Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wine Avenue. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wine Avenue. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Dziesięć letnich mgnień Rieslinga

Okruchy lodu od Mike'a w piekielny dzień


Nie pamiętam takiej wiosny, która byłaby aż takim latem. Tu, w Warszawie... Pamiętam lata na Warmii i w Trójmieście. Na Warmii bywały gorące pojedyncze dni. Może pięć w roku, może dziesięć. Człowiek się spiekł raz, a porządnie. I potem koniec. Na maturę można było iść w tweedowym garniturze, a w lipcu można było chodzić w jesiennym płaszczu przeciwdeszczowym. 

W Gdańsku zawsze wiało tak, że trzeba było nosić koszulę albo "katankę" (jupkę, kurteczkę). Na plaży na Przymorzu przeżywało się męki podwójne. Bo raz że podczas opalania było za zimno. Gęsia skórka sterczała niczym mniejsze giewonty na ramionach... A dwa - wieczorem spalone słońcem plecy wyły o zimny kefir i ukojenie... Wtedy takich fanaberii jak klima z zimnym nawiewem nie było.
 

Teraz słońce pali już w kwietniu, a w maju zamienia stolicę w piekło. Tylko w Vidal (Kalifornia) jest bardziej gorąco... I w jeden z takich dni Michał Misior, prowadzący bloga Wine Trip Into Your Soul, postanowił zrobić w popularnym barze Winsky nad Wisłą, degustację 10 Rieslingów, które możemy dostać na naszym rynku! Oczywiście - jak to Wine Mike - w ciemno!!! Jak wypadły wina? 



Nr 1 - było szkliste w smaku i lekko benzynowe w aromacie. Kwasowość spora, choć miało pewną goryczkę w finiszu. W strukturze jest dość szczupłe. Jedynka zawsze staje się punktem odniesienia - winem kalibracyjnym - i tu zostało bardzo dobrze dobrane. Byłem pewien, że to wino z Niemiec, z "domu Rieslinga" - tanim, choć solidnym, średnim w finiszu. Nie ma tu tak szerokiego spektrum jak wino z państw Nowego Świata, ale jest czysta przyjemność!
To Dr Burklin-Wolf Trocken Riesling 2016. Kupicie u Mielżyńskiego za 57 zł!
 


Nr 2 - na pierwszy rzut nie smakuje jak Riesling. Są tu jakieś owoce, ale tak bez wyrazu. Zrazu wydało się nieco płaskie w ataku, środek też nie dawał fajnego wrażenia, w finiszu pojawił się nawet jakiś rodzaj posmaku - dość zaskakującego. Dopiero po chwili wino zaczęło się otwierać. Najlepsze jest pod koniec drugiego kieliszka. Finisz jest smaczny i bardzo długi. To jednak... Riesling! Weingut Rudolf May Riesling Retzstadt 2016 (import Lutomski Wino) - 74 zł


Nr 3 - Kwiatowe, a nawet wręcz landrynkowe, miękkie. W charakterze Austria i to niedroga. Spore ciało, ale spójne z aromatem - także landrynkowe i miękkie. W sumie do szprycera z wodą gazowaną i plasterkiem cytryny, na taras... czemu nie? To Hollerer Stein Welschriesling 2017 (import Wine Avenue) - 54 zł
 


Nr 4 - okazało się dość zaskakujące. Mało owoców w aromacie, raczej pewna miodowość, woskowość, jak w niektórych Pinot Blanc. Ale w smaku o wiele lepsze! Pojawia się trawa, pewne żywe iskierki na języku. Bardzo bogate w strukturze. I taka szklistość... Riesling, na pewno i to w dodatku przypominający Nowy Świat. A to... znów Austria! I to jak na swoją cenę bardzo fajna! To Weingut Bannert Sündlasberg Riesling 206 (import Wino i kieliszki) - 49 zł
 


Nr 5 - od razu zaskoczyło swoim zamknięciem, pewną goryczką i szczupłością, kamiennością aromatów. Choć jest też wyraźny akcent palonej gumy gdzieś głęboko w tle... Wino jest miękkie w smaku, ale mimo kwadransa w kieliszku jeszcze skupione, jeszcze się nie otwiera... To nie prawdziwy Riesling, tylko Graševina, Rajnaj Rizling, Welschriesling, White Riesling... To Laposa Borbirtok Badacsonyi Rajnaj Rizling 2016 (import Lutomski Wino) - 59,80 zł

Nr 6 - tu pojawia się benzyna, wyrazista, ale dyskretna, jak stacja paliw mijana w upalną noc z odległości 50 m. Ewidentny Riesling, a struktura pełna, kwasowości sporo, przyjemnej, sprawiającej, że wino staje się świetne do tłustej ryby. Pasowałoby do niej także swą oleistą, pełną strukturą. Ale wino ma też sporo wyczuwalnego cukru - solo też bardzo dobre! To też Austria! To Weingut Tom Dockner Parapluiberg Riesling 2015 (import Wino i kieliszki) - 54 zł
 


Nr 7 wydało się po szóstce kontrastowym uderzeniem. Klasycznie półwytrawne, jak skrojone pod polski rynek, zaleciało straszną tanizną. Oceniłem na 19,90 zł i przestrzeliłem o 5 zł! Bo to Peter Mertes Spring Valley Riesling 2016 (import Lidl Polska) za 14,99 zł!
 


Nr 8 - miało czysty aromat, dość ładną kwasowość, choć nie powalało całością wrażeń. Ot, taki średni trójkowicz, czyste tarasowe wino o średnim finiszu. Ale wzbudziło w degustujących kontrowersje. Zauważali brak głębi, pewną nijakość, miałkość... Nie sposób się nie zgodzić! To Weiber Alsace Riesling 2016 (import Lidl Polska) - 19,99 zł.


Nr 9 - tu aromat najbardziej chyba rieslingowy ze wszystkich pokazanych do tej pory win. Najfajniejszy zapach benzynowy, kwasowość lekka, w smaku całość bardzo dobra, choć w finiszu pojawiło się dość nieoczekiwanie szybkie zakończenie, jak cięcie trzecinką. Ale wino bardzo, bardzo dobre! To Weingut Biegler Grimmling Riesling 2014 (import Wino i kieliszki) - 69 zł

Nr 10 - To wino trochę jak klamra dla jedynki, choć innego kalibru: lekka, iskrząca kwasowość, lekkie tropikalne owoce, jeśli petrol, to minimalny, gdzieś ukryty... Na języku "delikatne szkło". Podejrzewałem niewymuszoną klasykę z Niemiec i to był bardzo dobry trop na koniec! To Dr Loosen Dry Riesling 2016 (import Vininova) - 42,90 zł

Rieslingi na lato? To wybór tak oczywisty, że w oczy kłuje banałem. Jak dla mnie sezon na te wina jest na szczęście cały rok! A ta degustacja udowodniła dwie rzeczy: że nie wszystko złoto, co zakręcane korkiem z austriacką flagą i jeśli ktoś wam proponuje Rieslinga kupionego w Polsce za równowartość 3,5 euro, poproście o lemoniadę. Z lodem i trzema plasterkami cytryny!


A takie wrażenia miał Wine Mike

 

środa, 7 lutego 2018

Jak smakują wina powyżej "stówki" za butelkę?!

Magiczna granica czy tylko finansowa bariera?


Mawia się czasem, że granicą zakupu butelki wina przez "zwykłego" konsumenta to magiczne "trzy dychy". A jak już wino jest za "stówkę" albo i więcej, to po prostu po pierwsze "pewnie niebo w gębie", a po drugie "panie, kto to kupi?!!". Jak już ktoś ma okazję posmakowania, to jest oczekiwanie owego mitycznego zachwytu. Gorzej, jak te oczekiwania się rozjeżdżają z twardym smakowym przyziemieniem. 

Pamiętam artykuł gdzieś w brytyjskiej prasie codziennej o ślepej degustacji win w przeróżnych cenach, w której brali udział profesjonalista i amatorki - gospodynie domowe. Chodziło o odgadnięcie cen. Profesjonalista był precyzyjny jak snajper. Trafiał albo mylił się o kilka funtów. A panie różnie - ale do pewnej granicy (może 50, a może 100 funtów). Ich oceny - wino dobre, wino drogie - były zgodne. Potem jednak, przy winach uznawanych przez winny świat za ekstraklasę, zaczęła się trochę jakby loteria. Niektóre z najdroższych win "smakowały" amatorom gorzej niż tanie etykiety codziennego użytku. A może nie tyle gorzej ile nie tak drogo. A jak to jest u nas?

Postanowił to sprawdzić niezawodny w degustacjach w ciemno Michał Wine Mike Misior. W modnym ostatnio wine barze Winsky na warszawskim Powiślu zorganizował dla grupy blogerów degustację "Magiczna granica, czyli wina powyżej 100 zł". 



Inama Vigneto du Lot Soave Classico 2015 (Krople Wina - 219 zł)

Nr 1. Pierwsze białe wino od razu wydało się z takich, co to powyżej stówki. W kielichu piękne złoto, w aromacie lekko tlenione, pełne, stanowczo z kwasem. Nieco przypominające Chardonnay z battonnage, ale jak na Chardonnay to jednak za delikatne. Na pewno nie z USA. Dość jabłkowe, ale z wyraźną, acz delikatną taniną. A to wino za - bagatela! - ponad dwie stówki. Inama Vigneto du Lot Soave Classico 2015 (Krople Wina - 219 zł). Potwornie drogie, diabelnie dobre!!!
 
Alessandro di Camporeale Catarratto 2015 (Krople Wina - 110 zł)

Nr 2 zupełnie inny styl - lekkie, w pewnym akcencie beczkowe, choć nie do końca. Obstawiałem raczej północ Włoch, bo wysoka kwasowość. Ale to jednak Sycylia. Alessandro di Camporeale Catarratto 2015 (Krople Wina - 110 zł). Co z tą beczką? Jest jej ociupinka. Jak wyczytałem na stronie producenta, to wino jest starzone w stali, 8 miesięcy na osadzie (w temp. 10-12°C), a 10 proc. wina dojrzewało 8 miesięcy w 600-litrowych wielkich beczkach z francuskiego dębu. Subtelne, z klasą!
 

Mitolo GAM Shiraz 2013 (Wine Avenue - 119 zł)

Nr 3 czyli pierwsze czerwone, ciemne, głębokie, z mocnym wyraźnym owocem, raczej wiśnią i mocna przejrzałą truskawką, z lekką dżemistością... Pycha, uwielbiam. Mocne w barach, poważne w strukturze. Zgadywałem albo Malbec albo Shiraz z Australii. Ta druga możliwość okazała się prawdą - Mitolo GAM Shiraz 2013 (Wine Avenue - 119 zł). Do picia solo w zimowy dzień, wiosenny i jesienny także - jak najbardziej!
 

Dante Rivetti Barbaresco Bric'Micca 2012 (Wine Avenue - 129 zł) 

Nr 4 to propozycja dla subtelniaków kochających owoc. Taki delikatnie muśnięty. Albo może nie tyle owoc, ile zebrany brzytewką podczas ostrzenia na skórze pasek zamszu... Sporo taniny, lekkie w strukturze. W takim sensie, że mocno przyklejone do stalowych kości. Przyjemne. Że barbaresco, poznał każdy. Bo jak na barolo to zbyt delikatne... Dante Rivetti Barbaresco Bric'Micca 2012 (Wine Avenue - 129 zł). Do delikatnie zrobionego steka, kiedy chcemy cieszyć się smakiem mięsa i wina.

 
Inama Carmenere Piu 2014 (Krople Wina - 110 zł)

Nr 5 - dziwne. Czerwony owoc, mocny, z kurzem, lekką biblioteczką, z małą dość taniną, ale ma lekką kwasowość. W charakterze wydało się bardzo węgierskie. A to... Carmenere z Włoch! Ten przebłysk, że może Carmenere, pojawił się, ale błyskawicznie nasunęła mi się kalka nowoświatowa, która odrzuciła ten okaz. Wąskie, stalowe Carmenere??? A jednak... Inama Carmenere Piu 2014 (Krople Wina - 110 zł). Znakomite wino za niezbyt wygórowaną jak na jakość cenę...

 

Casa Rojo "Maquinon" 2016 (Red Nose - 159 zł)

Nr 6. Niezła zagadka. Sporo czerwonego owocu, lekkie czekoladowe tło, ciemny kolor - choć za jasny jak na Tannat, który nieco przywodzi na myśl... Francja? Bo Europa to na pewno. Jest pewna lekka apteczność, trochę kwiatów... Tłuste na języku, wręcz boczkowe... Ale zbyt subtelne na Nowy Świat. Racja! To wino z Prioratu - Casa Rojo "Maquinon" 2016 (Red Nose - 159 zł). Dobre, choć nie wiem, czy warte aż 159 zł. Na niemieckim portalu widzę za 14 euro i to cena bardziej zbliżona do wyważonej!

 

Fattoria dei Barbi Brunello di Montalcino 2012 (Lidl Polska - 129 zł)

Wino nr 7 już próbowałem, ale tym razem nie poznałem. Włoskie, na pewno włoskie! Ten wysoki balsamiczny akcent nie może pozostawić żadnych wątpliwości. Są owoce, choć specyficznie ułożone, pokomplikowanie. Pokręcone. Tanina jest urocza. Fattoria dei Barbi Brunello di Montalcino 2012. W Winnicy Lidla kupicie za 129 zł. Stanowczo warto!

 
Cuvelier Los Andes Coleccion Mendoza 2012 (Mielżynski - 127,50 zł). Fot. S. Bazylak


O ile nie dałbym 159 zł za Priorat, to za wino nr 8 dałbym! Mocne czerwone, a może raczej czarne. Z lekkim balsamicznym tonem, z boczkiem, kakao i kawą. Taniny na wodzy, bardzo, ale to bardzo przyjemne. Klasa przywodząca na myśl jednoznacznie Nowy Świat, choć to projekt z serca francuski (właścicielem jest Château Léoville Poyferré - Grand Cru Classe 2. z 1855 r.). To Cuvelier Los Andes Coleccion Mendoza 2012 (importuje Mielżynski - 127,50 zł). Wino z Argentyny, zrobione niemal na francuski sposób - 65 proc. Malbeca, 20 proc. Cabernet Sauvignon, 10 proc. Merlot i 5 proc. Syrah i Petit Verdot. 60 proc. całości starzone 11 miesięcy we francuskim dębie (połowa beczek nowa). Jedno z win, co to i do steka, i do kontemplacji...


Chateau de Valandraud "Virginie de Valandraud" Saint-Emilion Grand Cru AOC 2015 (Lidl Polska - 149 zł)

Nr 9 - Zwieńczenie degustacji. Zaskakujące, ciemne, o słodkim ataku na języku, o ciemnych owocach, tłuste w strukturze, skoncentrowane, dostojne... Bordeaux bez żadnych wątpliwości. I na pewno nie etykieta za 30 czy 37 zł. Nic dziwnego, to Thunevin! Największa finezja z zaprezentowanych win. Francja - Chateau de Valandraud "Virginie de Valandraud" Saint-Emilion Grand Cru AOC 2015. Kupicie w Winnicy Lidla za 149 zł, o ile się nie skończy. A jeśli nawet się skończy, to wina tego producenta znajdziecie w Boutique Konesera w Galerii Północnej!


Warto dać stówkę albo więcej za butelkę? Pytanie w zasadzie retoryczne. Warto. Czasem trzeba. Choćby po to, żeby zobaczyć, że na trzech dychach świat wina się kończy. A być może tak naprawdę nawet się nie otwiera...


A tak swoje wrażenia opisywali inni blogerzy:

- Nóż i widelec


- Raport z Win

- Trzy Kolory Wina

- Wine Trip into your Soul


- Zdegustowany

sobota, 4 marca 2017

Barolo w ciemno by Mike Wine

Dobre Barolo wyczujesz od razu?!

Michał Wine Mike Misior z Wine Trip Into Your Soul przed tytułową tablicą degustacyjną

Na pewne degustacje czeka się z ciekawością tygodniami albo i miesiącami. I taką była właśnie ta, którą zorganizował ostatnio Michał Wine Mike Misior, prowadzący z upodobaniem degustacje w ciemno. Tym razem obiektem było to wino, które nazywa się (i nie chodzi tu o Tokaj) "Królem Win, Winem Królów" - Barolo!

Są tacy, którzy je kochają, kolekcjonują, podziwiają... Są tacy, którzy krzywią się na samą myśl. Na samo wyobrażenie tego kwasu, dojmujących garbników i struktury - która jest rzekomo szczupła i ulotna - koloru, który jak stwierdziliśmy, nie zawsze jest taki ceglasty...

Pierwsze wino było gęste i ciemnobrązowe, z lekkim pomarańczowym refleksem, lekko żelaziste i ziemiste, smukłe bardzo w strukturze, o sporym garbniku (może nieco za suchym). Alkohol - choć wino dość chłodne - uwydatniał się na początku. Było tu też trochę suszonej śliwki, trochę utlenienia. Smakowało na 120 zł, a wyglądało na 2007 rok. Nie trafiłem - to wino kosztujące 225 zł. Monte Oliveto di Casa Atlas Barolo 2005 (import Wine Avenue). Nie wszystkim się podobało, ale miało w sobie coś charakternego, urokliwego. 

Brezza Barolo Sarmassa 2006

Druga butelka miała więcej owocu, wino miało także żywszą barwę i wyższą kwasowość. Bardziej ewoluowało w kieliszkach niż poprzednie. Było ostre, w smaku też wyraźnie... jabłkowe. Tanina większa niż w poprzednim, wykończenie wina sprawiało wrażenie bardziej eleganckiego. W smaku wciąż młode i lekko łodygowe. I nie robiło się lepsze w miarę podgrzewania i natleniania, choć po pewnym czasie wychodziły nieco grzybowe nuty. Sądziłem, że to rocznik 2010. A to było wino o cztery lata starsze! 2006. Kosztuje 159 zł, choć ja wyceniałem je na 190 zł! Po odfoliowaniu prawda wyszła na jaw: Brezza Barolo Sarmassa 2006 (Wine And You - 159 zł).


Grasso Fratelli Langhe Nebbiolo 2012

Trzecia flaszka sprawiała wrażenie wina wyraźnie delikatniejszego, z większą koncentracją porzeczek i ze zdecydowanie wyższą zawartością wiśni w smaku. Było czyste, jak przefiltrowane mocno, jakby miało dużo wody, dużo zieleni. Ale były też nuty smoliste i... palony trampek. Sprawiało jednak wrażenie nieco płytkiego wina w porównaniu z poprzednimi. Obstawiłem rocznik 2011 i pomyliłem się o rok. Nie było to też Barolo, ale Mike'owy Joker! Czyli wino innego gatunku, które Mike lubi wstawić do gamy. Grasso Fratelli Langhe Nebbiolo 2012 (Trezor Wines - 63 zł). Naprawdę dobre wino jak na tę cenę!

Brezza Barolo Cannubi 2007

Czwarta etykieta bardzo fajna! Bardzo aromatyczne wino, z korzenną, wręcz pierniczkową, nutką. Ale też z jeżynami. Bogate, w ustach atakujące lekką taniną. Jest też piwniczne, ale ładne, szersze niż wszystkie poprzednie Barolo. Ma sporo kwasu, a alkohol (choć okazało się, że 14,5 proc.) wcale nie wychodzi na pierwszy plan. Jest też w tym winie lekka ziołowość. To jest wino, jakie mógłbym pić codziennie. Obstawiłem cenę 160 zł i rocznik 2009. Ale wino okazało się dwa lata starsze! 2007 za 159 zł. Brezza Barolo Cannubi 2007 (WineAndYou - 159 zł).

Cordero di Montezemolo Barolo Monfalletto 2012

Gdy to wino znalazło się w kieliszku, czuć było zupełnie coś innego. O wiele więcej aromatu, więcej owocu, trochę wręcz bordoskich klimatów na początku, ze słodkim atakiem na języku. Trochę też jest akcentów wzmacnianych win, choć nie ma żadnego utlenienia. Ma dotkliwy garbnik, suchy, ale jest piwnica, owoc złamany dżemistością. Niektórym się nie podobała ta barokowość, to bogactwo, rozpasanie wręcz. Obstawiałem 2010 za 149 zł. A to jest 2012 i kosztuje 196 zł. Cordero di Montezemolo Barolo Monfalletto 2012 (import Mielżyński)

Azienda Agricola Mario Savigliano Barolo 2011

Szósta butelka postawiła nas pod znakiem zapytania. Czy aby to Barolo? Bardzo porzeczkowe, wiśniowe, ze sporą warzywnością na początku. Mało garbnika i mało kwasowości, choć... po pewnym czasie zaczynało ładnie w kieliszku się rozwijać. Obstawiłem 2011 za 140 zł. I było to Barolo z 2011, ale droższe, bo za 164 zł - Azienda Agricola Mario Savigliano Barolo 2011 (Trezor Wines).

Fratteli Martini Secondo Luigi Cossano Belbo Barolo 2009

- To jest super! - przeszła mi pierwsza myśl, gdy tylko podniosłem kielich do nosa, a potem spróbowałem. Wydało mi się tu wszystko zbalansowane, stopione w jedną spójną całość. Wino bardzo ciemne, na wstępie w bukiecie truskawki i fiołki, taka "gama włoska". Potem trochę lukrecji, ziemistości. Sporo beczki i ekstraktu, ale zarazem elegancji! Obstawiałem że kosztuje 230 zł i że to rocznik 2011, ale jest starsze o rok i droższe! 340 zł i na siódemkę Winiacza! Elvio Cogno Barolo Riserva Vigna Elena 2010 (Vininova - 340 zł).

Na drugim biegunie tej elegancji stało ósme wino. Dziwna mieszanka starej piwnicy, starego dżemu, suszonych owoców, dość niskiej kwasowości. Dość lekkie, ale niezbyt finezyjne - Fratteli Martini Secondo Luigi Cossano Belbo Barolo 2009 kupione w niemieckim Lidlu. U nas też bywało.

Cała gama butelek z naszej degustacji
 
Dziewiątka to już truskawki i czarny owoc, ładny, krągły. Wydawało mi się zbyt krągłe jak na Barolo. Jest też wyraźny garbnik, jest też skóra i dość dziwny składnik przywodzący na myśl... pewną benzynowość! Obstawiłem, że to znów Mike wrzucił Jokera - choć z gron Nebbiolo. Ale myliłem się. Bo po zerwaniu folii ujrzeliśmy Cantina Rasore Torrato Barolo 2011 (18 euro).

Elvio Cogno Barolo Ravera 2012

Ostatnia butelka to już było Barolo bez wątpliwości. Tak lekkie ciało i herbaciana - szczupła, choć jednocześnie mocna struktura - że nie sposób zaprzeczyć. Dość ciemne, ale spójne. Trochę od razu po nalaniu zbite, z pewną karmelowością, owocową gładkością. Ale bardzo eleganckie. Także na siódemkę (może z małym minusikiem) Winiacza. Kolejne wino z portfolio Vininovy - Elvio Cogno Barolo Ravera 2012 (228 zł).

Jaka nauka ze ślepej degustacji Barolo? Nie każde wino, które na etykiecie ma magiczne słowo na "B", jest warte pieniędzy. I jeszcze jedno: ufajcie swoim zmysłom i pierwszemu wrażeniu!

A tak smakowało innym uczestnikom degustacji:

- Nasz Świat Win

- Winny

środa, 25 maja 2016

Sycylia i Sardynia w Mercato: wina i nie tylko!

Piękno południa na Pięknej

Wnętrze Mercato Bar Delikatesy na Pięknej 15 w Warszawie
Dawno już w Mercato nie byłem - a to błąd! Bo to ciekawe miejsce na winnej mapie stolicy. Niedaleko ambasady USA, ścisłe centrum (o ile w Warszawie można mówić o Centrum) i przyjemne połączenie sklepu z winami, oliwami, pastami z włoską restauracyjką. Cykliczne spotkania ogłaszane są na profilu na Facebooku, i widać, że na kolacje przychodzi już stałe grono bywalców.
 
Tym razem miałem okazję sprawdzić, jak smakują wina z Sardynii i Sycylii do potraw przyrządzanych w regionalnym stylu. Degustację prowadził Tomasz Zaremba z Wine Avenue i stąd pochodziły wina.
 

Feudi Maccari Grillo Siciliane Bianco
 
Pierwsze - Feudi Maccari Grillo Siciliane Bianco - okazało się bardzo dobre. Lekko tropikalne, troszeczkę jabłkowe, ze sporą dawką mineralności, słoności wręcz. Świeże, ale jednak z całkiem sporą ilością ciała. W barwie złote. Do niego carpaccio z miecznika (Carpaccio di pesce spada) było trochę za delikatne. Potrawa była dobrą przystawką, ale wino było za bardzo aromatycznym wstępem.

Vermentino di Sardegna

Do Spaghetti alla Siciliana podano Vermentino z Sardynii. W winie więcej utlenienia, świeżość wyraźnie na dalszym planie, jest za to więcej ziemistości, ziół. Ale zarazem jest też więcej pieprzu i miodu. W barwie wyraźnie bardziej słomkowe. Za to idealnie sparowało się ze spaghetti!

Feudo Maccari Nero d'Avola

Czy do Risotto ai scampi (z owocami morza) można podać czerwone wino - Nero d'Avola? W tym wypadku także Feudo Maccari. O to toczył się mały spór przy stoliku. No bo jak to, do krewetki? Wino od razu pokazało charakter - czuć, że to wino ziem ciepłych, ma miękkość, a w aromacie wyraźną wiśniową dżemistość. Asfalt gorący i miękki. Ale w smaku nie ma konfitury. Jest o dziwo pewna stalowość i świeżość. Moim zdaniem do Risotto ai scampi o słodkim wydźwięku Nero d'Avola pasowało całkiem udatnie. Spróbujcie koniecznie sami!

Cannonau di Sardegna 2011

Do Melanzane alla Parmigiana (zapiekane bakłażany) Cannonau di Sardegna 2011 (czyli Grenache). W smaku spokojniejsze niż Nero d'Avola, ale w aromacie też gorące. Ma sporo pigmentu, ceglasty kolor (w sumie wino ma 5 lat), jest sporo garbnika i całkiem wysoka kwasowość. Również - jak w pozostałych winach - beczki nie było na etapie produkcji, więc owoc całkiem żwawy. Temperatura ok. 21 stopni raczej winu nie służy - stąd troszkę wystający alkohol. Ale w temperaturze 18 stopni, nie powinno być takich problemów. Bakłażan z pomidorami i parmezanem stapia się z tym winem w jedno. Udane połączenie!

Maharis 2008

Na sam koniec - tuż przed deserem - Maharis 2008. Jedyne beczkowe wino, choć tej beczki zbyt wiele tu nie widać. W smaku jest spora kwasowość, a w nosie czuć wiśnię, jeżynę i śliwkę. Może z początku odrobina warzywnego ogródka, ale ucieka szybko niczym poranna mgła. Zostaje czarny asfalt, podpalana konfitura. W środku szczepy nero d'Avola, Syrah i Cabernet Sauvignon. Wiek robi swoje. W pozytywnym znaczeniu. Deserowe rurki z kremem czyli Cannoli Siciliani z kremem dość cytrynowym pasowałyby stanowczo bardziej do Grillo. Do kieliszka płynnego złota z Sycylii akurat między dwoma kęsami.

Jeśli chcecie spróbować jak smakują Włochy, warto zajrzeć do Mercato!

czwartek, 12 listopada 2015

Kolacja w Mercato z winami z Piemontu

Od Arneis przez Barberę aż po Moscato!

Wina - bohaterowie tego dnia

Na ulicach trochę deszczowo, reflektory nielicznych samochodów na ul. Pięknej przecinają mrok, a stół ugina się pod ciężarem zakąsek. Włoskie konfitury spoglądają z półek. W warszawskim Mercato zaczyna się jeden z wieczorków z włoską kuchnią i włoskimi winami. To okazja do "dotknięcia" prawdziwych Włoch! Do serwowanych win podawane są włoskie potrawy, a plan zakłada - jak mówi właściciel Michał Szadkowski - że przy jednym spotkaniu na miesiąc pomysły na takie wieczory skończą się może za życia naszych wnucząt.

Grupa smakoszy, Tomasz Kolecki-Majewicz i Tomasz Zaremba (w środku)

W takim właśnie spotkaniu - poświęconym winom piemonckim (ale nieoczywistym) - miałem zaszczyt i przyjemność uczestniczyć jako "gość specjalny". Specjały stały na stole - przekąski tutejszej kuchni. Wina prezentował Tomasz Zaremba z Wine Avenue, a opowiadał o nich także - a może dopowiadał - Tomasz Kolecki-Majewicz, utytułowany mistrz sommelierski i winny gawędziarz.

Celaeno Roero Arneis DOC białe (72 zł)

Biała klasyka - Celaeno Roero Arneis DOC białe (72 zł) - zrazu lekkie, ale po chwili głębokie. Kwiatowo-cytrusowe. Z ładną kwasowością, co dość niecodzienne jak na ten szczep - delikatnie żłobiącą rowki w podniebieniu. Rodzina winiarzy gospodaruje od XIII wieku, robią 80 tys. butelek rocznie. Wino świetnie złożyło się z zupą-kremem z dyni z dodatkiem oliwy z Apulii. Ale pasowało też do serów i innych przekąsek. Bezpieczny wybór, jeśli ktoś chce wywrzeć wrażenie na gościach na domowym obiedzie. Na prezent też dobre.
Montalbera La Tradizione Ruchè di Castagnole Monferrato DOCG (75 zł)

O winach ze szczepu Ruchè pisała kiedyś Marta Wrześniewska z Winicjatywy. Że różane, aromatyczne i zadziwiające. To prawda! 75 zł za Montalbera La Tradizione Ruchè di Castagnole Monferrato DOCG jak na tę jakość to niewygórowana cena. A wino niezwykłe, nie tylko różane, ale i dżemiste, obleczone ładnym garbnikiem, elegancko zakończonym, długim w finiszu. Doskonałe do mięs w ciemnych sosach! Dostać takie wino w Polsce to rzadkość.
Montalbera Laccento Ruchè di Castagnole Monferrato DOCG (93 zł)

Droższe o 20 zł Montalbera Laccento Ruchè di Castagnole Monferrato DOCG (93 zł) jest bardziej głębokie. Bardziej finezyjne - macerowane dłużej, bo od 10 do 12 dni. Od razu narzuca się większa tanina, bardziej zadziorna. Tu do róży i kwiatowości dochodzą korzenie. Kwasowość też całkiem przyjemna.

Montebruna Il Baciale Monferrato Rosso DOC (104 zł)

Następny krok to poważne wina o poważnej cenie czyli kosztujące 104 zł dwie etykiety Montebruna. Il Baciale Monferrato Rosso DOC (104 zł) nie pozostawia wątpliwości - moc, dąb, śliwka i dżemik. Kupaż włosko-francuski czyli 60 proc. Barbery, 10 proc. Pinot Nero, 10 proc. Cabernet-Sauvignon i 10 proc. Merlot. Całość dziesięć miesięcy dojrzewała w beczce. W aromacie poza śliwką są czerwone i czarne owoce - wiśnie, porzeczki, ale także pieprz i cynamon.
Montebruna Barbera d'Asti 2013 DOC (104 zł) z samych gron Barbery jest ciemniejsze i bardziej korzenne. Bardziej lukrecjowe, kawowe. Intensywne o długim finiszu. Do makaronów z czerwonym mięsem ideał!

Polixo Moscato d’Asti DOCG (72 zł) i deser

Na deser muszą być oczywiście słodkości - nie tylko kremowe ciastko z truskawkami, ale i Polixo Moscato d’Asti DOCG - delikatnie musujący słodziak o alkoholu niskim jak w piwie - tylko 5,5 proc. Z aromatycznego szczepu, którego aromaty to słodkie cytrusy: głównie brzoskwinki i miód. Lekką kwasowość niosą maleńkie bąbelki. Nie ma wielkiego ciężaru, jak przy poważnych słodkich tokajach czy Sauternes. Jest rozkoszna prosta słodycz! To wino, którego trzeba spróbować choć raz w życiu!


Makarony - koniecznie z mięsem i Ruchè albo Barberą!
Degustowałem na zaproszenie Mercato