Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czerwone wino z Francji. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czerwone wino z Francji. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 kwietnia 2015

Francuz jeżynowy, z długą goryczką, z Faktorii Win - 5 pkt.

Château Brassac Bordeaux Superieur 2011


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Faktoria Win i 49,99 zł zł (próbka importera)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje!


Charakterystyczne regały z winem można spotkać w ponad 2,7 tys. sklepów - tu butelki uszeregowano przyjaznymi kategoriami - Na prezent, Na randkę, Do posiłku, Relaks, Z przyjaciółmi. Kto jeszcze nie zatknął się z Faktorią Win?

Moim jedynym problemem jest to, że sklepy, w których wina z tego wyboru można znaleźć, są spod szyldów "od Sasa do Lasa" - z drugiej strony zaleta, bo to sieć, której placówki są w wielu miasteczkach oddalonych od metropolii, gdzie konsument będzie miał szansę zobaczyć i spróbować coś innego niż Fresco, El Sol, Carlo Rossi czy Kadarkę. A to akurat dobry ruch, po wielu inicjatywach innych dyskontów. Faktoria zapewnia, że w ofercie ma 120 różnych win z najważniejszych winiarskich regionów świata i oby przybywało najbardziej smakowitych!

Wśród tych, które zasiliły ofertę od 1 kwietnia (otrzymałem paczkę do recenzji), są trzy białe, jedno różowe i dwa czerwone - dziś wybór padł na francuskiego sąsiada Bordeaux - Château Brassac Bordeaux Superieur 2011.

Butelka trochę droga - 49,99 zł - stąd pewnie znalazła się w kategorii "Na prezent". Wino 4-letnie, niezbyt ciemna czerwień, atakuje nos z początku dość intensywnie, ale potem się owa intensywność zmniejsza. Owocowość czarnej porzeczki i jeżyn, z dość wyraźną apteczką babci, równoważy się z pewną dozą pieprzności oraz pewnej bardzo odległej kminkowej ziołowości. W smaku ta ziołowość, dość goryczkowa w finiszu, dominuje. Większość owocu zniknęła gdzieś, została dominanta ziemistości. Trochę szkoda. Garbniki są dość łagodne, z grubsza oszlifowane, wzmagają się po trzecim kieliszku - wino bardzo polubi obiad, szczególnie z wołowiną, nawet taką na ostro.

Czy ja bym mógł taki prezent dostać? Mógłbym, choć nie wiem, czy sam wydałbym aż 49,99 zł na taką butelkę. Tym bardziej, że gdzieś w internetowym francuskim sklepie mignęła mi cena w okolicy 6,4 euro. Taka cena byłaby przyjemniejsza. Mimo wszystko wino zasługuje na uwagę i dałbym mu - nieco na kredyt - ocenę leciutko wyższą niż średnia.


Wino na 5 punktów w 7-stopniowej skali

poniedziałek, 3 listopada 2014

Chateau Palmer u Mielżyńskiego

Podróż w głąb magii ewolucji
 
Robert Mielżyński i 12 butelek Chateau Palmer

Zeszły tydzień zamknął się niezwykłym wydarzeniem - wspaniałą podróżą po kilku rocznikach bordoskiej sławy - Chateau Palmer. Palmer to winnica z trzeciego kręgu Grand Cru Classes pierwszej historycznej klasyfikacji 1855 r. Ale jej wina osiągają ceny zawrotne - czasem wyższe niż wiele win z winnic uznawanych za "bardziej renomowane".

Miałem niezwykłą przyjemność gościć na pionowej degustacji kilku roczników Palmera u pana Roberta Mielżyńskiego, który w swojej ofercie ma poza pierwszą, sztandarową etykietą (rocznik 2008 za nieco ponad 1500 zł), także drugą - Alter Ego (rok 2008 za 545 zł). I była to podróż niezwykła. Bo ukazująca piękno ewolucji wina ukrytego za takimi samymi etykietami, które różnią się tylko cyferkami roczników.

Palmer - od lewej roczniki 2007, 2006, 2004, 2001, 2000 i 1996

O tym, skąd wzięła się nazwa Chateau Palmer, napisał już bardzo ciekawie na swoim blogu Wine Mike, a o winach opowiadał podczas degustacji - i słuchał gości - dyrektor ds. eksportu Christopher Myers. Ja skupiłem się na podróży po smakach i aromatach. 

2007 - Pierwsze w kieliszku

Pierwszym z nalanych win był rocznik 2007 (49% merlot, 44% cabernet sauvignon i 7% petit verdot). W pierwszym wrażeniu - od razu po nalaniu - aromaty zdominowała czarna porzeczka, z leciutką nutą lukrecji i cedru. W smaku miękkie i delikatne, rozlewające się po języku z pewną dozą tłustości. Potem można było z podziwem obserwować ewolucję - choć mniejszą niż w przypadku innych roczników. Wino długo pozostawało zamknięte - przechodząc przez czekoladę, bombonierę, po orzechy, migdały i... medokańskie "bandaże". W smaku tłustość pozostawała nawet po godzinie. Za 10 lat to pewnie będzie wspaniałość!

2006 - gładsze w smaku

O rok starsze wino - 2006 (Cabernet Sauvignon: 56%, Merlot: 44%) wydało się bardziej pikantne, nieco mocarniejsze, na początku ziemiste (to zostanie w smaku, w finiszu), ale po 15 minutach dochodzi do głosu ciemna czekolada. A potem mięta i szpitalność. Jak przy sterylizacji narzędzi z chirurgicznej stali... W smaku jest gładsze, mniej kwasowe niż 2007, po godzinie dochodzi do głosu piękna ziemistość. I potężna kwasowość.

Ostatnia chwila przed degustacją: Marcin Jagodziński i Marta Wrześniewska z Winicjatywy, Robert Mielżyński
i Christopher Myers z Chateau Palmer

Dwa lata starszy rocznik 2004 (Merlot: 47%, Cabernet Sauvignon: 46%, Petit Verdot: 7%) to na początku lekko ściśnięty owoc, z którego po minutach uwalnia się stajnia, skóra, zwierzęcość... Po kwadransie całość subtelnieje. pojawia się większa nuta kredy. Kwasowość stanowczo na początku mniejsza, ale rośnie jakby w miarę ewolucji. Po godzinie osiąga ładną równowagę - i pokazuje się jako wino gotowe. Ma równowagę między nutą balsamiczną, która będzie coraz wyraźniejsza w starszych rocznikach, a nutą owocową i leciutką beczką.

Budzący kontrowersje rocznik 2001

Czwartym winem był nieco kontrowersyjny - jak się w czasie dyskusji okazało - rocznik 2001 (Cabernet Sauvignon: 51%, Merlot: 44%, Petit Verdot: 5%). Z początku aromat wydawał się łodygowy, ziemisty, zielony, kredowy. Ale w ciągu dwóch kwadransów przeszedł w nuty skórzano-stajenne, swoistej starości i elegancji. Ale co dziwne - wino z drugiej butelki okazało się mniej zielone, było pełniejsze, bardziej okrągłe. Tak samo jednak bardzo kwasowe. To wino było wyraźnie inne niż 2004, 2006 i 2007, a także 2000 - które podobało się sporej liczbie degustujących.



Co miało w sobie milenijne wino, poza brakiem petit verdot (Cabernet Sauvignon: 53%, Merlot: 47%)? Rocznik 2000 bardzo szybko przechodzi z lesistości do równowagi między owocem, a skórą, kakao, tytoniem i śliweczką. Smak był najpierw zdominowany przez taniny, ale po kwadransie stał się okrągły, leciutko balsamiczny, ale po godzinie już nieco prostolinijny, pozbawiający niespodzianki. To wino podobało się bardziej niż 2001! Tyle, że po dwóch godzinach było mniej interesujące niż każdy z innych roczników.


 
Puste już butle 1996, 2000 i 2001

Skok o kolejne cztery lata przenosi nas w jesień 1996 (Cabernet Sauvignon: 55%, Merlot: 40%, Cabernet Franc: 4%, Petit Verdot: 1%) to już jest zupełnie inne wino. Co za subtelność! Kolor - jasna czerwień, niemal róż z pomarańczą. Całość mętna. To w końcu stare wino, przecież 18-letnie, ale wciąż jeszcze krzepkie, choć nastąpiła ciekawa sublimacja - wino stało się leciutko wiśniowe, balsamiczne. Wciąż owocowe, ale przesiąknięte ziemią. W smaku czuć leśne nuty, ulotne, przechodzące w eter...

W kielichu ląduje Palmer 2006

Podczas obiadu mieliśmy jeszcze okazji spróbować rocznika 2008 oraz drugiej etykiety - Alter Ego 2006. Alter Ego - czyli druga etykieta winnicy (Cabernet Sauvignon: 53%, Merlot: 41%, Petit Verdot: 6%) - może mniej głęboki, mniej złożony, ale to też jest wino, które imponuje. Nieco powściągliwe, ale w smaku ładna, atramentowo-balsamiczne. Palmer 2008 (Merlot: 51%, Cabernet Sauvignon: 41%, Petit Verdot: 8%) miał strukturę przypominającą nieco 2006. Świetne, krągłe, majestatyczne!

Co bym zrobił, gdybym nie mógł zabrać na bezludną wyspę wszystkich tych świetnych win, a mógł zabrać... dwa? 1996 wziąłbym z sentymentu (i dla tej smakowej ulotności), a 2004 choćby dlatego, by sprawdzić, czy istotnie za kolejne 10 lat wino rozkwitnie!

wtorek, 9 września 2014

Francuz ładnie pełny - 5 pkt.

Château Cru Cantemerle
Bordeaux Supérieur 2012


Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 24,99 zł (próbka importera)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje!
 

Najdroższe wino z wrześniowej oferty win francuskich Biedronki (o której wcześniej pisałem). Tego wina nie było podczas degustacji prasowej i szkoda. Bo to bardzo udane Bordeaux - choć cena wysoka (polska niestety specyfika).

Producent deklaruje, że na swoich 46 hektarach ma takie uprawy winogron: 83 proc. merlot, 12 proc. cabernet sauvignon, 3 proc. cabernet franc, 1 proc. malbeka i 1 proc. petit verdot. I nieco z podobnych proporcji robi wino - dominuje właśnie merlot - stąd pewnie mało przysłowiowej kredy, a więcej owoców - jeżyn, truskawkowej nuty, troszeczkę zadzierzystości białego pieprzu. Wino niefiltrowane, więc i kolor nieprzenikniony, jak sam malbec!

Co czujemy na języku? Struktura dość lekka, ale doprawdy ładnie pełna. Taniny okrągłe, całość zadziwiająco jedwabista. Trochę oczywiście szkoda, że nie ma pewnej "żywotności", ale to w sumie Bordeaux, a nie Langwedocja. Finisz też średni, ale wino pięknie będzie się komponować z mięsami w zawiesistych sosach.

 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali! 

wtorek, 10 czerwca 2014

Vini Folies 2014

Jeszcze o uśmiechu i Francji z 10. piętra

Ach te Francuzki i ich butelki...

Są takie winne degustacje, które bywają dziwne. Ale mają swoje uroki. Na taką wjechałem windą z Gabrielem, znawcą tokajów, na dziewiąte piętro, a potem jeszcze schodkami wspięliśmy się na 10. piętro warszawskiego hotelu Grand i weszliśmy od... zaplecza. Prosto w wir francuskiej degustacji Vini Folies 2014.

Dziwi mnie to, z jaką niedbałością niektórzy Francuzi (właściciele hotelu Victoria czy Grandu) traktują kwestie kieliszków... Te w Hotelu Grand były nieodpowiednie do tego, by pozachwycać się winem, które przywieźli, pokonując niemal 2 tys. km winiarze z Francji czy importerzy. Z tego szkła, które zaoferował hotel, da się wypić chłodne sherry fino, a nie burgunda, Bordeaux czy białą Dolinę Loary. Ale trudno. Tym mniej dziwi mnie własny kielich Wojciecha Bońkowskiego, szefa Winicjatywy.

Cheverny 2013

Ale wróćmy do degustacji. Wszystko się odbywało ponad 2 tygodnie temu, więc filtr pamięci pozostawił najlepsze kąski - jak choćby Pascal Bellier AOC Cheverny 2013 (Dolina Loary). Białe wino, bardzo kwasowe, ale zarazem bardzo ładnie i bogato zbudowane. Rose 2012 jeszcze lepsze - żadnych poziomek, żadnych truskawek. Czysta grejpfrutowość w aromacie i smaku!

Royal Rose - doskonałość

Ale najlepsze róże pokazał Olivier Brun z Château de Brigue (próbowałem niektórych już na The Culture and Art of Wine). Z nich najlepszy był stanowczo Brigue Royal w matowej białej butelce! Wyobraźcie sobie różowe wino, które w aromacie ma białą czekoladę, kakao, a w smaku pełnię kwiatowości i szałwię 

Delphine Colin ze swoim dziełem - Blanc de Blancs 2004

Z szampanów wrażenie robił Colin. Madame Delphine Colin o niebieskich oczach i pięknym uśmiechu objaśniała, że Extra Dry ma 17 g dosage - choć sprawiał wrażenie mineralnego i lekko kwiatowego. Orzechy były, ale w trzecim rzędzie. Osobiste dzieło Colin - Coup de Coeur Blanc de Blanc 2004 z 60-letnich krzewów chardonnay - bez dosage, jest ekspresją mineralności, chłodu i powściągliwości, okraszonej cząstką cytrusa. Ale 2006 Extra Dry to jest dopiero klasa! Ma gorzkie migdały, orzechy i olbrzymią kwasowość!

Millesime 2008 Champagne Baudry

Mniej migdałowy, ale za to bardziej orzechowy i grzybowy wydał mi się Millesime 2008 Champagne Baudry Brut. Bardzo kwasowy, z wielkimi bąblami, sprawiał na początku wrażenie słodkiego, ale to pozory - i konsekwencja próbowania innych białych win. Co za złożoność!

Champagne Baudry Brut Rosé

Baudry - w wersji Rosé - utwierdził mnie w pewnym odkryciu sprzed kilku tygodni. Że szampan w wersji Rosé właśnie to murowany kandydat na mistrzostwo świata. Ten od Kruga był wspaniały i najdroższy. Ten od Baudry - bardzo mineralny i wyważony, bez absolutnie żadnego przegięcia.

Picpoul de Pinet Greyssels

Na stoliku Laurent Kumisz Goalwines spodobał mi się niezwykle delikatny picpoul de pinet Greyssels (tylko 3,6 tys. butelek) - bardzo aromatyczny, kwasowy, elegancki. To złoto w kieliszku dokładnie smakuje tak, jak wygląda! Saint-Bris Sauvignon Blanc 2012 ujmował bardzo długim finiszem i delikatnym kocim żwirkiem.

Haut-Blanville Syrah 2009

Win czerwonych miałem okazję spróbować niewiele, ale sporo z nich okazało się rozczarowujących albo po prostu średnich, takich akademickich. Szkoda. Te, które przykuły moją uwagę, to Haut-Blanville Syrah 2009 - mocne w smaku, kredowo-owocowe, mocarne wręcz!

Courtin Pauillac 2010

Château Béhèré Courtin Pauillac 2010 z oferty Borderac Crus & Vins (30 euro w sklepie - parcele winnicy sąsiadują z ziemiami Château Lafite Rotschild) zachwycało - piękne taniny, łagodne, choć wino ma dopiero 4 lata, ładny smak - krągły i kompleksowy, złożony, ogarnięty.

2011: Château Graves de Pez Saint-Estephe i Grand Bertin de Saint Clair Medoc

Château Graves de Pez Saint-Estephe i Grand Bertin de Saint Clair Medoc z 2011 też były dobre. Pierwsze - kraina łagodności, takie kobieco trochę wino. Z lekkimi taninami jak muśnięcia drewnianej klatki, drugi - już poważniejszy. Z większymi taninami, dziedzictwem czy też ciężarem lekkiej beczki (60 proc. cabernet sauvignon i 40 proc. merlot). Wino jest dziełem Antoine Medeville'a, który współpracuje z takimi winnicami jak wspomniamy już Lafite Rotschild czy Château Lascombes.
Bardzo pozytywne wrażenie robiło jeszcze Expression od Domain des Deux Arcs z Doliny Loary. W aromacie bogactwo czarnej porzeczki, czekolady, drobnej wanilii...

Expression od Domain des Deux Arcs
Wnioski? Dobrze próbować win z portfolio producentów czy ich przedstawicieli, którzy szukają u nas importerów. Wielkie plusy za świetne białe, różowe i szampany, a szkoda, że czerwone nie dopisały. No i jeszcze te fatalne kieliszki...

Degustowałem na zaproszenie Vini Folies i Ubi-France

niedziela, 11 maja 2014

French Wine Discoveries 2014 - na czerwono

Południe pobiło na głowę całą resztę!

Monsieur Roger Jeanjean reprezentujący Domaine de l'Argenteille i Millesime Sud i Château St Eulalie La Cantilène AOP Minervois La Livinière 2011

Czas na zamknięcie rozdziału o French Wine Discoveries 2014. W poprzednich dniach opisywałem wina białe i szampany (z nielicznymi musującymi), zostawiając sobie na koniec właśnie czerwone - z Burgundii, Langwedocji, Roussillon, Doliny Rodanu, Cahors, Prowansji, Gaskonii i Bordeaux.

Domain Petit Jean: Cotes d'Auxerre 2010

Domain Petit Jean reprezentowały dwa delikatne burgundy - Cotes d'Auxerre 2010 i Les Boisseaux 2012. Pierwsze o lekko benzynowo-owocowym zapachu, lekkim kolorze i ostre. Młodsze wino było jeszcze bardziej owocowe - jak kompot: wiśniowe, bardzo pestkowe, z lekkim aromatem skóry. W smaku zaś bardzo ostre i kwasowe - będzie pewnie ciekawe za 5 lat. Teraz nie bardzo.


Domaine Saint Andrieu: W L'oratoire 2011

Domaine Saint Andrieu: W L'oratoire 2011 dominował cabernet sauvignon (wino kupaż z syrah). Poza czerwonymi owocami w aromacie obecna kreda, ale też leciutkie fiołki. Wino jest pieprzne, taniny są ładnie wtopione, całość jest kwasowa - może jeszcze za dużo, może za młode?
Château Sénéjac Haut Médoc 2006
Podobnie za młody wydał mi się Château Sénéjac Haut Médoc Grand Vin de Bordeaux - choć to już rocznik 2006! W kolorze pięknie już zbrązowiały na obwódce, ale dość delikatny i bardzo lekki jak na Haut Médoc. Owocowy, ale wciąż jeszcze mocno szypułkowy! Jakby najlepsze miał jeszcze przed sobą!

Château La Nauze Premium Rouge 2010

Wyjątkowo ciekawe jak na Bordeaux okazało się Château La Nauze Premium Rouge (syrah i merlot). Obydwa w smaku bardzo przyprawowe, pieprzne i  kwasowe, a w aromatach głęboko owocowe. Rocznik 2010 podobał mi się bardziej niż 2009 - ten był zbyt taniczny, zbyt ściągający i cierpki. IDentité (95 proc. merlot i 5 proc. petit verdot) było ciut zbyt piwniczne w smaku, choć bardzo przyjemne w aromacie - czekolada, kakao, okrągłość!

Domaine Saint-Lannes: Côtes de Gascogne Cuvée du Pic du Jer 2011

Gaskonia ujmowała lekkością, choć nie zachwycała. Domaine Saint-Lannes i jej Côtes de Gascogne, Cuvée du Pic du Jer 2011 trochę było powściągliwe, ale za to kwasowe, z rozwijającymi się stopniowo taninami. Leciuchne jeszcze bardziej było Côtes de Gascogne Les Peyrades - lekko pieprzne, ale jeszcze bardziej pozbawione tanin.
 
MJ Charlotte 2013 i MJ Candice 2012

Z Ventoux przyjemne były też dwa wina z Domain de Tara: Terre d'Ocres 2013 AOC Ventoux - to akurat młodziutkie, lekkie, pełne owocu, absolutnie pieprzne. Drugie o wiele lepsze - Hautes Pierres 2010 AOC Ventoux (80 syrah, grenache, carignan) - już ciemne, niemal fioletowe, dobrze ułożone jak solidny lokaj we francuskim dworze! Rok starzone w beczkach, o aromacie czarnych porzeczek i wiśni, z nutką anyżku, o pięknym finiszu... Michele Follea zapewnia, że może czekać 10 lat w piwniczce!

Hautes Pierres 2010 AOC Ventoux

Ale najwspanialsze okazy pokazała Langwedocja i Roussillon. Z Domaine Chemin Faisant zachwycało Côtes du Roussillon Villages Tautavel MJ Candice 2012 - proste, lekko cierpkie zgrabnymi taninami, leciutko beczkowe, do tego przyjemnie skoncentrowane, absolutnie nie przegrzane, bez żadnej megawanilii.
BIO Casots 2012 AOP Côtes du Roussillon
Les Vignobles du Sud Roussillon - kooperatywa trzech producentów - miała trzy bardzo ładne etykiety czerwieni. Dość dziwne w aromacie BIO Casots 2012 AOP Côtes du Roussillon, za to o świetnej śliwce w smaku i balsamiczności w finiszu. Cuvée du Gouverneur 2012 (50 proc. wina starzone w stali, połowa w beczce) - o troszkę dyskretnym owocowym aromacie, aksamitnym smaku i przyjemnej kwasowości i... perełka - Les Aspres 2012 Pierre d'Aspres! Kupaż syrah, grenache noir i carignan.
Les Aspres 2012 Pierre d'Aspres
To ostatnie to jest dopiero wino! Cudowne aromaty czarnych owoców, jagód, czarnych porzeczek, może troszkę lukrecji. Pierwsze odczucie smaku - słodycz, ale to po prostu pełnia ekstraktu. W smaku pełnia - nie tylko winnej duszy, ale i pikantność, pieprzność, kwasowość przyprawiona świetnie wyważonymi taninami.
Clos de Lort Vieil AOP Faugères 2010

Monsieur Roger Jeanjean reprezentujący Domaine de l'Argenteille i Millesime Sud przywiózł tylko czerwone wina - większość była znakomita. O różnych charakterach. Clos de Lort Vieil AOP Faugères 2010 (grenache 35 proc., 30 proc. carignan, 30 proc. syrah, 5 proc. mourvèdre) lekkie, bez koncentratu, ale ładnie złożone i pieprzne. W nosie pojawia się cały kompleks czarnych owoców.

Domaine de l’Argenteille Garric AOP Terrasses du Larzac 2012

Domaine de l’Argenteille Garric AOP Terrasses du Larzac 2012 - chyba jedno z najlepszych win tej degustacji! Całość o fioletowym połysku, jest wspaniałe, w aromacie nieco kwiatowe, nieco cynamonowe, gorące. W smaku pięknie złożone - choć to syrah, mourvèdre i carignan noir, to ma coś z ostrego charakteru pinot noir. Jest troszkę jak dzikus ze słonecznego kraju!


Château St Eulalie La Cantilène AOP Minervois La Livinière 2011

Na pewno nie gorsze było Château St Eulalie La Cantilène AOP Minervois La Livinière 2011 (55 proc. syrah, 20 proc. grenache, 25 proc. carignan). Trochę chyba mniej tu południowego żywiołu. Raczej pełne ekstraktu, owoców w aromacie, z tostowym przykryciem. Wino przesiąknięte taniną, taką przyjemnie drzewiastą, ale całość nie jest przesadnie "zielona". Kto wolał wina typu burgundzkiego, mógł spróbować French Baguette, IGP Pays d'Oc Merlot Cabernet 2012. Tylko pytanie - czemu nie próbować wspinać się ku słońcu?!

Następna degustacja French Wine Discoveries (organizowane przez Wine4Trade) pewnie za rok - szkoda, że tak długo przyjdzie czekać. Bo organizacja była bardzo dobra - wielka przestrzeń hotelowej sali balowej, mnóstwo czasu na rozmowy z przedstawicielami winnic, nikt nie gonił, nie popędzał, nie przeganiał. Dla winiarzy z pewnością mordęga i ciężka harówa, ale dla gości - niezwykła przyjemność!

sobota, 3 maja 2014

Francuz ładny, jeszcze trochę twardy z Langwedocji - 5 pkt.

Chateau Cazal Viel Syrah
Pays d'Oc 2012


Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Vininova i 35,90 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje!


Czerwone wino na początek maja - recenzja na krótko i szybko. Wino w duchu niedawnej Langwedocji organizowanej przez Winicjatywę (ale na degustacji tej producent - największy z tych, którzy przybyli - tam pokazał nieco inna wina). Mam nadzieję, że szybko nadrobię zaległości i w końcu je opiszę... Kupione po to, by przedłużyć sobie jeszcze pamięć o tym wydarzeniu, w warszawskim sklepie Vininowy. I po to, by słońcem z południowej Francji "zaplombować" jego braki na polskim niebie.

Wspaniały rubinowy, z fioletowymi refleksami kolor, o aromatach z początku jak serek waniliowy, potem owoców - porzeczek i wiśni (jak trochę postoi, ewoluuje w kierunku słodkiej truskawki, takiej już po 3 zł za kilogram).

W smaku trochę kwaskowe, o taninach jeszcze sztucznie wystających, niczym za wysoki chłopek zza płota i twardych jak betonowa cembrowina w studni miękkiej wody. Mocno wiśniowo-pestkowy finisz, długi i zakończony super kwaskiem.

Całość daje nadzieję na świetne wino za parę lat. Ale wypite dziś sprawi też sporo radości - choć zastrzegam - do ideału jeszcze trochę brakuje. Próbowane dziś do lekko zrobionej wieprzowiny (z kaszą gryczaną!) dało nawet radę. Niezbyt ciężkie (13 proc. alk. - co dziś chyba nie jest wysoką wartością), akurat na lato.
 

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!