyciela biznesu, który wino robił jako środek wzmacniający dla swoich pacjentów. Ze śliwką i jeżyną w nosie, ze skórą i czekoladą. Bogate i eleganckie. Beczkowe, ale nie zdominowało delikatnej wołowiny!


Do deseru (talerz czekolady: lody, kakao, brownie) podano jedno wino lżejsze (Vineyard Select Coonawarra Cabernet Sauvignon 2012) oraz cięższe (Vineyard Select McLaren Vale Shiraz 2011). Pierwsze miało sporo kredy i lekką wiśnię, ale także nieco zielonej papryki i ziela angielskiego, cząstkę mięty. Troszeczkę kontrastowało z czekoladowymi nutami, ale było zgrabną, całkiem akceptowalną nutką dysonansu.



Drugie współgrało. Pięcioletni Shiraz z MacLaren robiony z gron poczodzących z 70-letnich krzewów okazał się mocno skoncentrowany, ze śliweczką, jeżynami, wanilią (9 miesięcy beczki) i wielkim ciałem. Obydwa wina takie, że można je spokojnie potraktować kontemplacyjnie - otwierać nie tylko do dań (nawet jeśli są wyborne).

Mistrz kuchni - Paweł Michałowski z mistrzem od win - Johnem Angove

Mam nadzieję, że na sklepowych półkach zagości więcej takiej Australii, na co czekam sam z niecierpliwością!

Degustowałem i obiadowałem na zaproszenie Biura Radcy Handlowego Australii oraz Ambasadora Australii

środa, 14 stycznia 2015

Australia w Winosferze: Winne Blogi, riesling i shiraz

W ciemno - od cytryny, przez naftę
i beczkę,
po owocowo-syropową bombę!

Owinięte w sreberko butelki. Cóż tam w środku?
 Środek (polskiej) zimy, plucha, ciemno... Nie ma chyba innego wyboru - słoneczna Australia! Blogerzy z grupy Winne Blogi powrócili w gościnne ściany (a jakże, chroniące przed zimnem) Winosfery. Z butlami w sreberkach. Cel - sprawdzić, czy w Polsce można cieszyć się Australią białą (rieslingi) i czerwoną (shiraz) w ludzkich cenach - od 50 do 100 zł. No, by oddać sprawiedliwość - Maciej Sokołowski próbował na odległość rieslinga, nie w Warszawie, ale w Poznaniu. Ocenialiśmy wina w skali 10-punktowej.

O ogólnych wrażeniach można przeczytać w relacji z wieczoru, ale ja skupię się na kilku winach, które podobały mi się szczególnie, a "omiotę" te, którym można poświęcić mniej uwagi. Choć - pamiętajmy o tym - degustując w ciemno każde kolejne wino porównywaliśmy je do próbowanego sąsiada, co bez wątpienia rzutuje na ocenę.

Jacob's Creek Steingarten Riesling Eden Valley 2012 (nieobecne w Polsce)

Nasze rieslingi z Australii nie mają tej dzikości, jaką mają niektórzy niemieccy bracia. U nas w Europie jest powściągliwy dżentelmen, a tam... żywiołowy łowca krokodyli! Pełen różnych pierwiastków. Pierwszy riesling zaimponował nutą nafty, towarzystwem ogórków, cytryny, sporą kwasowością, która - choć złożona i obecna w smaku - w finiszu umykała. Jedno trzeba przyznać - wielki, przebogaty nos! Świetne wino do ryby i sałat, z vinaigrette... Ciała sporo. Wino bardzo fajne, na 8 pkt./10. To był Jacob's Creek Steingarten Riesling Eden Valley 2012 (nieobecne w Polsce). W Australii kosztuje od 15 dolarów (ok. 45 zł), u nas pewnie kosztowałby 99 zł na półce.

Peter Lehmann Riesling Eden Valley 2008 z (Winestory)

Podobnie wyceniłbym rieslinga nr 3. Ten miał sporo ciała i gruby aromat nafty. W smaku wydał się nieco wodnisty (aromat kandyzowanego grejpfruta podpowiadał, że to najstarszy riesling - i tak rzeczywiście było). Także dałem 8 pkt./10. To był Peter Lehmann Riesling Eden Valley 2008 z (Winestory). 59 zł na półce, ale przecenione.

Dylemat mam co do białego wina, które oceniłem o 1 pkt niżej (7 pkt./10). Wydało mi się delikatniejsze, świeże. Z dużą i wyraźną dawką łodygowości. Która pięknie się w smaku układa obok kandyzowanego owocu. Kwasowość mniejsza niż poprzednich win. Wino dziwne - w pewnym momencie zwykły owocowy aromat się kończył, jakby spadł ze schodów, a za chwilę zapachniało naftą. Przypuszczałem, że o dwa lata młodsze niż poprzednik, ale... okazało się o dwa lata starsze! Dziwne, bo według producenta właśnie na 2015 ma przypaść szczyt wielkości. Ja myślę, że nadejdzie dopiero w 2017 r. To był Wakefield Riesling Clare Valley 2010 (Vininova) 74 zł, ale przecenione.

Wakefield Riesling Clare Valley 2010 (Vininova)

Czerwone zebrały więcej punktów. No, może nie wszystkie. Trochę rozczarował dość jasny w sukni shiraz o aromacie troszkę gumiastym, banalnym, o płaskim smaku, trochę zbyt nachalnej beczce. Trochę słodyczy w nim było, ale kwasowości malutko. Dałem 4 pkt./10. I oceniłem, że pewnie kosztowało jakieś 32 zł. Chybiłem o 7,90 zł. Był to Wolf Blass Bilyara Shiraz South Australia 2012 (Alkohole Świata) - 39,90 zł.

Wolf Blass Bilyara Shiraz South Australia 2012 (Alkohole Świata) - 39,90 zł

Za to następne było świetne! Piękna porzeczka w aromacie, taka z listkami jeszcze. Mnóstwo koncentratu. Likierowość z lukrecją. Beczkowe, ale niezbyt twarde, tanina średnia. Wino bardzo, ale to bardzo przyjemne, soczyste, owocowe. 9 pkt./10! Kupić go w Polsce nie można. To Jacob's Creek Centenary Hill Shiraz Barossa Valley 2009 (gdyby było, kosztowałoby pewnie z 199 zł)

Jacob's Creek Centenary Hill Shiraz Barossa Valley 2009


Dwa następne były w porównaniu z tym miękkie i mniej wyraziste. Ale godne zakupu. Cool Woods Shiraz South Australia 2012 (Dom Wina - 45 zł) ma więcej czerwonego owocu niż czarnego, w otoczce z lekkiej beczki czuję trochę szypułkowości. Ciało zdecydowane, trochę syropowate. Dałem 6 pkt./10.
Hereford Shiraz Heathcote 2012 (Dobrewina)

Punkt więcej dałem Hereford Shiraz Heathcote 2012 (Dobrewina - 100 zł). Tu już większa tanina niż u porzednika, ale kwasość na średnim poziomie, odpuszczająca szybko. Po chwili obcujemy już z syropowością. Ale niech was ta moja "średniość" nie zwiedzie - to naprawdę fajne wino! Świetne dnia drugiego!
Lehmann 2009 Futures Shiraz Barossa

Miało tego pecha, że po nim znalazło się wino świetne, ale to przepięknie ułożone. Odrobina zieloności, która pojawia się na początku przyćmiewa mocny koncentrat. Shiraz słodki w odbiorze, a pięknym kwasem wytrawiającym policzki. Dostojne, mocne i poważne. Z tostami i lekkim boczkiem. Bomba dla mnie i czysta pycha! 9 pkt./10. Wino? Lehmann 2009 Futures shiraz Barossa (z Wine Story - 89 zł).

Moja punktacja:

1. Jacob's Creek Steingarten Rieslin Eden Valley 2012 - 8 pkt./10

2. Wakefield Estate Riesling Clare Valley 2010 - 6 pkt./10
 
3. Peter Lehmann Riesling Eden Valley 2008 - 8 pkt./10

4. Wolf Blass Bilyara Shiraz 2012 - 4 pkt./10
 
5. Jacob's Creek Centenary Hill Shiraz Barossa Valley 2009 - 9 pkt./10

6. Cool Woods Shiraz South Australia 2012 - 6 pkt./10

7. Hereford Shiraz South Australia 2012 - 7 pkt./10

8. Peter Lehmann Shiraz Barossa Valley 2009 - 9 pkt./10

Inni blogerzy tak oceniali:

sobota, 3 stycznia 2015

Afrykańczyk konfiturowy, choć niezbyt ciężki - 6 pkt.

Simonsig The SMV 2009 Stellenbosch

Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Vininova i 57,90 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!


Wiedziony namacalnym niemal wspomnieniem smaku syrah z viognierem z pierwszej degustacji Winnych Blogów odwiedziłem Vininovę, w poszukiwaniu niemal podobnie aromatycznego wina. Może też kupażu czerwonego szczepu z białym? Na razie pal sześć dyskretne perlistości sylwestra, ulotne nuty zwiewnych bąbelków, ducha zaklętego w osad zgromadzony w szyjce butelki wbitej w ziemię czy włożonej w stojak... Żądamy tanin i aromatów na zimę! 

I znalazłem. Shiraz 89 proc., Mourvedre 10 proc. i 1 proc. Viognier. The SMV Simonsig ze Stellenbosch w RPA. Wino wydaje się na pozór - gdy wąchamy - jak przedpokój świata przeszłości, w którym właśnie wchodzimy do kuchni, w której babcia smaży wiśniowe konfitury i to smażenie jest już na etapie zaawansowanym! Wszystko jeszcze podlane dymem, czekoladą. Czuć owocową bombę, ale też czuć to, co za chwilę powędruje do słoiczków, a potem do piwnicy. 

Nie ma tu jeszcze tej ciężkości, która jest dana tym słojom z powidłami, o których zapomnieliśmy przez dwa, trzy lata... Na języku czuć to jeszcze lepiej. Jest pewna doza mineralności, lekkości, ale też pieprzu. Kwasowość ujawnia się dopiero wtedy, gdy wino potrzymamy dłużej na języku - wbija się weń, zakotwicza na średnio długi finisz. Może znika za szybko, ale zostawia bardzo fajne wspomnienie. Producent deklaruje, że wino najlepsze od 3 do 5 lat od zbiorów, więc teraz do picia akurat! 


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

wtorek, 14 maja 2013

Kocham Wino Fest - Na czerwono

Między aromatem jeżyn, ziółek i czekolady

Tu jeszcze tłoku nie ma...

O ile białe wina to były delikatesy, cytruski i agreściki (no, ananasy też), to w przypadku czerwonych prezentowanych na Kocham Wino Fest dominowały wanilie, czekolady, kakao i zioła.

Dobre Chianti, obok lepsze Canaletto!

Chianti 90+ 2010 Casa Girelli (19 zł) czysto czereśniowe i rześkie, choć nie takie cienkuszowate, jak chianti za taką cenę być może. Na kolana nie rzuca, ale do grilla by się wypić dało. I 3 punkty Winiacza by dostało. Pewnie punkt mniej by dostał Austriak Fidesser Zweigelt Platter Rieden 2010 (też 19 zł). Bo pyszny wiśniowy kompocik dla amatorów słodkości.  

Kompotowy Zweigelt - kobiety byłyby zachwycone

W tej samej kategorii - ale smakowo o klasę wyżej - stało Canaletto Primitivo 2009 Puglia (19 zł na festiwalu, poza - za 34 zł). Charakterne, ostrzejsze, roztrojone w smaku. Pieprzne, nieco dżemowe nawet, troszkę ziołowe. Finisz znika szybko, ale ludzie brali kartonami i w sumie za tę cenę nie ma się co dziwić. Winiacz na czwórkę plus!

Tytułem dygresji warto zganić organizatora za szkło. Kieliszki grube i okrąglaśne może dobre były do białego wina. Ale do czerwonego?! Każdy płacił kaucję za wypożyczenie 10 zł. U Mielżyńskiego były lepsze za darmo, a w Winosferze za 9 zł można kupić (na własność!) wspaniały kielich z Krosna bodaj. Jakoś tak ze 177 razy lepszy niż festiwalowe.

Finca, a z lewej Johny Q

Ale wróćmy do win. Finca El Origen Cabernet Sauvignon Varietal (25 zł) przyjemnie jeżynowa. Mocna umiarkowanie, za to jej sąsiad Johnny Q Shiraz Viognier (20 zł) wyraźniejszy. Bardziej pieprzny i charakterny. Oba winiacze tak na 4 punkty. Z kredytem zaufania.

Gruzin w środku, po prawej Nimbus

Szansę na 5 punktów by miała Casablanca Nimbus Cabernet Sauvignon, o złożonej budowie, pieprzowo-ziołowy na początku. Tyle, że gdzieś tak pod koniec podniebienia dziwnie smak się w nim zmienia. Przy nim konkursowy Gruzin Mukuzani Red (39 zł) wypada jakoś tak zwyczajnie, tak na 3 punkty.
Ventisquero Queulat Gran Reserva Pinot Noir 2009. Ot, delikatny

Ziołowa delikatność z maleńkim charakterem to Ventisquero Queulat Gran Reserva Pinot Noir 2009 (49 zł). Pachnie intensywnie, ale w smaku wyrazisty taką cienką subtelnością. Może za młode. Takie trochę damskie wino.
Clarandelle Red 2005: Francje, delikates, elegancja

Chociaż jeszcze bardziej damskie mogło się wydać francuskie Clarandelle Red 2005 (69 zł). Degustować je warto jako pierwsze po białych winach, bo tu króluje delikatność. Jest też to cudowne francuskie roztrojenie w smaku. Ostatnia kropla finiszu jest znakomita! Nimbus mógłby się uczyć 100 lat i pewnie by niczego się nie nauczył.
Garmendia ściąga w ustach!

Garmendia Seleccion Tempranillo Merlot (59 zł) bardzo wytrawne, ściągające umiarkowanie usteczka. Nieco miętowa i rześka. Bardzo dobre wino, śmiało na 5 pkt. Także ziołowe, ale i czekoladowe zarazem było Ventisquero Cabernet Sauvignon Grey 2009 (69 zł).
Pyszny First Press z Napa Valley!

Pyszne wino na mocne 6 punktów to First Press Cabernet Sauvignon Napa Valley (79 zł). Jeżyny, troszkę czekolady, więcej ziół. Warte ceny, może nawet i sklepowej (116 zł) - jak ktoś chce świętować maturę na przykład. Próbowałem dwa razy - w połowie dnia i wieczorem. Za każdym razem smakowało przednio. A od matury kilka lat minęło. Mimo to winiacz niemal doskonały!
Czy wina za fortunę - powyżej stówki - są warte ceny? Kwestia gustu, bo wydać na butelkę wina 2 razy tyle co na First Pressa nie każdy może.
Pycha: Columbia Crest Red Reserve Walter Clore
Absis Penedes (249 zł - w sklepie 389 zł) niewarte takiej ceny (może 4 punkty), jeśli zauważymy, że za sklepowe 179 zł możemy mieć Columbia Crest Red Reserve Walter Clore (na festiwalu - 119 zł). Kakao i czekolada, mocno karmelowe. Perwersją było - ale co tam! - pić do szaszłyka z kurczakiem, pieczonym ziemniakiem i burakiem. Bardzo mocne 6 punktów. Przy czym podgotowany miękki burak pasował do tego Amerykanina idealnie! Pieczony ziemniak już nie…
Pepperbridge Cebernet Sauvignon - może być bez czekolady!

Pyszne - i nie takie czekoladowe - jest Pepperbridge Cebernet Sauvignon (199 zł festiwal; 299 zł sklep). Tak ziołowe, że wręcz wermutowe. Pycha, równowaga i wytrawność. To jest też winiacz na 6 punktów, a może i 6,7 punkta. Warte uczczenia nie matury, ale magisterki albo i aplikacji adwokackiej.
Wolf Blass Black Label Cabernet Sauvignon Shiraz i... nawet korka nie ma

Czy dałbym sto złotych więcej za Wolf Blass Black Label Cabernet Sauvignon Shiraz (339 zł - w sklepie 499 zł)? Wolf jest tak czekoladowy, że… uch. W smaku bosko się roztraja. Pojawiają się też i zioła, i lekko kwaskowa porzeczka. W sumie za same podsmaki temu Australijczykowi 6 punktów na pewno by się uzbierało. Tylko ta cena - 500 zł za wino z zakrętką? Prezes dużej spółki i tak kupi Petrusa. Albo Haut Brion.


Podane ceny w nawiasach obowiązywały na festiwalu. Treborrr odwiedził festiwal dzięki Blogosferze Winicjatywy, a jego goście dzięki dotrzechdych.pl