poniedziałek, 9 grudnia 2019

Gdzie na wino w Warszawie: Wine Me

Wine Me z pasji. Korkowego nie będzie!

Załoga Wine Me w dwa tygodnie po otwarciu

Okna mojego mieszkania wychodzą na wolską część Muranowa. W pogodny, i oczywiście zawsze w mroźny dzień widzę, jak samoloty wznoszą się gdzieś tam w kierunku lepszego świata. W perspektywie - gdzieś bliżej niż samoloty - jest pętla autobusowa Esperanto kończąca ul. Anielewicza, a w pobliżu kilka nowych apartamentowców przy Dzielnej - w jednym z nich (nr 64) nowy winny lokal Wine Me! To sklep, a niedługo winebar!



Trwa degustacja wybranych win z oferty jednego z importerów

Winny przybytek powstał - jak to zwykle bywa - z miłości do wina Mateusza i Agaty Rokity. - Lubimy wino, lubimy je odkrywać i to, co było wokół przestało nam wystarczać - mówi Agata. - Jest ono czymś, za czym stoi człowiek, konkretna historia, jest osadzone w czasie i konkretnej przestrzeni. Zaczęło się, że próbowaliśmy różnych win, ale nie wiedzieliśmy co mamy kupić, jak wybrać... Pomyśleliśmy, że zrobimy sklep dla takich ludzi jak my!

Najpierw był biznesowy pomysł na abonament - wysyłkę win w kartonie wraz z ulotką, wyjaśnieniem aromatów, swoistą "instrukcją obsługi" łączenia wina z potrawami. Pomysł dobry - płacisz 119 zł za karton, dostajesz kilka win. Najpierw wybierasz jeden z trzech typów, możesz wymienić... Zresztą, wszystko jest opisane wyczerpująco na stronie Wine Me.

Jest trochę bąbelków - akurat na grudzień!

Właściciele przewrotnie mówią, że to nie jest sklep dla "miłośników wina" - trochę skrót myślowy, ale dla mnie zrozumiały: nie dla tych, którzy się pasjonują ideą win biologicznych (choć jest tu Wieliczka!), nie dla tych, którzy przedkładają wina pomarańczowe (choć jest qvevri) czy dla zadurzonych w Douro (choć Douro jest całkiem spory wybór)... Ale dla tych, którzy lubią wino i chcą je odkrywać!

Jest i Portugalia!

- Wina mają być zróżnicowane. Dążymy do tego, by było do 300 etykiet - mówi Mateusz. - Nie chcemy się wiązać z jednym importerem, ale mamy w ofercie wina od ponad 30 importerów. Czasem po jednej butelce od jednego. To rodzi problemy logistyczne, ale chcemy panować nad ofertą - uśmiecha się Mateusz.


Jest coś dla miłośników win węgierskich i to poniżej 100 zł!

Sklep z barową wyspą ma ok. 70 mkw. Nie ma kuchennego zaplecza, ale będzie można napić się wina z selekcją serów, droższe wina będą na kieliszki (ech, ten Coravin). I nie będzie korkowego - zapewnia Agata!!! Wina selekcjonowała Monika Bielka-Vescovi i Mariusz Napora. 


Co można kupić/spróbować? Jest tu mnóstwo win. Ja spróbowałem kilka - m.in. Kate Wine Qvevri rkatsiteli 2017. Biała Gruzja z qvevri. Wino pomarańczowe, herbaciane. Lekko miodowe, o delikatnej taninie. Ale z ciekawym charakterem. - 85 zł


Kto celuje w lekką czerwień, może spróbować Dissenay Pinot Noir 2018 Pays d'Oc z oferty Wineonline. Czuć wiśnię, lekką, słodką, krągłą, nieskomplikowaną, gładką na podniebieniu. Ok. 60 zł




Kto chce poważnej czerwieni (będzie za ok. 80 zł), może skusi się na Centanni Montefloris. Montepulciano z Marchii. W aromacie grzyby i mokry las, ale w smaku jest świeże i bardzo ostre, kwasowe. Świetne wino dla osób, które miłośnikami win nie są, ale na pewno nimi zostaną!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz