poniedziałek, 18 grudnia 2023

Inaczej po prostu się nie da czyli "Riesling i tapasy" TPB

Riesling i tapasy. O niezwykłych połączeniach jedzenia i wina na szlakach Europy

Podczas spotkania autorskiego

Inaczej po prostu się nie da... Właściwie każda winna impreza to nie tyle wino, aromaty, kwaski i taniny, refleksy i oleistości, ile właśnie opowieści. O tym, dlaczego winiarz nazwał wino imieniem babci, dlaczego na etykiecie jest nazwa pozostałości dawnego kościoła albo - w języku etrusków - odmiana miejscowego ptaka czy żaby...

Tak poznacie książkę - kolory i czarny tytuł

No właśnie - opowieści. Wino jest ich katalizatorem, a jeszcze w połączeniu z odpowiednią osobą, po prostu kwasem pikrynowym słownego muszkietu, jaki każdego dnia nosi ze sobą Tomasz Prange-Barczyński. Oczywiście po to, by odpalić go w dobrze wybranym momencie. Oj tak, Tomasz jest skupionym obserwatorem winnej sfery i arsenałem winnych opowieści. Te biorą się z jego ogromnych doświadczeń, podróży, przeżyć. Wybuchają katalizowane nasuwającymi się skojarzeniami i wrażeniami chwili.

Jedna z chwil, kiedy skupienie jest ważne, ale i... obserwacja (fot. Lidl)

O tym właśnie jest najnowsza książka wydana przez Pascal - "Riesling i tapasy. O niezwykłych połączeniach jedzenia i wina na szlakach Europy" to już trzecia pozycja Tomasza, redaktora naczelnego "Fermentu. Magazynu o winach" (inne pozycje to "Świat na winnych szlakach" i "Europa na winnych szlakach").  

Tym razem autor zabiera nas do 13 winnych krajów i wtajemnicza w sekrety swoich peregrynacji związanych z miejscową kuchnią (stąd owe tapasy - bo chodzi o to co do wina pasuje - nie tylko do rieslinga). Każdy z 24 rozdziałów traktuje o innej winnej przygodzie, innych doznaniach, innym zakątku - czy to Węgier, Hiszpanii, Grecji, Chorwacji czy Austrii. Czego tu nie ma!

Z wielkim węgierskim winiarzem Zoltanem Heimannem

Często zaczyna się jak u Hitchcocka - ale spokojnie, nie chodzi o trzęsienie ziemi. Tylko chodzi o obserwację właśnie. I perspektywę. Narrator zaznajamia nas ze światem przefiltrowanym przez swoje "ja", które albo jest na włóczędze po starówce, a to chciałoby przejść całą długość ulicy popularnych winebarów, a to spróbować słynnego octu, żabich udek z luganą czy zakosztować truskawkowej palinki, którą może ktoś jeszcze produkuje... I tu spotyka go nie tylko tak wyczekiwane i upragnione wydarzenie - ale i towarzysząca mu niespodzianka. Czy też zakłócenie. I to ono rzuca zupełnie inne światło na gwiazdę czy też "main dish". 


Dawne czasy. Podczas degustacji win z południa Francji

Bywa nieoczywiście, ale zawsze pysznie. Tym bardziej w takim przypadku, gdy mamy w bagażu choć część tych smaków, o których autor pisze. Spojlerował nie będę - jeśli w winie szukacie czegoś więcej niż tylko procentów, i przemierzacie Europę choćby na wczasach czy biwaku, to ta książka jest dla was. Bo może właśnie mijacie niepozorną tawernę, mijacie płot, za którym w równych (a może i chaotycznych) rządkach wzrasta winorośl. 

I jeszcze moja taka osobista refleksja. Pamiętacie Dobrego Wojaka Szwejka? Już od dobrych kilku lat moje i Tomasza drogi przecinają się tu i ówdzie, w tym małym winiarskim światku i takim właśnie naszym wojakiem Szwejkiem widzę Tomasza. Wierzę, że znakomicie poradziłby sobie w C.K. mundurze. No i nie opowiadałby tylko o piwowarze Zemanie ze Zdołbunowa, ale o tym, gdzie uciekły te wszystkie żaby, do których lugana jest najlepsza. Bo inaczej po prostu się nie da. 

Czasem wino bywa kwaśne. Znaczy kwasowe. Ze Zdegustowanym u Mielżyńskiego

Tomasz Prange-Barczyński, Riesling i tapasy. O niezwykłych połączeniach jedzenia i wina na szlakach Europy. Wydawnictwo Pascal, 367 stron.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz