Białe wspaniałości Marco Negro
Marco Negro przywiózł próbki z rodzinnych i małych winnic
Przedwiośnie oznacza jedno - po zimie, kiedy degustowało się hiszpańskie okazy produkowane masowo - czas na próbowanie okazów garażowych i rodzinnych z Włoch. Win produkowanych w ilościach niezbyt śladowych - kilku tysięcy rocznie. Przywiózł je Marco Negro ze stowarzyszenia Associazione Legami, reprezentujący niewielkich producentów z różnych regionów Włoch, którzy nie mają swoich importerów w Polsce. Miałem okazję spróbować większości z nich - 14 win, z których większość robi imponujące wrażenie. Nie tylko smakiem, ale i ceną. W tym poście opiszę białe - wytrawne i dwa słodkie musujące.
Żałuję, że nie zdążyłem na początek degustacji, by cieszyć się wzorcowo schłodzonymi białymi okazami - np. Roero Arneis Langhe od Lodali (zdążyłem na inne okazje tego piemonckiego producenta). Ale nawet jeszcze ciepłe imponowało super kwasowością. Nieco więcej (i było zimniejsze) zostało młodego świetnego wina Franzoni - Lugana 2013.
Tych win nie zdążyłem posmakować, gdy były chłodne, ech
Butelkowane zaledwie miesiąc temu, zupełnie młode, żywiołowe. Powstaje w Veneto, na południe od jeziora Garda, w 100 proc. ze szczepu Trebbiano di Lugana. Aromat przywodzi na myśl sauvignon blanc, ale to zwodnicze, w smaku ciało wina jest "tłustsze", nieco słone. Dałbym spokojnie 6 punktów w skali Winiacza, a może i 7! Podejrzewam, że to było najlepsze spokojne białe wieczoru.
Jeszcze bardziej "szalony" smak ma Podere Concori Bianco IGT 2012 (ok. 15 euro). Wino bio (choć nie ma widocznego oznaczenia) ma bardzo pyszne aromaty zielonych jabłek, których w smaku już brak. Ale jest esencja ziemi, w zasadzie słoność i mineralność. Producent robi zaledwie 1,5 tys. butelek rocznie!
Versacrum Coda di Volpe Pompeiano IGT. Tylko 6 euro!
Zdążyłem za to na wzorcowo zimne Versacrum Coda di Volpe Pompeiano IGT. Z winnic Sorrentino. Wino z gron szczepu coda di volpe, rosnących niemal w cieniu Wezuwiusza, na wulkanicznych glebach. O średnim, choć pięknym aromacie, nieco kwiatowym i migdałowym, ale też z mineralną, zimną nutą. W smaku gorzkie, lekko kwasowe na początku, ale w finiszu już BARDZO! Świetne wino na 6 punktów Winiacza w dodatku za... 6 euro w detalu! Niestety, nie u nas...
Greco di Tufo 2012. W tle Mariusz Jasiura z Winosfery
Greco di Tufo 2012 DOCG tego producenta było nieco inne. Wydało mi się bardziej wycofane, ale było też bardziej "cywilizowane", bardziej ułożone. Miało mniejszą kwasowość, ciało było też bardziej owocowe, może gruszkowe... Ale i tak dałbym 5 punktów na 7 możliwych.
Moscato D'Asti Lodali - cukierek z piękną sikorką na etykiecie
Dwa słodkie musujące podano na koniec. Pierwsze Moscato D'Asti Lodali (tylko 5,5 proc. alkoholu) buchało z kielicha aromatem przesłodkich nagietków. Miało maleńkie bąbelki, a słodycz tak skoncentrowaną, że wydawać by się mogło, że tylko ją wyjąć z kielicha i kroić na kawałki jak galaretkę! Troszkę szkoda, że kwasowości mało, ale co tam! Jest za to cukiereczek opakowany w szkło z piękną sikorką! We Włoszech za ok. 9-10 euro.
La Versa Oltrepò Pavese Volpara Moscato
Kto nie chce cukierków z sikorką, może spróbować La Versa Oltrepò Pavese Volpara Moscato. Ten musiak ma już więcej bąbelków, mniej słodyczy, za to więcej alkoholu (7 proc.), więcej owoców, jest bardziej złożony. Ale czy złożoność jest lepsza od pysznej galaretki?
O winach czerwonych w kolejnym poście już niedługo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz