poniedziałek, 18 stycznia 2016

Z wizytą w Winnicy Turnau odc. 1

Gdzieś na końcu świata...
Zbigniew Turnau w winnicy. Biała podłużna łacha to jeziorko, które magazynuje ciepło

 
Baniewice na Zachodnim Pomorzu. Słońce prawie w zenicie na bezchmurnym niebie, na asfalcie lód roztapia tylko tam, gdzie nie pada cień drzew. Na tych skrawkach lodu nasz lexus ślizga się, ale elektronika go w ułamku sekundy wyprowadza na prostą.
Spokój zachodniopomorskich wiosek jest tak bezczasowy - nie
spotykamy żadnego samochodu, poza zaparkowanymi gdzieś na poboczach. Wydaje się, że jesteśmy na końcu świata. Zza wzniesienia wyłania się wielki ceglany budynek - ten sam, który widzieliśmy wczorajszej nocy - imponująco oświetlony - kiedy błądząc po terenie szukaliśmy małego domku na nocleg.

Chateau Turnau o zmierzchu (fot. Olaf Kuziemka)

Ten imponujący ceglany, otoczony solidnym płotem to właśnie główny budynek Winnicy Turnau. Turnau to producent, który przebojem wdarł się w zeszłym roku w grono polskich winiarzy. I to nie byle jak! Od początku było to 40 tys. butelek - a to już liczba, o jakiej inni mogą pomarzyć. Ale to nie hobbystyczna działalność, tylko część biznesu inżyniera, a z zawodu biznesmana z branży rolniczej.

Bo wina Turnau produkuje nie krakowski bard Grzegorz, ale jego kuzyn Zbigniew. W biznesie jest także jego syn Jacek, z zawodu ekonomista oraz Tomasz Kasicki, absolwent Akademii Rolniczej w Szczecinie. - Z Grzegorzem mamy wspólnego pradziadka. To Jerzy Turnau, założyciel Wyższych Kursów Ziemiańskich we Lwowie, literat i malarz, człowiek renesansu. Jego genów wystarczyło by odzielić i rolników, i artystów, i naukowców - uśmiecha się Zbigniew. - Losy XX wieku ten nasz ród nieco rozrzuciły, ale spotkaliśmy się ponownie i Grzegorz także jest w naszej spółce. To pomocne, mam świadomość, że może większość ludzi kojarzy nazwisko Turnau z Grzegorzem, który jest już taką legendą Krakowa. Absolutnie nam to nie przeszkadza, ale wręcz pomaga.

Droga do winnicy wiedzie wąskim malowniczym traktem - o tej porze bez auta z napędem na 4 koła wjechać nie sposób. Pomysł na winnicę przyszedł od Tomasza Kasickiego, który będąc z wizytą w hiszpańskiej winnicy dojrzał między rzędami winorośli takie same rośliny jak w Baniewicach. - "Jak to co u nas rośnie w Hiszpanii, to u nas może rosnąć to, co w Hiszpanii" - powiedział. Stąd pierwsze trzy hektary. W 2012 r. było ich już 15. A w 2013 r. doszło kolejnych pięć.

Plan parceli i nasadzeń w Winnicy Turnau (fot. Olaf Kuziemka)

- Co metr rośnie jeden krzew, mamy ich 60 tysięcy. Na początku mieliśmy winorośli pół na pół. Pół areału czerwonych, pół białych, ale Frank Faust, nasz winemaker, którego przekonaliśmy, by dla nas pracował, uświadomił nam, że lepszy stosunek to 70 proc. białych i 30 proc. czerwonych.
Frank Faust to dwumetrowy wesoły młodzieniec. Ma 37 lat i 20-letnie doświadczenie w zawodzie, ale z wyglądu wydaje się, że ma o 10 lat mniej. To on ma decydujący głos w wyborze winiarskiej drogi.

Rzędy są czytelnie oznakowane

Gdy rozmawiałem z nim podczas wiosennej promocji w Warszawie, uśmiechał się tajemniczo. Wspominał o planach - że będzie pinot noir i inne szczepy. I rzeczywiście, są! Wszystko widać na mapie, którą przybito do domku "wartownika" na środku winnicy. Wyżej stoi tylko ambona. Winnica rozpościera się się w dół. - Południowe nachylenie stoku, a tuż obok jeziorko, które pełni rolę zbiornika ciepła. Gdy w okolicy są ujemne temperatury, tu utrzymują się dodatnie - wyjaśnia Zbigniew Turnau.

W sezonie zbiorów zatrudniają 16 pań. To wystarczy przy dzisiejszej produkcji. Ziemia jest tu nawet za dobra dla winogron, stąd między krzakami winorośli rośliny motylkowe, które konkurują z gronami. Te zmuszone są zapuszczać głębiej korzenie. Grona mogłyby dawać nawet i 15 ton moszczu z 1 ha, ale Turnauowie ograniczają wydajność do 6-7 t/ha.

Tuż obok jeziorka rosną jabłonie - szara reneta i topaz. Posadzone na cydr. Bo Turnau chce także robić wino z jabłek. Od razu 100 tysięcy litrów rocznie. Ale to zależy od tego czy dostanie dofinansowanie z wojewódzkiego programu.
Z dofinansowaniem i inwestycjami jak to w Polsce - ciężko coś
przewidzieć.
- Gdy prosiłem rzeczoznawcę, by oszacował koszt remontu budynku gospodarczego pierwsza wycena wyniosła 1,2 mln złotych. Poprosiłem, by się nie wygłupiał - opowiada Zbigniew. - Poprawiony kosztorys opiewał już na 2,4 mln zł. A remont kosztował tak naprawdę 5,6 mln zł. I tak dofinansowanie wyniosło ok. 15 proc. całości...

Zrewitalizowany budynek ma rodowód sięgający 1881 r. Z zewnątrz skromny, wewnątrz imponujący

Ale "chateau" wygląda dziś imponująco. Kiedyś był to rozjeżdżająca się, osiadająca w ziemi, stodoła z czerwonej cegły. Dziś błyszczy z daleka. Widać, że wiele cegieł się różni od tej oryginalnej z 1881 r. - Budując szukaliśmy po całej Polsce rozbiórkowej cegły w takim samym rozmiarze - wyjaśnia gospodarz.
Imponujący pawilon mieści całe centrum - przed nim są utwardzone
podjazdy, jest plac, jest linia do winifikacji (prasa i nowoczesna odszypułkowarka oraz stalowe tanki z chłodzeniem wodnym - w stali zmieści się 120 tys. litrów moszczu.

Autor, Paweł Grotowski, Sebastian Bazylak i Zbigniew Turnau. Aparat trzyma Olaf Kuziemka

- Są tak dobrane, by docelowo każdego roku produkować 120 do 150 tys.
butelek - wyjaśnia Zbigniew Turnau. - No i wszystkie urządzenia są łatwe w czyszczeniu. Po każdym dniu mają wyglądać jak nowe. I tak wyglądają!
Rzywiście - czysto i sterylnie. Jedyne "nieczyste" rzeczy to drewno beczki
zabrudzone czerwonym winem i kropla pinot noir, która ląduje na gresie podłogi. Ale czy do tego można się przyczepić?

Większość beczek stoi (a raczej leży) na parterze, a część w piwnicy. W sumie 110 - z dębu amerykańskiego i akacji. Od różnych producentów i różnym stopniu wypalenia. W tym roku na rynek wejdą nowości - Chardonnay, Pinot Noir i Solaris Premium. Próbujemy tych win jeszcze z beczki. Chłodne, trzeba ogrzać dłonią. Pomaga. Chardonnay będzie kremowe, miękkie, bardzo aromatyczne. Solaris Premium nieco bardziej powściągliwy. A Pinot Noir?

110 beczek z dębu amerykańskiego (fot. Olaf Kuziemka)

Ciemny, bardziej przypomina w kolorze Tourigę niż Pinota. Ma w aromacie ciekawe nuty głębokich owoców, lukrecji. Co go czeka, gdy dojrzeje?
Z winami, które już na rynku są, zapoznajemy się w sali na piętrze. Na scenie stoi fortepian Bösendorfer, ściany wygłuszone, dyskretne nagłośnienie, ekran. Promienie ostrego zachodzącego słońca przeszkadzają w oglądaniu slajdów - ale żaluzje opuszczane na pilota wprowadzają nas w świat półmroku. Ze zdjęć widać skalę przeobrażeń winnicy. Po próbowaniu win (o nich w następnym odcinku) i obiedzie możemy swobodnie porozmawiać. W cieple, bo na zewnątrz już ładny
mróz.

Kielich z logo Winnicy. A w środku pierwszy rocznik Chardonnay!

Z opowieści Zbigniewa przebija pewność drogi, którą chce podążać. Widać, że to dla niego już nie tylko ciekawostka, ale sprecyzowany projekt - poważne wyzwanie. Wina mają być sprzedawane do sklepów specjalistycznych, a nie marketów (choć te błagają o sprzedaż). A także do restauracji, hoteli, na eksport. Jakość ponad ilością.
W perspektywie - rozbudowa. Niedawno kupiony dom naprzeciw "chateau" zostanie zamieniony w dom gościnny z kilkoma pokojami, staną też zapewne inne budynki. To zresztą konieczność, bo w istniejących tankach uda się zwinifikować zebrane winogrona, ale jeden budynek z piwnicą nie pomieszczą tylu beczek. - Mam tę świadomość, że w odróżnieniu od niektórych polskich winiarzy bank nie dyszy mi na plecach - mówi nasz gospodarz. - Ale to nie znaczy, że możemy sobie odpuścić. To mobilizuje. Czekają nas lata pracy!

Nasz Lexus przed budynkiem winnicy (fot. Olaf Kuziemka)

Do Winnicy Turnau podróżowałem Lexusem IS200t, który jest partnerem w podróżach winnych Olafa i Pawła Powinowatych. Był z nami także Sebastian Zdegustowany.


czwartek, 14 stycznia 2016

Flaszki we mgle vol. 2 czyli co to za szczep?

19-stka z jokerem

Chateauneuf du Pape z Lidla - jedyne wino degustacji złożone z kilku szczepów

Takie sceny znamy z kina akcji: pan w nienagannym smokingu kręci kielichem, wraża do środka nos, zamyka oczy i mówi "Lewy brzeg, południowy stok, rocznik 1982, sto procent merlota. Chateau Tas de Pierre!". Nic z tego, to tak nie działa. Udowodnił to Wine Mike czyli Michał prowadzący blog o winach Wine trip into your soul. Rok zaczął z przytupem - degustacją w ciemno w zaprzyjaźnionym sklepie i barze Pod Pretextem. Cel jak najbardziej edukacyjny - czyli czy potrafisz rozpoznać szczep w kieliszku? Mike nie byłby sobą, gdyby nie jego metodologia - nieco pokrętna, bo nastawiona na wyjątki i nieoczywistości. Ale po kolei.

Cincinatto Castore Bellone 2013 (Krople Wina - 39 zł)

Co może być w butli z winem kwasowym, gorzkim, mocno jabłkowym, choć podszytym czymś nieciekawym, nieco nudnym, mało porywającym? Nie wiedząc, co jest w butli numer jeden typowałem włoskie Pinot Grigio. Zresztą jak chyba większość zebranych. A tu niespodzianka - bo to szczep Bellone. Jeszcze nie miałem okazji go smakować - ale na pewno bije na głowę niejedno Grigio. Butla okazała się Cincinatto Castore Bellone 2013 (Krople Wina - 39 zł). 

Domaine Michaut Chablis 1-er Cru 2014 (Lidl - 69,99 zł)

Numer dwa pokazało na tle poprzednika ostrzejszy pazurek. Sporo ciałka, ładna kwasowość, pięknie wżerająca się w podniebienie. Ale i miękkość, ziemistość. I pewna nuta spalenizny. Pouilly Fume? Nie, Chablis - odkrył Adam Pawłowski. A zdarta przez Mike'a folia odkryła etykietę Domaine Michaut Chablis 1-er Cru 2014 (Lidl - 69,99 zł).


Ecker Eckhof Grüner Veltliner (Wino i Kieliszki - 37 zł)

Prostota i szczerość w trzeciej butli, niska kwasowość. Takie proste wino do sałat. Może trochę mało wyraziste - celowałem w tanie wino za 29,99 zł. Nie dostrzeliłem 8 zł. Bo butla nr 3 kryła wino za 37 zł (ale 1 litr!) - Ecker Eckhof Grüner Veltliner (Wino i Kieliszki). A wystarczyło skojarzyć, że tak by pasowało do szparagów...


Tola Sauvignon Blanc 2013 (Krople Wina - 69 zł)

Wysoka kwasowość i nieco cytrynki powinny dać trop, ale gęsta struktura i pewne uładzenie zmyliło. A to po prostu Sauvignon Blanc. Nietypowe - bo ani z Nowej Zelandii, ani z Francji. Tylko z Sycylii! Bo to ukochana miejscówka importera (Krople Wina) Tola Sauvignon Blanc 2013 za 69 zł.


Wittmann Weisser Burgunder 2014 (Wine&You - 39 zł)

Miękkość i krągłość sugerujące Alzację, przy jednoczesnej ładnej kwasowości wskazywała coś na kształt Rieslinga, choć bez jego typowych nut. Oczywiście - bo piątka była Weisser Burgunderem - Wittmann 2014 (Wine&You - 39 zł).


Dehesa del Carizal Chardonnay 2011 (Pod Pretextem - 89 zł)

Złote, mocno kwasowe, ale utlenione, intensywne, złożone - dziwactwo, ale bardzo przyjemne. Nikt chyba nie odgadł, że to Chardonnay (Dehesa del Carizal Chardonnay 2011 z Pod Pretextem za 89 zł) z Hiszpanii! Jedna z niebanalnych butelek ze sklepu naszego gospodarza.


La Calma Chenin Blanc 2011 (Pod Pretextem - 199 zł)

Butelka numer 7 także nasuwała mi na myśl Hiszpanię: także złoto, jak to skradzione Indianom, kwasowość, jabłuszka... Pyszne, choć zagadka nie lada. A to najdroższe wino degustacji - La Calma Chenin Blanc 2011 (Pod Pretextem - 199 zł).


Sibiliana Eughenes Cataratto Lucido 2014 (Białe czy czerwone - 59 zł)

Aromatyczna landryneczka, owocowo-kwiatowa. Jak perfumowana, choć nie tak intensywnie jak Gewurtraminer. Muscat? Ależ skąd, Mike nie byłby sobą, gdyby nie zamieszał - w butli numer 8 było wino ze szczepu Cataratto Bianco Lucido. Sibiliana Eughenes Cataratto Lucido 2014 można kupić w sklepie Białe czy czerwone? za 59 zł.


Weinrieder Kugler Grüner Veltliner 2014 (Kondrat Wina Wybrane - 49 zł)

Ostatnie białe wino przywodziło na myśl Europę bliską nam. Pieprz i wysoki kwas. To Weinrieder Kugler Grüner Veltliner 2014 od Marka Kondrata. Cudownie rześkie, wzorcowe. 


Vinessens Scandal Monastrell 2014 (Kondrat Wina Wybrane - 36 zł)

Pierwsze czerwone wino miało się wydawać po białych niebiańskim, ale... było lekko żelaziste, pestkowe, o cienkiej strukturze, sporej taninie. Nikt nie trafił, że to hiszpańskie Vinessens Scandalo Monastrell 2014 (Kondrat Wina Wybrane - 36 zł). 

Ecker Eckhof Zweigelt 1 litr (Wino i kieliszki - 37 zł)

Ciemne śliweczki w butelce nr 11 na pewno nie przywodziły na myśl wina z chłodnej Austrii. Ecker Eckhof Zweigelt (Wino i kieliszki - 37 zł za 1 litr!).


F.Schatz C Pinot Noir 2009 (Wine&You - 112 zł)

Flaszka nr 12 zadziwiała. Włoski charakter, może Valpolicella, ostra, mocno owocowa, jakby podstarzona już. A to żadne Włochy, tylko... wino niemieckiego winiarza uprawiającego winogrona w Hiszpanii, w maleńkiej winnicy. Wina mają literki z nazwiska właściciela. Próbowałem ich na Grand Prix Magazynu Wino, zrobiły na mnie wielkie wrażenie, ale trzeba by mieć pamięć komputera z filmowej serii HAL, by skojarzyć, że oto w Majkowej flaszce nr 12 jest właśnie F.Schatz C Pinot Noir 2009 (Wine&You - 112 zł).


Châteauneuf-du-Pape Cuvée des Félibres 2011 (Lidl - 69,99 zł)

Pieprzowe akcenty, nieco dymu, sporo zieloności i zdecydowany owoc, choć nie do końca głęboki - kierowały tropy na Węgry albo do Portugalii. Ale nic z tego! W butli nr 13 ukryty był poczciwy - już chyba ciężko znaleźć go w dużych miastach na półkach Châteauneuf-du-Pape Cuvée des Félibres 2011 (z Lidla - za 69,99 zł).


Olga Raffault Chinon Cabernet Franc Les Barnabes 2013 (Mielżyński - 56,80 zł)

Ziemisty, nieco kredowy owoc. Cabernet? Tak, ale na pewno nie Sauvignon. Butelka nr 14 to Olga Raffault Chinon Cabernet Franc Les Barnabes 2013 (Mielżyński - 56,80 zł).


Sibiliana Eughenes Perricone 2014 (Białe czy czerwone? - 59 zł)

Mnóstwo ciemnego owocu, napakowanego ładną choć niezbyt ciężką taniną, przywodziły na myśl południe Francji. A to istotnie gorąca ziemia, bo zachodnia Sycylia - Sibiliana Eughenes Perricone 2014 (Białe czy czerwone? - 59 zł). Fajne, pyszne wino jak na tę cenę!


Anima di Nero Nero di Troia 2013 (Krople Wina - 69 zł) 

Przy szesnastce stawiałem na bordoskie szczepy z włoskiego terroir - szlachetne, lekko powidłowe. A to Anima di Nero Nero di Troia 2013 (Krople wina - 69 zł).


F.Schatz H Acinipo Lemberger 2006 (Wine&You - 89 zł)

Siedemnasta flaszka miała dziwaczne nuty - lekko... gronowe, neutralne, sokowe. Trochę kojarzyło mi się z bułgarskim lub rumuńskim winem. A to chodziło o zupełnie inną stronę Europy - Hiszpanię prowadzoną niemiecką ręką. Czyli Schatz H Acinipo Lemberger 2006 (Wine&You - 89 zł).


Heinrich Blaufrankisch 2013 (Mielżyński - 68,90 zł)

Nos "osiemnastki" wskazywał na kwasowe wino gdzieś z naszych okolic, na pewno nie na Hiszpanię. Troszkę aromatów warzywnych, ale sporo kwasowości - Austria jak nic! Heinrich Blaufrankisch 2013 (Mielżyński - 68,90 zł).

Foradori Teroldego Rotaliano 2012 (Mielżyński - 96 zł)

Ostatnia butla - ale tylko jeśli chodzi o kolejność. Bo "dziewiętnastka" to wyśmienite wino, gęste, ciemne. Jedyny typ - Włochy. I oto Foradori Teroldego Rotaliano 2012 (Mielżyński - 96 zł). Dymne, z nutką kakao, gorzkiej czekolady. Wspaniałość warta niemal stówy!

Nikt nie rozpoznał stoku, nachylenia, konkretnego producenta, konkretnej etykiety i rocznika. Ale może w ogóle nie o to chodzi?

Wina poza mną w mroźny dzień usiłowali rozpoznawać: gospodarz Pod Pretextem Łukasz Gajewski, redaktor Przeglądu Gastronomicznego Andrzej Kusyk, pierwszy polski Master Sommelier Adam Pawłowski, Sebastian Zdegustowany, Robert z Naszego Świata Win, Mariusz Pisane Winem i Piotr Z Winem do kina

A tak relacjonowali inni:

- Gospodarz: o dowodach na unikalność

- Nasz Świat Win: o trudnym poszukiwaniu prawdy

wtorek, 22 grudnia 2015

Winne Wtorki: Wino do Wigilii - 6 pkt.

Rigol Cava Brut



Półka - na wysokości twarzy
Gdzie i czemu tak drogo - Centrum Wina, Winezja (próbka importera)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!


Dziś w Winnych Wtorkach - czyli dniu, w którym winni blogerzy piszą o winach na "zadany temat" - wino na Wigilię. Pewną refleksją napawa mnie komentarz Grzegorza, który zjechał mnie za wpis o winie musującym, które pasowało by według mnie do wędzonej ryby, a nie konweniuje z wytwornym sylwestrowym przyjęciem. OK, rzeczywiście, może wędzona ryba na przywitanie Nowego Roku to afront, ale na Wigilię? Jak najbardziej!

Teraz czas na Cavę z Centrum Wina, które odwiedziłem dzisiaj. Za niespełna 25 zł mamy wspaniałego musiaka! 11,5 proc. alkoholu. Hiszpańskie wino musujące wytwarzane metodą tradycyjną, czyli szampańską. Z gron Macabeo, Xarello, Parellada. Jest rześkie i bardzo kremowe, z dużymi bąblami, rosnącymi na języku.

Z kilkunastu już win musujących, które właśnie testuję, chyba najbardziej nasuwa na myśl prawdziwego "szampana". Owszem, grzybów i osadu mało, ale jest bardzo cytrusowe, limonkowe, eleganckie. Gdzieś w głębi czuć nutki grzybowe, tlenione, migdałowe. Świetna cava! Za 25 złotych? Przebija wiele etykiet nawet za 39 zł.

Do czego pasuje? Do barszczu z uszkami może nie (nie psujmy tego smaku), do grzybowej mojej mamy też nie, ale do pierogów z grzybami i kapustą - jak najbardziej! Do bigosu bezmięsnego też! Do karpia z grubą ością także. Do jesiotra wędzonego! Ale, ale... nie zapomnijcie o 31 grudnia. Wystrzał będzie, że hej!

Wszystkim Czytelnikom życzę Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku, absolutnie wyjątkowego i najlepszego!


Wino na 6 punktów w 7-stopniowej skali

A te wina polecają inni blogerzy:

- EnoEno: wino od Polaka znad Mozeli

- Blurppp: demografia, heraldyka, najazd Niemców i Regina!

- Italianizzato: w opozycji do cioci proponuje... Godello!

- Nasz Świat Win poleca Rieslinga, a nawet dwa!

- Winniczek także stawia na Rieslingi!

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Musiak niedrogi na Sylwestra z Tesco - 5 pkt.

Tesco Cuvée Cava Brut
 
 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Tesco i 17,99 zł (zakup firmowy)
Do Ideału? - Jeszcze trochę brakuje (5 pkt.)

Sklepowe półki już od co najmniej dwóch tygodni są nabite musującymi winami - czytamy na etykietach: "spumante", "prosecco", "metode champenoise", "metode charmat"... O co chodzi? O "szampana" oczywiście! Na Sylwestra!

W te 10 ostatnich sekund mijającego roku chodzi o to, by odkręcanie korka było momentem przełomowym. By ładnie huknęło, by smakowało. By było jak w 1908 roku - kawior i szampan (i tancerki - oficerskie śniadanie). By był zawrót głowy i radość.

Nie każdego stać na prawdziwego Szampana. Pol Roger, którego kochał Winston Churchill; Mumm, którym chlapią rajdowcy; Deutz, którego Robert Mielżyński otwiera wiosną razem z truskawkami...

Ale kto odwiedzi Tesco, znajdzie fajną butlę - Tesco Cuvée Cava Brut. Ma 11,5 proc. alkoholu i kremową nakleję. Dużo bąbelków, aromat lekko grzybowo-orzechowy, przypomina tlenione nuty wytrawnego sherry. Ciekawy musiak, zdecydowanie wytrawny. W smaku ładna, dość pełna struktura. Całkiem ciekawa propozycja - do wędzonych ryb idealna!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 17 grudnia 2015

Wspaniały Hiszpan z głową osła - 6 pkt.

Ronedelles Cap de Ruc Garnatxa DO Monstant


O winach hiszpańskich, których producenci i sprzedawcy gościli w Warszawie we wrześniu, pisałem już ogólnie - w tym o Llegendes Filoxera 1878 i Giral (wyższa półka), ale zachwyciło mnie dość proste - ale tylko z pozoru - Cap de Ruc.

Vins Ronadelles mają kilka etykiet tej marki - dwa czerwone, białe i różowe. To z żółtą naklejką to 100-procentowa Garnatxa (Grenache). To wino - od razu po odkorkowaniu - można śmiało pokazywać na kursach przy okazji omawiania cech fermentacji malolaktycznej. Bo od razu bucha w nos jogurtowa miękkość, pyszna wanilia homogenizowanego serka.
 
Ale po dłuższej chwili, a może tak naprawdę nieco obok, czuć dla równowagi pewną szorstkość, coś, co przywodzi na myśl lekką stalowość, elektryzującą bateryjkę na języku.

W smaku czuć ten dualizm, przy czym nie jest to jak rozdwojenie jaźni, tylko dwie uzupełniające się połówki. Jest szorstkość taniczna, metaliczna, a z drugiej wiśniowo-truskawkowo-waniliowa miękkość.

Zagadka się wyjaśnia, gdy zerkniemy na tajniki produkcji - wino młode, spędziło 4 miesiące w dużej beczce (400 l.), zostało tylko lekko filtrowane, a butelkowano je według księżycowego kalendarza Steinera (winnica jest biodynamiczna). Oczywiście, czy to wpływ biodynamiki, nie wiadomo, ale wino jest pyszne. Szkoda, że w Polsce nie ma importera.


Wino na 6 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 10 grudnia 2015

Węgier z Doliny Pięknej Pani. Smukły - 5 pkt.

Kiss Egri Cabernet Franc 2009


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Kiss Pinceszet i ok. 30 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze trochę brakuje (5 pkt.)

Kolejne wino z wakacyjnych remanentów - z miejsca, które odwiedza mnóstwo Polaków. Kupione w jednej z piwniczek (nr 14 - Kiss Pinceszet) z Doliny Pięknej Pani (Szépasszony-völgy) w Egerze. Dolina to takie miejsce na marginesie, a może i poza, "winiarstwa" przez "Wielkie W". By tu dojść, trzeba się wspiąć stromymi uliczkami Egeru, jeszcze ze dwa kilometry za katedrą, zejść krętą drogą i... stanąć w hałaśliwym i zatłoczonym miejscu. W podkowę ułożone są piwniczki, ciągnące się w głąb wulkanicznej tufy nawet po 20 metrów. Wewnątrz chłodno - w upalne dni świetne miejsce - komórki nie mają zasięgu, a płatność kartą - na zewnątrz (bo także brak zasięgu).

Jedna z piwniczek w Dolinie Pięknej Pani

Pełno tu nie tyle znawców, ile amatorów. W środku restauracje czy raczej bary. Frytki, sałatki, gulasz i kebab... Miejscowi przyjeżdżają rowerami, podają puste baniaki i proszą "do pełna". Sprzedawcy nawet nie pytają - odkręcają korek, wtykają nos i wiedzą - tu dolać Hárslevelű, tu Muskotaly, tu Királyleányka albo Kadarki... Wszystko za grosze, stąd też pełno turystów, zachwyconych niskimi cenami. I węgierskich sprzedawców, którzy potrafią zawstydzić, bo mówią po polsku, przynajmniej w podstawowym zakresie: "białe czy czerwone?", "słodkie?". A Polacy po węgiersku? Tu już jest gorzej...

Lubię tu odwiedzić kilka piwniczek - jedną z nich jest nr 14. Stąd właśnie dzisiejszy Cabernet Franc 2009. Ciekawe czerwone wino, otwierające się długo, bardzo długo. Ciężko powiedzieć, czy była tu użyta beczka - bo wino ma sporą lekkość, zwiewność, smukłość.

Cabernet Franc to jeden z tych szczepów, które wcześnie dojrzewają, sporo tu od razu po odkorkowaniu czekoladowości, ale - po pewnym czasie znika. Szkoda, bo znika nieco za szybko. Drugiego dnia jest jej już mało. Do głosu dochodzi "dusza" - pieprzność, ziołowość, w smaku liść mięty i kwasowość. Na tym wszystkim garbnik - dość wyraźny. Szkoda, że nie ma pewnej złożoności, głębi, ale do pieczonego mięsa akuratne, jak brzytewka!


Wino na 5 punktów w 7-stopniowej skali

wtorek, 8 grudnia 2015

Winne Mikołajki - czerwone i mocarne Primitivo!

Tormaresca Torcicoda Primitivo Salento I.G.T. 2012



W tych Winnych Wtorkach czas na Mikołajki! Czyli inicjatywa winnych blogerów obdarowujących siebie (w tym wypadku występujemy jako św. Mikołaje) winami. W zeszłym roku przypadło mi wino białe, cudownie rześkie i wulkaniczne, ale teraz św. Mikołaj po wino pojechał na drugi biegun! Bo obdarował mnie winem-mocarzem, czerwonym, beczkowym, dżemistym, głębokim.

Tormaresca Torcicoda Primitivo Salento I.G.T. to - jak zachwala producent - pierwsze wino z Apulii (to obcas i ścięgno Achillesa włoskiego "buta"), które weszło do setki najlepszych win Wine Spectators. Wino południa, wino gorące - ze szczepu Primitivo. Skoncentrowane, sprawia wrażenie półsłodkiego, co nas Polaków, zachwyca. Ale także wzbudza drwinki i uśmieszki smakoszy, którzy wolą adorować wątłe ciałka barolo.

Sęk jednak w tym, że w tym przypadku mamy bardzo aksamitne wino południa. Nie jest czarne, ale ma barwę pięknych ciemnych rubinów. Nie jest wcale przegrzane, nie jest aż tak przesadzone jak niektóre San Marzano, ma nieco słodyczy, ale równoważy ją buzująca nieco na dole akuratnie dobrana dawka kwasowości (kojarzy się z ładnym dżemikiem). Jest słodki czerwony owoc, ale i wyraźna śliwka. Spore, obcesowe nieco garbniki ujawniają się po drugim kieliszku, ale nie sprawiają, że język drewnieje. Finisz całkiem długi i kwasowy.

W Polsce wino znaleźć można w Winezji. Ale brak śladów po banderoli świadczy raczej, że butla przyjechała z zagranicy. Św. Mikołaj - którym w tym przypadku był "Nasz Świat Win" sprawił bardzo udany prezent. Na mocną Winiaczową szóstkę!


A tak zostali obdarowani inni Winni Mikołajowi Wtorkowicze:

- Blurppp: dostał białe wino z Hiszpanii

- Dolina Mozeli: bardzo przyjemny Furmint

- Eno Eno: św. Mikołaj przyniósł chorwacką czerwień

- Italianizzato: Pinot Noir z Burgundii

- Nasz Świat Win: św. Mikołaj przyniósł białego Węgrzyna

- Pisane Winem: św. Mikołaj był w Portugalii...

- Przy Winie: Gustaw dostał TiTi z Egeru!

- Winne Przygody: sama słodkość

- Winniczek: także obdarowany Portugalią

- Zdegustowany: obdarowany mozelskim Rieslingiem