Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dobre polskie wina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dobre polskie wina. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 czerwca 2023

Księgi (nie tylko) dla winomaniaków - Polskie Wino. Ludzie, miejsca, historie

Prawie pięć setek stron opowieści. Nie tylko o winie

Na rynku winnych książek od kilku dni nowa pozycja, która z pewnością zwróciła - bądź zwróci - uwagę wszystkich maniaków win, nie tylko polskich. To "Polskie Wino. Ludzie, miejsca, historie" Katarzyny Korzeń. Pozycja ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza.

Z winnymi książkami jest trochę kłopot - ale mam wrażenie, że "tylko trochę". Bo oto większość pozycji jest adresowana do średniozaawansowanych smakoszy wina. Takich, którzy wiedzą czym są winne szczepy i czym się różnią, czym jest tanina, kwasowość, kompleksowość i czego się (mniej więcej) spodziewać jeśli nalejemy sobie do kieliszka trockenbeerenauslese, a co znajdziemy, jeśli wlejemy zweigelta ze stali (o zweigelcie za chwilkę). Są też "inkunabuły" dla wytrawnych i wytrwałych enoturystów, którzy z kart książki zobaczą dosłownie, jak mocno (i na jakim maśle) żona winiarza karmelizuje cebulkę towarzyszącą pionowej degustacji słoweńskich bieli z 15 najstarszych roczników pamiętających jeszcze czasy dziadka obecnego gospodarza...

W takich przypadkach od razu wpadamy na głęboką wodę. Mam wrażenie, że ciężko znaleźć pozycję, która pokaże początkującym winnym hedonistom, co to jest w zasadzie to wino i może nie tyle z czym się to je, ile - skąd się wzięło, kto i dlaczego się zdecydował je robić. A przy okazji co to te taniny, dlaczego stal albo beczka itp. I brawo, że Katarzyna taką właśnie książkę stworzyła. Bo jest tu nie tylko gawęda, ale i sporo rzeczy, o które początkujący fani wina chcą zapytać, ale czasem nie mają kogo.

Jest 20 rozdziałów zatytułowanych nazwami polskich winnic - niekoniecznie tych najczęściej spotykanych w polskich sklepach (ale pamiętajmy, że w Polsce jest już coś ok. 500 winnic) - ale na pewno znanych bywalcom festiwali polskich win. I takich, które także miałem okazję odwiedzić w ramach blogerskich wypraw. W ramach owych rozdziałów natrafimy na wyjaśnienia różnych terminów oraz pojęć z winnego wszechświata. Np. kto to jest enolog i czym w zasadzie się zajmuje, o co chodzi z tym słynnym pinot noir, kto jest ojcem chrzestnym polskiego winiarstwa i czemu PIWI wyparły na początku polskiej drogi winorośl szlachetną.

Wygląda apetycznie

Wielkie brawa za wyciśnięcie z rozmówców - choć forma publikacji ich nieco ukrywa za pryzmatem autorki - ich motywacji, marzeń, satysfakcji. Brawa za piękne ilustracje w stylu nieco kojarzącym się z pięknymi formami Marii Mielżyńskiej (w końcu i tu, i tu winoroś, i tu, i tu butelki), trochę szkoda, że ze zdjęć pojawiła się tylko fotografia autorki, ale może takie mechaniczne odwzorowanie rzeczywistości byłoby "zbyt dosłowne" i odarło publikację z pewnej umowności?

Można oczywiście utyskiwać, że forma trochę monotonna - bo nie ma ramek, do których nas tak przyzwyczaiło np. monumentalne dzieło Wino Andre Domine albo nawet kieszonkowe przewodniki Hugh Johnsona - ale czyta się całość nadzwyczaj dobrze, choć skorowidz na końcu odsyłający właśnie do owych beczek, enologa, terroir - bardzo by się przydał (może w drugim wydaniu?). 

Kody QR z adresami stron www producentów

Ale bardzo fajnie, że na końcu książki znajdziemy adresy poszczególnych winnic z adresami i kodami QR do smartfona odsyłającymi do stron www producentów. To rekompensuje nieco brak encyklopedycznego podejścia autorki (wymienione wina znalazłem bodaj jedynie w przypadku winnicy Vanellus), ale przecież lista win nie jest w takim przypadku żadnym pępkiem świata. Nie przeszkodziła mi nawet jedna wyłapana literówka (w podpisie ilustracji rzeczonego zwigelta), ale błagam... jedna literówka na prawie 500-stronicową księgę?

Jedyna literówka, nie bije jakoś po oczach

Muszę przyznać, że całość czyta się całkiem wartko, choć nie jeździmy po Toskaniach czy Burgundii, ale po naszych jasielskich uroczyskach, błotnistej drodze do winnicy Turnau czy czekamy przed hobbickim domkiem Półtoraka na gospodarza. Pamiętajcie - dostaliście do ręki zachętę. Teraz wasza kolej - czas samemu zwiedzać polskie winnice! A ja czekam na drugi tom!


Egzemplarz recenzencki dostałem od wydawnictwa Muza



wtorek, 20 grudnia 2022

Wino z nauki czyli z wizytą w Winnicy Korol

Wino z nauki czyli z wizytą w Winnicy Korol

 
Pierwszy raz Winnicę Korol zobaczyłem jadąc służbowo w zeszłym roku przez Podlasie. Była jesień, piękny dzień, choć wschodnia granica Polski ogarnięta zakazami. Wjechałem w Mielnik, małą miejscowość po drodze. Chciałem zawrócić, by jechać dalej na północ, i wtem... mignęła mi tabliczka z napisem "Winnica" i strzałką. Szybkie wciśnięcie hamulca, zawrotka i oto po chwili piąłem się pod górę stromą uliczką (górki to jednak rzadkość w pobliży Siemiatycz, ale jak się okazało nie tutaj...). 

Winnica Korol 26 października 2021 r. Wtedy nie miałem jak jej zwiedzić...

I rzeczywiście. To nie był żart. Trwały wtedy jakieś prace i nikt nie odbierał telefonu, odjechałem niejako z kwitkiem, obiecując, że wrócę. I to się udało po roku z okładem. Przyjechaliśmy odwiedzić Winnicę Korol z Jurkiem w bloga Winne Okolice i Olafem z Wino w Obiektywie.
 
Choć winnica istnieje oficjalnie od 2010 r., to wszystko się zaczęło w 1995 r. Wówczas Mikołaj Korol posadził pierwsze winne krzewy. - Robiłem wino ze wszystkiego, także z owoców. I wychodziło bardzo dobre - wspomina pan Mikołaj. - Ale kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej, stało się jasne, że przyszłość jest w winie z winogron. 

Skąd pomysł, że właśnie... winnica na wschodzie? Z naukowego punktu widzenia - a ściślej - z mapy nasłonecznienia w Polsce. Na niej oto widać, jak tłumaczy pan Mikołaj, inżynier chemik z wykształcenia, to właśnie w Mielniku i okolicach mamy największe w Polsce nasłonecznienie. 
 
W miejscu zaznaczonym strzałką jest Winnica Korol (mapa z IMGW)

- Nie koło Zielonej Góry, na Dolnym Śląsku czy na Podkarpaciu, tylko właśnie tu, na Ziemi Drohiczyńskiej. To było widać na mapach IMGW. Jak się przyjrzymy regionom, gdzie powstają wspaniałe wina białe, Chablis czy rieslingi w Niemczech, to tam klimat nie jest tak bardzo inny niż w Polsce - wyjaśnia pan Mikołaj. - Problemem są wina czerwone, ale nie o temperaturę tu chodzi, ale właśnie o liczbę słonecznych dni w roku.
 
Do pracy Mikołaj Korol podszedł metodycznie. W 2012 roku skończył studia enologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, zainwestował w nasadzenia przy domu, pobudował budynki winiarni z salami na stalowe tanki i beczki, z salą degustacyjną i pięknym tarasem, na którym latem się przyjemnie siedzi, oglądając rzędy winorośli. Większa parcela jest oddalona o kilka kilometrów, obok rezerwatu przyrody Góra Uszeście. 
 
Wina do kupienia w Winnicy Korol (fot. Olaf Kuziemka)
 
Dziś ma 6 hektarów, na których rośnie ok. 30 odmian winorośli. Nie stosuje herbicydów, ale nie inwestuje w certyfikaty. Woli wina poddać ocenie na konkursach winiarskich. Dyplomów w salce degustacyjnej wisi mnóstwo. Siarki używa bardzo niewiele, unika filtrowania win czerwonych. I z nich jest najbardziej dumny, choć ma także wina białe - hibernala, rieslinga, gewurztraminera czy chardonnay. 
 
Mikołaj Korol i blogerzy w winiarni  (fot. Olaf Kuziemka)
 
Jak smakują wina? Mieliśmy okazję spróbować kilku okazów jeszcze z beczek.
 
Regent 2020 - tu zaskoczenie. Polski regent, jak to w przypadku hybryd, zwykle bywał nieco "lisi", buraczkowy, kwasowy, ostry. A tu zaskoczenie - nic na pierwszy rzut nosa hybrydowego. To uładzone wino. Ma mnóstwo owocu spod znaku przyjemnej wiśni. Lekka struktura, ale bardzo przyjemna. Ułożone wino o ładnej kwasowości.  

Cabernet cortis 2020 - tu już więcej czarnej porzeczki w aromacie. Poważniejsze wino, bardziej krągłe, bardziej ułożone, ale... jeszcze bardziej kwasowe. Struktura bardziej krzepka. Wino jeszcze lepsze niż regent.
 
Cabernet mitos 2019 - tu już zdecydowana czarna porzeczka w aromacie, ale w smaku dzikość taniny. Może nawet wręcz tarniny, głogu. To jest mega garbnikowe wino, wciąż jakby nieokiełznane, mocno poprowadzone. Z ogromnym potencjałem na dojrzewanie na lata!

Cabernet dorsa 2020 - to jest bardzo czyste, wino z prostym, a właściwie - szczerym - pięknym owocem. Aromat przywodzi na myśl pestki z wiśniowego kompotu, jest punktowe, jasne w odbiorze, bardzo przyjemne. 
 
Wino prosto z beczki
 
Cabernet sauvignon 2020 - z beczki z bułgarskiego dębu. Od razu wyczuwalne piękne cechy cs - czerwony owoc z lekko paprykowym dopełnieniem, akcentem cedru, ze świetnie wyważoną i dobrze wtopioną taniną, lekka - znakomicie dobrana - kwasowość.

Pinot noir 2020 - tu zgoła odmienne wino. Jest delikatniejsze, pokomplikowane nieco. W aromacie pełno delikatnych wiśni w czekoladzie, z pewnym akcentem dżemistości, bardzo wysoką kwasowością i mega długim finiszem. Potem zamiast wiśni dochodzą do głosu aromaty truskawek, potem jeszcze coś innego (nie mamy jednak tyle czasu, by posiedzieć przy tym winie 4-6 godzin, by się otworzyło. 

Gdybym nie spróbował własnym nosem i podniebieniem, nigdy bym nie uwierzył w to, że tuż pod granicą z Białorusią (jakieś 12 km) powstają najlepsze chyba wina czerwone w Polsce. U Korola kupują je nawet... policjanci. Ale to już całkiem inna historia. 


Mnóstwo znakomitości w beczkach (fot. Olaf Kuziemka)
 

niedziela, 10 czerwca 2018

Polskie wina u Roberta Mielżyńskiego

Patriotycznie i szlachetnie, bez hybryd!

U Roberta Mielżyńskiego patriotycznie - polskie wina z kilku winnic, produkowane nie z hybryd (ojciec polskiego winiarstwa wieścił, że tylko hybrydy się w naszym klimacie udadzą - ale trzeba przyznać, robi te wina mistrzowsko), tylko z winorośli szlachetnej - vitis vinifera. Degustacja to bez precedensu, bo u "Mielża" gościł do tej pory tylko Marek Krojcig, który Rieslingi robi w bardzo niemieckim stylu. A teraz - wszystko na to wskazuje - będzie także i Wieliczka, i Winnice Wzgórz Trzebnickich, i Turnau!


Marek Krojcig (pierwszy z lewej) opowiada o winach

Marek Krojcig przywiózł trzy wina. Jeden z polskich pionierów Rieslinga (od 2008 r.) kiedyś 70 proc. swojej produkcji przeznaczał na potrzeby swojego Winnego Dworku, ale teraz wina są bardziej dostępne (na potrzeby hotelu i restauracji idzie już tylko 40 proc.).
 

Marek Krojcig Riesling liryczny 2017

Riesling liryczny 2017 - to ostra sztuka. O zachodnim, niemieckim charakterze, jeszcze z musującym dnem. Troszkę wydaje się frizzante, ma mikroskopijne bąbelki. Ale to cecha młodego wina, jeszcze niespokojnego, nieuleżałego. Pamiętam jak piłem w 2015 r. Lirycznego z roku 2013, sprawił na mnie bombowe wrażenie. Był niemal doskonały! Ten, 2017, jest teraz uszczypliwy, jest mega kwasowy i taki na pewno pozostanie przez najbliższych kilka lat!


Marek Krojcig Riesling znad Pradoliny 2017

Riesling Znad Pradoliny 2017 - tu już wino określane jako półwytrawne, ale ma kamienny aromat, mega mocna struktura, tu wyraźnie więcej cukru i mniej kwasu. Ale może się zacząć zabawa gastronomiczna. Z rybami w ciężkich, śmietanowych sosach. Wciąż jednak bardzo świeże wino!
 

Marek Krojcig Pinot Gris 2017

Pinot Gris 2017 - zostało zabutelkowane kilka dni przed degustacją. Tu sporo aromatów bananowych, gumy do żucia, owoców. Zupełnie całość nie kojarzy się z Polską! Ale w strukturze piękna kwasowość - bardzo pięknie poprowadzona. Jakby dawała znak, że to właśnie już lada moment wino będzie gotowe!

Rafał Wesołowski z Winnicy Wzgórz Trzebnickich pokazał wina z 2016 r. Bo rocznik 2017 jeszcze niegotowy. Będą w sierpniu - wrześniu.
 

Winnica Wzgórz Trzebnickich Riesling 2016

Riesling 2016 - jest mega świeży, do tego ma szczupłą strukturę, w smaku jest pełen lekkiego grejpfruta, jest lekki. Nie ma oleistości - jest za to mega kamienność!
 
Winnica Wzgórz Trzebnickich Chardonnay 2016


Chardonnay 2016 - to moim zdaniem znakomite wino. Ma tylko 1,1 g cukru i mniej kwasu niż Riesling, ale jest świeże bardzo, szczupłe, przypomina te wszystkie przepyszne loarskie Chardonnay, które "zjadają" kozie sery i inne przekąski. To rzeczywiście wino do steka - jak czasami żartuje (a może mówi poważnie) Rafał.
Winnica Wzgórz Trzebnickich Gewurztraminer 2016

Gewurztraminer 2016 - tu 7 g cukru na litr, ale wino jest bardzo fajne, najbardziej pełne w smaku, ale zachowuje przy swojej pełni aromatów ostrą jak mała żyletka nutę rześkości.

Winnica Wzgórz Trzebnickich Pinot Noir 2016

Pinot Noir 2016 - jedna z dwóch czerwieni pokazanych tego dnia. Tu jest delikatność, spory kwas, ale i bogactwo. Jest wiśnia i truskawka w aromacie, a w ustach pojawia się lekki  anyżek. Struktura szczupła, wąska. Dla porównania można było spróbować rocznika 2015. Tu już zupełnie inny wydźwięk. Czuć, że wino jest starsze, ale... jeszcze bardziej kwasowe! Jest bardzo bogate, z miętą i ziołami w smaku. 
ó

Agnieszka Rousseau i Piotr Jaskóła z Winnicy Winniczka. Próbują Ewa Wieleżyńska z "Fermentu" i Ida Kymmer, promująca w Polsce wina z RPA

Winnica Wieliczka to przedsięwzięcie firmowane przez Piotra Jaskółę, leśnika z wykształcenia (ale po obserwacji i rozmowie podejrzewam, że to jeden ze starożytnych faunów, który osiedlił się w Polsce udając dla niepoznaki jednego z naszych) i Agnieszkę Rousseau, absolwentkę enologii Uniwersytetu w Montpellier we Francji. Oboje są fanami biodynamiki pojmowanej w rozsądny sposób, na bazie naukowych podstaw, a nie magii. Wina są robione w sposób biodynamiczny, choć bez certyfikatów (bo tu wiecie, zawsze ktoś chce wyciągnąć od winiarzy pieniądze!) W winach jest zerowa albo minimalna ilość cukru. Siarki także.
 

Winnica Wieliczka Riesling 2017 (w zastępczej butelce)

Riesling 2017 - jest kwiatowy z nutą cytrusów. Bogaty w aromacie, szeroki. To zasługa 6 miesięcy fermentacji na osadzie.
Cała paleta win z Winnicy Wieliczka

Cuvée Seraf 2017 - to mieszanka kilku szczepów. Jest 60 proc. Chardonnay, ale też Grüner Veltliner, Muscat i Sauvignon Blanc. Jest miękkie, przyjemne, w aromacie jabłkowe, ale za to w smaku dzieje się tu z dziesięć razy więcej. Jest więcej miękkości płynącej z Chardonnay i Muskata niż trawiastości dwóch pozostałych szczepów.

 
Winnica Wieliczka Chardonnay 2017


Chardonnay 2017 - O! To jest to! Znakomite Chardonnay do picia, a nie do wąchania! Ten szczep, najpopularniejszy na świecie, daje całe spektrum win. Często nijakich. Ale tu mnóstwo się dzieje fajnych rzeczy! Grona, a raczej sok, gościł cztery miesiące w beczce, stąd piękna maślaność. W aromacie jednak tej maślaności nie znajdziecie - bo jest lekkość i pewna dyskrecja. Ale wystarczy dotknąć ustami kieliszka i... zostałem właśnie przekupiony. Musicie spróbować! 

Winnica Wieliczka Cuvée Regis 2017

Regis 2017 - to drugie z czerwonych win tego dnia. Jest lekkość, a w aromacie truskawa z anyżkowym tłem. Ci z konsumentów, którzy nie szukają ciężkości, będą zadowoleni!

I na koniec jedna z największych dwóch winnic w Polsce, może najgłośniejsza, znakomicie marketingowo posadowiona - bo jest tu i Grzegorz Turnau, i Marek Kondrat jako pierwszy dystrybutor. Zresztą, już jedna rodzina.
 

 
Winnica Turnau Riesling 2016


Riesling 2016 - tu "aż" 9 g cukru na litr, ale i 7 g kwasu. Jest już na pierwszy rzut nosa bogate: czuć tropikalny owoc, mocny, zdecydowany. W strukturze, przez ten cukier, jest bogate. Ale przy tym wszystkim jest harmonijne. Przedstawiciele winnicy mówią, że to dzięki bezkompromisowej selekcji gron. Jakość będzie się poprawiać, bo krzewy Rieslinga zaledwie 5-letnie.
 

 
Winnica Turnau Chardonnay 2016

Chardonnay 2016 - to kolejne zaskakujące Chardonnay z polskiej winnicy. Tu mniej cukru niż w Rieslingu, bo tylko 5,5 g, ale dzięki temu kwasowości relatywnie więcej. Alkoholu całkiem sporo - bo 14 proc.! Jest robione z użyciem beczki, używanej co prawda, ale dała ona bardzo elegancką fakturę. Jest przyjemnie maślane, bogate w różne odcienie bardziej smakowe niż aromatyczne - będzie pasować do ciężkich dań z ryb, w śmietanowych sosach i do wędzonych węgorzy.

Przyznam, że największym zaskoczeniem tej degustacji były dla mnie nie tyle Rieslingi (bo tu już Polacy mają od dawna wielkie osiągnięcia, może mało znane w świecie, ale jakościowo na poziomie bardzo dobrym), ile właśnie Chardonnay oraz Pinot Gris. To drugie wino przez morze tanich i złych etykiet z Włoch, które zdominowały rynek, skazuje nas na liche "pinot grigio", na tle którego Pinot Gris Krojciga jest arcydziełem. Ale trzy powyższe Chardonnay to naprawdę znakomite okazy. Z takich okazów możemy być dumni!




Wszystkie Chardonnay świetnie pasowały do filetu z sandacza z buraczanym gratin i sałatką z młodego szczawiu!

wtorek, 5 lipca 2016

Dwa wina z Winnicy Marcina!

Etykiet nie ma, ale też jest... świetnie!

Złoto w butlach

Dziś Winny Wtorek - według planu miały być białe wina naturalne. Nie miałem jednak okazji, by zdobyć takowe. Ale za to dziś i tak nieco o winach naturalnych inaczej. A to dzięki Marcinowi. Do niego niestety też czasu pojechać jeszcze nie miałem - biję się w piersi - mimo zaproszeń na majówkę. Do jego maleńkiej winnicy. Bo Marcin to prawdziwy pasjonat, który na 0,4 ha (4 tys. mkw. brzmi lepiej) w Blejkowskiej Woli posadził 750 krzewów winorośli! Poza tym jest szkółka sadzonek. Tak na przyszłość...

Grona przed zbiorami

Najstarsze krzewy mają 5-6 lat. Co rośnie w rządkach? M.in. Sibera, Seyval blanc, Regent, Kristaly. - A także jest dużo tegorocznych dosadzeń chwalonego Marquette - dodaje Marcin. To właśnie Winnica Marcina. - Zaczynałem jakieś jedenaście lat temu od wina robionego z owoców, ale wino to winorośl, stąd wybór był jasny: winogrona! - wyjaśnia. 

"Jordan" przy pracy

I wina rzeczywiście powstają! Dwa z nich - białe - udało mi się spróbować. Były to lekkie (trochę jak Vinho Verde) Sibera 100 proc. z odrobiną beczki oraz Cuvee: Kristaly i Bianca - poważnie tknięte beczką. To wina udało się zdobyć! Nie do końca są to wina naturalne, ale za to siarkowane, jak wyjaśnia Marcin, "nazbyt oszczędnie".

Szczęśliwi właściciele winnicy

Pierwsze, owo "Verde" jest pełne aromatu białych owoców i rześkich kwiatów. Ale imponuje smak - to mocna, obezwładniająca - pomimo beczki - kwasowość. Jest lekkie miodowe tło, ale nie przysłania absolutnie świeżości tego wina. Zresztą Sibera ma od 8 do 10 g kwasu na litr.

 
Nie ma sznurka na szyjce? To Cuvee: Kristaly i Bianca!

O ile Marcinowe Verde było podobne do wielu lekkich win, o tyle drugie - okazało się prawdziwym oryginałem! Jest miodowo-brzoskwiniowe w aromacie, ma dużo beczki (nowa, 60-litrowa, z... ukraińskiego dębu) i przeszło drugą fermentację (na redukcję kwasowości). I jest jak stare wino - ciemnozłote, niefiltrowane. W pierwszym aromacie ciasteczkowo-biszkoptowe. Ale też czuć karmel i miód, brzoskwinię. I czuć dość sporo tanin. Trochę jak w pomarańczowym winie gruzińskim. 

W smaku jest wybitnie wytrawne, gorzkawe. W strukturze dość tęgie i kwasowe. To naprawdę dobre wino, stylowe. Warto było wyciągnąć szkło Riedla! Mam nadzieję, że Winnica Marcina będzie się rozrastać i już niedługo spróbujemy innych wspaniałości! Może i naprawdę naturalnych?!
A tak o winach naturalnych pisali inni winni wtorkowicze:

- Dolina Mozeli: Podfuck! Ale nie taki, jaki myślicie :)

- Enowersytet: wino anielskie?

- Italianizzato: Prosecco biologico z "Piotro i Pablo"

- Nasz Świat Win: wino naturalne z piwnicy Philippe de Givenchy