Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wina z Niemiec. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wina z Niemiec. Pokaż wszystkie posty

piątek, 26 sierpnia 2022

Nasi nad Mozelą - Weingut Maksymowicz

Fajne biele z miłości - do wina i stromych stoków

 
To nasza żoliborska degustacja. Od góry Małgosia i Karol (to są bohaterowie), niżej Jurek i ja - Winiacz

Namówił mnie Jurek z Winne Okolice: - Dawaj, są Polacy, którzy robią wina nad Mozelą. Spróbujmy! Oczywiście - rodacy w głębi Europy, spróbować trzeba koniecznie. I tak spotkaliśmy się w WineTu na Żoliborzu z sympatyczną parą - Małgosią Rzepecką i Karolem Maksymowiczem.

Ich pasja zrodziła się z miłości do wina. Ale - odwrotnie niż wielu polskich winiarzy - do sprawy podeszli małymi kroczkami. Bo musicie widzieć, że nasi producenci często kupują wielką działkę i obsadzają ją -nastoma odmianami. I potem nie wiadomo co z tym zrobić. To jest właśnie podejście romantyczne.

A Gosia i Karol mają podejście "organiczne". Wręcz pozytywistyczne. - Zaczęło się od tego, że dostaliśmy propozycję, by zaopiekować się winnicą od stycznia do zbiorów i to zrobiliśmy - mówi Karol. I tak się zaczęło. W 2020 r. zrobili trzy testowe wina, w 2021 r. cztery, ale tylko dwa za chwilę spróbujemy. Przyjemnie wiedzieć, że tacy pasjonaci mają tak dalekosiężne plany.

- Skupiamy się na tym, by wszystko "kręciło się wokół wina". Mamy dzierżawione stoki, jedne z najbardziej stromych na świecie, tak do 50 stopni nad Mozelą, mamy pokoje gościnne. Gościom, którzy nas odwiedzają oferujemy prawdziwą przygodę z winem - mówi Małgorzata. Są wycieczki szlakiem Rzymian, którzy tu stacjonowali, do Piesport. Zwieńczeniem wycieczki jest kolacja i ciąg dalszy degustacji.

Na swoje winnice wybierają stoki bardzo strome i takie, na których rosną stare krzewy. Na 400 mkw. mają winorośl starszą niż 40 lat. Czyli Alte Reben. Winnicę zarejestrowali w zeszłym roku w Neumagen-Dhron. Z 15 arów uzyskują 400 l wina - czyli 4-5 razy mniej niż pozwala miejscowe prawo. Co zadziwiające, wina fermentują w... temperaturze 5 stopni.

Z dzierżawionego areału uzyskali w sumie 4000 butelek. Nie kupują gron od innych winogrodników. I produkują wino z jak najmniejszą ingerencją chemii. - W zasadzie używamy tylko siarki i tylko do zastopowania spontanicznej fermentacji. Żadnych herbicydów, żadnych pestycydów - mówi Karol. 

Nie odkwaszają win. A kwasowość mają niejako w spadku od natury. Wspominają, że zbiory były w listopadzie, a kwasowość moszczu na poziomie 13 g/l. Choć po fermentacji spadła do 10 g/l.

Równoważą ją cukrem resztkowym. Może nieco zachowawczo - co przypomina pierwsze roczniki Turnaua z kwasem na poziomie 50 g - ale co zrobić. - Marzę o tym, by zrobić wytrawne wino, ale na razie tym się nie zajmujemy - mówi Karol. Przyciskany do muru, czy zamierza - skoro winogrona mają tak wysoką kwasowość - robić wina musujące, uśmiecha się. - Może taki jest plan na kiedyś...

Próbujemy win. Wszystkie z winorośli porastającej łupki, o bardzo wysokiej mineralności. 

Pierwsze to Feinherb 2020. Powstało z gron, które rosły w zimniejszym rejonie. W 2020 r. na tych samych parcelach były zbierane wina lodowe. Wino miało 10 g kwasu. I fermentowało w stali. Czuć buchające kwiaty, lekki alkohol (ale to dlatego, że jest upalny dzień, a wino nie schłodziło się idealnie). Ale to fajne wino. Przyjemne. Kwas nieco zelżał, ale wciąż wysoki - ok. 7-8 g/l.

Drugie - Kabinett 2020. Tu sporo słodyczy. Fermentacja zatrzymana na poziomie 55 g cukru na litr. Byłaby landrynka, gdyby nie 10 g/l kwasowości. To jest właśnie to wino, które mi przypomina debiutanckie wina Turnaua. W aromacie kwiaty i białe owoce - i co najlepsze - bardzo świeży i długi finisz. Wino sprawia wrażenie, jakby zostało świeżo, jakieś 3 dni temu, zlane z tanka. A ma już dwa lata!

 

Riesling 2021 Hofberg Feinherb - bardzo aromatyczne. Ale to jak! Miało przy zbiorach 13 g kwasowości, teraz jest mniej. Ok. 10. I to czuć - to wino bardzo świeże i bardzo kwasowe. Kwas taki, że wyżera dziury w podniebieniu. Struktura bardzo szczupła. Wysoka jednak cena - 29 euro. To jedyne wino, które ma prawdziwy korek. Potrzebuje czasu - i wierzę, że za dwa-trzy lata będzie wspaniałe!

 

Kerner Cuvée 2021 to kupaż rieslinga (33 proc.) i kernera (66 proc.). To wino za 14 euro, ale w moim odbiorze nawet lepsze od tego najdroższego. Tu właściwie sama ekspresja mineralności. Jest też biały owoc, ale to, co wyprawia tu kwasowość, to historia. A w zasadzie mam nadzieję, że jej pierwszy rozdział. Liczę, że Weingut Karol Maksymowicz znajdzie w Polsce importera!



czwartek, 2 grudnia 2021

Blogerzy w winnej Saksonii - Schloss Wackerbarth (cz. 3)

 W królestwie saksońskich musiaków

Schloss Wackerbarth z lotu drona. Pałac w lewym dolnym rogu, powyżej wspaniały ogród, powyżej - wśród winorośli na tarasach - górna kaplica, gdzie udzielane są śluby (fot. Olaf Kuziemka)

Po wizytach u Karla Friedricha Austa oraz u księcia zawiadującego Schloss Proschwitz przyszedł czas na największą z saksońskich winnic. Tu kiedyś - za potęgi Sasów - był dom ówczesnego marszałka, gubernatora i budowniczego barokowego Drezna Augusta Christopha Grafa von Wackerbarth. Dziś to własność należącej do landu spółki. Schloss Wackerbarth to z pewnością jeden z najbardziej rozpoznawanych producentów win musujących u naszego zachodniego sąsiada. W Radebeul - między Miśnią a Dreznem położona jest imponująca tarasowa winnica, u której stóp rozciąga się imponujący ogród - tu setki mieszkańców i turystów mogą wypoczywać przy kawiarnianych stolikach na trawie. Poniżej stoi barokowy pałac. Obok nowoczesny pawilon z betony, szkła i stali - w nim mieści się wytwórnia wina, biura oraz sklep.

Tu się odpoczywa i oddycha! Nikt się nie przejmuje czarnymi chmurami, które zasnuwają niebo (fot. Olaf Kuziemka)

Schloss Wackerbarth to wspaniały przykład miejsca, gdzie krzewi się kulturę wina. Może i masowy producent - bo powstaje tu rocznie ponad 600 tys. własnych win, ale produkcja to nie wszystko. Jest też produkcja dla mniejszych winiarzy oraz jest show!

Stal, beton, najwyższa higiena - to światowy standard produkcji wina (fot. Olaf Kuziemka)

Zwiedzić można nie tylko winnicę, ale na pokazowym poletku obejrzeć także różne odmiany winorośli. A nawet ich spróbować - gdy są jeszcze owocami, a nie kroplą wina. Organizowane są wycieczki po nowoczesnej winiarni, gdzie - jeśli mamy szczęście i trafimy na odpowiednią porę roku - przez szybę można oglądać produkcję wina. A jak ktoś nie ma na nic ochoty, może posiedzieć przy stoliku na ogrodowych tarasach, tuż poniżej winorośli...

 
Beczki i tysiące butelek z winem musującym czekającym na swój czas (fot. Olaf Kuziemka)

W piwnicy - podczas szczególnego seansu "dźwięku i światła", które odbijają stalowe ściany olbrzymich stalowych kadzi - przewodnik opowiada jak poszczególne składniki wina łączą się w symfonię, która właśnie wtedy brzmi w całej swojej pełni, swojej krasie. Dźwięk orkiestry spływa z sufitu, pod którym stoją kadzie, beczki i stojaki pełne leżakujących butelek pełnych musujących win. 

 
 
Osad - praźródło szampańskich aromatów - gromadzi się w szyjce butelki. Szyjka zostanie potem zamrożona, a osad, zestalony w lód, wyrzucony. Na szczęście aromat pozostanie w winie

Tak ustawionych, by każdy mógł zobaczyć gromadzący się w szyjkach drożdżowy osad, ale i na własne oczy zobaczyć jak obraca się butelki, by osad spływał coraz niżej i niżej. W sąsiedniej sali stoją żyropalety, maszyny, które wyręczają człowieka w uświęconej wielowiekową tradycją pracy. Nie pomylą obrotów, nie przekręcą wina za wcześnie lub za późno... Cóż, nowoczesność wszędzie się wkradnie.

Żyropalety. Wyręczają człowieka w pracy, którą uświęcają setki lat tradycji (fot. Olaf Kuziemka)

W sklepie - gdzie można kupić pamiątki z tego miejsca, regionalne specjały, szkło i wina - zaczynamy degustację właśnie od musujących okazów. 

1836 Hommage Au Bussard

Na pierwszy ogień 1836 Hommage Au Bussard (z fr. hołd dla Bussarda) - wino zrobione na cześć 180 lat tradycji wina musującego w Saksonii. Tu grona Rieslinga, Scheurebe, Weissburgundera i Kernera. Klasyczna fermentacja w butelkach plus dojrzewanie przez 18 miesięcy. Musiak ma lekki owocowy aromat z tłem z brzoskwini. Dobry na aperitif. Cena - ok. 15 euro.

Dwa musujące pinoty - 2016 Brut Nature i 2016 Brut

Wackerbarth Pinot 2016 brut - w środku trzy pinoty - blanc, gris i noir. Oczywiście w wersji blanc de noir. Ostre, żyletkowe, wciąż świeże, w aromacie eleganckie i naładowane aromatami bardziej jabłek i cytrusa niż skórki od chleba. Pewnie na to jeszcze jest czas. Ale za to wyraźna słodycz niż w Brut Nature - bo tu mamy do czynienia z winem bogatszym, bardziej kremowym, chlebowym, z charakterystyczną szampańską brioszką. Przy tym wciąż bardzo świeże wino, choć już niemal 6-letnie!

Wackerbarth Traminer 2019 ma ogromne bąble (fot. Olaf Kuziemka)

Wackerbarth Traminer Trocken 2019 to dopiero król aromatu! Gama bukietu niczym w gewurztraminerze, z wielkimi, bardzo wielkimi, bąblami. Wydaje się słodszy niż jest. Ma 16 gramów cukru na litr, ale także bardzo dobrą strukturę. To oleiste wino, które musi być mięsiste. Cena - ok. 25 euro.

Wackerbarth Riesling 2019 - w królestwie długowieczności

Na przeciwnym biegunie stoi Wackerbarth Riesling 2019. To wino o bardzo dobrej kwasowości i bardzo drobnych bąbelkach. Żyletkowy, ostry, charakterny. Ma bardzo długi finisz i jest świetnie zbudowane. Kompletne wino musujące. W dodatku ze sporym potencjałem do dojrzewania. W sklepie za ok. 18 euro.

Spokojny - już bez bąbelków - Wackerbarth Riesling Trocken 2019

W ofercie producenta są także wina spokojne. Nie mamy czasu spróbować wszystkich, wystarczy nam kilka. Wackerbarth Riesling Trocken 2019. W nosie typowy delikatny Riesling. Wydaje się, że ma sporo cukru, ale... ma go zero. Grona mocarne, całkiem mięsiste. I jest całkiem wysoka kwasowość (7 g).

Edition Paradise 2019 - to piękne wino spod znaku dojrzałego jabłka i białego melona. W smaku lekka słodycz. Ale ogólnie piękna elegancja.

 
Wackerbath Goldener Wagen Traminer Spätlese 2019

Wackerbath Goldener Wagen Traminer Spätlese 2019 - to już coś dla amatorów słodziaków. 25 g cukru na litr. Mały kwas (ok. 5 g), ale jeszcze wyczuwalny. Ładny finisz. Aromat jednak lekko wycofany - jest tu sporo kwiatów i białych owoców.

Jest też coś dla amatorów petrolowych rieslingów, które nie rujnują kieszeni (17 euro za butelkę 0,5 l). To Wackerbarth Riesling Auslese 2018. W kieliszku lekkie złoto. W aromacie początkowy petrol, świetna słodycz i bardzo kwasowy finisz. Nic dziwnego - kwasu jest tu ponad 8 g!

Jeżeli tylko będziecie mieli okazję tu zawitać, spróbujcie oczywiście bąbelków, ale nie zapomnijcie o tym, co spokojne!

Tu mieści się sklep z mnóstwem atrakcji

Do Saksonii podróżowaliśmy na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina

Tak wina z tego zamku odebrał Jerzy z Winne Okolice

A tak Olaf z magazynu "Exumag"