Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czerwone wino. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czerwone wino. Pokaż wszystkie posty

środa, 10 listopada 2021

Toro - beczkowe, mocarne, na jesienny szczyt

Bodegas Fariña Gran Collegiata Toro 2015


Na półmetku jesieni - nawet jeśli to dzień o ładnej pogodzie - przydało by się przypomnieć wspaniałe gorące lato pełne słońca. Czerwień z Hiszpanii taką możliwość właśnie daje!

Toro to jeden z mniejszych winnych regionów w Hiszpanii (i dość nowych, bo Denominación de Origen Toro otrzymało w 1987 r.), położony na zachód od Ribera del Duero, a na wschód od pobliskiej Portugalii. Upały są tu bardziej dotkliwe niż w Ribera, a grona Tempranillo rosnące na piaskowych podłożach nazywane są tu Tinta de Toro. Z tego właśnie grona - z 60-letnich krzewów - powstała Gran Colegiata! Dzieło winnicy Bodegas Fariña, którą prowadzi jeden z ojców założycieli DO Toro - Manuel Fariña.   

Gran Colegiata 2015 leżakuje w beczce z amerykańskiego dębu 18 miesięcy i co najmniej trzy lata jeszcze dojrzewa w butelce. Jest mocno wiśniowe, ale przy tym też ma wyraźne waniliowe tło. Ale spokojnie, ten dąb nie dominuje - jest jeszcze miejsce na nuty pierniczka, korzenie, przyjemny czarny pieprz. 

Znakomicie będzie pasować do wołowych steków i mięs w ciemnych sosach. Ale także można je potraktować bardziej deserowo, kontemplacyjnie.

Wino kupicie w sklepach specjalistycznych M&P, ja degustowałem dzięki uprzejmości Ambasady Hiszpanii oraz Foods&Wines from Spain.

wtorek, 3 stycznia 2017

Wino ze szczepu niemal wymarłego

Baron de Ley Varietales Maturana Rioja 2012


Święta, święta i po świętach! Zostało po nich nie tylko wspomnienie, ale i prezent: butla wina ze szczepu bardzo rzadkiego, reanimowanego przez pasjonatów i enologów z Hiszpanii. I od 2007 r. dopuszczonego do stosowania w winach regionu Rioja.

Baron de Ley to wina oczywiście nie butikowe, ale - patrząc z przemysłowego punktu widzenia - koncernowe. Bo to właśnie z tej grupy pochodzą znane ze sklepowych półek (bynajmniej nie specjalistycznych sklepów) wina Coto de Imaz, o czym pisał Eno Eno.

Wino powstało ze szczepu Maturana tinto, jednego z tych, które wykarczowano po epidemii filoksery w 1860 r., zastępując je innymi szczepami, które dziś są powszechne - Tempranillo i Garnacha, a przez to czasem uznawane za nudne. Pomyśleć, że może gdyby nie paskudny szkodnik, to byśmy wcale nie narzekali na nudę Maturano.

Bo oto w środku znajdziemy wino bardzo ciemne, mocno rubinowe, z odcieniami granatu. W nosie nie ma jakiejś tępej beczki, ale morze owocu - czarnej  porzeczki z kakao i balsamico, ale także czymś leśnym, zielonym...

W smaku jest poważne, ale z ładną dawką kontrastowej kwasowości. Akuratną. Jest przy tym tłuste, jak wędzony boczek! Ale - uwaga - nie totalnie, tylko z wyczuciem. Bo jest podszyte także pewną lekkością, jakby pod kołderką owocowej dżemistości była sprężysta treść. Jak pod skorupką creme brulee jest miękki miąższ...


To nie jest jedynie czysty koncentrat, ale coś ładnie uchwytnego, kształtnego. Z garbnikiem, owszem, ale startym na popiół, na proch, na puder. Paniom, które chcą elegancko wyglądać w trakcie degustacji, nie radzimy brać do ust, bo wino bardzo mocno barwi zęby. Ale amatorom, którym chwilowy buraczkowy kolor zębów nie przeszkadza, polecam!

Wino otrzymałem od Centrum Wina

wtorek, 2 czerwca 2015

Kolejny Portugalczyk w bieli i czerni. A czerwony! - 5 pkt.

Paulo Laureano Premium 2013 DOC Alentejo

Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - 42,62 zł i 13win.pl (próbka importera)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje!

Nie tak dawno miałem przyjemność spróbować pysznego cytrusowego wina od Paulo Laureano z portfolio grochowskiego (warszawskiego) importera 13win.pl. Lekkie wieczorne ochłodzenie - a może bardziej niedawne zakończenie tygodnia portugalskiego (szkoda, tak szybko to mija) - sprzyja spróbowaniu czegoś czerwonego od tegoż producenta. To Premium Vinhas Velhas 2013 DOC Alentejo-Vidigueira.

Rubinowe wino z iberyjskich szczepów - Trincadeira, Aragonez i Alicante Bouschet. W aromacie mięsiste i zawiesiste, sprawiające wrażenie przez pierwszą chwilę nieco warzywnego, ale to mija. I to dość szybko. Po pierwszych wrażeniach rabarbaru i aronii odsłania się ładny charakter - jest wiśnia, ociupinka śliwek.

Wszystko oprawione w ładną, nieco drewnianą jeszcze taninę, średnią kwasowość. Całość po oddychaniu sprawia wrażenie, że to bardzo młode wino, o niewielkim jeszcze ciele. Żywiołowe, żywe, rozedrgane. Jakby prosiło o jeszcze rok, może dwa, zestarzenia się, ułożenia w butli. Garbnik woła może o pieprznego steka, ale może też być ładnie zmacerowana karkówka. Macie okazję? Kupcie i otwórzcie za rok, dwa. Będzie jeszcze lepsze!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali

piątek, 3 kwietnia 2015

Włoch z zimnej stali, za to z żywą wiśnią - 6 pkt.

Drei Dona Le Vigne Nuove Rosso da uve Sangiovese Forli IGT 2011

Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Dolio Vini i 58 zł (próbka importera)

Do Ideału? - Już ciut ciut!!

Po chińskich wojażach powrót, chociaż na krótką chwilę, do Starego Świata - włoska Emilia Romagna. Tym razem w wersji bezbeczkowej, z oferty gdańskiego importera Dolio Vini: Tenuta Palazza Drei Dona Le Vigne Nuove, Rosso da uve Sangiovese, Forli IGT 2011.
Choć napis głosi, że wino powstało z Sangiovese, to w rzeczywistości zawiera domieszkę (10 procent) Cabernet Sauvignon. Wino nie widziało dębu - grona były mecerowane 7 dni, a potem fermentowały w stali. I wyszło to na dobre!

Bo oto mamy w kielichu ciemną rubinową czerwień, aromat wznosi się całkiem żwawo - może nie jak jastrząb, ale bardziej gołąb - tchnie w przestrzeń echa czerwonych owoców, intensywną wiśnię, tymianek, nuty ziół. Kwasowość bardzo ładna, harmonijnie (kobieco) rozwijająca się na języku, garbniki za to zdecydowane, męskie. Jak ślady ciosów maczugi na ciele - rosną z każdym łykiem. O ile pierwszy czy drugi kielich przyjemnie pije się solo, to następne już wołają: "jeść!!!"

Tenuta Palazza Drei Dona to 23-hektarowa winnica - spółdzielnia produkcyjna, oferująca kilka różnych linii win. To akurat jest podstawowe. W sieci odnalazłem informację, że w winnicy kosztuje ok. 6 euro za butelkę. Najprostsze z czerwonych, tam zapewne codzienne. Producent nawet nie chwali się nim na stronie. Tu można znaleźć za to opisy m.in. Couvee Palazza - 2 lata w grandi botti (2500 l) czy Pruno - 18 mies. beczki. Ale to nie znaczy, że Le Vigne Nuove jest słabym winem. O nie, tu może nie ma gładkości innych win (np. Tremonti Petrignone), ale jest ładna szorstkość, pewna prostota, szczerość. Coś, co sprawia, że do tego wina chętnie jeszcze bym wrócił.


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

wtorek, 21 października 2014

Winne Wtorki: Terrabianca La Fonte 2010 Toscana IGT

Toskania na czerwono


Półka - nieznana
Skąd - Z kolekcji Anna Pakula Wine Lifestyle Curator
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!

Ależ nie można było uzgodnić - czy biało, czy czerwono. W Winnych Wtorkach jednak zapanowała zgoda. Tematem dzisiejszej degustacji winnych blogerów (pierwszy i trzeci wtorek miesiąca) stała się Toskania na czerwono. Temat zapodał Nasz Świat Win. Niby banalnie (by ktoś powiedział), ale faktem jest, że dawno Toskanii nie było. 

Jest oto więc w kielichu Terrabianca La Fonte 2010. Winnica leży w samym sercu Chianti Classico, 12 km od Sieny i 50 km od Florencji, ale wino ma etykietę Toscana IGT. Sto procent sangiovese. Szczepu, który daje niekiedy wina cierpkie, kwasowe, także i te, które kojarzą się "szkieletowo", bezcieleśnie, muślinowo. Ale to szczep, który daje jedne z najświetniejszych win na świecie.

Butelka zdawała się ściskać ducha zaklętego w czerwieni wina. Pierwszy aromat to jasny dowód na to, jak mocno jest ściśnięte. Wydaje się jakby skąpe, oszczędne. Pić je w takim stanie to świętokradztwo.

Dopiero po pół godzinie otwiera całą swoją urodę - czuć truskawki, wiśnie, ciemne czereśnie. Czuć też wanilię i skórę, trochę kakao. Kwasowość, jaką jest podszyty smak, nie zabija ładnej cielistości, której nabiera po trzech kwadransach.

Całość by świetnie pasowała do steka - takiego z trudem krojonego wąskim nożem o maleńkich półokrągłych ząbkach... Ech. Wino bardzo ładne, ewoluujące. Importera w Polsce nie zauważyłem, tę butelkę otrzymałem od Anny Pakuli.

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

A tak o swoich toskańskich odkryciach napisali inni winopisarze:

1. Blurppp nie do końca zadowolony

2. Dotrzechdych.pl: Gabriel złowił chianti na Żoliborzu

3. Italianizzato - rozmarzony

4. Przy winie - zaskoczenie, ale przyjemne

5. Nasz Świat Win - Marta i Robert zachwyceni

6. Winniczek: wypili dwa wina i pojedli




środa, 10 września 2014

Macedończyk pełen owoców - 5 pkt.

Astibo Imako Vranec 2010
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Dobre Wina i 15,90 zł (próbka importera)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje!! (5 pkt.)

O białym winie Imako już pisałem kilka dni temu - teraz czas na kolejne wino, także Imako z katalogu dobrewina.pl - czerwonego vraneca Astibo Imako 2010. Z Macedonii - kraju, w którym tradycja winiarska jest o jakieś tylko dwa tysiące lat młodsza niż ta z Gruzji.
Vranec (w Chorwacji vranac, w Serbii вранац) to szczep charakterystyczny dla gorącej bałkańskiej ziemi. Daje wina ciemne, skoncentrowane, pięknie owocowe, z posmakiem wiśni, śliwki. Takie właśnie doznania znajdujemy w tej butli!
Czuć "w nosie" piękne owoce - śliwkowo-czereśniowy sok, podprawiony szczyptą suszonej śliwy. Smak nie przynosi rozczarowania - jest piękne ciało, średnio-mięsiste, ale taniny są niezbyt napastliwe, nie "drutują" nam wnętrza jamy ustnej w ciasny kokon. I dobrze.
Tu czuć wyraźnie, że owoce wygrzane upalnym słońcem dominują, a nie zabiegi "okołobeczkowe". Wino będzie świetnie pasować do charakternych serów, mięs zrobionych na ostro, nawet z papryczkami, pomidorami, z bałkańskim pazurkiem. Mniam!
Co najfajniejsze - importer wprowadził zniżkę (o 41 proc.). Wino można kupić w sieci dobrewina.pl - w internecie i w sklepach stacjonarnych. Test dnia drugiego wino przechodzi z łatwością. Ale wiadomo - to winiacz, któremu do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!!

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Włoch pełen ekstraktu - 6 pkt.

Pipoli Aglianico del Vulture 2010
Vigneti del Vulture


Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - Vininova i 33,67 zł (zakup własny z rabatem 25 proc.)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)


Na stole Winiacza dziś wino z małego regionu Włoch - Basilicata (tam gdzie włoski but opierałby się na strzemieniu - jak but do konnej jazdy). To królestwo szczepu aglianico - pochodzącego jeszcze ze starożytnej Grecji. Jak piszą Marek Bieńczyk i Wojciech Bońkowski w Winach Europy - w tym regionie powstają wina potężne, niczym winne koncentraty - i Pipoli jest właśnie takim winem.

Vigneti del Vulture to przedsięwzięcie 6 winiarzy, którzy postanowili produkować wina o wysokiej jakości. Ale w sumie, kto by się podjął z premedytacją produkcji win o niskiej jakości i to obwieszczał całemu światu?

Pipoli Aglianico del Vulture powstało w Farnese Vini. W kielichu ciemny, głęboki rubin, z lekkimi refleksami fioletu, ale i brązu, w nosie mnóstwo owoców, z akcentami kakao, lukrecji i pieprzu. Grona zbierano ręcznie, 60 proc. wina dojrzewało w stali, a tylko 40 w baryłkach przez 10 miesięcy. Stąd pewnie ta lekko wyczuwalna beczka. 

Smak przywodzący na myśl nuty atramentu - Pipoli jest skoncentrowane, wręcz - jak mówią znawcy - ekstraktywne. W pierwszym dotknięciu czujemy słodycz, ale to pozory. Potem czuć pewne roztrojenie, takie jakbyśmy językiem dotykali elektrod płaskiej bateryjki (wyczerpanej). Ma dość ładnie wtopione taniny, choć jeszcze lekko wystające. I długi finisz, w którym czuć ładną balsamiczność, a na końcu pewne kwiatowe akcenty. Wszystko to sprawia, że Pipolo do ideału brakuje już tylko ciut ciut!!


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 27 lutego 2014

Portugalka niedoceniona! - 4 pkt.

Dona Carla Douro 2011


Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 14,99 zł (zakup własny)

Do Ideału? - W połowie doskonała (4 pkt.)


W owadzim dyskoncie króluje Hiszpania, ale w niektórych placówkach napotkamy jeszcze resztki Portugalii, która znika w szybkim tempie. Dona Carla była w ofercie win na jesień. Wówczas nie zwróciła mojej szczególnej uwagi smakowo, wręcz się zniechęciłem, bo za pierwszym razem trafiłem na korkową butlę.

O dziwo, będąc pod wrażeniem "Zakorkowanych" udało mi się bez problemów wymienić butlę, choć pani kierownik sklepu z rozbrajającą szczerością wyznała, że na "winach to ona się nie zna". Ale od czego paragon! Paragon okazał się kluczem do sukcesu - warto go trzymać.

A wino okazało się zaskakująco dobre, tylko jakoś niczego wówczas o nim nie napisałem. Teraz widok butli na półce zainspirował mnie do powrotu. Kupiłem. Co w nosie? Aromaty nieco dyskretne, cokolwiek ciężkie, ale raczej przyjemne. Są i zioła, i przyciężka ziemia. Gdzieś tam coś na kształt skórki chleba. W ustach drewno, pewna suchość i krótkość.

Winicjatywa określiła to wino raczej "na nie", porównując do win portugalskich sprzed 10 lat. Dla mnie żadna to ujma. Ani ja nie mam 12-letniego wina portugalskiego w piwniczce, a innych Polaków takie wina ma może z 8 osób. Albo już góra 18. Zupełnie mi ich nie szkoda.

Nie szkoda mi, bo Dona Carla wydaje się lepsza niż kilka win z obecnej oferty hiszpańskiej. I tylko ta garbnikowa suchość i krótkość sprawia, że plasuje się gdzieś w połowie mojej stawki. Aczkolwiek z otwartym biletem na wyższe rzędy.


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

sobota, 22 lutego 2014

Włoch z Lidla, a całkiem przyjemny - 5 pkt.

Chianti Riserva 2009 DOCG

Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 19,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

Nie wiem, czy Lidl pozazdrościł Biedronce dobrego chianti do 20 zł (opisywałem je wcześniej), ale faktem jest, że obok bordoskich czerwieni pojawiła się nowość - właśnie Chianto Riserva 2009 DOCG i to w cenie 19,99 zł. Kontretykieta typowo lidlowa - zakup był widać na skalę ogólnoeuropejską, ale co tam - warto spróbować - pomyślałem.
Aromat nieco na początku schowany, ale potem z wolna się otwiera. Warto przelać do karafki czy dekantera i kazać "pooddychać". Są tu owoce - wiśnia, nieco śliwy - przytłumione nieco wanilią, chlebową skórką, czekoladą. Ale nie w jakiś nachalny, chamski sposób, tylko dość subtelnie. W niektórych Biedronkach można jeszcze dostać Chianti Sensi (z brązową etykietą) o aromacie krówki z Milanówka, ale tu jeśli jest "krówka", to delikatna, śladowa.

Całość w smaku delikatna, kwasowość niewielka, taniny też raczej mizerne. Chyba raczej wino do delektacji bez specjalnych zakąsek. Finezji tu wybitnej nie ma (na pewno do Poggio Al Casone Castellani trochę brakuje), ale solidność jest. Cena dwóch dych nie powoduje rozczarowania. Choć do ideału jeszcze trochę brakuje!

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali! 

poniedziałek, 17 lutego 2014

Włoch z lekka benzynowy - 4 pkt.

Donna Nera Piemonte Albarossa 2010


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent rodzinny
Do Ideału? - W połowie doskonały (4 pkt.)

To taki nieoczekiwany prezent był od rodziny. Ktoś dał im w ramach podziękowań, a może "z wizytą"... Mniejsza z tym. W każdym razie trafił do mnie. Butla przyznam dziwna, nie wiem dokładnie gdzie kupiona, skąd przywieziona. Otwarcie takiej butli to zawsze jak niespodzianka. Ot, takie trochę testowanie w ciemno!
 
Aromaty zaskakująco dobre i przyjemne. Spodziewałem się czegoś dziwnego, a tu jeżyny, troszkę benzyny (albo nafty może nawet), potem czekolada - raczej biała i słodkawa niż czarna, kakaowa. Potem śliwki.

W smaku troszkę gorzej. Z początku wydało mi się jakby cienkie, ale na pewno mocno kwasowe, mocno taniczne. Jakby jeszcze "zielone", niedojrzałe. Całość jednak - jakby mówili znawcy (nie znoszę szczerze powiedziawszy tego słowa): pijalne. Na pięć punktów stanowczo chyba za słabe, ale na czwórkę bardzo mocną zasługuje!
 
Winiacz na 4 pkt. w 7-stopniowej skali

wtorek, 11 lutego 2014

Hiszpan krągły według wzoru! - 6 pkt.

Gratavinum 2πR Priorat 2008


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Centrum Wina i 139 zł (próbka dystrybutora)
Do Ideału? - Już ciut, ciut (6 pkt.)

 
Proste wzory się zapomina. Te, z geometrii. Jak jedna druga "a" razy "ha". Ale tych finezyjnych - nigdy. Nie sposób po prostu. Wszak w geometrii "Pi er kwadrat" i "dwa pi er" to po prostu podstawa. Oczywiście, można uniknąć kół i stawiać na kwadraty i trójkąty, ale koło to koło. Coś magicznego.
Coś kolistego znalazłem właśnie w paczce z Centrum Wina. Butla Gratavinum 2πR Priorat 2008 wydaje się już niestety winem nie na każdą kieszeń, bo nabytek za 139 zł. Ale jaka jest zawartość! Warto się szarpnąć.
Wodę eksplodowano w kosmos, został sam ekstrakt winny - esencja o aromacie czarnych porzeczek, truskaw, ale przy tym z przyjemnymi taninami i lekką kwasowością na początku i mocniejszą w finiszu. Długim i cierpkim. W "pierwszym nosie" czuć wyraźny dość alkohol (14,5 proc.!), ale nie przeszkadza.
Wino przyjechało z Proriatu, od dość nowego producenta Gratavinum. 2πR jest niefiltrowane, to kupaż Grenache (60%), Carignan (20%), Cabernet Sauvignon (10%) i Syrah (10%). Ma piękny kolor głębokiego rubinowego atramentu o brązowych refleksach. Aromat wystaje z kielicha wspaniale.  
Na stronie www producent obiecuje, że całość jest krągła. Nie sposób się z nim spierać. Choć, gdy sobie pooddycha, rozdwaja się przyjemnie. Pod powierzchniową krągłością wyraźnie ukrywa się nieco kanciaste, lekko drewniane jądro owej kuli, wyraźnie taniczne. To dobra przeciwwaga do owego tostowo pachnącego płaszcza. Do ideału ta całość ma już tylko ciut ciut!!

 
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

środa, 5 lutego 2014

Hiszpan z balonem i wielkim aromatem - 5 pkt.

Altitud 1.100 Tinto Joven 2012
D.O. Almansa

Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - VinoMe i 24,90 zł (próbka od importera)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

Kolor głęboki i ciemny. A w aromacie - wyjątkowo wybujałym - królestwo owocu. Rześkiej wiśni. To ona tu szczególnie dominuje, na szczęście nie jest wiśnią dżemową, tylko lekką, świeżą. Po dłuższym pobycie w kielichu otwiera się, nieco "poważnieje". Ale tylko jakby na powierzchni. W smaku wino pozostaje żywiołowe.
Smak? W pierwszym odczuciu na języku wydaje się ostre, lekko wibrujące. Ma nie tylko niezłą kwasowość, trochę smaków ziołowych, ale i goryczkę (ta znika częściowo po kilku kwadransach). Jakby było jeszcze niedojrzałe. Jakby chciało jeszcze ze dwa-trzy lata poczekać może na otwarcie!

To wino z regionu La Mancha, dzieło spółdzielni Tintoralba (z apelacji Almansa), która zrzesza ok. 225 członków. Bodegas Tintoralba produkuje wina głównie ze szczepów garnacha tintorera i syrah.
Do Polski sprowadza je jeden z młodych importerów - firma VinoMe, która na razie współpracuje jedynie z kilkoma sklepami, ale już niedługo - jak zapowiada prezes Maciej Repeć - wina (na Winiaczu wkrótce recenzje kolejnych dwóch z oferty VinoMe) te będą niedługo szerzej dostępne. Za co trzymamy kciuki! Bo czerwony Altitud 1.100 to wino, któremu do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

sobota, 25 stycznia 2014

Francuz, który cicho na półki został wprowadzony - 5 pkt.

Signargues Font du Mirail
Côtes du Rhône Villages 2012

Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 19,90 (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje ! (5 pkt.)


Wizyta w Lidlu po bułki i takie tam, a tu niespodzianka - nowości po cichu wprowadzone, francuskie - a jakże, zgodnie z zapowiedzią przedstawicieli marketu z jesieni, że będzie się stawiać na Francję! No i jeszcze w dodatku "medalowe", jakby Niemiec konkurencji z Portugalii chciał zagrać na nosie… Złapałem tylko jedną z butli - Signargues Côtes du Rhône Villages - choć kilka ich tam było różnych. Tamtych nie smakowałem jeszcze, na razie są tylko fotki.

Teraz przyszedł czas na CdR. Strach napisać, że dobre, bo zaraz zniknie. Ale co ja zrobię, skoro jest… bardzo dobre? Piękny głęboki kolor, W aromacie głębia czerwonych owoców - troszkę nut chlebowych, może delikatnej pieprzności…

Tę pieprzność przyjemnie, delikatnie kwasową, czuć na języku. W smaku jest piękna równowaga. Nic tu nie wariuje, wszystko pasuje. Ot, po prostu Francja-elegancja, której do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!

 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!



sobota, 18 stycznia 2014

Sycylijczyk przyjemnie pieprzny - 5 pkt.

Paccamora Nero d’Avola
 
Curatolo Arini 2012

 
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Centrum Wina i 39,90 (próbka dystrybutora)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje ! (5 pkt.)

 
Marzę o tym, by zamknąć oczy i to widzieć - lato, słońce, ciepło. Może być wietrzne. Może nastąpić po deszczowej wiośnie. W sumie ponieważ taką właśnie deszczową wiosnę mamy tej zimy, to jest pewna nadzieja…

Druga butla z paczki z Centrum Wina - tym razem włoskie wino z Sycylii. Paccamora Nero d'Avola Curatolo Arini 2012. Produkt sycylijskiego producenta z ponad stuletnimi tradycjami - Curatolo Arini. To też ciemne w kolorze wino, ale wyraźnie ciemniejsze niż sąsiad z paczki, którego opisywałem poprzednio.

W dodatku o ile dornfelder był świeży i owocowy, to ten Sycylijczyk jest troszkę mniej intensywny. W aromatach. Jest nieco bardziej pieprzowy i dżemisty niż owocowy. Owoce, oczywiście są: śliwki i wiśnie, ale pieprz i przyprawy wyraźnie rozpychają się łokciami. Gdzieś w tle czai się nawet drobinka lukrecji.

W smaku bardzo konsekwentne - pieprzne, a zarazem kwasowe nuty dominują wyraźnie na podniebieniu i języku! Finisz jest pięknie długi. Całość jest pomimo tych przypraw świeża, warta łączenia ze świetnie grillowanymi mięsami czy ostrym serem.

Według producenta zasługa 2012: mokrej wiosny i gorącego, wietrznego lata na Sycylii. Wystarczy zamknąć oczy i już to widać… Potem można otworzyć i spróbować paccamory. Wina, któremu do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!

 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 16 stycznia 2014

Niemiec głęboko czerwony - 5 pkt.

Dornfelder trocken Kendermanns 2012

 
 
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Centrum Wina i 39,90 zł zł (próbka dystrybutora)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje ! (5 pkt.)


Jakże miła styczniowa niespodzianka - nowości, jakie wchodzą do ofert Centrum Wina (będą też pewnie na Winezji) zaowocowały paczką próbek dla blogera. Na pierwszy ogień czerwony Dornfelder trocken Kendermanns.

Dornfelder to młody stosunkowo szczep winogron z Badenii-Wirtembergii, który w Palatynacie (Pfalz), w południowo-zachodnich Niemczech jest bardzo popularny. Jak głoszą różne źródła, ten szczep daje wina o ciemnym kolorze i aksamitnej strukturze. I to w tym przypadku prawda!

Kolor jest rzeczywiście głęboki, niemal jak we francuskich medokach, i dostojnie się prezentuje w dużych kielichach. Ale charakter zupełnie inny niż francuzy. Od razu po odkręceniu zakrętki i wlaniu, w kielich wpada jeżynową rześkość, wiśniową lekkość, jest jeszcze - jak informuje kontretykieta - aromat miękkiego drewna.

Są takie nutki, owszem, ale przede wszystkim jest tu przyjemna kwaskowość spotykana w białych winach! Gdyby podać to wino w absolutnie ślepej degustacji i kazać używać tylko nosa, niejedna smakująca osoba miałaby problem…

Smak już myli mniej - jest rzeczywiście kwasowy, taniny są delikatne, a posmak zostaje dość długo. Całość przy tym ma dobrą równowagę - nie zbyt rozwodnione, ani skondensowane. Owoce wyraźnie dominują, przywodząc na myśl ciepłe lato. Aha - co jeszcze zauważyłem - lepiej pić dość chłodne. Jakieś 17-18 stopni wydaje się w sam raz!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

wtorek, 14 stycznia 2014

Włoch dnia drugiego - 5 pkt.

Morellino di Scansano DOCG 2011
 

Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 22 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)


Poza Francuzami, portugalskie wina cichcem się wkradają do Lidla, bez specjalnej promocji, i włoskie też. I właśnie takiego Włocha niedrogiego - za 22 zł wybrałem. Etykietka stylowa, choć bardziej mi jakiś leczniczy balsam przypomina.

Po odkorkowaniu trochę zawód. Ueee - pomyślałem - jakieś wonie kapuściano-ogórkowe. Dobra, poczekam. I opłaciło się już po… jakichś 6 godzinach! Gdy to czerwone wino z Toskanii nieco odetchnęło, pokazało całkiem przyjemnie oblicze - mocny rubinowy kolor z fioletowymi refleksami, aromatyczne średnio, a nawet średnio plus, w nosie leśne owoce, troszkę czereśni, trochę fiołków, ale jest też szczątkowy tost, może razowiec… Takie niemal chianti riserva, ale już niestety nie w smaku.

O ile nos jest zadowolony, to język i podniebienie mogą odczuwać lekkie rozczarowanie. Są przyjemnie garbniki, kwasowość i goryczka też - ale momentami mam wrażenie, że winnego ciała coś jakby mało. Jakby to wino było nieco rozwodnione, ale może to po prostu za młode - zielone jakby - wino?

I tak warto. Po pierwsze warto choćby tylko dlatego, by obserwować, jak ewoluuje wino po usunięciu korka. I by przekonać się, że drugiego dnia jest wyraźnie lepsze. Po drugie warto spróbować, bo jak na butlę za 22 zł, to mamy wino, któremu do ideału jeszcze troszkę brakuje!

 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Australijczyk z wyprzedaży - 4 pkt.

Old Man Creek Shiraz 2011

 
Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Marks&Spencer i 19,59 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Przeceny/wyprzedaże styczniowe nie tylko w sferze odzieży, ale i win! W Marks&Spencer też! Ale oczywiście dowiedziałem się o tym przypadkiem, wracając z niedokonanego spotkania towarzyskiego. Czyli po prostu praca w terenie!

Kapslowany (zakrętka) "australijczyk" okazał się ciekawym winem: kolor lekko brązowy, niemal jak stare wino. Aromat mocny, intensywny - są czerwone owoce, ale z taką głębią starej piwniczki, dżemiste, nieco lukrecjowe, pełne charakteru - i lekko ziemiste! Smak? Ciekawy, wyrazisty, pełny, z bardzo lekkimi - o ile w ogóle są tu - taninami. O dość średnim finiszu.

To wino nie kosztuje nawet 20 zł, poprzednio - przed przeceną - kosztowało chyba ok. 25 zł. Nowa cena jest wyraźnie lepsza. Na kolana nie powala, ale do obiadu czy raczej takiego weekendowego posmakowania, przy przymierzaniu zakupionych na przecenie fatałaszków, akurat.

 

Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

wtorek, 29 października 2013

Węgier owocem i ziemią pachnący - 6 pkt.

Hagymási Föld és Lelek 2007


Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Węgier i ok. 4000 forintów (60 zł; zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

Ta notka jest hołdem dla odchodzącego słońca, bo jest gorącego słońca Egeru wspomnieniem. Jeden z łupów węgierskiej wakacyjnej wyprawy. Föld és Lelek - znaczy tyle co ziemia i dusza. Dusza, a może duch definiowana jako "spirit" - i słusznie, bo wino ma 14 proc. alkoholu. Ale ciężko go wyczuć. Przynajmniej w aromacie.
W kupażu cabernet franc (75%), shirazu (16%) i kadarki (9%) wyczuć można to, co wspaniałe - są aromaty czerwonych owoców, granat, wiśnia; są i aromaty głębokie - dymy, tosty, gdzieś głęboko jest ziemia.
Wspaniałe wino. Jest w smaku i kwasowe, i jednocześnie gładkie. Przebija zeń pewna szorstkość egerskich bikaverów (których dziś niestety nie miałem okazji popróbować), ale też i zadziorny charakter shiraza.
Producent zapewnia, że wino można trzymać jeszcze i 10 lat. Otworzyłem teraz. Trudno, ale się cieszę. Było to jedno z droższych win, jakie przywiozłem z Egeru, ale wiem jedno - warto. Bo Föld és Lelek to wino, które do ideału ma już tylko ciut, ciut!!
 

Wino na 6 punktów w 7-stopniowej skali!

piątek, 11 października 2013

Czerwień Viña De Martino w Kondrat Wina Wybrane

W objęciach lukrecji i nie tylko



W poprzednim poście opisałem białe (i jedno różowe) wina DeMartino, które można nabyć w sklepach Kondrat Wina Wybrane. Dziś czas na czerwienie. Niektóre naprawdę pyszne!

Gallardia del Itata Cinsault 2013

Pierwsze - Gallardia del Itata Cinsault 2013 - nie powala, choć w smaku to ciekawe wino. Nie czuć 14 proc. alkoholu, ma subtelny czerwony kolor, w aromacie jest nieco maślane. W smaku z początku gorzkie, ma jednak coś intrygującego. Jest bardzo kwasowe, mało taniczne, ma coś z duszy białego wina!

Estate Carmenere 2011 Maipo Valley

Ale po cinsault było już tylko lepiej! Blogosfera na antresoli spróbowała jeszcze pięciu flaszek z winem o wyrazistych kolorach i super aromatach! Estate Carmenere 2011 Maipo Valley (36 zł butla) ma aromaty lukrecji i wanilii. W smaku nie wydaje się ciężkim winem, ale nieco cierpkim - kto by szukał tu tego upiornego nowoświatowego ducha z dolnych półek, niczego nie znajdzie.

347 Cabernet Sauvignon Reserva 2011

347 Cabernet Sauvignon Reserva 2011 kosztuje o 8 zł więcej od poprzednika, ale smakuje jak dwa razy droższa. Do lukrecji w aromatach dochodzą jeszcze wyraźne nuty skóry, czekolady, w smaku pojawiają się dyskretne taniny. Jest bardzo dobre. Skąd dziwna nazwa 347? Z liczby winnic, jakie w Chile prowadzili już właściciele. W tym winie są grona z trzech regionów - Maipo Valley, Cachapoal Valley, Maule Valley.

Legado Merlot Reserva 2010 D.O. Maipo Valley

Świetnym winem, perełką za dość rozsądną cenę z De Martino, jest na pewno Legado Merlot Reserva 2010 D.O. Maipo Valley (55 zł)! Wino o żywej barwie, aromatach jeszcze bardziej złożonym, - są tu zioła, łąka, wanilia, czekolada, owoc, trochę ziemi też. W zasadzie czuję się, jakbym nos zanurzył do kielicha 3D. Do michy z aromatem. Co ciekawe, przy czerwonych winach aromat trzyma się świetnie, nie jest tak ulotny, jak w przypadku białych czy różowego. W smaku jest harmonia i pełnia. Nie ma słabych punktów! Dałbym 6 punktów skali Winiacza.
347 Vineyards Syrah 2011

Bardziej ewoluującym winem - choć mniej mi smakującym - okazuje się 347 Vineyards Syrah 2011 (43 zł). Winnica leży na wysokości 825 m n.p.m. To wino wydaje się na początku bardziej owocowo skoncentrowane, alkohol - choć zwykłe 13,5 proc. - czuć intensywniej. Ale po chwili już charakter łagodnieje - znika wanilia, czekolada. Zostaje fajny smak z długim finiszem.
Legado Syrah D.O. Choapa Valley 2011

Mocno w nos uderza Legado Syrah D.O. Choapa Valley 2011. Pierwszy nos to benzyna podbita alkoholem. Na szczęście szybko mija i zostaje czekolada, wanilia, skóra. W smaku ciekawe, ale po pewnym czasie wydaje się jakby płaskie. Legado Merlot to przy tym winie mocarz! Tym bardziej, że cena - 55 zł - taka sama. Bez wahania wybrałbym właśnie merlota.

Las Cruces 2008 Old Bushes

Mega winem - szkoda, że dwa razy droższym (120 zł) - jest Las Cruces 2008 Old Bushes. Z 3-hektarowej działki powstaje 8 tys. butelek rocznie. Ale jakiego wina! Tu ziemistość ładnie miesza się z owocem, pojawiają się trawy, troszkę anyżku, potem czekolada. Smak to sama harmonia i idea - taka platońska - wina. Gdyby punktując można było dawać do całości także punkty połówkowe, dałbym 6,5 w skali Winiacza!

Familia. Wspaniałe wino, ale za 195 zł


Nie mogę dać 7 punktów Las Cruces, bo jest jeszcze Familia 2007. Wino ma tylko jeden minus - cenę (195 zł). Cała reszta to już plusy. 90 proc. cabernet-sauvignon, 5 proc. carmenere i 5 proc. stare krzewy malbec. Wino dekantowało się chyba z 1,5 godziny i wciąż się otwierało. Alkohol czuć, owszem, ale tylko w smaku. Dla nosa jest tak skoncentrowane i tak aromatyczne, że każde poprzednie może mu hołd pruski w Chile złożyć. Aromaty mi się kojarzyły z czarnymi owocami. Smak - pełny, zarazem łagodny. To czegoś takiego człowiek poszukuje. Ewidentne 7 punktów!

sobota, 14 września 2013

Czerwona Francja Lidla na jesień 2013 r.

W oparach pysznego Bordeaux

Parujące aromatami Bordeaux dekantery
 
W poprzednim poście, z piątku,  trzynastego, pisałem o różowej i białej Francji. Po to, by rodzynek zostawić sobie na potem - Francję czerwoną! Próbowałem lidlowskich specjałów w salce z wielkim stołem, na którym stało zbiór butelek i imponujących napełnionych już dekanterów (w formie ogromnych kielichów), z których intensywnie parowało czerwone wino.

Oferta, a raczej jej część przedstawiona na żywo, jest co najmniej dobra. Napisali o tym już m.in. Gabriel Matwiejczyk (dotrzechdych.pl) i Marcin Jagodziński (Enofaza).
Czemu w ogóle w dyskoncie o niemieckim rodowodzie Francja, czemu Bordeaux i czy to Polacy lubią? Takie wątpliwości mają zazwyczaj zawsze maniacy włoskich Barolo i austriackich rieslingów. - Bo po prostu zafascynowaliśmy się Francją - odpowiada z uśmiechem Michał Jancik, sommelier współpracujący z Lidlem. Proste? Proste. Będzie od 30 września nowa Francja, ale na półkach obok i tak będą lidlowskie specjały ze stałej oferty. Jedno nie wyklucza drugiego.

Cotes du Rhone Villages. Może hit cenowy, ale nie smakowy...

Słabe czerwienie? Z tych otwartych na prezentacji naliczyłem trzy: Chateau Le Joncieux 2010 (19,99 zł), Côtes du Rhône Villages 2012 (14,99 zł) i Puy de Guirande 2011 (13,99 zł). Pierwsze ze swoją dziwaczną słodkością przypadnie do gustu amatorom półsłodkości, drugie nie jest nawet echem dawnego lidlowego CdRV (2011, też było za 14,99 zł), jest takie łopatologiczne, a trzecie zalatywało mi kocimi aromatami. I było przy tym bardzo cukrowe.

Z lewej słabe Puy de Guirande 2011, z prawej - świetne Les Hauts Massonne

Ale nie znaczy to wcale, że na dobrą czerwień trzeba wydać w Lidlu więcej niż 20 zł. Bo już za 16,99 zł mamy Les Hauts de Massonne du Chateau Pilet 2011! Jest tak aromatyczne jak czerwone wina z Langwedocji, szkoda, że pewnie szybko zniknie z półek ze względu na cenę.

Cardonna Lahourcade 2011. Dobrze wyważone

Dłużej zostanie Cardonna Lahourcade 2011 (za 24,99 zł). Cierpkie, czereśniowe, ale też świetnie wyważone, bez namolnego alkoholu. Saint-Julien Pierre Delatour 2008 wiśniowo-truskawkowe jest przyjemne, ale cena 64,99 zł trochę będzie przerażać klientów odwiedzających dyskont.

Saint-Julien Pierre Delatour 2008. Wiśniowo-truskawkowe, fajne. Ale 64,99 zł 

Tym bardziej, że za 37,99 zł w dyskoncie znajdziemy świetne Château Le Pey Medoc 2010! Wyraziste, pełne aromatów czarnej porzeczki, śliwek, jeżyn. Jest jak skoncentrowane, ma dłuuugaśny posmak, jest wyborne do serów, ale i mięs (próbowałem). To może być cenowy - ale i smakowy - hit.

Château Le Pey Medoc 2010. Smakowitość!

Tym bardziej, że jest o 2 zł tańsze niż Fonreaud La Legende 2009. Fonreaud jest miłe, lekkie, nie narzuca się aromatem ani smakiem, ale… po utlenieniu robi się nieco cierpkie. U Le Pey zauważyłem coś wprost przeciwnego.

Złotko czyli Fronsac Château de la Riviere (59,99 zł). Warto!!!

Świetne, na 6 punktów Winiacza, jest Fronsac Château de la Riviere 2008 (59,99 zł). Złota etykieta i się świeci całość jak złoto! Całość bosko złożona. Aromaty śliwkowo-dębowe, kawowe, wielka klasa.  Jest aromatyczne też w smaku, a finisz jest długi jak ten wieloryb, co to pan Maluśkiewicz na nim płynął. Cena dość wysoka, ale wino warte, by je spróbować choć raz!

Jego wysokość Burgund - Gevrey-Chambertin Champerrier Vieilles Vignes Tortochot 2011

Gevrey-Chambertin Champerrier Vieilles Vignes Tortochot 2011 jest droższy o 20 zł (79,99 zł). Czy warto wydać tyle na burgunda? Moim zdaniem warto. Pinot Noir najpierw wydaje się żywe i lekkie, ale po chwili od nalania pokazuje mocne oblicze: są i wiśnie, i róże, potem pojawia się czekolada. Nie miałem poczucia rozwodnienia jak przy innych czerwonych burgundach. 

Château Talbot 2010. Znakomity smak, jeszcze lepsza inwestycja

Najdroższe z lidlowej oferty win to wina grand cru za 199 zł - Château Talbot 2010 i Château Pedesclaux 2009. Obydwa znakomite. Pierwsze to okazja za 199 zł (na światowych rynku butelki osiągają wyższe ceny). Drugie jest o tyle samo przeszacowane, bo cenione niżej. Ale Pedesclaux smakuje lepiej. Jest gładkie, świetnie zespolone z tych wszystkich winnych pierwiastków.

Château Pedesclaux 2009. 199 zł, ale naprawdę dobre!

Głębokie, porywające. Jest czekoladowe nieco, troszkę anyżkowe… Talbot przy nim jest taki bardziej zielony, z aromatem nieco bardziej schowanym. Na pewno niedojrzały jeszcze, o niebo lepszy będzie za jakieś 3-4 lata. Jako inwestycja - warto! Do smakowania, delektacji, zamykania oczy i mentalnej podróży do wspaniałej czerwonej Francji  - lepiej Pedesclaux!!!