niedziela, 10 kwietnia 2016

Wina Gevelli czyli jak Polacy z Gruzinami!

Winna pasja zaczęła się od... narzędzi!
Michał, Wojciech i Bartosz pełni pasji
 
Są takie chwile, kiedy wypruwasz z siebie żyły, zawodowo, w pogoni za wynikami, zyskami, czy diabeł wie czym tam jeszcze i nagle zastanawiasz się, w jakim miejscu się znalazłeś.... Iluminacja. Jeśli masz jeszcze czas, by odwrócić swoje życie, wygrałeś!
 
Takie oto szczęście znaleźli trzej pasjonaci, których win spróbowałem w zeszłym tygodniu. Bracia Wojciech i Michał Burdzy oraz ich przyjaciel Bartosz Stachowiak zaprezentowali wina z Gruzji - owoc pierwszego polsko-gruzińskiego projektu.
Zakochali się w Gruzji, kiedy jako przedstawiciele bardzo znanej firmy narzędziowej odwiedzili ten kraj w handlowych celach. - Nie mieliśmy czasu nawet się dobrze przyjrzeć krajowi, poznaliśmy za to partnerów biznesowych, było dużo o narzędziach, sekunda o winie - opowiada Michał. - A po roku chwilę o narzędziach, a więcej o winie!
Okazało się, że ojciec partnera biznesowego ma 60 hektarów w dolinie Alazani w Kakhetii, w tym 2 hektary obsadzone białym szczepem Rkatsiteli. I ruszyło jak z płatka! W 2014 r. zaczęła się budowa winiarni, obsadzenia endemicznymi gruzińskimi szczepami (choć Bartosz przyznaje, że Cabernet Sauvignon też jest na małej działce), zatrudniono miejscowego winemakera - Levana Garibashviliego.
 
Na razie grona są skupowane od dostawców, którzy zapewniają dobrą jakość. W winiarni już są amfory (9 wkopanych w ziemię, po 1,5 tys. litrów każda), tanki, linia do butelkowania, a nawet pierwsze beczki. Inwestycja na dwa miliony euro robi wrażenie o wiele większej. Jest nawet lądowisko dla helikoptera, bo Michał ma uprawnienia pilota śmigłowców.
- Nasz potencjał to teraz 300 tysięcy litrów wina rocznie, a w przyszłości to dwa miliony butelek rocznie - mówi Wojciech. - Zaczynaliśmy z portfolio, w którym były tylko dwa wina białe, a teraz mamy dziewięć etykiet.
To dwie linie - jedna dla kanału Horeca i sklepów specjalistycznych (m.in. Białe czy Czerwone?), druga dla marketów (m.in. Carrefour). Jak smakują?
 
Rkatsiteli 2013 i Tsinandali 2013 z "wyższej" linii (Dynasty)
 
Rkatsiteli 2013 (12 proc. alkoholu) to wino mocno kwiatowe w aromacie, ale jednocześnie z akcentem drzewnym, leśnym wręcz. Z pewną żywicznością. Ciekawe, ale o wiele fajniejsze jest Tsinandali 2013 (80 proc. szczepu Rkatsiteli i 20 proc. Mtswane kakhuri). To drugie jest bardziej mineralne, ma o wiele większą kwasowość. Ulubione wino Gruzinów. Ma piękną goryczkę, pewną jabłkowość, jest coś tu na kształt nawet lekkiej taniny i słoności w finiszu. Ale nie pijcie od razu po odkorkowaniu butelki. Potrzymajcie dwie godziny w lodówce, potem otwórzcie, rozlejcie do kieliszków i oddajcie się dwóm kwadransom rozmowy...
 
Saperavi Dynasty 2014i Napareuli
Saperavi Dynasty 2014 po pół godzinie, może nawet 45 minutach, dekantacji wydawało mi się świeże, wciąż ściśnięte. Najpierw imponowało wyraźną kreską owocowego rysunku, pestkową nieco, pieprzną, żywiołową. Ale po godzinie zaczęło się otwierać... I okazało się, że złagodniało, owoc nabrał zabarwienia jeżynowego, z nutą dymu i wyraźnej czekolady. Bardzo dobre wino!
 
Napareuli 2014 ma już więcej taniny, w aromacie lekką "boczkowość", wędzoną śliwkę, po napowietrzeniu truskawki i wiśnie. W smaku czuć wyraźną stalowość (w sumie nic dziwnego - żadne wino Gevelli nie zna jeszcze beczki). Wino eleganckie, ale może jakby za bardzo? Dobre, zresztą to także ze szczepu Saperavi, ale... to taki Gruzin trochę za ładnie uczesany. 
 
 
 
Saperavi 2014 (w Carrefour za 31 zł) jest w smaku mocno garbnikowe, nos ma ładnie zbudowany, ale... w smaku struktura nie nadąża za aromatem bogatym w jeżyny i mocny owoc. W końcu widać, że to linia niższa niż ta bez kozła na etykiecie.
 
Kindzmarauli 2015
 
Półsłodkie Kindzmarauli 2015 z naturalnego cukru zawartego w gronach, to całkiem fajna etykieta dla fanów słodyczy (choć niewielkiej, bo cukru tu raptem 32 g/litr). Owoc wyraźnie konfiturowy, poważny.
 
Alazani Valley 2014 z Rkatsiteli
 
Z innych półsłodkich spodobało mi się Alazani Valley 2014 z Rkatsiteli. W nosie bardzo wyraźne skórki od jabłek, wręcz piwne, ale bardzo przyjemne, uniwersalne wino choćby na taras albo na majówkę.
 
Przyznam się, że z niecierpliwością będę czekał na następne lata. By zobaczyć jakie owoce będą się jeszcze rodzić z niezwykłej pasji trzech chłopaków. Którzy porwali się, by robić wino w jego ojczyźnie.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz