środa, 21 sierpnia 2013

Australijczyk o niezłym aromacie - 4 pkt.

Jacob's Creek Shiraz Cabernet 2010



Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Próbka od Pernod Ricard Polska

Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

Kolejne już, przedostatnie czerwone wino z paczki Pernod Ricard Polska - Jacob's Creek Shiraz Cabernet. Piękny kolor i aromat też. Śliwka, czarna porzeczka, może leśny, gdzieś tam waniliowo-beczkowy trochę. Poważny.
Sprawia, że spodziewamy się orgii po winnym teatrze - pokręceniu kielichem, oblaniu ścianek, delektowaniu się aromatem. Ale… No właśnie, kubki smakowe nie przeżywają tu aż takiej przyjemności, jaką przeżył nos.
Nie powiem, by smak całkiem się rozjechał, ale sprawia wrażenie zbyt delikatnego. Są czereśnie, lekkie taniny dominujące w finiszu, który jest dość krótki. Do eleganckiego grilla w wesołym towarzystwie jest w sam raz.

Za aromat daję śmiało piątkę. Za smak już dwa punkty mniej.

 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Francuz okrągły za 7,25 euro - 5 pkt.

Saint-Emilion Pierre Chanau 2011



Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent od Francuskiego Łącznika
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

Druga butla przesłana przez Francuskiego Łącznika. Saint-Emilion z Auchan, po 7,25 euro. Mieszanka klasyczna bordoska - merlot, cabernet franc i cabernet sauvignon. Pysznie okrągłe wino (13 proc. alkoholu).
Aromaty czerwonych owoców, może z nutką trawiastą lekko, w smaku pełne, lekko taniczne, ale nienachalnie przyjemne. Jakby wzorzec wina ktoś wykonał.

Nie powiem, by było takie jak któreś z wielkich Grand Crus, ale to fajne wino bez ambitnych szaleństw,  smaczne. Wino, któremu do pełnego ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!

 

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

niedziela, 18 sierpnia 2013

Włoch trochę śliwkowy - 5 pkt.

Salento Rosso Feudi Nigri


Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - Vino Trio i 32 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

 
To niepozorna butla. I jakże zwodnicza! Etykietka z wyglądu mocno supermarketowa, korek plastikowy, co to go nie sposób wykręcić bez grubej ściery z korkociągu… A środek? Niezwykły.
Wspaniałe śliwkowo-balsamiczne lekko aromaty, malinowe, mięsiste. Łzy na ściankach kielicha regularne niczym fotki hipstera na instagramie.

Smak świetny. Bardziej owocowy, choć troszkę (odrobinę) też ziemisty. Nieco dżemikowy (wiadomo, 100 proc. primitivo), ale nie ma tu nic takiego zwodniczego jak w nieco "oszukanych" winach, gdzie aromat i smak idą zupełnie nie pod rękę. Taniny troszkę schowane, bardziej wiśniowe niż winogronowe. Producent zaleca łączyć z makaronami, ale to bardzo dobre wino do picia solo.  Wino, któremu do pełnego ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!
 

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

środa, 14 sierpnia 2013

Amerykanin pieprzny i czekoladowy - 6 pkt.

Zinfandel Burlesque Boutinot 2011

 
Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - Leclerc Warszawa Ursynów i 34,69 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

 
Po ostatnim (w sumie pierwszym) niepowodzeniu zakupem wina - niestety tanie francuskie - w ursynowskim Leclercu, sięgnąłem po drugą butelkę z tego samego zakupu. Zinfandela, którego kupiłem także (jak Cotes du Rhone) oczami  - na ładną etykietę.
Zinfandel Burlesque 2011. Etykieta to czerń, trochę różu. A wino? Też ciemne. Bałem się, że będzie jakaś porażka, a tu proszę - wspaniałość! We wspaniałym aromacie pieprz, czekolada, czarna porzeczka, skóra… moc sama. Napakowany owocami po same uszy!

W smaku mocarny, pyszny, owoc absolutnie dominujący. Pychota. Nic dziwnego, że wygrzebałem ostatnią butlę gdzieś z głębi najwyższej chyba półki. Bo taki zinfandel jest prawie idealnym winiaczem. Brakuje mu do absolutu już tylko ciut ciut!!

 
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

Węgier półsłodki i półdoskonały - 4 pkt.

Balatonboglári Muskotály Cuvée 2012


Półka - na wysokości kolan

Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Egeru i ok. 7,50 zł (zakup własny)

Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Półupał, to może być i półsłodycz. Muskotály Cuvée z regionu Balatonboglári  to kolejny łup a węgierskiej wyprawy. Półsłodki winiacz przywodzi mi na myśl wino z plastikowego baniaka kupione w egerskiej piwnicy. Z tym, że tamto było bardziej charakterne, bardziej ziemiste…
Tu jest ot, przyjemna słodycz, pozbawiona jakiejś wybitnej - "wibrującej" (jak to piszą niektórzy) kwasowości, ale cząstkowa na szczęście jest. Podobnie jak ananas i brzoskwinie.  W smaku pełne, wspaniale się komponuje z niebieskim pleśniakiem!

Krótkie śledztwo w google wykazuje, że tego wina do Polski nikt nie sprowadza. Pewnie gdyby to robił, stałoby na naszych półkach za 35 złotych. Wówczas byłoby przepłacone. Ale za 7 zł i 50 groszy? Tylko jechać na Węgry i kupować. Bo to winiacz w połowie doskonały.


Winiacz na 4 pkt. w 7-punktowej skali!

niedziela, 11 sierpnia 2013

Węgier z Egeru dziki jak upalne słońce - 4 pkt.

Egri Bikaver Villinger

 


Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Egeru i ok. 11 zł (zakup własny)

Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Węgierski Eger powitał mnie takim uderzeniem gorąca, że aż przysiadłem. W Polsce też upały, wiem, ale te nasze jakieś oswojone raczej. A tam - dzikość po prostu i gorąco bijące z powietrza, wody (termalnej, a jakże) i ziemi.
Trochę chłodu udało się znaleźć za to w egerskich sklepikach, które nieco obejrzałem pod winnym kątem. I przywiozłem co nieco, by owo dzikie słońce sobie przypominać. Egri Bikawer Villinger stało niepozornie na półce wśród tańszych nieco miejscowych win. Ot, wino za jakieś niespełna 600 czy 800 forintów (chyba, bo z biciem w piersi przyznam, że rachunek zapodziałem). Cena forinta w momencie zakupu? Za 1000 forintów 15 zł 50 gr.

Aromat? Ciekawy, bo bardziej ziemisty niż owocowy. Zupełnie inny niż to, co niegdyś w Polsce sprzedawano pod etykietą "byczej krwi". W nosie czuć kredę, ale też zioła, las, trawę.
Usta są troszkę mniej ciekawe - to wino nieco kwaskowate. Może ta słoneczna dzikość egerskiego słońca? Ale daje się pić nawet z przyjemnością.  Szczególnie do szynki pieczonej w sosie z przywiezioną papryką…

Jakbyśmy my mieli - w Polsce, w sklepach - swoje krajowe wina o takiej jakości nawet za równowartość 18 zł, to ja uznam, że w naszym kraju pełnym głupoty i chciwości "coś pękło i coś się skończyło".  

Winiacz na 4 pkt. w 7-punktowej skali!

Australijczyk, któremu upał nie wadzi - 6 pkt.

Jacob's Creek Shiraz Barossa 2009

 
Półka - nieznana

Gdzie i czemu tak drogo - Ogólnodostępne i ok. 50 zł (próbka od Pernod Ricard Polska)

Do Ideału? - Już ciut, ciut!! (6 pkt.)

 
To shiraz, jaki uwielbiam - skondensowana idea wina, okupująca biegun przeciwstawny do tego, na którym stoi sobie burgund. Wyrazistość tego shiraza można filmowo zobrazować tak: nie jakaś popierdułka, tylko killer. Ale tylko dla kogoś, kto przesadzi… Ale jeśli ktoś gustuje w małych ilościach, jest całkowicie bezpieczny.
Ale na poważnie - to bardzo fajne czerwone wino. A aromacie dżemowość, twardy posmak beczki, skóra, czekolada, ale też troszkę ziołowości. Takiej australijskiej, może eukaliptusowej?

W smaku nieco pikantne, pełne. Czuć moc, a finisz jest nieco goryczkowy. Co najlepsze - nawet takie upały nie przeszkadzają w smakowaniu takiego pysznego wina, któremu do ideału brakuje ot, ciut, ciut!


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!