sobota, 16 grudnia 2017

Biała Francja z Boutique Konesera

Francuskie białasy dobre też na polskie święta!



Jakie wina są najlepsze na święta? Akurat polska tradycja jest taka, że święta obchodzimy w porach raczej zimowych. Bo białe Boże Narodzenie. Bo Wielkanoc też czasem w odwilży. A skoro zimowe to święta, to i dania tłuste, rybo-kapustne. Jak najbardziej wina białe są idealne. 

Po pierwsze dlatego, że ich kwasowość to jedyny sposób, by pokonać tę tłustość, by zdjąć ten ciężar rodzinnego obiadku... Po drugie - te w Polsce to nam najlepiej wychodzą właśnie białe. Cienkie, może bardziej żyletkowe, ostre. Spontaniczne, szybkie, proste, pyszne. Kocham właśnie polskie białe, w czerwone jeszcze trochę nie wierzę...
 

Ale, ale pamiętajcie - wino do obiadu pijemy wraz z potrawą. W trakcie jedzenia. Mieszając to, co mamy w jamie ustnej, z łykiem tego, co w kielichu. Powszechne podejście "zjedliśmy, to teraz napijmy się winka" ma swój rodowód raczej w wódczanych rytuałach - bo podkład i gorzała. Nie, nie nie!!! 

Tak się składa, że ostatnio gościłem w znakomitym lokalu - Winsky - na degustacji win białych z portfolio Boutique Konesera (Piotr Klimczyk prowadzi go w warszawskiej Galerii Północnej). I z tego zestawu na święta poleciłbym niejedno wino!



Chateau du Pouey sur Lie Pecherenc du Vic-Bilh sec Sud-Ouest 2015 (48 zł).
Miłe, przyjemne, wręcz radosne. Jest tu wysoka kwasowość i agrest. Struktura całkiem szeroka, mocna. I jeszcze ta przyjemna cena!


Bo za dwukrotność dostajemy Chateau de la Mar Marestel Le Verney sur Lie 2014 Altesse (95 zł). Jest pełne. Lekko warzywne, ale potem - gdy pierwszy aromat się ulatnia - zostaje wrażenie kremowe, jak z ciacha. Kojarzy się z herbatnikami na maśle, orzechowymi. Mocna struktura, podbita ładną kwasowością, która najmocniej dochodzi do głosu w finiszu. A w dodatku jest bardzo długie w finiszu.
 



Chateau Carre, Muscadet Sevre et Maine sur Lie 2016 (46 zł) - to bardzo kwiatowe wino. Kwasowość trzyma na wodzy, ale jest w duszy troszkę wodniste. Było kiedyś w Lidlu. Fajne, ale dość szczerze powiem, że nie urywa tego i owego. Jest nieco drzewiaste w pewnej nucie, ale wciąż proste. Takie właśnie do ostryg, ryb itp.


Komplikację znajdziemy w takim Raimbault-Pineau Sancerre 2016 (106 zł). Wiem, jest dwa razy droższe niż ten Muscadet, ale jest czyste jak górski strumyk. A w dodatku tej wody brak. Ma sporą strukturę, jest ładne i szlachetne, eleganckie. Bardzo długie i tu jest zajefajna kwasowość. Tu dawka białego melona, ale niech was nie zmyli ta owocowość. Bo jest też spora mineralność.



Raimbault-Pineau Sancerre Prestige 2014 (139 zł) - trzymane na osadzie 12-24 miesięcy, plus pół roku w butelce. Powiem nawet wierszem: "Oj, co za bogactwo i ciasteczka. Ładny kwasek, choć... jest agresywna nieco beczka". 

Metrum może kuleje, ale ja to uwielbiam. Bo sądzę, że dlatego właśnie winiarz wymyślił beczkę, by nadać sokom z gron nieco swojego piętna. Jest tu żywiczność, jest tostowość i masło. To wino jest długie i pokomplikowane jak żywot człowieka. Ale też jest krągłe, eleganckie i dłuuuugie. Ma też pewną słoność.
 

Jean Lissage Petit Secret Blaye Cotes de Bordeaux 2015 (55 zł) - tu Sauvignon Blanc 90 proc. i Muscadelle 10 proc. To jest dość dziwne dość zielone, ma nieco białych owoców, ma kwasu sporo w finiszu. Do jedzenia będzie fajne, choć bez fajerwerków.



Chateau Marjosse Entre-deux-Mers 2016 (69 zł) - w nim cztery szczepy: Sauvignon Blanc i Sauvignon Gris, Muscadelle i Semillon (po 25 proc.). Fajne, drzewne, rześkie, bardzo drzewne liściaste.... Ale w przeciwieństwie do muscadetów nie ma wodnistości, a jest świetna owocowość.



Dubordieu Clos Floridene 2015 Graves (127 zł) - wino oparte na prostych zasadach. Jak żołnierz. Jest ciasteczko, bogactwo i fajna kwasowość. I to daje komplikację posadowioną na kwasowym szkielecie. Ale jest też fajny owoc. Jest piękna równowaga. Graves jest świetne na czerwono, ale tu widać, że białe też super!
 



Virginie de Valandraud 2012 (210 zł) - oto kolejne wino do przechowania. Prestiżowe, doskonałe. Ma lekką słoność w finiszu, białe owoce i ciężko dającą się zdefiniować elegancję.
 


Moutard Diligent Chablis 2016 (99 zł) - jeszcze mało ułożone. Na razie sporo kwasu w smaku, a w nosie lekki rozgotowany rabarbar i biała truskawka. To dobry prognostyk na przyszłość. Jest mało beczki, raczej wąskie. Kwas będzie procentował przez najbliższe 5-8 lat.


Domaine des Terres Gentilles Macon Lugny Dame Chlea 2015 (57 zł) - wino o perfumowanej fakturze. Jakby poprószone mocną gumą do żucia, z nutą bananów, ale lekkie, o sprężystej strukturze! Chyba już gotowe, chyba nie będzie lepiej...



Domaine Thierry Drouin Pouilly Fuisse Plaisance 2015 (119 zł) - troszkę takie wino stylu zerowego, choć może za młode. Ma sporą strukturę i ciepło. Atak ładny i mineralny, jest trochę białej czekolady.



Drogie i to mocno. Capuano-Ferreri Chassagne-Montrachet 1er Cru Morgeot 2014 - 265 zł! Ale czuć cenę. Jest ciasteczkowe, mocne, lekko wykręcone, ma beczkę, atakuje powonienie masłowym tostem, jest też lekko prochowe, świetne świeże, mocna struktura, kwasowe przyjemnie. To jest wino na prezent dla prezesa, kolegi, przyjaciela. Za 5-6-9 lat odwdzięczy się wam czymś wspaniałym, czego nie doświadczycie ot tak.


Słuchajcie, jeśli zaś szukacie świetnego stosunku jakości do ceny, to polecam Vignoble Art Mas Cotes du Rhone Villages "il etait une fois..." 2015. Tylko 69 zł, ale to potężne wino. Ma spore ciacho i owoc (brzoskwinia), ma też mocny kwas, który z wiekiem może łagodnieć. Ma pełną strukturę i znakomicie pasuje np. do mięs. Takiej jagnięciny.
 


Znów wróćmy do średnio-górnych rejestrów cenowych. Laurent Habrard, Crozes-Hermitage 2016 (127 zł). Szczepy południowe raczej - Marsanne 90 proc., Roussanne 10 proc. Wino miękkie, ma w sobie pewną podpuszczkowość, przejawiającą się pewną goryczką. Zarazem jest dość delikatne.
 

Jeśli jeszcze czegoś szukacie dla przyjaciela, to może Domaine Barou Condrieu Imagine 2015. 195 zł. Dziewięć miesięcy w beczce. Wino z certyfikatem bio. Można wmówić, że nie powoduje kaca. Tu jest fajna kwasowość z gorzkiego grejpfruta, skórka spieczona chleba. Beczkowe, ale ten dąb jest ładnie wtopiony. Poczułem się, jak kiedyś, kiedy mogłem gryźć skórkę spieczonego bochenka. Super!

Sebastian Bazylak i Piotr Klimczyk degustują

Win próbowałem na degustacji dla blogerów w Winsky Bar

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz