Blog o winach Roberta Szulca. Wina czerwone, wina białe i różowe. Wrażenia, recenzje i... refleksje
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą białe wino z Węgier. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą białe wino z Węgier. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 1 października 2018
wtorek, 27 marca 2018
Winne Wtorki: wino na Wielkanoc
Abraham Pince Kakasok 2015
Na kilka dni przed świętami - taka okazja w Polsce jest dwa razy: przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą - internet zapełnia się pytaniami: "jakie wino na święta?". A jako że na dziś właśnie przypada Winny Wtorek, czemu nie próbować odpowiedzieć?
Temat w zasadzie znalazł się jakiś czas temu, gdy wielki miłośnik tokajskich win pan Andrzej z Gorlic, smakujący wina naszych bratanków bez "dręczenia się" ich opisywaniem (szczęśliwi, którzy mogą rozkoszować się winem hedonistycznie), przywiózł mi butelkę jednego z najostrzejszych furmintów, jakie miałem okazję próbować. To Kakasok 2015 z winnicy Abraham w Erdobenye (Tokaj).
Przedsięwzięcie Roberta Petera i Eniko Abraham to tylko 8 ha z kawałkiem - głównie na krzewy furminta (kawałek na szczep harslevelu), więc ilość produkcji iście butikowa. Ale jakość absolutnie równoważy tę małą produkcję! Kakasoka powstało w 2015 tylko 509 butelek. Jedna z nich stoi przede mną!
Problem jest tylko taki, że to wino nie ma importera. Kosztuje u producenta - trzeba pojechać do Tokaju - 4500 forintów, co daje jakieś 58-60 zł. Zalety są dwie: a. wina tej klasy taniej na pewno w Polsce nie kupicie; b. możecie je przechowywać pewnie z 10 lat!
Miałem okazję już spróbować jej do niedzielnego obiadu nieco zbliżonego charakterem do świątecznych dań. I absolutnie pasowało! Jest odmienne niż pewien furmint ostatnio próbowany, który w niskim, choć zalecanym (8-12 st.) zakresie temperatur wydawał się mdły i nijaki niczym pinot grigio... (wystrzelił dopiero po 18 st. C)
Kakasok nie bierze jeńców nawet wówczas, gdy jest zimniejszy niż zalecane 8 stopni! Jest od razu cudownie herbaciany, świeży, pachnie minerałami zaklętymi w płynie o lekko słomkowej barwie... Jest w smaku ostry jak żyletka nawet wówczas, gdy jego temperatura lekko wzrośnie, a to na wielkanocnym stole na pewno się zdarzy!
Gdy nieco już się ogrzeje, emanuje aromatem egzotycznych owoców, z lekkim, acz wyraźnym, rodzynkowym tłem. Ma wciąż w sobie to coś, co pozwala na wielki oddech od wszelkich tłustości. Znakomicie się wkomponuje w dania domowej produkcji, da radę nawet jajom na twardo, jajom faszerowanym, szynce, białej kiełbasie. Może tylko słodkie mazurki go zdominują... Ale jednego mi żal - że jeśli otworzymy butelkę na święta, na pewno wypijemy!
A takie wina na Wielkanoc polecają inni Winni Wtorkowicze:
- Blurppp: sherry manzanilla
- Italianizzato: też tokaj, ale na słodko!
- Nasz Świat Win: Gamay, choć nie tylko!
- Winne Okolice: pościć czy nie pościć?
wtorek, 15 lipca 2014
Winne Wtorki - Węgier z wulkanu - 6 pkt.
Juhfark Nagy Somlói 2012
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Węgier i 699 forintów (ok. 10 zł - zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!
Wytrawność po węgiersku - to temat dzisiejszego Winnego Wtorku. U mnie więc dziś wino, które czekało troszkę na tę okazję w zimnej szafie - Juhfark Nagy Somlói 2012. Nie od żadnego chyba uznanego producenta, ale kupiony za śmieszne pieniądze - 699 forintów - w węgierskim Tesco.
Trochę kupiony z ciekawości - bo o wulkanicznych winach z węgierskiej góry tyle człowiek słyszał, a nie miał okazji spróbować zbyt wielu. Spotkać w polskich sklepach też jakoś nie można. A szkoda, bo już choćby to wino, które w przeliczeniu na złotówki kosztowało może "dychę", jest smakowite!
W kieliszku piękne złoto. Tak imponujące, że ciężko zrobić ładne zdjęcie amatorskim sprzętem. Nic nie odda tego połysku. Aromaty już na granicy utlenienia i to wyraźnego, ale jakże wspaniała kwasowość!!!
Wypala dziury w podniebieniu nie tylko w pierwszym łyku, ale nawet w finiszu, w echach, które pozostały po tym co spłynęło nam do żołądka. Zimne jest kamienne i takie sobie, ale nieco ogrzane jest super!
Lekko tłuste i miłe, głębokie, pełne, skoncentrowane. W nosie czuć i miód, i suszone morele, i nieco słodyczy. Takiej dojmującej, gdy niezbyt zimno, przyjemnej i gorącej. Na takie gorące lato brałbym kartonami. Gdybym tu miał gdzieś małe Węgry...
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!
A tak smakowali inni wtorkowicze:
- Czerwone czy Białe z winem za 45 zł! Z wyczuwalnym alkoholem!!!
- Jongleur: pełnia hedonizmu
- Winniczek: białe rodem z Egeru
Subskrybuj:
Posty (Atom)