wtorek, 4 kwietnia 2017

Winne Wtorki: Riesling z Nowego Świata

Villa Maria Riesling Private Bin 2014



Kuba Jurkiewicz z Nowej Zelandii - "spirytus mowens" (o ile można o "winnym" animatorze mówić per "spirytus") Winnych Wtorków wymyślił, by tematem dzisiejszych postów był Riesling z Nowego Świata. Wybór tak prosty, że aż... znakomity! 

Z reguły, gdy myślimy o tym szczepie, to w dwóch, no może trzech, znaczeniach. Te mineralne z Nadrenii, miękkie z Mozeli i jeszcze bardziej miękkie (choć niekoniecznie!) z Alzacji. Samo wspomnienie tych niemieckich przywołuje już na myśl tę legendarną kwasowość, kamienność, lekką zieloność, cytrusowość. Myśl o Alzacji przywodzi zaskoczenie, jakiego doznałem pijąc jedno z trzech win przywiezionych przez Sebastiana z bloga Zdegustowany.com. To rozwiało wszelkie stereotypy o Rieslingach z tego regionu!

Ale te z Nowego Świata także potrafią zaskakiwać. Do amerykańskich odkryć pchnął mnie Maciek z bloga Viniculture.pl. Trzeba było polecieć do Nowego Jorku!

Nowy Świat. Uff, dolecieliśmy! Manhattan już tuż tuż!


Będąc już na Manhattanie pojeździłem po kilku sklepach w poszukiwaniach Rieslingów z Finger Lakes, krainy wielkich Jezior ze stanu NY. Niby wina krajowe, ze znanego regionu, ale... w Wielkim Jabłku uświadczysz więcej win włoskich i niemieckich oraz kalifornijskich niż win z tego samego stanu! Ale od czego limuzyny?!

Teraz szybko, limuzyna już czeka!!!

Udało się znaleźć wspaniałe dwa okazy. Jeden w sklepie specjalistycznym, drugi "u Chińczyka". Zdegustowaliśmy je w blogerskim gronie, co świetnie opisał Nasz Świat Win. Obydwa znakomite. Jeden petrolowo-woskowy, drugi bardziej elegancki, z początku zamknięty, ale z upływem czasu rozwijający swój dywan mineralności...

Stąd ucieszyło mnie zadanie Kuby. W sukurs przyszedł mi sklep Białe czy Czerwone, gdzie znalazłem nowolezandzkiego Rieslinga z Villa Maria. Chyba wszystko o tej winnicy napisał Andrzej Daszkiewicz z Magazynu Wino, gwoli przypomnienia nadmienię, że to działo chorwackich imigrantów, a dziś wina robią ich potomkowie. Stąd może europejski duch, który drzemie w Rieslingu Private Bin Marlborough 2014? 

Całość jest jasnosłomkowa, z pozoru prosta. W nosie czujemy zapowiedź naftowości, ale po chwili na powierzchnię wychodzą cytrusy - morele i brzoskwinie, gdzieś w zakamarki nozdrzy wciska się kwasowość wyciskająca pierwsze krople ze ślinianek... W smaku krągłość, spójność. Bardzo ładna kwasowość, ślinianki ruszają z produkcją! Ser, nawet pleśniowy albo owczy, owoce morza, ryby... Pewnie też wieprzowina w białym grzybowym sosie, bitki duszone... Takiego Rieslinga mógłbym pić i do śniadania, i do obiadu, i do kolacji! Ale no tak, już po północy czyli nie wolno podjadać!!! 

Wino dostępne jest m.in. w sklepie Białe czy Czerwone w Warszawie

A takich wyborów dokonali inni Wtorkowicze:

- Blurppp: R. z Australii

- Czerwone czy Białe: także R. z Nowej Zelandii!

- Nasz Świat Win: też R. z USA i... z Austrii na dodatek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz