poniedziałek, 4 listopada 2013

Węgier jaśniejący złotem - 5 pkt.

Egri Leányka Joseph Hagymasi 2011

 
Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Egeru i ok. 30 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje ! (5 pkt.)

Mówią, że nie wszystko złoto, co się świeci. A węgierskie? Sciślej mówiąc Egri Leányka Hagymasi 2011 to złote wino. Przynajmniej z koloru. Jeden z łupów węgierskiej letniej wyprawy. Butelka przeleżała w kartonie szmat czasu, ale w końcu ujrzała to nasze polskie, przydymione nieco, jesienne światło dzienne.
Aromat po wyjęciu korka wydał się nieco siarkowy. Taki pudełkowo-zapałczany. Ale po godzinie zapałkowa draska znika bez śladu. Zostają może tylko echa. To, co dochodzi po godzinie, jest już kwiatowe, nieco miodowe, a nawet odrobinę cedrowe nawet. Na drugi dzień jest najlepsze - i wtedy słychać ostatni dzwonek. Trzeci dzień to już wyraźny zmierzch tego wina.

Ale o ile aromaty są dobrą stroną, to smak jest jeszcze lepszą - mocno kwasowe, ale także dodatkowo i słone. Ale dobrze wyważone, nie sprawia wrażenia cienkiego. Gdy się lekko ociepla, robi się lekko oleiste. Wielka szkoda, że w Polsce nie do kupienia. Bo tak dobre, że do ideału jeszcze trochę brakuje!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

piątek, 1 listopada 2013

Australijczyk, a ma coś z Węgra - 6 pkt.

Cumulus Climbing Shiraz 2010

 
Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Wine O'clock i 51 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

U nas zacznie się zima, a tam lato… Australia. Dziś na tapecie Climbing Shiraz 2010 z australijskiej winnicy Cumulus (ok. 500 hektarów, właścicielem są portugalscy inwestorzy) kupione - latem jeszcze, a jakże - w wilanowskim Wine O'clock. Korka brak, jest metalowa zakrętka, nie ma celebry przy otwieraniu. Szkoda. Za to, jak dobrze jest potem…
Od razu po otwarciu - pierwszy nos - przywodzi na myśl Europę. A ściślej rzecz biorąc - Węgry. To jest o tyle lepsze, że tańsze o jakieś 10 zł, no i dostępne w Polsce.

Uderzają w nos czarne porzeczki, śliwki, charakterystyczna cierpkość, jaką miało ostatnio smakowane wino z Egeru. W sumie nic dziwnego, że miało, bo w Föld és Lelek 2007 było 16 proc. shirazu.

W Climbingu czuć podobne nuty. Tyle, że tu są po dłuższym natlenianiu bardziej goździkowe, choć wcześniej pojawia się tost, echa czekolady... W smaku najpierw sprawia wrażenie jakby niedojrzałego - lekko jest cierpkie, ale to znika i to szybko. Ściągające wnętrze taniny są fajnie ułożone, wyraźne, ale nie dominują nad całością. Całość świetnie zaostrza apetyt na pyszną pieczeń.

Nazwa Climbing (wspinaczka) wzięła się stąd, że winnice są położone powyżej 600 m, na stokach. I czuć, że wino świetnie się wspina do ideału. Zostało już tylko ciut ciut!!



Wino na 6 pkt. w 7-stopniowej skali

wtorek, 29 października 2013

Węgier owocem i ziemią pachnący - 6 pkt.

Hagymási Föld és Lelek 2007


Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Węgier i ok. 4000 forintów (60 zł; zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

Ta notka jest hołdem dla odchodzącego słońca, bo jest gorącego słońca Egeru wspomnieniem. Jeden z łupów węgierskiej wakacyjnej wyprawy. Föld és Lelek - znaczy tyle co ziemia i dusza. Dusza, a może duch definiowana jako "spirit" - i słusznie, bo wino ma 14 proc. alkoholu. Ale ciężko go wyczuć. Przynajmniej w aromacie.
W kupażu cabernet franc (75%), shirazu (16%) i kadarki (9%) wyczuć można to, co wspaniałe - są aromaty czerwonych owoców, granat, wiśnia; są i aromaty głębokie - dymy, tosty, gdzieś głęboko jest ziemia.
Wspaniałe wino. Jest w smaku i kwasowe, i jednocześnie gładkie. Przebija zeń pewna szorstkość egerskich bikaverów (których dziś niestety nie miałem okazji popróbować), ale też i zadziorny charakter shiraza.
Producent zapewnia, że wino można trzymać jeszcze i 10 lat. Otworzyłem teraz. Trudno, ale się cieszę. Było to jedno z droższych win, jakie przywiozłem z Egeru, ale wiem jedno - warto. Bo Föld és Lelek to wino, które do ideału ma już tylko ciut, ciut!!
 

Wino na 6 punktów w 7-stopniowej skali!

niedziela, 27 października 2013

Portugalczyk czyli pamiątka lata - 5 pkt.

Cruzeiro Minhoto Vinho Verde, Branco


Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo - Auchan i 11,99 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje!! (5 pkt.)


Rok temu leżał śnieg, a dziś wyjechałem na rower w… krótkim rękawku!!! Było jak latem! Trzeba więc lato kultywować i wspominać wielopłaszczyznowo - choćby pijąc vinho verde. Lekkie, łatwe i przyjemne - jak zielone jabłuszka w wiklinowym koszyku. Są tu też nuty limonkowe, może i delikatnej niedojrzałej brzoskwini.
Cruzeiro Minhoto Branco świeżo nalane pokrywa ścianki kielicha mikrobąbelkami, które łączą się w coraz większe. A potem znikają. Ale na języku posmak zostaje - taki szczypiący, rześki. Wino jest mocno kwasowe, a przy tym jeszcze pieprzne w finiszu, gdzieś daleko na końcu gardła.

Świetnie pasuje do kurczaka orientalnego, do gładkiego brie, a nawet do kalafiora! Bo to wino, któremu do idealnego jeszcze tylko troszkę brakuje!

 
Wino na 5 punktów w 7-stopniowej skali!

wtorek, 22 października 2013

Francuz jak skórka od razowego - 6 pkt.

Château Tour de Castres 2008 Graves

Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 39,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!! (6 pkt.)

Zdjęcie odbiega od ideału Winiacza - ale w tym przypadku poczyniłem wyjątek, bo odkorkowałem znalezisko z poprzedniej oferty Lidla, które jest wciąż w sprzedaży. I to chyba o kilka złotych taniej, bo w zeszłym roku było bodaj ok. 45 złotych.

O tym Graves wspominali „blogerzy-badacze” z Instytutu Degustacji Komparatywnej. O innym – Millet za 30 zł – było na Winicjatywie i na dotrzechdych.pl także. Pisał także Marcin Jagodziński na swojej enofazie, ale o Tour de Castres recenzji mało. Napiszę więc z przyjemnością własną.

Odkorkowałem i... uśmiechnąłem się w głębi duszy. Warto wydać cztery dychy? Jak najbardziej! Takiego tostowego aromatu, z boczkiem, skórką od razowego chleba, toffi i odrobiną lukrecji to nie znajdziemy chyba w winach z dyskontów za taką cenę.

Może będzie gdzieś beczka podjeżdżająca dębowym "batonem", ale z wyczuwalną sztucznością. A tu mamy aromat, który nie tylko extra się zaczyna. ale i świetnie ewoluuje, pozostawiając bardziej owocowe - niż na początku - tło.

Smak z początku wydał mi się troszkę nieprzystający, ale po 2-3 kwadransach uznaję ten osąd za niebyły. Jest krągły, gładki, taniny muskają boki języka i policzki. Najpierw delikatnie, ale zostawcie odrobinę w ustach, a zobaczycie moc garbnika! Mam wrażenie, że to wino trwa i trwa. Może tam gdzieś pojawia się potem suchość, ale przeżyję. Do ideału to wino ma już tylko ciut ciut!!


Wino na 6 punktów w 7-punktowej skali Winiacza!!

poniedziałek, 21 października 2013

Francuz koniecznie nazajutrz - 4 pkt.

Château Rousset-Caillau 2012



Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 17,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

Nie było tego wina na prasowo-blogerskiej degustacji Lidla, ale nie dziwię się dlaczego. Bo gdyby nawet został odkorkowany o godz. 9 rano, a degustatorzy przyszliby w południe, mieliby skrzywione miny. Jako i ja miałem.

Wydało mi się na początku zielone, mocno niedojrzałe, jakbym smakował jakiegoś sikacza i to jeszcze niezdecydowanego. Cierpkie było Château jak tuzin diabelskich kopytek, a może nawet i sto diabłów, ale za to nazajutrz… Pięknie się "przetarło", odetchnęło, ożywiło. Noc spędziło w lodówce, ale potem pooddychało w otwartej butli. Pod wieczór czuć piękne świeże czerwone owoce, pieprzność, troszkę czekolady, odrobinę truskawek (kto pamięta piwo EKU 28, to wie, o czym mówię). W smaku jest lekko taniczne, niedojrzałość złagodniała nieco.
Château Rousset-Caillau 2012 winom trzykrotnie droższym nie dorównuje, ale za 18 złotych możemy naprawdę spróbować dobrej Francji. Można trzymać do 2017 roku podobne. Może będzie fajniejsze. Bo teraz to wino jest w połowie doskonałe.


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali

Czerwona strona II Kocham Wino Fest

W objęciach beczki, choć nie tylko


O wczesnej porze było jeszcze dość luźno

O białych już pisałem kilka dni temu na Winiaczu. O ile jednak ciężko było znaleźć marne białe wino (wśród spróbowanych przeze mnie), to prawidłowością w przypadku czerwonych z oferty Centrum Wina jest proporcjonalność jakości do ceny - choć było kilka wyjątków.

Na przykład z najtańszej "teczki ofertowej" - do 29 zł nie smakowało mi prawie nic. Bo jak smakuję czerwone (niby) półwytrawne, to okazuje się półsłodkim ulepkiem. Wolę kawę z mlekiem i cukrem jak mam pić na półsłodko.

Carlo Rosso - bardzo dobre z najtańszych (28,90 zł)

Ale jednego wina spróbowałem z przekory - ze względu na nazwę. Mowa o Carlo Rosso. Pellegrino Carlo Rosso I.G.T. Sicilia. Tak, tak, nie Rossi - bo to nie osławiony "trunek", będący przebojem sklepów, a wydrwiony przez znawców - tylko Carlo Rosso. To na szczęście nie amerykańskie, ale włoskie wino. Z Sycylii, ze szczepów pignatello i nerello mascalese. Też niby półwytrawne, ale jednak nie ulepek. Świeże, z aromatem owoców, lekkiej wanilii, może też przypraw. Kosztuje 28,90 zł. Do normalnego obiadu jak znalazł. No i o niebo lepsze to Rosso niż Rossi! Oby klienci mylili się jak najczęściej!

Ochagavia Medialuna z Chile

W miarę dobre było wino Ochagavia Medialuna cabernet sauvignon merlot D.O. Central Valley (27,90) - w smaku lekko cierpkie, ale już Soldepenas tinto vino de mesa (26,90 zł) raziło sztucznym owocem i mocnym alkoholem - raczej rozczarowanie!

Chianti Castellani D.O.C.G Chianti 2010 (39,90 zł)

Z win od 30 do 49 zł było już co wybrać. Chianti Castellani D.O.C.G Chianti 2010 (39,90 zł) jest przyjemne, bardzo owocowe, mało kwasowe, ale za to żwawe. Ot, jak to chianti - lekuchne. Inne, które próbowałem z tej półki, miały już poza owocem aromaty lekko beczkowe. Stosunkowo słabą "beczkę" miała Rocca Ventosa Montepulcianno d'Abruzzo (35,90 zł) - wino o charakterze czerwonej porzeczki z lekką wanilią i czekoladą.

Abadim D.O.C. Douro za 39 zł

Czy ja bym dał 39 zł za Abadim D.O.C. Douro, w sytuacji, gdy w popularnym dyskoncie - o czym nie tak dawno pisałem - można kupić dobrego portugalczyka za 15-17 zł? Hmm, długo bym się nie zastanawiał. Raczej wybrałbym opcję, w której za 39 zł mogę kupić dwa wina i pyszny kawał sera.

Stimson Cellars merlot Washington State Estate (39,90 zł)

Za to na pewno kupiłbym dwa. Moi faworyci to Stimson Cellars merlot Washington State Estate (39,90 zł) i Almena Pueblo del Sol Roble cabernet sauvignon Juanico Urugway (39 zł). Pierwszy jest dla tych, którzy owocowości mają dosyć - tu znajdą czekoladę, wanilię, trochę pieprzu. Kakao i moc jest w tym winie.

Almena Pueblo del Sol Roble cabernet sauvignon Juanico Urugway (39 zł)
 
Urugwajczyk zaś jest owocowy trochę bardziej od Stimsona, ma jeszcze do tego spory bagaż lukrecji. Ale czekolady w aromacie też jest całkiem sporo. W smaku jest skoncentrowany, krągły, złożony. Jak na wino za 39 zł (czasem można kupić taniej - na winezji.pl do 31 października za ok. 30 zł), bardzo fajne.

Joseph Drouhin Laforet z Burgundii (66,90 zł)

Ciekawie się robi w przedziale 50-69 zł. Tu spróbowaliśmy dwóch odmiennych pinot noir: Joseph Drouhin Laforet z Burgundii (66,90 zł) i Esterhazy Calssic Pinot Noir Burgenland (69,90 zł) z Austrii. Pierwszy o subtelnej barwie, delikatny i jakby rozwodniony (oj, ciężko smakować po tych wszystkich beczkach). Ale są delikatne maliny, może truskawki. Sam owoc. W austriaku za to - który 10 miesięcy spoczywał w beczce - dominuje słodycz bardziej czekoladowo-waniliowa, jagody, słodkie ciasteczka.

Esterhazy Calssic Pinot Noir Burgenland (69,90 zł)

Najlepsze chyba chianti festiwalu stało obok. Poggio Al Casone Castellani Chianti Superiore D.O.C.G. Rok dojrzewania w beczce (59 zł). Znakomita koncentracja, złożoność - są czarne owoce, kakao. Zero cienkusza. Dałbym 6 Winiacza w dziedzinie czerwonych, a w dziedzinie chianti nawet i Siódemkę!


Poggio Al Casone Castellani Chianti Superiore D.O.C.G. (59 zł)

Amerykanin Columbia Crest Merlot Grand Estates A.V.A. Columbia Valley (66,90 zł) nie przykuł mojej uwagi, ale już tańszy o 10 zł Chivite Gran Feudo Reserva D.O. Navarra okazał się bardzo dobry - w aromatach czekolada i balsamico, a w smaku wspaniała równowaga.

Pares Balta Mas Elena D.O. Penedes (61,90 zł) - etykieta brzydka, ale wino świetne!

Takiej równowagi nie ma Pares Balta Mas Elena D.O. Penedes (61,90 zł). Może i całe szczęście, że nie ma, bo Pares ma ciekawą złożoność. Aromaty są wyraziste, twarde, ziołowo-ziemiste, a smak? Bardziej owocowy. Złagodzony ziemią, owszem, ale tak dla przyzwoitości. 

Cantos de Valpiedra D.O.C. Rioja (66,90 zł)

Świetnymi winami okazały się także Cantos de Valpiedra D.O.C. Rioja (66,90 zł) - lukrecjowo-jeżynowa, z odrobiną kakao w aromatach oraz drugi hiszpan w tej samej cenie - Finca Antigua Crianza D.O. La Mancha. Gdybym miał postawić na jedno z tych win, zdecydowanie moim faworytem będzie Finca. Bo w smaku kwasowa, mocno garbnikowa, z długim finiszem. A w aromacie za to raczej słodkawa, beczkowa, waniliowa.

Finca Antigua Crianza D.O. La Mancha

W klasie wyższej (od 70 do 99 zł) można już znaleźć wina mocarne. Pisałem wcześniej, że najlepsze chianti to Poggio, ale nie wiem, czy nie lepsze jest Peppoli Chianti Classico D.O.C.G. (93,90 zł). Balsamiczne, okrągłe, pełne w aromacie, a w smaku lekko cierpkie, jakby jeszcze niedojrzałe! Ale w sumie Peppoli to Classico, a Poggio to Superiore (w dodatku tańsze), więc wygrywa Poggio.

Peppoli Chianti Classico D.O.C.G. (93,90 zł). Niewyraziste tylko na zdjęciu
 
Średnim winem - z tańszych w tej klasie (bo 72 zł) było Gnarly Head Pinot Noir California. Czekolada i kawa w aromatach, ale w smaku rewelacji nie było takiej jak w przypadku droższego o zaledwie 90 groszy Camino Romano Ribera del Duero.

Camino Romano Ribera del Duero 2011 (72,90 zł)

Był Argentyńczyk, co to udawał włocha - Finca El Origen Gran Reserva malbec Mendoza (94,90 zł). Troszkę balsamiczny, troszkę lukrecjowy, ale nie tak świetny jak tańsza, ale za to prawdziwa włoszczyzna - Masi Campofiorin Ripasso I.G.T. Veronese 2009 (79,90 zł)! To kawał, a raczej butla, dobrego wina. Lekko balsamiczne w aromatach, w smaku niezbyt ciężkie. Daleko tu do winnych rolls-royce'ów, ale za 80 zł można się skusić.

Masi Campofiorin Ripasso I.G.T. Veronese 2009 (79,90 zł)

Chateau de Marchesseau Lalande de Pomerol 2009 (77,90 zł) to pewnie świetne wino... będzie. Tak pewnie za 5-7 lat. A może i za trzy. Bo na razie troszkę jednak niedojrzałe, cierpko-zielone jeszcze. Albo może potrzebuje z sześciu godzin na "otwarcie"?

Chateau de Marchesseau Lalande de Pomerol 2009 (77,90 zł)

Czy warto dać za wino stówę albo i dwie? Hmm. W najdroższym przedziale nie było takich niespodzianek jak w maju - gdzie gwiazdą świecił australijski Wolf Blass za pięć stów! Najdroższą butelką Kocham Wino Fest 2 było Barolo Mauro Molino 2009 (198 zł). Wino mocno garbnikowe, wibrujące, ewoluujące w aromatach, ale może jeszcze bardziej w smaku. O ile świetne Bordeaux się roztraja, to Barolo się dzieli jeszcze bardziej.

Najdroższe: Barolo Mauro Molino 2009 (198 zł)

Ale nie samym Barolo Włochy stoją. Była też Gaja Ca'marcanda Promis Toscana I.G.T. (159 zł). O ile "włoska elegancja" to krzykliwe stroje, wiadro perfum, zachrypły głos i niedomyte pachy, to tu mamy elegancję i dyskrecję! Są tu merlot, syrah i sangiovese. Czuć koncentrat świetnego wina.

Gaja Ca'marcanda Promis Toscana I.G.T. (159 zł)

Za bardzo wyczuwalnym alkoholem emanowało Campo Verde Barbaresco (109 zł), ale może miało już w forcie za ciepło? Przez alkohol przebijały się nuty beczkowe, czekoladowe. W smaku już alkohol nie był tak dominujący.

Campo Verde Barbaresco (109 zł)

Na koniec mogę już tylko napisać o hiszpańskim rozczarowaniu, francuskiej nadziei i włoskiej gwieździe! Montecillo Rioja Gran Reserva (139 zł) nie powaliło. Trochę się zastanawiam, co sprawiło, że to wino jest za taką aż cenę? Aromat schowany, taki niezdecydowany jakiś...

Chateauneuf du Pape Galets Roules (146 zł) w dobrym sąsiedztwie

Może to wino kadzie płukać tam, gdzie się robi Chateauneuf du Pape Galets Roules (146 zł). To wino nie ukrywa zadziora: wanilia, kakao, dąb w aromacie i smaku też - jest tu jakaś jedność, jednorodność, duch głębi, złożoności. Drogie wino, pewnie bym nie kupił za własne pieniądze, ale to chyba najbardziej zachwycający francuz. Spróbować było warto. Bo to prztyczek w nosy tym, co to na Francję krzywią usta.

STAR: Cagiolo Montepulciano d'Abruzzo 2009 D.O.C. (139 zł)
 
Ale gwiazdą festiwalu było moim zdaniem Cagiolo Montepulciano d'Abruzzo 2009 D.O.C. (139 zł). To po prostu mistrzowskie wino. Etykieta nie krzyczy, ale krzyczy aromat kielicha: jest i lukrecja, jest i kakao. Są czarne owoce, jest trochę ziół. Ogrzane podniebieniem emanuje owocem. Nienachalnym, tylko mocno wciąż dyskretnym. Cagiolo bije na łeb majowe gwiazdy Kocham Wino Fest. I jest tańsze niż barolo! Ciekawe, tylko czy następna edycja festiwalu też w maju? I czy zajaśnieje nam jeszcze wspanialsza gwiazda?


Degustowałem na zaproszenie organizatora (Centrum Wina), a moi goście na zaproszenie dotrzechdych.pl, portalu, który był jednym z patronów.