Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mielżyński. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mielżyński. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 3 listopada 2019

Europa na winnych szlakach. Od winnicy do winnicy

Tomasza winne opowieści

Tomasz Prange-Barczyński ze swoją książką i Ewa Wieleżyńska, naczelna "Fermentu"

Są winopisarze, których proza emanuje nie tylko winem, ile różnymi materiami, zaszytymi w DNA winnej gawędy. U pana Marka to czas, przemijanie, zaskoczenie; u pani Ewy - to delikatność, zdziwienie i walka o godność; u Tomasza to swoisty notatnik - łatwy do przyswojenia - łączący wspomnienie ulotnej chwili, wrażenie wywołane winem czy potrawą, zadziwienie i praktyczne porady. Nad tym wszystkim stoi oczywiście ciekawość człowieka, który za tym winem stoi. I o tym właśnie Tomasz Prange-Barczyński napisał książkę wydaną przez wydawnictwo Pascal: Europa na winnych szlakach. Od winnicy do winnicy.

Jest co czytać w jesienne wieczory

To czytające się jednym tchem 22 gawędy - o krainach, winach i ludziach, które za nimi stoją. Nieprzeładowane na szczęście technicznymi szczegółami, bo kogo w sumie (poza praktykami) interesuje miareczkowanie drożdży, wyliczanie proporcji siarczanów czy techniki zatapiania nowych beczek... Jeśli u Tomasza jest o terroir, to raczej w kontekście smakowania wina na miejscu, wraz z lokalnymi potrawami. I o głodzie - nowych pozycji w menu, nowych smaków, nowych wrażeń... 


Autor podpisuje książki. Dedykacje w starym, dobrym stylu: z datą i miejscem!

O tym głodzie opowiadał, w salce degustacyjnej Mielżyńskiego na Burakowskiej, sam autor. Przytaczając swoje doświadczenia z pierwszych w życiu spotkań z winem i winiarzami, o przygodzie z Beaujolais Nouveau, o nadziejach i kolejnych wyprawach, które okazują się wraz z mijającymi latami wstępem do nowych historii, o których pewnie kiedyś jeszcze poczytamy. Oby!


Rydze z mamałygą. Pyszne danie z kuchni Roberta Mielżyńskiego 

Po dyskusji o książce miałem przyjemność uczestniczyć w lunchu, na którym podano niektóre z etykiet, które Tomasz opisywał, w towarzystwie wspaniałych dań z kuchni Roberta Mielżyńskiego. Rydze z mamałygą do rieslinga to jest to!

 Gnocchi w dyniowym kremie! Super!

Do gnocchi na sosie dyniowym natomiast świetnie pasowało wino, po które Robert Mielżyński sięgnął "nadprogramowo" - austriackie Chardonnay Velich Darscho 2015. 


Velich Darscho 2015. Cudowne wino!

Złoto w kielichu wskazywało na to, że oto dostaniemy coś skoncentrowanego. Tak i nie! Z jednej strony znakomite świeże wino, z drugiej - rzeczywiście mocarne, pełne, krągłe. Ale zarazem ostre w swej wybitnie wysokiej kwasowości. Świetnie uzupełniające smak podanych potraw!

W spotkaniu uczestniczyłem na zaproszenie Tomasza Prange-Barczyńskiego i Roberta Mielżyńskiego.

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Dziesięć letnich mgnień Rieslinga

Okruchy lodu od Mike'a w piekielny dzień


Nie pamiętam takiej wiosny, która byłaby aż takim latem. Tu, w Warszawie... Pamiętam lata na Warmii i w Trójmieście. Na Warmii bywały gorące pojedyncze dni. Może pięć w roku, może dziesięć. Człowiek się spiekł raz, a porządnie. I potem koniec. Na maturę można było iść w tweedowym garniturze, a w lipcu można było chodzić w jesiennym płaszczu przeciwdeszczowym. 

W Gdańsku zawsze wiało tak, że trzeba było nosić koszulę albo "katankę" (jupkę, kurteczkę). Na plaży na Przymorzu przeżywało się męki podwójne. Bo raz że podczas opalania było za zimno. Gęsia skórka sterczała niczym mniejsze giewonty na ramionach... A dwa - wieczorem spalone słońcem plecy wyły o zimny kefir i ukojenie... Wtedy takich fanaberii jak klima z zimnym nawiewem nie było.
 

Teraz słońce pali już w kwietniu, a w maju zamienia stolicę w piekło. Tylko w Vidal (Kalifornia) jest bardziej gorąco... I w jeden z takich dni Michał Misior, prowadzący bloga Wine Trip Into Your Soul, postanowił zrobić w popularnym barze Winsky nad Wisłą, degustację 10 Rieslingów, które możemy dostać na naszym rynku! Oczywiście - jak to Wine Mike - w ciemno!!! Jak wypadły wina? 



Nr 1 - było szkliste w smaku i lekko benzynowe w aromacie. Kwasowość spora, choć miało pewną goryczkę w finiszu. W strukturze jest dość szczupłe. Jedynka zawsze staje się punktem odniesienia - winem kalibracyjnym - i tu zostało bardzo dobrze dobrane. Byłem pewien, że to wino z Niemiec, z "domu Rieslinga" - tanim, choć solidnym, średnim w finiszu. Nie ma tu tak szerokiego spektrum jak wino z państw Nowego Świata, ale jest czysta przyjemność!
To Dr Burklin-Wolf Trocken Riesling 2016. Kupicie u Mielżyńskiego za 57 zł!
 


Nr 2 - na pierwszy rzut nie smakuje jak Riesling. Są tu jakieś owoce, ale tak bez wyrazu. Zrazu wydało się nieco płaskie w ataku, środek też nie dawał fajnego wrażenia, w finiszu pojawił się nawet jakiś rodzaj posmaku - dość zaskakującego. Dopiero po chwili wino zaczęło się otwierać. Najlepsze jest pod koniec drugiego kieliszka. Finisz jest smaczny i bardzo długi. To jednak... Riesling! Weingut Rudolf May Riesling Retzstadt 2016 (import Lutomski Wino) - 74 zł


Nr 3 - Kwiatowe, a nawet wręcz landrynkowe, miękkie. W charakterze Austria i to niedroga. Spore ciało, ale spójne z aromatem - także landrynkowe i miękkie. W sumie do szprycera z wodą gazowaną i plasterkiem cytryny, na taras... czemu nie? To Hollerer Stein Welschriesling 2017 (import Wine Avenue) - 54 zł
 


Nr 4 - okazało się dość zaskakujące. Mało owoców w aromacie, raczej pewna miodowość, woskowość, jak w niektórych Pinot Blanc. Ale w smaku o wiele lepsze! Pojawia się trawa, pewne żywe iskierki na języku. Bardzo bogate w strukturze. I taka szklistość... Riesling, na pewno i to w dodatku przypominający Nowy Świat. A to... znów Austria! I to jak na swoją cenę bardzo fajna! To Weingut Bannert Sündlasberg Riesling 206 (import Wino i kieliszki) - 49 zł
 


Nr 5 - od razu zaskoczyło swoim zamknięciem, pewną goryczką i szczupłością, kamiennością aromatów. Choć jest też wyraźny akcent palonej gumy gdzieś głęboko w tle... Wino jest miękkie w smaku, ale mimo kwadransa w kieliszku jeszcze skupione, jeszcze się nie otwiera... To nie prawdziwy Riesling, tylko Graševina, Rajnaj Rizling, Welschriesling, White Riesling... To Laposa Borbirtok Badacsonyi Rajnaj Rizling 2016 (import Lutomski Wino) - 59,80 zł

Nr 6 - tu pojawia się benzyna, wyrazista, ale dyskretna, jak stacja paliw mijana w upalną noc z odległości 50 m. Ewidentny Riesling, a struktura pełna, kwasowości sporo, przyjemnej, sprawiającej, że wino staje się świetne do tłustej ryby. Pasowałoby do niej także swą oleistą, pełną strukturą. Ale wino ma też sporo wyczuwalnego cukru - solo też bardzo dobre! To też Austria! To Weingut Tom Dockner Parapluiberg Riesling 2015 (import Wino i kieliszki) - 54 zł
 


Nr 7 wydało się po szóstce kontrastowym uderzeniem. Klasycznie półwytrawne, jak skrojone pod polski rynek, zaleciało straszną tanizną. Oceniłem na 19,90 zł i przestrzeliłem o 5 zł! Bo to Peter Mertes Spring Valley Riesling 2016 (import Lidl Polska) za 14,99 zł!
 


Nr 8 - miało czysty aromat, dość ładną kwasowość, choć nie powalało całością wrażeń. Ot, taki średni trójkowicz, czyste tarasowe wino o średnim finiszu. Ale wzbudziło w degustujących kontrowersje. Zauważali brak głębi, pewną nijakość, miałkość... Nie sposób się nie zgodzić! To Weiber Alsace Riesling 2016 (import Lidl Polska) - 19,99 zł.


Nr 9 - tu aromat najbardziej chyba rieslingowy ze wszystkich pokazanych do tej pory win. Najfajniejszy zapach benzynowy, kwasowość lekka, w smaku całość bardzo dobra, choć w finiszu pojawiło się dość nieoczekiwanie szybkie zakończenie, jak cięcie trzecinką. Ale wino bardzo, bardzo dobre! To Weingut Biegler Grimmling Riesling 2014 (import Wino i kieliszki) - 69 zł

Nr 10 - To wino trochę jak klamra dla jedynki, choć innego kalibru: lekka, iskrząca kwasowość, lekkie tropikalne owoce, jeśli petrol, to minimalny, gdzieś ukryty... Na języku "delikatne szkło". Podejrzewałem niewymuszoną klasykę z Niemiec i to był bardzo dobry trop na koniec! To Dr Loosen Dry Riesling 2016 (import Vininova) - 42,90 zł

Rieslingi na lato? To wybór tak oczywisty, że w oczy kłuje banałem. Jak dla mnie sezon na te wina jest na szczęście cały rok! A ta degustacja udowodniła dwie rzeczy: że nie wszystko złoto, co zakręcane korkiem z austriacką flagą i jeśli ktoś wam proponuje Rieslinga kupionego w Polsce za równowartość 3,5 euro, poproście o lemoniadę. Z lodem i trzema plasterkami cytryny!


A takie wrażenia miał Wine Mike

 

wtorek, 27 lutego 2018

Rieslingi Dr. Bürklin-Wolf

Wina do kontemplacji, a teraz do skrei!


Są takie wina, o których niby wiemy, że są świetne, ale gdy tylko wrazimy nos do kieliszka i zamkniemy oczy, poczujemy, że wszystko, co pamiętamy nie było nawet połową tego, z czym właśnie obcujemy. Takie właśnie są rieslingi. I są świetne nie tylko wiosną czy w środku lata, ale nawet gdy dookoła mróz! Ze świetnymi miałem okazję poobcować u Mielżyńskiego - z rieslingami Dr. Bürklin-Wolf.
 

Winnica w Palatynacie istnieje od XVI wieku, ale w ostatnich latach winnica przeszła (od 2005 r.) na uprawę biodynamiczną - opartą na teoriach Rudolfa Steinera - na ponad 80 hektarach. A to, jak przyznaje Annette Siegrist, dyrektor ds eksportu, nie lada wyzwanie.

Wina Dr. Bürklin-Wolf są certyfikowane przez francuską organizację Biodyvin członkami są m.in. Chateau Climens i Chateau Fonroque). Między rzędami winorośli nie zobaczymy gołej ziemi, ale trawę, kwiaty... Moszcz fermentowany jest w starych drewnianych beczkach, czasem powstają tu wina Trockenbeerenauslese lub Beerenauslese.
 

Riesling trocken 2016 (57 zł)

Jak smakują? Riesling trocken 2016 - to wino robione z gron zebranych ze wszystkich parceli, podstawowe. Dwa gramy cukru. Wino ostre, lekkie, mineralne, szczupłe w swej szklistej strukturze z lekkim tłem. Wydaje się proste, ale to tylko pozory...

Wachenheimer 2016 (75 zł)

Wachenheimer 2016 - tu parcele oparte na piaskowcu, z udziałem bazaltu wulkanicznego bo w pobliżu usytuowany dawny wulkan. Rocznik uznawany za słaby, bo było zbyt dużo deszczu. Wino mało aromatyczne, jest gorzkie, ale dość długie, choć mało charakterystyczne. Nawet nie smakuje jak Riesling...

Wachenheimer 2015

Wachenheimer 2015 - tu od razu widać, po złocie w kielichu, że oto przed nami bomba aromatyczna - kwasowość jest wysoka, ale sprawia wina może nieco przegrzanego, krótkowiecznego - w aromacie jest sporo egzotycznych owoców - ananas, ale i nieco dojrzałych jabłek, świetnie się trzyma po prostu. Wielu producentów dałoby się pokroić za takie wino!

Wachenheimer 2014

Wachenheimer 2014 - to rocznik, kiedy pogoda była idealna. Wino jest jaśniejsze w kolorze, w aromacie na pewno mniej wybuchowe niż 15-tka, ale kwasowość jest bardzo wysoka! Całość ogromnie mineralna, po pół godzinie się otwiera w piękną stronę. Aromat staje się naftowy po dłuższej chwili.
Wachenheimer Altenburg 2016

Wachenheimer Altenburg 2016 - znów ten zły rocznik. Ale wino lekkie i delikatne, nienapastliwe i bardzo długie w finiszu. Gastronomiczne. Wachenheimer Goldeächel 2016 - tu już mniejsza kwasowość i mniejsza intensywność jest za bardzo wysoki kwas wspierający ogromnie długi finisz. W zasadzie, jeśli miałbym być szczery to sam kwas zamknięty w cieczy.
Gaisböhl 2015 (229 zł)

I pora na Grand Cru czyli Gaisböhl 2015. Tu się dopiero robi aromatycznie. Po godzinie dekantacji złote wino staje się delikatnie kwiatowe, złote, z lekką, bardzo delikatną naftą i porządną strukturą - mięsistą, skoncentrowaną. Tu można wyczuć nawet pewne miodowe akcenty. Czuć w smaku więcej cukru, ale co tam! Dla mnie to bez wątpienia najlepsze wino degustacji. I wcale nie ze względu na cenę (nawet nie było pytania o ceny podczas degustacji!).

Gaisböhl 2014

Lepsze, niż Gaisböhl 2014. Bo w czternastce jakby wszystko prostsze i oparte na większym cukru i mniejszej kwasowości. Choć to wciąż bardzo fajny Riesling, to trochę sprawia wrażenie płaskiego, choć finisz jest bez zastrzeżeń. Długi może nie jak linia graniczna Niemiec, ale na pewno Palatynatu.


Skrei z morskim szparagiem, liśćmi brokuła i korzeniem lotosu

Co pasuje do bielutkiego kawałka skrei, którego można spróbować w restauracjach Mielżyńskiego? Z morskim szparagiem (soliród), liśćmi brokuła i korzeniem lotosu? Zwykły "entry level" Riesling Trocken 2016 pasuje wzorcowo! Jestem na TAK!!!
Truskawkowa panna cota

A na deser oczywiście panna cota z truskawką w weku. I tu jest miejsce na Gaisböhl 2015!


Wina degustowałem na zaproszenie Roberta Mielżyńskiego

środa, 7 lutego 2018

Jak smakują wina powyżej "stówki" za butelkę?!

Magiczna granica czy tylko finansowa bariera?


Mawia się czasem, że granicą zakupu butelki wina przez "zwykłego" konsumenta to magiczne "trzy dychy". A jak już wino jest za "stówkę" albo i więcej, to po prostu po pierwsze "pewnie niebo w gębie", a po drugie "panie, kto to kupi?!!". Jak już ktoś ma okazję posmakowania, to jest oczekiwanie owego mitycznego zachwytu. Gorzej, jak te oczekiwania się rozjeżdżają z twardym smakowym przyziemieniem. 

Pamiętam artykuł gdzieś w brytyjskiej prasie codziennej o ślepej degustacji win w przeróżnych cenach, w której brali udział profesjonalista i amatorki - gospodynie domowe. Chodziło o odgadnięcie cen. Profesjonalista był precyzyjny jak snajper. Trafiał albo mylił się o kilka funtów. A panie różnie - ale do pewnej granicy (może 50, a może 100 funtów). Ich oceny - wino dobre, wino drogie - były zgodne. Potem jednak, przy winach uznawanych przez winny świat za ekstraklasę, zaczęła się trochę jakby loteria. Niektóre z najdroższych win "smakowały" amatorom gorzej niż tanie etykiety codziennego użytku. A może nie tyle gorzej ile nie tak drogo. A jak to jest u nas?

Postanowił to sprawdzić niezawodny w degustacjach w ciemno Michał Wine Mike Misior. W modnym ostatnio wine barze Winsky na warszawskim Powiślu zorganizował dla grupy blogerów degustację "Magiczna granica, czyli wina powyżej 100 zł". 



Inama Vigneto du Lot Soave Classico 2015 (Krople Wina - 219 zł)

Nr 1. Pierwsze białe wino od razu wydało się z takich, co to powyżej stówki. W kielichu piękne złoto, w aromacie lekko tlenione, pełne, stanowczo z kwasem. Nieco przypominające Chardonnay z battonnage, ale jak na Chardonnay to jednak za delikatne. Na pewno nie z USA. Dość jabłkowe, ale z wyraźną, acz delikatną taniną. A to wino za - bagatela! - ponad dwie stówki. Inama Vigneto du Lot Soave Classico 2015 (Krople Wina - 219 zł). Potwornie drogie, diabelnie dobre!!!
 
Alessandro di Camporeale Catarratto 2015 (Krople Wina - 110 zł)

Nr 2 zupełnie inny styl - lekkie, w pewnym akcencie beczkowe, choć nie do końca. Obstawiałem raczej północ Włoch, bo wysoka kwasowość. Ale to jednak Sycylia. Alessandro di Camporeale Catarratto 2015 (Krople Wina - 110 zł). Co z tą beczką? Jest jej ociupinka. Jak wyczytałem na stronie producenta, to wino jest starzone w stali, 8 miesięcy na osadzie (w temp. 10-12°C), a 10 proc. wina dojrzewało 8 miesięcy w 600-litrowych wielkich beczkach z francuskiego dębu. Subtelne, z klasą!
 

Mitolo GAM Shiraz 2013 (Wine Avenue - 119 zł)

Nr 3 czyli pierwsze czerwone, ciemne, głębokie, z mocnym wyraźnym owocem, raczej wiśnią i mocna przejrzałą truskawką, z lekką dżemistością... Pycha, uwielbiam. Mocne w barach, poważne w strukturze. Zgadywałem albo Malbec albo Shiraz z Australii. Ta druga możliwość okazała się prawdą - Mitolo GAM Shiraz 2013 (Wine Avenue - 119 zł). Do picia solo w zimowy dzień, wiosenny i jesienny także - jak najbardziej!
 

Dante Rivetti Barbaresco Bric'Micca 2012 (Wine Avenue - 129 zł) 

Nr 4 to propozycja dla subtelniaków kochających owoc. Taki delikatnie muśnięty. Albo może nie tyle owoc, ile zebrany brzytewką podczas ostrzenia na skórze pasek zamszu... Sporo taniny, lekkie w strukturze. W takim sensie, że mocno przyklejone do stalowych kości. Przyjemne. Że barbaresco, poznał każdy. Bo jak na barolo to zbyt delikatne... Dante Rivetti Barbaresco Bric'Micca 2012 (Wine Avenue - 129 zł). Do delikatnie zrobionego steka, kiedy chcemy cieszyć się smakiem mięsa i wina.

 
Inama Carmenere Piu 2014 (Krople Wina - 110 zł)

Nr 5 - dziwne. Czerwony owoc, mocny, z kurzem, lekką biblioteczką, z małą dość taniną, ale ma lekką kwasowość. W charakterze wydało się bardzo węgierskie. A to... Carmenere z Włoch! Ten przebłysk, że może Carmenere, pojawił się, ale błyskawicznie nasunęła mi się kalka nowoświatowa, która odrzuciła ten okaz. Wąskie, stalowe Carmenere??? A jednak... Inama Carmenere Piu 2014 (Krople Wina - 110 zł). Znakomite wino za niezbyt wygórowaną jak na jakość cenę...

 

Casa Rojo "Maquinon" 2016 (Red Nose - 159 zł)

Nr 6. Niezła zagadka. Sporo czerwonego owocu, lekkie czekoladowe tło, ciemny kolor - choć za jasny jak na Tannat, który nieco przywodzi na myśl... Francja? Bo Europa to na pewno. Jest pewna lekka apteczność, trochę kwiatów... Tłuste na języku, wręcz boczkowe... Ale zbyt subtelne na Nowy Świat. Racja! To wino z Prioratu - Casa Rojo "Maquinon" 2016 (Red Nose - 159 zł). Dobre, choć nie wiem, czy warte aż 159 zł. Na niemieckim portalu widzę za 14 euro i to cena bardziej zbliżona do wyważonej!

 

Fattoria dei Barbi Brunello di Montalcino 2012 (Lidl Polska - 129 zł)

Wino nr 7 już próbowałem, ale tym razem nie poznałem. Włoskie, na pewno włoskie! Ten wysoki balsamiczny akcent nie może pozostawić żadnych wątpliwości. Są owoce, choć specyficznie ułożone, pokomplikowanie. Pokręcone. Tanina jest urocza. Fattoria dei Barbi Brunello di Montalcino 2012. W Winnicy Lidla kupicie za 129 zł. Stanowczo warto!

 
Cuvelier Los Andes Coleccion Mendoza 2012 (Mielżynski - 127,50 zł). Fot. S. Bazylak


O ile nie dałbym 159 zł za Priorat, to za wino nr 8 dałbym! Mocne czerwone, a może raczej czarne. Z lekkim balsamicznym tonem, z boczkiem, kakao i kawą. Taniny na wodzy, bardzo, ale to bardzo przyjemne. Klasa przywodząca na myśl jednoznacznie Nowy Świat, choć to projekt z serca francuski (właścicielem jest Château Léoville Poyferré - Grand Cru Classe 2. z 1855 r.). To Cuvelier Los Andes Coleccion Mendoza 2012 (importuje Mielżynski - 127,50 zł). Wino z Argentyny, zrobione niemal na francuski sposób - 65 proc. Malbeca, 20 proc. Cabernet Sauvignon, 10 proc. Merlot i 5 proc. Syrah i Petit Verdot. 60 proc. całości starzone 11 miesięcy we francuskim dębie (połowa beczek nowa). Jedno z win, co to i do steka, i do kontemplacji...


Chateau de Valandraud "Virginie de Valandraud" Saint-Emilion Grand Cru AOC 2015 (Lidl Polska - 149 zł)

Nr 9 - Zwieńczenie degustacji. Zaskakujące, ciemne, o słodkim ataku na języku, o ciemnych owocach, tłuste w strukturze, skoncentrowane, dostojne... Bordeaux bez żadnych wątpliwości. I na pewno nie etykieta za 30 czy 37 zł. Nic dziwnego, to Thunevin! Największa finezja z zaprezentowanych win. Francja - Chateau de Valandraud "Virginie de Valandraud" Saint-Emilion Grand Cru AOC 2015. Kupicie w Winnicy Lidla za 149 zł, o ile się nie skończy. A jeśli nawet się skończy, to wina tego producenta znajdziecie w Boutique Konesera w Galerii Północnej!


Warto dać stówkę albo więcej za butelkę? Pytanie w zasadzie retoryczne. Warto. Czasem trzeba. Choćby po to, żeby zobaczyć, że na trzech dychach świat wina się kończy. A być może tak naprawdę nawet się nie otwiera...


A tak swoje wrażenia opisywali inni blogerzy:

- Nóż i widelec


- Raport z Win

- Trzy Kolory Wina

- Wine Trip into your Soul


- Zdegustowany

niedziela, 4 lutego 2018

Dni Kuchni i Win Australijskich u Mielżyńskiego

Ach te Shirazy z antypodów...

Wybór win do degustacji


W dyplomacji okres dość gorący, w winnej także! Bo oto u Mielżyńskiego Dni Kuchni i Win Australijskich. Trwają do 15 lutego, a warto zajrzeć co najmniej z dwóch powodów. Bo po pierwsze wina w barze w sklepowej cenie, po drugie - w warszawskich placówkach (na Burakowskiej i Czerskiej) menu przygotowane przez Pawła Michałowskiego, szefa kuchni Ambasady Australii w Warszawie. No i trzeciego powodu wymieniać nie muszę - wina. Ale jakie! Miałem przyjemność w godnym towarzystwie m.in. ambasadora Australii Paula Wojciechowskiego oraz gospodarza spotkania Roberta Mielżyńskiego spróbować i win ze szczepu Shiraz (moje wrażenia poniżej), i dań (sparowanych z innymi winami). 


 
Martin's Pick'up Shiraz 2016 (32 zł)

Martin's Pick'up Shiraz 2016 (32 zł) - podstawowy, miękki w aromacie, a w smaku wydaje się dość słodki. Po chwili smakowania stwierdzamy, że jest jakby lekko ziołowy, choć w smaku pozostaje dość dżemisty. Potem się robi jeszcze bardziej przyjemny, krągły, ale wciąż jest bardzo orzeźwiający. Nic z tego, co pamiętacie o australijskich bombach. Wnętrze kieliszka to orzeźwienie!
 

Peter Logan Apple Tree Flat 2013 (43 zł) 

Peter Logan Apple Tree Flat 2013 (43 zł) - tu również 100 proc. Shiraz bez beczki. Jest wyraźniej głębszy, w smaku wydaje się na początku elektryzujący, podzielony, owocowo-przyprawowy, mocniejszy w strukturze, wciąż jednak szczupły. Szkoda tylko, że z upływem czasu tak poważnieje...

 

Peter Logan Ridge of Tears 2015 Mudgee

Peter Logan Ridge of Tears 2015 Mudgee - znakomite. Ceny nie zapisałem, pewnie coś ok. 100 zł. Tu już mamy mocny czerwony owoc, zaznaczony jednak bardzo europejsko, z kredowym tłem. Świeżo mielony czarny pieprz. Wino szczupłe, ale zdecydowanie mocne, w kolorze dość młode, ale z wyraźną taniną i piękną kwasowością. Znakomicie zmienia się w czasie, nie tracąc zbyt wiele z tego pierwszego wrażenia. 

Salomon Finniss River 2013 (159 zł)

Salomon Finniss River 2013 (159 zł) - Tu już pojawia się głębia i stara skóra. Może fotel klubowy, szczypta tytoniu, a dopiero potem, na drugim planie, owoc. To wyraźna śliwka z wiśnią. W strukturze mięsiste, najpierw na języku czujemy raczej sól niż cukier, ale całość bardzo ładnie pokomplikowana. To wino ma pewne - mimo młodego wieku - dotknięcie starości. Jest tu piękna dżemistość, ale nie zwalista, tylko elegancka, z taninami bardzo drobno roztartymi na mąkę. Kwasowość wciąż jeszcze bardzo wysoka! Do kupienia i potrzymania ze 3-4 lata, jeśli ktoś nie chce od razu pić. A jak pić, to do steka!
 

Salomon Altus 2010

Salomon Alttus 2010 - jeden z rodzynków. Cena coś ok. 300 zł. To już wino kontemplacyjne. Ciemne, nieprzejrzyste. W aromacie czarna porzeczka, może z granatem i aronią. W smaku jeszcze bardziej wyraźna, z solą, pieprznością, a zarazem łagodnością. Garbniki jeszcze drobniejsze niż w Finniss River, choć to może się wydawać ciężkie do wyobrażenia. W finiszu długie. Ale wciąż z wysoką kwasowością, ma jakby w smaku nieco pewnego limonkowego, może eukaliptusowego, akcentu.
 

Salomon Altus 2009

Salomon Alttus 2009 - wyraźnie starszy. Nie tyle z etykiety, ile ze smaku. W aromatach jest dżemistość ze śliwki, może nie tyle wędzonej, ile raczej usmażonej przed chwilą na patelni. Tak jak robi to babcia... Jest też skóra i tytoń, wyraźny eukaliptus, owoc nieco schowany za tym całym "starczym" bogactwem aromatów. W smaku bardzo "spicy", jest jakby bardziej słodki, bardziej mięsny i bardzo, bardzo taniczny. 

 
Konfitowany łosoś z dodatkami


Do dań były inne wina - do konfitowanego łososia podanego z zielonym jabłkiem, kawiorem z łososia i olejem z natki pietruszki - Martin's Pick Up Chardonnay 2016 - wino dość delikatne, choć pełne. 

Małża św. Jakuba na ciepło + dodatki

Do małży św. Jakuba z masłem z wodorostami, orzechami makadamia, podanej na morskiej soli pasowało wyśmienicie utrzymane w bardzo bordoskiej stylistyce Logan Apple Tree Flat Semillon Sauvignon Blanc 2016.



Pierś kaczki z czarnym czosnkiem, podsuszaną gruszką i redukcją z buraka

A do piersi kaczki z czarnym czosnkiem, podsuszaną gruszką i redukcją z buraka - oczywiście Pinot Noir Logan Weemala 2016 - żywy, subtelny, po dłuższej chwili ładnie otwarty...


A deser - Cherry ripe Pavolva!

Dni Kuchni i Win Australijskich potrwają do 15 lutego.


Wina i dania degustowałem na zaproszenie gospodarza




poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Jakie wina pasują do wielkanocnych potraw?

Jakie wina pasują do wielkanocnych potraw?



Wielki Tydzień już się zaczął, pora więc - u progu Wielkanocy - sprawdzić, jakie wina będą pasować do świątecznych potraw. Winni blogerzy ze stolicy zrobili ten test już kilka tygodni temu, ale warto podsumować nasze zmagania! Autorką potraw jest niestrudzona Dominika z bloga Nóż i widelec. W swoim poście - na samym dole - udostępnia wszystkie kulinarne przepisy!

Do szynki z kremem chrzanowym...


Nie sposób sobie wyobrazić świąt bez chrzanu. Problem w tym, że taki nasz typowy polski jest tak ostry, że nie potrzebuje wina, ale czegoś mocniejszego. Ale od czego "zmiękczacze"? Dominika podała szynkę z emulsją chrzanową (2/3 to majonez) i tak powstała bardzo udana przystawka! Do której - o dziwo - najlepszym winem moim zdaniem okazał się... Pinot Noir!

Tak, tak! Czerwone wino! Joseph Drouhin Laforêt Bourgogne Pinot Noir 2014 (Centrum Wina, 74,99 zł) to czerwone wino o dość wysokiej kwasowości nie każdemu pasowało z szynką z emulsją, ale dla mnie zestawienie było super! Wino stanowiło jednak z potrawą nie jedność, ale kontrastowało! Potrawa wybiła wartość wina - w aromacie uwydatniły się bardzo pięknie pestkowa wiśnia oraz łagodna poziomka.

Zaskoczeniem - winnym jokerem - okazała się tajemnicza butelka owinięta w folię. Ukrył ją Sebastian (Zdegustowany), nie bez kozery - bo butelka nie zawierała wina, ale bardzo dobry cydr! Chyliczki Kronselka 2015 (w cenie 22-25 zł). Niefiltrowany, leciutko mętny i wybitnie wytrawny. Jabłkowe nuty bardzo ładnie komponowały się jednak z samą szynką, bo kremowość emulsji trochę łagodziła smak napoju, przeszkadzając w uwydatnieniu tej charakterystycznej nuty. Cydr moim zdaniem świetny także do picia solo, ale znakomity byłby nawet do owoców morza!


Drugim jabłkowym akcentem było Kadryl Equus ze zbiorów poznańskiej restauracji SPOT (75-90 zł). To polskie wino - mieszanka szczepów Traminer, Pinot Gris, Muscat, Kerling i Solaris. Całość dojrzewała na osadzie i dziś daje niebanalną całość o lekko oksydacyjnym charakterze, z wyczuwalnymi morelami i melonami, w strukturze przyjemnie pełne i... lekko taniczne! Smakuje bardzo dobrze do samej szynki i szynki z emulsją.


Do pasztetu orzechowego...

Drugie danie czyli pasztet z orzechami już wymagał mocniejszych akcentów. Jean Remy Haeffelin Pinot Gris Alsace 2015 (The Fine Food Group - 65,90 zł) aromatyczny, owocowy - choć z lekko nieczystym akcentem - z pasztetem tworzył nawet udaną całość. Choć jeszcze lepszym towarzyszem okazał się Jakubów Traminer 2015! To wino było niegdyś w zasobach 13win.pl za ok. 67 zł, ale... się wyprzedało. Nic dziwnego, bo można je śmiało postawić w najlepszej dziesiątce polskich białych win! 

Samo wino okazało się pełne ciała, z delikatnym aromatem owoców liczi, białych owoców i kwiatów, pięknie podbiło korzenność pasztetu. Jedyna czerwona propozycja - Degani Valpolicella Classico 2014 (Partner Center - 49 zł) - sprawdzi się chyba raczej do spaghetti w pomidorowych sosach albo do pizzy, bo swoją wiśniową karmelowością pobiła pasztet, nie dając mu miejsca na delikatność!


Do jaj faszerowanych...

Zajadacie się jajkami faszerowanymi i macie problem, co dobrać?! Może wino musujące? Adoria Musujące 2015 (70 zł) ma w zapachu wyraźną drożdżowość, z owocową nutą, w smaku jeszcze więcej owocu - pięknie się stapia z jajkiem, tworząc zupełnie inną, spójną jakość!Ale wiadomo - musiaki da się podpasować do wielu potraw. Szampany - chyba do wszystkiego!

Meinklang Burgendlandweiss 2015 (Naturaliści - 38 zł) - zachwyca swoim aromatem. Kupaż szczepów Welschriesling, Grüner Veltliner i Muscat Ottonel jest rzeczywiście zielony jak etykieta. Nuty muskatowe przywodzące na myśl wiosenny ogród dominują nad tymi owocowymi, ale do jaja jakoś tak... nie teges. Za to na taras, gdy w końcu wyjdzie słońce, solo... Jak najbardziej!

O dziwo najlepiej mi smakowało bardzo popularne Jacob’s Creek Reserve Adelaide Hills Chardonnay 2015 (od Pernod Ricard Polska - ok. 35-40 zł). Znane wino, ale oczywiście przez "znawców" nieco pomijane. Ale niezła średnia z plusem kwasowość, oleista faktura i jajo faszerowane z bułką tartą na wierzchu - to wszystko bardzo pięknie się zgadza! Jedno z najlepszych zestawień tej uczty!!!



Do żurku...

Kolejny stały gość na wielkanocnym stole - żurek - to twardy przeciwnik. Sam jest tak kwasowy i zadziorny, że wymaga nie lada wina. Może Pendits Krakó Furmint Dry 2011 (Krakó Slow Wine, 87 zł)? Wino w aromacie jest woskowo-miodowe, w smaku całkiem kwasowe. Jest też tu całkiem spore utlenienie, a struktura jest szczupła, daje w zestawieniu z żurkiem o dziwo... bardzo wyraźny jabłkowy smak!

Może jednak Sherry Lustau Almacenista Manzanilla Pasada de Sanlucar (Mielżyński - 88 zł)? Wytrawne sherry ma mocny smak! Samo w sobie dominuje nad żurkiem, jakbyśmy tej naszej zupy kwasowej nie uczynili, to przegra. Zbyt duży łyk wina i żurek znika. Sherry jest orzechowe, figowe, utlenione, kostyczne... Ale jeśli weźmiemy naprawdę mały, niewielki łyk, wino i zupa stopią się w jedność.

Do mięsa...

Co do mięsa? Do pieczonego mostku wołowego podanego z suszonymi grzybami i cebulą, ziemniakami w mundurkach i sałatą z sosem vinaigrette? Oczywiście czerwienie! Jest wino polskie - Equus Magnesia Prestige 2015 (zbiory prywatne Dominiki - 90 zł). Lekkie, ze szczepów Rondo, Regent, Zweigelt. Wyczuwalnie hybrydowe, bardzo aromatyczne - to dobra propozycja dla amatorów kontrastów. Wino ładnie stawiało granicę - gdzie wino, a gdzie mięso. 

Lekka Rioja Bordón Reserva 2011 (13Win.pl - 59 zł) pachnie bardzo "mięsiście". Czego tu nie ma?! Jest ziele angielskie, lubczyk, umami, czerwone owoce... Do mięsa troszkę zbyt filuterne, zbyt lekkie. Moim zdaniem najlepszym wyborem okazo się Bordeaux! Château d’Escurac Cru Bourgeois 2010 (Vins de France, 139 zł). Jest w tym winie zaskakująco wysoka kwasowość, ale ciało ma spore, a owoc bardzo przyjemny!

Ach to mięso... Pieczony mostek wołowy!

Co do deseru? Czyli do mazurka kajmakowego z konfiturą z czarnej porzeczki i migdałami? Także trzy propozycje z jednym "Polakiem": Jakubów Late Harvest Solaris 2015 (13win.pl - 65 zł), Füleky Pallas Late Harvest Tokaji 2012 (13win.pl - 59 zł) i Àlvaro Domecq Pedro Ximenez Viña 98 (Centrum Wina - 74,99 zł). 



Do deseru...

Jakubów jest muskatowy, lekko słodki i szczupły. Czuć nuty szlachetnej pleśni, nieco delikatnego cukru. Mazurek komponował się całkiem fajnie - choć raczej na zasadzie kontrastu. Tokaj - bardzo owocowo-miodowo-orzechowy - zachwycił mnie bardzo ładną kwasowością. Niezbyt wielką, ale przyjemną. Do ciasta?! Całkiem nieźle!


PX to już klasa sama w sobie. Sebastian napisał, że może samo stanowić deser. Racja! Orzechowo-karmelowe, choć proste i pozbawione komplikacji, ma w sobie sporo daktyla i słodkiej figi, jest także cząstka wanilii. Jak z ciastem? Jest absolutnie na tak! Bomba czyli świetny zestaw!!!

Pozostaje wszystkim życzyć wesołych i zarazem spokojnych Świąt!

Jakie wnioski? Po pierwsze warto czasem iść drogą wyboru może nieco banalnego - o ile nie chcemy zaskoczeń (vide Jacob’s Creek), próbować małych porcji (vide Sherry), ale także poeksperymentować (vide cydr do szynki)!

A tak smakowało innym:

- Nasz Świat Win

- Nóż i widelec (UWAGA! Tu są przepisy na potrawy!)

- PoWINOwaci

- Winniczek

- Zdegustowany

- 2 smaki