Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wina niemieckie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wina niemieckie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 13 marca 2025

Okrągłe urodziny rieslinga. Już 590.!

Niech żyje król na "R" 


Są niezwykłe. Bywają kościste, nad wyraz szczupłe, tak kwasowe, że zdają samym aromatem wypalać dziury w podniebieniu. Ale bywają też rozłożyste, szerokie, emanujące przyjemnym tropikalnym aromatem dojrzałych brzoskwiń. Bez nich świat wina byłby zubożałym cieniem. Rieslingi. Najważniejsza odmiana winogron w Niemczech. Dziś, 13 marca 2025 r. przypadają umowne 590. urodziny rieslinga. Tyle lat temu ktoś zapisał nazwę "riesling" w księdze o historycznej wartości. 

13 marca 1435 roku Klaus Kleinfisch, administrator hrabiego Johanna IV z Katzenelnbogen, zakupił sześć sadzonek „Riesslingen” do winnicy w Rüsselsheim. W dokumencie sprzedaży po raz pierwszy w historii pojawia się słowo "Riesling".  Stąd umowna data 13 marca jako dzień urodzin rieslinga. Oryginalne zdanie z dokumentu brzmiało: "Item 22 ß umb seczreben rießlingen in die wingarten " – zakup 6 sadzonek za cenę wynoszącą 22 szylingi.

Dziś Niemcy są liderem w uprawie rieslinga. Powierzchnie upraw obejmują 24 388 ha (2023 r.), co stanowi blisko 45 proc. globalnej powierzchni upraw tej odmiany. Najwięcej rieslinga uprawia się w Palatynacie (5 954 ha), Hesji Nadreńskiej (5 383 ha) i Mozeli (5 330 ha). W Rheingau, riesling z około 2 441 ha zajmuje prawie 85 proc. powierzchni winorośli w regionie.

Wybór Rieslingów jest bardzo szeroki i obejmuje wszystkie poziomy jakościowe oraz kierunki smakowe. Obok nieskomplikowanych win na co dzień, z odmiany tej produkowane są wina jakościowe z wyróżnikiem. „Typowy” Riesling ma barwę jasnożółtą, przechodzącą w zielonkawo-żółtą, nos zdominowany jest przez brzoskwinię lub jabłko, a na podniebieniu wyczuwalną rasową kwasowość.

Umożliwia wszechstronne parowanie z jedzeniem. Jest znany z odzwierciedlania smaku terroir, w którym jest uprawiany. Ciężkie gleby gliniaste akcentują aromaty cytrusów, kolorowy piaskowiec nadaje winom niuans moreli, a gleby łupkowe podkreślają nuty mineralne, niekiedy przywodzące na myśl krzemień. Rieslingi świetnie znoszą starzenie. Dojrzałe rozwijają charakterystyczna, szlachetną nutę nafty.

Dziś Riesling znów przeżywa prawdziwy renesans. Oferta win z Niemiec znacznie zyskała na jakości, a z tak głębokimi korzeniami przewidujemy, że Riesling przetrwa przez kolejne setki lat.


niedziela, 24 marca 2024

Marzec nieco na niemiecko. Czyli potargowe refleksje o winnych smakach

Nie wszystko riesling co się złoci

Marzec to trzy okazje do spróbowania win niemieckich. Bo po pierwsze: urodziny Rieslinga, po drugie Euro Gastro, po trzecie - targi Smakki. Te wszystkie imprezy już za nami, ale przecież wino zostaje. Jeśli zamówicie białe wino z Niemiec, jest ogromne prawdopodobieństwo, że będzie to riesling. Ale możecie też trafić na weissburgundera (pinot blanc), sauvignon blanc czy kupaż różnych szczepów.  A to mogą być perełki, bo wiecie - nie wszystko riesling co się złoci!

Dzięki Niemieckiemu Instytutowi Wina, który wraz z firmą Winterhalter był gospodarzem na dwóch wspomnianych targach, miałem okazję niektórych okazów spróbować po raz pierwszy, do innych powrócić. 


Schönleber Riesling Brut Nature sekt - o, to bardzo fajnie "narysowany" cytrusowy musujący riesling. Czysty, mineralny, z dużymi bąbelkami. Kwasowość wzorcowa, niezupełnie szczupła - jest cytryna, ale uwaga: taka dojrzała, pełna. Bardzo fajny okaz na aperitif, ale i między daniami!


Abtei Himmerod Crémant Mosel Riesling trocken - 
Rok dojrzewania na osadzie dał wino rześkie, bez nadmiernej komplikacji. Ale za to mamy wszystko, czego oczekujemy po świeżym musiaku. Jest dominująca cytrysowa nuta, pierwiastek orzeźwienia, gryzące bąbelki przy wysokiej kwasowości. A żebyście wiedzieli, jak to smakuje zmiksowane z ananasem! Świetny mozelski musiak na piątkę! Dystrybucja: Fine Wine

Klaus Meyer von Bunten Sand riesling 2022 - o, to piękne wino, choć do "otwarcia" potrzebuje nieco czasu. Z barwą lekko złotą, ale za to ze zdecydowanymi nutami tropikalnymi. W aromatycznym wydźwięku mocno grejpfrutowo-brzoskwiniowy, ale w smaku już pozostaje wytrawność mocnego grejpfruta. Takiego gorzkiego, mocnego. Zdecydowanie wytrawne wino o długimi finiszu. Dystrybucja: Winkolekcja


Schäfer-Fröhlich Weisser Burgunder 2022 - to moje personalne odkrycie tych marcowych degustacji. Wino o ogromnej mineralności. Choć szczupłe w strukturze. Jest przy tym znakomita wytrawność. Jest po prostu żywe, kwasowe, iskrowe... Podczas drugiej degustacji (inna butelka oczywiście - w odstępie ponad tygodnia) wciąż trzymało znakomitą formę: na początku jest świeże, a potem - w miarę jak dostaje temperatury - ujawnia lekko warzywną nutkę. Choć wciąż smakujemy szczupłe strukturalnie wino, bardzo ładnie utrzymane. Dystrybucja: Vinoteka 13.

Müller Heroldsberg Weisser Burgunder 2018 - drugi dowód na to, że niekoniecznie riesling jest tym, czego warto szukać. Weisser Burgundera też - jak się w tym przypadku okazuje - warto! Co prawda nie jest to świeży okaz, ale czas dał tu coś wspaniałego: możliwość pięknego dojrzewania. Zdecydowane złoto w kieliszku, ładna, pełna i okrągła struktura. W aromacie cytrusy, z miękkim miodowym tłem. W dodatku gdzieś tam pod spodem czai się lekka nuta petrolowa. Znakomity okaz!


Weingut Grans-Fassian Flussterrassen Riesling trocken 2022 - tradycyjna niemiecka etykieta. Sam mozelski riesling jest żywy, leciutki. Jest jak woda z górskiego potoku, w którym zanurzono świeżo urwaną gałąź z zielonymi wiosennymi listkami. Świetne, mocno kwasowe i bardzo długie w finiszu. Dystrybucja: AN.KA Wines.

Weingut Bergdolt-Reif & Nett PIN:OX 2021 - tu przykład kupażu, który znakomicie radzi sobie w konfrontacji z rieslingami. W butli takie szczepy jak: weissburgunder, auxerrois, chardonnay, silvaner. Całość  daje bardzo kwasowe wino z Palatynatu - o wciąż szczupłej strukturze, ale plastycznie znoszące wzrost temperatury. Owoc nieco w cieniu, ale wciąż obecny, choć dyskretny, ostry niczym brzytwa. Dystrybucja: Grand Wino.

Erbeldinger Bechtheimer Sauvignon Blanc 2021 - ciekawy przykład wina, które zrywa z rozbuchaniem jakie znamy z przypadków nowozelandzkich. Tu próżno szukać "kociej kuwetki" choć to czyste SB. Jest takie "sprasowane", ściśnięte, "zzipowane" jakby. Czas w kieliszku je ładnie otwiera, dodaje szerokości. Całość mineralna, kwasowa, lekka i bardzo przyjemna.

Boujong Rivaner 2020 - O jakie to jest fajne! Wino lekko złote w kieliszku. Delikatne, ma - w przeciwieństwie do wielu niemieckich okazów - dość niewielką kwasowość. Ale całość lekka, letnia, pełna nut melona, gruszki, może delikatnej pomarańczy. Znakomite na taras na ciepły wiosenny (i letni wieczór). Bardzo pijalny okaz. Dystrybucja: Rafa Wino.

Korvers Kauter Schwerelos Kabinett Riesling 2022 - to wino już półsłodkie. O całkiem sporej (34 g) ilości cukru, ale... znakomicie wyważone dzięki sporej kwasowości (8,5 g). Sporo mocnej, zawiesistej gruszki w aromacie. Całość pięknie okrągła i mocno owocowa. 

Boujong Riesling "Annalena" Kabinett trocken 2021 - tu też kabinett, ale wyraźnie mniej cukru - tylko 7 gramów. Mniej także kwasu, ale całość mocno spojona zrównoważoną mocną strukturą. Długi finisz. Dystrybucja: Rafa Wino.

Becker Siegerrebe Spätlese Lieblich 2018 - weź tylko łyczka, a zostaniesz od razu przekupiony. Na pierwszym planie już słodki atak - w aromacie przyjemne słodkie owoce. Dużo jabłek i gruszek, dojrzałych brzoskwini... Bardzo lekkie. Alkohol zupełnie schowany, ok. 10,5 proc. 

Georg Gustav Huff Riesling Eiswein 2018 - o jaki świetny okaz! Zresztą, trudno, by wino lodowe było złe. Tu wyraźne kandyzowane owoce, utrzymane w dość dyskrecjonalnym  stylu, dalekie od zwyczajowej słodkiej bomby. Bardzo wyraźne słodkie pieczone jabłuszka. Jak wydobyte z piekarnika...

Gebruder Bart Spätburgunder 2021 - niemiecka czerwień zaledwie trzyletnia to jak wczoraj nalana z beczki do butelki. Jeszcze za młoda, by się cieszyć ewolucją smaku i aromatu. Pinot Noir z 2021 r. wciąż napięty jak struna w gitarze. Całkiem sporo taniny. Całość młoda, kwasowa, spod znaku żurawiny i wiśni. Z wyraźnym pieprzem w aromacie.

Siener Lacrima 2020 - kupaż Merlota i Cabernet Sauvignon. Czyli niemiecki bordoszczak. Ale za to wart uwagi. W aromacie mocne czerwone owoce, wiśnie, ale i jeżyny. Całość z bardzo korzennym tłem. O zdecydowanej, mocnej, "męskiej"  strukturze. Bardzo fajna czerwień!

Weingut Rappenhof Alsheim Spätburgunder 2022 - Spätburgundery czyli niemieckie pinot noir to oczywiście osobna bajka. Tu bardzo ładne wydanie "szpecika". Ale to świeży okaz. Tu obecna lekka wiśnia, fajna  kwasowość lekkość.  Będzie starzał się z godnością. I z każdym rokiem będzie się stawał lepszy. Pamiętajcie otworzyć ze 3-4 godziny przed degustacją! Dystrybucja: Warsaw Wine Company.


piątek, 26 sierpnia 2022

Nasi nad Mozelą - Weingut Maksymowicz

Fajne biele z miłości - do wina i stromych stoków

 
To nasza żoliborska degustacja. Od góry Małgosia i Karol (to są bohaterowie), niżej Jurek i ja - Winiacz

Namówił mnie Jurek z Winne Okolice: - Dawaj, są Polacy, którzy robią wina nad Mozelą. Spróbujmy! Oczywiście - rodacy w głębi Europy, spróbować trzeba koniecznie. I tak spotkaliśmy się w WineTu na Żoliborzu z sympatyczną parą - Małgosią Rzepecką i Karolem Maksymowiczem.

Ich pasja zrodziła się z miłości do wina. Ale - odwrotnie niż wielu polskich winiarzy - do sprawy podeszli małymi kroczkami. Bo musicie widzieć, że nasi producenci często kupują wielką działkę i obsadzają ją -nastoma odmianami. I potem nie wiadomo co z tym zrobić. To jest właśnie podejście romantyczne.

A Gosia i Karol mają podejście "organiczne". Wręcz pozytywistyczne. - Zaczęło się od tego, że dostaliśmy propozycję, by zaopiekować się winnicą od stycznia do zbiorów i to zrobiliśmy - mówi Karol. I tak się zaczęło. W 2020 r. zrobili trzy testowe wina, w 2021 r. cztery, ale tylko dwa za chwilę spróbujemy. Przyjemnie wiedzieć, że tacy pasjonaci mają tak dalekosiężne plany.

- Skupiamy się na tym, by wszystko "kręciło się wokół wina". Mamy dzierżawione stoki, jedne z najbardziej stromych na świecie, tak do 50 stopni nad Mozelą, mamy pokoje gościnne. Gościom, którzy nas odwiedzają oferujemy prawdziwą przygodę z winem - mówi Małgorzata. Są wycieczki szlakiem Rzymian, którzy tu stacjonowali, do Piesport. Zwieńczeniem wycieczki jest kolacja i ciąg dalszy degustacji.

Na swoje winnice wybierają stoki bardzo strome i takie, na których rosną stare krzewy. Na 400 mkw. mają winorośl starszą niż 40 lat. Czyli Alte Reben. Winnicę zarejestrowali w zeszłym roku w Neumagen-Dhron. Z 15 arów uzyskują 400 l wina - czyli 4-5 razy mniej niż pozwala miejscowe prawo. Co zadziwiające, wina fermentują w... temperaturze 5 stopni.

Z dzierżawionego areału uzyskali w sumie 4000 butelek. Nie kupują gron od innych winogrodników. I produkują wino z jak najmniejszą ingerencją chemii. - W zasadzie używamy tylko siarki i tylko do zastopowania spontanicznej fermentacji. Żadnych herbicydów, żadnych pestycydów - mówi Karol. 

Nie odkwaszają win. A kwasowość mają niejako w spadku od natury. Wspominają, że zbiory były w listopadzie, a kwasowość moszczu na poziomie 13 g/l. Choć po fermentacji spadła do 10 g/l.

Równoważą ją cukrem resztkowym. Może nieco zachowawczo - co przypomina pierwsze roczniki Turnaua z kwasem na poziomie 50 g - ale co zrobić. - Marzę o tym, by zrobić wytrawne wino, ale na razie tym się nie zajmujemy - mówi Karol. Przyciskany do muru, czy zamierza - skoro winogrona mają tak wysoką kwasowość - robić wina musujące, uśmiecha się. - Może taki jest plan na kiedyś...

Próbujemy win. Wszystkie z winorośli porastającej łupki, o bardzo wysokiej mineralności. 

Pierwsze to Feinherb 2020. Powstało z gron, które rosły w zimniejszym rejonie. W 2020 r. na tych samych parcelach były zbierane wina lodowe. Wino miało 10 g kwasu. I fermentowało w stali. Czuć buchające kwiaty, lekki alkohol (ale to dlatego, że jest upalny dzień, a wino nie schłodziło się idealnie). Ale to fajne wino. Przyjemne. Kwas nieco zelżał, ale wciąż wysoki - ok. 7-8 g/l.

Drugie - Kabinett 2020. Tu sporo słodyczy. Fermentacja zatrzymana na poziomie 55 g cukru na litr. Byłaby landrynka, gdyby nie 10 g/l kwasowości. To jest właśnie to wino, które mi przypomina debiutanckie wina Turnaua. W aromacie kwiaty i białe owoce - i co najlepsze - bardzo świeży i długi finisz. Wino sprawia wrażenie, jakby zostało świeżo, jakieś 3 dni temu, zlane z tanka. A ma już dwa lata!

 

Riesling 2021 Hofberg Feinherb - bardzo aromatyczne. Ale to jak! Miało przy zbiorach 13 g kwasowości, teraz jest mniej. Ok. 10. I to czuć - to wino bardzo świeże i bardzo kwasowe. Kwas taki, że wyżera dziury w podniebieniu. Struktura bardzo szczupła. Wysoka jednak cena - 29 euro. To jedyne wino, które ma prawdziwy korek. Potrzebuje czasu - i wierzę, że za dwa-trzy lata będzie wspaniałe!

 

Kerner Cuvée 2021 to kupaż rieslinga (33 proc.) i kernera (66 proc.). To wino za 14 euro, ale w moim odbiorze nawet lepsze od tego najdroższego. Tu właściwie sama ekspresja mineralności. Jest też biały owoc, ale to, co wyprawia tu kwasowość, to historia. A w zasadzie mam nadzieję, że jej pierwszy rozdział. Liczę, że Weingut Karol Maksymowicz znajdzie w Polsce importera!



niedziela, 13 marca 2022

Riesling Birthday!

Dziś urodziny Rieslinga!

Tu, na zdjęciu, Riesling na polskiej parceli - w Winnicy Turnau

Dziś dzień szczególny - urodziny Rieslinga - szczepu, który powszechnie kojarzy się z niemiecką specjalnością. Owszem, to najważniejszy, najpowszechniej uprawiana odmiana za Odrą. Czemu właśnie 13 marca? Bo nazwa tej odmiany, wymieniona jeszcze w innym brzmieniu, pojawia się w historycznym dokumencie z tego dnia z 1435 r. Administrator hrabiego Johanna IV z Katzenelnbogen kupił winorośl, którą miał posadzić w winnicy w Rüsselsheim. Zapis oryginału brzmi: „Item 22 ß umb seczreben rießlingen in die wingarten” (22 szylingi za 6 krzewów).

Riesling to uniwersalny szczep, dający całe spektrum win. Od krystaliczno-mieralnych, czystych jak sok z kamienia, poprzez półwytrawne feinherny, pełne owocowości, brzoskwiniowości - po słodkie okazy spod znaku TBA (Trockenbeerenauslese), nasuwające na myśl podobieństwo do najlepszych tokajów Aszu. 

Pamiętajcie, że nasz jubilat to nie tylko Niemcy! Bo rieslinga uprawia się chyba w każdym winiarskim kraju. Świetnie te wychodzą w Nowej Zelandii i Australii, USA (region Finger Lakes w stanie Nowy Jork), oczywiście we Francji (ta miękka Alzacja), we Włoszech, w Polsce, a nawet w... Mołdawii!

Katrin Wind Nackter Riesling 2020 - import Poniente

Ale na blogerskim stole dwa rieslingi niemieckie, które kupicie w Polsce. Dla zwolenników wytrawności coś z Palatynatu - Katrin Wind Nackter Riesling 2020. Nackter znaczy golas. Na stronie producenta znajdziemy logo golasa, takiego o solidnych pośladkach i udach. I rzeczywiście, choć to podstawowe wino, to jest świetnym przykładem rieslinga wytrawnego, o bardzo długim finiszu. W aromacie zrazu wyczuwalne jabłka i bardzo dojrzała cytryna, taka już na granicy. Całkiem sporo także grejpfruta, całość bardzo, ale to bardzo kwasowa. To jedno z niewielu win, któremu nie szkodzi pokojowa temperatura (sączyłem bardzo długo od wzorcowej temperatury 10 st. C do jakichś 21 st. C). A jeśli ciepło nie przeszkadza w odbiorze wina, to oznaka, że mamy do czynienia ze świetnym okazem!

Weingut am Stein Gutsriesling VDP Halbtrocken 2020 - importer Enjoy Frank

A teraz coś dla amatorów słodyczy - Weingut am Stein Gutsriesling VDP Halbtrocken 2020 z Frankonii. Importerem jest Enjoy Frank. To okaz spod znaku pełnych owoców: brzoskwini, mango, słodkich jabłek. W dodatku tak czysty, że przywodzi na myśl powiew świeżości. Ale to nie jest prosty ulepek. Pod kołderką wyraźnej słodyczy czai się wspaniała mineralność. Bardzo fajne wino na wiosnę, która teraz, po urodzinach Rieslinga, MUSI do nas nadejść.

 

Wina degustowałem dzięki uprzejmości Niemieckiego Instytutu Wina

poniedziałek, 11 października 2021

Blogerzy w winnej Saksonii - najpierw Karl Friedrich Aust (cz. 1)

Saksonia nie tylko dla Orłów czyli najpierw "Szwajcaria", potem Karl Friedrich Aust

 

Może nie 17, ale 8 mgnień Saksonii. Collage - fot. Olaf Kuziemka i Robert Szulc 

Jeśli myślicie, że w tym regionie do degustacji wina wystarczy wam nos, t-shirt i sandały, jesteście w błędzie. Może nie jest tu tak stromo jak Calmont nad Mozelą, ale - zapewniam - łatwo nie jest. Sprawdziliśmy to na własnych nogach (i krzyżach) oraz oczywiście nosach. W gronie winnych blogerów odwiedziliśmy Saksonię.

 
Obłędny widok z tarasu leżącego jakieś 100 m ponad rzeką

To jeden z najmniejszych regionów winiarskich w Niemczech - i położony całkiem blisko naszego kraju. Dobre auto, godzina od Pałacu Łagów, gdzie spędziliśmy noc i jesteśmy na miejscu. No, jeszcze oczywiście wizyta w Szwajcarii Saksońskiej - świetnym miejscu dla amatorów górskich wypraw. Okolica Rathen w zakolu Łaby pełna jest wysokich formacji z fantazyjnie uformowanego przez naturę piaskowca. Tu warto poświęcić trochę czasu - bo jest ciekawie - leśne szlaki, skalne labirynty, zakamarki, przejścia itp. Mamy czas niestety tylko na wejście na słynny kamienny most Bastei wznoszący się jakieś 200 m nad nurtem Łaby. 

 
Jeszcze wyżej jest kamienny most! (fot. Olaf Kuziemka)

Wejście tam w wilgotny poranek, w lekkich adidaskach zakrawa na szaleństwo, ale nie buty są tu największą przeszkodą. Tylko kondycja. Ta nasza pod zdechłym azorkiem. Chodzicie po górach tylko we wspomnieniach z lat młodzieńczych? Znakomicie. Setki najpierw ziemnych, potem kamiennych i betonowych schodków dadzą wam w kość. Nam dały. Ale widok jest niesamowity - można dojść do kładki łączącej Bastei z resztkami średniowiecznego zamku Neurathen. Turystów dziesiątki - znakomicie kondycyjnie przygotowanych, w górskich butach. - Tak to można - mówi Jerzy. A jeszcze będziemy się wspinać! Niejeden raz. Może nie w lesie, ale na stoku, gdzieś między Rotterieslingiem a Weissburgunderem. 


A tak to wygląda u podnóży góry. By się tu dostać, trzeba pokonać psychologiczną barierę - wjechać w drogę ze znakami "Zakaz wjazdu" z niemieckimi napisami. Tylko dla Orłów!

Saksonia - świetna kraina, jeśli zamierzacie rozpocząć swoją przygodę z winem. W XVII wieku miała 5 tys. hektarów winnic, dziś jest tego z dziesięć razy mniej, ale powierzchnia upraw wciąż rośnie. Poważnych producentów jest niewielu, kilkunastu - jak podaje Niemiecki Instytut Wina, a winogrodników o wiele więcej. To ci, którzy sprzedają grona większym producentom. To świetna kraina, bo tutejsze wina znajdziecie w miejscowych sklepach - w okolicach i przedmieściach Drezna - Miśni, Radebeul, wzdłuż rzeki Łaby. Jeśli macie mnóstwo czasu i pogoda jest ładna, rower będzie idealny - ale kto ma mało czasu, stawia na samochód. Z nas tacy właśnie wygodni, winoturyści w niedoczasie, miłośnicy czterech kółek.

Główna siedziba Weingut Karl Friedrich Aust (fot. Olaf Kuziemka)

Niespełna godzina drogi i lądujemy w niepozornym miasteczku - wspomnianym już Radebeul. Tu, przy Weinbergtrasse stoi niepozorna - na pierwszy rzut oka - posiadłość z bramą-kamienicą z dumnym napisem "Karl Friedrich Aust". Krząta się tu kilka osób. 

Jeszcze dwa-trzy lata i będzie tu imponująca hala z pięknym tarasem na dachu - z widokiem na winny stok

Obok budowa przy sporej dziurze w ziemi - co wyjaśni się zaraz - i nagle zjawia się młodzieniec w marynarce i kaloszach. Szczery, bezpośredni, uśmiechnięty. Pozornym roztargnięciem maskujący wizję, którą nosi w sercu i niepokornej duszy. I trzyma w postaci technicznej wizualizacji na tablecie. Pokazuje nam. To we własnej osobie Karl Friedrich Aust. Jeden z tych winiarzy, którzy nie znoszą pośpiechu, szybkości, masówki. 

Gdyby nie wrześniowy ziąb i deszcz, to mogłaby być niezapomniana degustacja w winnicy. W tle góra - parcela Karla Friedricha Austa z wieżą Bismarcka 

- Robię wina tak jak chcę, na nikim się nie wzoruję - deklaruje. Bez żadnej pychy. Raczej jest tu introwertyczna skromność. Z dumą mówi o synu, któremu nie dał na imię jak on sam. Rośnie nowy Aust, ale nie Karl Friedrich. Posiadłość liczy w sumie 6,5 hektara - akurat, by samemu kontrolować wszystko.

Deszcz zmusza nas, byśmy degustację przenieśli z winnicy, gdzie trwają zbiory, do "Chateau". Kładziemy kieliszki, niesiemy to wszystko, chwilę trwa składanie prastarego stołu, potem zasiadanie. Wyjmujemy elementy blatu, zsuwamy szkielet, nakładamy blat, deski w kolejności, którą zna tylko Karl Friedrich... Wszystko to przywodzi na myśl świat, który odchodzi, z którym nie od dawna, goniąc za codziennością, nie obcujemy.
 

Auxerrois 2020. Jeszcze dwa tygodnie temu było w zbiorniku (fot. Olaf Kuziemka)
 
Próbujemy win. Od podstawowego Auxerrois 2020. Jest jak żyletka. Nic dziwnego, bo dwa tygodnie temu spuszczone z tanka. Wciąż stalowe i bardzo kwasowe, choć ma 8,7 g cukru i "tylko" 6 g kwasowości. Bardzo fajne wino. Wyśmienite do owoców morza na przykład. Kerner - to też wino wybitnej świeżości, o bardzo wysokiej kwasowości.
 
Aust Traminer & Riesling 2020 

Ale Traminer & Riesling 2020 choć także świeże, to już okaz o "gęstszej" strukturze. Przy 6 g kwasu ma 9,1 g cukru i - już na pierwszy rzut okazuje się, że wino głębsze, z dominacją egzotycznych owoców w aromacie, z bardzo wyraźną słodyczą - na pewno doskonałe do pikantnego drobiu na grillu. 

Aust Riesling Goldener Wagen 2019. Petrolowo.... rieslingowo...

Jeśli szukamy petrolu - a tak zazwyczaj mam, gdy próbuję rieslinga - to Riesling 2019 Goldener Wagen - z jednej z najlepszych austowych parceli - jest świetnym przykładem. Miłe petrolowe nosa początki... Tu dopiero jest kwasowość i elegancja. Wino niewątpliwie do wstawienia do piwnicy. I poczekania. Tak zresztą zrobię. Bo udało się kupić to i owo. A czas i wino - to para, która wiele nie kosztuje, a radości i zaskoczenia da kiedyś tak dużo!
 
Karl Friedrich Aust ze swoimi butelkami (fot. Olaf Kuziemka)
 
Chwilę o tym rozmawiamy. Karl przyznaje, że trzyma część win, po to właśnie, by się cieszyć zmianą ich charakteru. Bo już po dwóch - trzech latach widać wspaniałą ewolucję. Że jego marzeniem jest posiadanie kolekcji takich wiekowych nieco win - by cieszyć się próbowaniem na własnym języku tego, jak czas obraca świeżość w dojrzałość. I jak potem ta dojrzałość w kieliszku zmienia się jeszcze bardziej z każdym kwadransem.  
 
Aust Spätburgunder 2018. Dajcie mu trochę czasu, a on się odwdzięczy (fot. Olaf Kuziemka)
 
I na takie wino trafiamy. Spätburgunder 2018. 9 miesięcy w barrique, ale z początku, tuż po odkorkowaniu wydaje się zbite, mało charakterystyczne. Ot, malinowy, czereśniowy i kwasowy okaz. Bardzo nieśmiało wchodzący w rejestr wiśni i czereśni, może delikatnego zamszu. Na początku jest ściśnięte i to bardzo. Nie robi na nas wrażenia... do czasu. - Weźcie tę zaczętą butelkę do hotelu, spróbujcie za kilka godzin, pod koniec dnia - zachęca twórca.
 
Zabieramy. Pod koniec dnia całkowita zmiana... Wino się otwiera. Jest już jak wiekowe, o wzorcowej strukturze. Jest nieco asfaltu w gorący dzień, jest wiśnia ze starej konfitury, jest boczek, jest suszone mięso, jest skóra. Taniny wciąż jeszcze szorstkie i bardzo ładna kwasowość. Finisz długi jak dolina Łaby w chłodną wrześniową noc. Bardzo dobre wino. 
 
Podarowaliśmy Austowemu Spätowi cząstkę czasu, a on nam oddał ją z pięknym, smakowitym naddatkiem. A my nazajutrz wróciliśmy na winne zakupy. By jeszcze coś zabrać do domu i otworzyć za rok, może dwa...

Do Saksonii podróżowaliśmy na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina

A tu odc. 2 - z wizytą w Schloss Proschwitz

C.D.N. 

Tak swoje wrażenia opisał Olaf w Exumagu

A tak Jerzy Moskała z bloga Winne Okolice 

 

sobota, 24 listopada 2018

Aromatyczny Niemiec z "Wina Konesera"

Schlossmühlenhof Gelber Muskateller 2017


Czasem mam wrażenie - pod wpływem wielu okoliczności - że jestem uwięziony jak podmiot liryczny "W poszukiwaniu straconego czasu" albo jak we śnie. To znaczy, nie udaje mi się wyjść na jakąś boską imprezę. Tak samo było z degustacją niemieckich win aromatycznych. Ale... z pomocą przyszedł Niemiecki Instytut Wina i dostarczył kilka tych fajnych butelek, które brały udział w degustacji! 

Tak więc dziś na warsztacie Schlossmühlenhof Gelber Muskateller 2017. Importowany przez Wina Konesera. Czyli Muscat blanc à petits grains, a po węgiersku Sargamuskotaly! Czy wino bardzo aromatyczne? W tym wydaniu jest chyba jednak bardziej mineralne, choć czuję lekką różyczkę, delikatną brzoskwinię z kredowym tłem, ulotnym i mocno kwasowym. Struktura w sam raz - średnia i idealna. Nie ma oleistości ani wodnistości. I znakomicie znosi nawet podwyższenie temperatury do jakichś 15 - 16 stopni! 

Do czego pasuje? Do naszego polskiego bigosu jak najbardziej! Ale jeszcze lepiej do golonki z chrupiącą skórką po saksońsku - z kapustą, pomidorkami smażonymi i z chrzanem! Niebo w gębie!!!

Wino otrzymałem od Anny Gmurczyk z Niemieckiego Instytutu Wina

piątek, 28 lipca 2017

Winnym szlakiem do Saksonii - cz. 1

Jak do książęcej winnicy, to z fasonem!


Jazda po winnicy Schloss Proschwitz (fot. Olaf Kuziemka)


W kwietniu, gdy jeszcze w Polsce zima przeplata się z wiosną, tchnąc w przyrodę jakby ironicznie resztkę jesieni z głębi gardła wydartej, my gramy jej na nosie. Wygodnym lexusem przemierzamy drogę do Saksonii. Winni blogerzy nie mają pojęcia, jak to blisko. Ale co tam blogerzy! Wielu Polaków nie ma pojęcia, że tuż tuż za granicą jest winne zagłębie, które może nie tyle kusi, ile pozostaje niezbadane, nieznane, tajemnicze. Choć to ziemie królów, którzy byli także władcami Polski!

Saksonia wita nas wietrznym porankiem. Z poznańskiej autostrady wjeżdżamy (to ok. 100 km, ale szybkość to przyjemność) - przez granicę - w ziemię, która bardziej przypomina moją rodzinną Warmię. Saska Szwajcaria. Pagórki i kręte drogi. Zielono. Ukoronowaniem jest Miśnia, do której wpadamy na razie na chwilkę. Miasto słynne od wieków z manufaktury porcelany i same przypomina przepiękną zdobioną cukiernicę. Starówka położona na wzgórzu, stromym jak te znane z Lizbony... Wśród kamieniczek pną się schody i wąskie uliczki. Prowadzą w górę - do biskupiego zamku Albrechtsburg. Świetne miejsce, żeby zacząć przygodę ze sportem, znakomite, by potrenować bieganie, i doskonałe, by poznać tutejsze... wina. Bo sklepy, restauracje i hotele pełne są miejscowych etykiet. Lokalny patriotyzm? Pewnie tak, ale w regionie jest ok. 500 hektarów winnic, które uprawia 35 winiarzy. Położone na stokach widocznych, gdy jedziemy wzdłuż Łaby (niem. Elbe), tzw. Saechsische Weinstrasse.


Saksoński Szlak Wina. Musicie tu kiedyś przyjechać!

Jeśli zatrzymacie się w jakimś tutejszym hotelu, w minibarze z pewnością znajdziecie butelkę z etykietką Weingut Schloss Proschwitz. To z winnicy prowadzonej przez księcia Georga zur Lippe i jego sympatyczną żonę Alexandrę. Ze stoków w Zadel über Meissen widać Miśnię. Gdy zajeżdżamy do winnicy, nie wiemy jeszcze, że spędzimy wiele niezapomnianych godzin. O wiele więcej niż przewidywał sporządzony z niemiecką precyzją plan! Ale co tam, dodamy nieco polskiej fantazji!
 



Jesteśmy przyjmowani - grupa polskich winnych blogerów - iście po książęcemu! Czeka na nas nie tylko piękna bryczka, ale i musujące wino! Oczywiście różowe Proschwitz Pinot Madeleine (Frühburgunder). Są tu wielkie bąbelki, poziomkowa świeżość. Grono to mutacja Pinot Noir, bardziej odporna na zimno. A chłodno jest. Doświadczamy tego podczas jazdy na stok w towarzystwie księżnej! 

Jeden ze stoków książęcej winnicy. W dole rzeka Łaba (Elbe)

Książę zur Lippe ma 100 hektarów winnic, ale uprawa to tylko 80. Reszta ziemi odpoczywa. Jeśli ktoś wam powie, że wiatr w winnicach to domena południowej doliny Rodanu, to zaproście go na stoki w Zadel nad Łabą. Wieje i to jak! 
- Posadziliśmy cztery kilometry żywopłotów, by były ochroną przed wiatrem, ale i tak jak czujecie to mało daje - uśmiecha się księżna Alexandra. 

Księżna, wiatr (taki, że krzesła przewraca!) i wino. Kieliszki trzymamy mocno!

Rzeczywiście. Bez solidnej kurtki w kwietniu nie sposób wytrzymać. Ale dla winnych krzewów to dobrodziejstwo. Powiew chroni przed nadmierną wilgocią. A my się wiatru nie boimy i zatrzymujemy na popas pod wielkim bzem. Piknikowy kosz na ławeczce, targany co chwilę wiatrem. A co w koszu?
W piknikowym koszu Schloss Proschwitz Goldriesling 2016 i serowe ciasteczka (zjedliśmy!)

Księżna wyjmuje Goldriesling 2016 - lekko złote, orzeźwiające, nieco mineralne, nieco brzoskwiniowe. Taki aperitif. Bo drugie już jest zupełnie inne - Muller Thurgau 2015. Jest niemal białe, bezbarwne, to idealne na lato, które z wolna bardzo tu przychodzi - jest lekko słone i szczupłe. Idealnie pasuje do słonych serowych ciasteczek, które przygotował syn księżnej. I niech mi ktoś powie, że wina źle smakują w winnicy!



W następnym odcinku m.in.:
- Jak smakują bąbelki z małej i dużej butli, a jak inne wina Schloss Proschwitz


Do Saksonii podróżowaliśmy na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina oraz Niemieckiej Centrali Turystyki

czwartek, 24 lipca 2014

Wina niemieckie z Winnego Garażu w Wine Case

Nie tylko pod znakiem rieslinga

Widać, jak Wojciech Henszel opowiadając, wędruje duszą (i wzrokiem) do Mozeli i nad Ren

Pięć białych, jedno różowe i tylko dwa czerwone - gorące lipcowe popołudnie w mokotowskim Wine Case, podczas którego Wojciech Henszel opowiadał (i częstował) niemieckimi winami, miało świetne proporcje. Zresztą pan Wojciech - prowadzący dziś Winny Garaż, sklep z winami w Dobieszu pod Warszawą wiedział, o czym mówi. Sam przez wiele lat pracował w Niemczech jako sommelier, ale nie tylko o pracy była mowa. Było o marzeniach, trudnych stromych stokach, wąskich działkach i owocach pracy winiarzy...  
Riesling trocken Dr Koehler (fot. Olaf Kuziemka)
 
Rieslingi zdominowały spotkanie, ale ciężko, by było inaczej. Jako pierwszy Riesling trocken od Dr Koehlera (54 zł). Hesja Nadreńska, cała winnica ma 14 hektarów. W aromacie wyczuwalna nafta, dalekie echa miodowe. W smaku zdecydowana wytrawność, fajna kwasowość, a wzrok cieszy ładne złoto w kielichu. W nosie jeszcze małe Mirabelki, ale i liście, takie ziołowe. Struktura ładna, choć niezbyt słodkie (8 g cukru w litrze) i świetnie świeże. Na upał idealne!

Weissburgunder Pfandturm 2013 (fot. Olaf Kuziemka)

Weissburgunder Pfandturm 2013 (47 zł) pokazany jako drugie wino już był powściągliwy. W aromacie wyraźne drożdże i skórki do chleba. Ten sam winiarz, który produkuje pierwsze wino, ale grona kupuje od innych. Miałem przez pierwsze chwile wrażenie, że siarkowość dominuje nad naftą. Tylko 5 g cukru, a w dodatku nie ma tak wspaniałej kwasowości jak poprzednik. Strukturalnie też cieńsze. 13 procent alkoholu.


Riesling Liebenberg 2012 Steinmühle (fot. Olaf Kuziemka)

Wraz z Rieslingiem Liebenberg Steinmühle 2012 wraca leciutka nafta. Tu jest świetna struktura. Producent Axel May i jego najwyższe wino. Też winnica o powierzchni 14 ha, ale winiarz młody, w jedenastym pokoleniu. Produkuje sporo - bo od 80 do 100 tys butelek rocznie. Mineralność wyraźna, a kwasowość wspaniale dominująca w długim finiszu. Troszkę może zbyt żelaziste, ale pije się w upał znakomicie (65 zł).

 
Sauvignon blanc Kaitui 2013  (fot. Olaf Kuziemka)

Jest takie słynne zdjęcie - w kadrze kanclerz Angela Merkel, prezydent Barack Obama i Sauvignon Blanc Kaitui 2013 Markus Schneider. Tu, na Mokotowie nie było Merkelowej ani Obamy. Za to w nosie koci żwirek (choć niezbyt mocny), trawy i zioła, agrest, ładne lekkie słomkowe złoto w kielichu. Winiarz przywiózł krzewy z Nowej Zelandii i posadził w Palatynacie. Już ma 20 hektarów. Na podniebieniu jest świeżość i ochłoda (76 zł).

Riesling my carp feinherb Karp-Schreiber (fot. Olaf Kuziemka)

Riesling My Karp feinherb Karp-Schreiber z Mozeli przenosi nas z krainy prostoty SB w złożoność. I to piękną. Wino jest oleiste, świetne, ma tylko 10 proc. alkoholu i 19 g cukru na litr. Jest półwytrawne, ale o wyraźnej kwasowości, nieco ukrytej z boku. Róż - Rotling feinherb crazy Karp-Schreiber Rose to wino - o dziwo - zrobione tak, jak sobie to wyobrażają laicy - mieszanka wina białego I czerwonego! Słodkie w pierwszym dotknięciu. Ale różowej landryny na szczęście niewiele. Mało też poziomki, ale jest ładna złożoność. 


Dornfelder feinherb, Pfandturm 2012


Pierwsza czerwień - Dornfelder feinherb, Pfandturm 2012 - to ciemna malina w kolorze. Znawcy nie cenią Niemców za ich czerwienie, ale ten Dornfelder nie jest zły. Nie ma oczywiście finezji choćby pierwszego rieslinga, ale jest krągłym czerwonym winem środka. Ok. 12 g cukru na litr i 47 zł. Ja bym dał mocne 4 punkty Winiacza z plusem.


Black Print 2012, Markus Schneider

I na koniec ładna głęboka finezja Black Print 2012, Markus Schneider (93 zł). W aromacie beczka - ale absolutnie nienachalna, łzy na kielichu regularne. W aromacie nie ma samej wanilii, bo są też kwiaty, troszkę kredy i odrobina lukrecji. 6 punktów Winiacza! Szkoda, że cena oscyluje w okolicach stówki. Gdybym miał wydać 100 zł, to bym się zmieścił z My Karpem. Dwa razy!!!


Win próbowałem na publicznej degustacji w Wine Case